czwartek, 24 marca 2016

310. Kosokłos, czyli podwójne życie szalonej trenerki (2/2)

W dzisiejszej, drugiej części analizy dowiemy się jakimi dopalaczami handlują polscy siatkarze na zgrupowaniu, jak wygląda wywiadówka z rodzicami zawodników i jak zrobić gombrowiczowską kupę w Spale. Do tego mamy podstępne działania władz miasta Toronto, mające na celu zdemaskowanie Szalonej Oliwii K.


Pierwsza część była tutaj.


Analizują: Jasza, Mikan, Babatunde Wolaka, Dzidka i Kura


Obudziła się i podniosła szybko do pozycji siedzącej. Odetchnęła z ulgą i wyszła z łóżka.
Zapamiętajmy. Prosto z łóżka.


- Panie i szanowne panowie…
Panie już nie szanowne.
Umiłowani siostry i bracia...


- Nie!!! - krzyknęła spanikowana i potrącając zdezorientowanego libero stojącego w progu jej pokoju w garniturze, wybiegła na korytarz, nie zwracając szczególnej uwagi na to, że kogoś budzi.
Ten libero w garniturze tak o poranku stał w progu jej pokoju i wygłaszał mowę? Co oni tam biorą?!


- Serio taki zły jest ten garnitur na galę? - mruknął pod nosem libero ciągnąc za materiał. - Guma! Dawaj tej czerwony! - krzyknął i w podskokach udał się do pokoju kolegi.
- A koszula?
- Niebieska z zielonym krawatem. I zaskoczę cię.... Czarne buty. - zmrużył oczy i pokiwał głową.
- Jaki gangster. - Zagumny odsunął się z uniesionymi dłońmi, na co Ignaczak dumnie uniósł głowę i wmaszerował do łazienki. - Z nim nie ma żartów. - powiedział do Żygadło, który właśnie wyszedł z balkonu z bananem w dłoni.
A nie na twarzy? *zdenerwowana* Dlaczego w tym opku banan nie znajduje się na twarzy?
Żeby było jeszcze śmieszniej?


- Co ty człowieku mówisz? Czy ty się znasz na piłce? Czy ty się znasz? No chyba kurwa nie. - powiedział zrezygnowany Drzyzga stojąc obok recepcji.
Nie ogarniam tego chaosu. Co tu się dzieje?
Ćśśśś, nikt nie ogarnia, ale uśmiechamy się i machamy! Machamy!


af2ed0cdee59d25d4bb0bfe52c8a33b8.gif


Wrona uniósł brwi obserwując jak kolega rozmawia z fikusem. Niby żadna nowość w reprezentacji, bo fikus dostał już imię - Albert, ale Fabian jeszcze nigdy z nim nie rozmawiał.
Phi. W książce Magdy Szabo “Tajemnica Abigail” jedna bohaterka wyszła za mąż za akwarium.

Zdziwiony środkowy dostawiał nogę do nogi [zupełnie jak w Ministerstwie Głupich Kroków],  i tak w końcu stanął przy koledze, którego poklepał po ramieniu.
- Proszę proszę. Kogo my tu mamy. - rozgrywający uśmiechnął się szyderczo i założył ręce na piersi. - Niejaki Andrzej Wrona.
- Nie pierdol. Masz towar? - zapytał rozglądając się na boki.
(...)
Wrona zajrzał do środka i zawinął reklamówkę. Spojrzeli na siebie, kiwnęli sobie głowami i odeszli w przeciwnych kierunkach.
Czy tylko mnie zapachniało Stirlitzem?

(...)
Siatkarz odwinął plastikowy pakunek i wyciągnął z niego pudełko o ciemnym kolorze.
Kosakowska zmrużyła oczy i już miała wyskoczyć z reprymendą kiedy jej szczęka zjechała do podłogi.
- Ty. Ugadujesz. Się. Z. Drzyzgą. Na. To. Żeby. Kupował. Ci. Monte?!
To musi być strasznie męczące, mówić w taki sposób.

Andrzej zbladł gwałtownie, by zaraz nabrać w płuca powietrza. Szybko zasłonił jej dłonią usta i złapał ją w pasie.
Nie zdradzaj mojej tajemnicy! Jak się dowiedzą, że lubię Monte, będę skończonyyyyyyyy!!!


Wyjrzał przez uchylone drzwi łazienki, ale szybko schował głowę widząc szalejącego po korytarzu Kurka, którego gonił Jarosz, Igła, Kubiak, Pit i Łomacz.
Jeden w pięciu osobach.
Tłukli go workami na kapcie.


Niejedna osoba w kadrze wiedziała, że siatkarz ma obsesję na punkcie tego deseru. A teraz odkąd dostał propozycję zagrania w reklamie produktu ma do tego... niby sensowne wytłumaczenie.
Bo generalnie z upodobania do jakiegoś deseru to trzeba się gęsto i wiarygodnie tłumaczyć.


