czwartek, 21 lutego 2013

212. Tam i z powrotem, czyli Mroczne zakamarki Wrocławia (2/2)




Drodzy Czytelnicy! W poprzednim odcinku poznaliśmy licealistkę Julię i jej wielką miłość  - Tomka, nauczyciela techniki, a czasem angielskiego. Dziś dowiemy się, co znaczą słowa “konsekwencja” oraz “dyskrecja” a także  - jak sprzedać rodzicom niusa oraz co to oznacza, jak Twój chłopak czyta książki. Indżoj!

http://uczennicainauczyciel.bloog.pl

Analizują: Dzidka, Gabrielle, Kura, Mikan i Szprota.



Po wszystkim zadzwoniłam do ttay
Ton Tay Soe Aung?

i powiedziałam, że zostaje na noc u koleżanki. Łyknął. Aż mu w gardle zagrało. Leżeliśmy dalej w łóżku.
-Julcia, wiesz co?-zapytał
-Hmm.????
-Wiesz, że znowu zrobiliśmy to bez zabezpieczenia?-uśmiechnął się
Super! Jestem taki dojrzały. Zachwycę się sam sobą.
Kochanie, podaj mi chusteczkę.
Przypomina jej, że nie dopełniła swych obowiązków - no przecież to babska sprawa, dbać o zabezpieczenie.
Ale kochanie, nie martw się, co by nie było, kochamy się miłością tak bezbrzeżną, że pokona każdą trudność. To nic, że ty się wciąż uczysz, a ja ledwo co znalazłem pracę, nawet jakbyśmy mieli mieć dziecko to będzie CUDOOOOOWNIEEEEE.

-O cholera! Zapomniałam!-powiedziałam wystraszona
-Nie bój się skarbie, wątpię, żeby to nam teraz wyszło-powiedział
-Masz rację-lekko odetchnęłam z ulgą
- Zbadałem ci śluz szyjkowy, szyjkę macicy, zmierzyłem temperaturę, poza tym, przeanalizowałem moment cyklu, w którym się znajdujesz, poza tym po wazektomii strzelam ślepakami. Wszystkie te fakty razem pozwalają mi stwierdzić, że nie zaszłaś dziś ze mną w ciążę.
Poza tym w świecie opkowym powinnaś już mieć pierwsze poranne mdłości.

-Wiesz, że jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką w życiu poznałem?
Radzę częściej wychodzić z domu.
Najwyraźniej poznał ich pół tuzina, nie więcej.-Wiem...


http://i3.kym-cdn.com/photos/images/newsfeed/000/175/078/HAN%20SOLO%20I%20KNOW.png


Leżeliśmy w milczeniu, aż w końcu mnie zapytał:
-Pamiętasz, dyrektor pytał nas o dziceko. Tak się zastanawiam, ile ty chcesz mieć dzieci?
Speszyłam się
-No, chyba dwójkę, ewentualnie trójkę-uśmiechnął się.
-A na kiedy masz zaplanowane pierwsze?-zamurowało mnie
Na teraz, kurnać, natychmiast. Szesnastolatka.
No bo co: szkoła nudna, starzy nic nie kumają, a z durnych seriali wynika, że dziecko to taka żywa lala.

-No nie wiem, nie myślałam o tym. A ty?
-Kiedy tylko ty zechcesz. Nawet teraz możemy nad tym popracować-zaśmiał się.
Słusznie, zostanie z dzieckiem w domu, nikt ci jej nie poderwie.
THIS. IS. SICK.

-A co obiecaliśmy twojemu koledze?-to było moje wytłumaczenie do odwlekania tego tematu.
-Oj skarbie, skarbie, nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham-powiedział.
W końcu wstałam, ubrałam się i zrobiłam kanapki. Ale i tak na próżno. Po kolacji znowu się rozbierałam, bo zaciągnął mnie do wspólnej kąpieli.
I tak się rozbierała i ubierała, rozbierała i ubierała. Jak już tak naprawdę nie mogła zrobić kanapek nago, to mogła sobie skombinować jakiś szlafroczek, czy cóś. Łatwiej by było.

Przez ten czas, gdy ja robiłam kanapki on pościelił łóżku, także prosto po kąpieli poszliśmy wstać.
I staliśmy aż do rana.

Obudził mnie śniadaniem.
Starannie wyłożył mi całą jajecznicę na czubek głowy.
A że miał trochę czasu... powstało wiekopomne dzieło.


Ubrałam się, a po chwili Tomek dostał sms-a. Przeczytał go a po chwili dał do przeczytania też mi. Pisało tam:
"Hej Tomek! Ty i Twoja Julia możecie od poniedziałku już przychodzić już na lekcje. Plan wam jeszcze wyślę. Mam nadzieję, że się cieszycie. Pozdrów Julę ode mnie. Tylko bez żadnego okazywania miłości w czasie szkoły ;)!!! Trzymaj się, do miłego!"
Już widzę, kto będzie świadkiem na waszym ślubie.

-Tomek! Tak się cieszę!!!
-Ja też skarbie. Już niedługo zacznę z powrotem normalnie zarabiać, a co najważniejsze, codziennie będę blisko ciebie! Kocham cię kotku!
-Ja ciebie też!
Wróciłam do domu. Cały dzień jakoś się przenudziłam. Położyłam się spać.
Matko borsko bieberosko, trzymcie mnie ludzie, bo wyjdę z siebie! Czy ona naprawdę nie ma JAKIEGOKOLWIEK zajęcia? Obejrzeć coś, co nie jest “jakimś durnym serialem”, przeczytać coś, spotkać się i pogadać z koleżankami, nawet w coś pograć! To nie, snuje się i się nudzi, ewentualnie pójdzie sobie w ramach rozrywki na zakupy do Tesco... Nawet muzyki nie słucha.
Z ciekawości spytałam na fejsie ludzi, co robili będąc w wieku boChaterki. Grali, jeździli na rowerach, uczyli się języków, czytali, pisali opka, oglądali seriale SF, grali na instrumentach, pisali listy oraz prowadzili życie towarzyskie. Większość z tych rzeczy w czasach przed powszechnym dostępem do internetu.
Cicho. Wczoraj zrobiła kanapki, a przedwczoraj ściszyła telewizor!

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Musiałam iść otworzyć, bo tata i Gośka byli w pracy. W samej piżamce podeszłam do drzwi i powoli je otwrzylam. Stał w nich Tomek.
-Jesteś sams?-zapytał
Nie.

-Muszę wyjechać na te kilka dni, i wrócę dopiero w poniedziałek wieczorem, także do pracy przyjdę do piero we wtorek. Moja matka zachorowała i muszę się nią zaopiekować. Przepraszam cię.
-To nie twoja wina-posmutniałam.
Tylko tej cholernej matki, która zachorowała wam na zlość.

-Muszę już lecieć. Chyba jakoś wytrzymasz te sześć dni beze mnie?
-Ciężko będzie.
-Pa kochanie-pocałował mnie-tylko bądź mi wierna przez ten czas-uśmiechnął się
-Spróbuję-zaśmiałam się-papa!
Ale nic nie obiecuję, bo wiesz, co z oczu to i z serca...

Dzisiaj były ostatnie lekcje z naszą wychowawczynią, panią Krawczyk, bo odchodzi na emeryturę, a na jej miejsce wejdzie Tomek.
Tak w środku roku na tę emeryturę?
Czego się nie robi, aby pomóc młodym zakochanym!

Będzie znowu moim wychowawcą! Krawczykowa przedstawiła mnie. Na przerwie zakumplowałam się z jedną dziewczyną. Jest fajna, a przede wszystkim nie jest taka puta jak inne barbie.
Znaczy - też jest barbie, ale mniej puta?
Już nie będę pisać, co oznacza “puta” po hiszpańsku...
Ale możemy za to puścić piosenkę.

Ma na imię Ala.
-Słyszałaś, że od jutra będziemy mieli nowego wychowawcę-faceta? Podobo jest taki przystojny!-zapytała Ala
-Nie słyszałam, to super-dopiero teraz pojelam jak będzie mi trudno. Wszystkie uczennice będą do niego zarywać.
I cały cyrk z przenoszeniem o kant dupy potłuc.
Ach, te sceny zazdrości, które będę musiała urządzić! Ach strzelanie go z liscia po twarzy! Ach te płacze, jęki i zawodzenia, że jestem kolejną do zaliczenia! Jak ja to wszystko zniosę?

A jak on odpowie na ich galoty? Yhhh... Na samą myśl, aż ciarki mnie przechodzą!

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimJG4erNzbwnVGy4N28npQUm6Js7gCNtkI_8TWooL2wbxUeUPiutshC3Plhj3sQbZ62EpAj3YY_HYrf6rBZyYA5m04Kg361gZ8b01A0KU4H4SgKDCzKrhP0bjSMD9k6H2J4mGsAEcwaG8/s400/ALOT2.png


Wróciłam do domu, odrobiłam lekcje i poszłam spać.
Albo miała dużo lekcji, allbo ma narkolepsję.
Nie jadłam, nie piłam, na rano zakupów też nie zrobiłam, po co mi ta wędlina w lodówce.
Może tata zrobił zakupy. Albo Gośka.

[Tomcio pojawia się, gdy Julia, Ala i inne dziewczyny czekają już pod drzwiami klasy]

-A co wy dziewczyny tu tak same siedzicie?-zapytał
-No bo czekamy na nasze klasowe ciacha, to znaczy chłopaków.
-Ale tylko na najlepszych-powiedziałam. Zaśmiałyśmy się, a Tomek zrobił się lekko zły.
Wtedy Ala ujrzała jednego z chłopaków zmierzających w kierunku naszej klasy.
-Julia! To Wojtek! Chodź musimy iść, bo ma do ciebie jakąś ważną sprawę, ale ja już wiem co to za ważna sprawa. Najfajniejszy chłopak w klasie z tobą flirtuje!
Idzie w ich stronę - znaczy flirtuje. Jakby powiedział “cześć”, pewnie oznaczałoby to wielką miłość, a prośba o odpisanie zadania - oświadczyny.

Ty to masz farta.-zawołała Ala, niepotrzebnie.
Tomek się wkurzył.
-Dziewczyny, wy to na serio nie macie nic lepszego do roboty, jak uganianie się za chłopakami-zapytał Tomek
-O! Przepraszam-zawołała Ala-muszę odebrać telefon-i weszła do jakiejś klasy.
Nie zważając na to, że trwa tam akurat lekcja.
Nie, to chyba wszystko na przerwie.

Tomek wciągnął mnie do łazienki.
Na co absolutnie nikt nie zwrócił uwagi.
Wszyscy uczynnie odwrócili wzrok.

-Co to ma Julka znaczyć?!-zapytał
-Ale co?
-No ten Wojtek-zaśmiałam się i namiętnie go pocałowałam.
-Zazdrosny?-zapytałam
-Jak cholera!
*głuche odgłosy walenia głową o biurko*

http://24.media.tumblr.com/tumblr_m25jtezVbZ1qkix9jo1_400.gif
Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, dzieweczko: Tomek nie ma najmniejszych powodów, by czuć się zazdrosny o kolegów z klasy Julci. Trzydziestolatek wie doskonale, jak wielką ma przewagę nad licealistami!
No, chyba że to zazdrość patologiczna...
Nie, po prostu aŁtorka uważa, że przeciętny trzydziestolatek zachowuje się tak samo, jak licealista. Ot i wsio.

Zaczął lekcje i cały czas się do mnie uśmiechał i kilka razy puścił mi oczko w rajstopach. Już teraz wiem, że to nie skończy się dobrze...
No nie spełnia to kryteriów “bądźcie dyskretni, bo ludzie zaczną plotkować”

l.l.ll.
Dzień minął normalnie. Ale te inne nie. Zaniedbywał mnie.
Nie puszczał oczek, nie miział pod szyjką, nie wciągał do łazienki, nie zamykał w klasie na małe buzi-buzi. CO ZA BUC.

Cały czas opracowywał testy, sprawdzał kartkówki, czytał książki...
Tym się właśnie zajmuje nauczyciel, wiesz?
A jak go raz nie zastałam wieczorem w domu, to bezczelnie twierdził, że był na radzie pedagogicznej!

Na początku myślałam, że mnie zdradza, ale z każdym razem, gdy go odwiedzałam czytał książki!
Ja wszystko rozumiem. Durne seriale, okej. Pornole, w porządku. FPS-y... eee, wróć, te okropne gry strzelankowe, no już trudno. ALE KSIĄŻKI SĄ DLA DZIWAKÓW.
Ojej, ojej, co za rozczarowanie, facet musi pracować i nie może jej poświęcać 100% swojego czasu. Nie tak miało być!

