czwartek, 7 kwietnia 2011

118. Królowa Szwecji, czyli Nie ma czasu taczek załadować! (1/2)


Drodzy Czytelnicy!
(Nie trzeba więcej słów,
zdejmijcie czapki z głów,
bo lecimy z klasykiem,
jak zwykle z dreszczykiem,
miłości, zerwania,
z budową zmagania,
siądźcie i czytajcie,
na czoła uważajcie!)


No właśnie. To ja dodam tylko jeszcze, że w opku czeka nas mnóstwo cudnych cudności oraz zdjęć przedstawiających rzeczone cudności, aŁtorka zaś jest kobietą niezwykle oszczędną - oszczędza miejsce, rezygnując całkowicie ze spacji po znakach przestankowych. Indżoj!

http://me-and-nick-jonas.blog.onet.pl/
Analizują: Kura, Dzidka, Gabrielle, Mikan.


-...Allis pospiesz się bo spóźnimy się na samolot-krzyczała moja mama z dołu.
Te mamy zawsze krzyczą. Z dołu albo na peronie 9 i 3/4.
I zawsze poganiają swe nieszczęsne córki. Jakby nie wiedziały, ze poranne czynności wymagają czasu i skupienia.

-I była bym bardzo szczęśliwa z tego powodu-powiedziałam cicho do siebie , a głośniej dodałam-Już idę mamo!-O przepraszam...nie przedstawiłam się wam.Jestem Allison Belle i mam 17 lat.Jestem pół polką, pół amerykanką.
A ja pół oberkiem i pół tapczanem.


 Moje nazwisko jest amerykańskie po tacie, a żeby nie brzmiało to jakoś dziwnie mama dała mi na imię Allison.
Że też u nas rodzice nie pomyślą czasem, że z nazwiskiem "Kowalski" nieco dziwnie wygląda imię np. "Brajan".

Do dziś mieszkałam w Polsce lecz mój tata postanowił rozwinąć skrzydła i przeprowadzić się do Las Angeles.
W połowie drogi pomiędzy Los Angeles a Las Vegas.
Lub Los Angeles i Lasem Kabackim. Wypadnie gdzieś na Atlantyku chyba?
Mniej więcej na wschód od Wyspy Księcia Edwarda.

Moi rodzice mają dużą firmę budowlaną i zarabiają mnóstwo pieniędzy.Firma jest znana na skale światową.Tata dostał duże zlecenie i bardzo ważne.Miał dokończyć dom jakichś sławnych gwiazdorów i dostać za to dużo kasy.
*drapie się w głowę i nie może zdecydować, czy sprowadzanie firmy z Polski dla dokończenia domu amerykańskiej gwiazdy to oszczędność, czy rozrzutność*
Ekstrawagancja?

Ponieważ lubię zajmować się firmą (bo to takie miłe i relaksujące zajęcie, zwłaszcza dla dojrzewającej nastolatki) i umiem, często pomagam tacie.Przykład??Moi rodzice są prezesami i nie muszą nic robić(w sensie fizycznej pracy).Mama zajmuje się papierkową robotą, a tata nadzoruje pracowników i mówi co mają poprawić, więc ja jako dobra córka czasem, kiedy tata musi gdzieś pojechać zastępuje go, i wydaje polecenia pracownikom.
Aha. A dzielna pomocnica taty ma lat...?
Siedemnaście. Jest już bardzo doświadczoną, dorosłą kobietą (ale wygląda najwyżej na szesnaście).
Dobre kremy przeciwzmarszczkowe w cenie.
A ponieważ wiedzę o budowlance wyssała z mlekiem matki, mamy tu kolejnego geniusia, który nadzory, odbiory i dekory ma w małym paluszku.

Jeśli chodzi o naukę to mam przyzwoite oceny, są naprawde dobre...z angielskim nie mam żadnego problemu, ponieważ mój tata mnie uczył i uczyłam się też w szkole.Gdyby ktoś mnie nie znał pomyślałby, ze jestem prawdziwą amerykanką...
Przy bliższym poznaniu niestety wychodzą na jaw cechy wersalki.
Na plus zaliczmy aŁtorce, że jednak wpadła na pomysł, jak rozwiązać problem porozumiewania się w języku obcym.

No ale dość już o mnie (akurat...).Wróćmy do momentu od którego zaczęłam.
 Wzięłam swoje torby i zeszłam na dół.Po chwili przyjechała taksówka, zapakowaliśmy się do niej i pojechaliśmy na lotnisko.Na lotnisku było mnóstwo ludzi.Po wykonaniu wszystkich procedur siedziałam wygodnie w samolocie obok moje brata Ethana, starszego ode mnie 2 lata, włożyłam słuchawki na uszy i nie przejmowałam się niczym...
 Po kilku godzinnym locie dotarliśmy do celu.
Kilka godzin z Polski do LA? Ja też tak chcę!!!
Przecież ustaliłyśmy, że to LA na środku Atlantyku :)

Było po prostu przepięknie.Odebraliśmy bagaże i udaliśmy się taksówką do naszego wielkiego domu. 
 Jeszcze go nie widziała, a już wie, że wielki.

Kiedy dojechaliśmy pod dom nie mogła się nadziwić własnym oczom...dom był po prostu przepiękny.Nie jakiś przesadnie duży, ale miał w sobie to coś...
Akapit wyżej pisałaś, że był wielki.
Te opisy zaczynają mi coś przypominać... *zamyśla się*

Naprawdę mi się podobał.Z zewnątrz wyglądał tak. 


 
Dom zaiste cudownej piękności. Wręcz słychać z offu "Uwaga Smerfy!!! Zbliża się Gargamel!!!"


Po chili wyszedł po nas kamerdyner i gosposia.
Gosposia odetchnęła z ulgą. Na obiad miało być chili con carne.
Ka-mer-dyner! *Zwija się ze śmiechu po podłodze* I co jeszcze, szpaler lokajów w liberiach, ochmistrzyni z pękiem kluczy?
(hm, a może to wpływ "Niani Frani"? Tam, zdaje się, mieli kamerdynera...)
Panienko, panienka pozwoli, że zdejmę jej buty.

Zajęli się bagażami, a ja i Ethan zaczęliśmy pędem gnać do domu jak banda debili.W środku był jeszcze piękniejszy niż z zewnątrz.Kiedy już obejrzeliśmy cały dom poszliśmy do swoich pokoi.Gdy weszłam do pokoju oniemiałam z wrażenia...Był odjazdowy.Wyglądał tak.


 
  
Mary Sue powinna mieć chyba również świetny gust, czy się mylę?
Ale przecież ona ma świetny gust! Nie widać? ;)

Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wejść!-krzyknęłam (jak na udzielną księżną przystało. Chyba jak na dragona.) Drzwi się otworzyły i ujrzałam w nich Ethana.
-Co tam sios...wow!Ale masz odjazdowy pokój!-powiedział z uznaniem.
- Bo w moim stoją jakieś wiadra i szczotki... - dodał ciszej.
I schody mi skrzypią nad głową.

-Słyszałaś co powiedział przed chwilą tata?-spytał mnie.
-Niee...pewnie zaraz mi powiesz.
-To pierwsze zlecenie, to duże takie pamiętasz?
-To co z nim?-spytałam poirytowana.
-Okazuje się, że to zlecenie będzie wykonywane dwa domy dalej-powiedział uradowany.
-I?...I co ty się w ogóle tak szczerzysz?
-Coś ciężko myślisz siostra dzisiaj-skomentował-To znaczy, że obok nas będą mieszkały jakieś sławy!-wydarł mi się do ucha.
-A no tak!-pisnęłam.
Na przykład Dolly Parton i Wayne Newton. 


Naszą radość niestety przerwała gosposia Sophie, która zapukała.
-Wejść-powiedziałam.
-Obiad już gotowy.Rodzice proszą zejść na dół-powiedziała i uśmiechnęła się do nas.Była to starsza pani.Czułam, że ją polubię.
I z tej okazji mówię "Wejść"?
No wiesz. Ze służbą w stosunkach dobrych, ale jednak na dystans.
Niech se nie myślą.


 Oczywiście Ethan musiał powiedzieć coś mądrego do mnie i zaczęliśmy się gonić i przepychać.Co jak co musiałam przyznać, że jak na rodzeństwo mięliśmy bardzo dobre stosunki, a nie takie o których się często słyszy.
 Po obiedzie poszłam się rozpakować, a następnie poszłam obejrzeć ogród.Był oczywiście cudny jak wszystko w tym domu .

