czwartek, 23 czerwca 2011

129. Podróż koleją skraca czas podróży pociągiem, czyli usta usta


Mili Czytelnicy!
Z okazji pierwszego dnia wakacji przedstawiamy Wam dzisiaj opko bardzo wakacyjne i bardzo... gimnazjalne.
Poznacie dzisiaj niemiecki boysband, o istnieniu którego dowiedziałyśmy się od aŁtoreczki! Nazywa się Part Six i można go obejrzeć TU. Ta szóstka ślicznych różowych kucyponków doskonale stymuluje wyobraźnię aŁtoreczki, bo opko doczekało się już pięćdziesięciu trzech rozdziałów. Niestety, głównie o niczym... Chłopcy z zespołu mają słabość do polskich fanek i lubują się w podróżach polskimi pociągami TLK. Dziewczęta trajlują głównie o Part Six, butach i makijażu i prezentują umysłowość pantofelka (na obcasie rzecz jasna). Sens, styl, gramatyka i składnia pojechały na Seszele, Elementy Komiczne są na poziomie pierwszej gimnazjalnej, podobnie jak 18-letnie boCHaterki. Ogólnie dość ciężko było to gryźć na tak wysokim poziomie załamki, ale mamy nadzieję, że wysiłki nasze nie poszły na marne, a zatem: Indschoien Sie, bitte!

Analizują Dzidka, Kura, Mikan i Szprota.


http://historia-fanek-partsix.blog.onet.pl/

Oto poznajemy bohaterów. Urzeka różnorodność i pomysłowość opisów.

BOHATEROWIE

Imię: Kasia "BOLEK" (Agentka?) (Ciiiiicho, to tajne!)
Data ur.: 21 kwietnia 1991
Part Six poznała oglądając TV u babci przed świętami. (w sumie to rozczulające...)
Najbardziej podoba jej się Orry i Chris.
Kumpluje się z fankami P6 na Facebook'u.

Imię: Zuza
Data ur.: 28 kwietnia 1993
Part Six poznała oglądając TV na wakacjach.
Najbardziej podoba jej się Basti.
Kumpluje się z fankami P6 na Facebook'u, a
szczególnie z Kasią.

Imię: Karolina "LOLEK" (bo, jak wiadomo, agenci zawsze chadzają we dwóch)
Data ur.: 14 czerwca 1991
Part Six poznała na wakacjach. (osobiście, czy też przez TV?)
Najbardziej podoba jej się Basti i Jeremy.
Kumpluje się z fankami P6 na Facebook'u.

Imię: Kamila
Data ur.: 21 lipca 1992
Part Six poznała na wakacjach.
Najbardziej podoba jej się Basti, Orry i Chris.
Kumpluje się z fankami P6 na Facebook'u.

Imię: Dominika
Data ur.: 22 września 1992
Part Six zna od ok. 2 lat.
Kocha Jesse'go.
Koleguje się z dziewczynami na Facebook'u.
Hm, ciekawa jestem, czy ta zmiana standardowej formułki ma jakieś głębsze znaczenie...?

Czyli boCHaterki mają 17,18 i 19 lat (opko ruszyło w 2010 roku). Zapamiętajmy to, dobrze?


Imię: Basti
Data ur.: 4 maja 1989
Członek Part Six.
Nieco nieśmiały.

Imię: Chris
Data ur.: 20 lipca 1989
Członek Part Six.
Chłopak o wielkim sercu.
I małym... móżdżku?

Imię: Jeremy
Data ur.: 5 lutego 1989
Członek Part Six.
Pochodzi z Hawaii.
A "z Hawajów" to już nie łaska?
Hawaii brzmi bardziej egzotycznie.
Sądzicie, że aŁtoreczki w ogóle kojarzą, że "Hawaii" to to samo co Hawaje?
Myślę, że kojarzy im się z kawaii. I tyle.

Imię: Orry
Data ur.: 12 października 1989
Członek Part Six.
Głowa zespołu.
W tym miejscu pojawia się pytanie o inne... khę, innych członków.

Imię: Lemar (L.A.) A to ciekawe, ciocia wiki podpowiada, że Lenar Ali.
Data ur.: 30 grudnia 1989
Członek Part Six.
Ma fioła na punkcie imprez.

Imię: Marc (Jesse)
Data ur.: 4 października 1989
Były członek Part Six.
Uzależniony od pięknych kobiet.
Niby można leczyć, ale właściwie po co? ;)



Większość fanek Part Six ma konta na Facebook'u.
NO JAK STAWIASZ APOSTROF.
Większość jak większość. Ponieważ nie wiemy, ile jest fanek Part Six, to nawet znając ich liczbę na Facebooku nie możemy stwierdzić, czy to jest większość, czy nie. (Zaczęła łagodnie analizę Dzi.) 

Dużo z nich kumpluje się. Takie są Kasia, Zuza, Karolina i Kama. Fascynują się zespołem od dość długiego czasu. Co dziwne Zuza, Karolina i Kama lubią tego samego chłopca jakim jest - Basti. Kasi podoba się Orry. Między tą czwórką nie ma kłótni, ani sprzeczek. Są tylko żarty i sporo śmiechu.
Jak na cztery dziewczyny, z których trzy zabujane są w tym samym, istna sielanka.
Ja tylko nie rozumiem, dlaczego to takie dziwne, że lubią tego samego członka zespołu. Nie spotkały się z takim dziwem podczas dyskusji na Facebooku?
Im przecież facebook nie służy do dyskusji, tylko wklejania serduszek na ścianę idola.
Brak kłótni też nie dziwi - w grupie łatwiej znieść nieosiągalność obiektu.

 Pewnego dnia Kama dostała wiadomość na Facebook'u od Zuzy.
 ''Cześć Kamila! Co ty na to, abyś przyjechała do mnie?''
  Kamila nie odmówiła i przyjechała zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Niedługo potem we dwie wysłały taką wiadomość Karoli, która również nie odmówiła i przyjechała następnego dnia.
Paczpani, a ile my się nakombinujemy nad zlotami, żeby wszystkim pasowało i żeby każde się wyrobiło finansowo...
Bo paczpani, my jesteśmy lud pracujący, nie mamy wakacji, ani rodzice nam nie finansują ;)

Były nad zalewem, gdy przyszła wiadomość do Zuzy, od Kasi.
Nad zalewem i miały zasięg? Computer says no.
Przykład idzie z seriali - w "Szpilkach na Giewoncie" bohaterka też wybierała się z laptopem w plener i zasięg miała, że hoho.
Zawieszenie niewiary właśnie spuszcza się z kołka. Internet mobilny w terenie zalesionym i górzystym będzie działał słabo lub wcale, zaufajcie mi.

Zaprosiła wszystkie trzy do siebie do Poznania. To już była dłuższa decyzja, ponieważ tam miały strasznie daleko. Jednak optymizm Karoliny zdecydował za nas i pojechałyśmy do Poznania.
Miejmy nadzieję, że optymizm Karoliny nie będzie za was decydował w innych nieco ważniejszych sytuacjach życiowych, jak wybór studiów czy męża. Kto wie, co by on, ten optymizm, wymyślił.


POZNAŃ; PRZYSTANEK BUSÓW

Panny przyjechały busem do Poznania z Zamościa. He he. 550 km busem. Nie wiedziałam, że po kraju jeżdżą busy dalekobieżne :)
O, Ściana Wschodnia w opku! *zaczyna czytać z o wiele większym zainteresowaniem*
Dzidu, jeżdżą, osobiście jechałam busem do Gdańska!
Ja jednak będę się upierać, że to przełożenie życia codziennego aŁtoreczki na realia opkowe. Coś jak lekcja polskiego w amerykańskiej szkole :) BTW w Poznaniu nie ma czegoś takiego jak przystanek busów. Jest Dworzec Autobusowy :-P

 - Hej dziewczyny! - Usłyszały za sobą głos Kasi.
 - No hej! - Karolina zawsze musiała pierwsza zabrać głos, ale chyba było to nieuniknione.
 - Cześć Kasia! - Razem powiedziała Zuza i Kama.
Ćwiczyły to długimi godzinami przez skajpa.

 - Cieszę się, że w końcu przyjechałyście i się nareszcie poznałyśmy - powiedziała uradowana Kasia.
 - To Karolina zadecydowała o przyjeździe, bo jak wiesz wyszło, że zaprosiłam Kamilę do mnie, a potem zaprosiłyśmy jeszcze Karolę. Ale ona to ciągle o niebieskich migdałach rozmyśla. - Powiedziała Zuza.
Co stanowi logiczny ciąg z decyzją o przyjeździe. Zawsze, jak pomyślę o niebieskich migdałach, to wyjeżdżam.
Ściskając w ręku kamień zielony.

 - Ej! Co chcesz ode mnie? - Syknęła Karolina.
 - Aby się nam wakacje udały - rzekła Kamila.
 - A to ode mnie zależy? - Zapytała zdziwiona Karolina.
 - Zależy jak się zachowamy w stosunku do nas samych
W stosunku do mnie samej staram się zachowywać porządnie i uczciwie, w końcu żyję z sobą na co dzień. O co chodziło aŁtoreczce?... Może o "w stosunku do siebie nawzajem"? *w zamyśleniu gładzi długą, siwą brodę*

- wtrąciła się Kasia. - Ale nie wiem jak będzie dalej. W końcu poznałyśmy się przez Facebook'a!.
Ej, to jest bardzo mądre zdanie, nie przeoczmy go.
Owszem. Natomiast próbując ogarnąć logicznie cały ten akapit, dostaję pomięszania.

  Z przystanku Kasia zabrała dziewczyny do swojego domu. Poplotkowały troszkę i każda siadła na Facebook'a sprawdzić wiadomości itp.
- Ciekawe, czy wzięły z sobą laptopy, czy korzystały z komórek - zainteresowała się zawodowo Szprota.
No bo przecież tak fejs tu fejs to nudno, trzeba koniecznie fejs tu fejsbuk.
Spotkały się w realu, żeby znów pogadać na fejsie? Przerasta mnie to.
Bo ty lubisz rozmawiać jak zwierzę, paszczą, a nie jak człowiek, klawiaturą.

Karolina w momencie podskoczyła z siedzenia i krzyknęła:
  - Jeremy odpisał! Już wam czytam:
  ''Bardzo się cieszę, że mamy tyle fanów w Polsce. Fajne, że ty też jesteś fanką. Jak tylko będziemy mieli koncert w Polsce, to masz tam być, bo sprawdzę obecność.''
Jeremy musi się cholernie nudzić, skoro ma czas na odpisywanie fance i jeszcze się droczyć na temat jej obecności na koncercie.

  - Eee! Karola! - Zaczęła nabijać się Kamila. - Widzę, że będziemy mieli parę!
  - Tobie też by się ktoś przydał - szturchnęła Zuza, Kamę.
Spoko, spoko. Dla każdej starczy po jednym i nawet reszta zostanie.


  - Dziewczyny! Spokój już! Idziemy na zakupy i pokaże wam miasto – wtrąciła Kasia.
  I tak dziewczyny okupowały sklepy. Raz były tu, a raz tam. Kupiły sobie sporo rzeczy. Szczególnie Kamila. Gdy weszła do New Yorker'a to kupiła 6 par bluzek, 3 pary spodni,  spódniczkę i 2 torebki! Był z tego niezły ubaw.
Gorące jak słońce i szybkie jak wiatr pozdrowienia z Poznania przesyła
Zuza.
P.S. Miasto Poznań jest bardzo ładne. Jest tutaj New Yorker, jest Zara, jest H&M. Jest nawet Quai d'Orsay! Jutro zwiedzamy Galerię Pestka. Szkoda że cię tu nie ma.
PS 2. Drogo tu.
Dlaczego bluzki kupuje się na pary? Bo mają dwa rękawy?
Podróż z miasta do miasta może być problemem, ale uszczuplanie zasobnych kont rodziców już absolutnie nie.
Ruchome bankomaty zwane rodzicami przecież po coś istnieją.

Laski [i kule] pomału wychodziły ze sklepu, gdy Zuza stanęła dębem i jesionem.

i stała z szeroko otwartymi ustami i oczami.

I wyglądała TAK.

   - Co się stało? - Zapytały Kasia, Kamila i Karolina na raz.
  - Patrzcie na ten biurowiec – szepnęła Zuza. - Koncert Part Six 4 lipca w Łodzi.
  - Aaaa! - Krzyknęła Karolina.
  - Kasia! Uciekamy do ciebie zamówić bilety, bo nam wykupią! – Powiedziała podekscytowana Kamila.
Aaaa... to megasuperhiperfanki nie zaglądały na stronę zespołu sprawdzać terminy koncertów? W takim razie, cóż za szczęśliwy przypadek, że przechodziły akurat koło tego biurowca!
Jeremy też się nie zająknął słowem.
A biurowiec, proszę, jaki gadatliwy.

[Dziewczęta dokonują rezerwacji w "sklepie z biletami" (Wizualizuję tu sobie hipermarket z półkami pełnymi biletów na rozmaite okazje, zaczynając od tramwajowych - do nabycia przy kasach, kończąc na tych na lot kosmiczną taksówką Richarda Bransona - na stoisku monopolowym, za pancernymi szybkami. Bilety na Ich Troje i Feel znajdą państwo na środku sklepu, na najniższych półkach.) po czym postanawiają napisać na FB do kolejnego członka zespołu - Bastiego, żeby go powiadomić, że będą na koncercie.]

    Zuza migiem siadła na Facebook'a i zaczęła pisać do Basti'ego:
  ''Cześć Basti! Co tam u ciebie? [bo u mnie po staremu] Razem z kumpelami będę na koncercie w Łodzi. Nie mogę się doczekać spotkania z tobą. No z tobą to szczególnie :D''
Taaaa... Już to widzę. Zespół oblepiony fankami po koncercie, rozdaje autografy na lewo i prawo, a Bastuś tylko czeka na randeczkę z Zuzanką.
[kurweczka maciczka...]
BO TY ZAZDROŚCISZ, O.

  Dziewczyny obserwowały co pisze Zuza. Kasia od razu coś zauważyła i powiedziała.
  - Zuza! Ktoś napisał!
  Basti już odpisał na jej list.
Siedział biedaczek przed komputerem, trzęsąc się jak w delirce, mantrując pod nosem "niech ktoś do mnie napisze, niech ktoś do mnie napisze..."
...I niech to nie będzie spambot sławiący środki powiększające ego.

Treść poruszyła Karolinę, bo rano Zuza nabijała się z niej i Jeremy'ego.
  ''No hej Piękna! Też nie mogę się doczekać koncertu i spotkania z tobą. Mam nadzieję,
że dasz się umówić po koncercie. Pa Rybcia!''
"Dasz się umówić po koncercie?" Czyli pozwolisz na to, żeby zostać umówioną?
Rybcia? Zespół pochodzi z Niemiec, porozumiewać się powinni po niemiecku lub angielsku. Wątpliwe, żeby zwrócił się do Karoliny per "fishy". Czy to po prostu wolne tłumaczenie od "sweetheart, darling"?
Meine kleine prosiątko po polu gelaufen?

  - Rybcia? Piękna? On w ogóle widział twoje zdjęcia? - Zdziwiła się Kamila.
Taaa, Kamilko, to było bardzo miłe...
Widział.
I pewnie stąd ta Rybcia.
Was fϋr ein Fischen! :D

  - A czy to teraz ważne? To jest słodkie z jego strony... - Rozmarzyła się Zuza.
Do obcej dziewczyny per rybcia? Jakem Szprota, ja bym tego nie zniesła.

Kasia wpadła na pomysł, aby napisać do Jessa, aby przyjechał na koncert do Łodzi dla Dominiki.
  - To wspaniały pomysł! – Powiedziała Kamila.
  - Dobra. To zaczynam pisać - rzekła Kasia.
  ''Hej Jesse! Razem z kumpelami będę na koncercie Part Six w Łodzi, a nam bardzo ciebie brakuje, a szczególnie jednej z nas. Dlatego, chciałabym prosić cię, abyś przybył na koncert.''
Kuźwa, niech zaproszą jeszcze pozostałych byłych członków zespołu. No po co się rozdrabniać? Zwłaszcza, że rotacja w zespole była spora.

  - A chociaż myślisz, że odpisze? - Zapytała Karolina.
  - Mam taką nadzieję – odpowiedziała Kasia.
  Siedziały przez jakieś 10 minut i gadały o nowej kolekcji sklepu House,
(nie żebyśmy byli zdziwieni tematem rozmowy...)

