Drodzy
Czytelnicy - dziś najkanoniczniejszy kanon. Opko,
jakich się już nie spotyka. O ubogim Kopciuszku, skromnej i niewinnej panience
schodzącej na śniadanie, czyli płatki; kochanej miłością czystą przez
Gwiazdora, który dla odpoczynku od swojej kariery osiada w Angli (to nie jest
nasz błąd, to naprawdę jest Angla), gdzie w tamtejszym gimnazjum uczy się
polskiego, a bezrobotny tatko ma dla swojej córki prezent schowany w foliowej
torbie. Mamy plastiki AKA Barbie oraz cudowne-uniknięcie-śmierci i
kiwanie brewkami.
-
Cholera ! Głupi budzik *_* . – Krzyknęłam, po chwili wyłączając te piszczące
coś, które codziennie przypomina mi o obowiązku chodzenia do szkoły.. ; / .
Wyłączyła
mamusię?
- Jessa, nie przeklinaj ! – Wydarła się matka z dołu .
Jednak
nie.
Ubrałam swoje ulubione czarne rurki (w płaszczyk bo było zimno), fioletową bluzkę z napisem ` Hug me ` i swoje fioletowe trampki . Rozpuściłam długie, brązowe włosy, ułożyłam grzywkę i zrobiłam lekki makijaż .
Dlaczego
nie było nic o porannych czynnościach? Dlaczeeeego?! Byłby tak idealnie
kanoniczny akapit!!!
No i
nie wiemy, czym ułożyła grzywkę. Może jednak nie prostownicą.
- No, w miarę- spojrzałam na swoją sylwetkę, myśląc, że jednak taka brzydka nie jestem .
Ale to
malowałaś sylwetkę, że po makijażu jej się poprawiło?
- Pa
kochani ! Lecę, kocham Was – I już mnie nie było w domu .
Szłam
ulicami (wszystkimi na raz) i zauważyłam Domi,
która machała mi i darła się w niebo głosy .
Widzicie?
W niebo głosy. Darła się w niebo głosy. Cokolwiek by to miało
oznaczać.
[Przyjaciółki
maszerują do gimnazjum. Angielskiego.]
Sara,
jedna z nich przyglądała mi się, przechyliła głowę i zaczęła się chichrać .
- Z
czego lejesz, murzynie ? – Warknęłam .
Z
pustego - mruknęła Szpro złośliwie.
- Z
Ciebie . Gorszych ciuchów w domu nie było ? .- Sara zmarszczyła brwi .
Sara
dopiero od niedawna działała w Fashion Police i swoją funkcję traktowała z
powagą.
Prychnęłam
na nią, ale w oczach stanęły mi łzy . Dominika od razu to zauważyła i starała
się mnie pocieszyć . Dobrze, wiedziała, że sytuacja w moim domu nie była za
wesoła i nie stać mnie było, na to wszystko co miały inne dziewczyny
Na
przykład, na, poprawne użycie, przecinków.
- Dla
mnie jesteś piękna, bez względu na wszystko i w dodatku bardziej wartościowa
niż te plastiki . – Odgarnęła moje włosy za ucho, Domi .
Rozumiem,
że skoro nie plastiki, to mamy do czynienia z boChaterką drewnianą.
Kryształową!
[
Głos z głośników ] .
-
Wszyscy uczniowie proszeni są na salę gimnastyczną, będzie ogłoszona ważna
wiadomość . – Mówił dyrektor .
Nie
mógłby ogłosić jej przez radiowęzeł, skoro go już ma?
To by
było niefilmowe. BoChaterka musi Przejawić Reakcję i Przejąć się, że Widzą ją
Inni.
Zajęłyśmy
miejsca z brzegu i przysłuchałyśmy się, co mówi dyro .
[
Głos z auli Zdecyduj się, aula to nie to samo co sala gimnastyczna] :
-
Dzieciaki, do naszej szkoły dojdzie nowy uczeń . Ale nie taki zwykły, otóż..
Młodzież
zaczęła szeptać między sobą .
-
Otóż dojdzie do nas JUSTIN BIEBER ! .
- Czy
to nie wspaniale? - zapiszczał w głośnik.
A to
dyrektor nawet wie, kto zacz? Nowoczesny.
No
nie, skoro przyjął go do szkoły, to raczej musiał znać sytuację ucznia, którego
przyjmuje ;)
Cała
sala momentalnie przepełniona była krzykami i wrzaskami radości .
Bo
wszyscy słuchają Justina Biebera!
Nawet
dyrektor.
Dyrektor
przede wszystkim!
- O
nie.. – Zagryzłam wargę, patrząc na nich .
[Dominika
szaleje, skacze, wariuje ze szczęścia.]
Zdążyłam
tylko usłyszeć chichoty szkolnych plastików, a następnie dyrektor dokańczał
swoją przemowę
A
dokańczał ją bezlitośnie.
- Mam
nadzieję, że będziecie go traktować, jak normalnego człowieka . – Dodał nacisk
na ” normalnego ”
To po
cholerę zrobiłeś z jego przybycia takie wielkie wydarzenie, w dodatku
zaznaczając, że “nie taki to zwykły” uczeń?
spoglądając
na Dominikę, a ta się mocno zarumieniła .
Zmarszczyłam
nos.. Myśląc : ” Świetnie.. Po co tu on ? No po co ?!
A co,
znacie się?.
Jak
łyse konie! Obserwuję jego konto na twitterze.
_____
[ Po
szkole, wracając do domu ] .
- To
dobrze, że Justin przyjedzie tutaj . Pewnie potrzebuje odejść trochę od swojej
kariery.. Odpocząć..
Tak, i
do tego to trzeba na pewno zwykłej szkoły i klasówek.
Pozwalniał
wszystkich prywatnych nauczycieli, to i co robić.
- Ty mnie w ogóle nie słuchasz ! Jess, co jest ? . – Spytała, unosząc brew .
-
Nic, ja go po prostu nie lubię . – Wzruszyłam ramionami .
-
Będziesz musiała polubić, w końcu cała szkoła go lubi .
Dziwna
to szkoła w takim razie. Statystycznie dziwna.
Przerażający
jest ten przymus!
Ale
jak nie polubi to co, wyrzucą ją ze szkoły?
* Myślami Dominiki * .
(o,
to chyba nowość w zapisie)
Co z
oczu, to z myśli.
Co właściwie sądzę o Jessice ? . Jest piękna . Długie nogi, są seksowne do tego jej brązowe włosy do pasa, są śliczne .
