piątek, 18 lutego 2011

22. Bohaterku z Hamburgu, czyli Wszyscy Krewni i Znajomi Jonasów [Dz&Gabs]

Uwagu, uwagu! Dziś po raz pierwszy na łamach S&S goszczą niezrównani Jonas Brothers oraz ich mamusia, tatuś, babcia, dziadek, młodszy braciszek oraz narzeczona in spe. Analizatorsko debiutują Dzidka i Gabrielle!


Pierwszy raz w życiu pokusiłam się o analizę opka. Opko jest cholernie długie, ma 85 odcinków (!!!) i nie, z całą pewnością ilość nie przechodzi tu w jakość. Niestety gwarantem jakości opka nie jest także długość adresu…

Opko ma 85 odcinków. Mnie siły starczyło – na razie – na 20. I tak nieźle, bo początkowo planowałam zanalizować trzy.
Ja, Dzidka, do współpracy zaprosiłam gabrielle, która mam nadzieję będzie mi towarzyszyć w trudnej pracy przeczołgiwania umysłów przez opkowe pola minowe. Enjoy!

Bohaterką jest Ann z Hamburgu (taaak, z Hamburgu właśnie), która przyjechała sobie na koncert Jonas Brothers do Dallas, a jej rodzice wykładają przemówienia na dwóch różnych końcach świata. Oczywiście po to, by ich rozkoszna córeczka mogła sobie śmigać po obcych landach bez problemu, za pomocą tatowej karty kredytowe. Ann jest piękna, cudna, taka inna, taka niewinna, taka odmienna, piękna Helenna, a co było dalej, to sami zobaczcie.

Mnóstwo młodych dziewczyn stało i piszczało na cały głos, a wśród nich ja - blondynka o zielonych oczach
i lekko porcelanowej cerze.
Dla celów opkowych byłoby ciekawiej, gdyby była blondynką o porcelanowych oczach i zielonkawej cerze.

Przepraszamy, ale koncert trochę się opóźni, ponieważ The Jonas Brothers nie dotarło jeszcze na miejsce. Właśnie dzwonili do nas i powiedzieli, że może to potrwać pół lub godzinę...
I zszedł ze sceny. W oddali można było słyszeć przeklinających i płaczących ludzi.
Płakali, bo diabli wzięli ciszę i święty spokój?
Płaczący i przeklinający ludzie - to mi się raczej z 11 września kojarzy. W każdym razie z jakąś prawdziwą tragedią.
Typu pożar, mamusia ci spłonęła. Bohaterka opka w tym momencie roni łzę i idzie na imprezę ze średnim Jonasem w spodniach rurkach.

Z oczu płynęły mi łzy, a z ust wydobywał się pisk i tekst aktualnie śpiewanej piosenki.
Z uszu para, spod czaszki dochodził grzechot trzech szarych komórek.
To musiała być przeraźliwa kakofonia. Przed chwilą usiłowałam jednocześnie piszczeć i śpiewać „Both Ends Burning” Roxy Music. Wyszło jak u Chmielewskiej – „albo żona uciekła, albo spodnie zostały”. Koty zniesmaczone, narysowały sobie łapami kółka na czołach.

Z tyłu różne dziewczyny podnosiły kartki i flagi z napisami, takie jak: "Drive me, Nick!" czy "I Love U, Joe and Kevin!!"
U to jeszcze jeden z braci Jonas?

Po piosence Joe chciał wziąć na scenę jakąś fankę, aby zaśpiewała z nim kolejną piosenkę.
Los chciał, żebym to była ja!
Wow, aż zadrżałam. Tego się nie spodziewałam!

- A oto nasz młodszy brat! Frankie.. Ma siedem lat i jeździ z nami w trasy! Podobnie jak nasi rodzice i dziadkowie! - uśmiechnął się.
Tourbus musi być z gumy.

Kevin podał Frankiemu koszulkę i pogłaskał.. Joe kazał pomachać fankom, przy czym pocałował go w główkę.
Pedofil!!!

- e.. no to może Cię odwieziemy? - powiedział Kevin.
- chyba żartujesz.. ja nie jestem z Dallas... w ogóle nie jestem z Texasu.. jestem z Niemiec, z Hamburgu - odparłam.
Jezu, kolejna z Niemiec?
Właśnie też mnie to zastanawia, ze one zawsze z Niemiec.
I to z HAMBURGU?
Z Hamburgu? Może hamburgeru? Kanapku zjadłu po cichu, po wielkiemu cichu?
Donaldu Tusku.

Pani Jonas zaproponowała abym wybrała się z nimi w trasę, bo za miesiąc będą w Hamburgu.
A co. W końcu dlaczego nie wziąć ze sobą na miesięczną objazdówkę kompletnie obcej dziewczyny. Niepełnoletniej zresztą. Bez powiadamiania rodziców. Pani Jonas jest mocno przygłupia.

- Ależ możesz! - wypierała się Pani Jonas. Ja ciągle odmawiałam – nawet jeśli Pani Jonas nalegała to i tak nie mogłam się zgodzić.. jakby to wyglądało? Fanka, którą znają ledwie 5-6 godzin, albo i mniej jedzie z nimi w trasę.. na cały miesiąc..
Nie mogłam się zgodzić.
Hehe, aż się pali do tego, cnotliwa Zuzanna.

