czwartek, 30 sierpnia 2012

189. Mistrzyni Cienkiej Riposty, czyli Zielona Szkoła w Czarnym Zamku (1/2)



Mamy dziś opko o wampirach, trzymające się kanonu z wytrwałością godną Harolda Lloyda wiszącego nad przepaścią. Mamy więc Niespodziankę, która atakuje bohaterkę z samego rana, mamy Nagły Wyjazd, jest oczywiście Mary Sue otoczona przyjaciółmi i jest Wredny Intrygant, który nie poznał się na wyjątkowej inteligencji Mary S. (no dobra, my też nie...), mamy również niezbędny w tego typu opkach - wielkiej urody Osobisty Apartament w szkolnym internacie.
Co tam było na początku? Że wampiry? Nie, niestety - wampirów nie ma. Nawet rodzice nie są w stanie logicznie wytłumaczyć procesu zwampirzania się nastolatek przy jednoczesnym “zdewampirzeniu” ludzi dorosłych - choć są poszlaki, że jakąś rolę w tym pełni sperma oraz krew menstruacyjna... Zresztą całe to opko jest raczej jakieś-takie zombiaste, bo intryga grubymi nićmi szyta i fabuła z lekka nadgniła, a dialogi są martwe jak koń w bakutilu.


http://milosc-nie-wybiera.bloog.pl/

Analizują:
Dzidka, Mikan, Jasza i Purpurat  
      
Ciepłe promienie sierpniowego słońca połaskotały łagodnie policzek dziewczyny, można by rzec że wręcz kobiety.
I taka była niezdecydowana. A może by tak poowulować? Nieee, jest czas...  
Znajdowała się w tak zwanym rozkroku.

Zachęcając ją do wy budzenia się ze stanu jakim jest sen i przywitania całego świata.
HELLO WORLD wersja opkowa.

Carmen uchyliła lekko powieki ukazując głębie swoich pięknych oczu o kolorze ciemnej czekolady.
Znaczy, były jednocześnie maślane i kakaowe? Kakaowe oczy? Jezu...
Brązowe, czy ciemnobrązowe to  brzmi trywialnie. Tu już była kuwertura w użyciu.

Wstała powoli nucąc piosenkę znaną tylko sobie
To TAKIE hipsterskie.
Po prostu nieprawdopodobnie wprost fałszowała. Nikt nie był w stanie rozpoznać tego, co wyła.

i ruszyła do łazienki z zamiarem  u porania się z czynnościami porannej toallety.
Koty w czasie porannej toalety liżą się po kroczu. Czy o to chodziło aŁtorce?
Jeśli wcześniej umyła zęby, to zakażenie pochwy jej nie grozi.
Za to ta miętowa świeżość przez cały dzień...

W łazience spojrzała na swoje odbicie w lustrze dostrzegła młodą i pełna życia dziewczynę o jasno brązowych włosach sięgającymi do połowy pleców.
Ona ma mentalność oseska, nierozpoznającego swego odbicia w lustrze.
Plecami odwróciła się do logiki... Ozięble i z nutką pogardy.
Fajne lustro, odbija plecy.

Kończyła dzisiejszgo dnia 15-naście [ile to jest, piętnaścienaście?] lat wiec ubrała się pośpiesznie i jak najszybciej mogła pobiegła na dół białego domu gdzie znajdował się [owalny] salon (jakie opko, taki Clinton...). Niestety pech chciał , aby solenizantka [jubilatka, no błagam...] zahaczyła się o brzeg stopnia który miał zamiar przewróci boleśnie Carmen.
Cóż za podstępny stopień. Knuł to pewnie od miesięcy.
Schody pękały ze śmiechu.
To dlatego tak poskrzypywał w ukryciu!

Jednak ta zrobiła w powietrzu salto i bezszelestnie wylądowała na samym dole schodów.
Podłoga nawet nie skrzypnęła!
Stopień za to zaklął wulgarnie.   

Matka dziewczyny Megan widząc zaistniałą  sytułacje cichutko szepnęła mężowi Petrowi do ucha
-Coraz bardziej przeważają u niej twoje cechy to niedobrze musimy jej dziś powiedzieć  ...- Po czym odeszła od męża [szybko złożyła pozew o rozwód] i przywitała córkę idącą w ich w stronę :
Technicznie biorąc, ta konieczność nie ma nic wspólnego z fiflakami w locie, ale nie uprzedzajmy faktów...

-Słoneczko juz wstałaś jako solenizantka [pisałem już o jubilatce?] powinnaś dłużej pospac. Wszystkiego najlepszego -po czym matka cmoknęła ją w policzek .
Jak to słoneczko rozmawiające z Honeckerem...

-Dzięki, ale to nie jest powód do życzeń robie się coraz starsza
Piętnastolatka już ma objawy kryzysu wieku średniego?
wiesz, ja zawsze mówię: niech będzie i siedmiolatka, byle młodo wyglądała...

już niedługo nie będzie mi wypada robi tego ...
Za to będzie mi wypadać sztuczna szczęka. Przy fiflakach w tył.

powiedziała Carmen po czym rzuciła się na niespodziewającego się niczego ojca. Po chwili w całym domu było słychach donośny śmiech.
Przemoc w rodzinie. Me gusta.

-Córciu na to nigdy nie będziesz za stara - powiedział z uśmiechem lekko zaczerwieniony od śmiechu ojciec dziewczyny .


-Dobrze w takim razie czas, abyście powiedzieli co tak chcieliście - powiedziała Carmi przy tym szeroko się uśmiechając ukazując rządek równych zębów. Po tych słowach rodzicom nagle zrzędy miny, [Ludzkość zna miny przeciwpiechotne i przeciwpancerne, ale “miny zrzędy” to chyba podpada pod broń psychologiczną?] a rodzicielce dziewczyny oczy zaczęły napełnia się łzami, ale nie pozwoliła im opuści oczu.
Wsiorbała do środka.

Carmen niewiedzą [gdyż mają rozszczepioną osobowość] co się stało spytała  o to rodziców nie otrzymała jednak ona odpowiedzi dopiero po chwili odezwał się jej ojciec pokazując [odezwał się niewerbalnie?], aby narpiew usiadła kiedy zrobiła to ona jak zarówno ona jak i pani domu przytulając delikatnie córek
Przytuliła córek, opadła na poduszek, a ręce złożyła na podołek.
Ręce w małdrzyka, buzia w ciupa.

-Twoje 15-nasze urodziny to wielkie szczęście dla ciebie jak i zarówno nieszczęście dla nas - powiedział lekko zachrypniętym głosem ojciec dziewczyny która z wielką uwagą wsłuchiwała się w słowa ojca pochwili kontynłował
Ortograwia FTW.
Oj tam, czepiasz siE. Pszeciesz tak jest łatfiej!

:-Nieważne co ci powiem mam skrytą nadzieje, że nie znienawidzisz nas za to, że nie powiedzieliśmy ci wcześniej niestety taka jest zasada
O, będzie ją uświadamiał. Idę po popkorn.
Podrzuć trochę.
Nieważne, co jej powie? To po co mówi?

-Nigdy nie mogłabym was znienawidziec - udała odpowiedzi dziewczyna   
Czyli zełgała? Nienawidzi ich!
BUAHAHAHAHA!

-Mamy taką nadzieje  - tym razem odezwała się matka dziewczyny - Wiec każdy taki jak ty w swoje 15-nasze urodziny dowiaduje się o sowiej przyszłości,
że będziesz polować na myszy i posępnie pohukiwać w dziupli.
Albo zaadoptujesz sowę w zoo, co oznacza polepszenie jej przyszłości.
Sowy czy merysójki?

pochodzeniu, nowej szkole - tu przerwała i poprosiła, aby kontynłował jej mąż
-Nie jesteś taka jaka sadzisz.
Jesteś taka, jak wyrywasz, flancujesz i robisz haczką dokoła.

Jesteś niezwykła , jesteś nieśmiertelna wiesz o co mi chodzi?  - Carmi odchrząknęła i chciała się zaśmiać ale ojciec widząc wyraz jej twarzy od razu powiedział
--Jeśli myślisz że to żart to wcale tak nie jest zapewne czytałaś o wampirach to nie fikcja jesteś jedną z nich z nas -powiedział pokazując na siebie i kobietę obok
Wyobraźcie to sobie, Drodzy Czytelnicy: budzicie się z wtorku na środę i okazuje się, że Wasi rodzice są wampirami.
Ba, co lepsza, dowiadujemy się właśnie, że wampiry mogą mieć dzieci! I że te wampiry jedzą to samo, co ludzie i prowadzą normalne życie, tak jak ludzie. Jakieś tam, mizerne wyjaśnienie otrzymamy za moment.
Z tą niespodzianką urodzinową to przegięli.

-To właśnie dlatego masz tak niezwykłe umiejętności jesteś niesamowicie szybka i zwinna a twoje oczy czasami robią się czerwone [jak cegłaaa...] jak ogień w dzień swoich 15-naszych urodzin każdy się o tym dowiaduje przykro mi-ostatnie słowa wypowiedział już szeptem.
Bo tchu mu zabrakło. Jak wiadomo, immanetną cechą wampirów jest mówienie wszystkiego na jednym wydechu.
Bojataknaprawdętochciałemcipowiedziećdlaczegoczasamispadaszzeschodówatożejesteśwampiremtododatkowyszczegół...YYYYYH...rozumiesz.

Nawet nie zauważył jak z oczu jego córki spływają kryształowe łzy...
Taki był zapatrzony w siebie, że nie usłyszał ich dzwonienia po podłodze.


-Powiedcie, że to tylko głupi żart - dziewczyna nie mogła się pogodzic ze słowami ojca
-Córciu nawet nie wiesz jak byśmy chcieli, ale uwierz mi lata w których dowiedzieliśmy sie o naszym pochodzeniu były dla nas wyjątkowo szczęśliwe.
Dowiadywali się o tym przez całe lata?
Ich rodzice cedzili informacje przez zęby.
Wolno docierało.