W jej
niebieskich oczach kryje się wrażliwość, skrytość.. i .. Ufność . Jej szczery
uśmiech przypomina, jakby zaraz chciała wyrządzić komuś żart . Jej charakter
był pozytywny .
Tak, ta
sama osoba wyraża się z pogardą o innych, w stylu “plastiki” i “murzynie”.
Taaaa, pozytywny.
Taką
kocham moją przyjaciółkę .
Jak
będę duża, chcę być taka jak ona!
[Jessika je obiad, potem idzie do siebie.]
Weszłam
i z miejsca zaczęłam sprzątać swój pokój .
”
Boże jaki syf ” – pomyślałam .
A jak
Justin B. nagle wskoczy tu przez okno?!
Spojrzałam
na biurko, usiadłam i włączyłam laptopa, którego dostałam już kiedyś od
rodziców..
Gdy
jeszcze tata miał pracę..
Włączyłam
i weszłam na Kotek.pl .
Najpopularniejszy
serwis plotkarski w Wielkiej Brytanii.
”
Bożyszcz nastolatek Justin Bieber, będzie uczęszczał do normalnej szkoły w
Angli ! ” .
Angla.
I wszystko bangla.
A,
Angla, to tłumaczy gimbazkę w tej Angli.
I nie
jakieś tam nijakie bożyszcze, tylko porządny, męski bożyszcz.
-
Zapowiada się świetnie – Wywróciłam oczami, widząc w wyobraźni milion fanek, na
korytarzu piski i jęki dziewcząt .
Ale ty
oczywiście nie, ty musisz być taka inna. I już wiadomo jak to się skończy.
Wyłączyłam
kompa, poszłam się umyć .
Wskoczyłam
w swoją piżamkę w pieski <3 , włożyłam słuchawki w uczy i położyłam się
puszczając piosenki .
Normalnie
każdy, że słuchawkami w uczach puszcza (nie, nie bąki!), ale dajmy na to -
bańki. Nosem…
Mogła
włączyć kurs języka urdu na przykład.
Albo
audiobooka.
Nagle
wpadła mi w ucho jedna..
Spojrzałam
w ekran.. ” Co ?! Justin Bieber?! Niśka.. Musiała mi go wysłać *_* Grr.. ” –
wkurwiona pomyślałam..
Wysłać
gdzie właściwie? Z czego ona słucha tych piosenek?!
Z
telefonu. Wszystko, co przysyłają jej przyjaciółki, z automatu wskakuje na
plejlistę, rozumiesz. Bez jej wiedzy.
System
naczyń połączonych.
Ale w
sumie.. Ta piosenka nie jest taka zła..
Z
wrażenia wielokropkom urwało od jednej.
Co ja
mówię?! Pojechało mnie ? ! .
Wyłączyłam
szybko i zasnęłam .
Wstałam
rano, jak zwykle potruchtałam do łazienki , standardowo w lustrze powiedziałam
: Ty brzydalu .
Mów
tak sobie codziennie, a może faktycznie zbrzydniesz!
Ubrałam
ponownie czarne rurki, ale tym razem czerwoną bluzkę z napisem : ” Kiss me ” .
Mnóstwo
pozytywnych przekazów na tych bluzkach. Hug me. Kiss me. Thrill me. Kill me. A
nie, to już ja.
Ale
czuję się na siłach iść za tymi instrukcjami.
Zauważyłam,
że Dominika patrzy w jedno miejsce z otwartą buzią . Odwróciłam się, a pod
szkołą stała limuzyna.. A wokół niej..
Tysiące
nastolatek…, zdziczałych dziewczyn .
I
tylko ja jedna taka cool, z pogardą na nie wszystkie patrząca.
BTW
skoro “tysiące”, to jakaś gigantyczna szkoła musiała być.
Po
njusach na portalach zleciały się i inne szkoły.
Powinni
pobierać opłaty za wstęp.
- No
to się zaczęło.. Witamy Justinka .. – Mruknęłam przygnębiona .
-
Chodź Jessa, chodź ! – Pociągnęła mnie w stronę limuzyny Niśka .
Wywróciłam
oczami, myśląc, że niezła z niej wariatka . Gdy stanęłyśmy koło limuzyny,
A te
tysiące [zdziczałych] dziewczyn to co,
rozstąpiły się przed wami z szacunkiem?
Oczywiście,
wszak to Merysujka i jej przyjaciółka!
Dominika
poszła po autograf, a ja gapiłam się w przyciemnione szyby rozmyślając, jak to
jest być gwiazdą . Dopiero po paru sekundach zauważyłam, że zapatrzyłam się w
Justina . Widziałam jego zarys, ale nie widziałam, czy na mnie patrzy .
Przecież
go nie cierpisz, więc nie powinno cię to obchodzić.
Z
tego opisu wyłania mi się taki obrazek: tysiące dziewczyn wokół limuzyny, ale
boCHaterki spokojnie do niej podchodzą (jak? którędy?), po czym Dominika “idzie
po autograf”, dokąd? Wsiada do limuzyny najwyraźniej, skoro nasza Jessie widzi,
że Bieber w niej jest. I ponawiam pytanie: co na to te tysiące rozszalałych
fanek?...
Oraz
skoro Justin właśnie rozdaje autografy, to wątpliwe, żeby na nią patrzył.
Odwróciłam
wzrok i spojrzałam, na te jego fanki .
- O
kogo my tu mamy . Myślisz, że zdobędziesz autograf ? . – Podeszła do mnie Sara
z bandą tych swoich wypudrowanych laseczek .
Dyndały
jej u paska i przypominały, że wkrótce święta.
I
były biało-czerwone.
-
Taa, to moje marzenie . – Powiedziałam sarkastycznie, uderzając się głową w
czoło .
Chyba
w czoło peletonu.
No
nie wiem. Może jakby miała bardzo wystającą żuchwę...
-
Posłuchaj skarbie.. Jeżeli do niego podejdziesz, zagadasz, uśmiechniesz,
spojrzysz, a nawet o nim pomyślisz.. To zatruję Ci życie, rozumiesz ?
I to
samo powiem pozostałemu tysiącowi fanek w tej szkole, tylko zrobię se listę!
W
sumie i tak masz brzydkie ciuchy i buźkę, a Twoi starzy są pojechani . – Sara
chwyciła mnie za bluzkę i zaczęła potrząsać .
Ale
mimo to zwracam się do ciebie z szacunkiem, wielką literą, Ty szmato.
I
jaka kulturka, zero wulgarnych słów.
Złamałam
jej jednego tipsa .