Wszystko było tam cudne, a najcudniejsza byłam ja.

Ponieważ wczoraj poszłam spać bardzo wcześnie, wstałam o 6.00 i wolnym krokiem pomaszerowałam do łazienki.Wykąpałam się, wysuszyłam i wymodelowałam włosy, a na koniec się ubrałam w jasne, jeansowe spodenki, biały T-shirt i białe trampki.
I wyglądałam jak kierownik działu "Nabiał". (Kiedyś byłam w supermarkecie ubrana w białe spodnie i białą kurtkę, i ktoś mnie zaczepił z pytaniem, gdzie znajdzie jogurty.)

Kiedy skończyłam się szykować była godzina 6.40, a do szkoły szłam na 8.00.Nie musiałam się śpieszyć, bo rodzice kupili mi samochód.Prawo jazdy mam od jakiegoś miesiąca.
JAK? W Polsce egzamin na prawo jazdy można zdać najwcześniej w dniu 18 urodzin. Ona ma 17. W Stanach można od 16 roku życia, a ona w Los Angeles, przepraszam, Las Angeles, jest od wczoraj i już zdążyła wyrobić sobie amerykańskie.
Wyrobiła w Polsce. Korespondencyjnie.

Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia jaki samochód kupili mi rodzice, ale przestałam się nad tym zastanawiać, bo przypomniała mi się, że nie zrobiłam wczoraj czegoś barrdzo ważnego.Mianowicie postawić sobie na szafce nocnej zdjęcie mojego idola Nicka Jonasa.
Pal sześć samochód, czymże on jest przy zdjęciu Loczka!

Nie to żebym nie lubiła Joe i Kevina, ale to głos Nicka mi się podobał.Po postawieniu zdjęcia powiesiłam sobie na ścianie plakat mojego największego idola Justina Timberleaka.
No! Nie ja jedna... *mruczy pod nosem*
Pierwszy raz widzę opko pisane o kimś innym, niż największy idol.
Nie wiem, czy JT byłby zachwycony widząc, że jego największa fanka nawet nie wie, jak pisze się jego nazwisko.
Brakuje jeszcze standardowego "Sorry, nie wiem, jak to się pisze xD".

Mam wszystkie jego płyty więc to do czegoś zobowiązuje.
Na przykład do przekręcenia "lake" na "leak"?
Tak. Jak się ma wszystkie płyty, to już można.
To nie Justin, tylko Julian i nie Timber- tylko Wikileak.


 Po jakiś 15 minutach zeszłam na dół na śniadanie.Weszłam do kuchni, a tam była Sophie.
-O!Już wstałaś.Podać ci śniadanie?-zapytała.
-Tak poproszę-Usiadłam przy stole i czekałam.Po chwili pojawiła się gosposia i podała mi jedzenie.Poprosiłam ją aby się do mnie przysiadła.
-Powiedz mi Sophie długo tu mieszkasz?-zapytałam.
-Od urodzenia-uśmiechnęła się do mnie.
-I podoba ci się to miasto?Znaczy co o nim sądzisz?
-To miasto z głęboką przeszłością i z bardzo świetlaną przyszłością.
Głęboka i świetlana odpowiedź.

To w końcu Los Angeles.-powiedziała i zaśmiała się.
-Wiesz gdzie jest mój pies Elvis?-zapytałam.
BoCHaterka ma trudności ze skupieniem się na temacie rozmowy. Ciekawe, jak jej wychodzą te rodzinne interesy.
- Panno Allison, a co do otynkowania północnej ściany...
- O, o! Motylek! Motylek!
Albo też w nosie ma to, co mówi do niej jakaś tam gosposia.

-Tak w salonie śpi...a dlaczego go nazwałaś Elvis?
-Bo tak nazwał psa mój idol Nick Jonas i podoba mi się to imię.-powiedziałam i poleciałam po psa.Wybiegając z domu krzyknęłam-Idę z Elvisem na spacer.
Farin też miał psa o imieniu Elvis, pamiętacie? Miejmy nadzieję, że nazwał go na cześć Presleya, a nie psa Nicka Jonasa ;)
Od strony Graceland powiało. Tak jakby obracał się tam prędko jakiś wiatraczek...


Uwielbiałam mojego psa był ze mną zawsze i dodawał mi otuchy.
- Nie martw się, stara, wszystko będzie dobrze - powiedział pies, przybił piątkę i zanucił "Love Me Tender".


Wyszłam za bramę i skręciłam w prawo.Szłam po okolicy i się rozglądałam.Po chwili zobaczyłam przecudny dom w którym mogły mieszkać tylko gwiazdy więc domyśliłam się, że to ten dom tata ma remontować.
A w czym się ta jego przecudność objawiała? Ściany były wysadzane diamentami? A może wyglądał TAK?
Uhum. A naokoło pewnie same chatki z drewna?


Z zewnątrz  był zrobiony lecz przez okna było widac, że w środku nie jest dokończony.Stanęłam przed nim i przyglądałam mu się uważnie.Delikatne promienie słońca oświetlały moją twarz, a wiatr manipulował kosmykami włosów.
Co ma stan remontu do jej fryzury?
Nic, ale co trzy-cztery zdania należy robić wzmiankę o własnej urodzie, bo inaczej czytelnik zapomni.
Masz na myśli zdanie "Z zewnątrz  był zrobiony lecz przez okna było widac, że w środku nie jest dokończony"? :)
Podejrzewam, że straszne tam przeciągi.


Kilka sekund później straciłam koncentrację [zatonąwszy w zachwycie nad własną przecudnością] i Elvis mi się wyrwał.
Nosz kurczę! Bo ciężko tak: rozglądać się, wyprowadzać psa, wyglądać dobrze i jeszcze zachwycać się domem. Za dużo na raz!


Pobiegł prosto do remontowanego domu.Nie miałam wyjścia musiałam biec za nim.Już 3 minuty później złapałam go za domem.
Ze stoperem w ręku! Rekord w łapaniu uciekającego psa właśnie został pobity!


Ogród był bajkowy i taki ogromny.Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 7.32.
Zadanie: oblicz, ile czasu boCHaterka zachwycała się domem.


Zaczęłam biec do domu bojąc się, że się spóźnię pierwszego dnia do szkoły.Kiedy dotarłam do domu wszyscy siedzieli przy stole, a ja jak wiatr wpadłam po książki i wyleciałam krzycząc-Bye!
 W garażu czekał Josh nasz kamerdyner,otworzył mi samochód.Przyjrzałam się uważnie.Samochód był piękny.Wyglądał tak       

Bo nasza Allison Belle nie zadowoli się byle używaną furgonetką, nie?

Wsiadłam i pojechałam.
A potem dojechałam i wysiadłam.
Poszłam i doszłam.
Zeszłam.
Zaszłam.

 Kiedy dotarłam do szkoły miałam jeszcze pięć minut  do lekcji. [Łeee. Spodziewałam się "szkoła wyglądała tak".] Cała młodzież patrzyła na mnie jakbym była jakimś niespotykanym zjawiskiem. No tak...uroki bycie nowym w szkole...
No tak... Mary Sue...
Jesteś pewna, że nikt nie przyczepił ci na plecach kartki z napisem "Kick me"?

 Po kilku minutach szukania, znalazłam sale w której miałam mieć angielski.Usiadłam pod klasą i czekałam aż zacznie się lekcja.Po chwili zadzwonił dzwonek.Weszłam do klasy jako ostatnia, nauczycielki jeszcze nie było.Rozejrzałam się po pomieszczeniu.Wszystkie ławki były zajęte oprócz jednej, w której siedział brązowowłosy chłopak, który przyglądał mi się uważnie. Peszyło mnie to. Moją uwagę  przykuły dwie dziewczyny, które uśmiechały się do mnie przyjaźnie . Nieznajomy, który wcześniej patrzył się na mnie mi kogoś przypominał, ale nie byłam do końca pewna.
Standardowe opkowe upośledzenie umysłowe (SOUU) - niemożność rozpoznania swojego idola.
Mam teorię: idol wchodząc na scenę woła "Transformacja" i zmienia się w superzajebistego gościa, w niczym nie przypominającego tego zwykłego chłopaka, co chodzi do szkoły.
*skojarzenia z Hannah Montana*
Młoda jesteś, załogi G nie oglądałaś :)
*wynurza się z wyszukiwarki* To coś sprzed czasów "Czarodziejki z Księżyca"?
Owszem! *Pogrąża się we wspomnieniach pięknych oczu Marka i chmurnej miny Jasona*

Moje rozmyślania przerwała nauczycielka wchodząca do klasy.
Bezczelna! Jak ona śmiała!