Już wiem, co mu kupie na urodziny-rakietę, żeby wystrzeliła te wszystkie jego książeczki w kosmos, albo i dalej!!!
Świetny pomysł. Nie zapomnij na niej usiąść.
Małe rozkapryszone dziecko. Pozajmować się nią trzeba... *idzie po swoją skrzynkę granatów*

CZasem myślałam nawet, żeby oblać klasę. Przynajmniej nie byłby już moim wychowawcą.
Mięczak. Nie możesz się z powrotem przenieść? Będzie równie dramatycznie, a przynajmniej nie będziesz mieć roku w plecy.
Ludzie trzymajcie mnie! Oblać klasę TYLKO PO TO, ŻEBY FACET ZWRÓCIŁ NA NIĄ UWAGĘ *charcze i rzęzi*
Jak była młodsza, to na złość babci odmrażała sobie uszy.

Może zrozumiałby dlaczego to zrobiłam? Chyba nie...
Raczej rączki by mu opadły.

Tak minął mu czas do soboty. Postanowilam, że złożę mu wizytę. Poszłam do niego, zaprosił mnie do środka.
O, to jakaś nowość, że nie wita słowami “co ty tu robisz”.
No, jak już musisz, to wejdź.

-Tomek! Co ty sobie myślisz?!
-A gdzie dzień dobry skarbie?
-Nie przyszłam tutaj, żeby sobie żartować. Nie  zauważyłeś, że ostatnio nie masz dla mnie czasu?!

-O co ci chodzi?
-O to, że cały czas zajmujesz się czymś innym, a nie mną! Przyznaj się, masz kogoś? W twoim wieku, a nie taką młodą gówniarę jak ja?
Pani nie narzeka, za parę lat będzie pani zazdrosna o takie młode gówniary jak pani.
Ona wie, że jest zajęty kartkówkami i czytaniem książek. Co robi? Robi scenę zazdrości o inne kobiety. Pure logic.

-Uspokój się!
-Jak mam się uspokoić, jak ty zajmujesz się inną? Zdradzasz mnie?
-No dobrze! Proszę, powiem ci prawdę!
-No na to właśnie czekam!
-Chcialem zrobić ci niespodziankę i załatwiłem nam wycieczkę w góry! Prosiłem już o urlop. Dyrektor zgodził się, ale muszę się odrobić, bo klasa ma zaległości!
Nauczyciele w trakcie roku szkolnego nie mają prawa do urlopu.
Ten ma po znajomości z dyrektorem i co mu pani zrobisz.
Mówi i ma.

Ale skoro ty musiałaś wszystko wiedzieć pierwsza, to nici z niespodzianki! Ale ty mi kompletnie nie ufasz! I jak my mamy tworzyć udany związek?!-wyciągnął bilety i położył je na stole.
Powinien te bilety dramatycznie podrzeć w strzępki - zwłaszcza, że wątek wycieczki w góry nie ma żadnej kontynuacji.
Ale to bilety wstępu do pensjonatu, czy co?
Ja zrozumiałam, że na pociąg.
Ja pamiętam, że ma samochód. No, ale jedno nie wyklucza drugiego :)

Rozpłakałam się i wybiegłam z mieszkania.
Dramatyczne sceny mode on.

Ale ze mnie idiotka! Zatrzymałam się, aby nabrać powietrza. On złapał mnie i przytulił do siebie.
O! Tym razem ją gonił, sukces!
Tresowała, tresowała aż wytresowała.

W poniedzialek ostatnia lekcja była z nim. Była to najgorsza lekcja! Cały czas flirtował z taką Dominiką (nie mylić z niejaką Dominiką, której nikt niczego nie puszczał), puszczał jej oczka. Myślałam, że nie wytrzymam.
Ciekawe, co by było, gdyby nie wytrzymała. Scena zazdrości przy uczniach w klasie?
Według wypracowanych schematów, powinna po prostu wybiec z klasy. Ma to już przećwiczone.

Zadzwonił dzwoek. Szybko zaczęłam się pakować i już miałam wychodzić, gdy powiedział:
-Julia, zostań na chwilę, mam do ciebie sprawę. No więc zostałam. Wszyscy wyszli z klasy.
-No co skarbie, inie pożegnasz się ze mną?-zapytał
-Nie mam ochoty!
-Co się stało?
-Pożegnaj się z Dominiką! Ona odwali za mnie robotę!
-Ale.. nie rozumiem.-zdziwił się
-Nie rozumiesz? Puść jej jeszcze oczko i poflirtuj trochę, to ona pomoże  ci zrozumieć!-wybiegłam, a on mnie wyprzedził stanął przede mną i mnie przytulił
Wybiegła (patrz, Mikan, wybiegła! jupi!). Znaczy, przytulał ją już na korytarzu. T jak Tajemnica, odcinek 258.

-Przepraszam cię Julciu, jeżeli cię to zabolało. Przysięgam ci, że już więcej tego nie zrobię!
Będzie flirtował tak, żeby tego nie widziała.

Ale ja nie odpowiedziałam. Odruchowo kopnęłam go w krocze, a on momentalnie mnie puścił i zwijał się z bólu. Chyba przegiełam.
E, jak kocha to kopie w krocze, normalne.
Tłumek uczniów szybko wyciągał komórki.
Chyba? Chyba???

W domu cały czas o tym myślałam, i doszłam do wniosku, że przegiełam.
Zakładam, że tym razem nie byłaś rozproszona przez durny serial.
Przeciwnie, może ten serial podpowiedział jej coś mądrego.
Może oglądała “Kingsajz” i usłyszała “Nie kop pana, bo się spocisz”.

Poszłam do niego do domu. Otworzył mi drzwi, a ja odruchowo się na niego rzuciłam i zaczęłam całować.
Najpierw odruchowo kopie w krocze. Później odruchowo całuje.
Miotana nagim instynktem, po prostu.

Weszliśmy do domu. Zaniósł mnie do sypialni, a reszta sama się potoczyła. Leżeliśmy w łóżku, a on jedyne co ode mnie usłyszał to ciche przepraszam. Ależ ja go kocham!!!
I  z tej miłości robię mu awantury oraz kopię w miętkie. Makes perfect sense.
Cóż, nie ona pierwsza wymyśliła “jak bije, to kocha”.

Następny tydzień minął dobrze. W niedziele zostałam u niego na noc. Leżeliśmy w łóżku, on zaczął się do mnie dobierać, ale po chwili przestał.
-Brałaś tabletki?-zapytyałf
-Jakie tabletki?-zdziwiłam się
-Antykoncepcyjne...
-Tak, od dzisiaj zaczęłam brać.
Czyli ta jedna wzięta tabletka jeszcze nie zaczęła działać, ale oczywiście ałtoreczka o tym nie wie.
Tomek też nie, bo przecież antykoncepcja to babskie sprawy.
W razie czego to ona będzie mieć bardziej przekichane, więc co się ma przejmować.
Dobrze, że nie trafiła na aptekę z klauzulą sumienia.

-To dobrze, bo wiesz, dziecko zrójnowałoby nam teraz życie. Dobrze jest tak jak jest, i nie potrzeba nam dziecka, brudnych pieluch i tej ogólnej męczarni.
I dlatego co najmniej dwa razy przeleciałem cię bez gumki.
Ale uważał.

-nie zastanawiałam się zbytnio nad jego słowami. Nie chce mieć po prostu jeszcze dziecka i tyle. Zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić i poszliśmy spać.
Obowiązek obowiązkiem jest.
Odbębnili pańszczyznę i padli bez życia.

Rano poszliśmy do szkoły.
Razem, pod rączkę.

Znowu kazał mi zostać po lekcjach.
-Niedobrze mi-powiedziałam
Komu dobrze w dzisiejszych czasach...

-Co się dzieje?-zapytał
-Nic, po prostu Gośka wczoraj gotowała, ehh, sam rozumiesz
-Tak,po prostu iedoświadczona kucharka.
-Chyba głupia jak but kucharka chciałes powiedzieć-
Mnie by tam też się nie chciało dobrze gotować dla takiej rozwydrzonej pannicy.

zaśmialiśmy się-Lecę już, bo tata czeka z obiadem, pa!
-Pa Księżniczko!
A kazał jej zostać po lekcjach, bo? Żeby pomachać na pożegnanie?

Wyszłam ze szkoły. Bałam się jak cholera. Tak na prawdę Gośka wczoraj nie gotowała, wszystko wymyśliłam, żeby się nie martwił. Po drodze wstąpiłam do apteki i kupiłam testy-przecież całkiem możliwe, że jestem w ciąży. Byłam sama w domu. Nerwowo wyciągnęłam test z pudełeczka i wykonałam polecenie. Czekałam z niecierpliwością. W końcu wyciągnęłam go z fiolki. O Boże! Jestem w ciąży...
AHOJ PRZYGODO!
Taaa. Dobrze, że pomyślała o tabletkach, tylko jakby trochę późno.

Rozpłakałam się, ale wcale nie ze szczęścia. Przeliczyłam, kiedy robiliśmy to bez zabezpieczenia, no i to nie jest pomyłka.
Ciekawe, że pierwszych podejrzeń nabrała nie po tym, że zatrzymał jej się okres, tylko po mdłościach.

Dopiero przypomniałam obie po chwili, że Tomek nie chcę dziecka, że według niego to marnotrawienie życia. Nie mogę mu tego zrobić, nie powiem mu, ale muszę powiedzieć dyrektorowi.
Ta. Dyrek musi wiedzieć, bo przecież to on będzie wychowywał dziecko i/lub płacił alimenty. Z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych zapewne.
A Tomek z pewnością nic a nic nie zauważy!

Całą noc nie spałam poszłam w końcu do szkoły. Mieliśmy lekcje z nim, cały czas się do mnie uśmiechał, a ja nie odwzajemniałam tego. Zadzwonił dzwonek. Wychodziłam z klasy ostatania. Położyłam mu na biurku liścik, na którym pisało, że będę na niego czekała za 5 minut w toalecie ogólnej, kabinie nr 3.
Zapukaj trzy razy szybko, dwa wolno i nie przejmuj się, jak usłyszysz “zajęte”.
Liścik był bardziej romantyczny niż SMS, rozumiecie.
A także zwykłe, proste “musimy porozmawiać”.

Poszłam w umówione miejsce, gdzie po chwili dotarł też on.
Toaleta szkolna podczas przerwy - najlepsze z możliwych miejsce do omawiania kwestii ciąży. Z pewnością nikt się nie zdziwi, że Tomek tam wchodzi, nikt nie podsłucha rozmowy...
No i limit romantyzmu wyczerpał się na liściku.
Wychodzi na to, że w tej szkole nikt niczego nie widzi, nie słyszy i o niczym nie wie. Pełna dyskrecja i rewelacyjne udawanie głupa.

-Skarbie, masz podkrążone oczy. Nie spałaś?
-To koniec-powiedziałam
-Ale czego?-zapytał
-Koniec z nami!-powiedziałam, choć wiedziałam, że to ledwo przechodzi mi przez gardło. Miałam łzy w oczach.
-Masz kogoś?-zapytł smutny
-Nie pytaj o szczegóły, nie mam ochoty o tym rozmawiać.-wybiegłam z płaczem do damskiej toalety, ale po chwili się opanowałam i poszłam na 2 ostatnie lekcje.
Tym razem jej nie gonił.
Siedział w łazience, załamany i bezsilny.

Wlokły się i wlokły, ale w końcu minęły. Poszłam do sekretariatu. Zapukałam i weszłam.
-Dzień dobry! Jest pan dyrektor?-zapytałam
-W pokoju nauczycielskim.-a więc tam się skierowałam.
Zapukałam do drzwi i weszłam.
-Dzień dobry panie dyrektorze, mam do pana sprawę.
-O! Cześć Julia! Siadaj. O co chodzi.
W pokoju nauczycielskim, w czasie przerwy nie było ani jednego nauczyciela? Czy ona tak centralnie przy wszystkich?

-No, bo mam mały problem.
-To dlaczego nie pogadasz z Tomkiem?
A skąd pan wie, że problem dotyczy akurat jego?
Powiedziała, że to mały problem, widocznie panowie znają się lepiej niż sądzimy.