...gdy przyszła odpowiedź od Jessa.
  - Kasia! Chyba Jesse odpisał! – Powiedziała Zuza.
  Kasia szybko włączyła skrzynkę odbiorczą i zaczęła czytać wiadomość, która faktycznie była od Jessa.
  ''Hej! Rozmawiałem z menagerem i  pozwolił mi przyjechać do Łodzi. Teraz mi się śpieszy, ale spotkamy się na koncercie. Pozdrawiam, Jesse.''
Jak rozumiem, siedzący 24 h na dobę przy komputerze Jesse nie ma żadnej pewności, czy w Łodzi nie czeka na niego Wojtek z włochatymi plecami?
Generalnie podoba mi się idea, że idol z punktu przyjmuje każde zaproszenie, jakie prześle mu dowolna fanka z dowolnego kraju... i jeszcze odpowiada w ciągu 10 minut *idzie w kącik i zaczyna snuć Podstępne Plany Na Listopad*.
No, jeżeli Till odpowie Ci w ciągu dziesięciu minut, to sama zacznę piszczeć omajgadomajgad!


  - Yeah! - Krzyknęła Zuza.
  - Co jejasz niuniu? - Zaśmiała się Karolina.
  - Jak Dominika zobaczy go na koncercie, to zawału dostanie ze szczęścia! Będzie musiał robić jej usta :D - Odpowiedziała Zuza.
Chirurg plastyczny?
Pogotowie botoksowe.


  - Oj! Muszę się zgodzić! - Powiedziała Kasia.
  - A wiedziałyście, że Żaneta i Gosia też będą na koncercie? Gosia to podobno nawet swojego chłopaka Marcina wyciągnęła - powiedziała Kama.
  - Wiedziałam, że będą, ale nie wiedziałam, że Gosia zabiera Marcina! Chyba dostałam szoku termicznego xD - zaśmiała się Karola.
Ok, rozumiem głęboką potrzebę umieszczenia w opku wszystkich psiapsiółek i ich chłopaków, ale zdradzę Wam wielką tajemnicę: z punktu widzenia czytelnika spoza Waszej paczki wcale nie czyni to opka bardziej interesującym. Wręcz przeciwnie.

Wiedziały, kto będzie na koncercie, ale tak zupełnie przypadkiem o samym koncercie im się zapomniało. To pewnie ten nadmiar wrażeń.

[Ciach krótką rozmowę o zaletach bliżej nieznanego nam Marcina, Orry'ego z Part Six oraz miłej naszemu sercu Kasi.]


  - Ja nie mogę! Zabiję cię! Jak nie Karolina to ty, i Zuza coś łapie od was. Jak jej starsi się dowiedzą, to jej więcej tu nie puszczą - powiedziała Kasia.
(ale co miałaby złapać, bo nie rozumiem...? Pełnoletniość?) (wyjątkowe poczucie humoru?)

  - A dlaczego mieliby jej nie puścić? - Zapytała się głupio Karolina.
  - Bo ciołku ona ma 17 lat, co znaczy, że jest niepełnoletnia! - Odpowiedziała Kasia.
  - O ja! Zapomniałam! - Zawstydziła się Karolina.
  - Szczerze, to ja też zapomniałam :/ - dopowiedziała Kama.
  - To co, a w Szwajcarii sprzedają piwo od 16 lat - wtrąciła się Zuza.
  - Tylko to nie Szwajcaria, tylko Polska. Zadupiała, bo zacofana - palnęła Karolina.
Faktycznie palnęłaś, durna smarkulo. Nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy widzę takie teksty w wykonaniu smarkatej, która notabene piwo chyba tylko na obrazkach widuje.  
A w USA od 21. To dopiero zacofańce!
Prawda? Są daleko za Afroamerykanami ;)

[Opis kolejnych zakupów i planów na popołudnie. Ciach!]

  Kasia niespodziewanie dostała esa, od numeru zagranicznego i się przestraszyła. Na szczęście to był Jesse. W treści esa:
  ''Hej! Wiem, że koncert jest za dwa dni, ale z problemów technicznym jestem już dziś. A wy?''
Intercity przyjechał dzień za wcześnie?
Raczej, aż tyle się spóźnił.
To by wtedy przyjechał w dniu koncertu.
Z drugiej strony, po co miałby być wcześniej?

  Kasia odpisała:
  ''My mamy pociąg wieczorem i będziemy gdzieś o 3 w nocy. Biedna nasza kumpela
musi wstać, aby po nas przyjechać ;)''
  Jesse odpisał na tego esa:
  ''Coś takiego :) Ona o tym wie?''
A skąd, zwalimy jej się na głowę znienacka, na pewno się ucieszy. A już zwłaszcza jej rodzice.

  Kasia zmuszona była odpisać:
(stał nad nią żandarm i pilnował, by odpisała)
  ''Jeszcze nie wie o tym. Ale co cię to tak interesuje? (a kto mu wcześniej sprzedał njusa o nocowaniu u kumpeli?) Książkę piszesz o nas? Jak tak to razem z tobą będziemy sławne. Choć tobie tego nie trzeba :P''
  Jesse znów odpisał:
  ''Książki na razie nie piszę. To nie mówcie nic koleżance. Ja po was przyjadę.''
  Kasia już padała od pisania z nim
... bo pisanie to taka ciężka praca.
Urobiła sobie ręce do łokci.
Ostrzeżenie: oto ofiara nadużywania sms-ów!
Zawsze myślałam, że ona tylko obgryzała paznokcie...
Bo obgryzała. Z nerwów, gdy jej bateria w komórce siadła.

 i siadła na ławce, a dziewczyny razem z nią.
  ''No nie bardzo, bo będziemy u niej spać po koncercie. Ale dzięki za dobre  chęci. My musimy kończyć, bo zaraz będzie lało jak z cebra, a my na dworze jesteśmy. Pa pa pa!''
  - Choroba! Znów odpisał! - Jęknęła Kasia.
Straszne. Co on sobie myśli, tak odpisywać!
"Och, jaka jestem popularna, nie mogę się opędzić od tych sms-ów!"

 
''Bay panie!''
San Francisco Bay? Bottany Bay?
Baj baj miss amerikan paj?
Danger Bay by the way?


- Panie!? On sobie kpi?
Bo powinien się zwrócić per "Hej suczko!".
Foczko. Smutna foczko.

Ale co tam uciekamy, bo na prawdę będzie lało z tego niebieskiego
Jak się zachmurzyło, to już było trochę średnio niebieskie.

- Karolina i te jej głupie teksty. Dobijające..
  Biegły ile sił w nogach, bo już padało. Karolina oczywiście zaczęła jęczeć, bo jej makijaż się rozmywał, a reszta dziewczyn się cieszyła, bo miały kosmetyki anty-wodne. Miały niezły ubaw z Karoli, która nim doszła do domu była cała czarna od tuszu do rzęs.
*Z ciężkim westchnieniem odhacza Element Komiczny*
*wstawia obrazek rozmazanej Karoli*

[Koleżanki informują Donię, że przyjadą o trzeciej w nocy. Ja się wprawdzie nie znam, a PKP od lat nam serwują różne dziwne niespodzianki, ale czy z Poznania na Kaliską nie można dotrzeć za dnia?...
Można, ale to nie jest takie cool. Prawdziwe twardzielki podróżują tylko nocnymi pociągami. Z mięsem.
I tysiącem atletów.]


  Bagaże zapakowały do bagażnika i wsiadły aŁtoreczki do auta.
Donia ma już własny samochód i rodzice nie mają absolutnie nic przeciwko, żeby się szlajała o 3.00 w nocy po mieście?
Skoro jeździ własnym samochodem, to chyba bezpieczniej niż zbiorkomem, nie?

Pojechały w kierunku centrum Łodzi i się zachwycały.
Bo ta Łódź to o trzeciej nad ranem cudna jest.

CICHO TAM. MIEWA DOBRE MOMENTY
.

Do domu Dominiki bardzo szybko dojechały (bo nie było korków o  tej porze :D). Niestety pokoje musiały  dzielić po dwie.
Dominika bowiem mieszkała TU.

Więc Karolina się wyrwała i rzuciła się na Kasię, co oznaczało tylko jedno. Kamila cieszyła się, że nie będzie musiała dzielić pokoju ze świruską, która ledwie z wariatkowa uciekła.
  Obudziły się o 10, a koncert był o 18.Wejście było od 16 więc miały mało czasu,
Eee... Sześć godzin to mało? 
Wszczepianie silikonów może trochę potrwać.
Tam silikony. Ale galerie trzeba obejść!
A LETKI MAKIJARZ TO PIES?

ale nie śpieszyło im się. Miały bilety pod samą sceną na siedzeniach. Chyba własnych! Ale tylko we 4 miały te bilety. Dominika i reszta ich koleżanek były przy barierce i będą stały. Ale będziemy blisko. I spoko.
One chyba nie kupowały, a losowały te bilety?
Może nie dla wszystkich wystarczyło miejsc siedzących? (swoją drogą jak sobie ałtoreczka wyobraża sprzedaż biletów na wielkie koncerty: miejsca siedzące są na trybunach i nie, nie są pod samą sceną)
No ale jak się idzie w grupą na koncert, to chyba kupuje się bilety tak, żeby być razem? Czy kto pierwszy ten lepszy i ja mam bilet bliżej sceny?
Szpro, a może to po prostu wcale nie był WIELKI koncert?

  - Zebrałyście dupcie? Bo nie będziecie miały na czym siedzieć pod sceną! Bo mama Doni to już się denerwuje co się tak zbieracie jak muchy w smole - powiedziała Karola.
Spokojnie. Bez nich nie zaczną.

  - Już już! Tylko buta nie mogę zapiąć - powiedziała Zuza.
  - To po cholerę idziesz w szpilkach! - Krzyknęła Kasia.
  - Ja też idę i nikt mnie nie upomina - oburzyła się Kamila.
  - Bo ty zapięłaś buty - oznajmiła Kasia.
  - Ja mam bez zapięć – odpowiedziała Kama.
  - Jeszcze lepiej - uśmiechnęła się Karola.
  Zuzie udało się zapiąć buta i pojechały pod halę, aby pójść na koncert.
ZAPIĘŁA BUTA! Odetchnęłam z ulgą! *ociera pot z czoła*
Swoją drogą ten bezustanny, bezmyślny ćwierkot o niczym zaczyna przyprawiać mnie o ból głowy.
*Wręcza Dzidce wielkie nożyczki* Masz i nie wahaj się ich używać!
*Odkłada w milczeniu odciętą głowę Dzidki na półkę w lodówce*

Było trochę tłoku, ale jak ochroniarze zobaczyli ich bilety (w zwykłym sklepie z biletami nabyły jakieś VIP-owskie bilety??? Czy na czole miały napisane "rozmawiałyśmy z P6 przez fejsa"?), to prowadzili je inną drogą, aby się nie pchać. Szybko dotarły do ich miejsca. Podziękowały ochroniarzom, że je zaprowadzili
Ze łzami w oczach i całując ich święte ochroniarskie ręce.
Mój gadzie jurajski, to jakież one miały te bilety, że ochrona osobiście odstawiła je na miejsce?
Może Kasia nazywa się Tusk?

i usiadły na fotele, aby czekać na koncert.
Iiiii tam... W czasach, kiedy jeszcze latałam na koncerty, szło się pod scenę, żeby szaleć, a nie siedzieć grzecznie w fotelach, jak partia na koncercie Rolling Stones w Kongresowej.
Dzidu, pocieszę cię, że nadal najlepiej sprzedają się bilety na płytę.


  - Panie i panowie. Przed wami: Basti, Orry, Jeremy, Chris i L.A. czyli: Part Six!- usłyszały głos jakiegoś typa ;P
Typa?! A nie anioła w blasku i purpurze, zapowiadającego nadejście Bóstwa?!
Na takie bóstwo wystarczy Kammel.
A nie powinien wcześniej wystąpić jakiś support?
To Part Six byli supportem ;-P

  Tylko, że zaraz gościu wylazł i  powiedział iż myślał, że P6 jest już, a ich nie ma :
Profesjonalizm pełną gębą w tej Łodzi :D
Intercity nie dojechał?
Gościu pomylił speców od oświetlenia z zespołem, gdyż zespołu nigdy nie widział na oczy. No, ale gdy Grzechu i koledzy odmówili wyjścia na scenę, wszystko się wydało.

Dominika była wkurzona, ale.. Kasia podeszła do niej zasłoniła jej oczy, bo w tym momencie przyszedł Jesse.
Ciekawe, czy musiał kupić bilet, czy wszedł po starej znajomości?

 Stanął przed nią, a Kasia odsłoniła jej oczy. Dominika była cała we łzach.
Czyli zalała się łzami, zanim Kasia odsłoniła jej oczy. Ciekawe dlaczego?
Wsadziła jej tipsy do oczu. I zakręciła.


  - Dzięki dziewczyny! Podejrzewałam, że coś kombinujecie (i na wszelki wypadek już się rozpłakałam), ale nie wiedziałam co! To najpiękniejszy prezent, jakikolwiek dostałam - wzruszyła się Dominika.
Zażenowany Jesse poprawił niebieską kokardkę. Trochę drapała go w kark.
Dominika też nie była w jego typie, bo wolał mulatki, ale już nic nie mówił.
 Uff. Na szczęście chłopcy dotarli i  wyszli na scenę. Jednak nie zaczęli od piosenki ''Wanna be starting''. Orry zaczął mówić po POLSKU!, że Jeremy dał mu wiadomość od pewnych dziewczyn, że dla jednej z fanek dużo znaczy piosenka ''Down for life'' (czyli dla Kasi).
Pozostałe tysiąc pińcet fanek najpierw opluło Kasię, a następnie popełniło zbiorowe seppuku.
Parujące flaki potęgowały podniosły nastrój koncertu.
Takie kolorowe dymy. 

I specjalnie zaczną od niej specjalnie dla niej.
Po czym specjalnie skończą na niej w niej.
Zła Dzidu! :D

  Kasia ze szczęścia zaczęła płakać, więc Orry podał Chris'owi mikrofon, podszedł do Kasi i ją mocno przytulił. Kasia miała na sobie strój odblaskowy i dzierżyła w ręku wielki transparent z napisem "tu jestem!".
Ewentualnie "Oto jest Kasia!"

  Chris zapatrzył się na Kamilę w trakcie piosenki ''The love is over'', potknął się o kable i wylądował przed sceną. Nikt nie mógł powstrzymać śmiechu.
Slapstick! Slapstick! Macie tu torty?
Tylko skórki od bananów. Z lekka podgniłe, dadzą lepszy poślizg.
Pełna profeska, ja cię kręcę.

Nawet Kamila, która zauważyła co robił Chris podczas piosenki. Nie mogła już wytrzymać i pobiegła do Chris'a pomóc mu wstać, a on w ramach  podziękowań zaprosił ją na romantyczną kolację we dwoje.
Jak Bora kocham, zacznę podkładać nogi przystojniakom na ulicy, a potem będę pomagała im wstać. Może się załapię?
Ekskjuzmi. Co właściwie w tym czasie robiła ochrona?
NIE stawała na drodze Prawdziwej Miłości.
Tak samo jak reszta fanek, jak mniemam.
Dziewczyny w ogóle są gibkie jak łanie, nie dość, że omamiły ochronę, to jeszcze niezauważalnie pokonywały bramki odgradzające je od sceny. A mówi się, że młodzież taka niewysportowana teraz.

  - Nie wiem czy mogę - zaczęła się wykręcać Kamila. - Przyjechałam na wakacje do kumpeli i będzie zawiedziona, jeżeli ją zostawię.
"Zrobię jeszcze jedno okrążenie, żeby sąsiadki nie plotkowały."

  - Na pewno zrozumie - zaczynał Chris. - Zobaczysz, będzie się cieszyła twoim szczęściem. AAAAAA! No proszę.
  - No. OK. Ale daj swój numer telefonu, to rano zadzwonię - szepnęła Kama.
I tak sobie szeptem gawędzili na scenie, tuż pod wzmacniaczem.
Pod wzmacniaczem jak pod wzmacniaczem (wszak są ustawione raczej na publiczność), ale wśród pisków fanek...

  Podał jej swój numer, a ona wróciła do dziewczyn, które wszystko słyszały.
A skoro one słyszały wszystko, to cała sala też zna już numer telefonu Chrisa...
A ja się zastanawiałam, czemu na koncertach ludzie zamiast się bawić ciągle grzebią w komórkach.
Powiedziała ta, która nadawała bezpośrednie relacje na fejsa prosto z OWF ;)

Były zadowolone, że Kamila się zgodziła. W pewnym dziwnym momencie Karolina dostała sms-a. Odczytała go i zrobiła się cała czerwona jak rak. Nie wiedziała skąd Jeremy ma jej numer telefonu.
No jak to skąd. Chłopcy po koleżeńsku wymieniają się namiarami na chętne laski.
Ja mam pytanie czysto techniczne. To wszystko dzieje się podczas koncertu? Oni zamiast śpiewać, tak sobie stoją i wymieniają numery telefonów, piszą smsy, tak?
Och, no, w przerwie pomiędzy jednym numerem a drugim. Tfu, kawałkiem. Tfu, piosenką.