Spojrzałam na chłopaka, a on wykonał gest ręką, żebym usiadła koło niego.Z uniesioną głową podeszłam do ławki,położyłam książki i nie zawracałam sobie nim głowy.
No tak. Od razu trzeba pokazać, kto tu jest faraonem, a kto ciągnie bloczki.
No wiesz? Ręką na nią machnął!

Odliczałam minuty do końca lekcji.Z nerwów zaczęłam tupać nogą.Po chwili nauczycielka powiedziała
-Coś nie tak Belle?-spytała mnie.
-Nie proszę pani, wszystko w porządku-odpowiedziałam i spaliłam cegłę.Pani zainteresowała się czymś innym, a nieznajomy podsunął mi karteczkę z napisem:''Jestem Nick Jonas, ale ty chyba to wiesz?''
Nie wie. Ma jego zdjęcie przy łóżku, to jest jej idol, ale mimo to NIE WIE. Dobrze, że się przedstawił, bo dalej chodziłaby w błogiej nieświadomości i mordowała sobie mózg domysłami.

Spojrzałam na niego i z powrotem wbiłam wzrok w liścik.To rzeczywiście był on.I był taki zarozumiały, że poczułam narastającą irytację.
Widzisz? Niedobrze, że się przedstawił, bo pokazał, że jest zarozumiały.
Dobre wychowanie nakazuje przywalić na dzień dobry torbą z kapciami i odmówić przedstawienia się. Wszystko po to, żeby boChaterka mogła sobie poumierać z ekscytacji i ciekawości.

Szybko mu odpisałam ''A ja królową Szwecji,ale to chyba nawet wiesz?Prawda?'' .Podałam mu karteczkę.Chłopak po przeczytaniu jej, spojrzał na mnie zaskoczony.Uśmiechnęłam się do niego drwiąco i do końca lekcji nie odpisywałam na jego liściki. Po chwili zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji.
Po raz pierwszy w życiu boCHaterka pożałowała, że lekcje nie trwają półtorej godziny - mogłaby go dłużej wyniośle ignorować.
A Nick zdaje się znacznie zakrzywiać czasoprzestrzeń. KLIK, KLIK Zważywszy na system szkolnictwa w Stanach, mało prawdopodobne jest, że Nick i Allison uczyliby się w jednej klasie (pomijam całkowicie absurdalny pomysł, że gwiazdy chodzą do zwyczajnej szkoły).
Ot, mamy tradycyjnie przeniesienie realiów szkoły w Polsce na grunt amerykański. Dobrze, że dzień nie zaczął się od kartkówki z języka polskiego.

Chwyciłam książki w ręce, wpakowałam je do torby, wybiegając z klasy jak burza nie chcąc być zatrzymana przez chłopaka .
A skąd ta pewność, że zatrzymałby cię? Może też nie ma ochoty gadać z taką, co na dzień dobry odęła się i udaje księżniczkę?
Kuro! Toż to Mary Sue. Nie ma innej opcji!

[Allison poznaje dwie koleżanki, z których jedna ma na imię Lola, a druga Tess. No i powiedzcie, jak mogłyśmy nie zanalizować opka, w którym pojawia się Tess?]

-Hej córcia-powiedziała mama.
-Jak było w szkole?-tata.
-A no dobrze.Poza tym, że siedzę w jednej ławce z Nickiem Jonasem to wszystko jest SUPER!I
Nie rozumiem tych marysujek. Powinna sikać po nogach ze szczęścia, że siedzi w ławce z idolem, a stroi jakieś fochy.
Zadziwiający jest ten rozdźwięk. Podkochuje się w nim, ale gdy los sadza idola w jej ławce, to już jest gorzej niż wojna.
Idol z bliska ujawnia skazy na wizerunku.
Co się dziwicie? Która dziewczynka w podstawówce ucieszyłaby się, gdyby ją posadzić w ławce obok obiektu westchnień. Prędzej przywali koledze piórnikiem. Poziom rozwoju emocjonalnego siedemnastoletniej boChaterki pasuje właśnie do podstawówki

 Po podwieczorku pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.Rozmyślałam o Nicku i o tym,że już się pewnie do mnie nie odezwie z czego nie jestem zadowolona.
I tak źle, i tak niedobrze.
Bo najlepszy jest wariant: odzywaj się do mnie, a ja będę milczeć jak głaz.

 O godzinie dwudziestej pierwszej trzydzieści zaczęło mi się nudzić wiec postanowiłam pójść do magicznego ogrodu sąsiadów.Po piętnastu minutach znajdowałam się na miejscu.
Toż oni ponoć mieszkają "dwa domy dalej". Przez kwadrans to można przejść z kilometr niespiesznym spacerkiem.
Pewnie ze trzy razy zgubiła się po drodze.

Usiadłam na trawniku, wsłuchana w szum drzew.
Ja wiem, że to jest dom, który ma pod opieką firma taty... Ale, na bora, to chyba nieładnie tak szlajać się po cudzej posesji?

Siedząc w ciszy usłyszałam jakiś szelest,wystraszona nie na żarty,zaczęłam się nerwowo rozglądać.Po kilku sekundach usłyszałam, że ktoś siada obok mnie.Obróciłam się i moje piękne oczęta (samokrytyka rulez) ujrzały pana ''to ja wielka (spadająca jak dla mnie)gwiazda''.
Boru mój zielony, jeszcze tegoż ranka ustawiała sobie jego zdjęcie na szafce, a tu już spadająca gwiazda?!
Ha, wiem! Okazało się, że Nick Jonas obficie się poci!

Tylko co zrobić z psem? Przechrzcić?
Aaron tyż ładne imię.

Chłopak wyszczerzył się do mnie.
Mrau.

-Witaj królowo Szwecji-przemówił nadal się uśmiechając.Za to mój uśmiech wykrzywił się w grymas.
-Dziewczyno!-wrzasnął-Co ja ci zrobiłem, że mnie tak nienawidzisz?-zapytał sfrustrowany.
-Pokazałeś swoje prawdziwe oblicze-odparłam nie patrząc mu w oczy.
Pewnie gdyby się nie przedstawił, też uznałaby go za gbura.

-Po czym to wnioskujesz?-drążył spokojniejszym tonem.
-Jeszcze się pytasz?-podniosłam trochę ton głosu.
Użyłeś niewłaściwej kartki, nie tej czcionki i długopisu zamiast pióra!

-Przepraszam...przepraszam za to, że nie wiem co ci zrobiłem-powiedział stłumionym głosem.
Dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy,a w powietrzu aż się czuło tę niezręczność.W końcu odezwałam się pierwsza:
-Co tu w ogóle robisz?
-To mój dom-odpowiedział wyluzowany.
Kości oddzieliły mu się od mięsa.

-Że co???!!!-wrzasnęłam
 Też bym wrzasnęła na widok rozpadającego się Nicka :-)
- Poznaj me wnętrze - rzekł namiętnie Nick.

Z wrażenia aż wstałam.Po prostu nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.Nick spojrzał  na mnie pytającym wzrokiem i widać było po nim, że jest zagubiony...nie wiedział co się dzieje.
Bo zastanawiał się, czy ma przed sobą prawdziwą idiotkę, czy ona może tylko się zgrywa.

-Żartujesz?Proszę powiedz, że żartujesz-mówiłam cicho...zaczęłam panikować.Chłopak przyjrzał mi się uważnie, ręką przestawił moją głowę tak żeby mógł spojrzeć mi prosto w oczy.
 Wiatr nią manipulował, a teraz Jonas.
 Śrubki chrupły.

-Możesz mi powiedzieć...-zastanowił się, tym razem starannie dobierał słowa-...dlaczego tak bardzo nie chcesz żebym się do ciebie zbliżył?
-W jakim sensie?-panika brała górę nad mną.
W biblijnym, słonko.

Spojrzałam w jego oczy i dopiero teraz zobaczyłam jakie są piękne.On zaczerwienił się i powiedział:
-Chodzi mi o mieszkanie obok ciebie...dlaczego aż tak bardzo tego  nie chcesz?-Zaczęłam uciekać wzrokiem.-I dlaczego nie patrzysz mi w oczy? 
Bo nie nazywasz się Rosół.