-Zerwałam z nim.
-Ale..
-To nie jest ten problem, chodzi o to, że...
-Hmm?
-Jestem w ciąży...-w tym momencie w drzwiach stanął Tomek słyszał wszystko.
Reszta nauczycieli pilnie udawała, że uzupełniają dzienniki, ale cisza w pokoju aż iskrzyła od napięcia.
Mam wrażenie, że właśnie przeczytałam ciąg najgłupszych decyzji i rozmów od czasów przeczytania Zmierzchu.
A oglądałaś Modę na Sukces? :D

Stanął jak wryty. Natychmiast zerwałam się i pobiegłam w kierunku wyjścia.
Na bora. To najbardziej biegająca boChaterka, jaką w życiu widziałam.

Złapał mnie za rękę, ale się wyrwałam.
I został z jej ręką w garści, nadal cokolwiek smutny.

Wybiegłam ze szkoły z płaczem, usłyszałam głos dyrektora
Chyba przez tubę wrzeszczał w takim razie. Albo to była bardzo mała szkoła.

-Biegnij za nią!
Uciekłam oza teran [a to co, jakieś tureckie nazwisko?] szkoły, i nagle strasznie zak[ł]uło mnie w sercu.
Chip się odezwał. Była poza szkołą w czasie lekcji!
Serce pewnie też ma już dosyć tego biegania.

Kucnęłam, bo bardzo mnie bolało. Chciałam biec dalej, ale on szarpnął mnie za rękę i nie puścił
-Dlaczego uciekasz?
-Nieważne!
-Ale jesteś w ciąży!
Przed ciążą nie uciekniesz.

-I co z tego?
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Bo nie chciałam, żebyś wiedział, nie chciałam marnować ci życie dzieckiem, brudnymi pieluchami i całą tą męką!-płakałam
Naprawdę, nie chcę myśleć, co chciała zrobić nie informując go o ciąży. Szesnastolatka. W ciąży. Ze swoim nauczycielem.
Nieno, przecież w tej sytuacji najlepiej zerwać, niech pomyśli, że ta ciąża to z kim innym, po co ma się poczuwać do odpowiedzialności, nie?
Oraz nie będę się martwić o pieniądze (na przykład od ojca dziecka), bo w sumie nie ma o co się martwić.
Pan Bóg dał dzieci, da i na dzieci.

Pocałował mnie namiętnie i przytulił do siebie...
-Tomek! Ludzie patrzą!
-Trudno! Najważniejsza teraz jesteś ty i maleństwo!!!
Po raz kolejny poczułam się tak jak za pierwszym razem.
Właściwie, to trochę mi spowszedniały te pierwsze razy.

Czułam motylki w brzuchu i motylice w wątrobie i niepohamowaną radość.
Łomasz, to i szybko jej się odmieniło. Jest Tomeczek, jest dziecko, jest szkoła,  nie ma problemu.

Czułam się znowu bezpieczna, bo był blisko mnie.
Poczekaj złotko, aż zacznie puszczać oko do uczennic. Albo znowu zaszyje się w książkach.

Zaczął padać deszcz, bo bez niego nie wyobrażam sobie tej romantycznej sceny, on się tym nie przejmował, tylko patrzył mi w oczy.
-Chodź skarbie, bo się przeziębicie-uśmiechnął się i dotknął mojego brzuszka. Przeszedł mną [mnie] dreszcz. Nic nie mówiłam.
Znając opkową biologię, płodek ma już rączki, nóżki, oczka, zero ogonka i zaraz zacznie kopać.
No ba, test był, mdłości były, brzuch jest. Zaraz poród!

-No chodź. złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku samochodu. Otworzył mi drzwi i wsiadłam. Pojechaliśmy do niego. On poszedł się okąpać [już wiemy, że to je rychtyk ślunska godka], a ja zostałam w salonie. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam:
-Dzień dobry! Jest Tomek?
-Dzień dobry. Jest, kąpie się.
Okąpuje.

-A mogę na niego poczekać?
-Oczywiście!-zaprosiłam miłą starszą kobietę do środka.
Po czym poleciałam do sypialni ryczeć, że zdradza mnie nawet ze starszymi paniami.
Starszą, taką wiesz, około trzydziestki pewnie ;)


Usiadła na kanapie i do salonu wszedł Tomek.
-Wy na pewno się jeszcze nie znacie! Julia, poznaj to jest moja mama.
-Bardzo mi miło-powiedziałam.
-Mamo, to jest moja dziewczyna Julia.
-Mnie również-odparła.
I pomyślała: jak ja go wychowałam, przedstawia najpierw mnie tej smarkuli, a nie odwrotnie!

-To może ja zrobię herbaty-zaproponowałam i tak też zrobiłam.
Po chwili usiadłam koło Tomka na sofie, a jego matka przeniosła się na fotel.
Potem myśmy przenieśli się na fotel, a mama zaległa na kanapie. Potem dostawiliśmy krzesła i w troje usiedliśmy na krzesłach. Ostatecznie rozciągnęliśmy się jak dłudzy na podłodze.
Skoro aŁtorka o tym pisze, to musi być szalenie ważne dla dalszych wydarzeń. I nie mówcie mi, że jest inaczej.

-Tomek, ja mam nadzieję, że ten związek jest na poważnie, bo wiesz, że masz już 30 lat!
A ona szesnaście i jest jego uczennicą. Bardzo na poważnie.
Wygląda na to, że po trzydziestce można mieć tylko poważne związki. Żaden inny nie uchodzi.

Chłopie ty powinieneś mieć już żonę i przynajmniej jedno dziecko!
A jak nie ma, wiadomo, jakiś gej ani chybi.
Przemiła ta mamunia, prawda?

-na słowo dziecko uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
-No oczywiście, że myślę na poważnie!
-No to dlaczego się nie pobierzecie?-zamurowało mnie.
No nie wiem, wiek Julii jest pewnie jakąś drobną przeszkodą.
A cóż to za przeszkoda dla ich wielkiej miłości!
Ma mdłości ;)

Zauważył, że czułam się niezręcznie
-Mamo proszę cię! Jesteśmy ze sobą dopiero miesiąc!
-No dobrze już dobrze. A ty Julia czym się zajmujesz?
-Yyyyy... uczę się...
-O! To świetnie. A co studiujesz?
Musi, że Julcia poważnie wygląda, skoro szesnastkę wzięto za studentkę.

-Julia chodzi do 1 liceum.-powiedział Tomek. Jego matkę zamurowało.
-A..a..ale. To ty masz 16 lat?
-Tak.
-Uczysz ją?-zapytała Tomka.
-Tak, i nie widzę w tym niczego złego... Przynajmniej dopóki trzymam się podstaw programowych.
Kodeks karny ma na ten temat inne zdanie.
Ale mama Tomka tez nie widzi w tym nic złego i dobra.

Potem gadali jeszcze o jakiś dziadostwach, zamiast się mną zachwycać, więc ja poszłam się kąpać, bo zostałam u niego na noc.
Kąpałam się tylko z tej okazji, więc jak ludzie zaczynali się ode mnie odsuwać, knułam odpowiednią intrygę.

Tacie napisałam, że jestem u kuzynki. Słyszałam ich rozmowę.
-Tomek! Jeśli nie traktujesz tego poważnie, to to zakończ. Jest dla ciebie ważna?
-Najważniejsza na świecie. Nigdy żadnej kobiety nie kochałem tak jak jej!-powiedział.
-No to skoro tak, to się cieszę.
Poszliśmy spać. Mogliśmy spać do południa, bo są matury i nie musieliśmy iść do szkoły.
Matury? Jak ten czas leci. Skoro są ze sobą zaledwie miesiąc, to powinna być najwyżej połowa listopada. Można było spokojnie napisać, że zostali w domu z okazji święta niepodległości!
Albo to matury próbne - i co szkodziło dopisać to jedno słowo?
Ależ Kurciu, o czym ty mówisz. To jest opko...

Tymczasem mamuśka, grzebiąc po szufladach (nieee, wcale nie z ciekawości, skąd - chciała tylko włożyć tam lekarstwa!), znajduje test ciążowy.

Jesteś w ciąży?-zapytała i przyjacielsko się uśmiechneła.
W normalnej rzeczywistości taki uśmiech nie wróżyłby nic dobrego.
A rekiny w oceanie mają zębów pełen pysk,
Mackie majcher ma w kieszeni - czy ktoś widział jego błysk?

http://media.tumblr.com/tumblr_lnau10YKVK1qdwnre.gif

-Tak-powiedziałam.

-No nawet nie wiecie jak się cieszę! Tyle czekałam, żeby zostać babcią, a Tomek jakoś nie chciał się zabra ć do roboty-powiedziała uradowana, a mnie i Tomka bardzo zdziwiła jej postawa.
Mnie też. Doprawdy, na miejscu mamuśki nic by mnie tak nie ucieszyło, jak wieść, że syn zrobił dziecko uczennicy.
Za co może dostać zaledwie pięć latek.

No cóż, najważniejsze, że nie ma pretensji...
Odnoszę wrażenie, że Tomeczek wywijał już takie numery, że zrobienie dziecka szesnastolatce matka przyjmuje z pewną ulgą, jako coś przynajmniej w miarę zrozumiałego.


Jakoś minęło. Przed obiadem dał mi piękjny łańcuszek w kształcie serca, na którym pisało:"Zawsze Twój-Tomek".
Książkę by jej jakąś dał, żeby się wreszcie zaczęła czymś interesować, a nie jakieś łańcuszki.
Coś Ty, książkę. Zaraz by się obraziła, że uważa ją za niedouczoną, czy coś.

Jego matka już dzisiaj pojechała, a my jutro do szkoły. Ehh... musimy pogadać z dyrektorem. Tylko co mu powiemy?
No on chyba już wszystko wie, więc nie ma co zmyślać?
Żeś się ziemniaków najadła, kurnać!

Przecież obiecaliśmy, że wpadek nie będzie, a poza tym to już 4 tydzień.
Dostaniesz do dzienniczka, jak nic.
Każe wam obojgu przyjść z rodzicami.
Okażcie skruchę i powiedzcie “przepraszamy”.

Muszę w końcu powiedzieć rodzicom, ale nie wiem czy dam radę...
Jakby to ująć - prędzej czy później wyjdzie szydło z worka.
Ja tu wybiegnę trochę w przód, ale rzuciło mi się w oczy, że tych jej rodziców ciągle nie ma. Wyjeżdżają to tu, to tam, zajmują się swoimi sprawami, a córka wiecznie biega samopas (standardowe opkowe pozbywanie się rodziców, tym razem rozłożone na raty). Na upartego dałoby się ukryć przed nimi i ciążę, i poród...
AŁtorce pewnie wystarczyłoby, żeby Julcia wyjechala do kuzynki na trochę dłużej. Dziecko też by było kuzynki, albo koleżanki.

Noc minęła i po lekcjach poszliśmy do dyrektora. Weszłam do środka, Tomek zaraz dojdzie, bo miał coś jeszcze załatwić.
Pewnie Dominikę.

-Chciałam pana przeprosić za przed wczoraj-powiedziałam.
-Nie ma sprawy, ale co my teraz z wami zrobimy-mometalnie pomyślałam o zwolnieniu.
A co tu jest do zrobienia. Tomka zwalniamy z zakazem zbliżania się do nieletniej, co do ciebie, no to już od rodziców zależy...

-A...A...Ale nie rozumiem?
-No coś trzeba zrobić. Twoi rodzice wiedzą?
-Nie, ale dzisiaj albo jutro muszę im powiedzieć.
-Oby z tobą nie było tak samo...-powiedział
-Czyli jak?-o co mu chodzi?
-No tak jak z jego jedną dziewczyną. Zaszła w ciążę, to ją rzucił.
-On ma dziecko?
-Tak.-zamurowało mnie. Przecież on ją potraktował jak... jak prostytutkę!
Etam. Jak ne zaplatil, to nie.


-I wiesz, obawiam się, że co do ciebie też nie ma poważnych zamiarów... On każdą laskę nabiera na ciepłe słówka. Ale może z tobą będzie inaczej.-Rozpłakałam się. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
Ahahahaha. O to mu chodziło...

Wtedy wszedł Tomek.
-Co się dzieje skarbie?-zapytał
-Poroniłam...-powiedziałam tak, żeby zobaczyć czy mu zależy na dziecku.
ŁOT DE KURWA FAK?!