Będzie dobrze pójdziesz do szkoły znajdziesz nowe przyjaciółki będzie cudownie uwierz nam- mówiąc to matka przytulała Carmi z delikatnością jak gdyby była tak krucha jak porcelana
I fabryka kryształów.
I butelka piwa Karmi.

-Obiecujecie, że będzie dobrze - błagalnym tonem powiewdziała dziewczyna
- Obiecujemy- przy tych słowach jej ojciec zrobił tak śmieszną minę, że dziewczynie wrócił chumor i postanowiła dowiedziec się czegos więcej o szkole i jej możliwościach  po chwili rodzice opowiadali jej o szkole:
Wyjątkowo gładko to przełknęła. Żadnych pytań typu: czy teraz będę musiała spać w trumnie, pić krew i takie tam. Co prawda czytała o wampirach, ale nic jej się nie skojarzyło.
To u nich rodzinne, to niekojarzenie.

- Szkoła jest umieszczona w zamku zbudowanym z czarnej cegły jest piękny przekonasz się.
Wśród czarnego-czarnego lasu...
I na pewno nie zwraca na siebie uwagi, wcale a wcale.

Znajdują się tam cztery domy niewiem jak to wytłumaczyc ... Wiem czy oglądałaś kiedyś Harrego Pottera w szkole do której trawisz będzie tak jak w Hogwardzie  
Nareszcie wyjaśniła się często pojawiająca się w opkach tajemnicza nazwa  “HogwarD” - to po prostu część żołądka. Coś jak czepiec, księgi i żwacz.
A korytarze są tam kręte jak jelita.
Czy tylko ja zachwycam się właśnie tym prymitywnym przyznaniem się do inspiracji?


tylko, że w ''Escuela de la oscuridad' '' bo tak nazywa się szkoła do której trafisz nie będzie magi
Maggi jeśli już. Widać tam preferuje się inną przyprawę do zup
ponieważ wszyscy są tam wampirami i nie maja takich zdolności....
A wampiry to niby co, realizm?...
Magiczny.
I zero magii.
Są ludzie, którzy chcą zobaczyć, jak płonie świat...

-rodzice opowiadali jej jeszcze wiele dowiedziała się także, że we wrześniu czyli za cztery dni wyjeżdża do szkoły, która jest tak daleko od jeje dotychczasowego domu. Miejsce do którego teraz trafi znajduje się w Hiszpani.Bardzo ja to za smuciło, a jednocześnie była bardzo podenerwowana obrotem sprawy który nastąpił. W końcu będzie mogła zobaczyc rodzinę tylko na święta i wakacje.
I to jest twój jedyny problem w momencie, gdy dowiedziałaś się, że jesteś siostrą Tofika?
Nie wiemy, jakiej narodowości jest Carmen, ale skoro jest mowa o wyjeździe do Hiszpanii, to raczej innej niż hiszpańska. Czyżby aŁtorka zapomniała wspomnieć, że oprócz bycia nieśmiertelnym, wampiry rozumieją wszystkie języki świata?

Cztery dni te minęły tak szybko, że niemal Carmen miała wrażenie że o swoim pochodzeniu dowiedziała się wczoraj. Miała ona już spakowane wszystkie swoie rzeczy w tym mundurek nowej szkoły mianowicie ;czerwoną spódnice w czrne paski do połowy uda oraz czarny płaszcz (bluzki uczniowie mogli nośic zgodnie z gustami:aut. Nawet pomarańczowe w seledynowe bohomazy? red.).
Kuffa, chyba mamy tutaj mangowego cwaniaczka, panowie...


Ranka [niewielka, ale krwawa, jak to z wampirami bywa] przed wyjazdem wstała ona wcześnie rano wzięła swoie rzeczy i zeszła na dół. rodzice czekali na nia ze śniadaniem.
-Częśc słońce!Gotowa do wyjazdu niedługo musimy jechac.-przywitał ją miły i ciepły uśmiech rodziców
A propos słońca, czy ona własnie nie dowiedziała się, że jest wampirem?
Tak. I (nie)żyje jak dotychczas, fajnie, nie? Wiesz, to pewnie taka odmiana wampira, jak sławetny Edzio.

-Czesc jestem już gotowa więc po śniadaniu możemy jechac.
A propos, co na śniadanko? Tosty z masłem?
Nie - tost z krwawą kiszką
I czerninka.

Właśnie musze wiedziec czym mam jechac do szkoły ?-spytała Carmi nie chowając zaciekawienia
W plecaczku nie było przeznaczonej do tego kieszonki?
Trzymała je na wierzchu? A fuj!
Wywaliła zaciekawienie na stół.
- Jezu, jakie ono duże! - krzyknęła matka Carmi.
- Fajne, nie? - odpowiedziała dziewczyna z obleśnym uśmiechem.

-Ach zupełnie zapomnieliśmy ci powiedziec prawda?- Carmen pomachała twierdząco głową
*usiłuje pomachać twierdząco głową, w efekcie czego odwożą ją na sygnale do szpitala, z połamanymi kłykciami potylicznymi*
Bo do machania to trzeba mieć głowę na patyku, inaczej się urwie.

-A więc jedziecie ... pociągiem- kobieta widząc zawiedzioną twarz córki
Ciekawe, czego się spodziewała. Łodzi podwodnej?
Tresowanego nietoperza?
Smoka? Gryfa?
PKP - tylko dla nieumarłych. Śmiertelnik nie dożyje końca podróży.

dodała pochili (po chili, na rozruszanie gardła?)-Nie martw się to nie zwykły pociąg jeszcze się przekonasz
- Nazywamy go “Wujcio Freud”.

Podczas drogi na dworzec z którego miał odjeżdżac pociąg rodzina wesoło rozmiawiała i wspominała dawne czasy, Carmen bała się wyjazdu A co będzie jeśli nie znajdzie przyjaciół? (a co będzie, jeżeli wszystkie zasady interpunkcji będziemy mieć w rzyci? nic, futuryzm) W końcu ma tam spędzic czas do swoich 18 urodzin kiedy to już będzie pełno prawna wampirzycą. Nagle w jej głowie utworzyło się pytanie
*ma wizję wyskakującego okienka gadu-gadu*
*ma wizję ektoplazmy zbierającej się w kłąb w kształcie pytajnika*

-Mamo, tato dlaczego nie jesteście już wampirami przecież to jest na całe życie, tak mówiliście.
-To bardzo proste nasze instykty i prawdziwa postac zanika wraz z pojawieniem się dziecka do momętu opowiedzenia mu o jego pochodzeniu. - powiedziała mama ze spokojem
A jeśli ma się kilkoro dzieci?
No to wtedy w kratkę.
Gorzej, jakby się wypsnęło wcześniej.
Bardzo słuszna uwaga :D

-Czyli jesteście już wampirami, znaczy się znowu ?- Carmen nie dawała spokoju sprawie
Sprawa poczuła się zaniepokojona.

-Tak, nasze instynkty odnawiają się, stajemy się tacy jak kiedyś.-tym razem odpowiedział Peter- Ale koniec tych pogaduszek jesteśmy na miejscu-wskazał na dworzec
To jak odpowiedź na pytanie: “Skąd się biorą dzieci?” - “Nie garb się!”
Czyli tak: wampiry są płodne, mogą posiadać potomstwo. W momencie urodzenia wampira, sami przestają być wampirami. To się nijak kupy nie trzyma.
Przy czym są z natury nieśmiertelne, więc w takim razie mogą mieć więcej dzieci niż Voldemort.
Oooo, tak. Coś jak z tym pytaniem, kiedy zaczyna się ludzkie życie. Od poczęcia? Od narodzin? Nie! Od momentu, kiedy dzieci się wyprowadzą, a pies zdechnie.

-Zaczyna się moja przygoda, prawda? -rodzice pokiwali twierdząco na pytanie córki
Po chwili Carmen kroczyła z rodzicami ciągnąc za sobą walizki. Peron który po chwili ujrzeli był tak zwyczajny, tak zwykły, że nie chciało sie wierzyc, że właśnie tu przd wszystkimi ludzmi wyczekują odjazdu młode wampiry.
Wyczekiwali przed ludźmi, żeby można ich było wepchnąć na tory w momencie wjazdu pociągu.
Nęciła ich myśl o zlizywaniu krwi z torowiska.
Postuluję wielki krwawy banner “witamy wszystkie młode wampiry!”

Carmen żegnała się właśnie z rodzicami którzy mieli łzy w oczach kiedy na peron wkroczyła wysoka kobieta z nienagannym ubiorem i fryzurą a także nie pasującym do całości serdecznym uśmiechem
Pasujące serdeczne uśmiechy miewają tylko szare kobieciny o spracowanych rękach i siwych włosach niedbale spiętych w koczek. Elementarne. Nie wiedzieliście?
Dobry Boże... Moje życie... całe... w kłamstwie...

- Nazywam się  Astrid Mcnight  jestem nauczycielką w szkole do której traficie . Podróż będzie długa więc proszę o dobranie się w czwórki zaraz podjedzie pociąg.
Co ma się dobieranie się w czwórki do długości podróży? Tak tylko pytam.
Kiedy się wypełniły dni
i zabijało słońce latem
do szkoły czwórkami jechali
Carmen zdwiemakoleżankamiiwampirem Lestatem.

Rodziców proszę o opuszczenie peronu.
Niby dlaczego, pociąg ma odrzut rakietowy?


- w tym momęcie wszyscy pożegnali się z rodzicami i zaczeli dobierac sie w czteroosobowe grupy . Carmi czuła sie zabubiona
Do zabubienia jeden krok,
jeden jedyny krok, nic więcej,
Do zabubienia jeden krok,
trzeba się zbubić jak najprędzej!
Powtarzała “bubububuuuu”.

ponieważ nikogo nie znała i obawiała się że zostanie sama nagle jej rozmyślania przerwał delikatny i miły głos
-Hej! Nazywam się Samantha Carlis usiądziemy razem w przedziale- słowa dziewczyny były tak ciepłe i miłe.Carmen bardzo zdziwiło zachowanie dziewczyny jej początkowa myśl nie była pozytywna w związku jej wyglądem, gdyby ktoś nie usłuszał wcześniej jej głosu napewno stwierdził by, że jest kolejną blondyną z IQ równym zeru. Chociaż kto wie może jeszcze nas zaskoczy?
Niczym nie zaskoczy. Przecież to opko.
Affirmative.