  ''Słyszałem, że Chris idzie gdzieś z tą twoją koleżanką. Kamila, tak? Może my też gdzieś wyskoczymy. Jeremy.''
  ''Tak, Kamila. No nie wiem. A kto będzie tamtych śledził. A z resztą jest jeszcze Zuza i Kasia.
I reporterzy z Pudelka.

No oki. To chyba do jutra, albo nie! Jeszcze dziś. Kamila z Chris'em też. Powiedz mu! Nie zapomnij. Karola.''
Tłumacz z aŁtoreczkowego na polski, wraz z Enigmą ver. 2011, pilnie poszukiwany.
Przypominam, że wg opka te panny mają około osiemnastu lat...
"Spotkamy się jutro, ale ojej, właśnie sobie przypomniałam, że jednak już dziś, Kamila chce się z Chrisem spotkać w tym samym czasie, a ponieważ nie ma pieniędzy na karcie, to weź mu to przekaż".
Swoją drogą, bardzo elokwentne i rozbudowane smsy - a ja myślałam zawsze, że ta forma komunikacji wymusza maksymalną zwięzłość, włącznie ze skrótami typu bd, wgl i sql.

Dziewczyny poszły ''na chatę'' do Doni. Kamila i Karolina musiały się jeszcze przygotować na swoje randki. W tym  czasie Kasia i Zuza omawiały plan, że jednak nie pojadą na działkę Kasi, tylko do Zuzy do Zamościa. Zuza też ma  działkę i nie będzie problemu :D
Łódź, Poznań czy Zamość - co za różnica, byle działka była.
I rodzice kaską rzucili.
Wiecie, zaczynam im trochę zazdrościć tego spontanu.
A ja współczuć rodzicom.
  O 1 w nocy Karolina i Kamila wróciły z randek (symultanicznie) i zdały sprawozdanie Zuzie, Kasi i Dominice.
Ziewały, jęczały, ale mus to mus - raport sam się nie napisze!

(A teraz trzymajcie kapelusze, bo możecie wylądować bardzo daleko stąd.)
(Łapie obiema rękami za swój czepeczek w stylu Jane Austen)
(poprawia blond perukę)
(na wszelki wypadek przyjmuje pozycję horyzontalną)

 Opowieść Karoliny o swojej randce:
  - Na samym początku pocałował mnie w policzek, a potem dał różę. Zapytałam się go gdzie idziemy, a on powiedział, że to niespodzianka. Zawiązał mi oczy chustką, i zaczął mnie prowadzić.
O, kolejny, co prowadza po mieście małolatę z zawiązanymi oczami. Jeszcze trochę, a przyjmie nam się nowa świecka tradycja.
W sumie zna Łódź jak własną kieszeń. 
Oj tam oj tam, wejdzie na Pietrynę i usadzi w pierwszym ogródku.

Byłam lekko zdezorientowana, ale czułam się komfortowo (brzmi jak reklama klimatyzacji). Po około 10 minutach byliśmy pod kinem. Powiedział, że idziemy na film ''Zmierzch'' i ''Księżyc w nowiu''. Zdziwiłam się, bo nie wiedziałam, że on lubi takie filmy. Ale nic nie mówiłam i razem z nim weszłam do środka. Poszedł po bilety i popcorn, a mnie naszła chęć pójścia do WC. Powiedziałam mu, że idę do nocnika, bo mam potrzeby. On nie skumał, bo mówiłam po polsku.
Jaka ta młądzież bezpośrednia dzisiaj. Kiedyś się mówiło "idę nosek przypudrować"... Ciekawe, czy po powrocie zda mu szczegółową relację?
Szczerze mówiąc, to ja też w pierwszej chwili nie skumałam.
Swoją drogą, to pierwszy i bodaj czy nie jedyny przypadek w tym opku, kiedy aŁtorka pamiętała, że dziewczyny i ich trólawerzy mówią innymi językami...

 Wyszłam z kibla i poszłam od razu do sali, bo nie było go w przedsionku. Siedział na samym przedzie.
Bez sensu. Ani do oglądania dobre miejsce, ani do macanki.
Lubi gdy mu oczy wychodzą za uszy.

Zdziwiło mnie to iż nie było więcej osób. Byliśmy sami, całkiem sami. Doszłam do wniosku, że on jako gwiazda ma taki  dostęp do wszystkiego.
*soczysty facepalm* Nie dość, że w nieznanym sobie mieście musiał znaleźć kino, w którym akurat nie ma seansu, to jeszcze musiał skontaktować się z obsługą (która zapewne już smacznie spała w łóżkach), wyciągając bór wie skąd numery telefonów... Lub ewentualnie przekonać obsługę z seansu nocnego, żeby puścili film na pustej sali. Takie rzeczy to tylko w Erze. 
T-MOBILE'U!!!1111ONE.
Mikan, Bo Ty Się Nie Znasz. Gwiazda z definicji może wszystko wszędzie, jest bardziej wszechmocna niż Bór i jego wszystkie zagajniki razem wzięte.

Jednak ja nie jestem do takich luksusów przyzwyczajona. Dobrze, że chociaż to zrozumiał, bo bym go zabiła. Ale to szczegół. Film zaczął lecieć, a on mnie tak przytulił, że ledwo mogłam oddychać.
Boa dusiciel?
Żeby mieć trochę powietrza musiałabym go puścić, ale gdyby to źle zinterpretował?
Puszcza go, znaczy - puszczalska?
A tak to się udusi, ale zachowa twarz.
Wiecznie uśmiechniętą ze szczęścia.

Więc troszkę się rozluźniłam i go pocałowałam. Tylko, że później on nie przestawał. Nie powiem, że było mi źle, ale nie była to moja najlepsza randka w kinie.
Bo na innych jednak udało mi się obejrzeć kawałek filmu.

Po filmach zabrał mnie do lodziarni, bo stwierdził, że kolacja ze świecami to jeszcze by była za wcześnie. Zgodziłam się z wielką i dziwną ulgą. A po lodach już przyszłam tu. A raczej Jeremy mnie podprowadził.
Opowieść Kamili o jej randce z Chris'em:
  - Czekał obok fontanny w centrum. Ledwie trafiłam na miejsce. No, ale oczywiście musiałam przepraszać za spóźnienie, bo ta Łódź to ogromna. Ja jestem przyzwyczajona, że Hrubieszów mały i żeby się zgubić to trzeba mieć wrodzonego downa.
*Zawiązuje mocniej glany i z kopa!!!*
Nosisz glany do czepka w stylu Jane Austen?
*Mruga zdziwiona* A Ty nie?


Chris dał mi jakieś chwasty, bo na kwiaty to nie wyglądało.
Może to i gwiazdor, ale ja swoją wartość znam!

 Podziękowałam z grzeczności. Tak jak u Karoli, pocałował mnie w policzek. Wziął mnie za rękę i szliśmy uliczką. Doszliśmy do McDonald'u, a w środku  zajęliśmy stolik.
No tak, po prostu szyk, kasa i klasa, jak na zagramanicznego idola przystało.
Randka w Maku. Aż mnie zatchnęło!
Prawda? namiętne spojrzenia nad frytkami i McChickenem. 
W tym romantycznym zapachu plastiku i tektury, yay.

Byłam trochę wkurzona, bo kilka lasek poprosiło go o autograf i wspólne zdjęcie.
Nie zauważyły tej wielkiej tabliczki z napisem "ON JEST MÓJ I WARA!"


Tak jakby nie widziały mnie.
Powinny się ukłonić i przeprosić za samą myśl o chęci zdobycia autografu.
Powinny JĄ poprosić o autograf.

Czy ja jestem niewidzialna?!Poszły dość szybko, ale Chris zauważył, że mam łezkę w oku. Od razu ją zatarł i pocałował mnie w usta!
Zatarł jej oko? 
Rozmazał jej oko, rozmazał jej oko.
Kobieto, o co ten foch? Nie rzucały się na niego z pocałunkami, nie próbowały ci go odbić... A rozdawanie autografów jest psim obowiązkiem idola, przyzwyczajaj się.

I w dodatku przy tych laskach. Widać było jak były wkurzone. Jedna to z zazdrości czerwona cała była jak rak! Ale co ta typiara. My się pocałowaliśmy!
I w ten sposób zostało przypieczętowane moje prawo własności; zapamiętaj to sobie typiaro!

No, siedzieliśmy i gadaliśmy w fast food’zie, ale zrobiło się późno i mnie podprowadził pod twój dom Donia.
On nie zna Łodzi, ona też, ale trafili jak po sznurku.

Była 2 w nocy więc wypadało, aby dziewczyny poszły spać. Rano miały się spakować i jechać  do Poznania, aby zabrać więcej rzeczy i pojechać do Zamościa, do Zuzy.
Z Łodzi do Poznania po rzeczy, stamtąd do Zamościa. W sumie można i tak.
A kasę na bilety mają widać nieograniczoną.

  Każda miała dziwne sny i wyszło na to, że we 4 wstały o tej samej porze.
*grzebie głęboko w poszukiwaniu związku przyczynowo-skutkowego*
Nosz dajże spokój, szukasz tego w opku? Nie masz nic innego do roboty? ;)

Zaczęły się szybko pakować, a że nie miały dużo rzeczy, to zajęło im mało czasu.
  O godzinie 10 były już gotowe. Dominika nie mogła ich podwieźć na dworzec, bo umówiła się z Jesse'm, bo także nie długo wyjeżdżał.
  Mama Doni zawiozła je na dworzec i dopilnowała, aby bezpiecznie odjechały.
Miała potem strasznie brudne ręce, bo z radości poklepała lokomotywę.
Twarz też, po tym, jak z ulgą otarła pot z czoła.

...znów jechały dość dennym pociągiem.
Co trochę wyjaśnia kwestię nieograniczonych funduszy na bilety.

 Podczas jazdy wypytywały się Zuzy co jest takiego fascynującego w Zamościu. Zuza zaczęła opowiadać:
  - Jak mi wiadomo to Zamość jest na drugim miejscu zaraz po Krakowie na liście najpiękniejszych zabytków i miast. Mamy piękną Starówkę i ratusz. Kiedy był potop szwedzki oprócz Częstochowy [najpierw wtopiła Częstochowa, potem Szwedzi], to tylko Zamość się obronił, ponieważ w około Starówki są stare mury obronne. Mamy park, który nie jeden raz zyskał miano najpiękniejszego parku w całej Polsce. Mamy zalew, w którym oczywiście można się kąpać. Są nie najgorsze sklepy z ciuchami, McDonald, jakieś wielkie supermarkety.
 Od tego trzeba było zacząć, kochana. A nie od jakiejś tam starówki i murów obronnych. Zresztą "Starówka" to głupia nazwa jak na galerię handlową.

Jest obwodnica, ha ha. Mamy wieżowce, co jest dużym plusem.
Jak tak się przejść po osiedlu wieczorem, to człowiek czuje się jak na Manhattanie.
No i ściągają pioruny.

Sama z resztą w jednym mieszkam.
To sama, czy z resztą (rodziny)?

Są działki, a jedną to nawet mają moi dziadkowie i mogę przychodzić tam kiedy zechcę.
Co za burżujstwo w tym Zamościu się panoszy!

Nie wiem co jeszcze by tu powiedzieć. A! Było u nas kilka dość sławnych gwiazd: Gosia Andrzejewicz, Piotr Rubik, Kasia Klich, Bajm, podobno Doda, Denzel ;P, AFROMENTAL!!!
Zamość na stolicę Polski!
Zamość na Europejską Stolicę Kultury! A nie, już za późno...
Kim jest sławna gwiazda Średnik P ?
Ani chybi jakiś hiphopowiec.

Zuza opowiadała o swoim mieście przez całą drogę do Poznania, dzięki czemu, żadnej z dziewczyn się nie nudziło.
Przez trzy i pół godziny opowiadała koleżankom o Zamościu?! I one nie wypchnęły jej z pociągu?!
Jeżeli potrafiła zrobić to równie przekonująco jak Wołoszański, to jestem w stanie  uwierzyć.
Dlaczego coś mi mówi, że nie potrafiła...

Każda mogłaby opowiadać o swoim mieście, ale jednak jadą do Zuzy i to ona ma prawo opowiadania.
Na razie to jadą do Poznania... Chociaż może faktycznie lepiej, że ona o tym Zamościu opowiada teraz, nie w pociągu relacji Poznań-Zamość, bo dziewczyny skończyłyby tak jak staruszka w "Czy leci z nami pilot".

Pociąg nareszcie zatrzymał się w Poznaniu.
  Dziewczyny odebrały bagaże
Od kogo, kurna, od maszynisty?! Widać jak na dłoni, że aŁtoreczka wszędzie podróżuje busami. Stawiam na ten Hrubieszów, bo w Zamościu i Lubartowie jeździ PKP.
Pewnie któryś z chłopaków P6 załatwił im taką obsługę w PKP.

[Dziewczyny długo, dokładnie i szczegółowo zastanawiają się, co robić dalej - w rezultacie dochodzą do wniosku, że do Zamościa nie pojadą teraz zaraz, lecz w weekend]

Zamówiły pizze i konsumowały ją w  dziwnej ciszy [nieprzerywanej nawet skupionym ciamkaniem].
Normalnie bowiem mlaskały, bekały i głośno wycmokiwały spomiędzy zębów resztki salami.
Sobie nawzajem.

Karolina tego nie zniosła i włączyła Vive, ale niemiecką. Akurat była Viva Live, a gośćmi byli Part Six.
Cóż za błogosławiony zbieg okoliczności!

Orry mówił coś, że będą jutro z rana w Polsce.
Wydawało mi się, że JUŻ są w Polsce. Zdążyli wrócić, a jutro znowu jadą?
No tak, musieli przecież skoczyć do Vivy.
Strasznie się miotają.
Mają tego samego managera, co Feel.


A Kasia od razu podleciała pod telewizor.
Wczołgała się pod szafkę, obejrzeć go od spodu.
Ku jej zasmuceniu, w środku NIE BYŁO członków Part Six...

  - A oni wczoraj nie byli w Polsce na koncercie!? Dziś w Niemczech, a jutro znowu w Polsce i nawet nie wiem gdzie będą - zasmuciła się Kasia.
*Włącza prekognicję* W Zamościu? 
Kuro, podsuń mi raczej numery totka, mam parę kwot do wydania...

  W tym momencie Karolina popatrzyła  chytrze na Kamilę. Ona wiedziała co się szykuje, ale Zuza nie i była zdezorientowana.
Nieużyte sobki, wiedzą i nie powiedzą. Szpro potępia!
Następnego dnia Kasię obudził sms. Był wysłany z numeru zagranicznego, ale to na pewno nie był Jesse, bo jego numer dawno zapisała. W treści sms-a:
  ''Wyjrzyj przez okno.''
  Kasia wyjrzała, krzyknęła i zemdlała.
Kasia bardzo się przelękła,
Padła na ziem, eże stękła.

Westchła, rykła, jękła, 
aż nam Kasia całkiem zmiękła.
Bo za oknem, niespodzianie
Zespół Part Six jak nie stanie!
Jak nie ryknie, jak nie wrzaśnie!
i zemdlała Kasia właśnie.


Słysząc to Zuza pobiegła do pokoju Kasi, wyjrzała przez okno spojrzeć (HĘ?), czego przestraszyła się jej koleżanka. Tak samo jak ona krzyknęła i zemdlała. Powodem tego mdlenia było zobaczenie Part Six! Wszyscy stali pod oknem Kasi.
Po czym i oni chórem krzyknęli i grupowo zemdleli.
Anienienie. Poprawili sombrera, nastroili gitary i zagrali romantyczną balladę.
O, i wyglądali TAK.
Gdyby mnie obudziła wyjąca pod oknem banda nastoletnich idoli, pewnie też bym zemdlała.

Orry i Basti jak najszybciej pobiegli do mieszkania. Każdy robił usta usta, bo nie wiedzieli co mają robić.
Jak na to, że nie wiedzieli, co mają robić, to doskonale sobie poradzili.
I oczywiście każdy to robił "swojej" wybrance? Czy może podeszli luźniej to tematu?
"I położył usta na jej wargach."


 Zuza jednak nie otwierała oczu, bo chciała jak najdłużej czuć usta Basti'ego na swoich.
A co, jakby otworzyła, to by se poszedł? Nie mogła go zwyczajnie pocałować? Kurczę, na cholerę ja zadaję takie pytania... (że już nie wspomnę, że akcja usta-usta przeżywana w stanie pełnej świadomości jest NIEZWYKLE przyjemnym uczuciem. Ale może są osoby, które lubią, jak im oczy wychodzą z orbit.)