Tak
od niechcenia. Ona się szarpała z bluzką, a ja cyk - tips tango down.
-
Jasna cholera ! Daj spokój już idiotko ! Czy Ty myślisz , że ja go lubię?!
Przyszłam tu z Dominiką ! Mam prawo go nienawidzić !
To
wolny kraj!
Ale inni
nie mają prawa nienawidzić mnie!
A od
moich rodziców się odwal, bo inaczej tego pożałujesz dziwko ! .
Będę
ci pluła do jogurtu na stołówce i wysmaruję kupą twoją szafkę!
–
Wydarłam się, momentalnie zaczęły kapać mi łzy . Zraniła mnie . Odwróciłam się
by chwycić Niśkę za dłoń i pobiec.. Ale przede mną, tuż przede mną stał Justin
. Nie wiem kiedy, gdzie, ale musiał tam teraz przyjść .
Przeszedł
jak Mojżesz przez Morze Czerwone.
Fanki
przeniosły go na rękach jak stage divera na koncercie.
Stałam
tak zesztywniała, z cieknącymi łzami .
Justin
chwycił mnie za podbródek, uniósł do góry i spojrzał na zapłakane moje oczy .
- Co
tu się dzieje ? – Spojrzał na mnie czule, ze współczuciem, a potem od razu na
Sarę jakby z wrogością .
Usiłuję
sobie wyobrazić idola, który przechodząc miesza się w kłótnie swoich fanek.
Jeszcze raz. Jeszcze raz. Nie, nie umiem.
Spuściłam
wzrok na ziemię, wycofując się parę kroków do tyłu . Poczułam, że ktoś mnie
szarpie za ramię, więc uległam temu komuś .
Nie
protestowałam nawet wtedy, gdy wleczono mnie przez szkolny dziedziniec, ulicę,
cmentarz, ciemny las i wreszcie piwnicę górskiej chatki.
Uciekłam
z tą osobą . Dopiero w szkolnej łazience, zorientowałam się, że to Nika . [
DomiNika ]
Bo
biegłaś tyłem? Czy może ten potok łez nie pozwalał ci przytomnie spojrzeć dokąd
biegniesz i z kim?
.
Ocierała
moje łzy i przytulała .
-
Skarbie, nie dawaj się tak jej . Dobrze jej powiedziałaś . A widziałaś reakcję
Justina ? . Stał tam i gdy mówiłaś, że go nie lubisz, jego wzrok stał się taki
zraniony .
Ale potem,
gdy widział Cię taką zapłakaną, stanął w Twojej obronie ! . – Krzyknęła,
próbując poprawić mój stosunek do Justina .
To
dobry chłopiec, mimo że gwiazda!
- To
miło z jego strony, ale nie musi się wtrącać . – Odpowiedziałam pochmurnie .
Dominika
spojrzała na mnie , odgarniając włosy .
-
Wydaje mi się, że ta Sara po prostu Ci zazdrości.. – Zamyśliła się, opierając o
umywalkę .
Oczywiście,
bo nie można nie lubić naszej boChaterki ot tak, za wzgardliwą postawę.
-
Niby czego ? Że nie mam kasy ? Że jestem ofiarą ? – Prychnęłam, zasłaniając się
włosami .
-
Nie.. Urody, charakteru.. Rodziców, którzy mimo wszystko spędzają z Tobą dużo
czasu i masz z nimi dobry kontakt . – Chwyciła mnie za rękę . Uśmiechnęłam się
lekko . To prawda.. Z rodzicami nie miałam problemu .
A to,
muszę powiedzieć, niekanoniczne - jak już rodzice są, to są jak nietoperze, nic
nie widzą, a wszystkiego się czepiają.
Bojawiem.
Tu chyba mamy do czynienia z drugą odnogą kanonu - rodzice na wszystko
pozwalają, dają kartę kredytową, a w stosownym momencie jadą na rok do chorej
cioci, żeby nie przeszkadzać boChaterce. Czy jakoś tak.
Justin
tak bardzo musiał odpocząć od kariery, że wylądował na antypodach:
Wyszłyśmy
na korytarz, podeszłam do swojej szafki i wyciągnęłam z niej książki na polski
.
Jak
miło, że uczą polskiego w zwykłej szkole w Anglii.
Przy
tej ilości Polaków po emigracji nie byłabym aż tak zdziwiona.
Nieno,
może jednak nie przesadzajmy ;)
Zerknęłam
w stronę szafki Justina , właśnie on tam stał . Miał ją na przeciwko mnie .
Gdziekolwiek
by się nie ruszyła, szafka Justina zawsze była “na przeciwko”.
Napotykając
jej wzrok, szafka uśmiechała się niepewnie.
Uśmiechnęłam
się mimowolnie , a w myślach powiedziałam ” dziękuję ” .
- No
nareszcie zdobyłam jego autograf ! – Krzyknęła Dominika, roześmiana .
Kiwnęłam
głową, z dezaprobatą i ruszyłam w stronę sali do polskiego .
*frenetyczne
oklaski*
Autografy
są so last century. Teraz trzeba się sfotografować z idolem i wrzucić na portal
społecznościowy. I szerować fotę przy każdej o nim wzmiance.
Tja.
_
W
klasie . [ Nauczycielka polskiego , wychowawczyni Jessici, Niśki ] .
=
Drodzy uczniowie, Justin, będzie chodził do Waszej klasy . Mam nadzieję, że
przyjmiecie go jak zwykłego ucznia .
No
wiecie… poprześladujecie trochę, podkradniecie drugie śniadanie, zwiążecie
sznurówki u obu butów, nie wybierzecie do drużyny na wuefie…
Coś mi
tu nie gra. One są w różnych klasach, mają różne wychowawczynie, tak? A system
jest taki, że mają razem zajęcia? To wobec tego, skoro to jest zbieranina
uczniów z różnych klas, to czemu nauczycielka mówi, że będzie chodził do WASZEJ
klasy. Czyli czyjej?
Świetnie..
Tego jeszcze brakowało -__- .Może jeszcze będę musiała z nim siedzieć ? .
I
dawać mu ściągać z bioli?
Mogę
mieć tego pecha ;/ . Niedawno pani Szalka [ pani z polskiego ] przesiadła [w
Przeworsku] mnie z Niką na wszystkich lekcjach ; / . Ona
siedzi z Chrisem , a ja sama . Ale jest nadzieja ! W klasie zawsze jest
jedna pusta ławka .
Tak
jak dodatkowe miejsce przy wigilijnym stole.
Chyba
mnie rozpoznał, błysk w jego oku wydał to wszystko .