(...)
Kurek ma jazdę na punkcie Monte i zawsze ci zabiera, a Drzyzga ma chody u sklepikarzy i ci je potajemnie załatwia? -
Bogowie, to jest opko o podróżach w czasie! Wróciliśmy do PRL-u, znów reglamentowane smakołyki trzeba potajemnie załatwiać spod lady!


zapytała, a widząc jak środkowy kiwa głową, opuściła ramiona i otworzyła usta. - Dogadałbyś się z Wyszołek. Ja pierdole no jak dwie połówki jabłka.
*zafascynowana* Pokaż mi, jak pierdolą dwie połówki jabłka?
Soczyście.


Kosa wyszła z windy, ale wpadła na plecy jednego z siatkarzy. Zdezorientowana podniosła wzrok i spotkała się spojrzeniem z Ignaczakiem, który właśnie włączał kamerę.
Tak powstał film “Wyjazd integracyjny”.


- Co się tutaj do pietruszki dzieje? - zapytała masując sobie czoło.
- Tutaj jest Messi. M-E-S-S-I.
- Leo? O choler... Puśćcie mnie! Bo będą dodatkowe treningi. - zagroziła, a siatkarze niczym morze rozstąpili się na boki.
Co robi Messi na zgrupowaniu polskich siatkarzy w Spale?...
Przyjechał zobaczyć merysujkę, przecież to elementarne.

Argentyńczyk stał przy recepcji i patrzył na nią wściekłym wzrokiem, tupiąc nogą o podłogę niczym przysłowiowa "naburmuszona nastolatka".
Poproszę to przysłowie o naburmuszonej nastolatce!
Gdy nastolatka naburmuszona, będzie z niej okropna żona.
Naburmuszona nastolatka gorsza trującego kwiatka.
Nastolatka naburmuszona od Boga przeznaczona.
Gdy nastolatka się burmuszy, ludziom dokoła więdną uszy.


Mimo wszystko Kosa wybuchnęła śmiechem kiedy obok niego przeszedł niczego nieświadomy Możdżonek, którego zaraz zabrali i wytłumaczyli kto pojawił się w Spale.
- Jesteś niczym, wobec tego, kto się tu pojawił - szeptali przyjaźnie panowie w bieli, ściśle zawiązując Możdżonkowi rękawy na plecach.


- Nawet nie próbuj się tłumaczyć. - warknął po tym jak podniósł rękę uciszając trenerkę. - Nienawidzę cię wiesz? Jesteś wredna i na dodatek ruda!


- Skarbie, a wiesz co to jest tolerancja?
- Oczywiście, że wiem. Bojan ci potwierdzi. - pokazał dwa szeregi białych ząbków.


- A teraz mi powiedz dlaczego to musieli być siatkarze.
Przecież mogli być cinkciarze
I murarze, kolejarze
hydraulicy i ślusarze
nawet drobni sklepikarze


Ale nie, bo nie.


Czuję się jak noworodek wśród pedofilii.
Iiiiii !
Wśród pedofilii, nie wśród pedofilów. Czyli on w środku, a cała pedofilia tego świata dookoła.

Otworzyła usta i popatrzyła na niego z miną typu WTF?
Ale to była chińska podróbka, więc się nie poznał.


- Serio? Leo nie próbuj mi dzisiaj grać na nerwach. Już mam dość, a jestem tu tydzień.
A co my mamy powiedzieć?


- westchnęła i podeszła do recepcji. - Iga jest jakiś pokój?
- Jasne. Zdaje się, że 12 jest wolna. - podała jej klucz, a jej głos lekko zadrżał.
- Leo marsz do windy. Zaraz tam będę.
Znaczy: w Spale ni stąd ni zowąd zjawia się Messi, ale pokoju w hotelu nie dostanie, co to, to nie, póki nie nastąpi osobista interwencja merysujki.
Oraz, o ile dobrze zrozumiałam, to ona ściągnęła go tutaj (taka merysujcza supermoc, kumplować się ze wszystkimi sławami tego świata), żeby pomagał jej trenować siatkarzy?


Pokiwał głową i zabrał swoje torby. Siatkarze nieco zdziwieni przepuścili go bez trudu,
Bo normalnie to blokowali korytarze i wołali “No pasaran!”

(...)
- Gdybym wiedział jak wgląda zgrupowanie u was to chyba bym się starał o Polskie obywatelstwo. -powiedział rozochocony Leo, który właśnie wszedł z Kosą na stołówkę.
No ba, zamiast jakichś męczących treningów – ganianie z wrzaskiem po hotelowych korytarzach jak na szkolnej wycieczce. Kto by nie chciał?


(...)
- Hej Leo. To jest Igła, Guma i Winiar.
A to Kiełbasa, Pershing i Baranina.
Igła i guma, czyli wesołe zabawy pobożnych kioskarek.
(legenda miejska głosi, że panie kioskarki lubiły złośliwie dziurawić szpilką prezerwatywy…)


Napastnik zacisnął usta by nie wybuchnąć śmiechem.
Co zabawnego jest dla Argentyńczyka w tych polskich ksywkach? Czy w ogóle zorientował się, że to ksywki?
Iguaguma de Viñar, brzmi jak nazwa jakiejś wiochy w prowincji Misiones.