-Ja...po prostu...ty jesteś...ja nie...-zaczęłam się jąkać, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.To było niesamowite...siedzę sobie ze swoim idolem w jego ogrodzie i nie panuje nad emocjami, bo nie jest mi obojętny...to chore.Nawet nie zauważyłam kiedy zaczął się zbliżać.Nasze usta dzielił zaledwie jeden centymetr [a dokładnie 1 cm 0,05mm], ale ja nie mogłam na to pozwolić.Było kilka bardzo ważnych powodów.Po pierwsze wcale go nie znałam, wiedziałam tylko tyle, że jest jakąś gwiazdką(dla innych, nie dla mnie).
Aha. Jego zdjęcie stawiam przy łóżku tylko po to, żeby się napatrzeć. Bo jak się człowiek tak napatrzy, to tak znienawidzi, że szok.
Może właśnie to oznaczało stwierdzenie "nie jest mi obojętny"? No fakt, też bym się nie chciała całować z kimś, kogo nienawidzę, że szok.

Po drugie miałam świadomość tego, że to mogłoby się szybko skończyć , a po trzecie bałam się zaangażować przez to co się stało w przeszłości...
Jesuuuu! Czy każda znajomość z chłopakiem od razu ma przeradzać się w związek?!
Zwłaszcza jednodniowa. A ona już się boi.
To mi wynika gazetowego forum Kobieta, gdzie pisują podobno dorosłe jednostki. Jedna raz uznała, że skoro ją kolega z pracy dwa razy do domu podrzucił, bo miał po drodze, to na pewno coś do niej czuje i co ona ma robić, bo ona ma przecież męża i nie może uwikłać się w romans.

może wam nie wspomniałam, że chodziłam z pewnym chłopakiem, który mnie nie rozumiał i nawet się nie starał, a co gorsza...próbował mnie wykorzystać, co oznacza zgwałcić.
No oczywiście. Czymże byłoby opko bez Mrocznej Tajemnicy z Przeszłości.

[BoChaterka ucieka z płaczem i spędza cały wieczór na pochlipywaniu. Ciach!]

***Oczami Nicka***


 Tak,to ja Nick Jonas.Wokalista zespołu Jonas Brothers, brat Joego i Kevina, chłopak za którym uganiają się tłumy dziewcząt. Dotąd moje życie było bezbarwne,proste.Wyjeżdżałem w kilku miesięczne trasy.Wracałem i tak w koło.Dziewczyny chodziły za mną stadami, a ja nie musiałem przejmować się niczym.Chodziłem na gale, wydawałem z braćmi płyty-normalne życie gwiazdy.
Proste, bezbarwne życie.
Jedni sprzątają kominy, inny budują domy, a jemu akurat przypadło gwiazdą być.
Taka karma.

Spotykałem się z różnymi dziewczynami z show biznesu, nigdy jednak nie były to dziewczyny zwykłe(w sensie popularności).Oczywiście dziewczyny w szkole cały czas za mną latają,a ja nie zwracam na nie uwagi i to nie dla tego,bo uważam,że skoro są nie znane to znaczy,że są gorsze.Skąd.
Miłosierny pan. Ludzki. Wspaniałomyślny.

Po prostu żadna nie była inna niż wszystkie,nie wyróżniała się z tłumu i serce przy niej nie waliło mi jak oszalałe.
Jak rozumiem, Nick zrobił dokładny przegląd wszystkich dziewczyn ze szkoły?
Ta, casting na Dziewczynę Gwiazdy.


Aż do dzisiaj.Kiedy weszła do klasy zaczęła się rozglądać z zagubionym wyrazem twarzy.Nagle jej wzrok zatrzymał się na mnie.Przyglądałem się jej, co chyba ją peszyło.Szybko odwróciła wzrok zerkając na coś za mną.Po chwili do klasy weszła nauczycielka , a ja machnąłem do niej aby usiadła obok mnie. [Nauczycielka?] Uniosła wysoko głowę i usiadła obok, kompletnie mnie lekceważąc.Chyba mnie nie zna-pomyślałem.Mijały minuty,a ja co raz bardziej głupiałam.
Aż z tego zgłupienia zapomniałom, jakiej jestem płci.


Wyglądała tak pięknie, a jej zapach mącił mi w głowie.
Hm, powtórka ze Zmierzchu?
W końcu to Bella.
Albo w coś wdepnęła po drodze.


Ona za to chyba była zdenerwowana,bo zaczęła tupać nogą [mówiłam? Chciała się pozbyć tego, w co wdepnęła] a nauczycielka zwróciła jej uwagę.Nie wytrzymałem i napisałem do niej liścik: ''jestem Nick Jonas,ale ty chyba to wiesz?''.Podałem jej liścik,a ona przeczytała go i spojrzałam na mnie,po czym zaczęła mi odpisywać.Wręczyła mi karteczkę.Odczytałem: ''A ja królowa Szwecji,ale ty to chyba wiesz?Prawda?''.Byłem zdezorientowany.O co może jej chodzić-zastanawiałem się.
No jak o co. Przedstawiła się, tak samo, jak ty jej.


Zadzwonił dzwonek,a ona jak poparzona chwyciła książki i wyleciała z klasy zerkając na mnie przelotnie.
 Zaraz po lekcjach pojechałem do domu,cały czas o niej myśląc.Kiedy wszedłem do domu byłem tak zamyślony, że nawet nie przywitałem się z braćmi(piszę braćmi, bo mieszkamy sami bez rodziców.
A jakby mieszkali z rodzicami, to napisałby "z siostrami"?

Rodzice mieszkają w tym samym mieście, ale w innym mieszkaniu).
Problem rodziców, jak zawsze, rozwiązany szybko i bezboleśnie.
Przynajmniej nie zostali zabici.
Jak to, nie będzie katastrofy lotniczej?
I listu dostarczonego przez dom pogrzebowy?


Pobiegłem na górę, rozwaliłem się na łóżku i myślałem o pięknej dziewczynie,która bardzo mnie nienawidziła,a ja nie miałem pojęcia dlaczego tak jest.O godzinie dwudziestej zszedłem na dół.
-No proszę,proszę...któż to nas zaszczycił swoją obecnością-zironizował Kevin.
-A w ogóle to co ci odbiło-Joe.
-Ale, że co?-zapytałem lekko zmieszany.
-Wchodzisz do domu i się nawet nie witasz, następnie siedzisz kilka godzin w pokoju-podsumował Joe.
-Ja już wiem-ryknął Kevin tak, że bankowo usłyszała go cała dzielnica.Spojrzeliśmy się na niego jakby był upośledzony-Nick się zakochał i piąteczka dla Kevina-powiedział i klasnął w ręce.
Widać, że panna ogląda "Jonas w Los Angeles" - Kevin tam robi za kompletnego przychlasta.
Jakie to oczywiste. Nick zachowuje się inaczej, niż norma przewiduje, na pewno się zakochał! A może, nie wiem, zarysował sobie samochód?

-To prawda Nick?-dopytywał się Joe.
-No właściwie...to jest taka jedna, która zawróciłam mi w głowie,ale nic z tego-powiedział,a jego twarz posmutniała.
Klasyczna zmiana narracji w środku zdania. Coraz bardziej zachwyca mnie to opko!

-Dlaczego?-Joe i Kevin.(Razem?)
-Bo ona mnie nie cierpi.
-Dlaczego?-bracia ponowili pytanie.
-Traf chciał,że siedzę z nią w jednej ławce w szkole.Nie mogłem wytrzymać i napisałem do niej liścik,a ona zachowała się po chamsku.
Zachowała się po chamsku i dlatego mnie nienawidzi.
Nie padła mu do stóp z uwielbieniem, chamka jedna.

-Słuchaj brat znacie się dopiero jeden dzień...dajcie sobie szanse,ale powoli-powiedział Joe ,a Kevin mu przytaknął.
 Siedzieliśmy tak i siedzieliśmy aż w końcu podniosłem się i powiedziałem,że wychodzę.Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści.Wsiadłem w samochód i pojechałem do naszego domu,a konkretniej do ogrodu,który był naprawdę cudny.
Tak, już to wiemy.

Kiedy wysiadłem z auta,zacząłem kierować się w stronę ogrodu.Szedłem bardzo cicho.
Pomysł skradania się we własnym ogrodzie, wydaje mi się co najmniej dziwny.

Stanąłem za drzewem...nie mogłem uwierzyć własnym oczom.W moim ogrodzie siedziała piękność o nazwisku Belle(no co?tylko tyle wiedziałem).Oparłem się o drzewo,które zaszleszczało.
Jak wsadzę "zaszleszczać" w pewien aŁtorkowy otwór... *międli inwektywy*
Może chodzi o to, że kora odpadła?
Albo coś zakleszczało?