Z
calą pewnością zapamiętuje każdą bójkę fanek przy rozdawaniu autografów.
Gdy
szedł w moją i pustej ławki stronę modliłam się: ” Tylko nie do mnie, nie do
mnie, błagam.. Błagam.. ” .
Pan
Najwyższy też widocznie czyta opka i jako Wszechwiedzący - zna kanon, bo tylko
mimochodem zrobił wała. Mruknął cichutko: “Cierp, grzesznico” i zajął się czymś
innym.
Gdy
Justin usiadł obok mnie, usłyszałam jęki rozczarowań .
-
Cześć – Uśmiechnął się do mnie Biebs .
Pokiwałam
głową, jako odpowiedź .
-
Słuchaj, przepraszam, że się wtrącam.. Ale wszystko w porządku ? . – W jego
głosie wyczułam lekką troskę i czułość .
Przyjacielską
czułość . Taką jaką słyszę od Dominiki . Czyżbym mogła mu zaufać ? . Rzadko
mnie instynkt myli.. Ale może..
Pani
od polskiego klaszcze, aby uciszyć klasę i oznajmia:
=
Dobrze moje dzieci, miałam zamiar zrobić polski, ale
postanowiłam
dzisiaj zrobić wyjątek . Może pośpiewamy sobie ? .
I to
wcale a wcale nie jest związane z pojawieniem się nowego ucznia.
Boooo-guro-dziiiiicaaaaa!
Dzie-wiiiii-caaaa!
Akurat
jeśli chodzi o poezję, to znalazłoby się nawet i coś nowoczesnego:
No
śmiało, nie wstydzić . = Uśmiechnęła się łagodnie pani Szalka, spoglądając na
mnie .
-
Ta.. – schowałam głowę między ręce .
= To
może, Jessa ? Słyszałam, że ślicznie śpiewasz . Chodź . = Powiedziała
stanowczym głosem .
I już
wiedziałam, że nie wygram z nią.
A my
już wiemy, że nie unikniemy pokazu supermocy BoChaterki.
-
Do.. Dobrze.. Ale co mam zaśpiewać ? – Spytałam klasę, czerwieniąc się.
To
będzie mój pierwszy raz, przed ludźmi.. Spojrzałam w stronę Dominiki ..
-
Baby , Justina Biebera ! Zaśpiewaj, błagam ! – Krzyknęło pół klasy wraz z
pogodnie uśmiechniętą Niką .
Co ?! Baby.. To właśnie to słuchałam wieczorem.. Zadziwiające, że znam cały tekst .
Zadziwiające,
jak na dziewczynę, która nie pała sympatią do tego artysty i ledwo zna jego
twórczość. Cud.
- No
dobrze.. Ale.. W swojej wersji .. – Jęknęłam, biorąc mini mikrofon od pani .
Człek
by je łyżkami jadł!
Zaczęłam śpiewać, nie spoglądając na nikogo . Patrzyłam w okno, odprężyłam się.
Usłyszałam,
jęki zachwytu, ale również sztucznego niezadowolenia .
Ależ
oczywiście, że sztucznego!
Bo to
złe plastiki wyły.
Ale jęki
zachwytu były za to prawdziwe.
[boCHaterka kończy, ludzkość bije brawko, Justin jest pod wrażeniem]
Zaczęłam czuć pozytywne uczucia do niego . Jednak, wolałam trzymać się na dystans .
-
Dup, jeb, dup – Skomentowałam, w jaki sposób zleciał mój budzik na ziemię .
Wstałam
i jak to zwykle rano, udałam się do łazienki .
Ubrałam
na siebie, zwykłe ciuchy, do tego kok i lekki makijaż .
- No,
możesz wyjść do ludzi – Oblepiłam się krytycznym okiem .
E, co
zrobiłaś?
Oblepiła
się. Smoła, pierze - te rzeczy.
Ubrałam swoje czarne adidasy
- Nie
chcemy różowych kurtek i szaliczków! - zaprotestowały wściekłe adidasy. - I z
tą czapeczką w biedronki też wynocha!
I
zaczęły tupać histerycznie.
i wzięłam torbę .
Zeszłam
na dół, by zjeść płatki
[Dominika i Justin przychodzą zatruć boChaterce śniadanie i trawienie. Ona baśniowo częstuje gości jabłkami.]
-
Echm.. To być jabłko . Ty być człowiek . Człowiek jeść jabłka . – Pokazywałam i
mówiłam gestami, a Justin i Nisia zaczęli się śmiać .
Wziąć
uwaga, że Justin nie znać polski, ta lekcja o jabłko i człowiek - bardzo ważna.
Gdy
doszliśmy pod szkołę, czekał tam na nas, chłopak podobnie ubrany, jak Just .
Full cap, luźne spodnie i T-shirt .
-
Siema, Chris . To jest Jessica, a to Dominika .- Przybił żółwia, po czym
szarmancko wskazał dłońmi na mnie i na Niśkę .
AŁtorka
nie wysila się, jeżeli chodzi o imiona. Dominika już siedzi z niejakim Chrisem
na lekcjach polskiego. Tutaj pojawia się kolejny Chris, najwyraźniej nowy
uczeń, przyjaciel Justina. Eh, po co sobie życie utrudniać, jak można kręcić
się wokół czterech imion. No, chyba, że aŁtorce zapomniało się z deczka, że to
jest ten sam Chris.
Pewnie
tak, bo Chris “ławkowy” już się więcej nie pojawia.
[Bieberek zarywa do Jessy, a ona rozpaczliwie sobie powtarza, że jest okropny i że go nie znosi. Wszyscy wybierają się na zajęcia taneczne, Chris i Dominika wpadają sobie w oko.]
- Bo
wiecie, uczę Was nowego układu, a nawet nie wiem, gdzie jest sala xd . –
Wystawił Bieber język w stronę Niki .
Fajnie,
że nie wiesz, gdzie jest sala XD, ale zajęcia są w sali 35.
To
znaczy rozumiem, że Bieber przyszedł do nowej szkoły z już gotowym układem?
Raczej
wziął jeden z tych, które odrzucono na jego własnych próbach.
Gdy
doszliśmy do sali, byłyśmy ja, Sara, Nika, Chris, Just, Lena i parę innych osób
oraz nasza trenerka .
Gdy
doszli to już byli? E?
No…
jak doszli, to tak :D
Oczywiście
układ pozostawiła Justinowi .
Justin
B., jako normalny uczeń prowadzi zajęcia z tańca. I nie powinno nas dziwić, że
boChaterka jest najlepsza i najbardziej utalentowana.