Siatkarze spojrzeli na niego ze zdziwieniem, a następnie na trenerkę, która na czymś myślała.
Zapewne na osobności.


Nagle jakby ocknęła się z letargu i otworzyła szerzej oczy. Wściekła popchnęła piłkarza, który upadł na ziemię i wybuchnął śmiechem.
Ledwo przyszedł, a już ujarany?


Na całe NIEsczęście pociągnął za sobą Kosę, która pofrunęła z krzesłem do tyłu wpadając na Kłosa, który upadł na Wronę, a Wrona na Zatiego.
Idę do sklepu. Żenomierz mi wybuchł.
giphy.gif


Gombrowiczowska kupa jest kupą, co za dużo, to niezdrowo.


- Ja naprawdę postaram się o obywatelstwo. - wykrztusił z trudem Messi.
- Jasne. Jasne, że tak. Tu jest prze zajebiście skarbie! - wykrzyczała Oliwia wyrzucając ręce do góry i uderzając jedną środkowego. - Widzisz?
- To jest przemoc! - krzyknął Kłos, który rozmasowywał nos. (Ja pier... Co za rymy) - Mogą ją za to zwolnić? - zapytał z nadzieją.
Jesteś w opku, prędzej ciebie… a nie, wróć, ty jesteś kandydatem na tróloffa, też będziesz musiał przemęczyć się do samego końca. I dalej.


- A ni diabła! Nie oddam kuzynki! - Ziomek podniósł się do pionu i przeskoczył nad stołem, skacząc prosto na środkowych. - A ty się mi nie stawiaj. Starszy jestem.
- I cięższy. - wysapała z trudem Kosa, wyczołgując się spod kilku ciał.


- O nie! Foch forever na pięć sekund, przytup, obrót, zgaszone światła, smutna muzyczka w tle i podcięte mydłem w płynie żyły.
Siatkarze oraz piłkarz zgodnie strzelili pięknego Face Palma na jego słowa.
My name is Palm. Face Palm.
Wstrząśnięty, nie zmieszany.
Dzień 2 czyli..... Kosa i jej morderczy plan podbicia świata z morderstwem Karola Kłosa na przodzie


Czerwony kosmyk włosów wydostał się spod jaskrawo zielonej czapki z żółtymi oczami.
I ogłosił secesję.


Kosa ściągnęła usta i rozejrzała się dookoła sprawdzając czy żaden z siatkarzy nie miał żadnego głupiego pomysłu by wstać rano i pobiegać.... Ta. Kosa ty idź do specjalisty. Siatkarze i poranne biegi?
Nie no skąd, siatkarze?
A po co im to, robią tylko co jakiś czas parę kroków po obwodzie boiska.


Przecież są ciekawsze rzeczy do zrobienia:
Cicho przeszła wzdłuż ściany przylegając do niej plecami. Kroczek po kroczku. Pomalutku i ostrożnie wychyliła się zza rogu i uśmiechnęła się szatańsko widząc pokój z numerem 21. Zatarła z uciechy dłonie i zaczęła się skradać w kierunku pokoju.


- Pani jest nową pokojówką? - zza jej pleców dobiegł głos zaspanego Ruciaka.
Odwróciła się i uniosła brew sceptycznie przyglądając się wyglądowi siatkarza.
*umiera z zachwytu przez powyższe zdanie*


Zielone bokserki w biało-czarne pandy, brązowe skarpetki i biała szlafmyca w niebieskie paski.
Elemencie Komiczny, przybądź! Element Komiczny cicho jęczy i odmawia.


(Mordercze zamiary Kosy wobec śpiącego w pokoju 21 Kłosa udaremnia Ziomek, który bierze pannicę pod pachę i odstawia z powrotem do jej pokoju. Jak się zaraz przekonamy, taki bezczelny bunt ma poważne skutki…)


(...)


Iiiiiiiii uwaaagaaaaa!!! Pierwszy raz w tym opku!!! Pierwszy raz na tym zgrupowaniu!!!
TRENING!!!


- Witam w ten piękny dzień panowie! - zaświergotała wesoło i podskoczyła klaszcząc w dłonie. - Zapraszam na przed poranny trening! Ruchy ruchy dzielne zuchy!

Dwudziestu pięciu mężczyzn spojrzało na nią jak na wariatkę i chcieli się wrócić kiedy dobiegł ich przerażający głos zza pleców:
- Nie radziłabym wracać do pokoi, bo możecie je widzieć ostatni raz w tym roku.
Albo i w życiu, bo dlaczego nie.