-Ja nazywam się Carmen Black miło mi cię poznac- poczym uścisnęły sobie dłonie i poszły w stronę pociągu któty podjechał już na peron.
''Mama miała racje '' pomyślała dziewczyna pociąg był wielki i czarny jak smoła zwyjątkiem napisu  ''Escuela de la oscuridad'

Ten napis był ciemnobiały. Lub jasnoczarny. Albo po prostu sparklił.

Nazwa dosyc zachęvająca pomyślał Carmi,
“Szkoła Mroku” nie propaguje tzw. “oświaty”, wręcz przeciwnie - mocno tam muszą ściemniać.
Wiesz, po takich wieściach to te dzieciaki są pewnie jeszcze dość zamroczone...

jej przemyślenia przerwał entuzjatyczny głos koleżanki.
- Łał! Ale wielki!-Sami najwyraźniej tak jak Carmen była zachwycona pociągiem
Był tak wielki, że nie mieścił się w tunelach.
Powiem jedno: Miazmat.


[Do dziewczyn dołącza dwóch przystojnych ofkors chłopców - niebieskooki blondyn Martin Sangre i bursztynowooki brunet Dylan Shanne.]

Martin i Samantha chyba coś do siebie czuli przynajmniej tak to wyglądał w oczach Carmen ciągle posyłali sobie szczere uśmiechy i ciepłe koplemęty
Kopały się, męty jedne.


[...] drzwi do przedziały z hukiem otworzyły się a w dzrzwiach stanął grecki bóg [na przykład kulawy Hefajstos], a dokładniej chłopak a ciemnej karnacji czranych włosach postawionych na żel [co tam bogowie greccy - on jest piękny jak sam Książę Dyskoteki!] i tak pięknych piaskowych oczach które wyrażały,nie to niemożliwe... kpię i ironie,a jednak
Don Vasyl! Nie ma innej opcji!

4.Wrogowie

''Jak to możliwe, że tak piękne oczy mogą miec w sobie tyle złych uczuc. Mam nadzieję że charakter ma dosyc spoko'' myślała gorączkowo Carmen ,
Ja bym pomyślała - zamykaj, bo robisz przeciąg!

lecz gdy tylko usłysała to co powiedział całe jej nadzieje prysły, jak cieniutkie i delikatne bańki mydlane
-O Martin znalazłeś sobie kolejne kółko wzajemnej adoraci jak ''słodko''.
Straszne mimozy z tych wampirów ostatnio. Wystarczy tylko użyć określenia “kółko adoracji” i BUMS! cios w serce!
Kołkiem osikowym.
Jakież stężenie ironii w tym prostym na pozór stwierdzeniu...

-jego słowa ociekały kpiną tak jak samo jak uśmiech, który dosłownie zwalił z nóg pewnie już nie jedną dziewczyne -
Jeżeli uśmiech ociekający kpiną zwala z nóg dziewczynę, to ma ona dziwne upodobania.
Gdyby choć pysk ociekał pianą, to byłby powód aby paść na podłogę i wczołgać się pod siedzenie.

Ale widze, że ktoś będzie w końcu odrabiał za ciebie prace domowe co kujonico?

-przy wypowiedzeniu tych słowów przeczesał swoje czarne włosy [lekko zasyfiony żelem grzebyk zawsze nosił w tylnej kieszeni spodni] i  popatrzył na Carmi w której ,aż gotowało się ze złości. Może nie była wymalowana jak ostatnia ''lala'' i jej włosy były spięte w ciasny kucyk [i dlatego miała oczka dość wyłupiaste] i to że obok niej leżała gruba książka nie oznaczało że jest kujonicą.
Taż to WYSTYD być / być uważanym za kujona, nie? Bądźmy fajni, wiedza i umiejętność czytania są dla frajerów...

Poprostu kochała czytac książki więc zawsze miała jakąś pod ręką.W poprzedniej szkole miała dobre stopnie to prawda jednak nie raz i nie dwa dostawała naganę za zachowanie, nie były to oczywiście powazne wybryki, lecz jej rodzice i nauczyciele uważali inaczej.
Ach, wyglądam na kujonicę, ale zachowuję się jak rasowy chuligan, tak dla równowagi. Bycie chuliganem jest kul.


Martin nie odezwał się ani jednym słowem, chociaż jego oczy błyszczały chęcią mordu.
Bo majtki miał za ciasne, no.
I stąd ta głupia mina.
Zanik z ucisku i spokój ze stratą instynktów...

Za to Carmi przystąpiła odrazu do ataku.
[Wstrzymujemy oddech i przestajemy żuć popkorn, gdyż Mistrzyni Cienkiej Riposty wkracza na scenę!]
[Chyba Ty. *siorbie colę*]

-Nie bądź taki pewny siebie panie-ja wiem- wszytko- szczególnie -o- moich- włosach
Zapadła pełna szacunku chwila milczenia, po której Mistrzyni dodała:

i nie mam na imię kujonica tylko Carmen - po słowach tych przeczesała dłonią, zewnętrzną warstwe związanych włosów, co w zwyczaju miał jej przeciwnik i uśmiechnęła się kpiąco.
Tak  mu powiedziała, że aż mi dech zaparło!
No nie? Brrr, aż mi się zimno zrobiło.
No, powiedz mi to słowo, normalnie Reymontem powiało.

Nowi znajomi patrzyli na nią z rozszerzonymi oczami pełnymi dumy , ale także czegoś innego... strachu?
Będzie mieć lasia szacun na dzielni!
Jak wyjdzie na ośkę, to ziomki tylko puszczą szczocha z rispektu.

Ale dlaczego przecież to tylko sprzeczka, dziewczyna jednak wróciła do pojedynku między nią i chopakiem który nie odzywał się ale patrzył na Carmen wzrokiem który mógłby zabic.
Może majtki zrolowały mu się w stringi?

Samantha wydukała coś jako pierwsza po dłuższej chwili
-Carmi to było... niezwykłe jesteś ..bąbowa
Bąbowa. Bąbowa...
Zatkało ich tak, że puszczali bąble uszami.
Jak ich zatkało nie tam, gdzie trzeba, to będą mieli symulator bólów partych.

już od dawna nie zjechał tak brata Martina..-
Aż mu w pięty poszło!

Sami mówiła dalej lecz Black przestała słuchac po tym jak dowiedziała się że nieznajomy jest bratem Martina. Przeciesz oni są kompletnymi przeciwieństwami ... to niemożliwe.
Kochana, to widać, jak jeszcze nic o życiu nie wiesz.
Życiu jak życiu, ale o opkach na pewno.

Atak właściwie jak ten szczeniak ma na imię? - Carmen  była  zaskoczona zachowaniem znajomych
Atak. To szczeniak pitbulla.

- Carmi nawet sobie nie wyobrażasz w co się wkopałaś. - zaczęła mówic Carlis
Mówiła to z lękiem, a wyobraźnia podsuwała najczarniejsze scenariusze wydarzeń.

- Ile mamy jeszcze czasu ?
- Coś około 2-godzin, spokojnie zdąrzysz jej wszytko opowiedziec - tymi słowami Dylan próbował skłonic Samante do dalszej rozmowy
Przygotujmy się więc na długą, pasjonującą opowieść pełną niezwykłych wydarzeń i zwrotów akcji.

- Dobrze, więc ten chłopak to brat Martina mianowicie Christopher Sangre i jest to największy cham i uwodziciel jakiego można tylko sobie wyobrazic.
-Rozwiniejsz swoją wypowiedz a tak po zatym z kąd go znasz przecież to nasz pierwszy rok nauki jego chyba też nie?-Blackwiedziała, że musi szybko dowiuedziec się więcej o swoim przeciwniku
*ogląda powyższy zlepek słów i zastanawia się, czy widzi jeszcze język polski*
*w ramach samopomocy trzyma tabliczkę NIE*

5.Nie całkiem dobry start


-Dobra, ale macie mi nie przerywac jasne?- Sam zadała pytanie na które po chwili dostała twierdzącą zgodę
Jak wygląda przecząca zgoda?
“Jestem za, a nawet przeciw”?
Bo jest prawa noga i lewa noga, a ja chcę być pośrodku.

-Tylko od czego tu zacząc?-Carlis zastanawiała się nad dalszym ciagiem jej wypowiedzi nagle przerwał jej Dylan
-Może tak od poczatku, to taka zapomniana metoda.-jego głupiutki i przesłodzony uśmiech szybko zniknął ,gdy zobaczył wzrok dziewczyny mówiący sam za siebie ,,Sam się zamkniesz czy Ci pomóc''
Marysujka zmiażdżyła osobnika, który ośmielił się zrobić całkiem sensowną uwagę.
Sensowne uwagi może rzucać ewentualnie Mary Sue i nikt więcej.

-Oki Carmen tylko słuchaj uważnie. Rok temu na obozie poznałam Mata i Dylana- pierwsze imie wypowiedziała lekko się ruminiąc, gdy tylko Carmen to zobaczyła w jej głowie od razu narodził się plan ,,Jak swatac Sami i Mata'
Bo to jest oczywiście w tym momencie najważniejsze.
I jakiego znowu Mata? Mat to nie jest zdrobnienie od Martin!
I zdaje się, że nie trzeba ich swatać, sami sprawę załatwiają.
Ale zawsze można przedobrzyć z nachalną dobrocią.

-Niestety spotkałam też tego Chrisa w pierwszej chwili myślałam tylko O mój Boże jakie ciacho.Niestety ,poraz kolejny,  zawiodłam się ten chłopak to koszmar miał 14 lat na karku
14 lat na karku! “Słuchajcie, słuchajcie wilcy, szanujcie wiek podeszły!”
Aha, czyli z tej zawiłej historii można wywnioskować, że jest to brat bliźniak. Uf *oddycha po wysiłku myślowym*
Czternastoletni koszmar. Nieźle to brzmi.

a już miał więcej dziewczyn niż ni jeden 16-latek.
Aha, bo to się liczy stosownie do wieku?
Wiecie co? Ja tam nie wiem, czy to śmieszne...