Najpierw
razem z Chrisem pokazał kroki . Nisi nie wychodziło, więc Chris zaczął jej
pomagać.
Przywiązał
sznureczki do kończyn i ciągnął umiejętnie.
Nawet
ładnie razem wyglądają .
Rozumiem,
że ustawiał jej biodra do skrętów i stopy do stepowania?
I
podwozie do lądowania.
[BoChaterka
ochrzania Bibera za to, że ten ma kasę i śmie traktować cały świat jak swoją
własność, po czym nachodzi ją spóźniona refleksja, że biednego Juju tak
naprawdę nikt nie zna. Odzywa się nawet jej sumienie, bo coś z nagła zaczyna ją
gnieść. Przed snem postanawia go przeprosić za swe filozoficzne wywody]
Usłyszałam budzik . Zajebiście, już pora wstawać . Nic nie spałam ..
Wstałam
i wzięłam orzeźwiającą kąpiel, po czym lekko polokowałam i rozpuściłam włosy,
założyłam rurki, adidasy, swój full cap . Do tego lekki makijaż .
Zadziwiająca
jest ta dbałość o szczegóły. Natomiast nic nie wspomina się o bieliźnie…
A
ŚNIADANIE?
Po drodze zauważyłam Dominikę . Pogadałyśmy chwilę i doszłyśmy pod szkołę .
- No,
to idź . Stoi tam i gada z Sarą – Szepnęła mi do ucha Nisia, zbliżając się
razem ze mną do niego .
- Ale
ja chyba nie dam rady . – Powiedziałam, poczułam łzy na policzku . Wstydziłam
się za siebie .
Krzepiące
jest to, że BoChaterka, zachowawszy się wrednie i arogancko, nie jest
zachwycona sobą.
Nisia mocno pchnęła mnie na Justina, który zaskoczony [i zachwycony] wywrócił się wraz ze mną na ziemię .
I tak
leżeli i gawędzili sobie:
(patrząc
w gwiazdy oraz chmury typu cumulus w kolorze białym)
Leżałam
tak przez chwilę na nim, spoglądając mu w jego zranione oczy .
Bo coś
wciskało mu się we wrażliwe miejsca.
- PRZEPRASZAM ! Justin, ja wczoraj.. Nie myślałam co mówię .. Przepraszam.. – Wyszeptałam, spoglądając mu głęboko w oczy .
Szyszynka
odwzajemniła spojrzenie, mrugając gęsto.
Zauważyłam w nich iskierkę radości .
- Nic
się nie stało, Jess. Ale może byś wstała ze mnie ? . Nie, żeby mi to
przeszkadzało . Bo ja tak mogę sobie leżeć.
Tu
jest ciepło i wilgotno. Będę leżeć i się rozmnażać.
Ale
Sara chyba dostaje furii . – Wyszeptał, uśmiechając się szeroko .
Wstałam
szybko, podając mu rękę . Uśmiechnęłam się szczerze .
Wystarczyło
na nim chwilę poleżeć, bym zmieniła o nim zdanie. Jednak nie był tak płaski i
jednowymiarowy jak mi się zdawało na początku.
- Co
Ty sobie myślisz ?! Ja tu z nim rozmawiam, a Ty wpadasz wielce ważna szmata i
do tego go przewracasz . – Sara zaczęła mnie szarpać .
A
sama się weź i przewróć, Saro!
Ja
się nie znam, ale takiej agresywnej pannie nie przydałby się jakiś, bo ja wiem,
kurator?
-
Sama jesteś kurator! - oburzyła się Sara. - Przecież mnie samej to nie bawi,
ale zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w opku!
-Daj
spokój !- . Justin chwycił mnie w pasie i uniósł do góry, stawiając za sobą .
Chciałabym
to zobaczyć! :D
Mnie
się to kojarzy jakoś tak:
- Co
mamy teraz ? – Zapytał Just .
-
Hm.. Matma .- Na mojej twarzy pojawił się grymas .
Udaliśmy
się pod klasę .
-
Chwila, muszę zajrzeć do łazienki . – Puściłam oczko, do Chrisa i Nicki, oraz
Justa , [ czy. Dżasta ] .
Oj
nie idź. W szkolnych łazienkach czai się zło.
Z rur
wyłazi taki duży wąż, a jakaś laska piszczy i chowa się w górnopłuku.
I nigdy
nie ma papieru.
Poszłam
do wc, weszłam i zeszłam przejrzałam się w
lustrze .
Umyłam
twarz, i już miałam wychodzić gdy.. No właśnie.. Gdy .
Ktoś
wykrzywił moje dłonie [to był gwałtowny atak artretyzmu] i
przycisnął mnie do ściany
Mówiłam?
Mówiłam. Ale kto by mnie tam słuchał.
-
Słuchaj szmato, masz zostawić Justina w spokoju, rozumiesz ?! – Dziewczyna
jeszcze bardziej przycisnęła mnie do ściany .
Sara..
Boże, co ja teraz zrobię . Próbowałam się wyrywać, ale trzymała mnie mocno .
Ktoś jej musiał pomagać, na pewno jakaś koleżanka .
Może
wołać o pomoc?
Sieroctwo
mamzejowate podniesione do kwadratu. Jestem w łazience, ale nie słyszę, gdy
ktoś wchodzi, nie widzę, nie czuję, nic nie wiem, może stoi tam za mną armia
daleków, ale kto wie, przecież nic nie słyszałam, nic nie widziałam, nic nie
wiem.
Dostałam
cios w głowę i nagle świat zaczął wirować .
Pamiętam
tylko śmiech, łomot i światło mi zgasło .
Brzmi
jak normalna impreza w gimnazjum, nie ma się czym przejmować.
Tymczasem
u ekipy .
- Co
jej tak długo nie ma ? – Spytał Chris .
Może
wpadła głową do muszli i się przytrzasnęła?
-
Pójdziemy sprawdzić z Chrisem . A Ty Nisia usprawiedliw nas przed panią . –
Justin wskazał dłonią na Dominikę .
Dwaj
chłopcy odsyłają dziewczynę do klasy, żeby nie mieć świadków jak wchodzą do
damskiej toalety
Nie
bardziej logiczne byłoby, żeby to najpierw przyjaciółka poszła jej poszukać,
zwłaszcza, że może chodzić o jakieś babskie sprawy? Eh, fuck logic.
Ruszyli
.
*
Oczami Justina * .
-
Chris ! Kur.. Ona tu leży ! – Zawołałem go, widząc leżącą w kałuży krwi Jess .