  Orry poprosił, aby wszyscy wyszli z pokoju. Basti wyniósł Zuzę na rękach do pokoju w którym śpi.
A to tak sam z siebie wiedział, gdzie - czy dostał szczegółowe instrukcje w smsach? Kierował się męską intuicją. 
Pewną wskazówką były także rozwłóczone po całym pokoju ciuchy Zuzy i jego konterfekt przyozdobiony serduszkami.

Gdy dziewczyna się ''ocknęła'', zapytała Basti'ego gdzie Orry i Kasia. Wszyscy podeszli pod drzwi pokoju Kasi.
Podsłuchowywać???

  W pokoju Kasi:
  Orry położył Kasię na łóżko, aby odpoczęła po tej niespodziance (musiała uspokoić trzepot swych rzęs), a sam usiadł na krzesło i rozglądał się po pokoju.
  - Czuję się jak na Sri Lance – powiedział Orry. - No wiesz mój kraj rodzinny.
Po pokoju Kasi przemykały słonie i lamparty, pod łóżkiem siedział krokodyl, a kobra robiła za lampkę nocną. Syngalezi i Tamilowie rozstawili kramiki z pamiątkami w kącie, a pod palmą kokosową na parapecie urosła mała rafa koralowa.
Sądzę, że to raczej dlatego, że wilgotność powietrza wynosiła 70%.
A na zapomnianej skórce od chleba wyrosła prawdziwa dżungla.

  - Tak wiem - powiedziała Kasia.
  - Masz wspaniałą kolekcję filmów Bollywoodzkich. Chętnie kiedyś je z tobą bym obejrzał - uśmiechnął się Orry.
  Na to Kasia nic już nie powiedziała, ale za to się zarumieniła.
- Skąd wiedziałeś, co robię pod kołderką, kiedy patrzę na Shah Rukh Khana, no doprawdy...
Dziwna reakcja, ja na widok bollywoodzkich aktorów nie mam odruchu wygładzania prześcieradła i przetrzepywania poduszek.


Orry został w Polsce do weekend'u. W jego ślady poszedł Basti, Chris i Jeremy, a L.A. nie miał co robić. Więc też został...
Bo w tych Niemczech to taka nuda, panie, nie ma co robić w weekendy.
A zespół koncertów żadnych też nie ma, nagrań ani występów w Vivie... 
Oraz jak każdy szanujący się opkowy boysband, chłopcy muszą robić wszystko razem.


Dziewczyny bardzo się ucieszyły, że chłopacy mają zostać na weekend i bez wiedzy Kasi zaproponowały im, żeby przenocowali właśnie u niej :)
(gdyby mnie zwalono na chatę taką ekipę, mój uśmieszek na końcu zdania wyglądałby cokolwiek nerwowo)
Kasi pomysł się bardzo spodobał jednak tylko do czasu... Nagle zdała sobie sprawę, że nie ma tak właściwie wolnych pokoi do spania.
Ojtam ojtam, grunt, że nie ma starych!
Ach, a oni myśleli, że ona ma hotel?

Wtedy chłopacy się uśmiechnęli i powiedzieli, że mogą razem spać w jednym pokoju.
Łeeee, znowu orgia...

Mój boru, muszą strasznie mało zarabiać, skoro nie stać ich na hotel, wynajęcie apartamentów czy cóś.
A ja wiem! Wszyscy się zrzucili na tamto kino dla Jeremy'ego, dlatego Chris musiał iść na randkę do MacDonalda, a teraz nie stać ich na nocleg.

  Dziewczyny się roześmiały, a wariatka Karolina rzuciła tekst:
  - No przecież oni mogą spać z nami w pokojach :D
Eh... Dlaczego to się ZAWSZE tak kończy?
Bo od początku o to chodzi.
Ale oczywiście tylko śpimy, grzecznie, z rączkami na kołdrze :> 
I resztą naszych ciałek też, bo noce takie są upalne.

  - To ja chce spać z Tobą - Odpowiedział Jeremy Karolina w tym momencie się zaczerwieniła.


  Chris przysłuchując się tej rozmowie podszedł do Kamili i szepnął jej do ucha:
  - To może u Ciebie znalazłoby się miejsce na moją skromną osobę.
  - No pewnie, że się znajdzie :) - odpowiedziała uradowana Kama.
  Kasia ucieszyła się, ze 2 chłopaków ma już z głowy jednak zostali jeszcze trzej do rozdzielenia.
Zamtuzmama, psiakość.
Mogą się zamieniać.
Albo przestać się upierać przy parzystości ^^ 

  - To ja może pośpię na podłodze u Zuzki - nagle odezwał się Basti - Zajmę się nią jeszcze trochę, bo widać, że jeszcze słabiutka po tym omdleniu na nasz widok.
  Zuza nawet nie musiała mówić, iż się zgadza :) Było to widać po jej minie :P
Na wszelki wypadek natychmiast zemdlała ponownie.

  W tym momencie zostali tylko Orry i L.A... L.A od razy podszedł do Kasi i z flirciarskim uśmieszkiem powiedział:
  - To co piękna ja śpię u Ciebie, a Orry na kanapie??
  - Oj nie mój drogi, u Kasi to będę spał JA. To jest jedyne miejsce, w którym choć po części czuję się jak w domu. Zdecydowanie ty idziesz na kanapę :D Ale nie martw się ona jest wygodna;) - powiedział Orry odpychając L.A od Kasi.
Dla podkreślenia wagi swoich słów zabębnił pięściami w klatę i obnażył kły.
Kasia już nic nie mówiła, bo chłopacy zadecydowali sami gdzie chcą spać.
A ona nie miała nic do gadania?



TYM CZASEM U DONI...
Tamtym czasem nad cichym Donem...

Jeszcze innym czasem nad pięknym, modrym Dunajem...
Gdzie indziej niebo nad Dnieprem...

  Dominika po wyjeździe dziewczyn poczuła lekką pustkę.
Leciutka była jak puch, aczkolwiek gilgała tu i ówdzie.

 Przez te parę dni zdążyła przywyknąć do szumu, który się tu stworzył. Szybko jednak się otrząsnęła i spojrzała na zegarek... Dochodziła godzina 16, a z Jesse’m była umówiona na 18... Przeraziła się i szybko pobiegła do łazienki.
Omajgad, omajgad, TYLKO dwie godziny? To lepiej odpuść sobie z góry, bo i tak się spóźnisz...

  Po jakiś 30 minutach była już wykąpana i lśniąca. Sparkliła! Sparkliła!!! Lśniła blaskiem zajebiozy. Szybko podbiegła do szafy wyrzucając z niej wszystkie ciuchy... Odrzucała każdą bluzkę, spódniczkę, spodnie po kolei.
Zauważyłyście? One zawsze tak robią, zawsze. Wywalają wszystko na podłogę i w tym grzebią. Jakiś przymus wewnętrzny, czy co?
Wiesz, muszą pokazać jakimi są krejzolkami. 
Ej, ja też tak robię. Po prostu mam cholerny bałagan w szafie.

W końcu natrafiła na śliczną błękitną sukienkę, której nie ubierała od wieków.
Szybko z nią wskoczyła.
PLUM.
*Wzdycha melancholijnie* Ach, szczęśliwe czasy, gdy można było wskoczyć w sukienkę nienoszoną od wieków i zapiąć się bez problemu!
*trzask pękającego materiału*
Błękitna sukienka? A może to był fartuszek z pierwszej klasy?

[BoCHaterka, pięknie przyodziana, udaje się na randkę - Jesse zabiera ją gdzieś samochodem, a ta, opkowym zwyczajem, zasypia w czasie podróży.]

 Jesse uśmiechnął się do niej i oznajmił, że są już na miejscu. Kiedy Dominika wyszła z samochodu zaniemówiła z wrażenia po tym co zobaczyła... Jej oczom ukazała się mała plażyczka na której stał stolik, 2 krzesła, czerwone wino i lody.
Lody stężały i syczały "aby się nie rozpuścić, aby się nie rozpuścić!"

  Plażyczka przylegała do wielkiego jeziora sięgającego aż po horyzont.
Ekskjuzmi, dokąd on ją zabrał z tej Łodzi, na Mazury?!
Może rura pękła na Bałutach?...
Oj, zabrał ją na sztuczną plażę w Manufakturze, a kałuża wydała się jej jeziorem.

 Słońce już powoli zachodziło więc oświetlało wodę na różowo-pomarańczowy kolor. Krajobraz iście romantyczny...
Znaczy się, w tle przemykały południce i utopce, a jakiś facet w białej koszuli jęczał rozdzierająco z nieodwzajemnionej miłości?
To nie facet, to jeleń na rykowisku.
Jesse chwycił Donie za rękę i poprowadził ją do stolika. Jak przystało na dżentelmena odsunął jej krzesło i poczekał aż usiądzie.
*odgania wizualizację godną Efektu Komicznego, bo nie jest sprecyzowane, że Doni usiadła na krześle*

Następnie otworzył wino i rozlał każdemu po pół kieliszka jak to stwierdził "na próbę".
A gdyby próba wypadła niepomyślnie, to co, zostaną o suchym pysku, czy krzywiąc się z obrzydzenia jednak zmęczą resztę butelki?
Albo chciał sprawdzić, czy mu się dziewczyna nie schla na umór.

[resztę randki litościwie wycinamy - nie, nic się nie dzieje, siedzą rozmawiają, patrzą sobie w oczy i piją wino]


U DZIEWCZYN W POZNANIU...
   
[Rano najwcześniej budzą się Kamila i Chris, i ofiarnie idą po zakupy na śniadanie dla pozostałych]
[Tutaj informacyjnie napomkniemy, że rodziców w mieszkaniu nie było i nie ma. AŁtorka nawet na milimetr nie wysiliła się, żeby ich chociaż wysłać na Madagaskar. W ten sposób ziścił się sen Mary Sue - ma zasobne konto, wolną chatę i żadnego dziamgolenia o szkole. Rodzice w cudowny sposób odnajdą się później, w szpitalu, a jakże!]

Kamila zabrała tylko jakieś siatki na sprawunki i wyszli najciszej jak tylko potrafili. Gdy wrócili  reszta "załogi" wciąż smacznie spała. Chris zobaczywszy to postanowił zrobić wszystkim pobudkę niespodziankę.
  Poszedł do kuchni, wziął z szafki dwie metalowe pokrywki od garnków i... zaczął nimi uderzać o siebie z całej siły. Narobił w ten sposób takiego hałasu, że wszyscy wstali na równe nogi.
Element Komiczny. Wiecie. Taki jak na wycieczce w czwartej klasie.
Jeżu, jakby mnie ktoś tak obudził, to szybko wyciągałby te pokrywki z różnych otworów swego ciała! *mamle inwektywy*
"Dość, kurwa, dość! Chochelkę, kurwa, zniszczysz!"


Ponieważ dzień był piękny i słoneczny wszyscy automatycznie ubrali się w stroje.
*Ma wizję armii robotów, które tymi samymi, automatycznymi ruchami, równo jak w zegarku, przebierają się w stroje kąpielowe*
Zaprogramowani lepiej niż psy Pawłowa.
Pawłow, Pawłow... Coś mi dzwoni...

  Zuza chciała ubrać jedną ze swych letnich sukienek, ale pech chciał, że nie była w stanie sama jej zapiąć. Ze swym najsłodszym uśmiechem odwróciła się do Basti’ego z pytaniem:
  - Baaaastiiii byłbyś tak kochany i mi pomógł, bo sama nie dam rady
  - Ależ oczywiście, że tak, Tobie zawsze - odpowiedział z wielkim uśmiechem.
Cóż za szczęśliwy pech :) 
Ja cię, patent na zapięcie kiecki jest tak kanoniczny, że aż rozczulający.

  Podszedł do Zuzki i zapiął jej sukienkę, ale nie odszedł od niej... Nagle się pochylił i pocałował ją w ramię. Zuzka ze zdziwienia odskoczyła, a Basti zaczął ją przepraszać.
Akcja usta-usta, cała noc razem, asz to się kryguje, zalotnica!

  - Nic się nie stało, to było nawet przyjemne - odpowiedziała Zuza z uśmiechem - a teraz choć, pewnie wszyscy już czekają.
...choć wszyscy czekają, to nam się przecież nie spieszy, prawda, Basti?

[Towarzystwo wyrusza nad jezioro.]

W drodze nad jezioro wszyscy mieli bardzo dobry humor, a szczególnie Karola. Jej dobry humor składał się ze złego Jeremy'ego.
Mój zły humor składa się głównie z odrąbanych rączek i nóżek beztroskich aŁtoreczek.
To się składa raczej na mój dobry humor. 

Wiedziała, że by nie odmówiła kolejnej randki, ale zawsze lepiej mieć go na haczyku niż później nie mieć go wcale.
Słusznie, słusznie - kombinuj, dziewczyno, nim twe wdzięki przeminą, uśmiechaj się błogo, jeśli chcesz wyjść za mąż młodo!
Paczpani, jaka zmyślna manipulantka, niebezpieczne związki jej z ręki jadły.
 
- Kamuś! Łap tą piłkę! -  Wydarła się Karolina do Kamili, bo nudziło jej się w samochodzie.
  Zdezorientowana Kamila patrzyła we wszystkie strony, szukając wzrokiem piłki, która teoretycznie powinna lecieć w jej stronę. Chłopcy zauważyli jak było z tą piłką i zaczęli się śmiać z Kamy, która nadal nie wiedziała o co kaman.
  - Ona się z ciebie nabija, a ty myślisz, że piłka leci w twoją stronę - śmieje się Chris. Przecież piłka jest w bagażniku.
*pada pod stół, porażona głębią powyższej sceny i sposobem jej opisania*
Ja już leżę od dłuższego czasu, ale gdybym mogła, to padłabym jeszcze bardziej.
RISE AND DESTROY, DZIEWCZYNY. 

W tym momencie Kamila pocałowała Chris'a najnamiętniej jak potrafiła. L.A. oczywiście zaczął śpiewać zakochana para Jacek i Barbara... i tak w kółko.
No dobra. Czas na fundamentalne pytanie. Ile lat w rzeczywistości mają aŁtoreczki? Obstawiam 13.
Ciekawe skąd L.A. znał "zakochana para..."? Jak na obcokrajowca świetnie orientuje się w meandrach języka polskiego.
Bo to taki uniwersalny utwór jest. Jak Oda do Radości albo Międzynarodówka. 
Na dobrą sprawę nawet łączy w sobie Odę do Radości i Międzynarodówkę.

[BoChaterowie dokazują nad jeziorem - mnóstwo chlapania, wrzucania się nawzajem do wody, macanek oraz Elementów Komicznych. Ciach!]

 Robiło się późno więc wszyscy poszli do domku, który wynajęli. Nie byli zmęczeni więc zagrali w... butelkę!
Cóż za zaskoczenie! 
Yay! Lecę po przekąski!
*przysiada się i nuci "zachodźże słoneczkoooo..."*

Zaczął Orry jako głowa zespołu. Trafiło na Zuzę.
  - Prawda czy wyzwanie? - Zapytał.
  - Prawda - odpowiedziała Zuza.
  - Jesteś dziewicą?
  - Tak - Zuza była cała czerwona jak burak, ale sama chciała prawdę. Basti przytulił ją na pocieszenie.
- Nie martw się, słonko, wkrótce popracujemy nad tym nieszczęściem...
Zadał piękne pytanie, jak na dżentelmena przystało.


  Kolej, aby kręciła Zuza. Trafiła na L.A.
  - Wyzwanie! - Krzyknął zanim dziewczyna zdała mu pytanie.
  - Przebiegnij się nago po brzegu plaży i krzycz: ''Wolność jest piękna''.
Whoa, stężenie krejzolstwa na metr kwadratowy osiąga masę krytyczną.
Wszyscy padali ze śmiechu, ponieważ Lemar wykonał swoje zadania bez żadnego ''ale''. Lecz zazdrosny Basti nie dał popatrzeć Zuzie. Wziął z nią siadł na kanapie, co znaczyło, że sam nie oglądał przedstawienia. Przytulił ją mocno i pocałował. Nie chciał, aby ktoś odebrał mu jego dziewczynę.
Aha, czyli wystarczy rzut oka na nagość Lemara i każda laska jego? A może i nie tylko laska, skoro Basti nie chciał patrzeć...
No cóż, być może Lemar jest tak wyposażony, że starczy mu tylko machnąć... 
Tuż przed twarzą? (wanna z lodem, brb)

L.A. wrócił, ubrał się i zaczął kręcić butelką. Na (nie) szczęście padło na Chris'a.
  - Prawda - rzekł od razu.
  - Czy chciałbyś przelecieć się teraz z Kamilą? - Wypalił L.A.
ŻE JAK?!
No co za ujęcie tematu :-/ 
Ej, przynajmniej szczere, bez zbędnych wkrętów o miłości.
Romantyzm aż bucha.