Dziewczyna zaczęła rozglądać się nerwowo.A co tam?-pomyślałem i usiadłem obok niej.
[i w tym miejscu mamy dokładnie, co do słowa powtórzony wcześniejszy dialog. Ciach!]

 Po wyjściu z pod prysznica spojrzałam w lustro i się przeraziłam,bo wyglądałam jak potwór,zapuchnięte oczy od płaczu,worki pod oczami po nieprzespanej nocy.
Jaka ona wraźlywa. Jak przeżiwa... jednodniową znajomość.
To chyba jakaś cecha związana z imieniem Bella. Wiecznie Zamyślona z analizy 102 też tak miała, pamiętacie?

[Pomijamy dłuższy fragment, w którym wszyscy - gosposia, koleżanki z klasy - wypytują boCHaterkę, dlaczego płakała i czy to przez chłopaka. Zaznaczmy tylko, że Allison poznaje Michaela, sąsiada z naprzeciwka. Być może okaże się to ważne dla akcji, być może nie...]

Kiedy podeszłyśmy pod klasę,drzwi były jeszcze zamknięte,więc wszyscy czekaliśmy.Dopiero teraz przyjrzałam się osobą z klasy.
Ja przyglądam się oczami z głowy.

Była ona podzielona na grupki takie jak:
1.Najprzystojniejsi,najsławniejsi w szkole i najbardziej wysportowani(do tej grupy zalicza się Nick Jonas).
2.Kujony
3.Lalunie Barbie
4.Dzieciaki,które wszystko i wszystkich olewali.
5.Szare myszki
6.Ja,Lola i Tess-najładniejsze dziewczyny ze szkoły(śmiech).
Grupki te były łatwo rozpoznawalne - ich członkowie stali razem (w grupkach), dzierżąc nad głowami tablicę z nazwą (grupki). Dla wygody Mary Sue.
BTW głupawy ten podział - kujon nie może być szarą myszką na przykład? A doświadczenie mi mówi, że grupy 1 i 4 często mają ze sobą dużo wspólnego.
Jak również 3 i 6.
Dobra jest! W ciągu paru chwil tak ludzi poszufladkować! Ciekawe jak wyglądała grupa nr 4?
Niemowlaki bez pampersów.

 To była istna masakra,że w szkole istniały takie podziały.Rozumiem,w polityce czy gdzie indziej,ale w szkole?
Istotnie, w szkole podziały nie mają miejsca.
Po to wprowadzono mundurki, nie?

To było chore.Patrząc tak na to wszystko,zauważyłam Nicka,który stał z kumplami i śmiał się w niebo głosy.Byłam pewna,że mnie nie zauważy wiec mogę do woli się mu przyglądać.Stałam tam i tak się przyglądałam lecz po chwili się przeliczyłam,bo on spojrzał na mnie,a ja szybko odwróciłam wzrok,aby więcej się nie upokorzyć.Nagle zadzwonił ten cholerny dzwonek,skazujący mnie na przebycie z Nickiem Jonasem czterdziestu pięciu minut w ławce.Nie byłam pewna czy to zniosę.
Bo Nick zjadł główkę czosnku i kilogram cebuli. I będzie ciągał ją za warkocze.
A na kolacje miał fasolkę, hihi.

Bałam się.Weszłam do klasy przed nim,by na niego nie patrzeć.Położyłam książki i usiadłam spuszczając głowę.Nagle poczułam jak on za mną przechodzi i aż zakręciło mi się w głowie...pachniał tak męsko-myślałam,że zwariuje.Byłam przekonana-to chłopaka w którym się zakochałam,a to bardzo źle,bo nie zbliżam się do chłopaków.
Feromony Nicka runęły na nią jak burza, łamiąc wszelkie opory.
Ale co "to chłopaka, w którym się zakochałam"? Zapach?
Tak, zapach chłopaka, w którym się zakochała. Na kim by go nie poczuła, poleci za nim jak w dym.


Starając się uspokoić,otworzyłam zeszyt i zaczęłam mazać.Nauczycielka dostała pilny telefon i musiała wyjść,więc mieliśmy zastępstwo i była wolna lekcja.
Jak przyjemnie się składa, prawda? BoCHaterka nie ma ochoty się uczyć, więc siup! spławiamy nauczycielkę.


Odwróciłam się do dziewczyn i zaczęłyśmy gadać o nocowance.Nicky niby gadał z chłopakami o fankach,ale czułam,że słucha naszej rozmowy.W końcu się do mnie odwrócił i zapytał:
-Wiesz kiedy będzie gotowy nasz dom?-spojrzałam na niego jak na durnia.
-Myślę,że ty to powinieneś wiedzieć,skoro to wy podpisywaliście umowę.
Ach, oni podpisywali? A mają już zdolność do czynności prawnych?
A tak cię to dziwi w sytuacji, w której boChaterka ma prawo jazdy?

-Tylko chodzi o to,że kilka dni są moje urodziny i bracia mi nic nie mówią,bo chcą chyba zrobić imprezę urodzinową dla mnie w nowym domu.
-A ja mam ich wydać?-zapytałam nie do końca pewna o co mu chodzi.
-Chciałbym wiedzieć.
-Powiedzmy,że wiem coś na ten temat,i co?-zapytałam przebiegle.
Taaaaak! Proś mnie, błagaj, noś mnie na rękach, a może ci powiem!

-Wiesz coś?-zapytał.
-Wiem,bo ten projekt od dzisiaj jest mój.Muszę jeszcze z tatą dogadać pewne sprawy i to ja dokończę wasz dom.-powiedziałam z dumą.
-Żartujesz?Jak to ty?Znasz się na tym?
-No jasne.Nic prostszego
*wyje ze szczęścia, przypominając sobie półtora roku pracy w firmie budowlanej*
Ona dokończy jego dom, potem napisze dla niego kilka przebojów, a jakby potrzebował sportowego bolidu, to też zaprojektuje.
Pfffff... Luzik. I na nartach skoczy, jakby co.

-No,no-powiedział tonem pełnym podziwu.-To jak, kiedy dom będzie gotowy?-zapytał licząc na to,że mu odpowiem.
-Obowiązuje mnie tajemnica budowlana-powiedziałam parskając śmiechem.
Myśmy też parsknęli.


Wiedziałam wszystko na temat budowy ich domu i wiedziałam też,że dom będzie skończony,za cztery dni specjalnie na urodziny Nicolasa.
Odnotowuję niejaką zmianę w statusie materialnym rodziny Jonas. We wcześniejszych opkach żyli sobie skromnie w Wyckoff, a teraz przeprowadzili się do LA, stać ich na wypaśne pałacyki dla każdego z synów, na sprowadzenie firmy zza oceanu, na stawki takie, że szef firmy też może sobie pozwolić na pałacyk ze służbą...
Bo to zgodnie z kanonem Disneya. W pierwszym serialu bracia Jonas mieszkali z rodzicami w lofcie zrobionym z remizy strażackiej, teraz mają swój dom w Hollywood *wymądrzyła się analizatorniowa specjalistka od Disney Channel* Wprawdzie tylko na wakacje, ale zawsze.

Wychodząc z klasy zaczepiły mnie dziewczyny.
Dobra. Nie będę się czepiać. Przyjmijmy, ze to ONE wychodziły, ok?.
Ammmm... No, dobra.

-Ej co to miało być?-zapytała Tess.
-Ale co?-zapytałam udając niewiniątko.
-No ty i Nick?-drążyła Tess.
Aha. Znaczy, każda kilkuzdaniowa pogawędka z kolegą z klasy jest podejrzana?
Niektórym to nie przechodzi nawet na studiach.
Później często też nie.

-Rozmawialiśmy o jego domu.
-A co ty masz do ich domu?-do rozmowy wtrąciła się Lola.
-Ich dom stanie dwa domy dalej od mojego ,a dokończyć go mam firma moich rodziców.Tata powierzył mi projekt.
Nie minęły dwa dni, a tatuś już wyręczył się córką. Ciekawe kiedy ona się zajmuje tym projektem? I po co właściwie było się przeprowadzać? Wystarczyło Mary Sue wysłać, wszystkim by się zajęła.
Mam teorię: tak naprawdę Allison nie ma lat 17 lecz 117, do liceum chodzi tylko dla zmyły (i żeby poznać trólowera), a w swym długim życiu zdążyła ukończyć architekturę i parę innych przydatnych kierunków.
I unika słońca, bo może zasparklić.
No to ma trochę problemów, mieszkając w Kalifornii.