Czyżby
ktoś wypróbował na niej nieznane zaklęcie?
Boże,
nie.. Nie możesz mi tu umrzeć, kochanie . Stój .
Podszedłem
do niej i uklęknąłem . Płakałem .
A
kałuża była coraz większa i już przelewała się przez próg.
Zabili
ją! Gazrurką ją zabili!
Ty,
Bieber, nie jesteś feniksem, żeby twoje łzy miały ją uleczyć, palancie.
- Dzwoń po karetkę.. Dzwoń ! – Zacząłem drzeć się jak małe dziecko .
O
widzisz, coś jednak dotarło.
Oparłem
jej głowę na swoich kolanach . Obejrzałem ranę . W mgnieniu oka,
pojawili się funkcjonariusze pogotowia .
Jeśli
oglądanie pornoli sprawia, że nabierasz nierealistycznych oczekiwań co do
czasu, w jakim przyjeżdża wezwany hydraulik, to ta sama zasada tyczy się opek i
pogotowia.
Kto się
pojawił???
Pomogłem ją posadzić na noszach .
Proponowałabym
ją jednak położyć.
I lepiej
niech to zrobią sanitariusze.
- Czy
mogę jechać z Wami ? . – Spytałem, nie czekając na odpowiedź, wsiadłem .
Ruszyliśmy
na sygnale . Zauważyłem, że Jess jest podpięta do jakiejś maszyny .
Nagle
zaczęła szybko pikać. Co się dzieje ?.
Ja
bym podłączyła Jessę do prądu, pewnie bateria jej wyszła.
Musisz żyć, skarbie.. Musisz . Dla mnie.. Znaczy, dla przyjaciół .
Dojechaliśmy
.
Zawzięła
się więc i nie umarła.
*
Oczami Jessy * .
Jejej..
Co jest ? Dlaczego nie mogę nic powiedzieć ? . Ale zajebiście, jestem duchem .
Gdybym
po przebudzeniu się nie mogła nic powiedzieć, uznałabym, że to wylew, a nie, że
jestem duchem.
Spojrzałam na siebie . Co mi jest.. Podeszłam do lustra, ale nie widać mnie w odbiciu .
Jesteś
wampirem.
Oh
shit, to znaczy, że będziesz musiała przeżyć okropnie nudną historię miłosną,
lśnić w słońcu i przetrwać poród, o jakim świat nie słyszał.
* Oczami doktora * .
-
Chyba ją odzyskujemy.. Halo, halo . Pani Jessica ? Proszę otworzyć oczy,
wszystko jest w porządku .
Uciesz
nas jakimś znakiem
ręką,
głową lub czymś innym takiem.
Jeśli
nas słyszysz, mrugnij raz, jeśli nie -- dwa razy.
*
Wracamy do Jess * .
Kurczę,
już mnie głowa zaczyna boleć od tej ciągłej zmiany patrzałek.
-
Ekhe, ekhe .. Gdzie ja jestem ? . – Po otworzeniu oczu, spojrzałam na lekarza .
- W
szpitalu, spokojnie . – Uśmiechnął się do mnie doktor .
- O
NIE! Justin ! Justin ! – Zaczęłam krzyczeć .
Brzmi
to jak ostatnie słowa z czarnych skrzynek.
Jezujezu
[nieczyt.]
Justin,
zostawiłam Justina pod klasą w szkole! Weźmie i się zgubi!
-
Spokojnie, pani koledzy zaraz tu przyjdą .
Rodziców
oczywiście nawet nie informowaliśmy, skąd.
Ani
dyrekcji szkoły, nauczycieli, po co?
Masz
założone szwy na głowie . Musisz ponosić je przez parę tygodni . Ale myślę, że
raczej Ci nie będą przeszkadzać .
Nie
możesz tylko przesadzać z elektryczną lokówką, prostownicą i trefieniem włosów.
Pamiętaj jednak: to nie wieczność!
Idę
zawołać, Twoich znajomych . – Lekarz puścił do mnie oko .
Mrugał
z powodu nadprogramowego przecinka, który mu w to oko wpadł.
Po
pięciu minutach . Zobaczyłam go .
Wlekli
się jak na szafot.
Dlatego
też byli cokolwiek umorusani błotem i łajnem oraz przejawiali nerwowe reakcje
na widok ludzi w czarnych kapturach.
Taka
odmiana syndromu białego fartucha.
Serce
zaczęło mi szybciej bić . Yy.. Znaczy się, widziałam też Nisię i Chrisa .
Uśmiechnęłam
się słabo, gdy usiedli na moim łóżku .
- Czy
zrobiła Ci to osoba, o której myślę ? . – Dominika otarła zapłakane oczy .
Równocześnie
się odezwałyśmy :
-
Sara .
-
Zapłaci nam za to . – Chris zmienił dłoń w pięść .
A
potem zmienił szklankę w chomika.
Bieliebers
pay their debts!
- Nie
mamy dowodów . – Wzruszyłam ramionami, spoglądając na Justina .
Absolutnie.
Przycisnęła cię do ściany i dostałaś w łeb. Z całą pewnością to nie była Sara,
ona wyszła, a w miedzyczasie wkradł się ktoś inny, tak szybko, że nawet nie
zdążyłaś się zorientować, że już nikt cię nie trzyma.
Jęcząca
Marta na przykład. Albo ten wąż z rury. Albo zagubiony hydraulik.
On
patrzył tępo w ziemię. Zastanawiałam się, o czym myślał .
*
Myśli Juju * .
Juju.
Jojo. Jajo…
Jeju!
Żyje.
Uff.. Dziękuję Ci Boże . Jest dla mnie najważniejsza . Y.. Znaczy się ważna
bardzo .
*
Wracamy do Jess * .
-
Musisz wiedzieć, że gdyby nie Justin, prawdopodobnie, nie zdążylibyśmy .
– szepnęła do mnie pielęgniarka .
Fsruszajonce.
http://i2.pinger.pl/pgr142/63d1379a0002ba6b516068ee/44884_434769086578564_1236117897_n.jpg |
Po
wyjściu ze szpitala Jess natychmiast idzie do Justina na imprezę z noclegiem.
Ech,
młodość. Człowiek po trzydziestce by się bał wyjść na ulicę, a ta otrzepała
kolana i gotowa na imprezę.
I cała
sprawa z pobiciem się kończy. Nie ma żadnego postępowania, ani żadnej
zapowiadanej zemsty, ot, pozamiatane.