(...)
- A podziękować możecie Ziomkowi za ten trening! - zawołała i ruszyła swoim tempem w stronę lasu.
- Ziomek!!! - jęknęli zgodnie siatkarze.
Jak widać, na zgrupowaniach kadry treningi odbywają się tylko wtedy, kiedy któryś z zawodników podpadnie trenerowi.  
W dodatku wszelkie ćwiczenia traktowane są jako kara i odpowiedzialność zbiorowa.
Jak może wyglądać stołówka zawalona głodnymi i zmęczonymi siatkarzami? Nieciekawie... Dość nieciekawie. Krzysztof I. potocznie zwany Igłą patrzył się morderczym wzrokiem w swój talerz, biorąc w dłoń nóż i po chwili go odkładając. Znów powtórzył tę czynność. I znowu. I znowu…
- Ksysiu ty się dobrze czujesz? - zapytał siedzący naprzeciw niego Michał, który przypatrywał się chwilę koledze.
- A dlaczego... Miałbym czuć się źle? - zapytał libero zsuwając się z krzesła, kucając i przekręcając talerz.
No jak można ich było, takich nieprzygotowanych, katować jakimś treningiem! Teraz UMRĄ!!!

(...)
Siedziała na hali wraz z jednym ze statystyków i przeglądała notatki, które właśnie jej dał. Wbrew pozorom Kosa była bardzo dobrą trenerką, ale...
Ale te pozory były wielkie… naprawdę wielkie… Jak słoń… Dwa słonie… Tysiąc słoni…


No właśnie ale. Kosa nie lubiła utrzymywać stosunku Trener-Siatkarz, jakby to była jakaś kara za grzechy z poprzedniego życia. Wolała utrzymywać przyjazne stosunki ze swoimi podopiecznymi.
Nagle spod darni na mogile Huberta Wagnera dał się słyszeć łomot i szum obracającego się szybko ciała.


Notable niektórzy byli od niej starsi, więc…
...więc niektórzy byli młodsi. Nie wiadomo o jakich notabli chodzi, ale nie dziwi nic.


Następne zdanie proszę przeczytać  przymilnym głosikiem lizusa z IV b.
- Pani trener co dzisiaj robimy? - Ignaczak znikąd pojawił się tuż przed nią z wyszczerzem na pół twarzy.


- Arek was zabiera, ja mam dzisiaj robotę, a on potrzebuje jakiś testów... Więc fora ze dwora i wio do Arusia.
I nie zawracajcie mi głowy.


- pokazała dłonią na lekarza, który stał odwrócony do nich tyłem i rozmawiał z jednym z praktykantów.
Zaczytała się w kolejne statystyki i nie zwracała uwagi już na nikogo. Dopiero kiedy po jej włosach zaczęła spływać woda otrząsnęła się z zamyślenia i wściekła wstała ze swojego miejsca. Odwróciła się do sprawcy i niemalże czuła jak jej źrenice zmniejszają się ze złości.
Yyyy… któryś z geniuszy postanowił oblać ją wodą? To już chyba nawet nie gimnazjum…
No przecież jak się widzi kogoś, kto czyta, to trzeba go obudzić, a wylanie wody na głowę to przecież najlepsza pobudka. I taka śmieszna.


- Koniec. Grzesiek wychodzisz w podstawowym składzie! Najwidoczniej pan Kłos woli posiedzieć na ławce. - wysyczała i zabrała swoje rzeczy.
Eno, tylko się ucieszy - jak w podstawówce na wf-ie, siedzisz na ławce, więc się nie męczysz, możesz powygłupiać z kolegami, a czas mija.


Aż tu wtem! Tok opowieści został przerwany bonusowym odcinkiem świątecznym, z którego wybraliśmy takie oto kwiatuszki:

W jednym z Bełchatowskich domów panowało ogromne poruszenie. Porozwieszane po całym domu żarówki sprawiały, że dom wyróżniał się spośród wszystkich obecnych. Kilkanaście bałwanów przed domem było poubieranych na złoto, żółto i czarno, a każdy z nich miał jakiś numer na środku. Odśnieżona ścieżka była pokryta żółtą farbą.
Ale po co?
Po kolana.


Wewnątrz domu w holu, którego ściany pokryte były sztucznym śniegiem, łańcuchami, światełkami i łańcuchami, [oraz łańcuchami] panował istny chaos. Po domu biegała dwunastka dwumetrowych mężczyzn. Każdy był cały w brokacie, sztucznym śniegu, z łańcuchami przewieszonymi przez szyję i czapkami Mikołaja na głowie.
Aha, czyli standardowo, cała drużyna spędza święta razem.
Robiąc sobie cudny kinderbal z piskiem, bieganiną i skakaniem po kanapach.


(...)
- Laura! Ratuj! - krzyk jednego z mężczyzn wybawił brunetkę z opresji dekorowania pierników. Uśmiechnęła się przepraszająco do Pauliny i szybko czmychnęła do salonu, w którym siatkarze walczyli z wysoką i rozłożystą choinką.
Nie ma porządnej imprezy bez pijanego i agresywnego enta.