  - Tak - Chris odpowiedział i był lekko zmieszany sytuacją. Wszyscy się śmieli. Nawet Kamila, którą nie poruszyło nic z jego wypowiedzi.
Której głoski w słowie "tak" nie zrozumiała?
Myślę, że każdą, to po prostu Typ Wyzwolony z Przesądów.

 [Scena całowania się przez pół godziny. Ciach.]

Wszyscy spali oprócz Basti'ego i Zuzy. Ona ciągle myślała, że przez to wyznanie, Basti ją rzuci.
Oj, kochana, gdyby tak każdą dziewicę rzucano z tego powodu...
...to nigdy żadna nie pozbyłaby się tej uciążliwości.

Wtuliła się w swojego księcia, a on zaczął mówić:
  - Kochanie, nie masz się czego wstydzić. ja też. Pewnie pomyślałaś w pierwszym momencie, że ja to gwiazda i spałem już z wieloma dziewczynami. To błąd. - Opowiadał Basti. - Jak zechcesz będziesz mogła być tą pierwszą. Nawet zaraz, teraz, tu - pocałował Zuzę w czoło.
"Da się na to złapać, czy nie?" rozmyślał gorączkowo.


  - Co to to nie. Chcę być z tobą bez względu na to czy jest się po czy jeszcze nie. Jaka miłosierna. Kocham cię i dla mnie to jest teraz najważniejsze.
  - Też cię kocham Zuzka.
  I popłynęli do krainy snów, gdzie nikt ich nigdy nie rozłączy...
Chyba że budzik o poranku.
Albo koledzy z pokrywkami.
Albo siusiu.


NASTĘPNEGO DNIA; NAD JEZIOREM

[Ogólne blablabla na temat poranka. Ciach.]


Po zjedzeniu fast food-owego śniadania wszyscy zgodnie doszli do wniosku, że trzeba iść popływać, aby zrzucić zbędne kalorie.
Po posiłku się nie pływa, głupole, trzeba odczekać przynajmniej godzinę.
A kalorie się spala. Zrzucanie kalorii brzmi cokolwiek bulimicznie.

Gdy już wszyscy się przyszykowali ruszyli w drogę.
  Kiedy tak szli nad jezioro Kasia opowiedziała dziewczyną
Znaczy miała taką kukiełkę i robiła pantomimę?
Tak. Co pewien czas nawet pohukiwała: SILENCE! I KILL YOU.

co działo się u Doni. Kama aż zaczęła piszczeć z radości. Wreszcie dobrnęli do małej plażyczki, na której byli dzień wcześniej, ale nie była już pusta jak wcześniej. Teraz siedziała tam na piasku jakaś zakochana parka.
Wyrosła w nocy.
Bezczelni, jak oni śmieli zająć miejsce na ich plażyczce!

Karolina się tylko uśmiechnęła na ten widok i powiedziała z podejrzliwą miną:
  - Hmm... ciekawe kiedy nasz Bolek z Orry'm będą tak razem wyglądać
Wręcz przeciwnie, będą siedzieć dwa metry od siebie, nawet nie patrząc w swoim kierunku.

- Nigdy!! - powiedziała rozdrażniona tym pytaniem Kasia i przyspieszyła kroku.
Mój boru, strach się odzywać.

  Karolina krzyknęła za nią, że nie chciała jej urazić, jednak ta nawet nie drgnęła.
To jak szła do tego jeziora? Płynęła w powietrzu sztywna niczym feretron?!
Tak się nadęła, że uniosła się w powietrzu, innego wyjścia nie widzę.

Podeszła do brzegu i już się miała rozebrać,
[yay!]
żeby wskoczyć do jeziora
[a, łeee]
 gdy nagle usłyszała za sobą czyjś głos:
- Bolek, a ty już ludzi nie poznajesz??
  Kasia się odwróciła i zobaczyła, że tą parą, którą widzieli była Gosia i Marcin.
Uśmiechnęła się do nich i podeszła pogadać.
  - Przepraszam, ale Karola mnie wkurzyła i nie zwróciłam na Was uwagi. Co wy tu robicie??
Co można robić w wakacje nad jeziorem? Zapewne piszą doktorat z rozmnażania motylicy wątrobowej.

[Pomijamy piski i wypytywanie, jacy są chłopcy z P6, długie rozmowy o niczym, chlapanie się w jeziorze oraz focha Karoliny. Przeskoczmy od razu do wieczoru w domu. Chłopcy zapowiadają, że mają dla dziewczyn jakąś niespodziankę...]

W tym momencie zgasły wszystkie światła i...
I ktoś zeżarł ostatniego pączka.

... i wyszli chłopcy z dezodorantami jako mikrofony :P
Ponieważ latem w Polsce sporo ludzi używa chyba
mikrofonów zamiast dezodorantów, doceniam miłą odmianę.

Każdy z nich miał na sobie rozpinaną koszulę. Orry i L.A mieli białe koszule, a Jeremy, Chris i Basti czarne. Ustawili się kolorami na przemian :) Wyglądali wprost genialnie.
Jak szachownica z fafkulcami. TOTALNIE.
Jak szkolna łazienka.

 
Dziewczyny zaczęły piszczeć na ten widok i bić brawo. Chłopacy ładnie się ukłonili przystawili "mikrofony" do ust (na ten widok dziewczyny wybuchnęły śmiechem) i zaczęli śpiewać "Showtime". Śpiewali Acapella...
Kurde, a byłam przekonana, że przyprowadzili z sobą górniczo-hutniczą orkiestrę dętą.

...i brzmiało to cudownie. Zuzka i Karoliny zaczęły wzdychać z radości, a Kamila i Kaśka zaczęły tańczyć. Z początki same ze sobą, ale kiedy Chris to zobaczył od razu odłożył swój "mikrofon" i porwał Kamę do tańca. Kasia trochę smutna, że nie ma z kim tańczyć usiadła na kanapie. Karola widząc, że Kasia traci humor od razu chwyciła ją za rękę i zaczęła tańczyć.
Osłabia mnie ta scena, a Was?
Ma potencjał yuri, więc na razie nie narzekam.

Po chwili dołączyła się Zuzka i stworzyły taneczny trójkącik :P
Szpro pochwala. 3way is not gay!

L.A od razu wyczuł okazję i wsunął się między dziewczyny tańcząc z każdą po kolei :) Pozostali nie tańczący koledzy poszli w ślady Chrisa i porwali do tańca dziewczyny. Jeremy szalał po całym pokoju z Karolą, Basti gdzieś tam w kącie tulił Zuzkę, a Orry tańczył z Kasią.
  Nikt się nawet nie spostrzegł, iż chłopcy przestali śpiewać.
To jak w takim razie występują, skoro nie dają rady tańczyć i śpiewać jednocześnie? 
No nie ma siły, coś musi być markowane...

Było im tak dobrze we własnym towarzystwie, że nie potrzebowali już muzyki.
Hehe. W filmach w takim momencie zwykle leci z offu.

  L.A znudzony samotnym tańcem rzucił hasło "GRAMY W BUTELKĘ".
ZNOWU?...
Na bora. Czy w dzisiejszych czasach NAPRAWDĘ nie ma innych rozrywek?

[Seans gry w butelkę trwa w najlepsze, gdy WTEM!!!]

(...)a teraz wybaczcie, ale pójdę spać jestem już zmęczona, a jutro mamy jechać do Doni - dodała. [Kasia]
  Wszyscy zrobili szerokie oczy i chórem zapytali:
  - JAK TO MAMY JECHAĆ DO DONI??!!
  - To ja Wam nic nie mówiłam?? - zapytała zdziwiona Kasia.
  - No raczej nie - odpowiedział Basti.
  - Przepraszam widocznie wyleciało mi z głowy. Donia zaproponowała, że jadąc do Zamościa mamy ją odwiedzić. Zgodziłam się (w imieniu wszystkich, bez konsultacji, czy któreś z nich ma inne plany? Jak miło!) i jutro mamy pociąg o 10 rano więc dobrze by było iść już spać, bo się późno zrobiło.
*trzaska butelką o kant stołu, zyskując wdzięcznego tulipanka*
Po tych wakacjach będą tak oblatane w rozkładzie jazdy PKP, że będą mogły dorabiać jako informacja turystyczna.


  - No ok nic się nie stało - powiedział Chris i w tym momencie rozległ się krzyk uradowanych dziewczyn:
  - Jedziemy znowu do Łodzi, Jedziemy znowu do Łodzi.
Młodzież to ma zdrowie na to PKP! Oraz chyba duże kieszonkowe.
Tak BTW wyobrażam sobie tych delikutaśnych metroseksów z P6 obijających się w polskich pośpiesznych, które wonieją ciągle jeszcze, niestety, aromatem Soir de Pissoir i Sweat Poisson...

Kasia z chłopakami tylko zaczęli się śmiać. Po ok.5 minutach wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
Przez pięć minut cha cha cha, cha cha cha, a potem w tył zwrot.
Wyśmiali się i poszli.

Orry jednak po chwili wyszedł ze swojego i poszedł do Kasi. Zapukał delikatnie do drzwi
  - Proszę - usłyszał głos Kasi
  Niepewny wszedł do środka.
  - Możemy chwilę pogadać? – zapytał/
  - Owszem, ale ja na prawdę jestem już zmęczona.
  - Ok. nie zajmę Ci dużo czasu.
  - No to o czym chcesz rozmawiać? - zapytała Kasia.
  - O nas... - odpowiedział niepewnie Orry.
  - O NAS?? - zdziwiła się Kasia - przecież dzisiaj już się wypowiedziałeś na temat NAS - dodała z wyrzutem.
[Tu wyjaśnienie: podczas gry w butelkę Orry dostał zadanie, by powiedzieć na cały głos, że zależy mu na Kasi - i żachnął się "przecież to nieprawda!"]

  - Właśnie o tej sytuacji chce pogadać. Tak naprawdę bardzo mi na Tobie zależy i faktycznie nie wyobrażam sobie już teraz mojego życia bez Ciebie w nim.
Standardowe Pytanie Analizatora Numer trzy i pół: Oni znają się ile, tydzień? Półtora? Dwa tygodnie?...
Nie no, przecież dziewczyny kochają ich co najmniej od zeszłych wakacji (patrz wstęp), a chłopaki byliby ostatnimi niewdzięcznikami, gdyby na takie uczucia nie odpowiedzieli wzajemnością.


  - To czemu powiedziałeś coś takiego przy reszcie?? - przerwała mu Kasia.
  - Daj mi skończyć dobrze?? Nie przyznałem się, bo chłopacy nie daliby mi spokoju.
Sceny zazdrości, trzaskanie drzwiami, tłuczenie talerzy... sama rozumiesz.

Zresztą Tobie dziewczyny też, a chce uniknąć tego. Jeśli moje uczucie do Ciebie miałoby się rozwijać to w spokoju podczas rozmów we dwoje, wspólnych spacerów... (aha i nie mówmy o tym nikomu, bo będą się za nami włóczyć) Kasia ty płaczesz??
  Nagle Orry spostrzegł, że Kasi spłynęła łza po policzku
  - Nie, nie ja nie płacze. Mi się tylko oczy pocą - odpowiedziała Kasia śmiejąc się przez łzy.
Nel! Gdzie zgubiłaś Stasia?
Saba z Kingiem zeżarli.

  Orry usiadł obok niej i przytulił ją bardzo mocno. Kasia odwzajemniła uścisk. Wtuliła się w Orry'ego jak w pluszowego misia.
Trochę łaskotało ją w nos jego futro, ale wobec siły jego wyznania postanowiła to znieść.
Siedzieli tak przez ok 10 minut, aż wreszcie Kasia wydusiła z siebie:
  - Dziękuję... Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie te słowa i... ja czuję to samo.
  Na te słowa Orry pochylił się nad Kasią i już chciał ją pocałować jednak ta w ostatniej chwili odsunęła głowę i znów wtuliła się w chłopaka.
  Po chwili zasnęła. Wyglądała uroczo, tak niewinnie i bezbronnie. Orry wziął ją na ręce i delikatnie położył na łóżku, następnie usiał przy nim i zaczął się w nią wpatrywać.
Niestety tego wieczoru wiał wiatr ze wschodu i ten wytrzeszcz pozostał mu już na zawsze.
Wraz z zapaleniem spojówek.


Nawet  najbardziej odporna istota ma ograniczoną wytrzymałość, więc postanowiłyśmy miłosiernie zaoszczędzić Wam ciągu dalszego, w którym boCHaterowie znowu tłuką się po Polsce pociagami, robią sobie przezabawne psikusy, dają sobie niewinne buziaki, tajniaczą się z trzymaniem się za rączki i myją się pod pompą na działce oraz przede wszystkim MANIACKO GRAJĄ W BUTELKĘ.

A zatem znad rozpaczliwie kręcącej się butelki właśnie pozdrawiają: Kura w wagonie 2 klasy, Dzidka rzucająca piłką w bagażniku, Mikan oglądająca "Zmierzch" przy pustej sali i Szprota latająca z butelką po plażyczce
oraz Maskotek przytulający Nakwę.
Miłych wakacji!



145 komentarzy:

Kivi pisze...

Wybraliśmy się w celach eksperymentalnych ze znajomymi na "Księżyc w nowiu", spodziewając się kolokwialnie mówiąc kupy śmiechu - i też byliśmy na pustej sali. Ciekawe dlaczego, czyżby któreś z nas było gwiazdką popu incognito? ;)

"*Zawiązuje mocniej glany i z kopa!!!*
Nosisz glany do czepka w stylu Jane Austen?
*Mruga zdziwiona* A Ty nie?"
Szczerze tutaj rąbnęłam zdrowym, końskim rżeniem.
Mimo także potoku idiotyzmów, to opko w porównaniu do niektórych mózgojatek w stylu niepokojących podpiwniczeń i tryskających, hm, radością toalet to jest nawet wdzięczne. Jak to ujęto na początku "rozczulające" i faktycznie tak trochę się czuło, czytając te słodkie przytyki, przekomarzanki (była bitwa na poduszki?). To mnie minimalnie podnosi na duchu.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości! :)

Anonimowy pisze...

Zanim zaczęłam czytać, znalazła mnie i zabiła taka informacja zamieszczona na blogasku:
"Blog nie jest oficjalny, ani autoryzowany. Nie mam zbytniego kontaktu z gwiazdami opowiadania.Pomysły są moje i ich nie kopiuje.Główne bohaterki czyli my istniejemy na prawdę.Opowiadanie dla Part Six i ich fanek."

Matko scurkom, jakie to jest śliczne. *ociera samotną kryształową łzę wzruszenia*

die_Kreatur

Tesska pisze...

"Zawieszenie niewiary właśnie spuszcza się z kołka. Internet mobilny w terenie zalesionym i górzystym będzie działał słabo lub wcale, zaufajcie mi."

Nie zawsze. W Szklarskiej Porębie, między górami i lasem, miałam najgenialniejszy zasięg ever. Co prawda dlatego, że wieża była jakieś pięćset metrów od miejsca mojego noclegu, ale zawsze... :P

Tesska pisze...

" Z przystanku Kasia zabrała dziewczyny do swojego domu. Poplotkowały troszkę i każda siadła na Facebook'a sprawdzić wiadomości itp.
- Ciekawe, czy wzięły z sobą laptopy, czy korzystały z komórek - zainteresowała się zawodowo Szprota.
No bo przecież tak fejs tu fejs to nudno, trzeba koniecznie fejs tu fejsbuk.
Spotkały się w realu, żeby znów pogadać na fejsie? Przerasta mnie to.
Bo ty lubisz rozmawiać jak zwierzę, paszczą, a nie jak człowiek, klawiaturą."

Kwik! :D Najpiękniejsza sytuacja, z jaką się zetknęłam, to czterech chłopa w jednym przedziale, każdy z laptopem na kolanach i dyskutujący via sieć, bo pociąg hałasował ^^

(wybaczcie spam komciami, ale zawsze pod koniec zapominam, co miałam napisać na początku...)

Szprota pisze...

@ "Nie zawsze. W Szklarskiej Porębie, między górami i lasem, miałam najgenialniejszy zasięg ever. Co prawda dlatego, że wieża była jakieś pięćset metrów od miejsca mojego noclegu, ale zawsze... :P"

Bitcher, plz, rozmawiasz z ekspertką. W mniejszych miejscowościach w górach/ terenach leśnych pokrycie sygnałem 3g jest beznadziejne (a bez niego nie ma co korzystać z internetu).