Czekałam,
aż Justin podjedzie po mnie swoim autem . To zabawne, jest gwiazdą, ma 15 lat,
a już ma prawo jazdy i samochód .
To
nie jest zabawne, tylko nielegalne. Ani w Anglii, ani w Kanadzie, ani w USA
piętnastolatek nie dostanie prawa jazdy, choćby był nie wiadomo jaką gwiazdą.
Wprawdzie w Kanadzie można zdobyć tzw. podstawowe prawo jazdy w prowincji
Alberta mając lat czternaście, ale Bieber akurat jest z Ontario (no i musiałby
jeździć pod opieką dorosłego, i nie w Anglii, przepraszam, w Angli). Zebranie
do kupy powyższych informacji zajęło mi około czterech minut, panno aŁtorko.
Będzie
bez jego rodziców, więc świetnie .
(będą
momenty? - podnieciła się Szpro)
Stałam
tak zamyślona, gdy nagle usłyszałam :
-
Jess, jestem . Chodź, pomogę Ci wsiąść. – Wziął moje walizki [ ubrania, w czymś
musiałam chodzić po szpitalu w piżamie zazwyczaj się chodzi i u
Justina też muszę w czymś chodzić xd]
A to
rozumiem, że ktoś boChaterkę spakował i dostarczył jej ciuchy do szpitala?
Do
samolotu by to nie weszło, ale na szczęście Justin ma spory samochód.
-
Wow, ale duży dom . – Otworzyłam buzię .
-
Zwykły, tu są tylko dwa łóżka dwuosobowe .
Mamy nowy
sposób określania kubatury domu - powierzchnia w przeliczeniu na łóżka.
Ale
za to jaki znaczący.
Jedno
dla Was, drugie dla mnie i Chrisa .
Na
pewno.
I
pilnujcie tego, bo przyjdę w nocy sprawdzić!
(ktoś
mi wytłumaczy, dlaczego gwiazdor pop, bogaty
jak udzielny książę, nie ma w domu osobnego miejsca do spania dla gości?)
(bo w kupie cieplej)
Z
tego samego powodu, dla którego wrócił do szkoły? Dojadło mu wreszcie to życie
w blasku fleszy i tabloidowej poniewierce.
- To
jakie plany na wieczór ? . – Zapytałam .
-
Myślę, że możemy pooglądać jakiś horror , zrobimy karaoke, zamówimy pizze, a
potem się coś do myśli . – Odrzekł Justin, stając za mną.
Zagrajcie
w butelkę, proszę!
Nie
byłoby dobrej zabawy bez rzucania jedzeniem, prawda?
Uśmiechnęłam
się jedząc . Poczułam, że coś na mnie wylądowało .
- Osz
Ty, Justin ! . – Zaczęłam wrzeszczeć, widząc kawałek pizzy za dekoltem moim .
Wskoczyłam
na jego plecy .
...i
bez końskich zalotów.
- Jak
chcesz, to mogę go wyciągnąć. – Klepnął mnie w tyłek, śmiejąc się .
-
Wio, starucha! - zaintonował z przyzwyczajenia.
Wszyscy
zaczęliśmy się śmiać, a ja z Justem tarzać .
A
dywany były miękkie, że ojej!
Czy
miękkie, to nie wiem, ale na pewno zaraz były brudne.
I tak
się tarzają do pierwszej w nocy, w końcu decydują się iść spać.
Było
około 1 w nocy .
-
Dobra, idę się umyć . – Powiedział Chris, ściągając koszulkę .
-
Mrrau, Chris <3 . – Dominika miałknęła, a ja zaczęłam się śmiać .
- Ejj !
Ja też mam karolyfer . – Justin zaczął ściągać koszulkę , spoglądając na mnie .
Wybuchłam
śmiechem, ale trzeba było przyznać, że był bardziej napakowany, niż Chris .
Słuchajcie,
może czasy się zmieniły i dla dzisiejszej młodzieży “napakowany” oznacza coś
innego niż dla nas?
Do tego
jego czekoladowe ciało, mm.. Zamyśliłam się.
STOP !
To tylko przyjaciel .
Justin
się obraził i poszedł w kąt .
- Śpimy
razem, ale spróbuj, mnie zgwałcić ! .- Pokiwałam mu palcem przed buzią, a ten
zrobił jakby smutną minkę .
- A
miałem takie plany . – Uśmiechnął się łobuzersko .
Gwałt,
buzia, minka, rewelacyjnie dobrany zestaw słów.
Mam
ochotę odrąbać jej ten palec za ten ekstraorydaryjny żarcik.
Weszliśmy
do jego pokoju, obejrzałam go.
Tyle
proporczyków, pucharów i dyplomów, że aż się w oczach mieniło!
Jezu, dlaczego
ja mam skojarzenia?!
-
No,no ; D . Widzę, że dużo nagród dostałeś . – Spojrzałam na niego znacząco .
-
Ech.. Ta.. Męczy mnie już ta sława . Nie mogę spokojnie z nikim porozmawiać . –
Spojrzał w moje oczy .
Wypłacz
mi taką rzekę w swoje dolary.
Nazajutrz
rano:
-
Czeeść gołąbki ! – Krzyknął Chris, rano, wparowując do pokoju i widząc nas w
cóż.. Dziwnej pozycji .
Leżałam
na Justinie, a jego dłoń była na moim tyłku .
Z
pewnością mógł swobodnie oddychać.
-
Kur.. Która jest godzina Chris ?. – Wyjęczałam .
- No
11 ! . A.. Co Wy robicie ? – Spytał lekko zdziwiony, widząc tą pozycje xd .
Ja
jednak jestem zacofana. Co to jest pozycja xd?
Szpro,
za stare na to jesteśmy. Ale może chodzi o trening oddychania w ekstremalnych
warunkach.
- AAA
! ZBOCZENIEC . – Zrzuciłam z mojego tyłka jego dłoń, przy okazji sama spadając
z łóżka
No to
musiała wziąć niezły rozmach.
Ziew.
Czekam na poślizg na skórce od banana.
To, że on
trzymał rękę na jej tyłku, to jest zboczenie, ale że ona się na niego uwaliła,
to już całkiem normalne?
-
Wstawajcie, Dominika zrobiła śniadanie. Naleśniki . – Christian spojrzał w
miejsce, gdzie powinny być spodenki z piżamy . Niestety, nie było .
Zaraz,
zaraz… To Chrisowi gacie spadły, jak ich zobaczył?
Yep.
Na
szczęście noszę majtki . Justin również spojrzał .