- Jesteście pomyleni. - pokręciła głową widząc co zrobili siatkarze.
- Powiedz mi coś czego nie wiem babe. - Ignaczak uśmiechnął się czarująco i puścił jej oczko, za co dostał w tył głowy od Wrony. - Sorry...
Wrona pokręciła głową i cmoknęła męża w policzek,
Chyba dziobnęła.
zakaz.jpg
[http://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2012/10/ed438724f262d66d1addb958840188f8.jpg]


po czym zabrała się za obwiązywanie drzewka światełkami.
Kosa (...) Odwróciła się i upuściła ozdobę z dłoni na dywan. Przed nią stał brunet o czekoladowych oczach w czarnych spodniach i ręcznikiem w dłoniach.
Oczy w spodniach:
ciekawe-spodnie-dresowe-oczy-na-tylku.jpg
[http://img.szafa.pl/ubrania/0/015056976/1369765026/ciekawe-spodnie-dresowe-oczy-na-tylku.jpg]
Była już czapka z oczami, dlaczego by nie spodnie?


Jego oczy zmierzyły jej sylwetkę wzrokiem.
90-60-90 – odnotowały z satysfakcją.
...jego mózg działal jak dwie myślowe maszyny liczące. Jedna wyceniała złoto bransolet (...) Druga maszyna była podłączona bezpośrednio do jego libido. I obie podały rezultaty, które zadowoliły go w najwyższym stopniu. (Terry Pratchett)


Czuła się co najmniej niekomfortowo rozmawiając ze swoim mężem, z którym jest w separacji od roku, który stał przed nią w samych spodniach.
*płaku, niezdolna do konstruktywnego komentarza*


I wracamy do opka właściwego. Kłos podpadł Kosie, ta zapowiada straszną zemstę.


- Stary coś ty jej zrobił? - obok pojawił się Ziomek z lodem w dłoni.
Kłos uniósł brew i wywrócił oczami. Właściwie to on tylko oblał ją wodą. Na treningu. Kiedy czytała statystyki…
Już rozumiemy, dlaczego Anastasi nie wytrzymał i rzucił to wszystko w diabły.


- O cholera! - otworzył szerzej oczy i przełknął ślinę. - Chyba zniszczyłem nasze staty z zeszłego roku.
- Aha i co... ŻE JAK?!
- No sorka no.
- Ja ci kur... nie no spoko. Poza tym, że Kosa nie ma na czym bazować biorąc nas do szóstki to nic. - powiedział ironicznie.
Bo statystyki mieli tylko w jednym egzemplarzu, zapisane ręcznie, wiecznym piórem na kartce w kratkę, i jak zostały zniszczone przez zalanie wodą, tak nic nie zostało.


- Wiesz, że moja kuzynka to mistrzyni zemsty? - zapytał Ziomek unosząc brew do góry. Uśmiechnął się szatańsko i zatarł dłonie. - To będzie coś.
- Nie będzie tak źle... Chyba.
- Stary. - Łukasz spojrzał na niego wzrokiem pełnym politowania, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Ta dziewczyna zjechała Cristiano Ronaldo i Jose Mourihno w jednym czasie na stadionie pełnym turystów.
To był stadion, czy stacja kolejowa w Indiach?


- roześmiał się i poklepał młodszego kolegę po ramieniu. - Jednym słowem. Masz przejebane stary.
Wow, wow, a czym podpadli naszej Kosie Ronaldo i Mourinho?!
I jak bardzo się przejęli tym “zjechaniem”?
Pocięli się żelkami!


(...)
Do środka właśnie wchodziły rodziny zawodników, które przyjechały do nich przed wylotem do Toronto.
- Stary tylko nie mów, że twoi rodzice tutaj są. - powiedział rozbawiony Ziomek.
- No są. - powiedział spokojnie, ale zaraz skierował wystraszone spojrzenie na rozgrywającego. - Co jest?
- Dajesz Kosie idealną okazję do zemsty.
No nie! Doniesie jego rodzicom?!
Tak. W dodatku zagrozi, że syn będzie miał obniżoną ocenę ze sprawowania.


(...)
- Witam.
Na wywiadówce.
Oliwia Kosakowska. Państwo Kłos, a to zapewne państwo Wrona.
Wyręczyła ich i sama przedstawiła wszystkich sobie?


- Dzień dobry młoda damo. Mam nadzieję, że ci dwaj nie sprawiają problemów?
- Andrzej skądże.
- A Karol?
Kłos poczuł jak włosy dęba mu stają, a przez kręgosłup przechodzi zimny dreszcz.
Jak ona naskarży, to od ojca będzie szlaban, a matka każe mu przez tydzień zmywać i wynosić śmieci.


Nie ośmieliłaby się. O nie.
- Niestety, ale zastanawiam się nad przeniesieniem go do młodszej reprezentacji.
Sprawia dość dużo problemów.
To brzmi, jakby zamierzała go przenieść z grupy starszaków do młodszaków, bo nie umie jeszcze sam jeść łyżką i wiązać butów… Choć w sumie, patrząc na ich poziom, to niewykluczone.

- Problemów? - zdziwiła się Renata Kłos.
- Wie pani, może jeszcze Liga się nie zaczęła, ale to nie oznacza, że sprowadzanie koleżanek do towarzystwa z całym asortymentem napoi procentowych i używek jest dla mnie niczym.
Pani syn się źle prowadzi! Jak pani go wychowała?!


Kłos wytrzeszczył na nią oczy i poczuł jak świadomość zostaje daleko w tyle. Jak ona... Cholera jasna!
- Karolu Sebastianie Kłosie czy to jest prawda?! – oburzyła się matka.
– Brawo, synu! – mruknął w tej samej chwili ojciec.