Pest pisze...

Oh my... To jest tak strasznie przesłodzone że Robert M., słynny koneser win oraz słodyczy by się skrzywił. Często zastanawiałam się co jest gorsze. Typ opek a'la Milenka, czy właśnie takie jak w powyższej analizie. Tak czy inaczej, głupota tryska we wszystkie strony. A dziewczęcia (dziewczątko?) piszące oceniam na max 14 lat (min 11-12) bo jak nawet o naszych cudownych kolejach nic nie wie, to nie zna życia, ot co.

Ah. Listopad. Jak ja bym chciała uczestniczyć w tym listopadowym najeździe.

Tesska pisze...

I się skończyło komentowanie na żywo, bo zwiedzanie Poznania i koncert zbyt mnie ogłuszyły... Ale może ten sklep z biletami to empik był...?

Tesska pisze...

@ "Bitcher, plz, rozmawiasz z ekspertką. W mniejszych miejscowościach w górach/ terenach leśnych pokrycie sygnałem 3g jest beznadziejne (a bez niego nie ma co korzystać z internetu)."

Czyli mówisz mi, że nie miałam tam idealnego zasięgu? :P Bo centrum Poznania się chowało przy tamtym necie...

Tesska pisze...

"Śpiewali Acapella...

Kurde, a byłam przekonana, że przyprowadzili z sobą górniczo-hutniczą orkiestrę dętą."

Zwizualizowałam to sobie...

Tesska pisze...

Hm, a po całości mam uczucia mieszane. Na Wasze komentarze spłakałam się ze śmiechu, ale samo opko... Z jednej strony literacko jest tak wybitnie słabe, że aż boli. A z drugiej jest wzruszające w sensie tego, że pojawia się informacja, iż nie jest to autoryzowany tekst, a jedynie wyobraźnia, że chociaż ekipa gra w butelkę i ględzi o kupowaniu piwa, to nie kupuje alkoholu, nie uprawia seksu, przyznaje się do dziewictwa i mamy nawet odciąganie dziewczyny od widoku nagości...

Miłego, po Milence-Marlence ;)

Anonimowy pisze...

Czwartek zaczyna być moim ulubionym dniem tygodnia, zaraz po weekendzie ;) Dziekować bardzo za analizę. Jesteście wspaniałe :)

Anonimowy pisze...

Milenka-Marlenka też wiedziała, że nie rozmawiają po polsku. Gdy Bill poprosił ją, by powiedziała coś po polsku, Milenka-Marlenka rzekła "kocham Cię mój debilu". (Piszę z pamięci, mogłam coś przekręcić.)

Opko słabiutkie, analiza fajna. Scenka z facebookiem mnie powaliła.

Czemu ałtorki - zwykli ludzie też, ale ałtorki niemal zawsze - wstawiają apostrof przy odmianie każdego obcojęzycznego słowa? Ta zaraza apostrofowa jest gorsza nawet od wielokropków w sezonie godowym.

die_Kreatur

Adelaar pisze...

Ojtam, ojtam.
To był konstruktywny komentarz.
A tak na serio - Autoreczki z tą swoją wielką miłością do chłoptasiów, których płeć może zostać zakwestionowana (a jako fanka japońskiego rocka i visual kei coś o tym wiem :'D) są... słodkie^^. Wolę to niż tę obleśną Milenkę z potokami wydzielin.

A już najlepsze jest to, że te jej fejsowe kumpelki też piszą opka! *idzie czytać*

Analiza kwikaśna jak zawsze, przecież o tym wiecie. ^^

Nemain pisze...

Analiza świetna. A opko jak to opko... ale czytał ktoś może komentarz Autorki?

"Błędy styl. i jęz. są dlatego, że przy kopiowaniu wszystko się łączy i wgl i nie jestem w stanie później wszystkiego wyłapać :/"

To przebiło wszystko! xD A tak w ogóle to witam, bo zaglądam od dawna, ale do tej pory nie udzielałam się w komentarzach.
Pozdrawiam. :)

ipurbeltz pisze...

Zanim zacznę czytać dalej... w Poznaniu JEST przystanek busów, wiem, bo sama busami kursuję między domem a studiami. Znajduje się on (ten przystanek) niedaleko dworca PKP, na ul. Dworcowej, i jeżdżą stamtąd busy do Szczecina, Sławy i Głogowa. I może jeszcze dokądś, nie przyuważyłam.

Dzidka pisze...

W takim razie zwracam honor i pozdrawiam Dworcową. Ale w busy z Zamościa do Poznania dalej nie wierzę :)

Szprota pisze...

@Tesska (przepraszam za flejma branżowego):
"Czyli mówisz mi, że nie miałam tam idealnego zasięgu? :P Bo centrum Poznania się chowało przy tamtym necie...

Przeczytaj jeszcze raz: "W mniejszych miejscowościach w górach/ terenach leśnych pokrycie sygnałem 3g jest beznadziejne (a bez niego nie ma co korzystać z internetu)."

Teś, lowjudobólu, ale nie wpychaj mi, że twoja anegdota o pobycie w większej miejscowości obala twierdzenie o marnym zasięgu w terenach lesistych i górzystych, bo w miesiąc ci dostarczę kilkadziesiąt anegdot potwierdzających, że tam mobilny internet (a zakładam, że nad zalewem dziewczyny nie miały innego) działa bardzo słabo.

Anonimowy pisze...

Uwielbiam Wasze analizy, mam z nich mnóstwo śmiechu, z mało kryształową łzą szybującą w przestworzach mobilnego internetu w czepku Austin i glanach, w chrupiącej panierce. Będąc młodą lekarką, bardzo młodą, też pisałam dziwne opka, aż żałuję, że nie wiem gdzie są, podesłałabym do pastwienia się :D

Anonimowy pisze...

Gwiazdy tak po prostu odpisują wszystkim fankom? I to po 10 minutach? Kto by pomyślał... Komentarz byłby dłuższy, ale same rozumiecie- muszę napisać do Tilla na fejsie^^

katrei

Goma pisze...

Cudne, kanoniczne opko, aż się łza w oku kręci - mój ulubiony, nie wymagający myślenia typ :D Wakacje najwyraźniej dobrze działają na analizujących, z czego się bardzo cieszę.
Coś się ostatnio często przewija motyw miłości w tajemnicy przed całym światem, jakiś nowy trend. Nie wspominając już o tym, że wszystkie gwiazdy gwałtownie w opkach dziecinnieją, to jest niesamowite.
Pozdrawiam!

Caerme pisze...

Ejjjj no, Miszel potraktowana została o wiele lepiej, przynajmniej może się czegoś z analizy nauczyć.. Gdzież jest ochrona polszczyzny???
Czemuż jedynie mentalności gimnazjalnej się dostało?
Czuję niedosyt.

Anonimowy pisze...

Ojacię. Zakwik totalny. Ale wiecie co? Nie wiem czy drodzy analizatorzy i czytelnicy zaglądali w link na blogasku: 'video dla P6' ale jak poszperacie na kanale aŁtoreczki to tam są takie wisienki, że... lepiej nic nie mówić. To był zakwik niemal śmiertelny.
A analiza genialna, ale przecież to taki ofkors, że nawet nie trzeba o tym mówić :)

Pigmejka pisze...

Auć, takie to opko słodkie, że aż zęby bolą, a kucyponki rozbijają się pod sufitem. :>
Ale udało się Wam je pięknie rozłożyć - i tylko dzięki temu nie utonęłam w powodzi lukru! :D

Lien Smoczyca pisze...

Za radą jednego z "Anonimowych" weszłam w link "video dla P6". Wszystko bardzo fajnie. Fotki. Podpisy. Smętna muzyczka w tle... ale podpis pod filmikiem mnie totalnie zmiażdżył :D "Polnische Fans in einem filmiku gesammelt." Google translate RLZ!

Anonimowy pisze...

W Czwartek zaczyna się tydzień.

Takie to słodkie, że musiałem sobie zrobić przerwę i zrobić coś exstra ordynarnego... ale nic takiego nie zrobiłem.

Może tez napiszę do Till na fejse.

Wielką Inwazją w Listopadzie. Trza zacząć polerować schmeissera.

hasło: opirm (opko zbyt słodkie i niewinne, by sugerować autorce cierpiane inspiracji przy pomocy opium)

AA

Boonie pisze...

Pomimo dość podłego nastroju kilka razy niemal się zakwikałem.

A poza tym: czy tylko ja po pewnym czasie przestałem ogarniać "kto-z-kim"?

Anonimowy pisze...

Ja również po pewnym czasie przestałam ogarniać, kto jest z kim. Zresztą oni wszyscy zachowywali sie tak samo dziecinnie, więc nic w tym dziwnego.

A teraz lecę, muszę założyć konto na fejsie, nareszcie mam ku temu dobry powód!

Caerme pisze...

Niektórzy mieli nie tylko problem natury kto-z-kim ale również kto-jest-kim. Zauważyliście że postaci poza imionami nie posiadają cech, już nawet nie proszę o cechy charakterystyczne ale, na litość boską, jakiekolwiek!!!!! ;)

P.S. Wisienki z jutuba łiiiiiiiiiiiiiii :D

Anonimowy pisze...

Fajne!
Miejmy nadzieję, że optymizm Karoliny nie będzie za was decydował w innych nieco ważniejszych sytuacjach życiowych, jak wybór studiów czy męża. Kto wie, co by on, ten optymizm, wymyślił. I rura na Balutach!
To mnie osłabiło!
Opko wcale nie najgorsze,bywało gorzej.Pozdrawiam.chomik

Anonimowy pisze...

Cholercia, ja was o analizę nie prosiłam. Jak się do tego zabrałyście to loco, ale się pyta czy się zgadzam, bo to naruszenie praw autorskich. Przeczytałyście bodajże maksymalnie 10 rozdziałów. Początek naprawdę jest słaby, bo pisałam go z kimś innym. Opowiadanie się zmienia i nie będzie już o Part Six. Więc zapraszam po otwarciu ''Księgi II - Nowy Jork''. Może choć trochę zmienicie zdanie...
Zuza (autorka tego bloga z tejże waszej opinii).

Anonimowy pisze...

na początek ! najpierw dowiedzcie sie co analizujecie cioty ?!!

czepiacie sie , że gadają z Jeremym po polsku..choć on z Niemiec?!!

co z tego !! on umie mówić po polsku!! jego babka to Polka !!
matko...bierzcie się za coś o czym macie pojęcie !

Vixenna pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Vixenna pisze...

Jeżu, znów to samo! A weźcie jakąś notkę o prawach autorskich machnijcie, coby każdej z osobna ałtorce tłumaczyć nie trzeba było.
Zuza, na początek, popracuj, dziecko, nad interpunkcją, bo czytać ciężko. Bądź też łaskawa na prawo i lewo ciotami nie miotać, bo to niegrzeczne.

27 czerwca 2011 15:50

Anonimowy pisze...

Wy to chyba sobie jakieś jaja robicie?! TO JEST NARUSZENIE PRAW AUTORSKICH, a jeśli moje opowiadanie nie podoba się ''szanowanemu'' półgłówkowi to nie trzeba czytać, ot co! Piszecie różne rzeczy, a sami lepsi nie jesteście.
Zuza

Anonimowy pisze...

I komentarz z ciotami nie umieściłam ja! Ja się podpisuję, w przeciwieństwie to niektórych z was :P
Zuza

kura z biura pisze...

Ja tam wierzę, że komentarza o ciotach nie napisała Zuza - bo faktycznie, ona się podpisuje. No ale obrońców sobie nie za fajnych znalazła.
A co do praw autorskich: złamalibyśmy je, gdybyśmy podpisali Twoje opko naszymi nickami i twierdzili, że jest naszego autorstwa. A tak nie jest. Link do oryginału jest, każdy może sprawdzić, kto to napisał.
Faktycznie jakąś notkę trzeba będzie umieścić...

Anonimowy pisze...

Nie, nie, nie. Naruszenie praw autorskich jest już wtedy, gdy pobiera się coś bez zgody autora i umieszcza na innych stronach, portalach itp. Nie wierzycie? Sprawdźcie kodeksy prawne ;) Życzę obfitej lektury i na pewno nie będzie w niej błędów ;P I co do obrońców - ja ich nie wybieram. Któraś z moich czytelniczek musiała zobaczyć komentarz i się zainteresować, więc to nie moja wina.
Zuza

kura z biura pisze...

Opracowując analizy korzystamy z tzw. prawa cytatu określonego przez art. 29 ustawy o prawach autorskich. Już zresztą umieściłam to na blogu, mam nadzieję, że to utnie spory nt. praw.

Anonimowy pisze...

Tak ładny mi cytat. Jak byłby to cytat to bym się nie czepiła, jednakże są to wyrywane akapity z bodajże ok. 10 rozdziałów jak nie więcej. I zaznaczam to nie CYTAT.
Zuza

Anonimowy pisze...

Zuzo droga, a czym jest według ciebie cytat? O definicję proszę.

die_Kreatur.

kura z biura pisze...

Źródło wskazane, treść cytowanych fragmentów odróżniona (kolorem) od komentarza... Jest cytat? Jest. Chciałabyś może, żeby te rozdziały przytaczać w całości, czy jak? Tożby nam czytelnicy padli z nudów.

Anonimowy pisze...

Zdecydowanie widzę, że moja twórczość jest oznakowana białym kolorem, ale widzę, że w większości to większe akapity niż cytat, który wynosić powinien ok. 4 zdań. Z resztą idę dziś do wujka, który przy okazji jest prawnikiem. Sobie z nim pogadam ;>
Zuza

kura z biura pisze...

Łiihaaa! Wujek-prawnik - jest! Neeeext!

Raven pisze...

Słyszał kto o definiowaniu cytatu według długości? o.O Biedni ci, co piszą prace licencjackie i magisterskie.
Zuza, proszę o ZACYTOWANIE definicji, w której cytat ma mieć cztery zdania. A jak tylko zobaczę, że ma ona pięć zdań! ;)

Raven

kura z biura pisze...

Przy okazji, Zuza, spytaj wujka-prawnika, co sądzi o tzw. Real Person Fiction, czyli braniu prawdziwych, żyjących postaci i umieszczaniu ich bez ich zgody w opowiadaniu, opisywaniu związków z kobietami, których w realnym życiu nawet nie znają, ojcostwa jakichś wymyślonych dzieci itp. Chyba że zamierzasz twierdzić, że chłopcy z P6 nie istnieją, albo udzielili Ci swojej zgody ma opisanie?

Anonimowy pisze...

Kolejna oburzona ałtoreczka, z "wujkiem/kuzynem/kolegą prawnikiem" :/ To by było zabawne, gdyby nie było nudne (ileż można?!) Na to, że fatalnie pisze, to się Zuza nie burzy, tylko na to, że ktoś to zauważył. Czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Książek, a nie blogasków. A dopiero potem pisać.

Anonimowy pisze...

Hej!
Weszłam sobie tutaj ot tak i zobaczyłam nowy rozdział. Jaka ulga że już nie o Moim blogu, ale już się tym nie przejmuję. Zapraszam na mojego nowego bloga. Powidzcie czy się wam podoba. www.ludzka-istota.blog.onet.pl
Mittchel

Anonimowy pisze...

@Raven - napisałam ok. 4 zdań.
@kura z biura - one same się zgodziły, więc w to się nie wtrącaj.
I tak - mam wujka prawnika, a wam nic do tego. Nie lubię być nie miła, ale wy do tego mnie sprowadzacie. Walicie coś, że wy nie naruszyłyście praw autorskich, gdy nie możecie publikować bez mojej zgody. Wujek powiedział mi, że najlepiej żebyście usunęły to (czytajcie: analizę nt. mojego opowiadania), bo ja nie wyraziłam zgody na publikację :P Co więcej mam prawo się tego domagać, gdyż robiąc to co zrobiłyście zbezcześciłyście moją twórczość, która nie musi wam się podobać. Mam sowich czytelników i nie potrzebuję grom wie kogo.
Zuza

kura z biura pisze...

Ok, a co wujek powiedział na Real Person Fiction? A może jednak masz zgodę Bastiego i reszty na obsmarowywanie ich na blogasku? Jeśli tak, to już nic nie powiem (bo zauważ, pytałam o chłopaków z P6, nie o Twoje koleżanki - one zapewne się zgodziły, w to nie wątpię). No więc? Czy Donia naprawdę ma synka z Jessem i co by tenże Jesse powiedział, gdyby to przeczytał?

Anonimowy pisze...