-A ty się zgodziłaś,bo chcesz pomóc ojcu.-powiedziała Tess i zaczęły z Lolą krztusić się śmiechem.
-O co wam chodzi?
-Zabujałaś się w Nicku Jonasie-wrzasnęły równo.
Hm, a gdyby firma miała zlecenie na dom... no nie wiem... Wayne'a Newtona?
Albo więzienie stanowe.
Jeśli z Timem Robbinsem....


-Zabujałaś?Co to w ogóle za tekst...-powiedziałam i spaliłam cegłę.-No wiecie nie powiem,że jest brzydki ,bo ma cudowne włosy,ślicznie pachnie,jest przystojny i mogłabym godzinami patrzeć w jego piękne ,czekoladowe oczy.-Gadałam patrząc nieprzytomnie przed siebie,nagle usłyszałam chrząknięcie.
A co się stało z "zarozumiały" i "spadająca gwiazda"?
Przecież ona wcale tego nie mówiła, a jeśli nawet, to nie to miała na myśli i w ogóle źle ją zrozumiałaś!

Odwróciłyśmy się,a za nami stał Nick,który z pewnością wszystko słyszał.Chciałam zapaść się pod ziemię,zamiast tego odwróciłam się napięcie [i podskoczyłam natężenie] i pobiegłam do samochodu.Słyszałam,że ktoś za mną biegnie,myślałam,że to dziewczyny.Kiedy chciałam wsiąść do auta,osoba która za mną biegła chwyciła mnie za rękę.Obróciłam się i ujrzałam Nicka,który patrzał na mnie czule.Staliśmy tak przez chwilę i nie wiedzieliśmy co powiedzieć.W końcu ja pierwsza się odezwałam:
-Przepraszam-czułam jak mi się oczy szklą,a on dalej patrzył na mnie tymi boskimi oczami.
-Nie wiem czy dobrze rozumiem...przepraszasz mnie za to,że powiedziałaś co o mnie myślisz?-powiedział ocierając mi łzę płynącą po moim poliku.-Zupełnie nie masz za co,bo gdybym ja komuś powiedział co o tobie myślę,a ty byś to usłyszała nie wstydziłbym się tego.
-A co o mnie myślisz?
-Że jesteś piękna,mądra,uczuciowa i masz piękny uśmiech.Mógłbym wymieniać tak bez końca...i chciałbym...żebyś była moją...dziewczyną.-Totalnie mnie zatkało.
I to wszystko wiem po tych dwóch zdaniach, które do mnie wypowiedziałaś. Zwłaszcza po tej "królowej Szwecji".
Miał objawienie.

-Bardzo bym chciała,ale nie mogę...bo...-nie mogłam dokończyć,bo wiem,że by mną gardził,a tego bym nie zniosła.
Póki co, moja droga, to ty pogardzasz nim.

-Coś się stało...coś o czym boisz się komuś powiedzieć.To dlatego,prawda?-zapytał.
Rzeczywiście. Jasnowidz.

-Ja...muszę iść na lekcję.-zamknęłam samochód i chciałam już odejść.
-Dobrze,nie chcesz powiedzieć-nie mów.Tylko pamiętaj,że możesz mi zaufać.
Jak każdemu przystojniakowi po dwóch dniach znajomości.

[ BoChaterka udaje się z przyjaciółkami na zakupy do galerii (a jakże!). Zwierza im się ze swej Mrocznej Tajemnicy (Imperatywie Blogaskowy, co ty robisz z ludźmi!) Niestety wygląda na to, że nastąpi powtórka z rozrywki. ]

[WTEM!!!] Nagle nastał wieczór,wyszłyśmy z galerii i szłyśmy ciemnymi uliczkami(szłyśmy,ponieważ mój samochód odebrał tata,a my miałyśmy dojść pieszo lub zadzwonić do Ethana,żeby po nas podjechał).
Wiecie co? Za to ma u mnie plusa: pamięta o tych drobnych szczegółach, wyjaśnia, dlaczego bohaterka, która ma samochód, chodzi pieszo itp. 
Fakt. Ale ja się jednak czepnę. Tata, który ma kamerdynera do zadań specjalnych, osobiście fatyguje się po samochód? I właściwie dlaczego nie mogły wrócić samochodem? Popiły? Co z siatami pełnymi zakupów? Dopsz, możemy założyć, że zabrał je tata... Dojechał taksówką, autobusem, czy kamerdyner go podwiózł? I, na bora, spacerem do domu? W LA??? Bo tam wszystko jest od siebie rzut beretem...
No i w następnym akapicie masz wytłumaczenie, dlaczego nie mogły wrócić samochodem :)

Było późno,a ja zaczynałam się bać.Robiło się co raz ciemniej,nagle zza rogu wyszła banda chłopaków.Zaczęli do nas wołać:
-Dziewczyny chcecie się zabawić?-odwróciłyśmy się w drugą stronę i przyśpieszyłyśmy kroku-No co wy,już się zmywacie?-Po chwili jeden chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie.Krzyczałam o pomoc,po kilku sekundach usłyszałam huk, a potem kolesie leżeli na ziemie.Spojrzała kim był mój wybawca...
Ja zaś jestem ciekawa, co tak huknęło.
Narracja zaś stała na boku, lekko zdezorientowana.

Bo Sens popełnił samobójstwo skacząc z dachu.

Nie był to nikt inny jak Nick i jego bracia.
Jak to dobrze, że w tym olbrzymim Las Angeles znaleźli się właśnie tu i teraz!
Jak brygada Supermenów spadli prosto z nieba, prowadzeni przez GPS nastawiony na Damę w Opałach.
 No. A jakby jechały samochodem - nie byłoby Próby Gwałtu!

Podbiegł do mnie,a ja mocno się w niego wtuliłam i zaczęłam głośno szlochać.Joe zajął się Lolą,a Kevin Tess.
Znajcie wielkoduszność Mary Sue: podrywając chłopaka dla siebie, zadba i o koleżanki.

Czułam jak lecę na ziemie Nicky złapał mnie,a ja zemdlałam.
Mary Sue znane są ze słabej odporności na stres. I tak cud borski, że się w szpitalu nie oparła.

Kiedy się obudziłam byłam w obcym łóżku,w obcym domu.Wystraszyłam się,że jednak mnie uprowadzili i znów zaczęłam ryczeć.
Jak syrena przeciwmgielna.

*** W salonie Jonasów ***

-Allis została zgwałcona,było bardzo blisko,ale brat ją uratował.
Nie rozumiem. W końcu została zgwałcona, czy nie została?
Wiesz, opkowy gwałt to pojęcie bardzo szerokie, może polegać nawet na rozpięciu guzików.


Dlatego boi się chłopaków i trzyma ich na dystans-Lola.Chłopaki spojrzeli po sobie.Byli w szoku.
-Ale jak?Czemu?-Nick się wściekł.
-To jej były ją tak urządził-Lola.
-Czemu mi nie powiedziała?
Taa, w końcu powinna witać się tak: Jestem królową Szwecji, lubię róże, zostałam zgwałcona, ale brat mnie uratował, a i nie znoszę czosnku.
Właściwie mogłaby to napisać sobie na czole.
Nie będzie pasować do letkiego makijarzu. Lepsze będą wizytówki.


-Słuchaj Nick,ona się bała,że ją odrzucisz to jest raz,a dwa to,że nie ufa chłopakom.-Tess.Nagle usłyszeliśmy płacz.Wszyscy się zerwali
-Ja do niej pójdę-powiedział Nick.Reszta została w salonie.
 Kiedy Nick podszedł do jej łóżka, mocno go przytuliła.On czuł jak ona drży,a ona jak jemu przyśpieszyło serce.Siedzieli tak dłuższą chwilę.
Ona drżała coraz bardziej, jemu coraz przyspieszało, aż wykorkowali oboje i koniec opka :)
Optymistka :)


W końcu Nick odezwał się pierwszy:
-Bardzo mi przykro.
-Z jakiego powodu?-Allison już się trochę uspokoiła.
-Dziewczyny mi powiedziały...o twoim byłym...chłopaku i o tym co ci...zrobił-powiedział i przytulił ją jeszcze mocniej.Chciała się od niego odsunąć,ale on na to nie pozwolił.
-I co?Nie będziesz mną gardził,jak jeden który się dowiedział?-spojrzała na niego.
-Nigdy w życiu-powiedział i przybliżył się powoli,nagle lekko musnął jej usta swoimi.
No! I wystarczył jeden Nick i nasza delikatna Mary Sue jest uzdrowiona z lęków wszelakich.
Nick Jonas. Usta, które leczą.