-Kiedy?-zapytał zdruzgotany
-W nocy...-popłakałam się jeszcze bardziej.
Khę, khę. Tak tylko przypomnę, że tę noc spędziliście razem. Tomuś może się deczko zdziwić, że nie zauważył żadnego krwawienia.

-Kotku, tak mi przykro.-przytulił mnie, a ja dalej płakałam. On do cholery ma dziecko, a cały czas mnie okłamuje!
Tak od razu uwierzyła, że okłamuje, aha. Musi go strasznie kochać.

-Nie przejmuj się, spróbujemy jeszcze raz.-powiedział.
ŁOT DE...

Najlepiej pewnie od razu.

.

-Nie przemuj się?! Ty jesteś świnią. Jak to mam się nie przejmować! Straciłam dziecko do cholery! Nie dociera to do ciebie? STRACIŁAM DZIECKO!!! Mam ci przeliterować?
A ty jesteś biedną, niewinną samiczką, a sposób, w jaki sobie pogrywasz, jest oczywiście usprawiedliwiony.
Oczywiście. Według tej logiki ludzkość na forum pisze, że kobieta, która przyprawia rogi swojemu facetowi, ma prawo do szczęścia. Za to skaczący w bok chłop jest skończonym męskim organem płciowym.
Jakby nie mogli żyć wedle zasady, że monogamistów się nie zdradza. Ludzie to sobie muszą utrudniać...
*wznosi oczy do nieba* Poroniła w nocy, ale mówi mu dopiero po lekcjach, u dyrektora.
No właśnie NIE poroniła! Swoją drogą, ciekawe: czy gdyby Tomek trzeźwo zauważył, że coś tu Julcia ściemnia - zawstydziłaby się z powodu głupiego kłamstwa, czy raczej obraziła, że “nie zależy mu na dziecku”?
(dobra, to było pytanie retoryczne)


-Uspokój się!-krzyknął na mnie.
-A co cię to obchodzi, czy się uspokoję czy nie?!
-Jesteś moją dziewczyną! Masz być posłuszna!
-Już nie! Zdjełam łańcuszek, położyłam go na biurku i wyszłam ze szkoły.
Wytłumaczcie mi może, o co chodzi w powyższym, bo ja nie wiem. Dlaczego ona nagle z nim zrywa?
Przygniótł ją fakt istnienia kobiet innych niż ona sama i matka jej ukochanego.
Dzidu, przyzwyczajaj się, oni tak będą w kółko - foch i zrywają, “przepraszam” i znowu razem, za chwilę jednak
zrywają...


W domu cały czas o tym myślałam. Zdecydowałam, że muszę powiedzieć ojcu o dziecku. Zeszłam na dół.
-Tato! Musimy porozmawiać.
-A o co chodzi, bo się śpieszę, hmm.?
-Jestem  w ciąży!
-Co?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-No bo...
-Jaja sobie robisz?
-Nie-zciszyłam głos.
-Wynoś się stąd! Z tego domu!
-Ale...
-Wynoś się!
TY BUCU ZAFAJDANY, TRZEBA SIĘ BYŁO WPIERW INTERESOWAĆ, GDZIE JEST TWOJA CÓRKA, CO ROBI, Z KIM SIĘ SPOTYKA I CZEMU NIE WRACA NA NOC, A NIE TERAZ AFERY ROBISZ.
Wiesz, właściwie nie robi afery. Nie obchodziło go i nadal nie obchodzi, to i ją wyrzucił. A ona też jak trwoga to do Boga.

-Wyszłam z domu. Byłam bez ciuchów, kasy, miałam tylko torbę z książkami, bo ona była pod ręką. Do matki nie pójdę, bo poleciała na 3 miesiące do Egiptu.
Co ja zrobię? Zdecydowałam, że pójdę do Tomka po moje ciuchy, a gdzie będę spać, to się jeszcze okaże...
Nie masz to żadnych babć, ciotek, kuzynek? Rany boskie.
Musi mieć, przecież mówiła ojcu, że nocuje u kuzynki, jak zostawała u Tomka. Nie kłamałaby przecież w tak idiotyczny sposób (choć z drugiej strony, to boCHaterka opka, z takimi nigdy nic nie wiadomo).

Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mnie.
Skalpelem.

-Cześć. Przyszłam po moje ciuchy.
-Hej. No wejdź...
Poszłam do sypialni. Jeszcze kilka godzin temu leżałam wtulona w niego na tym łóżku. Ahhhhh...
Samaś to sobie zrobiła, dziecino, było głupio kręcić?

Spakowałam połowę ciuchów, a on cały czas się na mnie patrzył. Kontrolował mnie.
Pilnował, czy nie pakuje czegoś poza swoimi ciuchami? Borze, ja nie mogę, jak oni się kochają, jakie mają do siebie zaufanie...

-Słuchaj, mam taką niezręczną sprawę... Chodzi o to, że matka wyjechała i zostałam bez kasy. Nie pożyczył byś mi 200 zł?-zapytałam zawstydzona. Na pewno źle się poczuł, że potrzebuję go teraz tylko jako bankomata.
Tratata, tratatata, niech z kociołka dym wylata,
gdy wyrzuci z domu tata,
wnet se znajdę bankomata!

-Jasne...-powiedział i dał mi kasę.
-Obiecuję, że oddam jak tylko będę mogła...
-Spoko.-patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczmi, jakby chciał powiedzieć mi, że mnie kocha.
Albo jakby się zastanawiał, czy nie odebrać długu w naturze.

[Julia podczas pakowania nagle się przewraca]

-Słabo mi-powiedziałam.
-Może to od poronienia. chodź, zawiozę cię do szpitala.-nie miałam siły się bronić. Po chili byliśmy w szpitalu.
Po chili to radziłabym raczej do spożywczaka.

Weszliśmy do gabinetu. Lekarz mnie zbadał.
-To normalne, dziecko rośnie. A pani jest bardzo młoda, dlatego nie ukrywam, że dziecko będzie dla pani dużym obciążeniem. Czasem może pani odczuwać mdłości lub zawroty głowy, ale wystarczy się położyć i przejdzie. Uhum, taaaaa. Połóż się w spożywczaku, podczas zakupów, gdy cię złapią mdłości w dowolnym momencie. Że już nie wspomnę, że leżenie rzadko pomaga na ciążowe mdłości.. A poza tym mąż będzie panią pilnował-zażartował lekarz. Moje kłamstwo wyszło na jaw. Tomek był zdziwiony.
-To nie jest mój mąż-powiedziałam.-lekarz nagadał jakichś głupot, że z seksem trzeba będzie uważać, żeby nie uszkodzić dziecka, ale co mi z tego?
Te penisy! Złe takie niedobre, latają po macicy jak opętane i taranują wszystko, co napotkają na drodze. Już pobieżna lektura pierwszego z brzegu artykułu pozwala przypuszczać, że ten zakaz to można sobie między nieużywane gumki włożyć! Szkoda, można je nosić w ciekawych pudełeczkach.
Borze wszechlistny... Ona naprawdę myśli, że seks podczas ciąży uszkadza dziecko??? To może jeszcze coca cola jako środek antykoncepcyjny??? *z wytrzeszczem oczu czyta dalej*

Z kim niby?
Z kimkolwiek. Może wbzyka trochę oleju do głowy.

Wyszliśmy z gabinetu i wyszliśmy ze szpitala bez słowa.
-Dlaczego powiedziałaś mi, że dziecko nie żyje?-zapytał
-Bo prędzej czy później potraktowałbyś mnie jak ją!
Nawet jeśli, alimenciki mógłby jednakowoż jakieś płacić. Pracy to ty szybko nie znajdziesz, z mieszkaniem sprawa krucha.
Praca? Mieszkanie?! - zdziwiła się Julcia.

-Kogo?
-Dowiedziałam się od dyrektora, że miałeś dziewczynę i jak dowiedziałeś się, że jest w ciąży, to ją rzuciłeś!
-Bo dowiedziałem się, że to jest dziecko mojego najlepszego kumpla, a nie moje, a ona puszczała się na prawo i lewo.

Dżentelmen, krwawa maź.

-było mi teraz głupio-normalka jak zawsze, najpierw robię, potem myśle...
-Ja jestem dla ciebie tylko bankiem! Po co ci ta kasa?
-Proszę, oddam ci ją!-wyciągnełam z kieszeni i oddałam mu.-Powiedziałam o dziecku ojcu i wywalił mnie z dmu. Nie mam kasy, nie mam gdzie iść. Nie chciałam, żeby twoje dziecko zdechło z głodu!-powiedziałam i popłakałam się.
Niuniuniu. Ja nawet o domowych zwierzętach nie mówię, że “zdychają”...
Oj no, zdychanie jest bardziej dramatyczne.

-Poczekaj! Możesz zostać u mnie. Jeśli chcesz..

[Państwo Julciowie się godzą. Ale żeby nie było tak łatwo...]

Rano wstałam bardzo wcześnie. Długo myślałam nad tym i stwierdziłam, że popełniłam błąd. Zdecydowałam, że zostawię go na dyystans, ale będzie to trudne. Będę go traktowała tak, jakbyśmy się w nocy nie pogodzili.
Ale dlaczego???
Żeby ją szanował, a nie rzucił jak tamtą. Elementarne.
No foch, po prostu. Za łatwo mu poszlo.

-Yyyyyy... Ja zabieram już ciuchy i nie będę ci robić kłopotu...
-Kłopotu?-zapytał zdziwiony.
-Kasę ci oddam w jak najszybszym czasie...
Przecież już oddałaś, sklerozo.
Może już mu z rana (po kolejnym przemyśleniu) opędzlowała  portfel. Ciekawe, co ona zrobi z tymi pieniędzmi? Na stancję nie wystarczy, o utrzymaniu się nie mówmy wcale.

-Ale Julia, ja myślałem, że wszystko jest już ok...
-No bo jest.-zdjełam łańcuuszek i położyłam mu go na dłoni.
-To dlaczego się wyprowadzzasz?
-Bo nie jesteśmy już razem!


-Ale słońce!
-Przeciez ty masz ze mną same kłopoty!
-Kocham cię idiotko, rozumiesz?
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował... Uległam... Kocham go i nie wiem czy potrafię się oszukiwać, że nie...
A o tamtej dziewczynie i dziecku nie będę już wcale myślała, bo po co. Mnie na pewno tak nie potraktuje.
Cholera, a tak się namyslała w nocy, tak się nakombinowała! Wszystko na nic.

Dostałam sms-a i to przerwało nasz pocałunek.
Sms jest ważniejszy od pocałunku??? Boję się myśleć, jak wygląda ich współżycie. Strasznie... przerywanie.
Jeszcze się nie nauczyła, że telefon jest dla człowieka, nie człowiek dla telefonu ;)

To od taty. przeprasza mnie i prosi, żebym wróciła.
SMS-em. Ooooookej.

Ciuchy zostały tam, gdzie były wcześniej, czyli u Tomka. Poszłam do domu tata był  wpracy. Wróci późno i wtedy ze mną pogada. Po ok. godzinie Tomek przyszedł do mnie na korki. Siedzielimy u mnie w pokoju, gdy nagle Gośka weszła bez pukania.
-Gośka! Mogłabyś pukać!!!
- Puka się!
- Widzę!

[Pojawia się Ala - razem z Julią mają zrobić jakiś projekt do szkoły. Ciach]

Rozmowa z ojcem była krótka. Przeprosił mnie, powiedział, że mi pomoże, a że mamie powiemy dopiero jak wróci, żeby nie psuć jej urlopu. Wypytywał też, kto jest ojcem maleństwa, ale mu nie powiedziałam.
Nie naciskał szczególnie, w końcu co go to obchodzi, nie?
Dopiero się zdziwi, gdy się dowie, że to pan od korków. I że córka ojcem tak pięknie pogrywała. I dopiero ojciec dostanie ciężkiej cholery. AŁtorko, rodzice, dorośli, nie są idiotami! Każde kłamstwo ma krótkie nogi i robienie swoich starych w wała, zwłaszcza w tak poważnej sprawie! tylko pogarsza sytuację.
Ba, nie TYCH rodziców. Oni reagują mniej więcej na zasadzie: Jesteś w ciąży? Aha.