- Joe, chodź na chwilkę do mnie.. - powiedziała Pani Jonas.. Weszli do sypialni..
- Ładna ta dziewczyna, prawda? - zapytała Joe.
- No tak, jest całkiem ładna. - odparł.
- Przekonaj ją jakoś, żeby z nami pojechała..
Ta Pani Jonas to mi na jakąś handlarę żywym towarem wygląda. Stręczycielka!

- Macie jakiegoś kompa czy co? Sprawdzę o której są może dzisiaj loty do Hamburgu.. - powiedziałam.
Jak się leci z Hamburgu do Dallasu i z powrotem do Hamburgu, to wykupuje się bilet tylko w jedną stronę, nie?

- Eh.. Chłopaki! Nie mam na Was sił! Co będziecie mieć z tego, że pojadę z Wami?? - zapytałam.
No, jak ją już sprzedadzą do burdelu w Argentynie, to pani Jonas będzie miała akurat na waciki.

- NIE MAM CIUCHóW!! - krzyknęłam wkurzona.
Bo jak się leci na drugi kontynent, to wiadomo, że wraca się tego samego dnia. Piżama? Bluzka do przebrania się po dziewięciu godzinach lotu? Po co. Bohaterka jest i tak nieskazitelnie piękna.
Czego chcesz? W końcu ma się tę porcelanową cerę.

- Jestem nieodpowiedzialna. wiem. Ale mam kartę kredytową ojca! Mogę się jutro wybrać na zakupy i coś sobie kupić! - zaproponowałam.
- Dobra. No to wszystko ustalone. A Twoi rodzice? - zapytał Kevin.
- Nie skapną się. Mama jest w Australii, a tata w Afryce.. razem wykładają jakieś przemówienia czy coś.. ale mniejsza z tym.. wiem tylko, że nie będzie ich przez pół roku. - odparłam.
Patologiczna rodzina jakaś.
Siostra na Antarktydzie, młodszy brat w Himalajach, pies został w domu i kandyduje na prezydenta.
Mama w Australii, tata w Afryce i RAZEM wykładają przemówienia. Co prawda jedno jest zwykle takie trochę błękitnawe i prześwitujące, ale co to komu przeszkadza.

- jezu jakie boskie! - krzyknął i podszedł do okularów
przeciwsłonecznych w szachownicę..
Stał nad nimi jakby święte były przez chyba 10 minut.. wkurzyło mnie to,
że tak stoi jak nienormalny, dlatego też walnęłam go w plecy z całej siły..
- Uła! - krzyknął, a ja się zaśmiałam.
Ona ma jakieś problemy ze sobą. Nie ostatni to jej akt agresji w tym opku.

- Nie tylko nie mów! Postawię Ci loda! - powiedziałam.
My wcale nie mamy skojarzeń. Ależ wcale. Prawda?

Tak więc wsiedliśmy do autobusu i jechaliśmy z powrotem. W trakcie jazdy jakaś dziewczyna zauważyła, że facet w okularach to Joe.. poznała go chyba po głosie, jak do mnie mówił.. ale nie krzyczała z radości..chyba wiedziała, że jeśliby krzyknęła to cały autobus zwaliłby się na Joe.
Bo wiadomo, że młodzieżowe gwiazdy, które zna nawet babcia robiąca zakupy w supermarkecie, jeżdżą po obcych miastach miejskimi autobusami.
Rugby czy komunikacja miejska?
Swoją drogą, co Joe Jonas robi w komunikacji miejskiej?

w nocy wyjechał ze stacji i zatrzymał się za jakąś halą.
Prawdę mówiąc nie wiedziałam jak się do niej dochodzi.. na szczęście według mojej teorii Joe miał wszytą w mózg Nawigację GPS, bo wiedział jak tam dojść.
No przecież ciemnoto jedna, autokar stanął za halą, a ty nie wiesz, jak do niej dojść? To jak tyś do tych Stanów doleciała?
Samolotem. Z włączonym autopilotem. Pilot zemdlał, bo opka czytał.

Ubrałam się, umyłam, usiadłam w "kuchni" i złapałam za jakąś kromkę chleba z serem. Czułam, że ciągle jedziemy, od 19.00 wczorajszego dnia. Nagle stanął.
Eeeee?...

Joe zauważył, że niedosłownie wiem co się właśnie dzieje,
Właśnie niedosłownie mam dość tego idiotycznego opka!

Wszyscy byli w biegu, nikt nie chciał mi poświęcić chociaż minuty, oprócz biednego Kevina, który nie umiał włożyć centa do automatu z coca colą.
- Dawaj to! Nie umiesz nawet włożyć centa do automatu! - powiedziałam i wzięłam od niego te pieniądze - ja też nie mogłam go wsunąć..
- Kurde! Co Ty robiłeś z tym centem, że nie można wsunąć?! - krzyczałam na niego, a ten tylko wzruszył ramionami. Po 10 minutach udało mi się włożyć tego banknota i wyciągnąć colę..
Tu nie wiem, co powiedzieć.
Cent za butelkę Coli? To mniej więcej chyba lata 30-te XX wieku. Pomijam już tego nieszczęsnego jednocentowego banknota…
A właściwie dlaczego Kevin to zawsze taka sirota obrzygana jest? I bohaterami opek są zawsze najwyżej DWIE nastolatki, a trzej bracia Jonas?

w końcu tylko miesiąc z nimi będę.. wtedy uroniłam łzę..
Jest, jest samotna łza!
Dobrze, że nie krwawa.