Codziennie prowadzał się z inną laską to był koszmar musiałam patrzec jak rzuca kolejne dziewczyny popadające później w istna depresje.
Nie rozumiem - dlaczego musiała na to patrzeć? W dodatku dziewczyny wpadające w depresję po jednym dniu z fagasem? Jakoś nie ogarniam.

No cóz życie, to mogłam znieśc, ale, gdy dowiedziałam się od Martina, że ukradł kiedyś samochód i miał nie zliczona ilośc nagan za zachowanie, to było ponad moje siły,
I co? Też wpadła w depresję?

Najlepsze jednak jest to, że zachowuje się jak król i wszystkich traktuje jak karaluchy jest strasznie popularny.
Rany, ona strasznie to przeżywa! Może nam czegoś nie mówi?

Jest też modelem widziałam go na kilku okładkach magazynów nie powiem wychodził nawet nieźle.Zobaczymy kogo sobie wybierze do nowej paczki moge się założyc o milion dolarów że będzie tak jakaś blondynka ubóstwiająca różowy.
Już wiemy, jak likwidować różowe blondynki! Wrzucać je w objęcia Chrisa, a po kilku dniach, gdy już będą mieć doła, przefarbują włosy i obleką czarne ciuchy.
To jest jakiś koncept.

[Chris pała chęcią zemsty]

,,Dobra, dosyc tego, przercież nie będe się przemęczał wymyślaniem sposobu upokożenia tej, tej, tej.... kujonicy. Okey może to troche dziecinne przezwisko, ale skuteczne (jakoś nie widziałam, żeby zalewała się potokami łez)  jak by na to nie spojrzec miała ze sobą książke, zresztą nie wiem czy to była książka raczej księga, jak się czyta?
Ekhm. Czuję się jakoś dziwnie. Czy dla nastolatków pokroju aŁtoreczki (chyba nie muszę precyzować, co przez to rozumiem?) “manie” ze sobą książki automatycznie oznacza bycie kujonem?...
Przy czym słowo “kujon” jest najbardziej obraźliwą obelgą.


Dziwne jest to ,że miała ładne włosy, a spięte w to coś. Jak można tak traktowac włosy- W oczach ludzi Chris wyglądał na chłopaka, który o siebie dba i wcale nie byli w błedzie, bardzo starał się, aby jego wygląd był perfekcyjny, więc nieraz śięga po kosmetyki pielęgnacyjne.
Metroseksualny wampir to naprawdę żadne dziwo.
Pozazdrościł elfom. I teraz lata do solarium i godzinami wciera w siebie odżywki.
Oczywiście bez przesady martwił się także o inne rzeczy takie jak sylwetka, codziennie rano biega
Ścigając się z promykami słońca. Ufff...czy nadal mamy do czynienia z wampirem?
i poświęca czas na cwiczenia fizyczne, to im zawdzięcza świetnie wyrobioną sylwetke.- Co by tu porobic? Niebęde przecież siedział sam.''
Jak Pazura w “Psach”.
Nie mieli przypadkiem siedzieć w czwórkach?

Kanoniczny opis zUej Barbie:
Jak na zawołanie dzwi jego przerdziału [strasznie... przerdział?...] [aha, no to już wiemy czemu siedział sam. Pierdział] zostały otwarte przez dziewczyne konkretnie blądynke o sporych niebieskich oczach i ładnej sylwetce.
Wszystko inne też miała spore.
Kufer zwłaszcza.

Nie można jej zarzucic braku urody niestety jej urok jeżeli jaki kolwiek posiadała przykryła  warstwą makijażu.
Znaczy się, spod makijażu było widać urodę, ale nie było widać uroku?

Ubrana w krótką czarną spódniczke, różową koszulke ze sporym dekoltem i buty na koturnie wkroczyła do przedziału.                                                                                                                               
- Hejka, moge się dosiąśc?- nieznajoma uśmiechnęła się figlarnie pokazując ręką ozdobioną białymi tipsami z różowymi brylancikami ,wolne miejsca
Zaraz, zaraz - pociąg prawie już dojeżdża do celu podróży, a ona przez cały czas snuła się po korytarzach jak smród za wojskiem, bo nie znalazła miejsca?


Tak sobie myślę, że jeżeli doczekamy, tego, że zUa będzie inteligentna i będzie wyglądała na przykład tak:


oznaczać to będzie początek końca ery blogasków opkowych.
Ja bym chciała, żeby w opkach występowali ludzie normalni, a nie całkiem przystojni, mocno przystojni, o ładnych sylwetkach, wysportowanych sylwetkach i z ogromnym urokiem osobistym.
Ale, tak swoją drogą, zwróćmy uwagę na to, jak zachowują się dziewczyny w opkach. Zalotne, jakby na podryw do prosektorium chodziły...

[Po wyjściu na peron, towarzystwo z przedziału natyka się na Chrisa i Suzan]

Carmen po chwili do nich dołączyła, ale po drodze powiedziała na tyle głośno, aby chłopak mógł usłyszec
- Para roku, typowe, Casanova od siedmiu boleści i plastic I'm fantasic- Chris nie mógł już wytrzymac wszystko się w nim gotowało, chociaż musiał przyznac, ze dotyk dziewczyny sprawił mu przyjemnośc, odkrzyknął
-Jeszcze się policzymy, i uwierz mi że będziesz błagac o to, abym cię dotknął. Popamiętasz moje słowa!
Będziesz wić mi się u stóp, a ja będę twardy jak skała!
Jaszu, przeginasz z Miazmatem...
I to jest ta najgorsza szuja pod słońcem, której nikt rady dać nie może? No weźcie mnie nie rozśmieszajcie.

Black jako odpowiedz tylko mruknęła coś niezrozumiałego, a usta chłopaka ułożyły się i złośliwym uśmiechu, które wypowiedziały słowa
- Zobaczymy, lubię  wyzwania, a ona będzie następnym z nich...
Suspens. Boże, ile napięcia...
A jak! Wyobraź sobie usta, które wybiły się na niepodległość i teraz żyją własnym życiem.
Niczym Rączka z Rodziny Addamsów.

7.Nowa szkoła, nowe życie...



Nagle uczniowie przezrwali rozmowy i zaskoczeniem wpatrywali się w budynek znajdujący się przed nimi. Wielki zamek prawie czarny (poblakł po bokach) z dachem z czerwonych dachówek sprawiających wrażenie palących się zywym ogniem. Budynek był ogromny miał 5 mniejszych wieży i jedną wielką znajdującą się prawie pośrodku obiektu.
Wyobraźmy to sobie: TAKI tylko czarno-czerwony. Mrok, Zło i Bawaria.

Ciemna brama niemałych rozmiarów przyozdobiona rzeźbami i czerwonymi jak krew różami, otworzyła się jak zaczrowana a uczniowie tuż na nauczycielkami (same nauczycielki, żadnych mężczyzn??? Hm...) powoli wchodzili na teren szkoły.Przednimi stały wielkie wrota ozdobione malowidłami i płaskorzeźbami przedstawiającymi smoki i wilki.
Jak również dwie żyrafy, górala z ciupagą i takie małe coś w ciapki w lewym górnym rogu.

Po chwili jednaz nauczycielek o krótkich blond włosach powiedziała z powagą i nutą zadowolenia
-Witamy w szkole ''Escuela de la oscuridad''- uroczyście pchnęła wrota i zachęcającym gestem ręki poprosiła o wejście do środka
Wtłumie uczniów można usłyszec ; jaki wielki, niesamowity.. ale kto chciałby wypisywac to wszystko przecież każdy może doskonale wyobrazic sobie co mógłby powiedziec w takiej sytułacji sam.
Słuchajcie! Wracam do pisania! Że ja na to nie wpadłam wcześniej!

“Scarlett O’Hara nie była piękna, ale mężczyźni zadurzeni w niej jak młodzi Tarletonowie nie zdawali sobie z tego sprawy. W jej twarzyczce... ale kto chciałby wypisywać to wszystko, przecież każdy może doskonale wyobrazić sobie, jak wyglądała Scarlett!”

“Przypomniał sobie notatki, jakie ukazały się w prasie na temat Wyspy Murzynków. Najpierw kupił ją amerykański milioner, wielki miłośnik jachtingu....
… ale kto chciałby wypisywać to wszystko, przecież każdy może doskonale wyobrazić sobie, kto i kiedy mieszkał na Wyspie Murzynków!”

“- Wypracowanie domowe pod tytułem jak spędziłam ostatnie dni wakacji - czytała Janeczka najdoskona­lej monotonnym głosem, z całkowitym pominięciem interpunkcji... po cóż pisać dalej, sam możesz sobie, Czytelniku, wymyslić, co robiła Janeczka podczas ostatnich dni wakacji!”

I tak dalej, i tak dalej...


Wielki korytarz oświetlony pochodniami był bardzo ciepły i przytulny wbrew pozorom jakie mogłyby stworzyc stojące wokół zbroje.
Jak zamek to i zbroje i pochodnie. Jeszcze duchy, lochy i łańcuchy i mamy komplet.

Tłum powoli przesuwał się w strone auli polączonej ze stołówką, w chwili kiedy weszli do srodka przez portal
Portal. Portal do stołówki.
Portal robi “wiuuut” i lądujesz w stołówce. A jak mu się pokręci, to nago na tacy, z jabłkiem w ustach.

nauczycielka poprosiła ich, aby usiedli przy stolikach. Sala była duża ale dzięki cztoroosobowych stolikach i świecach na każdych z nich stała się bardzo elegancka i wręcz wykwitna.
To może by tak raczej nazywać ją jadalnią, a nie stołówką?
To może jeszcze były przepierzenia między stolikami i bordowe obicia krzeseł?

Przed stolikami uczniów znajdował się 10osobowy stoł dla nauczycieli i mały balkonik z którego wygłaszano mowy.