Obudziłam się,nie mając pojęcia co się stało,Rozejrzałam się dookoła.Byłam w swoim pokoju,a Lola i Tess spały obok mnie.Nie pamiętałam jak do niego trafiłam , więc zaczęłam sobie przypominać wczorajsze zdarzenie.Czyli tak:pamiętam moment w którym Nick niósł mnie na rękach,potem zemdlałam,a następnie przebudziłam się w czyimś pokoju.Okazało się,że to był pokój Nicka.On do mnie przyszedł i powiedział,że wszystko wie.Kiedy zapytałam się czy będzie mną gardził,on powiedział ''nigdy w życiu'' i tu jest najlepszy moment...UWAGA!...Pocałował mnie.Na początku był bardzo delikatny pocałunek.Chciał sprawdzić czy go nie odrzucę.
Pocałunek jednak się przyjął.
Poczekajmy z tydzień, będzie większa pewność.

Potem pocałował mnie tak już na poważnie,ale nadal bardzo delikatnie.Kiedy miał być następny [niepoważny, za to brutalny] do pokoju wpadł Kevin wrzeszcząc:
-Inwentaryzacja!!!-A gdy zobaczył,że Nick mnie całuje,dodał ciszej-O przepraszam wpadnę później.
-Czy twój brat jest normalny-zapytałam Nickiego.
-Nie,niestety nie.-odpowiedział ze śmiechem.
-Atak na Kevina?-zapytałam się ze złowrogim uśmieszkiem.Nick przyjrzał mi się uważnie.
-Jesteś piękna kiedy się uśmiechasz.
-A ty cały jest piękny-powiedziałam
Calutki. Niczym David Michała Anioła.
"A ty cały jest piękny"? Ona chyba jednak nie do końca opanowała ten język.

i szybko dodałam,bojąc sie jego reakcji-Idziemy dowalic Kevinowi?
-No jasne-powiedział Nick i pociągnął mnie za rękę.Rzuciliśmy się na Keva i właśnie w tym miejscu urywa mi się filmik.Nie wiem co było dalej i jak znalazłam się w moim domu.
Kevin się odwinął i dał jej po łbie?
E. Pewnie znów zemdlała z nadmiaru emocji.
Head - meet desk.

-Dziewczyny jak my się tu znalazłyśmy,bo film mi się urwał?
-Gdy ty i Nick złapaliście Keva i daliście mu po głowie.Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy gadac z chłopakami,zapoznawac się,ty mało mówiłaś,wiec zasnęłaś w ramionach Nicka.
Allison już się wystarczająco zapoznała, więc co miała więcej mówić?

-dziewczyny uśmiechnęły się do siebie znacząco-.Dochodziła godzina dwudziesta trzecia,a ty spałaś,wiec twój Romeo wziął cię na ręce i zaniósł do samochodu.
Mocny ma dziewczę sen... a może braciszkowie poczęstowali ją jednak czymś nielegalnym?
Pewnie tak, bo niby dlaczego nie pamiętala, że siedzieli w salonie i rozmawiali, zanim zasnęła? Przy okazji szamotaninki z Kevinem Nick coś jej wstrzyknął.
Strzykawkę marychy!


Chłopaki nas odwieźli tutaj.
-I oto cała historia-zakoczyła Tess.
Zakoczenie nie spodobało się jej włosom.

-I tak jesteśmy umówione z chłopakami na dzisiaj.Wiesz,Kevin to niezłe ciacho.Podoba mi się.
-No,a mi się podoba Joe...jest totalnie słodki-powiedziała Lola.
Spasowali się lepiej niż puzzle.


-To cieszę się dziewczyny,mam nadzieję,że się wam ułoży i powodzenia na wasz podwujnej randce.
Wuj was podwiezie.
Pod-WUJnej? I co wuj tam będzie robił?
Będzie kontrolował jakość.
Będzie sprawdzał ułożenie.

-Chciałaś chyba powiedziec potrójnej?Ty i Nick też idziecie.-Lola.
-Przepraszam,ale mam obowiązki...muszę skończyc dom Jonasów.
I nałożyła pochlapany zaprawą kombinezon, żółty kask i gumofilce.

-Żartujesz?!-Lola i Tess.
-Nie,chodźcie lepiej na śniadanie-powiedziałam,a już po chwili ścigałyśmy się po schodach.Po śniadaniu,dziewczyny chciały pojechac do domu,naszykowac się na randki.
-Poczekajcie,zaraz zawołam szofera.Po kilku minutach dziewczyny wsiadały do samochodu.
O, to jeszcze i szofera mają?

-Bardzo was przepraszam...chciałabym wam pomóc się naszykowac,ale obiecałam tacie-pożegnałam się z dziewczynami i poszłam się szykowac do pracy.Ubrałam się w białe trampki,jeansy na szelkach do kolan [chyba to niezbyt wygodne] i białą koszulkę na ramiączkach.Włosy związałam w wysoką kitkę.O godzinie dziewiątej byłam już w pracy.Robotnicy jak mnie zobaczyli zdębieli.
I wcale im się nie dziwię. Też bym zdębiała na widok wypindrzonej smarkuli, której w dodatku wydaje się, że jest paniOM kierowniczkOM.
Kiedy pracowałam w firmie budowlanej, 15 lat temu, poszłam raz na budowę w miniówie. RAZ. Nie, nikt w żaden sposób brzydko nie skomentował, ale nie dało się porozmawiać merytorycznie i efektywnie ;) 


Nie spodziewali się,że przyjde i zacznę rządzic.Byli na tyle nie kompetentni,że od razu zaczęłam na nich wrzeszczec.
Superroksanka w wersji budowlanej!
Nie ma to jak pokazać trochę kultury z samego rana.

-...weźcie się w garśc,to nie wakacje!Wcale nie musicie tu pracaowac.
- Nie? - ucieszyli się robotnicy i rzucili wszystko w cholerę.
Na odchodnym przekładając przez kolano rozwydrzoną gówniarę i wlepiając jej parę klapsów.

-Jesteś gorsza niż twój ojciec.-usłyszałam nagle.
-Znacznie łatwiej jest stracic pracę niż ją dostac.-powiedziałam i nikt już się nie odezwał.-Do roboty!-
I wyciągnęła z plecaczka poręczny pejczyk.

Byłam tak pochlonięta sprawdzaniem wszystkiego,że nawet nie zauważyłam kiedy doszła godzina siedemnasta.
Tak tylko cichutko zapytam: a panna to nie powinna być w tym czasie w szkole?
Szkoła szkołą, ale zauważ, że ona była pochłonięta od 9.00 do 17.00. Bez jedzenia, bez picia, bez przerwy na w.c. Stachanowiec.
Ewentualnie przedstawiciel handlowy w korporacji.

-Czy cała górna częśc domu jest już wykończona?-zapytałam jednego z pracowników.
-Tak,perfekcyjnie.
-Bardzo się cieszę.
Po czym triumfalnie odhaczyła to na czekliście. Bez fatygowania się na górę, bo i po co - wszak wzbudza wystarczający strach i respekt u robotników, żeby nie odważyli się jej skłamać.

 Czyli została tylko kuchnia i łazienka na dole?
-Tak-powiedział pracownik i odszedł. [a przed odejściem ukłonił się, szeroko zamiatając podłogę kaskiem]
-Ruchy ludzie!Zostało wam trzydzieści minut pracy.
- Tajest, szefowo! - wrzasnął jeden z robotników, mijając ją w pędzie. - Zapierdziel taki, że nie ma czasu taczek załadować!
- Znacy - dobze zapierdalamy?...
- Baaardzo dobrze panowie zapierdalają!

-Nagle ktoś mnie złapal za ramię.Za mną stali Joe trzymający za rękę Lolę i Kevin trzymający Tess.
-Wow,jesteś dla nich bezlitosna-skomentował Joe.
-No trochę tak,a jak randka?
-Super.Nick przyszedł,ale ciebie nie było więc poszedł do domu myśląc,że się na niego gniewasz.-Kevin.
No tak. Cóż innego mógł sobie pomyśleć? Nie przyszła, bo nie mogła? Nieeee... Nie przyszła, bo źle się czuje? Nieeee... Na pewno się pogniewała!