Nagle podeszła do mnie mama Jonasów.
- Cześć. - rzuciła, a ja spojrzałam na nią, ocierając łzy.
- Co się stało? - dodała szybko.
- aaa.. nic.. - odparłam.
- Lubisz Joe? - zapytała tajemniczo.
- Tak! Fajny koleś! Słodki i zabawny.. - stwierdziłam, a Pani Jonas uśmiechnęła się. Jednak na tym skończyła się nasza korespondencja.
Nawet sobie nie próbuję wyobrazić konwersacji listownej.

z jednej strony byłam "szczęśliwa" bo Joe nazwał mnie przyjaciółką, a z drugiej byłam zdołowana, bo powiedział "TYLKO". Weszłam do sklepu i poprosiłam o dwie wódki. Kobieta sprzedała mi je bez awantury, ponieważ wyglądałam na 18-nastkę.
Co ma znaczenie w USA, gdzie alkohol sprzedają osobom, które ukończyły 21 rok życia.

Zaczęło się ściemniać.. było około 19.30.. ukucnęłam pod sklepem i otworzyłam flaszkę.
Denaturat piła?
Przyszedł Zbynio z Heńkiem i razem obaliliśmy flaszeczkę.
Pijmy szybko, bo się ściemnia!

Chciało mi się płakać.. tak bardzo kochałam Joe, że miałam ochotę się dla niego zabić.. albo chociaż go pocałować.. wiem, wiem... śmierć, a pocałunek to wielka różnica, ale.. no sami wiecie.. miłość do wszystkiego jest zdolna..
Opadło mi. Wszystko.

- Ładne ma imię - skomentowałam, gdy byliśmy w drodze do jego domu. Kevin i Nicky się zaśmiali.
- Co?! - krzyknęłam. A Ci jeszcze bardziej zaczęli sie śmiać. Obydwóm przywaliłam ręką w głowy. Wtedy z ich krzywdy zaczął śmiać się Joe. Ten też dostał.
I znowu. Tłucze ich jak w bębenek. I to zawsze w głowy. Przyznam, że mnie to trochę niepokoi.

W pewnym momencie przypadkowo byłam bliska wlecenia na Kevina, ale ten złapał mnie za nadgarstki.. niestety zrobił to tak niedelikatnie, że nie mogłam utrzymać równowagi i się wywróciłam.. na Joe.
Och! Znowu coś zaskakującego i niespodziewanego.

Była chyba godzina 22.30
Nagle podszedł do mnie Joe i szepnął:
- Wiesz.. ja Cię bardzo bardzo lubię.. bardzo..
Odwróciłam się do niego. Atmosfera była niesamowicie romantyczna.. Pełnia księżyca, wieczór, cudowny park.. normalnie jak fragment bajki..
Przytulił mnie.. czułam się jak w niebie.. o tak.. chciałam, aby ta chwila już nigdy się nie kończyła.. Około godziny 23.00 wróciliśmy do busu..
Tylko pół godziny miziania? Łeeeeeeee! Cienias

Za dziesięć dwunasta byliśmy już w podstawówce. Zaczęliśmy kopać piłkę tak, że odbijała się od ściany.. wyglądało to mniej więcej tak:
Arcadio kopnął, piłka odbiła się o ścianę, wracała i w tym momencie Joe musiał ją kopnąć, żeby się odbiła o ścianę i wtedy ja mogłam kopnąć i tak w kółko.. kolejka leciała tak:
Arcadio, Kevin, Nicky, Joe i Ja.
Ściany nie wymieniła. Dyskryminacja.

Było super.. fajnie się bawiliśmy.. aż w końcu Joe tak chamsko kopnął piłkę, że poleciała do mnie górniakiem,
A odleciała Edytą?

Zatrzymaliśmy się na rogu łazienki z korytarzem szkolnym.
Nawet nie wiem, co mam z tym zrobić

nie przejmuj się! - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Ten stał jak ja wtedy, gdy się do mnie odezwał po koncercie, a ja szłam dalej.. w końcu zauważyłam, że nie ma go przy mnie.. odwróciłam się i powiedziałam:
- Idziesz??
A ten się ocknął, dotknął swojego policzka palcami i powiedział po cichu sam do siebie:
- Już nigdy więcej go nie umyję!
Teraz to ja nie wiem, co mam z tym zrobić.
Swoją drogą nie ogarniam: marzenia o brudnym idolu.

Okazało się, że tak hałasujemy, że nie dało się prowadzić lekcji, więc przyszła dyrektorka i nas opieprzyła. Mieliśmy się stamtąd jak najprędzej wynosić.
- Do usług. Zawsze spełnimy państwa oczekiwania. - powiedziałam do niej przy furtce i dogoniłam chłopaków, bo zaczęli uciekać..
Czy ja dobrze pamiętam, że to opko zaczyna się około 7 lipca? I dlaczego gwiazdy na widok dyrektorki biorą nogi za pas?

Było za piętnaście 18.00
- O kurde! Tak szybko minął ten czas.. - powiedział spokojnie.
- ŻE KTÓRA JEST GODZINA?!! - wybuchnął. O 18.00 mieli koncert! Umówiliśmy się, że ja zostanę z Arcadio i spróbuję wyciągnąć piłkę, a Jonasowie pobiegną, przygotują się i zagrają koncert.
Nie no, pewnie. Koncert to w końcu taki drobiazg, tak łatwo o nim zapomnieć, kiedy jest się na tournee. W pełni to rozumiem.