- Ja.. Ja.. E?
Kosa przyłożyła sobie z Face Palm'a [interesujący sposób zapisu…] widząc nieporadność środkowego w tak prostej sytuacji. Przecież to był fałsz, a on się nawet wybronić nie umie? Co się dzieje z tą reprezentacją?
No nie wiem, myślałam, że to reprezentacja w siatkówce, a nie w wykręcaniu kota ogonem…


- Drodzy państwo. - zwróciła się do nich z uroczym uśmiechem. - To naprawdę nie jest tak poważna sprawa. Jednakże o wykonaniu zadań z zakładów proszę by informowano mnie wcześniej, bym nie miała właśnie takich rozmów. Na razie przepraszam, ale mam naprawdę dużo zajęć. Do widzenia.
Czy ktoś rozumie ten szyfr?


Odeszła powoli i tylko nasłuchiwała jak matka środkowego ledwo łapie powietrze, a sam zawodnik, próbuje nieporadnie się wytłumaczyć.
Tak. Mówimy o dwudziestotrzyletnim (w czasie trwania akcji opka) facecie.
Tym razem Kłos się mści i porywa Oliwię gdzieś do lasu, gdzie oboje się gubią. A wyjazd tuż tuż…
(...)


- Chłoooooopaaaakiiii.... A gdzie Kosa i Kłos? - Ignaczak rozejrzał się po wszystkich.
Wrona zamarł z ręką w górze, Żygadło podniósł głowę znad partii pokera, Piotrek przestał jeść swój słonecznik.
- Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy. - Winiarski uderzył głową w stół i mruknął coś pod nosem o nieodpowiedzialnych idiotach, którzy zatruwają mu życie. Kochany.
Teraz oni pojadą, ona zostanie i będzie “Kosa sama w domu”?

(...)
Trzask drzwi wejściowych wyrwał ich z rozmyśleń.
Mnogich a mnogich.


Wszyscy sportowcy obecni na stołówce przestali wykonywać swoje zajęcia i skierowali zainteresowany wzrok na wejście. Drzwi otworzyły się i weszła przez nie przemoczona Kosakowska.
To były drzwi z systemem wczesnego ostrzegania - trzaskały na klika sekund przedtem, zanim ktoś je otworzył.

- Za dwie godziny jest samolot do Toronto. Mam nadzieję, że jesteście spakowani.
Za dwie godziny mają samolot do Toronto, a jeszcze siedzą w ośrodku? Nawet jeśli lecą z Łodzi, to dojazd zajmie im z godzinę.


- Kosa? Co jest?
- Od dzisiaj pani trener. Podziękujcie Kłosowi. Chciałam dobrze wyszło źle, więc będzie piekło. - wyszła trzaskając drzwiami.
Jest na nich tak niewyobrażalnie wściekła, że mogą spodziewać się najgorszego! Treningów, biegania, ćwiczeń na siłowni, szlabanu na nocne balangi!
I nie będzie mowy o zielonej nocy i malowaniu się pastą do zębów.
(...)


Oliwia westchnęła. Musieli czekać na samolot dwie godziny, więc ona postanowiła spożytkować ten czas w nieco inny sposób. Przejechała dłonią po długich, teraz brązowych włosach i zagryzła dolną wargę, starając się nie pozwolić na napływ wspomnień. Zmieniła kolor włosów przez kogoś, kto stał kilka metrów dalej.
Znaczy… ufarbowała włosy, czekając na samolot? Gdzie, w łazience na lotnisku? Czy w ośrodku, a na lotnisko wszyscy się teleportowali?


(...)


Po przylocie do Kanady wcale nie było tak kolorowo. Odstawili Leo (od piersi) na lotnisku w Barcelonie, gdzie mieli przesiadkę.
Jeśli ktoś liczył na wyjaśnienie, co Leo Messi właściwie robił na zgrupowaniu polskich siatkarzy… to niech liczy dalej.


Co dziwne to nie Kosa najbardziej żałowała wyjazdu, a jej kuzynek, który zadeklarował się na imprezę po wygranej Lidze.
Aha. Trenerka polskiej reprezentacji oraz jej zawodnik żałowali wyjazdu… na mecze fazy grupowej Ligi Światowej. Seems totally legit.


- Czy ktoś mi może powiedzieć dlaczego Kanadyjczycy są dziwni? - Możdżonek rozejrzał się po mijających ich ludziach.
Bo to nie ludzie. To bobry. I łosie.




- Nie przesadzaj. Jesteśmy w Kanadzie. Dawno tu nie był... A nie nieważne. - zagwizdała odwracając wzrok w bok.
Zastygła w bezruchu widząc wielki bilbord ze swoją twarzą i napisem MILION NIGHTS IN LIGHT - ARIANA GRANDE TOURNE.
TAK.
Jeżeli ktoś zaglądał na oryginalnego blogaska, to wie, że za podobiznę bohaterki służą zdjęcia Ariany Grande. Teraz się okazuje, że ona JEST Arianą Grande…


Ponieważ Kosa/Ariana została rozpoznana (mujeju, dopiero teraz z plakatów, internet na polskiej granicy zawraca), musi się wytłumaczyć.