Poszłam spać. W szkole naszą ostatnią lekcją był w-f, a my z Alką, mieliśmy niedysponowanie.
Za moich czasów takie usprawiedliwienie musieli pisać rodzice. Kto tu pisał?
Co to w ogóle znaczy “mieliśmy niedysponowanie”? I w ogóle, jakie “mieliśmy” - chłopcy też?...
A nie, za moich mogłyśmy zgłaszać niedysponowanie bez podpisu rodzica, tylko nie wszyscy wuefiści je respektowali.
Chłopcom też? :P
O, u mnie dziewczyny miały z urzędu zagwarantowane “niedysponowanie” raz w miesiącu. Nikt się tego nie czepiał, od rodziców niczego nie wymagano.

Więc zostałyśmy  klasie. Po korytarzu chodził Tomek i pilnował porządku.
Dyżur na korytarzu w trakcie lekcji? Po co?

-Ala! Muszę ci coś powiedzieć! Tylko przysięgnij, że nikomu nie powiesz!
-Nie powiem!
-Jestem w ciąży.-zamurowało ją.
-Jak to jesteś w ciąży?-wykrzyczała.
Mam wrażenie, że w tym opku najlepszą metodą na rozpowszechnienie wiadomości jest prośba o dyskrecję.
A, to akurat bardzo życiowe ;)
Ależ moje drogie. Przecież Ala nikomu nie powiedziała. Ona się tylko rozdarła na pół szkoły.
To absolutnie nie jej wina, że całej reszcie przypadkowych przechodniów działają uszy.

Odwróciła się, a w drzwiach stał Tomek i po chwili wszedł do klasy i zamknął drzwi. Słyszał wszystko.
-No bo to nie na serio, że julia jest w ciąży, my sobie jaja robimy-zaczęła się tłumaczyć.
-Ala, on wie-powiedziałam.-prawie wszyscy nauczyciele wiedzą.
No ba, skoro ogłaszała to w pokoju nauczycielskim...

-Jednego nie rozumiem! Dlaczego się nie zabezpieczyłaś?-zapytała Ala
-Jula po prostu tak była zbajerowana facetem, że o szczegółach nie myślała-powiedział Tomek i zaśmiali się
Jaki figlarz.
A jak już ustaliliśmy, facet nie jest od myślenia o takich szczegółach. Zwłaszcza starszy i bardziej doświadczony.
Równiacha nauczyciel, nie walnął kazania umoralniającego.
Nieno, jakby walnął, akurat on, to ja bym go chyba czymś walnęła.

Witajcie Kochani!
Od tego postu zdecydowałam, że zacznę pisać nieco inaczej. Chodzi o to, że będę zmieniała osoby, którymi piszę. Nie będę teraz pisała tylko Julią, ale też Tomkiem, Alą i innymi osobami.
Mogę sobie wyobrazić, w jaki sposób pisała Tomkiem, ale Julią i Alą?
Tak samo. Główką.

Mam nadzieję, że nowa wersja wam się spodoba, a jeżeli nie, to piszcie!
Masz jak w banku.
I co z tego, zaraz skasuje ewentualną krytykę. Ma się podobać!

                                                              ~*~
Na następny dzień powiedział mi w szkole, że w środę organizuje 5-dniową wycieczkę  do Wrocławia z moją klasą. Oczywiście, że zdecydowałam, że jadę! Czas do środy szybko minął.
A pieniądze spadły z nieba.

Staliśmy wszyscy, a następnie wsiedliśmy do autobusu. Siedziałam z Ulą, a za nami siedział Tomek i pani od matmy-Jola Rokiewicz.
Brzmi jak Jola Rutowicz i coś mi mówi, że nie bez przyczyny.

Niby miło sobie gadali,a ona próbowała go uwieść! Chyba się nie dał. Przecież cały czas nie mogłam go kontrolować. O.O To byłoby za trudne, a on prędzej czy później i tak dowiedziałby się, że nie ufam mu w 100%.
Kłódeczka i po sprawie.



[Wycieczka dotarła na miejsce, wszyscy zajmują pokoje]

W tym momencie podeszła do naszej trójki Jolka:
-Tomeczku. Może będziemy w jednym pokoju?-zapytała.
-No Jola wiesz, że tam mają takie małe łóżka. Ja biorę pokój małżeński.-powiedział skrępowany
Aaa, to panicz królewskie dupsko ma!

-Nie ma problemu! Możemy wziąść jeden taki pokój!-odparła zachwycona
Taaaa, i te wszystkie ustalenia przy uczniach.

Ale z niej wredna baba! Co ona sobie myśli, że wskoczy mu do łóżka?!
A on będzie słaby, bezwolny i da się uwieść bez problemu. Litości.
Wiesz, według aŁtorki tego dzieUa, wystarczy, że obca baba na niego spojrzy, a już Tomkowi ufać nie wolno. A już tym bardziej tej babie!

-Yyyyy... Dzięki, ale nie skorzystam-powiedział Tomek i poszedł odebrać klucze.
Była już 20,Każdy poszedł się przebrać. Nie jeszcze w piżamy, alw ygodne ciuchy.
Bo do tej pory siedzieli w garniakach i sukniach wieczorowych?
Ja na kilkugodzinną jazdę autokarem też bym włożyła wygodne ciuchy, ale to ja.

Ja miałam plan. Wkońcu trzeba przetestować łoże małżeńskie Tomka...;) Ala siedziała na swoim łóżku, a ja na swoim. Miałam ubraną bluzkę z dużym dekoldem [FUCKYEAH] i mini spódniczkę.
(przypomnę tylko delikatnie, że Julcia jest w ciąży. Straszliwe mdłości, które miała, minęły jak ręką odjął i jak widać, na wycieczce nie komponowały się z fabułą, więc też ich nie ma. Zasłabnięć też nie zanotowano.)

Męczyłam się z pończochami, ale mimo wszystko poszło mi szybko. Pomalowałam się bardziej wyzywająco niż zwykle. Powiedziałam Ali, że idę się przejść, a potem pooglądam telewizję i wrócę późno.
A Ala widząc, jak się jej przyjaciółka wystroiła, oczywiście nie miała żadnych domysłów.
Doszła do wniosku, że wszystkie co bardziej dochodowe latarnie w mieście są już i tak obstawione przez profesjonalistki.
Widocznie robienie wyzywającego makijażu na oglądanie telewizji, to norma w obecnych czasach.

Zapukałam do drzwi Tomka.
-Proszę!-zawołał.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz, który był w zamku.
W wysokiej wieży na szklanej górze.

-Pomyślałam, że cię odwiedzę-odparłam, a on się zabójczo uśmiechnął.
Leżał na łóżku.
-Chodź do mnie!-powiedział.
Po chwili leżałam już na nim.
-Pięknie wyglądasz!-powiedział, po czym zdjął moje "piękne" ubranie.
I na co było tyle się męczyć z pończochami?

Był boski! Po wszystkim zasneliśmy.
Obudziłam się ok. 3 rano. Byłam wtulona w jego ramiona. lekko ruszyłam się, a on zamruczał mi do ucha:
-Śpijmy jeszcze Mała, jest wcześnie.
Po chwili zasnęłam...
Pozostali opiekunowie wycieczki schlali się jak świnie i nie sprawdzili wieczorem, czy wszyscy uczniowie są na swoich miejscach. Braku jednej z uczennic, której przecież mogło się coś stać, nie stwierdzono.
_________________________________________________________________________
Obudziłem się o 6. Ona jeszcze spała. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jaka ona jest bezbronna, malutka. I pomyśleć, że za kilka miesięcy ta mała dziewczynka urodzi moje dziecko... Chyba śnił się jej jakiś piękny sen, bo lekki uśmiech wpełznął na jej twarz. Podstępnie, jak stunogi robal. Przebudziła się i otworzyła zaspane oczy. Te szre oczy za każdym razem wciągają mnie do ich wnętrza...
Ślurp, ślurp, ślurp.
Uwaga, zatokiiiiii!!!
_________________________________________________________________________

Dzień minął na zwiedzaniu jakichś dupereli.
W końcu nie po to pojechała na wycieczkę, by zwrócić uwagę, co zwiedza. Cud, że wie, w jakim jest mieście.

Myślałam cały czas o Tomku i o dzisiejszym zaplanowanym wspólnie wieczorze. W końcu wróciliśmy do hotelu. O 20 byłam już pod jego drzwiami, zwinięta na wycieraczce. Ali nic nie mówiłam. Poszła gdzieś się powłóczyć. Zapukałam i bez zaproszenia weszłam do środka. To co zauważyłam zaparło mi dech w piersi. Tomek siedział na łóżku, a Jola siedziała mu na kolanach! Migdaliła się do niego, a moja obecność wcale jej nie zraziła. Tomek był zszokowany.
No, skoro zaplanowali razem tę wieczorną schadzkę, to nie dawajcie mu układać siatki godzin.

-Przepraszam-wybełkotałam i wybiegłam z hotelu...

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRV-fyQd0l5aXXz_avbOFK3IlmN9pIl_yxIvc91cXQ74aJsU7WWc10yvePki5qyusK5lKnAIluTrUtIsIWXo4J9wYpk50agFeFvW3BFhR4UKvBG21WF-N0Io1cLFjPYXfZu8yR_7Ko93Q/s1600/puszek+urlop.jpg


__________________________________________________________________________
Matko! Jaki ze mnie idiota. Zciągnąłem Jolkę ze mnie [kwik, mam wizję Jolki ściąganej jak szaszłyk z patyka] i pobiegłem do właściciela hotelu-mojego starrego kumpla i pożyczyłem od niego auto.
Skubany, wszędzie ma kumpli.
Jak na takiego bawidamka, to powinien raczej wszędzie mieć wrogów.

W ciągu godziny jeździłem po różnych zakamarkach miasta,
miasta Wrocławia, przypomnijmy. O powierzchni 293 km kwadratowych, jeśli wierzyć polskiej cioci wiki.
Może wybrał sobie jakąś małą dzielnicę?

aż w pewnej chwili zobaczyłem auto na przystanku, a obok niego faceta, który próbował wciągnąć jakąś dziewczynę do auta. Ocknąłem się, zauważyłem, że on próbuje wciągnąć do auta moją Julię!
Jak wiadomo, większość gwałtów i napaści odbywa się na ulicy przez nieznanych sprawców. Only not.
Trulof (no dobra, tutaj niekanoniczny jest) zawsze znajdzie się we właściwym miejscu, o właściwej porze.

Zatrzymałem się autem. Podbiegłem do nich.(bo on wciąż ją wciągał i wciągał i wciągał. Bo tak naprawdę to nie była Julia, tylko kosmiczna glizda o długości pół kilometra Albo wąż strażacki.) Oderwałem go od niej. Była zapłakana. Strzeliłem go z całej siły w tą durną mordę. Wsiadł do auta i odjechał.
W Opkowym Bingo wygrywa ten, kto pierwszy trafi na Tróloffa Ratującego Przed Gwałtem.

-Julia, coś cię boli?-zapytałem
-Bez słowa przytuliła się do mnie. Cały czas płakała. Poszliśmy do auta. W trakcie drogi do hotelu zasnęła.
Zdrowy sen ma dziewczyna, spodziewałabym się raczej, że nie będzie mogła zasnąć z roztrzęsienia.
Toć to opkowa narkoplesja, Szpro.

Gdy dojechaliśmy było grubo po 23. zdecydowałem, że nie będę budził jej i Ali. Zaniosłem ją śpiącą do mojego pokoju. Przez ten pośpiech zapomniałem zamknąć drzwi!
I tutaj myślałby kto, że z niezamknięciem drzwi będzie się wiązać jakaś intryga, np. przyjdzie Jola Rokiewicz, zastanie ich śpiących razem i zrobi awanturę... Niiii, skąd.

Położyłem ją na łóżku i po chwili sam też zasnąłem. Obudziłem sie pierwszy, a ona chwilę po mnie.
-Jak się czujesz?-zapytałem
Niepotrzebnie. Teraz wydarzenia z wczorajszego wieczora powróciły do niej jak bumerang. Widziałem to w jej oczach.
Taki flashback przeleciał, jak film odtwarzany od końca.

-Co ja tu robię?-zapytała zdezorientowana
-Zasnęłaś w samochodzie. Nie chciałem budzić Ali ani ciebie, no bo co, wniósłbym cię do was do pokoju na rękach? Co by sobie pomyślała...
Przysunąłem się do niej i pocałowałem ją w usta. Nie odwzajemniła tego.
Mmm, seksik po próbie gwałtu, nie najlepszy pomysł.
No ale co, udzielnej księżnej już nawet buziaka dać nie można?