Wzięłam ciuszki z mojej szafki, ubrałam się i poszłam do łazienki. Złapałam za szczoteczkę i zaczęłam myć zęby. Potem szybki prysznic, prostowanie włosów i makijaż.
Z łazienki wyszłam po dwóch godzinach.
Zastanawiam się, ile czasu bohaterka spędzi w łazience przed własnym ślubem. Nie mam doświadczenia, ale to zajmuje znacznie więcej czasu niż „normalne poranne czynności”. I już sobie wyobrażam ten entuzjazm pozostałych pasażerów autobusu – zakładam, że z racji braku miejsca łazienka jest tylko jedna. Ich podróżuje… zaraz… w sumie dziewięcioro plus kierowca, a ta rano siedzi 2 godziny w łazience. Gorzej niż u Borejków!

podszedł do mnie i pocałował w policzek!! Szok!! Myślałam, że zaraz umrę. Czy to znaczyło, że jestem jego dziewczyną? Chyba nie.. bo mnie nie poprosił i nie całowałam się z nim tak naprawdę.. tak naprawdę to znaczy w usta..
Aha, czyli kolejność jest taka: najpierw pocałunek w usta. Dopiero on sankcjonuje bycie czyjąś dziewczyną. Dooobra!
Pocałowanie w usta to zaręczyny, złapanie za pierś – automatyczny ślub. Z czego dzieci?

Zastanawiało mnie to, gdzie są Kevin, Nick i Frankie. Czekałam, aż Pan Amant Joseph Jonas wyjdzie w końcu z łazienki, żeby mu się zapytać gdzie oni są.
W końcu po godzinie wyszedł.
- Gdzie są wszyscy? - zapytałam.
- Ja jestem tutaj, mama w kuchni, a chłopaki wyszli na miasto.
To nie mogłaś, idiotko, mamy Jonas zapytać, skoro jest tuż obok w kuchni, zamiast czekać godzinę, aż Joe skończy czytać komiks na kibelku?

Zmień to! - rozkazałam.
- Nie ma mowy! - odparł.
- Bo co? - zapytałam.
- Bo to! - stwierdził.
- Jak zmienisz dostaniesz buziaka! - obiecałam.
- Gdzie? - zapytał tajemniczo.
- W dupę! Dalej zmieniaj! - odparłam lekko zdenerwowana.
Delikatna, wiośniana panienka o alabastrowej cerze.
Nie zapominaj o zielonych oczach!

Z tego co widziałam wszystkie dziewczyny dziwiły się i to bardzo na widok Joe trzymającego jakąś nieznaną dziewczynę za rękę.
- Kto to jest? i dlaczego mój Joe trzyma tą dziewczynę za rękę?! - słyszałam takie szepty w tłumie.
Skojarzyło mi się to z pierwszym oficjalnym wyjściem Stefci Rudeckiej i ordynata Michorowskiego. „Panie zaczęły ją cicho krytykować, któryś z panów szepnął ‘sznytowa dziewczyna!’ i przymotnik ten zyskał uznanie w kółku męskim.”

Przekupiliśmy dyrektora basenu, żeby wywalił wszystkich z pływalni.
W końcu Jonas Brothers to gwiazdy i dyrektor chyba nie chciałby sajgonu na swojej pływalni.
Ciekawe jak to zrobił dyrektor. I za ile.

Tak więc dotknęłam jego różowych ust.. jezu.. było cudownie..
Tylko, że krótko.. normalnie 3 sekundy.. ale i tak było cudownie!
Czułam się jak w niebie!
Panie i panowie – The Pink Lips po raz pierwszy!

Poszłam do szafki, sięgnęłam po jakąś bluzę i wyszliśmy w 10 do KFC Joe, Kevin, Nick, Frankie, Ja, Mama Jonasów, Tata Jonasów, Dziadek Jonasów, Babcia Jonasów i ich Menedżer
A gdzie Ciocia Jonasów, Wujek Jonasów, Kot Jonasów i Fretka Jonasów?
Sąsiada Jonasów nie ma, bo oni są za bardzo do niego podobni.

Sięgnęłam po najnowszą gazetę.. zauważyłam na okładce dwie osoby podobne do mnie i Joe..
- o cholera! - pomyślałam.
Dwie osoby podobne? Najpierw się zamartwia, że się na czołówki gazet dostanie, potem jej robią zdjęcia, a teraz nie kuma?
Sobowtóry? Chlip! Nie jestem wyjątkowa?

- Wiesz.. dziwne.. ta panna i ten koleś przypominają mi Ciebie i mnie jak się wczoraj wieczorem całowaliśmy.. - stwierdził.
Drugi mądry. Gwiazda otoczona przez paparazzich, ale jeszcze nie pokapował się, kto jest na tym zdjęciu? Joe Jonas jest wynikiem nieudanego coitus interruptus, czy co?

A do tego chciałem Cię powiadomić, że dzisiaj jest już nasz ostatni dzień w Teksasie.. jutro jedziemy do Hiszpanii.
Mieliśmy być w Tourbusie równo o 19.00, ponieważ o tej godzinie wyjeżdżaliśmy do Austrii.
I rzekł Bóg: Ocean Atlantycki rozstąpi się niczym Morze Czerwone? I wiedział, że to było dobre, bo Golfsztrom zaczął go wkurzać.