(...)
Wiesz dobrze, jak i wszyscy, że jestem kuzynką Łukasza. Tylko, że mam trochę bardziej zamotany życiorys. Kiedy miałam z piętnaście lat to mieszkałam w Warszawie. Moja mama zawiadomiła mojego ojca o tym, że jest w ciąży, ale nie wiedział, że w bliźniaczej. Mój brat nadal z nim mieszka, a ja z mamą wyprowadziłyśmy się do Hiszpanii.
Trochę mnie głowa boli od tych zawirowań czasoprzestrzennych.


Tam poznałam Leo. Nie był jeszcze tak znany, ale już go podziwiałam. Jeszcze w Warszawie miałam przyjaciela... Kłosa
Ale chyba nie z tych Kłosów, bo w pierwszej części żadne z nich nie dawało do zrozumienia, że spotkali się kiedykolwiek wcześniej.

- Michał wyglądał jakby zobaczył ducha. Cały blady z szeroko otwartymi oczami i otwartą buzią, siedział naprzeciw niej i słuchał dalej.
Mujborze! Mój kumpel i nasza trenerka znali się kiedyś wcześniej! Niemożliwe, takie rzeczy się nie zdarzają! Toż to szok!


- Rok po naszej przeprowadzce w szkole dostrzegł mnie jakiś łowca talentów.
Którzy nałogowo chodzą po szkołach...


I zaczęła się wojna. Nagrania, koncerty, trasy... Lubiłam to, do czasu. Kiedy miałam dziewiętnaście lat to trochę przystopowałam i poszłam do Wrocławia na studia.
Wychodzi na to, że karierę jako Ariana Grande robiła… w Hiszpanii? W Polsce? Raczej nie w Stanach ani w Kanadzie, więc czemu jest rozpoznawana tam właśnie, a w Polsce nikt nie ma pojęcia, kto ona zacz?
Cóż, Sixto Rodriguez grał w Stanach, a sławny był w RPA.


(...)
- Czyli co? Teraz będziesz skakać po całym mieście by ściągnęli plakaty i bilbordy? - prychnął cicho pod nosem na wizję skaczącej Kosakowskiej. - W drodze tutaj widziałem z dziesięć.
- To już załatwione. Zadzwoniłam do władz miasta, zgodzili się je ściągnąć. Zadawali trochę pytań, ale ja to ja. Zawsze wszystko załatwię
A zatem władze miasta (!) rozwiesiły plakaty ot tak, dla ozdoby, zapowiadając nieistniejące tournee piosenkarki, która ładne kilka lat wcześniej znikła, zatarła za sobą ślady i nikt nie wiedział, co się z nią dzieje.
To była ekscentryczna instalacja artystyczna.


(...)
Mały przerywnik, rzut oka na jedną z psiapsiółek bohaterki:


Magda siedziała na tarasie swojego domu rodzinnego. Nie lubiła zimy, ani śniegu, a musiała urodzić się akurat w Zakopanem.
Bo Zakopane, jak wiadomo, leży za kołem podbiegunowym i zima trwa tam okrągły rok. A jak ktoś się tam urodził, ma absolutny zakaz wyjeżdżania.
Zakopiańczycy pewnie się rodzą z parzenicami, kierpcami i ciupagami, no to nie chcą zwracać na siebie uwagi.
(...)


Oliwia siedziała na kanadyjskiej hali i stukała nerwowo obcasami swoich beżowych szpilek z czarną koronką. Dziś miała się pokazać światu i jej wizerunek zależy od wyniku jaki siatkarze dzisiaj uzyskają.
Sądząc po tych bilbordach, to światu pokazała się już dość dawno, a jej wizerunek był dobrze znany.
Może to nie bilbordy, ale bardzo duże listy gończe z jej portretem?


(...)
Nagle poczuła jak strach paraliżuje całe jej ciało. Dopiero zdała sobie sprawę, że Kanadyjczycy ją rozpoznają. Będą wiedzieli, że jest Arianą…
Nosz kuźwa, a nie mogła się tłumaczyć “tak, wiem, wszyscy mi mówią, że jestem do niej podobna”?
(...)
Po meczu…
Właśnie zadowolona odwróciła się w stronę siedzącego na ławce Kubiaka, kiedy przez mikrofon na sali popłynął głos komentatora.
- We just got message that coach of Polish representation is no other than Ariana Jessica Grande! Welcome back miss Grande!
Ten komentator chyba jakiś napływowy, bo mam wrażenie, że nie ogarnia rodzajników.


Zamurowało ją na chwilę i nie mogła złapać tchu. Czuła jak zimny dreszcz przechodzi jej po kręgosłupie, a dłonie zaczynają się trząść. Ochroniarze musieli pilnować barierek, bo fani już ustawili się przy nich. Spojrzała na boisko gdzie od razu otrzymała wściekłe spojrzenie swoich podopiecznych. Łukasz obdarował kuzynkę morderczym spojrzeniem, prychnął pod nosem i wyminął ją kiedy próbowała coś do niego powiedzieć. Reszta poszła za jego przykładem i po chwili stała sama na połowie boiska.
I zaczęła śpiewać.