[http://www.e-zakupy.org/42-89-large/balkonik-rehabilitacyjny.jpg]

W chwili kiedy Carmen i jej przyjaciele zajeli miejsce, dziwnym trafem obok stolika Chrisa z jakimś chłopakiem, rózową landrynka i brunetką z wścibskim uśmiechem,zaczęła się przemowa pani dyrektor.
Ta przemowa utworzyła się z kolumny wirującego dymu i zaczęła krążyć między stolikami?

Kobieta była dosyc niska miała krótkie włosy ułożone na żel w kolorze wiśni doskonale pasowały do ust trfającym w wielkim uśmiechu.
Ja tam nie lubię, jak mi jakieś włosy włażą do ust, ale co ja wiem o upodobaniach wampirów? A usta trfające w wielkim uśmiechu musiały być dość upiorne.
Gdybym zobaczyła u dyrekcji na głowie żel w kolorze wiśni, to zaczęłabym się zastanawiać, czy aby dobrze trafiłam.

Nareście [w agreście] zaczeła mówic
- Witam wszystkich uczniów nowo przybytych, oraz schudniętych i utytych, ale i także tych którzy muszą znowu tu byc
*parsk* “Nowoprzybyci” nie muszą?


- w sali pniosł się pomruk rozbawienia-dla tych którzy jeszcze niewiedzą mam na imię Elizabeth, ale musicie mówic do mnie pani dyrektor albo prosze pani.
- I wyklucza się ryki “te, Ela!”

Mam bardzo ważną wiadomośc dla wszystkich was, ponieważ strasznie denerwowały mnie porównania naszej wspaniałej szkoły do tej [wyjętej] z Harrego Pottera [czy Harry Potter miał w środku jakąś szkołę, czy może on sam służył za budulec?], zmieniłam pare rzeczy- osoby które siedziały najbliżej mogły zobaczyc ogniki podekscytowania w oczach kobiety
Biedna kobieta. Denerwowały ja porównania do szkoły z Harrego Pottera. Jak ona mogła z tym żyć.
Mnie denerwowałaby szkoła z piernika.
Ja myślę, że to aŁtorka, uprzedzając komentarze, chce wybrnąć z sytuacji, że sama nie była w stanie wymyśleć szkoły dla wampirów i jedyne co jej przychodziło na myśl, to stary, poczciwy HP.

-Od tego roku nie będzie podziału na domy
Wszystko wskazuje na to, że te porównania były, hm, dość uzasadnione?...
Eeej, no ale tylko to? A co z wieżami, co z zamczyskiem, co z pociągiem w końcu???

każdy będzie miał oddzielny pokój w naszej szkole będzie obecnie 200 uczniów w szkole są cztery piętra ostatnie zajmują najmłossi, od tego roku ucziowie są w naszej szkole są przez cztery lata , więc pewnie rozumiecie jak będzie rozmieszczeni.,
Kto rok wyżej, to łóżeczko niżej?
Najmłodszym chce się jeszcze biegać po schodach.
A starych rżnie w kolanach.

Jest tylko jeden mały problem na czwartym piętrze są dwa pokoje za mało więc dwójka z was zamieszka z jednej z wież przepraszam za niedogodności.
Zieeeeeew.
Wystarczyło przyjąć dwoje uczniów mniej, prawda, Eli... pani dyrektor?
A w tych wieżach są lamusy na szpargały, ale jakoś da się to posprzątać.
Strach pomyśleć, co będzie, gdy trafi się wyż demograficzny.

Niech wszyscy wyciągną prawą ręke przed siebie, dobrze, za chwile za waszej dłoni pojawi się karteczka jeżeli będziecie mieli czerwoną jesteście jednym z tej dwójki- po chwili każdy otwierał karteczke, po całej sali przebiegały pomruki niezadowolenia
A ci na co znów gderają?
I nadal twierdzimy, że w pojawiające się karteczki to nie jest magia?

-Dobra to kto ma czerwoną prosze o podniesienie ręki - Carmen ściskając w prawej ręce czerwoną karteczkę podniosła drżacą rękę. gdy po chwili zobaczyła obok kogo ma mieszkac, chłopak, który też nie był zadowolony z takiej sytułacji miał zamiar krzyknąc tak samo jak dziewczyna więc ich głosy przecieły się w tym samym czasie
-NIE BĘDĘ MIESZKAC OBOK NIEGO
-NIE BĘDĘ MIESZKAC OBOK NIEJ
-NIE WCINAJ SIĘ
-TO TY SIĘ NIE WCINAJ
Oddaj mi moją kaszkę!
Idź na leżakowanie!
Ja sunę, wampirza gimbaza.

Kiedy ta dwójka się kłóciła cała salą pękała ze śmiechu, w końcu pani dyrektor przerwała tę wymianę zdań
-Zapowiada się bardzo ciekawie- uśmiechnęła się tajemniczo
Czesne nie pokrywało kosztów utrzymania szkoły, więc postawiła na becikowe?
Pani dyrektor lubi eksperymentować.
Jaja jak berety.

- przykro mi ale nie mozemy zmienic tej decyzji przykro mi ale na cztery lata zostajecie sąsiadami,
Pani dyrektor, pani coś mówiła, że ostatnie piętro zajmują najmłodsi, prawda? Z czego wynika, że w przyszłym roku nasi boCHaterowie zejdą na trzecie piętro, gdzie już nie ma dwóch pokoi za mało, a więc gołabeczki z wieży będą mogły do nich spokojnie dołączyć.

a i jeszcze bym zapomniała ale macie wspólną łazienkę- przez chwile kobieta myślała że ta dwójką się na nią rzuci i zabije za to co powiedziała

-Hmm co by tu jeszcze, a no tak to alel do wszystkich którzy są już na drugim roku wzwyż macie zachowac tajmnicy, którą pozanliście jeżeli się dowiem ze jakiś pierwszak dowie się o rytułale od kogoś zwas ta osoba, która powiedziała jest automatycznie wyrzucana ze szkoły-
Oj tam, oj tam, zwykłe otrzęsiny.

wszyscy pokiwali głowami, na co Elizabeth uśmiechnęła się serdecznie i zakończyła swoją wypowiedz swłowami [swołoczami]
-Właśnie dzisiaj zaczynacie naukę w nowej szkole, zaczynacie całkiem nowe życie, zycie wampira Smacznego!!
LOL!
LOOOL!
Mlasku-mlask!
*podwójny taktyczny facepalm*

8.Nowy dom

Grupa przyjaciół szła korytarzem pocieszając jedną z nich.
Jaką jedną? Grupę? AŁtorko, ogarnij się, do kroćset!

Carmen nie mogła uwierzyc, że to właśnie ona jedna z tylu osób musiała wylądowac w pokoju obok tego lalusia , za jakie grzechy myślała gorączkowo.'
Dobra dobra, wyrzekała się żaba błota...
A jeśli nie błota, to innego plugastwa.

-Może nie będzie tak źle, wiem ,że mój brat nie będzie zbyt przyjemnym sąsiadem, ale pomyśl musicie byc sobie przeznaczeni-Martin uniósł złączone ręce i patrzył się w sufit korytarza prowadzącego na czwarte piętro
I wyglądał przy tym jak anioł ze świętego obrazka.
Przed chwilą drżeli na sam dźwięk jego imienia, a teraz co? Już nie będzie tak źle?

-Błagam cię niegdy więcej mnie nie pocieszaj, bo najwyraźniej słabo ci to wychodzi-Carmen była zdenerwowana cała sytułacją.
Sytułacja też nerwowo drapała się pod pachami.

Nie dośc, że mają pokoje obok siebie w jakieś piekielnej wieży to jeszcze do tego mają wspólną łazienkę.Kiedy doszli do pokojów, rozstali sie i Carmen postanowiła pójśc zobaczyc swój nowy dom, droga z piętra czwartego do jej wieży nie była długa trwała nie wiecej niż 3 minuty.
I nie były to dwie minuty, ani cztery, lecz trzy, bo gdy minie trzecia minuta, boChaterka kitę odwali.
Amen.
Może to tak, jak w tym filmie, skoro dziś jest wtorek, to jesteśmy gdzieśtam? Skoro idzie trzy minuty, to znaczy, że idzie dobrze?

Dziewczyna zamknęła oczy i przez chwile wsłuchiwała sie w odgłosy dochodzące na zewnącz (zawsze mi się wydawało, że dźwięki mają tendencję do rozchodzenia się we wszystkie strony, na zewnątrz tym bardziej), nagle usłyszała głosy dochodzące z jednego pokojów najwidoczniej był on zajęty przez lalusia, słyszała ona tylko kawałek rozmowy z której niewiele zrozumiała
-Jesteś nienormalny wiesz co będzie jak się dyrektorka dowie, że masz na sobie to coś -powiedział pierwszy wyraźnie poirytowanym głosem
Bo gdybyś tego nie miał na sobie, to dyrektorka nie wykrztusiłaby ani słowa.

-Pzrzecież wiem i dlatego tylko ty i ja będziemy o tym wiedzieli, ok-głos który usłyszała niewątpliwie należał do Chrisa i zabrzmiał jakby odmowa skazywała od razu na egzekucje
Chyba komorniczą...

Carmen chciała pomału i po cichu przejśc do swojego pokoju ale oczywiście jej się nie udało kiedy dochodziła do drzwi od swojego pokojupotknęła się czym wywołała niemały chałas, gdy drzwi od pokoju chłopaka już sie otwierały szybko czmychnęła do siebie.
A ortografia biła głową o ściany wieżyczki.
Zamiast podsłuchiwać, trzeba było patrzeć pod nogi!

Po zamknięciu drzwi osunęła się za zięmie i słuchała jak ktoś dobija się do pokoju.Postanowiła zgrywac twardą więc wstała, poprawiła włosy i uchyliła drzwi
Urrrwał. Zgrywała twardą, poprawiając włosy. Nie ogarniam tej kuwety.