Bez słowa pocałowałam w usta.. tak krótko.. no wiecie.. 3-4 sekundy..
0-1 sek - całowanie cioci w policzek
1-3 mógł postarać się bardziej
3 - 5 niebo
5-7 raj
powyżej 7...... DRYYŃ, zadzwonił budzik


wyszłam na powietrze, a tam spotkałam jakieś dwie fanki Joe.. podeszły w moją stronę.. myślałam, że zaraz na mnie skoczą, ale okazały się być łagodne..
- Ej co się tu dzieje? Zamiast mnie tu mordować wszyscy się cieszą razem ze mną, że Joe jest moim chłopakiem. - powiedziałam.
- A wiesz czemu? Cieszymy się razem z Tobą, bo dajesz szczęście naszemu Joe! - odparły radośnie..
I wziąwszy się za ręce, pożeglowały razem w stronę zachodzącego słońca.
Słońce w panice zaczęło zachodzić szybciej.

Następnego ranka, myśląc i wiedząc o tym, że najbliższe dwa dni spędzę z Jonas Brothers w Tourbusie skręcając sie z nudów robiło mi się niedobrze.
Ale marudna. Dopiero tydzień z nimi jeździ, jeszcze wczoraj dostawała arytmii na myśl, że ona, zwykła fanka podróżuje z Jonasami, a tu nagle się nudzi! Królewna Grymasela!

- Tato! Daj mi się wytłumaczyć! - przekrzykiwałam go.
- Nie! Masz niespełna 17 lat, ale i tak jesteś nieodpowiedzialna! Masz natychmiast! powtarzam NATYCHMIAST wrócić do domu! Pożałujesz szczerze, że gdziekolwiek wyszłaś pod moją nieobecność! Bałagan w mieszkaniu, a Ciebie nie ma! Wstyd! Jak tak można?! Gdyby Twoja matka żyła nie byłaby z Ciebie zadowolona! – wrzeszczał
Przecież mama była w Australii! Dziobaki ją zamamlały na śmierć?
A nie, już się wyjaśniło:

- Musisz mnie teraz uważnie wysłuchać.. tata rzeczywiście pojechał do Australii, ale mama.. - kontynuowałam swoją wcześniejszą wypowiedź.. - podobno w moje pierwsze urodziny ktoś, nie wiem kto.. przyszedł.. i przypakował mojej mamie kulkę w głowę.. Tata mówił, że wyglądała jak krwawy anioł..
Taka straszna historia. Dlaczego ja się śmieję jak obłąkana?...

Chciałam wykorzystać tę szansę i pojechać na koncert marzeń.. żeby zobaczyć Ciebie.. i Twoich braci.. proszę zrozum to!
Punkt za prawidłowe użycie słówka „tę”. Ale poza tym… Przecież za miesiąc mieli być w Hamburgu, nie mogła poczekać?

- Heh.. Joe, ja Ciebie też! - odparłam i pocałowałam jego różowe, miękkie usta..
Jak dwie tłuste dżdżownice. Co ona ma z tymi różowymi ustami?

- DOBRANOCKA! DOBRANOCKA! - zaczęli wrzeszczeć jak goryle Jonasowie..
- Dobra macie świry jedne! - powiedziałam po czym przełączyłam na 1. program. Akurat leciały "Gumisie".. chłopaki zaczęli się kłócić, który z nich to taki jeden Gumiś - Grafii..
- Brak mi słów.. - pomyślałam śmiejąc się..
Mnie też.

Zanim położyłam się spać, wzięłam książkę pt. "Dwa oblicza"
(zaciekawiła mnie okładka.. była niebieska.. a na niej świeczka i żyletka, a na żyletce czerwona krew..) Czytałam ją do 22.00..
I ani słowa o treści. Okładka była niebieska, a krew czerwona. Zachęcające.

Hah! Dałam swojej wychowawczyni adres tego bloga.. jestem ciekawa czy przeczyta choć jeden odcinek
Jeny! Odważna czy głupia?

Zrobił symulację odchodzenia.
CO ZROBIŁ?

- O boże! - powiedziałam i ucałowałam w policzek, a ten zaśmiał się tak samo jak przy rapowaniu "Muffin Man" w Live Chat 15. września 2007 roku - czyli jak debil.
O Boże! – jęknęła Dzidka i zapłakała tak, jak podczas rozmowy z Niegdyś Jedynym 15 grudnia 2001 roku – czyli jak osoba w czarnej rozpaczy.

Nagle zauważyłam coś na jednej z szafce.. wiecie co? To był taki kolorowy papier z literkami samoprzylepnymi!
- Jaki bajer! - krzyknęłam sama do siebie
To w Niemczech nie znają samoprzylepnych literek? A mówią, ze to Polska jest sto lat za Murzynami.

Po godzinie grania w pokera znudziło nam się ta gra, więc zaczęliśmy grać w OSŁA..
zgadnijcie kto został osłem..
tak, nie mylicie się.. Joe! Wszyscy się z niego śmiali, a ten spalił buraka i poszedł do sypialni
Palić marchewki?