-Bardzo chciałam przyjśc,ale musiałam zostac tutaj.A gdzie on jest?
-Zapewne jest w swoim ulubionym miejscu.Chodzi tam kiedy chce coś przemyslec.Zawieśc cię tam?-Joe.[W sensie: źle cię tam potraktować?]
-Tak,teraz,zaraz,już.-jak najszybciej chciałam zobaczyc Nicka.Robotnicy skończyli pracę,a ja pojechałam do Nicka.
Co prawda po całym dniu spędzonym w remontowanym domu* moja biała koszulka utraciła swą nieskazitelną świeżość, ale prawdziwa miłość nie patrzy na takie szczegóły, prawda?
*) Miałam napisać "po całym dniu pracy", ale pracował tam jednak kto inny...


Kevin i Joe wytłumaczyli mi jak tam dojśc.Kiedy znalazłam się na miejscu Nick stał tyłem do mnie patrząc na rzękę.Widok był nie z tej ziemi: 


Łaaaaał! Bosko! Z ulubionego miejsca Nicka widać Nowy Jork i to jeszcze sprzed ataku na WTC!
(Żeby nie było wątpliwości: zdjęcie pochodzi STĄD)
Łiiii! To teraz można się naoglądać Nowego Jorku z Los Angeles!
Bo to daleko. Więc jeszcze widzimy wieże. Coś jak obserwacja wybuchu supernowej, który w rzeczywistości miał miejsce pięć tysięcy lat temu.

Z przecudnego ogrodu pozdrawiają: Kura wpatrzona w dal, Dzidka poganiająca robotników, zerkająca na zegarek Gabrielle,  Mikan szeleszcząca w ogrodzie oraz Maskotek w kasku i gumofilcach, pchający puste taczki.


19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"...jak na rodzeństwo mięliśmy bardzo dobre stosunki, a nie takie o których się często słyszy..."
Niewątpliwie przesiąkłam MIAZMATEM, bo mam skojarzenia:D

"Od strony Graceland powiało. Tak jakby obracał się tam prędko jakiś wiatraczek..." - nagroda Jobla za ten komentarz:D

"No tak. Od razu trzeba pokazać, kto tu jest faraonem, a kto ciągnie bloczki." - a ten to prawdziwa perełka.

Zresztą, co ja się będę rozpisywać;) Same wiecie, że jest super!

(Hasło: "urciog". Prawie jak rurociąg. Budowlane takie;))

Cyn pisze...

Ach, jak Wy umiecie robić dobrze! :3

Ej, ale nie czepiajcie się, że pomyliła Nowy Jork z Los/Las Angeles, przynajmniej to ten sam kontynent!

Hasło renth. Jakby odciąć "h", zostałby czynsz/wynajmowanie. Czyli trzymamy się nurtu budowniczo-mieszkalnego. ^^

merh pisze...

Ze szkół usuwa się dodatkowe lekcje historii, ale powinno wprowadzać geografię. I dlaczego, do cholery, ja jeszcze nie spotkałem w żadnej klasie swojego idola?! Chyba muszę wyjechać do Las Anegeles.

Pigmejka pisze...

Ach, jakaż ta Merysójka wrażliwa, a jaka zdolna, a jaka cudna! Jej wspaniałość wpędziła mnie w... nie, nie w kompleksy: raczej w stupor. :))

Piękna analiza!

Anonimowy pisze...

cieszę się, że powstają takie piękne historie. dają mi nadzieję, że pewnego dnia wejdę do klasy i w jednej z łąwek (tych na końcu, ofkors) zobaczę Morrissey'a.

analiza cudna jak ten cudny domek - chyba jedna z lepszych jakie się ostatnio ukazały ; )

SStefania pisze...

A mnie z kolei takie naiwne blogaski smucą, bo wiem, że nigdy nie będę siedzieć w jednej ławce z Freddiem Mercurym :(

Początkowo pomyślałam, że miła odmiana, skoro tak KOCHA Jonasa zanim go zna - wszak przeważnie bochaterki pogardzają idolami, żeby później się w nich łaskawie zakochać. Niestety, okazało się, że panna jest tylko niezdecydowana i rzeka pogardy popłynęła w dalszym ciągu. No cóż, przynajmniej kanoniczność milutka.

Jenny pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Atle pisze...

Też bym chciała wejść do klasy i ujżeć Will.I.am.'a Logana Hendersona, Hugh Laurie'go czy Harrisona Forda. Albo chociaż kogoś z Sunday Singers czy Tomasza Kota.

Wspaniała analiza. A opko tak głupie, że aż nie mogę napisać żadnego inteligentnego komentarza :).

hasło: anasapsi. Niemal jak "A nasa śpi"

Adwokat pisze...

Piękne opko, cudowna analiza ;). Już nie mogę się doczekać części następnej! Jak tam sobie to czytam, to mój biedny MUSK nie bardzo wie, jak ma zareagować, i tak się tępo wpatruję, a w końcu wybucham nerwowym chichotem. Komentarze wspaniałe, turlam się ze śmiechu!
Pozdrawiam :).

Anonimowy pisze...

Autorka chyba bardzo lubi "Dom nie do poznania" i też chciałaby być takim Ty'em Penningtonem.

Anonimowy pisze...

Ja też chcę spotkać po wejściu do klasy mojego idola :< Chcę usiąść w jednej ławce obok Johna Petrucciego! Chyba wyjadę do Las Angeles(gdziekolwiek to jest), tam spełniają się takie marzenia. I można nawet wieże WTC podziwiać!

Anonimowy pisze...

Analiza dobra, jak zwykle.

Tez chcałbym wejść do piwnicy, a tam... Till Lindemann.

hasło: dymlerw - delirium?

(haha, mój pierwszy koment)

Anonimowy pisze...

uuu przyznam szczerze, że jestem w szoku po przeczytaniu tego opowiadania. Wiem, że nastolatki uwielbiają pisać o swoich idolach ale to jest przerażające! Analiza była niesamowita, już nie wiedziałam z czego się śmiać. Hm przynajmniej widzę, że z moimi wypocinami nie jest tak źle xD idę pogrzebać głębiej i dowiedzieć jak pisać nie wolno :)
pozdrawiam!

Laxman pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Nie wiem, czy macie tego świadomość, ale wątek romansowy został dokładnie przepisany z pierwszych kilku rozdziałów "Zmierzchu". Zdarzało się to już we wcześniej analizowanych opkach, ale dotychczas plagiaty nie były aż tak rażące. W zasadzie jedynym autorskim pomysłem jest ten z firmą budowlaną. Który zresztą wywołał we mnie nadzieję, że autorka zrezygnuje z posiadania pomysłów...

Pozdrawiam.

Murazor pisze...

Pytanie: czy aŁtorki tylko kopiują "Zmierzch", czy też "Zmierzch" sam powiela opkowe schematy?

Anonimowy pisze...

To jest temat do badań; trzeba by sprawdzić, czy takie schematy powstały przez "Zmierzchem", czy to w nim pewne opkowe tendencje zostały zebrane tak, że stworzyły kanon. W tym przypadku myślę, że pierwsza była lektura "Zmierzchu", a potem powstało opko (zbyt dokładny plagiat - np. scena z niedoszłymi gwałcicielami na mieście została żywcem skopiowana). Aczkolwiek wizja bohatera pojawiającego się znikąd w sytuacji zagrożenia - co daje początek bliższemu zapoznaniu z bohaterką i w konsekwencji wielkiej miłości - na pewno jest starszy niż "Zmierzch".

Surczak pisze...

Ech. Jak przeczytałam, że jej pies nazywa się tak samo, jak pies Idola, to już miałam piękną wizję: boCHaterka, na spacerku, pies ucieka, ona go woła, ale przybiega inny pies, bo w tym samym miejscu Idol zabrał swoje zwierzątko na spacer... I od razu TRULOW. Jestem SRODZE zawiedziona.

Jak czytam w opku o "dobrych stosunkach z rodzeństwem", to też mam skojarzenia. ;]

Analiza przewyborna! Zabieram się za drugą część. :D

Fanta pisze...

Cudowna analiza :DD Uśmiałam się i... upewniłam w postanowieniu, żeby nie publikować swoich wypocin. Tak już przesiąkłam waszymi analizami, że sama swój własny tekst co chwilę naznaczam 'ałtoreczkowym' piętnem :D

A jeśli mogę spytać... O co chodzi z tymi hasłami?

ja też mogę? ;D
tak na pierwszy raz zupełnie bezrozumnie: Homo Sikanagi - rodowity Japończyk :]