-Czemu to nasz wspaniały król skałada wizytę tak niegodnej kujące-powiedziała i ukłoniła się nisko i zaśmiała ironicznie
Kująka co się jonka.
Ona go wykończy tym sarkazmem i na odchodnym jeszcze dobije ironią.
Daj spokój, chłopak do końca życia się nie pozbiera.
Będzie się moczył w nocy.

- Widzę że humor narazie dopisuje - uśmiechął się -Co słyszałaś-jego głos zmienił sie diametralnie stał się chłodny i oschły
Przedtem był ciepły, czuły i pełen miłości.

- Nic takiego- zrobiła słodką minkę i pociągnęła rękę po jego policzku przysunęła do siebie jego ucho i wyszeptała zmysłowym szeptem-Tylko jedną z twoich tajemnic-po czym wypchnęła go i zatrzasnęła drzwi tuż po jego nosem.
Śmiejąc się szyderczo na myśl, że tak inteligentnie go wykołowała.
Żeby później nie płakała komuś w rękaw, że w szkole jej dokuczają. Bo sama się o to prosi.

Usłyszała już tylko
-Jeszcze porzałujesz, że ze mną zadarłaś-i odgłos cichnacych kroków
- W koncu spokój -mruknęła do siebie-tylko o czym oni rozmawiali, cóz pewnie i tak się wkrótce dowiem - usmiechęła się pod nosem i rozejrzała po pokoju.
Gdzie by tu najlepiej dziurkę w ścianie wywiercić, żeby sobie popodsłuchiwać sąsiada.

Ciemno czerwone ściany wspaniale współgrały z ciemnymi panelami z kolorze przypalanego drewna. w rogu znajdowało się dosyc duże łóżko z baldachimem czarnym jak smoła [ciekawe, skąd to przekonanie, że tanie burdele to szczyt elegancji?], po drugiej stronie znajdowało się biurko z komputerem i czarna sofa obok której stała stolik z kwiatami i wielka szafa.
Jeżeli wszystko w tej szkole jest czarne i czerwone (a wszystko na to wskazuje), to ja pier...niczę!
No, klimaty takie... studyjne, z tym, że mówimy o studiu BDSM.

Dziewczyna była zachwycona, szybko rozłozyła swoje ubrania i postanowiła wziąc długą kąpiel.Chwyciła recznik, balsam i mydło o zapachu wanili-
Nie zapomniała o czymś?
-Dobra jestem gotowa, tylko gdzie jest łazienka?-powiedziała do siebie i wyszła na korytarz, rozejrzała się wokoło po prawej stronie był pokój chłopka, a po lewej drzwi w kolorze niebieskim, które prowadziły do łazienki,
Wspólnej, przypomnijmy.

kiedy weszła do środka pomyślała że jednak nie będzie tak źle. Łazienka nie była bardzo duża za to bardzo ale to bardzo gustowna. Lazurowe płytki na ścianach i pioaskowe na podłodze
Koloryt rodem z wychodka na stacji benzynowej
Chociaż łazience czerni oszczędzili, czarnych płytek i czerwonej wanny.
Na to jeszcze aŁtorki nie wpadły, więc ciii... nie podsuwaj im tak mhrocznego pomysłu.

sprawiały wrazenie wody i piasku duża okrągła wanna wbudowana w podłoge naśrodku pomieszcenia i wielkie lustro z toaletką wszystko było wręcz stworzone dla Carmen.
Fajnie mają w tej szkole. Obawiam się, że jeżeli aŁtoreczka zobaczy kiedyś przeciętny internat, trochę się zdziwi.

Dziewczyna zdjęła ubarnia i zaczęła napuszczac wody do wanny w dłoń ujęła mydło i weszła do przyjemnie ciepłej wody. Nalała na dłonie mydła i upajała się jego zapachem rozprowadzając je po ciele . Zawsze kiedy jest w wannie stara się pobic swój rekord w wytrzymaniu po wodą jak najdłuzej, więc nabrała powietrza w płuca i zanurzyła sie po wodę (kochana, zapamiętaj, najpierw nurzanie głowy w wodzie, a później mydlenie! Później mydlenie!), niestety juz nie zauwałyła jak brunet bez koszulki wchodzi z ręcznikiem do łazienki.

I tak juz pod tą wodą została - bicie rekordu nie wyszło.
Zauważyła natomiast, że nie żałowała sobie mydła i nie wiedzieć czemu, zaczynają ją szczypać spojówki.
Ale... Ona i tak jest martwa, nie?
Tego nie wie nawet sama aŁtorka.

Ze szkoły, która nie jest HogwarDem, pozdrawiają: Dzidka wygłaszająca mowę z balkonika, Mikan z żelem w kolorze wiśni we włosach, Jasza z akwalungiem i Purpurat z rurką nurka

a Maskotek je leberkę z kaszanką i zapija Krwawą Mary.

46 komentarzy:

ursa pisze...

Od momentu, w którym bohaterka wylosowała karteczkę przeznaczenia, tłucze mi się po głowie jedno pytanie: dlaczego, do Wuja Gofra, się z kimś nie zamieni? Praktyka rozpowszechniona na wszystkich szczeblach edukacji i wszędzie, od wf-u po matematykę, a wampiry jej nie znają?
To jak na razie największa nieścisłość w tym opku. :)

mikan pisze...

Ursa - podejrzewam, że te karteczki, to coś na kształt tiary przydziału. Po prostu nie było wyjścia. Gdyby była inna możliwość, dyrekcja mogła po prostu poprosić ochotników, myślę, że paru by się znalazło. A tak, proszę, karteczka zadecydowała i nie ma zmiłuj.

Anonimowy pisze...

Żywot wampira Smacznego mnie rozbroił. Wyborne opko i jeszcze bardziej wyborna analiza.
Pozdrawiam,
PaniNorris

Anonimowy pisze...

"Żywot wampira Smacznego"
Od razu postanowiła zabrać się za historię? :) A może to założyciel?

"tylko, że w ''Escuela de la oscuridad' '' bo tak nazywa się szkoła do której trafisz nie będzie magi"
Maggi jeśli już. Widać tam preferuje się inną przyprawę do zup
"ponieważ wszyscy są tam wampirami i nie maja takich zdolności...."

Nie dziwię się. Nigdy nie słyszałam o wampirach-kucharzach, pewnie ten brak zdolności jest dziedziczny.

Ashera

Anonimowy pisze...

AŁtoreczka osiągnęła niebotyczne wprost stężenie wtórności, niesamowite.
Mylicie się twierdząc, że aŁtoreczki nie wymyśliły jeszcze mHrocznej łazienki. W analizie o honorze łowcy była czarna wanna, a w Ramm-piwnicy czarne były nawet kafelki!

Kalevatar pisze...

Ojeżujeżu, jakie to... kanoniczne. Wręcz kwintesencja blogaskowatości, z niewielkimi, cudnymi wstawkami typu podstępnych, potykających schodów, zamku z czarnej cegły (która powstaje, gdy zmieszać glinę z wypełniskiem latryny, do której chodzili ludzie ze sraczką po jagodach) i Smaczne Wampiry. Urocze.
Perełki tygodnia:
"-Nie jesteś taka jaka sadzisz.
Jesteś taka, jak wyrywasz, flancujesz i robisz haczką dokoła."

"PKP - tylko dla nieumarłych. Śmiertelnik nie dożyje końca podróży.

dodała pochili (po chili, na rozruszanie gardła?)-Nie martw się to nie zwykły pociąg jeszcze się przekonasz
- Nazywamy go “Wujcio Freud”. "

"Mrok, Zło i Bawaria."

"ozdobione malowidłami i płaskorzeźbami przedstawiającymi smoki i wilki.
Jak również dwie żyrafy, górala z ciupagą i takie małe coś w ciapki w lewym górnym rogu."

"Tłum powoli przesuwał się w strone auli polączonej ze stołówką, w chwili kiedy weszli do srodka przez portal
Portal. Portal do stołówki.
Portal robi “wiuuut” i lądujesz w stołówce. A jak mu się pokręci, to nago na tacy, z jabłkiem w ustach."

Czekam na więcej!

rinoasin pisze...

@Sineira, pewnie w obu czarnych łazienkach były także czarne tubki z czarną pastą do zębów, o taką --> http://foty.ifd.pl/sb.asp?w=520&p=2/images2007/20070903172756.jpg :D
A opko koszmarne, najbardziej ubawiło mnie tłumaczenie, że to nie zrzynka z Pottera bo do szkoły są wprowadzone modernizacje. No i to "nareście" - nie wiem dlaczego, ale to słowo bawi mnie okropnie, bodajże w opku z mamą na Orionie ałtoreczka pisała tak samo... może to ta sama?:D

Anonimowy pisze...

To, że są czarne-czarne łazienki, to doskonale wiem, ale jak raz podsuniemy aŁtoreczkom czerwoną wannę w czarnej łazience, to strach myśleć, jak to się zagnieździ w opkach.

No chyba że... czerwona muszla klozetowa? I do tego czarny papier. Może jednak chwyci?

:D


jasza

Anonimowy pisze...

Czerwona ceramika w wampirzej łazience miałaby głęboki sens. Na przykład taka wanna: http://img.pakamera.pl/i1/5/327/wnetrze-rozne-106456_7827630327.img
idealna, krwi w ogóle by się nie dało zauważyć.
Sine (niezalog.)

Anonimowy pisze...

Opko arcybanalne (nie było kiedyś czegoś podobnego,też o szkole?)ale ten wierszyk z Lestatem -miodzio!

Chomik

Anonimowy pisze...

A najgorsze jest to, że teraz nie da się być mrocznym, nie popadając w kiczowatość, ponieważ wszystko, co mroczne, zostało już ukiczowatowione- a resztę sobie zabrały subkultury :(

Ashera

Markwia pisze...

To jest tragiczne!
Nie, gorzej niż tragiczne... Wszystko co się wypisywało do szuflady w wieku okołogimnazjalnym zostało tutaj ujęte.

Swoją drogą, aŁtorka musi być cholernie głodna, co chwilę zjadała końcówki/wyrazy/spacje...

Anonimowy pisze...