"Droga Anno! Z okazji Twojich imienin ja i reszta chcę ci złożyć życzenia
Takie najfajniejsze!     Frankie i Inni!! "
W Stanach obchodzi się imieniny?

Najpierw weszłyśmy do sklepu dla kobiet w ciąży.. Pani Dennis chciała tam wejść.. wytłumaczyła się tym,
że jej kuzynka spodziewa się dziecka.. no cóż wybrałyśmy śliczny komplecik.. zielona bluzeczka z długim rękawem, w jakieś żółte kwiatki czy coś, a do tego białe spodnie.. zastanawiałyśmy się też nad różową bluzką w białe serca z fioletowymi spodniami lub czarną bluzką z krótkim rękawem w wisienki z czerwonymi rurkami, ale stwierdziłyśmy, że najlepszy jest ten zielono-biały komplet.
Moment. Pani Dennis (to w końcu ona jest Jonas czy Dennis, a może to po prostu zwyczajna Denise?!) wybiera prezent dla kuzynki w ciąży. I zastanawia się nad spodniami RURKAMI?
A w ogóle to wybrały świetnie, lepiej nie mogły. Zielona bluzeczka w żółte kwiatki.. toż od takiego zestawienia można przedwczesnych skurczów macicy dostać.
A jakich ty się spodni spodziewałaś? Dzwonów może?

Bardzo mi się to podobało, nawet przyszła mi myśl przez głowę, że chciałabym być w ich zespole.
Głupia myśl..
No i już chyba wiem, co będzie dalej…
Albo w ciąży, albo na kolanach będą ją błagać o zostanie ich główną wokalistką.

- O matko!! Ona wygrała szóstkę w "Chybił Trafił" !! - krzyczał Joe. Już po pierwszych pięciu minutach cały Bus to wiedział. Gdy wreszcie to do mnie dotarło zaczęłam skakać i skoczyłam
na szyję Joe'mu przy czym krzyczałam:
- Wygrałam 7.000.000 euro!!!
W USA wygrała w Chybił Trafił. OK., zapewne mają coś podobnego. Ale dlaczego wygrała 7 milionów EURO? Unia taka ekspansywna, a my o tym nic nie wiemy?

- Szybko idź z tą kartką zanim stąd wyjedziemy! - krzyknął Joe, a ja wybiegłam jak poparzona z Tourbusu. Chłopaki pobiegli za mną.
Kobieta powiedziała, że musimy iść do głównej siedziby Totolotka.
- A nie to nie.. - powiedziałam, a mina mi zmizerniała.
- Zwariowałaś?! wygrałaś siedem milionów euro!! Jedziesz po te pieniądze! A my z Tobą! - powiedział Kevin.
Wróciliśmy i poprosiliśmy kierowcę, żeby zawiózł nas do siedziby głównej Lotka.
I pojechali. Autobusem. Ponieważ JB mają Tour Bus, Aktoreczka nawet nie pomyśli o jakiejś limuzynie.
Już widzę, jak oni wszędzie, nawet na rozdanie Grammy, autokarem jadą, chłe chłe.

- Joe.. Co ja mam zrobić z tymi pieniędzmi? przecież 7 milionów w portfelu nie będę trzymać.. - powiedziałam.
- Wiesz co ja myślę? - zapytał.
- Co? - odpowiedziałam.
- Że powinnaś założyć konto w banku! Bo ktoś może Ci w końcu tą kasę ukraść.. – stwierdził
NO COŚ TAKIEGO! Jonas, gratki, wpadłeś na bardzo dobry pomysł! Nikt poza tobą nie byłby w stanie… A te siedem milionów euro to wynieśliście z „głównej siedziby Totka” w siedmiu workach ze stemplami federalnymi?

Cała moja ręka była w krwi i szkle.. Jakiś rowerzysta przejechał obok nas po czym
się zatrzymał i powiedział:
- Mogę Wam pomóc jeśli chcecie!
I niczym Jezus Chrystus zbawiający świat gostek miał apteczkę.. zaraz z Joe obmyli mi tą dłoń
wodą utlenioną i założyli bandaż. Gdy to zrobili Jezus Chrystus wziął swoją apteczkę i odjechał na przedpotopowym rowerze. (…)Joe napisał autograf i oddał Jezusowi notes, po czym ten podsunął go mnie i poprosił o podpis.
S.Z.O.K.! Mało kto mnie zna, a Chrystus prosi mnie o autograf!
Dla Matki Boskiej. Nie odmawia się mamuni.
Hm. Nie jestem chrześcijanką (mimo bezspornego faktu ochrzczenia mnie kiedyś tam). Uważam, że Jezus był fajnym facetem, a Bóg, jeśli istnieje, musi mieć poczucie humoru. A jakoś to powyższe mnie nie bawi. Ciekawe dlaczego…

poszłam do najbliższego marketu.
Gdy w nim byłam zauważyłam chłopaka bardzo podobnego do mnie.. i mojego brata, który cztery lata temu uciekł.. po prostu nie wytrzymał atmosfery w domu.. Nagle ktoś do niego podszedł i powiedział:
- Dwayn! Wolisz colę czy sprite?
Dwayn! Imię mojego brata!
Jakiż zbieg okoliczności!