- Daj im czas Oliwia. Nie wiedzieli i są źli, że się z nimi tym nie podzieliłaś - Michał podszedł do niej z butelką w dłoni.
Podniosła na niego wzrok i zamknęła oczy. Pokręciła głową i prychnęła jakby rozbawiona.
- Nie rozumiesz? Tego się tak bałam. Rozpoznania. Skoro Łukasz wyminął mnie bez słowa to naprawdę zrobiłam coś złego. A tego boję się najbardziej, że go zawiodę. I proszę! Zawiodłam na całej linii i to nie tylko jego, ale i całą kadrę.
No błagam. Ale jak, ale czym?
Tymczasem siatkarze dyskutują o tajemnicach z przeszłości trenerki.


(...)
- Okłamała mnie! Mnie! - Łukasz chodził nerwowo po pokoju co chwila przeczesując włosy. - Tobie powiedziała, a nie mi! Swojej rodzinie!
- Bo się bała idioto! Kiedy wreszcie to zrozumiesz?! - Kubiakowi zaczęły już powoli puszczać nerwy, ale jak na razie obyło się bez rękoczynów.
No jasne, pobijcie się jeszcze...


- A co ty jej tak bronisz?!
- Bo mi powiedziała i rozmawiała ze mną! Ona jest przestraszona tym co się dzieje, a wy ją tylko dołujecie bo Ziomek strzelił focha - zwrócił się do reszty, a ci zrobili niepewne miny.
- Co się gapicie jak debile? Taka jest prawda. Ziomek wasz pan i władca czy co?
- Ale dlaczego nic nie powiedziała przez te wszystkie lata?!
Ale jakie znowu “wszystkie lata”? Zaledwie kilka dni w ośrodku szkoleniowym.
Nie, to chyba Ziomek-kuzyn zgłasza pretensje.


- Cholera jasna! Ty jesteś taki stary czy głupi? A może jedno i drugie?! Ona. Się. BAŁA! Po prostu się bała!
Rrrranyyy… Myślałby kto, że była co najmniej zbrodniarką wojenną, a nie piosenkareczką.


Jeśli tak samo profesjonalnie śpiewa jak trenuje, to ja się nie dziwię, że wszyscy mają mordercze myśli, a ona musi się ukrywać.


(w każdym razie chłopcy dochodzą do wniosku, że nic strasznego się nie stało, mogą Arianie/Oliwii wybaczyć)


I nadchodzi mecz finałowy Polska - USA. Rzućmy okiem na zakulisowe rozgrywki…


- Wiesz, że możecie to łatwiej rozegrać?
Odwróciła się i zmierzyła groźnym spojrzeniem Amerykanina. Zacisnęła zęby i wypuściła powietrze z ust, próbując się opanować i nie strzelić go trzymaną podkładką.


- Jeśli chcesz powiedzieć mi, że masz zamiar ponownie zaproponować zwycięstwo w zamian za związek to szczerze? Jebnij się czymś ciężkim w ten pusty łeb i spieprzaj!
Dobrze, że to tylko opko o wybujałym ego Mary Sue, bo człowiek poważnie by się zastanawiał, czy sukcesy naszych siatkarzy to nie efekt urody trenera.
Mówisz…?
Źródło: Wikipedia

Odwróciła się i odeszła do kwadratu rezerwowych, zostawiając zdziwionego Holmes'a za sobą i wytrzeszczoną drużynę.
No właśnie, a co reszta drużyny miałaby z tego układu…?

(...)
Tymczasem autorka wyjaśnia pewne rzeczy, których nie chciało jej się upchnąć w fabule:


Dobra.... Chyba muszę coś wam przybliżyć. Coś co się działo przez resztę ligi.
- Wiedzą o Kosie... Cóż...<wywraca oczami>
- Kubi pobił się z Igłą. Tylko nie wiadomo o co, nawet ja nie wiem. (to te rękoczyny, do których nie doszło wcześniej, po prostu chłopak ma tak opóźniony zapłon)
- Bratem Oliwi jest.... <fanfary> Jakub Kot... Wiem, że suprajs, no wiem :)
No, i to taki dość centralnie z dupy wzięty.
(ten Jakub Kot)


To by było tyle.


Z naszej strony też - to by było na tyle. Z kronikarskiego obowiązku dodamy tylko, że pani trener Ariana Oliwia Grande-Kosakowska prowadziła reprezentację od sukcesu do sukcesu,  powydawała wszystkie swoje psiapsiółki za mąż za siatkarzy (a jedną za Messiego), a sama chajtnęła się… z kim? No zgadnijcie…


Z hoteliku w Spale pozdrawiają oblewający się wodą i smarujący nawzajem pastą do zębów Analizatorzy
oraz Maskotek, rozwieszający po całym mieście listy gończe.