Ponowiłem próbę, jednak bez skutku. Nie dodzwoniłem się, linia wciąż była zajęta. Uśmiechnęła się lekko. Pocałowałem ją jeszcze raz, a ona wybuchnęła śmiechem. Droczy się ze mną.
A może i dobry...

-O ty mały potworku!-powiedziałem, a po chwili sprawiłem, że leżała na mnie.
-Uważaj na maleństwo!-powiedziała i dotknęła brzuszka.
Jezusssss. W ciąży też można spać na brzuchu, do kroćset, póki staje się to autentycznie niewykonalne.

-A na ciebie nie?-zapytałem
-No ale Jola...-rzuciła zawiedziona.
-Ale przecież ja kocham tylko ciebie, skarbie! O przepraszam, i maleństwo.
To nie to, co myślisz. Ona mi tylko badała migdałki! Chyba chcesz, żebym miał zdrowe. To nie to, co myślisz. Bzyknęliśmy się, ale jesteś moją jedyną! Kocham tylko ciebie.
Bo ość utkwiła mi głęboko w gardle...

Zaśmialiśmy się. Poleżeliśmy jeszcze chwilę w miłej atmosferze, a po dłuuuugiej chwili wróciła do pokoju...
I oczywiście ani słowa, ani jednego pytania o to zdarzenie z obcym facetem wciągającym ją do auta.
O Joli też już zapomnijmy, była minęła, Tomek miał chwilową zaćmę.
__________________________________________________________________________
Wróciłam do pokoju. Ala zadawała pytania, gdzie byłam. Powiedziałam, że Tomek nawrzucał mi o moją ciążę, łyknęła.
Wiesz, tak całą noc mi wrzucał... i wrzucał... i wrzucał...

Po chili do nas przyszedł.
Lubił ostre przyprawy.

-Julia! Musimy pogadać!-powiedział.
-Ale ja nie mam o czym z panem gadać!-ależ my świetnie gramy!
I w ogóle nasz związek i moja ciąża to nic poważnego, tylko taka gra!
Słonko, ta twoja Ala musi być ślepa, głucha i kompletnie nierozgarnięta, skoro jeszcze nie wie, o co kaman, w sytuacji, gdy niejednokrotnie już obściskiwaliście się z Tomeczkiem a to na korytarzu, a to na boisku, zrywaliście i znów się godziliście w szkolnej toalecie i tak dalej. Jeśli nadal trzeba przed nią grać...
Julia i Tomek (a razem z nimi aŁtorka) są wręcz przekonani, że jeżeli oni sądzą, że nic się nie wydało i cała sprawa wygląda gładko, to NA PEWNO tak jest. Takie zaklinanie rzeczywistości.

Po chwili zadzwonił mój telefon. Porozmawiałam przez chwilę, a następnie telefon upadł mi na podłogę.
Ale najpierw porozmawiała, sprytna.
Póki jej nie upadł na ścianę, nie ma się czym martwić.

Zaczęłam płakać.
-Co się stało?-zapytał Tomek
-Łukasz miał wypadek! O...,. o Boże! Jest w stanie krytycznym, ma połamane nogi i ręce. To wszystko przez ten jego cholerny motorek!
Elektryczną motorynkę.

-Ale kto to jest Łukasz?-zapytał Tomek
-Kumpel, starszy kumpel.
-To jest ten twój były?-wtrąciła się Ala.
-Yyyyyyy... tak...
Tomek zrobił poważniejszą minę i chrząknął.
Furda, że ktoś bliski jest w poważnym stanie, scena zazdrości ważniejsza.

-Ale to było dawno. -powiedziałam
-Kiedy?-zapytała
-W 3 gimnazjum...
A teraz Julcia jest w pierwszej liceum. Faktycznie, strasznie dawno.

A jak on umrze?-zapytałam niepewnie i rozpłakałam się jeszcze bardziej...
-Nie płacz-powiedział,
Przytulił mnie do siebie, ale to był przyjacielski uścisk. Była przecież z nami Ala.
Pojechał do apteki. Dał mi jakieś tabletki na uspokojenie i napad szoku mi przeszedł. Byłam jak naćpana.
Doskonały pomysł przy ciąży, doprawdy.

Gdy Ala wyszła do toalety rzuciłam się na niego. Gdyby mnie nie oddciągnął od siebie, to pewnie poznałaby prawdę. Dlaczego moje życie się rozsypuje? Kłótnie z Tomkiem (głównie wywoływane przez twoje fochy), ojcem, Gośką (jakie? gotuje ci, gości wpuszcza, podejrzewam, że i cię opiera), problemy z maleństwem (jakie?), a teraz jeszcze ten Łukasz. Ale ma fajnie. Zawsze narzeka, że nie ma chłopaka, zobowiązań.
Łukasz narzeka, że nie ma chłopaka. Hm. Odważny coming out, jak na nastolatka.
I ma fajnie, chociaż jest w stanie krytycznym.

Nie ma trudnej przeszłości. Łukasz nie był grzecznym chłopcem, ale miał w sobie to coś, coś, co mnie w nim pociągało do granic wytrzymałości, ale mimo wszystko chyba nie był dla mnie taki ważny jak Tomek. C.h.Y.b.A.!.!
Dżizas kurwa ja pierdolę. Nagle jakiś Łukasz, o którym do tej pory jednego słówka nie było, a który okazuje się dla boCHaterki niemal tak samo ważny jak Tomek. AŁtorko, czy ty widzisz, co wypisujesz?
O trójkącie dziewczyna nam tu marzy. Nie broń dziecku.

No! Nareszcie zasnęła!
Zostawiliśmy ją z Alą w pokoju i poszliśmy do jadalni. Poprosiłem ją, żeby jej pilnowała i nie zostawiała samej, bo nikt nie wie, co jej strzeli do tej głowy.
Nie żeby to nie było twoim obowiązkiem, panie nauczycielu.

Dzisiaj nic nie zwiedzaliśmy. Zorganizowałem tą wycieczkę dla integracji klasy, a nie po to, żeby tylko zwiedzać. Tak, tak wiem, jestem leniwy...
Jako nauczyciel Tomek podoba mi się coraz bardziej :-/ I ciekawe, kto klepnął wycieczkę bez żadnych założeń edukacyjnych. Kumpel Dyrektor, jak rozumiem?
Jak on tak zostawił klasę na cały dzień samopas, bez żadnego konkretnego zajęcia, to następnym razem Kumpel Hotelarz potraktuje go krótkim “spierdalaj”.
Julka też jest trochę leniwa, żeście się dobrali.

Cały dzień minął mi na durnych pogadankach z uczniami. Jula spała. Przeczytałem na ulotce, że będzie spała jeszcze całą noc, tak mniej więcej do rana.
Czy ty chciałeś ją uspokoić, czy zbić z nóg na dwie doby?
Może miał dość ciągłych scen, łez i tak dalej, chciał odpocząć.
A w tej ulotce nie było ani słówka o przyjmowaniu leku w ciąży? Bo dam sobie głowę uciąć, że tak. I nigdzie nie zadzwoniło panu nauczycielu?

Poszliśmy spać. Rano o 8 było śnadanie. Ala i Julia na nie nie przyszxły, więc zabrałem tacę, naładowałem jakichś paści i poszedłem do ich pokoju.
Naładowałem CZEGO?!
Oraz już widzę choćby najfajniejszego nauczyciela, który zamiast wygonić uczennice na śniadanie, zanosi im tacę do pokoju!!!
No czego? Takich rzeczy do łapania zwierzyny leśnej. Będzie łapał uczennice na korytarzach ośrodka.

(a tak w ogóle to mnie się wydaje, że ja to “paści” już słyszałam, ale nie mam pojęcia gdzie)
(może znowu ślunska godka?)
(moje dochodzenie wykazało, że isto ślunska godka na ogólnie rozumiane różności; pojawiła się też teoria upolowanej za pomocą paści pasty z paździerza)

Zapukałem i weszłem.
A potem doszłem i zaszłem. A nie, przepraszam, to ona zaszła.

Jula jeszcze spała, a Ala siedziała na łóżku i doduszała ją poduszką.
-Dlaczego nie przyszłaś na śniadanie?-zapytałem Ali
-Nie chciałam jej zostawić samej.-powiedziała i wskazała na Julę
-Masz to zjeść!-położyłem jej na kolanach tacę
-Ale ja się odchudzam-zaśmiala się
-Taa! Chyba z kości na ości!-zażartowałem, a ona się zaczerwieniła, nawet nie wiem dlaczego.
Bo jest nastolatką i pewnie jej się podobasz. Jak na nauczyciela wykazujesz się konkursową wprost tępotą.
Nie żeby się wyróżniał na tle innych boChaterów.

Jula się obudziła.
-Dzień dobry!-powiedziała
-Dzień dobry, jak się czujesz?-zapytałem
-Dobrze. Idę do łazienki. Wyszła się przebrać. Usiadłem na łóżku Juli naprzeciwko Ali. Gadaliśmy o jakiś głupotach. Zauważyłem, że Jula zaczęła powoli skradać się w kierunku pokoju. Ala tego nie zauważyła. Podeszła do mnie i zaczeła mnie całować. Odepchnąłem ją. Wtedy do pokoju weszła Jula! Widziala wszystko!
Wygląda na to, że Tomek zupełnie jak Karol z “Och Karol 2” nie jest w stanie spokojnie przejść ulicą, żeby mu się jakieś fanki nie wieszały na szyi...
*wali głową w biurko, chociaż autentycznie łeb już ją boli*

-Ala, co ty robisz?-zapytałem zdziwiony.
-No bo ja...-rozpłakał się i wybiegła z pokoju.
Kto się rozpłakał, a kto wybiegł, bo się pogubiłam.

-Ona się w tobie kocha-powiedziała Jula.-powiedz jej coś, no idź! Pociesz ją!-nie była zazdrosna. Było jej szkoda Ali.
Tomek uważaaaaaaaj! Jak była w łazience, kosmici ją podmienili!!! Zaraz zaatakuje!!!

Szukałem jej wszędzie i znalazłem ją skuloną w kącie, płaczącą w łazience. Podszedłem do niej.
-Ala, nie płacz-powiedziałem, a ona wtuliła głowę w ramiona.
-Przepraszam-wyszeptała
-To nie twoja wina. Ala, to nie o to chodzi. Jesteś naprawdę śliczną, młodą dziewczyną i możesz mieć każdego, ale ja jestem twoim nauczycielem.
Proszę proszę! Jakoś przy Julci nie miałeś podobnych obiekcji!
Oj bo się zakochał.
Przy braku argumentów i argument z dupy wzięty jest dobry.

I przestań już płakać, proszę cię, bo mimo wszystko jestem zwykłym facetem i nienawidzę, jak kobiety płaczą, a w szczególności takie piękne jak ty!
Ta, mów jej tak dalej, mów.
Co ma bycie facetem do czucia się niezręcznie w obecności płaczących osób, bo nie rozumiem.

Uspokoiła się, a ja poszedłem do swojego pokoju. Już chyba zabardzo namieszałem tym moim uczennicom w głowach. Debil! Stary debil!
No. Szkoda, że aż tyle czasu zajęło ci dojście do tego wniosku.

Klasa wraca z wycieczki grubo po północy. Julci nie ma kto odebrać, bo tata pojechał na weekend do rodziców Gośki (w ogóle to mam wrażenie, że rodzice traktują ją na zasadzie “wyrosła na tyle, żeby umieć łyżką do gęby trafić, to niech sobie sama daje radę”). Tomek odwozi ją do domu, po drodze wręczając klucze do własnego mieszkania, “żeby mogła wpadać”. Julcia korzysta z okazji - natychmiast wraca do niego i pakuje mu się do sypialni. A rano...

Poszedł wziąć prysznic, a mnie poprosił, żebym zobaczyła na jego skrzynkę mailową, czy przez przypadek dyrektor nie wysłał mu jakichś pism, na które czekał już od dwóch tygodni.
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy dają innym swoje hasło do mejla. Uważam, że zasługują na wszystko, co ich spotyka.
Przypuszczam, że miał skonfigurowaną skrzynkę w outlooku czy innym takim.

Nie było żadnych pism, ale jedyne, co mnie zaciekawiło, to mail od Sandry, jego byłej dziewczyny, był przez niego przeczytany. Nie mogłam się powstrzymać, przeczytałam.
O, nie wątpię. Teraz idź i przetrzep mu jeszcze komórkę i archiwum gg.