- pamiętasz tego mojego chłopaka? - zapytałam go.
- No.. pamiętam.. ten taki z fajnie ułożonymi ciemnymi włosami, okularami przeciwsłonecznymi na nosie, ukrywającymi się przed dzikim stadem fanów i z różowymi ustami, który gra w zespole.. jak on sie nazywał.. no. kurna.. Joe, no nie? - skomentował Dwayn.
Patrzy mi na to, że Dwayn jest gejem. Jaki heteryk opisuje w ten sposób innego mężczyznę?!

- Czy znałam?! Ja kocham Jonas Brothers! Jezu.. i ja się
na Ciebie wydzierałam.. matko wybacz mi! Ci dwaj chłopacy to byli Nick i Joe?!
Fanka, kocha ich, spędziła z nimi kupę czasu w klubie, ale nie poznała. No cóż. Amerykanie…

- uu.. tak szybko on się zakochuje? Poznali się dopiero wczoraj! - rzekłam zdziwiona.
- Taka już jego natura. - odparł Joe, a Nick dał już spokój Kevinowi, wrócił na swoje łóżko i dokańczał posta.
I mówi to dziewczyna, która dwa dni po poznaniu Joe myślała o nim „moja miłość”.

Po dwudziestu minutach przyszedł Joe z łazienki. Teraz była moja kolej. Wzięłam swoje ubrania, kosmetyki, szczotkę i poszłam. Jak znając mnie siedziałam tam dwie godziny..
Que?

Załóż sobie gadu-gadu i tam gadaj z tą Ashley, a nie po nocach nie dajesz ludziom spać!
Gadu Gadu. Tja.

złapałam za pierwszą lepszą kanapkę z wielkiego kolorowego talerza..
Kanapek z chleba już nie było, chłopcy zjedli.

W pewnej chwili.. zgłodniałam..
Złapałam się za brzuch, wstałam i zaczęłam tańczyć taniec robota.. Wszyscy przechodzący śmiali się do rozpuku, a ja nie przestawałam.. wreszcie przyszli chłopcy.. stanęli przede mną i patrzyli jak na kosmitkę..
- Ona jest głodna - stwierdził Joe.
Nie no, logiczne. Proste skojarzenie. Rusza się jak paralityk, znaczy jest głodna. Dureń by na to wpadł.

Joe zatrzymał się przy nim wyciągnął dolara i próbował go wsunąć do otworu w automacie..
No próżno.. banknot był tak nieszczęśliwie zgięty, że nie mógł go wsunąć.. klął pod nosem.
 Wyciągnęłam swojego dolara.
- Poczekaj! - powiedziałam i wsunęłam swojego pięknie prostego dolarowca.
Faktycznie rodzina niedocofów. Najpierw Kevin nie radzi sobie z centem w automacie, teraz Joe nie potrafi wyprostować banknotu…

- No dobra, dobra brzuch i głowa mnie strasznie bolą.. - odpowiedziałam.
Pani Dennis natychmiast podała mi coś z torebki.
- Masz! Na każdy ból!
Być może Ann ma zapalenie opon mózgowych. Może to wyrostek. Może nawet dżuma albo cholera. Ale po co się przejmować, kiedy nastolatka, za którą jesteśmy odpowiedzialni, zwija się z bólu. Tabletka z torebki i spokój. Może uciszę tę dziwkę, która mi syna zabrała, na zawsze…

Po godzinie jęczenia brzuch i głowa przestały mnie boleć.
Znudziło im się jęczenie i dały sobie spokój.

Dobity szok był już szokiem z najwyższej półki.
Ten bełkot to chyba skutek zapalenia opon mózgowych.

Następnego dnia szok zniknął, choć fakt był taki, że się nie wysapałam dzięki cudownemu pocałunkowi Kevina z Ash i przepięknemu filmowi.
Nie wysapała się? Pornola oglądała, jak nic!

byłam pewna tego, że przyjazd Jonas Brothers do Hamburgu zrobi nie lada furorę, tata dowie się, że
jestem w mieście i zabierze mnie siłą ze skrzydeł mojego własnego nieba..
Niebo Dzidki, ciężko łopocząc skrzydłami, przeleciało za oknem i ułożyło się do snu na balkonie.

- TAMAGOTCHI!! - krzyknęłam szczęśliwa sama do siebie.
Zaczęłam bawić się zabawką.. Stworzyłam kurczaka i nazwałam go kurczak.. podobało mi się to imię.. takie.. spontaniczne ?
Fakt. Gdyby dała mu imię Nabuchodonozorek, byłoby nudne i mało spontaniczne. Nabuchodonozorku, zrób kupkę – no jak to brzmi.
I jak to zdrabniać? Nabuchodek? Nabuchodzio?
Nabek, Chodek, Zorek…

Może do parku? - dodał.
- Na romantyczny spacer, Ty postawisz mi loda i nie będziemy ukrywać swojej cudownej miłości.. - rozmarzyłam się.
ŚLUPR! Plunęłam wodą na stół.
 

W tym momencie weszła Pani Jonas. Wyczuła dziwną atmosferę.
- Co się stało? - zapytała.
- Dziecko oknem wyleciało. - odparł drwiąco Joe, a ja wybuchnę łam śmiechem..
- A Ty z czego się cieszysz głupizno! - zlekceważył mnie z rękami na klatce piersiowej, a ja wciąż nie mogłam przestać się śmiać.
Tak rozmawiają zakochani. Ze sobą i z mamusią/teściową in spe. W dodatku, i tego nie mogę przeboleć, on ją lekceważy z rękami na klatce piersiowej

- Daj to! Umiem to naprawić! - powiedział Kevin.
- Daj to chiński sprzedawca jaj, który mieszka nad rzeką Kup Se! - skomentował Nick. Byłam ciekawa co mu się dzisiaj stało, że miał takie fajne i wesołe gadanie.
Eeeee. E. Fajne. I wesołe. E.