Nie dałam rady. Wybaczcie, towarzysze, ale przynudzacie, czasem komentujecie na siłę:

"Carmen uchyliła lekko powieki ukazując głębie swoich pięknych oczu o kolorze ciemnej czekolady."
Znaczy, były jednocześnie maślane i kakaowe? Kakaowe oczy? Jezu...

Prooszę Was, tyle się mówi, by nie komentować poprawnych, nieszkodliwych zdań, a tutaj co odchodzi? Plus dla aŁtorki, niestety, bo wyjątkowo mamy "oczy w kolorze czekolady" zamiast "czekoladowych oczu".

Mizeria.

Pozdrawiam,
Hasz

Unknown pisze...

Ortografia umarła śmiercią tragiczną, stylistyka leży i błaga o dobicie, sens poszedł w długą... Jeżu, Jeżu, co ja czytam...

Hasło: getthem. O, jak najbardziej - dorwać i zrobić im kuku za popełnienie tego tfforu. Najlepiej czymś ciężkim.

pisze...

http://kyuubi-kyokuya-naruto-hinata.blog.onet.pl/Hinata-Hyuuga,2,ID444914680,n

Pisane przez 21 latkę. It hurtz.

Anonimowy pisze...

Świetna analiza, o wiele lepsza od ostatniej, ale też i materiał wyjściowy przebogaty, do tego kanoniczny... Popłakałam się przy PKP tylko dla nieśmiertelnych.

sowa

Anonimowy pisze...

Purpuracie: http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=solenizant&sourceid=Mozilla-search&od=0

Anonimowy pisze...

Nie zgodzę się z waszą interpretacją wyzywania się od "kujonów"! Ponieważ to ten zły Chris nazywa tak główną bohaterkę, która na dodatek sama mówi, że lubi czytać, powiedziałabym raczej, że autorka wyrzuca w tym momencie żal na swoich kolegów z klasy, którzy są za tępi, żeby docenić jaką jest intelektualistką, że przeczytała, powiedzmy, ze względu na tematykę opka, "Zmierzch" i nazywają ją kujonką, a przecież wiadomo, że z niej niezła krejzolka.

Anonimowy pisze...

"Wszystko co się wypisywało do szuflady w wieku okołogimnazjalnym zostało tutaj ujęte."
Obrażasz mnie- okołogimnazjalistkę. To jest mój blog, o: pajeczynaslow.blox.pl - i chociaż nie jest mistrzostwem świata, to jednak jest różnica, i to nie tylko w tematyce... osobiście skłaniam się raczej ku stwierdzeniu, że to jest podobne do "powieści", które pisałam w wieku okołodrugiejitrzeciejklasypodstawówki. Ale żeby zamieszczać to w Internecie... headdesk.

Ashera

Borówka pisze...

Ależ jak tu się opędzić od porównań, skoro pani dyrektor ma bardzo podobne pomysły do blogaskowego Dumbledore'a!

Markwia pisze...

Ashera, poprawiam: większość między podstawówkowym a gimnazjalnym wliczając w to przede wszystkim mnie (stąd "doświadczenie :D) i moje koleżanki na czele.

Pigmejka pisze...

KWIK! Wspaniała analiza i uroczo idiotyczny blogasek.

W nagrodę przyniosłam Wam pasek komiksowy, który pokazuje, jak mogą wyglądać sprawdziany w szkole dla wampirów: http://www.happletea.com/2012/08/31/night-school/ :D

Właścicielka pisze...

Hej! Po pierwsze po jestem właścicielką bloga o którym napisaliście, po drugie wierzcie czy nie, ale podoba mi się wasza krytyka :). Sama nie uważam ze piszę wyjątkowo, ale czy na prawdę jest aż tak tragicznie? Nie sądzę. Ale cóż są różni ludzie i różni krytycy, ale uważam że co jest nie tak. Skoro było zabronione kopiowanie to uważam że naruszyliście prawa autorskie. Nieważne jakim gównem byłoby opowiadanie to i tak do publikacji nawet części z nich jest potrzebna zgoda autora w tym przypadku mnie. Ale cóż krytycy krytykują zapominając tymczasem o zwyczajnej kulturze wypowiedzi i nie obrażaniu pracy innych. Podpowiedz: w internecie jest wiele osób takich jak wy i muszę was zmartwić niczym się od nich nie różnicie, ponieważ tak samo jak inni internetowi krytycy obrażacie ludzi w sposób nie taktowny. Mnie to nie rusza. Przykro mi - nadal będę pisać bo to lubię. Ale znam osoby, które po przeczytaniu czegoś takiego na temat ich pracy usunęły by bloga i więcej nie pisały. Moja prośba: Szanujcie czyjąś prace i krytykujcie z umiarem.
Pozdrowienia od Autorki bloga miłość nie wybiera -beztalencia ;)

Anonimowy pisze...

O, wzburzona aŁtoreczka, muszę jutro wstać wcześniej, bo nie chcę przegapić starcia.
R.

Anonimowy pisze...

Co jest złego w wyrazie "solenizantka"? Skoro obchodzi urodziny to jest solenizantką. Tak przynajmniej u mnie (na Śląsku) się mówi.

Anonimowy pisze...

Moim zdaniem chodzi o to, że właśnie jest niewystarczająco zły jak dla wampira. Dlatego Purpurat postuluje bardzo, bardzo zły wyraz "jubilat".

Anonimowy pisze...

Droga aŁtorko, radzę zapoznać się z wielkim napisem po prawej stronie 'NIE NARUSZAMY PRAW AUTORSKICH' i z tym, co napisane jest pod nim.

Purpurat pisze...

Dobra, słowo wyjaśnienia: nie znałem uzusu, w którym "solenizant" obchodzi urodziny - kojarzy mi się z "solemnitas", co bardziej ciągnie do imienin. Do tego jeszcze okrągłe urodziny (z 5 i 10) kojarzą mi się z jubileuszem. Niemniej, nie upieram się przy tym komentarzu. :-)

"Przykro mi - nadal będę pisać bo to lubię. Ale znam osoby, które po przeczytaniu czegoś takiego na temat ich pracy usunęły by bloga i więcej nie pisały."
Mnie też przykro. Ale co ja mogę.

"Szanujcie czyjąś prace i krytykujcie z umiarem."
To, co tu widzisz, to właśnie umiar. A na szacunek trzeba zasłużyć, przykro mi. ;-)

Dzidka pisze...

"Przykro mi - nadal będę pisać bo to lubię. Ale znam osoby, które po przeczytaniu czegoś takiego na temat ich pracy usunęły by bloga i więcej nie pisały."

Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.

jasza pisze...

@Właścicielka:
>Skoro było zabronione kopiowanie to uważam że naruszyliście prawa autorskie.

Nie, nie naruszyliśmy Twoich praw autorskich, przeczytaj - w prawej kolumnie masz wytłumaczenie.

USTAWA
z dnia 4 lutego 1994 r.
o prawie autorskim i prawach pokrewnych

Art. 29.

1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.

No właśnie.

>Nieważne jakim gównem byłoby opowiadanie to i tak do publikacji nawet części z nich jest potrzebna zgoda autora w tym przypadku mnie.

Zgodę na analizę wyraziłaś sama, klikając w klawisz "wyślij" pod tekstem. Gdyż nie ma rady - teksty w internecie są ogólnodostępne i tym samym, podlegające ocenie.

Niofomune pisze...

"Podpowiedz: w internecie jest wiele osób takich jak wy i muszę was zmartwić niczym się od nich nie różnicie, ponieważ tak samo jak inni internetowi krytycy obrażacie ludzi w sposób nie taktowny."
Droga ekipo Armady, czy już czujecie cię zmieszani z szarą masą innych analizatorni?... Też tak myślę. Ten błąd w "nietaktowny" trochę zmniejsza siłę przebicia zdania.
Co do reszty wypowiedzi autorki się nie odniosę, ponieważ jest tak kanoniczna, jak samo opko. Skoda tylko, że nauka na własnych błędach staje się dla społeczeństwa coraz trudniejsza.

Purpuracie, w moim świecie również solenizanci są od imienin, a jubilaci od urodzin. Ale to widocznie było tak trudne i kłopotliwe rozróżnienie, że ludzie absolutnie nie byli się w stanie w nim zorientować.

Anonimowy pisze...

Niofomune napisała:
"Ale to widocznie było tak trudne i kłopotliwe rozróżnienie, że ludzie absolutnie nie byli się w stanie w nim zorientować."

Twoje przypuszczenie jest błędne. Było właśnie odwrotnie - ludziom sprawiało kłopot przyjęcie do wiadomości, że obchodzący imieniny jest wprawdzie zawsze solenizantem, tak samo nazwiemy świętującego urodziny, ale w niektórych przypadkach do tego drugiego będziemy się zwracać raczej jako do jubilata. Dlatego powstała nowa, prosta, ale tylko potoczna regułka. Stwarza może dobre pozory, ale jej powszechne stosowanie bierze się z niewiedzy.

Uważam, że w tym przypadku jest to niewiedza usprawiedliwiona, tym niemniej nie ma powodu do dumy. No i nie mogę się powstrzymać: następnym razem zanim zaczniesz naigrywać się z niby niezorientowanych ludzi, ogranicz na chwilę wiarę we własną nieomylność i wykaż się krytycznym podejściem. Sorry.

Niofomune pisze...

Ależ nie ma powodu, żeby mnie przepraszać, naprawdę. Moja wiara we własną nieomylność i brak krytycznego podejścia bierze się stąd, że, jak widać po dyskusji, takie rozróżnienie NIE jest powszechnie stosowane.

Piafka pisze...

"Twoje 15-nasze urodziny to wielkie szczęście dla ciebie jak i zarówno nieszczęście dla nas - powiedział lekko zachrypniętym głosem ojciec dziewczyny"
Twoje 15-nasze urodziny? Kto tu ma piętnaście lat? Z początku myślałam, że to literówka, ale 2 akapity dalej znów jest to samo.
O, właśnie znalazłam trzeci raz. Podobno dwa to jeszcze może być przypadek.