No to już ci tłumaczę o co chodzi z P6. Był to zespół (bo się rozpadł), który mimo na to, że są z Niemiec bardzo lubili polskie fanki. Odpisywali na każdą wiadomość i wyrażali zgody na większość rzeczy. Ja także dostałam taką. Dostałam ją od lidera zespołu. Donia nie ma synka z Jesse, ale jest jej najlepszym przyjacielem i od niego zaczęło się moje opowiadanie. Od jego przyjaźni z moją przyjaciółką Donią. Od tamtej pory systematycznie próbujemy umieszczać mu link do opowiadania, gdy ukażą się rozdziały. Nie wiem czy je czyta, ale za każdym razem kilka ''lubię to''. Tyle wystarczy czy jeszcze coś chcesz wiedzieć???
Zuza

Tesska pisze...

No tak, nie ma to jak "najlepiej żebyście usunęły" ze świadomością, że z punktu widzenia prawa nie ma się żadnych szans na wygraną :)

Nie wyraziłaś zgody na publikację, ale to nie jest publikacja Twojego opowiadania, tylko utworu zależnego / analizy krytycznej / recenzji.

Zachęcam do lektury ustawy o prawie autorskim i prawach zależnych.

PS. W czym specjalizuje się wujek? Bo jeśli w rozwodach czy sprawach spadkowych, to obawiam się, że tak jakby nie jego działka :)

PS2. Sowi czytelnicy z pewnością doceniają walory dzieła.

Anonimowy pisze...

I co z tego, jeśli ja nie chciałam i nie chcę mieć żadnej analizy itp.? Mój wujek specjalizuje się w sprawach karalnych i wgl. Żadne rozwody czy coś podobnego. Niestety lekturę kodeksów przeróżnej treści mam dawno za sobą :/ I właściwie nie są zbytnio ciekawe. Ale cóż...
Zuza

kura z biura pisze...

Szczęście chłopaka, że po polsku nie umie, bo chyba by jednak nie "lubił tego" ;)
Zuza, Ty twierdzisz, że naruszamy Twoje prawa autorskie - ja natomiast twierdzę, że Ty naruszasz dobra osobiste chłopaków, publikując historię, w której występują z imienia i nazwiska, jako realne osoby, za to w całkowicie fikcyjnych sytuacjach. Teoretycznie można by sobie wyobrazić, że np. taki Jesse pozywa Cię do sądu, bo z powodu informacji o rzekomym dziecku rzuciła go narzeczona. Teoretycznie, w praktyce to mało prawdopodobne (nieznajomość języka itp.). Wiem, że miło jest sobie pomarzyć o chodzeniu z idolem - ale czy trzeba to robić publicznie w necie?

Anonimowy pisze...

Zuza, kilka spraw.
1) Nadal chcę od ciebie definicji cytatu.
2)Nie są to aby sprawy "karne"? Oświeć mnie, co się kryje za owym tajemniczym "wgl".
3)Co chcesz powiedzieć przez "Niestety lekturę kodeksów przeróżnej treści mam dawno za sobą :/ I właściwie nie są zbytnio ciekawe. Ale cóż..."?

die_Kreatur

kod: aliketa. Coś na kształt połączenia alimentów z akolitą.

Anonimowy pisze...

Powiedz lepiej wujkowi, jeśli istnieje, żeby szybciutko zawód zmienił. Świetnych prawników mamy :/ Masakra. Wyraziłaś zgodę na publikację, publikując sama swoje opowiadanko, Zuzo.
Ale to było dobre: "zbezcześciłyście moją twórczość" Czad!
Zauważ, że też cytuję twoją wypowiedź i jakoś do tego twoja zgoda mi nie potrzebna. A teraz zacytuję cały twój komentarz:
"No to już ci tłumaczę o co chodzi z P6. Był to zespół (bo się rozpadł), który mimo na to, że są z Niemiec bardzo lubili polskie fanki. Odpisywali na każdą wiadomość i wyrażali zgody na większość rzeczy. Ja także dostałam taką. Dostałam ją od lidera zespołu. Donia nie ma synka z Jesse, ale jest jej najlepszym przyjacielem i od niego zaczęło się moje opowiadanie. Od jego przyjaźni z moją przyjaciółką Donią. Od tamtej pory systematycznie próbujemy umieszczać mu link do opowiadania, gdy ukażą się rozdziały. Nie wiem czy je czyta, ale za każdym razem kilka ''lubię to''. Tyle wystarczy czy jeszcze coś chcesz wiedzieć???
Zuza".

Więcej niż pięć zdań? Tak. A teraz czekam na pozew :/

Anonimowy pisze...

Pisanie to moja pasja i raczej jej nie zmienię, jednak poglądy o chłopakach zmieniłam jakiś czas temu. Oni do tej pory nie mieli nic przeciwko pisania o nich i nigdy nie powiedzieli o opowiadaniu złego słowa. O mnie raj powiedzieli, że jestem pojebana, ale to całkiem inna historia (dotycząca życia osobistego). Po prostu nie chcieli, żebym całkiem się zjebała... A to opowiadanie wkrótce nie będzie o nich i tym bardziej nie macie się czego przyczepić. Chętnie was wtedy zaproszę i możecie sobie oceniać, szczególnie, że to będę pisała sama. To opowiadanie do rozdziału 40 miało współautorkę i połowa waszego ''najazdu'' nie jest w całości moja. Pomysły były podrzucane przez inną osobę :) A jak się nie podoba - trudno. Jeszcze żyję.
Zuza

Anonimowy pisze...

@die_Kreatur - co do punktu 3. moja mama studiowała administrację państwową i pełno mam kodeksów. Z nudów kiedyś je przeczytałam.
@? (nie wiem kto, ale ****) - wujek istnieje naprawdę i nie sądzę, żebyście musieli się tym zajmować. A jakby twój wujek był nawet prezydentem to mi wisi, ot co.
Publikuję dla moich przyjaciół i stałych czytelników, a nie po to, żeby ktoś od tak sobie kopiował, wycinał fragmenty i dopisywał jakieś anomalia.
Zuza

Anonimowy pisze...

Dobra, wszystko fajnie, ALE:

1) Nadal chcę od ciebie definicji cytatu.
2)Nie są to aby sprawy "karne"? Oświeć mnie, co się kryje za owym tajemniczym "wgl".
3)Co chcesz powiedzieć przez "Niestety lekturę kodeksów przeróżnej treści mam dawno za sobą :/ I właściwie nie są zbytnio ciekawe. Ale cóż..."?

CHCĘ ODPOWIEDZI.
die_Kreatur

Anonimowy pisze...

Ok. Punk trzeci odwołuję (aczkolwiek wciąż nie rozumiem do końca, co poeta miał na myśli), drugi też ci mogę darować, pierwszego nie odpuszczę.

Gdy publikowałam poprzedni komentarz, twojego jeszcze nie było.

die_Kreatur

Anonimowy pisze...

1. cytat to kilka zdań, a nie wycięty spory akapit!
2. oj napisałaś bez sensu, a się czepisz!
3. pisałam wcześniej. czytaj istotko!
Zuza

Tesska pisze...

"Publikuję dla moich przyjaciół i stałych czytelników, a nie po to, żeby ktoś od tak sobie kopiował, wycinał fragmenty i dopisywał jakieś anomalia.
Zuza"

Mylisz się. Nie masz absolutnie wpływu na to, dla kogo publikujesz. Możesz sobie dla nich pisać, ale kiedy wrzucasz to w sieć, to nawet przypis: "To opowiadanie jest dla przyjaciółek, idźcie sobie" nie zmieni faktu publikacji. W tej chwili zachowujesz się, jakbyś wydała książkę, a po otrzymaniu negatywnej recenzji z WP oznajmiła "Ale ja publikuję tylko dla Onetu!"

Jeśli opowiadanie jest "tylko dla przyjaciółek", to blogi można zabezpieczać hasłem. Coś ogólnie dostępnego jest ogólnie dostępne - i każdy ma prawo ten tekst skrytykować, zrecenzować czy zanalizować.

Tesska pisze...

"1. cytat to kilka zdań, a nie wycięty spory akapit!"

A "wycięty spory akapit" czym się różni od "kilku zdań"?

Anonimowy pisze...

Zerknij Zuzo do cioteczki Wikipedii. Może ta ci troszkę przybliży, czym jest cytat, a na dodatek czym jest akapit, bo dramatycznie nie rozumiesz znaczenia słów, którymi się posługujesz.

Anonimowy pisze...

Tak jest dostępne. Tak ktoś z poza mojego okręgu może sobie przeczytać. Może jak wy to nazywacie ''skopiować cytat'' wkleić. Jeśli jest to cytat i na tym samym portalu. A wy mi wklejacie na pierwszą lepszą stronę.
Zuza

kura z biura pisze...

A dlaczego nie akapit? To zależy wyłącznie od tego, co akurat potrzebujesz zacytować i jak długie jest to coś. Powiedzmy, masz za zadanie zanalizować opisy przyrody w "Nad Niemnem". No to cytujesz taki opis, a jest on długi, bo Orzeszkowa lubiła dłuuuuugo...

Anonimowy pisze...

Wiem czym się posługuję i wiem co zostało skopiowane.
Zuza

Anonimowy pisze...

Taaa Orzeszkowa. To może dlatego mieszkam na właśnie takiej ulicy, co? Pech chciał..... Łuuuuu ^^
Zuza

kura z biura pisze...

O. A który kodeks określa, że cytować można tylko na tym samym portalu? Bo coś mi się zdaje, że wujek-prawnik został w tym momencie zastąpiony przez fantazję własną...

Anonimowy pisze...

W końcu. Brawo :/ Może teraz się ogarniesz.

Vixenna pisze...

Acha, jeśli na tym samym portalu, to może wklejać? Znaczy w żadnej pracy, referacie czy wypracowaniu czegokolwiek znalezionego w internecie, zgodnie z Twoją logiką, zacytować nie można? Wszak nie będzie to na tym samym portalu.

Anonimowy pisze...

Wujek prawnik istnieje, ale niestety już do tego etapu nie doszłam. Nie byłam tam specjalnie gadać o waszej analizie, ale byłam odwiedzić rodzinę, a przy okazji wystąpienia takiej sytuacji grzecznie się go zapytałam. Ale widocznie wy nie macie tylko ze mną ''problemów''. Po kiego publikujecie takie rzeczy skoro znajdą się osoby nie popierające tego??
Zuza

Anonimowy pisze...

1. Skoro zapoznałaś się z kodeksami prawnymi (z komentarzami do prawa polskiego też, czy ograniczyłaś się do suchych reguł?) przedstaw mi, jak się twoja definicja ma do przepisów.
2. Dlaczego?
3. Zuzo, "gdy publikowałam poprzedni komentarz, twojego jeszcze nie było". Blogspot coś się wiesza, to dlatego.

die_Kreatur
Kod: solial. Przyszło nasze Słońce i się wykłuca.

Anonimowy pisze...

Praca, referat itp. To nie publikowanie obszernej publiczności no wielkie sorry.
Zuza

Anonimowy pisze...

1. A ty się zapoznałaś z kodeksami?
2. Bo tak.
3. No ok.
Zuza

kura z biura pisze...

Nadchodzi Słońce? ;>

Zuzo, zawsze znajdą się "osoby nie popierające tego", czymkolwiek jest "to". My na przykład nie popieramy kiepsko napisanych opek pełnych dziur logicznych...
I nie, nie mamy z Tobą "problemów". Fajnie się gada, miła rozrywka na poniedziałkowy wieczór :)

Tesska pisze...

"Po kiego publikujecie takie rzeczy skoro znajdą się osoby nie popierające tego??
Zuza"

A po kiego Ty publikujesz, skoro znajdzie się jeszcze więcej osób niepopierających?

I przede wszystkim - dlaczego publikujesz, skoro nie masz bladego pojęcia o prawie wydawniczym i o tym, co wolno innym zrobić z Twoim tekstem, a czego nie wolno?


"Praca, referat itp. To nie publikowanie obszernej publiczności no wielkie sorry.
Zuza"
Wiesz, referaty i prace piszą na przykład naukowcy. A następnie wydają. To nieco szersza publiczność niż czytelnicy Twojego bloga, wiesz? Chyba że zakładasz, że referatem jest tylko to, co oddałaś w szkole, żeby dostać ocenę.

Vixenna pisze...

A tak przewrotnie spytam, po co Ty publikujesz, skoro są osoby nie popierające tego?

Anonimowy pisze...

Bo są osoby, które to popierają, a co się przy tym naśmieją, to ich :)
A ty Zuzo tak nie spinaj, tylko zacznij pisać lepiej, a wtedy nie tylko nikt cię nie będzie analizował, a jeszcze pogratuluje talentu.

Anonimowy pisze...

Wy nie dacie spokoju co? Skąd masz pewność, że większość osób nie popiera? Ha! Pewnie jesteś wróżką. Kurde też chcę :P To nie czytajcie tego. Ile mam powtarzać, że zapewne przeczytałyście tylko początek, który ni w cholerę się nie składa? Nie możecie poczekać aż zacznę coś normalnego tylko jechać to co jest obecnie?
Zuza

Procella pisze...

Zuzo, piszesz:
"Po kiego publikujecie takie rzeczy skoro znajdą się osoby nie popierające tego??"
Oj, zabiłaś się własną bronią. Po kiego publikujesz opka o idolach, skoro znajdą się osoby niepopierające tego?
Twierdzisz też, że:
"Praca, referat itp. To nie publikowanie obszernej publiczności no wielkie sorry."
A jeżeli ta praca zostaje potem wydana jako książka lub umieszczona na jakimś portalu zajmującym się taką tematyką? W większości fachowych książek, jakie mam (a czytam tego sporo) jest masa cytatów, nieraz bardzo obszernych. Rozumiem, że ich autorzy (nieraz wybitni naukowcy z dużym dorobkiem) i wydawnictwa (niektóre z wieloletnią tradycją) łamią prawo?

Nawiasem mówiąc, przydałaby się na Bloggerze opcja cytowania komentarzy (taka jak na forach), łatwiej by się odpowiadało.

Anonimowy pisze...

Ha! Raczej się pytaj o pozwolenie do kopiowania i umieszczania, a nie sobie wrzucają, bo im się podoba.
Zuza

Procella pisze...

"Nie możecie poczekać aż zacznę coś normalnego tylko jechać to co jest obecnie?"
Ale właśnie o to chodzi. Po co byłoby analizować coś, co tego nie wymaga? Poza tym rzeczy nieudane nie powinny być publikowane, po prostu. A skoro opublikowane zostały i są dostępne - no to trudno. Musisz się liczyć z tym, że ktoś je skrytykuje.

Anonimowy pisze...

Oby nie, chciałam dzisiaj się wyspać. Fajnie się gada, ale do świtu siedzieć przed komputerem nie chcę.

1. Nie. Mam inne książki do czytania. Niemniej pewną wiedzą z dziedziny prawa dysponuję.
2. Podziwiam bogatą argumentację.
3. Jak się twoja definicja cytatu ma do prawa polskiego?

die_Kreatur

Anonimowy pisze...

"Nie możecie poczekać aż zacznę coś normalnego tylko jechać to co jest obecnie?"

Trzeba było zacząć od czegoś "normalnego". A tak to teraz płacz i zgrzytanie zębów, nad urażoną dumą.

Anonimowy pisze...

Zaczęłam to pisać ponad rok temu, gdy jeszcze nie wiedziałam, że tyle to przetrwa. Planowałam tylko kilka rozdziałów i jakie by nie były to było dawno.
Zuza

Anonimowy pisze...

Jak się twoja definicja cytatu ma do prawa polskiego, o znawco kodeksów?

die_Kreatur

kod: cultarti. Kojarzy mi się z Cthulhu.

Anonimowy pisze...

Do szuflady było pisać :/

Anonimowy pisze...

Nie napisałam, że jestem znawcą tylko, że przeczytałam. To duża różnica.
Zuza

kura z biura pisze...

Whatever. Net jest pełen kiepskich początków. Niektórzy autorzy się rozwijają, inni nie - u Ciebie, z tego co widzę, jedyna zmiana jest taka, że panny z pociągów przerzuciły się na samoloty i zamiast między Łodzią, Poznaniem a Zamościem, miotają się pomiędzy Wiedniem a Berlinem... Risercz leży dalej i kwiczy jeszcze głośniej (od kiedy to stewardessy sprawdzają paszporty - ba, po co paszporty w strefie Schengen?).

Anonimowy pisze...

Bo jedna z bohaterek nie jest jeszcze pełno letnia i jest pod opieką starszej kumpeli co równa się z tym, że jest coś takiego jak sprawdzanie wieku i wgl. A strefa Schengen jest teraz tylko na terenie Szwajcarii i jej granic z sąsiednimi państwami. Zaczekaj sobie na coś innego. Będzie inaczej
Zuza

Anonimowy pisze...