Zamroziło mnie. Brzmiał on tak:
"Tomek, tęsknię za Tobą! Kocham Cię!
                                                         Twoja Sandra;**"
Gdy wyszedł spod prysznica rozpoczełam wielką wojnę.
Skoczyłam do Sarajewa, zabiłam wszystkich arcyksięciów na literę F. i uznałam, że to dobry początek.
W sumie już kiedyś ktoś się  tłukł o Helenę. Tylko, przekleństw mi niedługo zabraknie, biedny Tomek akurat tutaj niczemu nie jest winien. Była dziewczyna nie mogła do niego napisać? Ba, i kochać go dalej nie może?


-Kochasz ją?-zapytałam wściekła
-Kogo?-zapytał
-Sandrę!
-Co ci przyszło do głowy? Oczywiście, że nie!
-Kłamiesz!
-O co ci chodzi?
-Ona cię kocha, a nie ma tu miejsca dla nas obu. Skończmy najlepiej ten nasz cały debilny związek! Nie pasujemy do siebie!-mówiłam to przez łzy.
-Wybiegłam z jego bloku i wróciłam do domu.
I tak się będzie miotać w tę i we w tę, to już się nudne robi.
Się już dawno zrobiło. Also, co za porażająca logika.
No więc właśnie, WTF.


Julia wraca do Tomka po książki, które u niego zostawiła i wtem! ni stąd, ni zowąd zaczynają Poważną Rozmowę.

-Tomek, bo ja nie wiem jak to jest. z łukaszem były same problemy. Oblałabym przez niego klasę i miałam myśli samobójcze. A z  tobą jest dobrze. Dbasz o mnie i o maleństwo jak nikt inny. Kochasz mnie. Jesteś przy mnie zawsze kiedy cię potrzebuje.
Yhy. Godzinę temu robiłaś mu awanturę, że kocha Sandrę, pamiętasz?
Może doszło do niej, że mejl z wyznaniem miłości nie oznacza, że jest ona odwzajemniona. No nie śmiejcie się, też mogę pomarzyć.
Niezwykle wolno działają jej te zwoje.

-Ale Julia, ja wiem, że uczucie do Łukasza wróciło. Ja nie chcę, żebyś ty była ze mną z wdzięczności. Jeżeli mnie nie kochasz, to odejdę.
A Łukasz, jak już wyjdzie ze stanu krytycznego, na pewno ucieszy się z powrotu do dziewczyny zaciążonej przez innego faceta.
Mnie rozbraja za każdym razem to, jak bohaterowie z całym przekonaniem twierdzą, że wiedzą na pewno, co myśli i czuje druga osoba.
Łukasz nie może nie kochać Julii, przecież to Mary Sue.

-Ale...-rozpłakałam się i uciekłam.
Rany boskie, tej dziewczynie naprawdę nie przytrafia się nic innego niż sceny zazdrości, wybuchy płaczu i niekontrolowane ucieczki. Mam wrażenie, że czas z nią do specjalisty.

Kocham go? Nie wiem, co myśleć. Nie spałam całą noc i było to po mnie widać.
Oczywiście. Nie po to miałam napad insomni, by nie mieć interesująco podkrążonych oczu.

Ala pytała o powody, ale nie powiedzałam jej prawdy. Na ostatniej lekcjii mieliśmy technikę. Poprosił, żebym została po lekcji, więc zostałam.
-Julia, ja już tak dłużej nie potrafię! Albo on, albo ja, wybieraj!
Bo jak nie, to popadnę w rozpacz i podrę wszystkie suknie!

-...
-Kogo kochasz?
Mamę, tatę, Alę, mój telefon i trochę małą żółtą koparkę.
I komputer, wszyscy moi przyjaciele tam mieszkają.

-Tomek kocham cię!-rzuciłam mu się na szyję i go pocałowałam.
Zrozumiałam, że Tomka kocham najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni!
No, chyba że za jakieś dwa rozdziały Łukasz wybudzi się ze śpiączki.
I Julia nie zacznie się zastanawiać. Znowu.

-Chcesz się ze mną w przyszłości ożenić?-zapytałam.
Znieruchomiał. - A GDZIE PIERŚCIONEK?! - ryknął.

Mogłam trzymać język za zębami.
-A wahałaś się kiedyś,m że tak nie jest?
-Mhhm...
-Uduszę cię ty mały potworku!
Uduś, błagam. Sama wygłoszę mowę obrończą.
Ja uduszę Tomasza.


W sobotę tata zaprosił mnie do salonu na uroczystą rozmowę. Nie wiedziałam o co chodzi.
Na pewno nie o ciążę, absolutnie.

-A więc Julio, wiesz, że ja i Małgosia  bardzo się kochamy. No i wiesz, zdecydowaliśmy, że może by czas pomyśleć o ślubie i zapewnieniu tobie rodzeństwa, to znaczy myślimy o dziecku...
O.O Heloł, koleś, a to, że twoja córka jest właśnie w ciąży, a ty nawet nie wiesz z kim, nic cię nie obchodzi?!
A co się ma przejmować, nie on majstrował.
Zrobi se własne.

Zamurowało mnie. Wybiegłam na górę.
Co on sobie myśli? Jeżeli się z nią ożeni, to się wyprowadzę, ale nie do matki i jej kochasia, wyprowadzę się do Tomka!
Ale... po co? Nie rozumiem.
Kochana i tak więcej cię w domu nie ma niż jesteś, to raz. Z tego co czytam, Gosia nic złego ci nie zrobiła i to raczej ty się na nią uwzięłaś, to dwa. A po trzecie, to już mi się znudziły te twoje sceny.
Gośka istnieje, to wystarczy.

Gośka i tata poszli do kina, a ja zadzwoniłam po Tomka. Przyszedł po 20 minutach.
-Co się stało skarbie? Przez telefon miałaś taki dziwny głos, płakałaś?
-Gośka chce się z tatą ożenić! I dziecko chcą sobie zrobić!
W sumie podobnie jak wy, tylko w nieco innej kolejności.
I na odwrót. Gośka chce ożenić się z tatą.

Znowu rozpłakałam się i przytuliłam się do niego.
Przynajmniej tym razem nie uciekła.

-Tomek?
-Hmm?
-A jak oni no  wiesz, wezmą ślub, to ja tu nie wytrzymam. Ja i nasze maleństwo.... mogłabym się do ciebie wprowadzić?
-No wiesz, jasne, że tak. Mam dużą sypialnię, łóżeczko się tylko kupi i będzie git.
Kwestia płaczu i śmierdzących pieluch na szczęście chwilowo wyleciała mu z pamięci. Albo tak dzielnie bierze sytuację na klatę?
Chwila. To znaczy, że wcześniej nie było mowy o tym, że zamieszkają razem? Mimo że za chwilę zostaną rodzicami?
Jakoś im to nie przyszło do głowy.
To się nazywa planowanie wspólnej przyszłości, nie? :D

Pogadaliśmy jeszcze chwilę  ion wrócił do domu. Jakos przebolałam do środy z tą przytłaczającą myślą wesela. W środe przyszedł na korki. Siedzieliśmy sobie-on na krześle, a ja na łóżku. Po chwili ktoś wszedł do drzwi.
Łypnął okiem przez wizjer, pokiwał palcem przez dziurkę od klucza, pokłócił się o miejscówkę z kornikami i zaklął, gdy łokieć uwiązł mu w zawiasach.

To była mama!
A ponieważ “korki” były tylko pretekstem - ciekawe, na czym ich przyłapała...

-Mama? Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona.
-Dzień dobry-powiedział Tomek
-Dzień dobry! Wróciłam wcześniej, bo tam mają paskudną pogodę.
Ohyda, leje, zimno, nie da się wytrzymać w tym Egipcie normalnie.


Mam dla ciebie niespodziankę.-wyjeła z torby śliczną bluzkę.
-Ja też mam dla ciebie niespodziankę... zostaniesz babcią...
Przebiłam cię!

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuWoZ7_UzReMiNFMpRzxsL3vrZ7bQESQ1tJEm5D3GnPhrNU8hqr6JKciyqeLdY_pX7DKQKmhYnnO03JNRwRWkkBSLIpgmYJknIk-BWhWwfg2uzg2MM1xh59liH2tc6HyQy70fOsIGsCIOD/s1600/you_won.png

-Co?!-zapytała i z wrażenia opadła na łóżko.
-Jestem w ciąży!
-Kto ci to zrobił?-zapytała po chwili.
-Nie ważne!
-Pytam: kto cię zgwałcił?
-Nikt! Sama tego chciałam!
Pogadałyśmy jeszcze chwilę i poszła,
W sumie, szkoda mi tej Julki. Biedne, samotne dziecko, widać, że ani ojca, ani matkę nic nie obchodzi, wcale nie dziwię się, że tak się uczepiła tego Tomka.
(nie, serio to walę łbem o ścianę)
Od paru chwil jestem tak osłabiona, że autentycznie nie wiem co napisać. NIE WIEM. Nigdy w życiu, przy żadnym opku nie użyłam tyle razy słowa “facepalm”. Nigdy nie czytałam tak nieżyciowych głupot. A caps lock to już mi odmawia współpracy.


a on po skończonych lekcjach wrócił do domu.
Zadowolony, że mamuśka nie skojarzyła wieści o ciąży z wcześniejszą akcją przenoszenia do innej szkoły.


Na następny dzień w szkole na angielskim (była to ostatnia lekcja, a potem miałam z nim jechać na badania do ginekologa) dobił mnie na całej linii w rozmowie z Dominiką.
-A czy jutro będzie sprawdzian?-zapytała Dominika.
-A chcesz?-puścił jej oko i ponętne spojrzenie.
-No nie chcę, ale będzie czy nie?
-Sure baby!-odpowiedział słodko. Zadzwonił dzwonek!
Sure baby znaczyło: oczywiście kochanie! Zdecydowałam, że nie powiem mu nic. W drodze do lekarza nie wytrzymałam. Tuż przed światłami zaczełam mu robić o to "kochanie" awanturę.

Ratunku. Ja już nie mogę. Naprawdę.

I to jest ta najwspanialsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek spotkał?

Był już na skrencie, gdy coś do nas dobiło z boku. Straciłam na chwilę świadomość.
Literacka maestria w opisywaniu wypadku drogowego. TE napięcie. TE zawieszenie frazy. TE uczucie empatii do boChaterki.
Tak bajdełejem, co ja się czepiam; ostatnio w babskiej gazetce natrafiłam na taki opis potrącenia boCHaterki przez samochód: “Przechodziłam przez jezdnię i nagle poczułam ból”. Serio.
Ten ból wział się skądinąd.

__________________________________________________________________________
Natychmiast wysiadłem z auta. Krwawiła mi głowa. Podbiegłem do drzwi Julii i otworzyłem je. Ocknęła się.
-Julciu, co cię boli?
-Maleństwo! Coś z nim nie tak?
-Sekunda! Zaraz przyjedzie karetka. Ktoś z przechodniów zadzwonił. - opowiadał Tomek. - Badali nas w oddzielnych salach.
Ci przechodnie.
No wiesz, maleństwo ją bolało, byli ciekawi.

Mnie zbadali. Czekałem na wyniki.  Zadzwoniłem do dyra i powiedziałem mu o wszystkim. Potem poszedłem do Julii na salę. Była jeszcze nie zbadana. Usiadłem koło niej. Wszedł do sali lekarz.
-Muszę panią zbadać. Czy ten pan może zostać tutaj w czasie badania.?-zapytał
-Tak.-odpowiedziała Julia.
Badał ją, ale mimo wszystko wkurzał mnie, gdy dotykał jej ciała.
Topór!!! Gdzie jest mój Topór?! AAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!...
O losie! Nad tym opkiem powinnien być wielki banner z napisem SZKODLIWE!!! Ałtoreczka nie ma pojęcia o fizjologii, zachodzeniu w ciążę, związkach. Czytelniczki wzruszy pseudorycerzowatość Mój Ci Onego, który jeszcze może będzie chciał dać lekarzowi w pysk za dotykanie jego dziewczyny w trakcie badania i potem zdziwią się, że świat realny tak nie działa.

Gdy ją zbadał, ja usiadłem koło niej i złapałem ją za ręke. Lekarz doszedł juz do drzwi i w tej chwili do drzwi weszła matka Julii.
-Co się stało?-zapytała przestraszobna
-Państwo mieli wypadek. Czekamy na wyniki badań.
Puściłem ręke Julci, ale ona i tak widziała, że ją wcześniej trzymałem.
To ważne, to ważne! Gdyby nie widziała, mogłaby sobie pomyśleć, że jej nie kocham. Albo że kocham mamę Julki!