Wystarczy mi to, że musieliśmy zagrać koncert w klubie zabitym dechami! Z czego barmanka wyglądała jak babka z Kiepskich! - krzyczał Joe.
Cóż za niezwykła znajomość polskich seriali. Wiadomo, amerykańsku telewizju nadaje Kiepskich na okrągło.

- Ej a wiesz, że oni spali ze sobą razem? dzisiaj? - powiedział Kevin.
- uu.. i do czego zaszło? - zapytał tajemniczo Nick.
Chyba raczej „kto zaszedł”.
Słońce. Z rozpaczy. I powiedziało, że nie wzejdzie dopóki bohaterka nie wróci do Hamburgu.

Nagle ktoś zapukał..
- Puk Puk! - krzyknął.
- Kto tam? - zapytałam.
- Miłość! - odparł.
- Spier... - odpowiedziałam, a ten ktoś wszedł.
- Ale mnie szanujesz, skarbie - skomentował Joe, a ja się zaśmiałam.
Kolejna czuła rozmowa zakochanych. AŁtoreczce naprawdę chamstwo się podoba…

Wstałam wzięłam swoje ciuchy i poszłam się ubrać i umyć do łazienki.
Mówię Wam.. malować się w łazience w pędzącym [ nie aż tak, ale jechał szybko! ] Tourbusie nie jest łatwo..
Pewnie. W takich warunkach trudno stworzyć letki makijarz.

Myślałam czy ja podobam się Joe, dlatego tak cały czas kombinuje, żebym go pocałowała, czy po prostu chce się ze mną droczyć, bo wie, że mi się podoba.. ale w końcu.. parę dni temu powiedział, że "coś dzieje się w jego sercu"..
Arytmia?
Tachykardia?

Migotanie komór?

Usiadłam na jednej z trzech huśtawek i nie zdążyłam nawet się odbić, gdy
pod nogami wylądowało mi jakieś małe dziecko.
Lądowanie awaryjne. Awaria pieluchy.

Bałam się także, że w Hamburgu tata znajdzie mnie z olśniewającą szybkością..
i mnie zabierze.. do domu..
i już nigdy nie wyjdę, zobaczę chłopaków, a Joe mogła się pożegnać..
No dobrze. W takim razie Dzidka i Gabrielle też mogą się teraz pożegnać. Czytanie opek rozmiękcza mózg. Gabrielle przed chwilą napisała, że rozstąpi się „może czerwone” i to był sygnał alarmowy, że na razie kończymy na XX-tym odcinku.

Wyczerpanu Dzidku, rozmiękczonu Gabriellu i agresywnu Maskotku
pozdrawiają spod automatu z colu za centu.


1 komentarz:

jasza pisze...

• Nabucco

Moja ciocia mila psa zwanego Nabuchodonozor. Wołała na niego "Azor".

• kura z biura

Się pomyśli. Na razie, wraz z Sine, czołgamy się przez prawdziwe pole minowe. Przygotujcie się na niezły hardkor...

• Lwicaaaa


Hej, hej, hej. Strasznie podobały mi się analizy CSI, można się było popłakać ze śmiechu. Może dajcie kolejne? Proszę;)

http://caine-horatio.blog.onet.pl/Opowiadanie-I,2,ID330200153,DA2008-07-17,n

http://csi-miami-city.blog.onet.pl/003-V-H-cz-I,2,ID320849865,DA2008-06-02,n

• Cukroholiczku z Pingeru


Bardzu fajnu. A najlepszu
"(...)Bo cały autobus by się na niego zwalił" Buheheheu.
Ja mieć odmózgu. Nie mieć siłu. I chcieć siku!

• Ima


PADŁAM! Padłam i nie wstanę...

• madziaru


Stwierdzam, że ja się tak nie bawię - w Ameryku mają nawet centu w banknotu, kanadyjczyku natomiast jakieś opóźnione i moju portfelu ciężku
Opowiadanie całkowicie absurdalne, gratuluję wytrzymałości przy takim stężeniu głupotu

• jaszu

ciekawa jest też dwukrotna próba zatkania automatu z piciu pogniecionu banknotu.

• kura z biura


Ja się zastanawiam, czy lepsza nieletnia zakładająca kontu, czy całkiem letni Jarku (albo Lechu), co tegoż kontu nie miał i pieniążku trzymał w skarpetku u mamusiu.

• Furiu


O matku! 85 rozdziałów! Płodna ta aŁtorka... aŁtorku.
I ta nieletnia odbierająca nagrodę pieniężną w obcej walucie i zakładająca sobie konto, poezja.

• Bużum


Nie zazdroszczę matce bohaterki- wygłaszała sobie kobiecina spokojnie jakieś tam przemówienie w Australii a tu nagle kulka w łeb...
To pewnie ruska mafia ją dorwała, za produkcję tych trefnych banknotowych centów * kiwa wszechwiedząco głową*

• Sineiru


Gratuluju analizatorku odpornościu. opku przerażającu jedziu głupiznu.