Ło matko, Zuza - co ty pleciesz?!

Anonimowy pisze...

Zuza, no proszszsz... Zapytam inaczej. Po kiego grzyba wyskakujesz z hasłem "przeczytałam kodeksy prawne", jeśli później sama przyznajesz, że nic nie dotarło i swojej, za przeproszeniem, z dupy wziętej definicji cytatu uzasadnić nie umiesz?

die_Kreatur

kod: uloch. Tak mniej więcej wzdycham, gdy pojawiają się kolejne odpowiedzi Zuzy.

Tesska pisze...

Dziewczątko moje, nie ośmieszaj się, serio. Widzisz - nie wiem, w czym się specjalizuje Twój wujek, ale ja, tak przypadkiem, zajmuję m.in. prawem wydawniczym. I aż przykro się czyta Twoje komentarze, bo nie ten level odklejenia od rzeczywistości.

Nie wiem, po co czytałaś kodeksy, ale to smutne musi być, że przebrnęłaś przez raczej mało porywającą lekturę i niespecjalnie coś z niej wyniosłaś.

"Nie możecie poczekać aż zacznę coś normalnego tylko jechać to co jest obecnie?"
Trzeba było nie pisać rzeczy nienormalnych, jeśli miałaś taką świadomość.

"Zaczęłam to pisać ponad rok temu, gdy jeszcze nie wiedziałam, że tyle to przetrwa. Planowałam tylko kilka rozdziałów i jakie by nie były to było dawno."
A my Cię zmuszaliśmy czy co, żebyś pisała? Ze spluwą przy głowie?

"Ha! Raczej się pytaj o pozwolenie do kopiowania i umieszczania, a nie sobie wrzucają, bo im się podoba."
Jakbyś zamiast "raczej" dała "wydaje mi się"... Wiesz, właśnie o to chodzi z prawem cytatu. Że nikt nie musi o nic pytać, a to nadal jest legalne.

"Wy nie dacie spokoju co? Skąd masz pewność, że większość osób nie popiera? Ha! Pewnie jesteś wróżką. Kurde też chcę :P"
Prosta matematyka - wymieniłaś, dla kogo piszesz opowiadanie, a ja wiem, ile osób zagląda tutaj. Znak mniejszości i większości to poziom pierwszej podstawówki, zdaje się. I raczej to Ty nie dajesz nam spokoju i piszesz komentarze pod analizą :)

"To nie czytajcie tego. Ile mam powtarzać, że zapewne przeczytałyście tylko początek, który ni w cholerę się nie składa?"
A w tym momencie pokazałaś, że nawet autorka tekstu "nie popiera go"... :)

Vixenna pisze...

"A strefa Schengen jest teraz tylko na terenie Szwajcarii i jej granic z sąsiednimi państwami." Że que? Czemu akurat Szwajcarii, która do Schengen wstąpiła gdzieś na szarym końcu?

Anonimowy pisze...

Tin, Szwajcaria jest fajna, bo mają tam kilka języków urzędowych, kantony, banki i wgl. No helloł!

die_Kreatur

kura z biura pisze...

>A strefa Schengen jest teraz tylko na terenie Szwajcarii i jej granic z sąsiednimi państwami.

Że łot? No paczciepaństwo, a ja sobie tak beztrosko na dowód do Austrii śmigałam...

Raven pisze...

Zuza, ty nie wiesz, co to jest strefa Schengen. Właśnie w Szwajcarii (która do UE nie należy, więc po co jej?) i na Wyspach Brytyjskich strefa ta nie obowiązuje. W Schengen nie ma kontroli celnej.

Anonimowy pisze...

No tak. Wy zaczęłyście wojnę, a ja ją skończę. Strefa Schengen jest w tym momencie tylko na terenie Szwajcarii. A dobrze o tym wiem. Szwajcaria to mój drugi dom. Tam pracują moi rodzice i krewni, tam przebywam bardzo często i wiem, że jak jadę to jadę do strefy Schengen, która teraz jest tylko tam/
Zuza

Vixenna pisze...

E, tylko do Austrii? Ja se na dowód na dziki wschód, czyli na Litwę śmigałam. Oraz spory kawał Europy zjechałam. Pech chciał, że w Szwajcarii nie byłam. :D

Anonimowy pisze...

Aha, na śmierć zapomniałam o Alpach. Wnioskuję o wybaczenie, bo Alpy to nie przelewki.

die_Kreatur

kod: readelin. Poziom adrenaliny wzrasta od czytania opek.

Anonimowy pisze...

Wiem co to strefa Schengen.
Zuza

kura z biura pisze...

W sumie miałam na myśli, że bez kontroli granicznej. Bo na dowód to i do Rumunii, która w Schengen nie jest.

Anonimowy pisze...

To miło. Szkoda, że masz o niej takie same pojęcie jak o prawie cytatu.

Raven, no wiesz, taki bajer.

die_Kreatur

Vixenna pisze...

Na pewno wiesz?
Hasło: nodalin. Prawie jak no, darling. :D Idealnie pasuje.

Anonimowy pisze...

Jejku teraz prawa graniczne się zmieniają.
Zuza

kura z biura pisze...

No shit, Sherlock.

Tak to jest, jak ktoś coś piąte przez dziesiąte usłyszy w "Wiadomościach" a chce robić za eksperta.

Raven pisze...

"Jejku teraz prawa graniczne się zmieniają.
Zuza"
Ale nie na Twoje życzenie.

Dobra, wracam do analizy matematycznej...

kura z biura pisze...

No. A ja do kopiowania wojennych przygód braci Kaulitz. To będzie ciężkie opko do zgryzienia...

Vixenna pisze...

A ja idę pakować się na jutrzejszy wyjazd nad jeziorko.

Tesska pisze...

Jak ona tak jeździ na dowód TYLKO do Szwajcarii, to znaczy, że Szwajcaria graniczy z Polską?

Goma pisze...

Muszę napisać jeszcze jeden komentarz do komentarzy, bo były może nawet lepsze od analizy.
A biedna Mittchel chciała zaprosić na swojego blogaska i została zignorowana :(

Anonimowy pisze...

kto powiedział że jeżdżę tam na dowód? hę?
Zuza

Anonimowy pisze...

Już spokojnie Zuza, meliski sobie zaparz. Nudnawa się robisz, już nawet takie cuda jak Strefa Schengen, którą sobie zawłaszczyła Szwajcaria i oddać nie chce, już nie bawi. Odpocznij, napisz coś, tylko może nie publikuj za szybko, bo znowu będziesz jęczeć.

kura z biura pisze...

Goma, nie bój nic, ja zaproszenie odnotowałam i zajrzę. Kto wie, może się Mittchel wyrabia?

Zuza, słonko, ja nie wiem, na co Ty jeździsz do Szwajcarii, ale uwierz, że Polska też jest w tym układzie. I Słowacja na przykład, i Węgry, a one jako żywo ze Szwajcarią nie graniczą.

Tesska pisze...

Bo tak jakby o tym mowa, bejbe.

Ziew, znudziło mi się na dziś. Dajcie znać, jak rozmowa wróci na jakiś ciekawszy poziom absurdu ;)

Anonimowy pisze...

Powiem tyle: nie mam ochoty już z wami pisać. Obserwujcie mojego bloga, a jak pojawi się księga II proszę o waszą analizę. Jasne? A temu rozdziałowi dajcie już spokój, bo męczycie.
Zuza

kura z biura pisze...

Się pożyje, się zobaczy. Jeśli risercz nowojorski będzie tak samo leżał jak polski i niemiecki, to kto wie...
(zakładając, ze Mikan będzie się chciało brnąć przez te pokłady paplania o niczym i kopiować...)

Anonimowy pisze...

To bd całkiem o czymś innym.
Zuza

Anonimowy pisze...

Aaaaaa!!! Strefa Schengen w Szwajcarii rozłożyła mję na cycki:) Dawno się tak nie ukwikałam, dzięki!

Anonimowy pisze...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_z_Schengen Zuza, polecam zwłaszcza lekturę punktu 3.

Rani Sahiba pisze...

Strefa Shengen jest tylko w Szwajcarii? No paczciepaństwo, to jakim prawem ja do Czech i Niemiec jeździłam tylko z dowodem? A może Zuza ma jakiś wpływ na prawo graniczne (czy jakkolwiek to się zwie - jestem przecież tylko nędznym filologiem, nie mam wujków/cioć prawników)! Jeśli tak, to Zuziu, słońce Ty moje najdroższe, rozciągnij Shengen z Szwajcarii do Indii, hm? Nie będę musiała przynajmniej nowego paszportu robić.
Analiza cudownie cudowna, moi Kochani. Komentarze Dzidki rozłożyły mnie na łopatki, aż ciężko mi się znowu poskładać. Dziękuję!


kod: beribure. Bure jakieś to opko.

Caerme pisze...

Strefa Schengen hiciorem sezonu!!!! Zasypiałam w innym układzie geopolitycznym, budzę się w innym. Czas wybrać się do Szwajcarii obejrzeć strefę na własne oczy ;)

P.S. Czego oni uczą w tych szkołach na litość boską !?

Procella pisze...

Uczyć może i uczą, ale jeszcze jest kwestia tego, czy ktoś chce się nauczyć. Jeżeli Zuza podchodzi do lekcji z takim samym przekonaniem typu "ja wiem lepiej, bo mój wujek jest prawnikiem a krewni pracują w Szwajcarii, a jeżeli fakty są inne, niż mi się wydaje, to tym gorzej dla faktów", to na siłę jej nikt nie nauczy.

Hasło: fecow. Niegrzeczna i brzydka krowa, fe!

Dzidka pisze...

Strefa Schengen zrobiła mi dzien. Oraz sprawdzanie paszportów przez stewardesy. Już pal sześć, że paszportów, ale że przez stewardesy!!! To lepsze niż "odbieranie bagażu" po jeździe pociągiem. A teraz wracam do outernetu :)

Karnas pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Gabrielle pisze...

Borze, ja dziś nawet nie wiem, jak się loguję.

Strefa Schengen hitem sezonu. Zrobiła mi dzień.

Anonimowy pisze...

Dobra, opko jest tak nudne że dopiero dzisiaj udało mi się skończyć. Jednak Strefa Schengen wynagrodziła mi całą tą męczarnię :D.
Koyomi

Anonimowy pisze...

"Ha! Raczej się pytaj o pozwolenie do kopiowania i umieszczania, a nie sobie wrzucają, bo im się podoba.
Zuza"
O, a to ciekawe. Czy w przypadku zmarłych autorów należy urządzić seans spirytystyczny?

Anonimowy pisze...

"To bd całkiem o czymś innym.
Zuza"

"bd"? "Bede"? "To będę całkiem o czymś innym"? Nie rozumiem języka współczesnych nastolatek.

http://mistrzowie.org/291038/Skrocony-przekaz

Anonimowy pisze...

''bd'' to również skrót od ''będzie''. Gadacie tyle i nawet sami skrótów nie ogarniacie.
Zuza

kod: ovests - kojarzy się z owsem, czyli również ze wsią. bo z was taka jedna wieś jest.

Dzidka pisze...

Dziecko ujrzało się zapędzone w kozi róg i usiłuje kąsać na oślep :) Tyle że ząbki jeszcze niewyrobione :)

A kiedy niechlujne skróty takie jak "bd", "wgl" i "sql" wejdą oficjalnie do języka polskiego, choćby i prawem uzusu, to wtedy się z nimi bliżej zapoznamy.

Anonimowy pisze...

Zuza, Ty naprawdę nie potrafisz dostrzec ironii w tym, co się do Ciebie pisze, czy tylko z jakiegoś powodu udajesz? Oczywiście, można było się domyślać z kontekstu, co ten skrót miał oznaczać, tak samo analizatorzy dobrze wiedzą, że "XD" wstawione do dialogu miało oznaczać śmiech, a nie to, że ktoś powiedział "iksde". Na dobrą sprawę jednak wcale nie musimy "ogarniać" takich skrótów, które świadczą albo o lenistwie (naprawdę tak trudno napisać "będę" za pomocą wszystkich czterech liter zamiast dwóch? naciśnięcie "alt" jest takie męczące?), albo o braku talentu literackiego. Poza tym stosowane przez Ciebie skróty "bd" oznaczające "będzie" i "wgl" (wugieel?) zamiast "w ogóle" są bezsensowne. Chyba nie muszę tłumaczyć, jak tworzy się skróty, bo tego uczą w pierwszej klasie podstawówki przy okazji tłumaczenia, po których skrótach stawia się kropki.

Raven pisze...

Oho, wyskoczył komentarz wsi. Nie mierz NAKWY skarbie swoją miarą. Czyli wróciliśmy do wyzywania. Teraz odwołasz się do kuzyna, co ma pitbulla?

Anonimowy pisze...

aŁtoreczka nie chodziła do sql, że wgl nie wie co to cytat?

To tak, językiem ałtorek. A SQL to strukturalny język zapytań, a nie jakieś szczeniackie 'skul' rzucane tu i ówdzie.

@Raven, a nie lepiej tata - policjant? Zastanawiam się, kiedy to wszystko dobije dna. Jednego dnia jestem, następnego 'bd'. Smutne. l nie wie co to cytat?

To tak, językiem ałtorek. A SQL to strukturalny język zapytań, a nie jakieś szczeniackie 'skul' rzucane tu i ówdzie.

@Raven, a nie lepiej tata - policjant? Zastanawiam się, kiedy to wszystko dobije dna. Jednego dnia jestem, następnego 'bd'. Smutne.

Anonimowy pisze...

Ktoś pocisnął Zuzi jej własnymi słowami, na jej własnym blogu i się dziewczynka zirytowała. Odkrycie, że nie tylko ona może się wypowiadać tutaj, ale ekipa stąd na jej własnym poletku, też może - bezcenne :)

Anonimowy pisze...

analiza jak zwykle przepiękna, samo opko o pomstę do nieba woła.

a tak na marginesie - Średnik P moim zdaniem gra noise. i tyle.

pozdrawiam c:

Anonimowy pisze...

WY IRYTUJECIE, ŻE NIE POTRAFICIE WYPOWIEDZIEĆ SIĘ SWOIMI SŁOWAMI. I TO NON STOP. MAM PRAWO PISAĆ SKRÓTAMI, A ŻE WAM SIĘ TO NIE PODOBA TO MNIE NIE OBCHODZI. SCHOWAJCIE SIĘ LEPIEJ.
Zuza

Raven pisze...

Caps Lock ci się zaciął.
Jak nie wypowiadamy się swoimi słowami? Ktoś je podpisał i opatentował? Wyjmujemy je z gardła?

Anonimowy pisze...

"SCHOWAJCIE SIĘ LEPIEJ."

Eee, liczyłam na jakąś ciętą ripostę, a tu takie rozczarowanie. To już "jesteście u pani" zrobiłoby większe wrażenie. Nawet bez Caps Locka!

kura z biura pisze...

Zuza strikes back?

Anonimowy pisze...

Chyba pierwszy raz w historii tego bloga komentarze są bardziej kwikaśne niż analiza:D

Anonimowy pisze...

Raz jeden hasło: pantic wystarczy za komentarz.
Panic, panting, frantic... wsio w jednym.

To ja, Berek, tylko nie chce mnie tu zalogować.

Anonimowy pisze...

Zuza ma wujka prawnika
Kura ma Tilla w szafie
Schengen po Szwajcarii fika
A ja mam słonia w karafie.

Opko jest durne co prawda
Lecz komentarze to cymes
Opary durnoty i focha
Stężeniem przekroczyły limes.

Anonimowy pisze...

[[ - Właśnie o tej sytuacji chce pogadać. Tak naprawdę bardzo mi na Tobie zależy i faktycznie nie wyobrażam sobie już teraz mojego życia bez Ciebie w nim.]
Standardowe Pytanie Analizatora Numer trzy i pół: Oni znają się ile, tydzień? Półtora? Dwa tygodnie?...]

Może być, kiedy było.
Znam co najmniej dwie kobiety, które puściły narzeczonych w trąbę dla ludzi poznanych na miesiąc lub mniej przed planowanym ślubem, za tych ludzi wyszły i małżeństwa okazały się trwałe (chyba można tak powiedzieć, skoro mają już wnuki).
Skrzetuskiemu i Helenie też nie było trzeba wiele czasu...

ZawodowaOlewaczka pisze...

Podbijam anonimka - ja swego lubego widziałam na oczy raz, zanim zadecydowałam, że ten i żaden inny, a przy okazji tego razu poznał mnie ze swoimi rodzicami. Przed ww. razem rozmawialiśmy trzy tygodnie przez internet. 3 lata później jesteśmy związani na wieki wiekijów, tzn. kredyt na mieszkanie wzięlim, a para z nas niekiepska.