Wstałem, a ona usiadła na moim miejscu.
-Gdzie jechaliście razem?-zapytała zdziwiona
-Pan Tomek chciał podwieźć mnie do ginekologa, żebym nie musiała tłuc się autobusami. Ktoś z naszej lewej wyjechał na czerwonym i dobił do nas.
Ja ci kurna zaraz dobiję. Po jakiemu to jest?!
Mnie lepiej dobij. Ja już nie mogę.

Dowiedzieliśmy się z Tomkiem, że z maleństwem wszystko w porządku. Z dzieckiem może tak, ale z nami już nie było jak kiedyś. Czasem wręcz odczuwałam, że jest mi obojętny.
Przez ten wypadek, jak rozumiem?
Taaa, gruchnęło ją w łeb i klepki wróciły na swoje miejsce.
Raczej nie, troszku je tylko podrzuciło do góry. Jak miała bałagan, tak ma.

Czy ja go kocham? Moje zmysły coraz częściej odpowiadały przecząco.
Te powszednie, szare dni, śmierdzące skarpety w kącie, motylki w brzuszku wyzdychały...

[Julcia oczywiście oznajmia Tomkowi, że “chyba już go nie kocha”, ciąg dalszy łatwo przewidzieć.]

Ok. 8 usłyszałam dzwonek do drzwi. To był Tomek. Wyglądał tak inaczej.
Wyrosły mu macki i łuska na grzbiecie?

Zaprosiłam go do środka.
-Julia, przyjechałem się pożegnać...
-Ale jak to?-zapytałam zdziwiona.
-Już dłużej nie potrafię się męczyć. Ja cię kocham z całego serca, a ty mnie odtrącasz! Tak będzie lepiej! Ja ułożę sobie życie na nowo. Tego samego życzę też tobie! Niech jakiś facet pokocha ciebie i dziecko tak, jak ja cię kocham.
Jeżu. Nie. Nie. Stężenie absurdu w tym opku przekracza granice mojej wytrzymałości.
(nieźle się spryciul wymiksował...)
No ale i ona ma w końcu to, czego chciała. Nikt nie będzie oczek puszczał do uczennic, z nauczycielkami flirtował, listów od byłych dostawał...


Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Gdy się urodzi, wyślij mi jego lub jej zdjęcie i napisz, jak ma na imię. Chce je zobaczyć. Wtedy może je uznam.
Słuchałam tego zdruzgotana.
-A...a...ale gdzie wyjeżdżasz?
-Kotku nie chcę, żebyś mnie szukała.
Z tej miłości wkopię dziecko w osiemnaście lat trudności z powodu braku zgody drugiego rodzica na chociażby wycieczki szkolne czy wyrobienie paszportu.
Eno, jeśli wpiszą mu “ojciec nieznany”, to chyba nie?

Tomek wyjeżdża, nikt nie wie, dokąd. Bohaterka dochodzi do wniosku, że jednak go kocha!!!!!1111oneone111!!!

Do cholery, dlaczego to jest takie nie sprawiedliwe?! Ten pieprzony świat jest gówno wart!!!
Nienawidziłam piątków, bo w piątek on wyjechał!
Gópia jezdeś, w piątek zaczyna się weekend!
Nie lubiłam śród, bo kiedyś w środę bolał mnie ząb.
A “Nie lubię poniedziałku” zawsze jest aktualne.

Był piątek, dokładnie miesiąc od jego wyjazdu. Zerwałam się z lekcji. Poszłam za szkołe, wyciągnełam papierosa i odpaliłam-wiem, nie powinnam będąc w ciąży. Teraz wiem, że głupio wtedy zrobiłam, ale wtedy nie wiedziałam. No i stało się! Zostałam przyłapana! Dzięki Bogu tylko przez Alę.
-Co ty robisz?! Zgłupiałaś do reszty?!-zapytała, po czym wyrwała papierosa z mojej ręki i wywaliła go.
-Jakoś tak...-odpoewiedziałam bez przekonania.
-W ciąży jesteś:hellow!
A co to znaczy hellow?
Kolor będący atrybutem Boga Słońce.
Ja bym powiedziała, że piekielna żółć.

-Wiem!
-Za 6 miesięcy na świat przyjdzie twoje maleństwo, a ty się tym nie przejmujesz?!
-Przejmuję się i to jest moim problemem.-rzuciłam od niechcenia i wróciłam do domu.
Cięta riposta jest cięta.

Tata zauważył, że ze mną jest coś nie tak. No cóż, bo było. Ja sobie bez niego nie radzę, on jest moim wsparciem. Ba! On jest całym moim życiem, co  ja poradzę, że go kocham jak idiotka.
Tatę?
Tak.

Tomek jeszcze przed wyjazdem dał mi swoje klucze od mieszkania, żebym mogła tam się przenieść, gdyby było coś nie tak, a dla zabezpieczenia finansowego zostawił mi 1000 zł.
To się wymigał tanim kosztem...
Dla aŁtorki tysiak to pewnie kupa pieniędzy, Bravo Girl kosztuje chyba niecałe 3 zł...
No, dokładnie. Rodzice za pokój nie każą jej przecież płacić, żarcie w lodówce pojawia się samo itd.

W szole było źle [szału nima], w szczególności na lekcjach angielskiego, bo jego już nie było. Na jednej z takich lekcji wszedł do klasy dyrektor i zwolnił mnie z lekcji i zaprosił do swojego gabinetu.
-Julia, co się z tobą dzieje? Ja wiem, że za nim tęsknisz, ale musisz zapomnieć!
Tia, dyrektor obserwuje bacznie co robi Julcia. Widzi, jak smętnie szlaja się po korytarzu. Jaka jest smutna, przygnębiona i nieobecna. Ten dyrektor najwyraźniej nie ma nic do roboty.
Biorąc pod uwagę to, co Tomuś wcześniej powiedział - że dyro żadnej lasce nie przepuści - to ja bym inaczej interpretowała tę troskę...

-Zapomnieć?-zapytałam zdziwiona-to na pewno mi wtym pomoże!-powiedziałam i spojrzałam na brzuch.
-Julia, kobieto, opanuj się. Pogorszyłaś się w nauce. Zrozumiałbym, jeżeli byłoby to na korzyść dziecka! Mamunia z dwójami! Sprzyja to dziecku. Dziewczyno jeden facet nie jest tego wart!
A tymczasem spójrz - ja tu jestem i czekam!


Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-odpowiedział i tłukł dalej-Julia, ale ty byłaś świetną uczennicą, co się stało?
Siedziałam ze spuszczoną głową. Gdy zobaczyłam, kto wszedł do gabinetu to zamurowało mnie. To był Tomek!♥
Nie miał już środków na karcie, żeby wysłać jednego smsa do Julii o treści “wracam dzisiaj”.

-O... Cześć, chyba przyszedłem nie w porę-powiedział do dyrektora Tomek.
-No cóż, mamy tu malutkie problemy...-odpowiedział
-Dobra, to wpadnę jutro, bo mam sprawę. To hej!-powiedział i wyszedł
Nie interesując się w najmniejszym stopniu, jakie to sprawy omawia właśnie dyro z Julcią. Nie odzywając się do niej ani słowem. Chyba wyraźniej nie mógł jej dać do zrozumienia...

Zrobiłam wielki oczy. Dyrektor to zauważył i się zaśmiał.
-Dobra, idź już, nacieszcie się sobą! Zwolnię cię z lekcji.-powiedział rozbawiony.
I tak się opuściłaś w nauce, więc jedna nieobecność więcej czy mniej...

-Dziękuję-powiedziałam i wyiegłam z gabinetu.
Szybko pobiegłam po torbę i wybiegłam ze szkoły. Dogoniłam go tuż przed jego autem. Podbiegłam do niego.
-Musimy pogadać!-powiedziałam.
-Wiem. Wsiadaj-powiedział, a ja tak zrobiłam.
Dojechaliśmy do jego mieszkania. Weszliśmy do środka. Chyba po przyjeździe prosto przyszedł do szkoły, bo rozglądał się po wejściu do mieszkania.
Sprawdzał, czy nic nie zginęło... zwłaszcza ten tysiąc, jaki dla niej zostawił.
I może jakieś dowody obecności innych mężczyzn, których przyprowadziła tu Julcia.
Nie, serio, facet wraca po miesięcznej bodaj nieobecności - i nie zagląda do mieszkania, choćby bagaże zostawić, tylko pierwsze co robi, to leci do szkoły - po to jedynie, by powiedzieć “wpadnę jutro, bo mam sprawę”... AŁtorko, czy ty sama nie widzisz, jak to idiotycznie brzmi?

Poszedł zrobić herbatę, po 5 minutach wrócił. Usiadł na przeciwko mnie na kanapie. Patrzył na mój brzuszek.
-Szybko rośnie-powiedziałam.
-Tak. Gdy wyjeżdżałem, nie było go jeszcze widać, a teraz... Chłopiec czy dziewczynka?
-Nie wiem jeszcze... No właśnie wyjechałeś, zostawiłeś mnie z tym wszystkim samą.
-Wiesz przecież, że mówiłaś, że ty mnie...
A normalną reakcją dojrzałego mężczyzny na takie słowa jest uciec jak najdalej, nie próbując nawet wyjaśnić sytuacji! Wychodzi na to, że on tylko czyhał na pretekst, żeby zwiać. Tylko w takim razie czemu wracał?
A, wiem! Chodziło o mieszkanie, nie chciał go zostawiać na pastwę Julci!


-przerwałam mu.
-Kocham cię, cały czas cię kochałam, tylko to stało się po prostu naturalne.
A on, oczywiście, nigdy nie był w związku i nie wiedział, że po pewnym czasie nowość powszednieje.


Nic nie odpowiedział. Nie powiedział, że mnie kocha. Nie wytrzymałam. Ze łzami w oczch pobiegłam do drzwi.
Zieeeeeew.

Gdy byłam już przy nich i chciałam je otworzyć, złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, a następnie oparł mnie oś cianę i oparł dłonie na niej tak, abym nie mogła wyjść.
-Co ty robisz?-zapytałam
-Nie wiem-powiedział, po czym pocałował mnie.
A potem będzie się tłumaczył pomrocznością jasną.

Zaczął całować moją szyję i wyszeptał.
-Ja też cię kocham...
Wrócił do całowania. Pieścił moje uszko, byłam coraz bardziej napalona. Pociągnęłam go do sypialni, po czym położyłam się na łóżku na plecach, po czym wyciągnęłam do niego rękę.
-Chodź-powiedziałam.
Położył się koło mnie.
-Na pewno tego chcesz?-zapytał zdziwiony
-Bierz mnie...-wymruczłam mu słodko do ucha.
Bierz mnie, tygrrrrysie!


Zdjął ze mnie bluzkę i stanik. Powoli lizał moje piersi i zataczał okręgi wokół sutków. Trzęsły mu się ręce.
-Tak się boję, boję się, żeby nie zrobić krzywdy tobie czy maleństwu...
Etam, najwyżej się przestraszy jednookiego potwora.
Strzelaj na bok!

-Tomek, jesteś tu, jesteśmy bezpieczni.
Powolnym ruchem zdjął ze mnie spodnie, a następnie majtki. Bez zbędnych gier wstępnych, które nie były tu potrzebne No bo przecież PO CO. wszedł we mnie. Gdy skończył przytuliłam się do niego, a następnie zasnełam...
Moja przyjemność jest sprawą drugorzędną. Liczy się tylko on.
Nie no, coś Ty, on jest tak boski, że Julcia szczytuje raz za razem od samego dotknięcia.



Korzystając z faktu, że w opku nastąpił chwilowy happy end, analizatorki ewakuują się szybciutko tylnym wyjściem, wiedząc, że jeśli tego nie zrobią, będą musiały brnąć przez kolejne opisy fochów, rozstań i powrotów, seksu na zgodę, podrywających Tomeczka panienek oraz licznych bzdur na temat ciąży. Nie, naprawdę, podziękujemy już.

Z przytulnego hoteliku we Wrocławiu (albo w jakimś innym mieście, kto by tam zwracał uwagę na szczegóły) pozdrawia wesoła wycieczka w składzie: Dzidka, Kura, Mikan, Szprota i Gabrielle,
a Maskotek objeżdża pobliskie uliczki w poszukiwaniu kosmicznych glizd.