"-Dobra, ale macie mi nie przerywac jasne?- Sam zadała pytanie na które po chwili dostała twierdzącą zgodę
Jak wygląda przecząca zgoda?"
Może tak, jak zaprezentował Król Julian w "Madagaskarze 2":
- Ale, czy to coś da?
- TAK! A nawet nie! Powiedz im, Maurice!
- Jakieś 50 procent.

"A jak! Wyobraź sobie usta, które wybiły się na niepodległość i teraz żyją własnym życiem."
Takie były kiedyś w reklamie żelków owocowych. Jak tylko facet zjadał żelkę, te usta nadlatywały i zjadały jego.

"Tłum powoli przesuwał się w strone auli polączonej ze stołówką, w chwili kiedy weszli do srodka przez portal
Portal. Portal do stołówki."
Pewnie www.stolowka.com, albo jakoś tak.

"-Właśnie dzisiaj zaczynacie naukę w nowej szkole, zaczynacie całkiem nowe życie, zycie wampira Smacznego!!"
Ze śmiechu dostałam bezdechu. O, i włączył mi się tryb poety-wierszoklety.

"niestety juz nie zauwałyła jak brunet bez koszulki wchodzi z ręcznikiem do łazienki."
No masz, zrobili wypaśną wannę, to na haczyk do drzwi już im nie starczyło kasy.

Dzidko, dziękuję Ci za polecenie mi tej analizy. Mary sue all inclusive. Schodzenie na śniadanie, opis stroju, supermoce, czarno-czerwony apartament, Tru Loff, arogancka boCHaterka, ze wzruszenia aż się popłakałam kryształowymi łzami. :)
PKP dla nieumarłych, Hefajstos i wyjaśnienie słowa "przerdział" zrobiły mi dzień.

Pozdrawiam i czekam z utęsknieniem na kolejną część analizy.

Anne pisze...

Chciałabym dołączyć się do tematu solenizanta i jubilata. Też zawsze wydawało mi się, że pierwszy to ten, który obchodzi imieniny, a drugi - urodziny, mój tata wiecznie wytykał mi błąd, gdy powiedziałam inaczej. Jednak jakiś czas temu postanowiłam sprawdzić to w słowniku języka polskiego.

Okazało się, że:

solenizant - osoba obchodząca danego dnia swoje imieniny albo urodziny (Słownik Języka Polskiego PWN, http://sjp.pwn.pl/slownik/2575789/solenizant)

jubilat - osoba, która obchodzi swój jubileusz, np. 50-lecie, 10-lecie (Słownik Języka Polskiego PWN, http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2562354)

Jeszcze jedno źrodło:
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=3371

W każdym słowniku, do którego dotarłam podawana jest ta sama definicja, więc autorka opka napisała dobrze ;) Możecie też sami poszukać.

Człowiek uczy się całe życie ;)

Pozdrawiam!
Anne

Azzure Sky pisze...

Czyli tak: wampiry są płodne, mogą posiadać potomstwo. W momencie urodzenia wampira, sami przestają być wampirami. To się nijak kupy nie trzyma.

Akurat fakt, że po urodzeniu dziecka wampir przestaje być wampirem ma sens - przynajmniej nie wyssie własnego dziecka, gdy go dopadnie mały głód.

mikan pisze...

@Azurre Sky - za to dziecko może bez przeszkód wyssać własnych rodziców :)

Rozumiem, jakie były zamysły aŁtorki, dziecko wampirze z takich rodziców też pewnie nie jest w pełni rozwinięte, co widać po tym, jak żyją. Szkoda tylko, że nigdzie nie jest to jakoś przystępnie wyjaśnione. A przecież sam pomysł nie jest znów taki najgorszy. Trzeba było tylko trochę pomyśleć.

KiciaKocia pisze...

@mikan

Ale nie wyssie, bo jak widać na przykładzie głównej bohaterki nie ma zielonego pojęcia czym jest.

Kot Pik pisze...

No cóż, trzymając się słownictwa ałtorki, konia zrzędę temu, kto zrozumie, ococho ;)

Mia pisze...

Moim krótkim zdaniem stwierdzę, że prowadzony Blog jest zabawą analizatorek, które nie mają co robić z życiem. I nie chcę tutaj nikogo obrażać, choć znając życie za chwilę wszyscy na mnie naskoczą i staną w obronie swoich "pań", jednakże, to jest moje zdanie. Z tego co widzę, to nabijacie się z różnych opowiadań. W tym widzę, że autorka ma dość bujną wyobraźnię, ale. Zauważyłam, że przeszkadza Wam to, iż wampiry są płodne, żyją zwykłym życiem i coś tam jeszcze. Patrząc realnie na to wszystko, wampiry nie istnieją. Patrząc na to ze strony książki/opowiadania, każdy autor ma prawo wymyślić sobie sam, jak jego bohater będzie się zachowywał i jakie będzie miał moce, jeżeli jest to kategoria fantastyczna. Z góry od razu wszyscy zakładają, że wampir nie może się "urodzić", że nie je i nie wychodzi na słońce. A przecież takie są tylko stereotypy. To tak jakby upadły anioł nie mógł mieć skrzydeł, bo takie są stereotypy. A ja czytałam wiele książek gdzie aniołowie mieli skrzydła, choć byli upadłymi. Dlaczego więc tutaj macie za złe autorce, że ona wymyśliła sobie coś własnego, a nie skopiowanego od kogoś? Nie wiem, jaka jest historia tego opowiadania, jak autorka radzi sobie ze stylem, ale czy pomyślały analizatorki czasem o tym, że krzywdzą w ten sposób innych? Fajnie się z kogoś śmieje, szkoda tylko, że nikt nie ma na tyle dystansu do siebie, by spojrzeć na swoje błędy.
Pozdrawiam analizatorki jak i również autorkę Bloga, która mam nadzieję mimo wszystko będzie dalej się kształciła w pisaniu. A kto wie, może za parę lat wyda książkę. To by dopiero była heca. Zapewne niektórym by mina zrzedła.

Babatunde Wolaka pisze...

@Mia
"prowadzony Blog jest zabawą analizatorek, które nie mają co robić z życiem"
Nie ma to jak witać się adpersoną. A co do zabawy - ten blog nią jest dla znacznie szerszej grupy, niż same analizatorki (i -torzy, do diaska!)

"Nie wiem, jaka jest historia tego opowiadania, jak autorka radzi sobie ze stylem, ale czy pomyślały analizatorki czasem o tym, że krzywdzą w ten sposób innych? "
Ale czy pomyślała aŁtorka czasem o tym, że krzywdzi swoim pisaniem innych? Weźmy przykład:
"Carmen niewiedzą co się stało spytała o to rodziców nie otrzymała jednak ona odpowiedzi dopiero po chwili odezwał się jej ojciec pokazując, aby narpiew usiadła kiedy zrobiła to ona jak zarówno ona jak i pani domu przytulając delikatnie córek"
I masz odpowiedź: autorka NIE radzi sobie ze stylem.

"A kto wie, może za parę lat wyda książkę. To by dopiero była heca. Zapewne niektórym by mina zrzedła."
Jeżeli się do tego czasu poprawi, to ok. Ale jeśli ta książka będzie prezentowała podobny poziom jak opko, to faktycznie czytelnikom mina zrzednie.

Hasło: inatomi. Na atomy to opko.

kura z biura pisze...

O, ktoś przyszedł nas pouczać i wyjaśniać, że życia nie mamy... Me likes :) (hint: sprawdzić w słowniku pojęcie "hobby").

Co do kreacji wampirów. A niechże one się rozmnażają, co im będziemy żałować, niech im światło słoneczne nie szkodzi, proszę bardzo - ale na litość boską, niech autorka jakoś to przemyśli i raczy uzasadnić. Wtedy, jeśli będzie to sensowne, zawieszę niewiarę i słowa nie powiem. Kawałek wyżej zresztą Mikan pisała, że sam pomysł nie jest zły, tylko potrzebuje dopracowania.

A może ona wyda książkę i wtedy nam głupio będzie? Cóż, samo "wydanie książki" w dzisiejszych czasach nie jest niestety żadną nobilitacją - tu polecam blog "Czarne owce literatury" albo nawet i naszą analizę "Achai". Ale oczywiście nie przekreślam autorki, może za parę lat rzeczywiście...? Niestety, sądząc po tym opku, zanim to nastąpi, czeka ją jeszcze wiele lat ciężkiej pracy.

Vixenna pisze...

@Mia
"Dlaczego więc tutaj macie za złe autorce, że ona wymyśliła sobie coś własnego, a nie skopiowanego od kogoś?"
Ależ autorka może wymyślać, byle miało to sens i zostało dobrze uzasadnione.
"Z góry od razu wszyscy zakładają, że wampir nie może się "urodzić", że nie je i nie wychodzi na słońce. A przecież takie są tylko stereotypy. "
Nie stereotypy, tylko wierzenia słowiańskie o parę dobrych wieków starsze od literackich kreacji Stokera, o Meyer nie wspominając.

Falco pisze...

To "własnego" i "nieskopiowanego" to chyba lekka przesada, biorąc pod uwagę, że opowiadanie jest efektem wymieszania Pottera, wampirycznych opowiadanek dla nastolatek i historii miłosnych z innych blogów :P

No cóż- jedni lubią czytać opka, inni ich analizy i bogu dzięki za analizatorki. Czytelnicy się pocieszą, aŁtorki czegoś nauczą, choćby tego, że jeśli coś trafia do internetu staje się publicznie dostępne, więc nie tylko komcie będą, ale i krytyka.

Anonimowy pisze...

Och, CUDO! Przy zabubianiu popłakałam się ze śmiechu (a dawno mi się to już nie zdarzało). Wreszcie coś dla mnie- idiotyzmy podane w straszliwej formie.
A swoja drogą- poza HP i Zmierzchem widzę tu inspirację cyklem Dom Nocy(co ma o tyle sen,ze sam ten cykl to zrzynka na bezczela).

Anonimowy pisze...

Jedna mała prośba. Wybierzcie do komentowania innej palety kolorów. Jasno zielony sprawia mi wiele problemow.