- Co
się tak gapicie ? Majtek nie widzieliście ? . Ciekawe jak to się stało, że mi
się spodnie ześlizgnęły . – Spojrzałam podejrzliwym wzrokiem na Justa . (czyt.
Dżasta . )
Wynika
z tego, że sypiasz w majtkach ORAZ w spodniach od piżamki? Bardzo
niehigienicznie, moja droga.
I
pewnie jeszcze zakuwa się w pas cnoty oraz gorset.
Następna
nieprzytomna wiecznie boChaterka. Cud, że nie zapomina mrugać.
-
Naleśniki będą moje ! . – Zaczęłam uciekać w tym majtkach i lekko za dużej
bluzce .
Rozmiar
bluzki miał kluczowe znaczenie dla fabuły.
Zeszłam
do Niki .
-
Cześć kochana ? . Co tam u Justina ? . – Poruszyła brwiami .
- U
Justina nic specjalnego. - Poruszyła zębami.
-
Ale.. Ale wiesz, że nie jestem z Justinem ! ? . – Spytałam .
Czy
ktoś może mi to wytłumaczyć?
Między
nimi nic nie było. Nawet gaci od piżamy.
Na
godzinie wychowawczej, dowiedzieliśmy się, że organizowany będzie bal dla klas
trzecich gimnazjum .
Nic
bez balu, panno Lalu!
Łooo,
szkolny bal, totalnie jak promka w high school!
Bal
ma odbyć się w piątek, czyli za 4 dni . No to trzeba iść na zakupy .
Różne
rzeczy ze szkoły pamiętam, ale nawet zwykłe dyskoteki ogłaszano co najmniej na
tydzień wcześniej.
Spojrzałyśmy
na siebie równo, z Donią krzycząc :
-
ZAKUPY ! – Wydarłyśmy się, na całą klasę .
- O
NIE ! . – Równo Chris z Justinem spojrzeli na siebie i jęknęli .
Wiecie
co, w filmie to było nawet było dość urocze. Nie jakieś megaśmieszne, ale
urocze. W literaturze jest, no coż, żałosne.
Reszta
klasy siedziała sztywno i milczała, bo aŁtorka o nich zapomniała.
Po
szkole udaliśmy się do centrum handlowego <3 .
Serduszkuję
to centrum śmieszkując pod wystawami!
Jak
zwykle łaziliśmy po wszystkich sklepach . Justin i Chris poszli na lody .
I jak
zwykle Justin i Chris MUSIELI pójść razem z nimi, bo są przyspawani już na
wsjegda.
Oglądałyśmy
takie zajebiste sukienki .
Jakie?
Jakie?
Dobrze,
że oszczędzałam, przez te parę miesięcy . Przydało się .
Kilka
tysięcy przez parę miesięcy. Ciekawe, czy tylko oszczędzala z
kieszonkowego, czy dorabiała roznoszeniem gazet.
Jeszcze
mogła mleko rozwozić.
Ale to
jednak chwalebne, że coś odłożyła.
Ona
oszczędziła na bilet autobusowy do centrum handlowego :-P
W domu
jeszcze raz przymierzyłam sukienkę. Cieszyłam się, że obydwoje idziemy .
Wzięłam
telefon w rączki i zadzwoniłam do Dominiki .
W
obie? To chyba była rakieta do tenisa, a nie telefon.
Może
rączki miała tak malusie i słabiuteńkie, że telefon musiała trzymać oburącz?
-
Halo ? . – Usłyszałam ją .
-
Hej, chciałam sobie pogadać. - Zaśmiałam się wesoło .
Gadałyśmy
tak przez chwilę o bzdurach . Aż nagle Domi, zmieniła temat .
-
Dlaczego nie słuchasz głosu serca ? . – Spytała poważnym tonem, lecz lekko
pochmurnym
- A
co to znaczy bum-bum?
- Ja
? Ale o czym Ty mówisz ? . – Spytałam zmieszana, lekko smutna .
-
Dobrze wiesz o czym.. Pasujecie idealnie do siebie z Justinem . Jak.. Herbata i
cukier . Jak.. Adidasy i rurki . Jak.. – Nika podawała porównania .
Herbata
z cukrem jest niezdrowa.
Tytus,
Romek i A'tomek
Dzieci
z Bullerbyn
Tomek
na tropach Yeti
Tak
jak król Maciuś pierwszy
Asterix
i Obelix
Jak
załoga G
McGywer
i Pippi!
-
Dobrze, już przestań ! . Słucham głosu serca, ale też mózgu . On mi podpowiada,
że go stracę . Nie chcę tego . – Zbierało mi się na płacz .
Straci
mózg?
*mamrocze
coś o niemożliwości utraty czegoś, czego się nigdy nie miało*
[Bla,
bla, bla, boChaterka nawija o balu, Justin się do niej ślini, wszyscy ćwiczą
taniec na treningu.]
*Myślami
Justa * .
Nosz
kurwa mać, ja pierdole..
Panie
Dżastin, proszę się zachowywać. Występuje pan w opku dla młodzieży.
Nie
potrafię wygodnie tańczyć, ta Sara się tu nie nadaje . Taka sztywna stoi i
wciska mi te swoje cycki w oczy .
Duża
różnica wzrostu. Rzeczywiście źle się wam musi tańczyć.
(Przy
okazji - Bieber ma 175 cm wzrostu, ile zatem ma Sara, że wciska mu cycki w
oczy? :-P)
Z
plastiku to pewnie twarde, nic dziwnego, że go uwierają w oczy.
[I
znowu bla, bla o balu, bla, bla, bal, bal, bal, bla, bal, bla, Justin mówi, że
idzie sam, Jess też mówi, że idzie sama, nic z tego nie wynika, standard
opkowy znaczitsja.]
Jutro
bal . O 20 . Nie mogę się doczekać .
Wskoczyłam
w piżamkę i zasnęłam .
A
zęby umyła?
Przez
cały dzień zastanawiałam się, czy iść na ten bal .
Jessica
zmienną jest.
W
końcu zadzwoniłam do Dominiki około 16 .
Mnie
jednak nieodmiennie wzrusza to odmierzanie czasu.
- Hej
. Słuchaj.. Ja chyba nie pójdę na ten bal .. – Zawahałam się .
I
forsa na kieckę to poszła jak psu w odbyt.
Kieckę
pewnie można oddać…
- Ejj
! Masz iść, rozumiesz ?! Umówiłyśmy się, że o 17 będę u Ciebie i zrobimy
makijaż, oraz ułożymy włosy . Dlaczego nie chcesz iść ? . – Spytała mnie .
- Bo..
Justin..On do mnie nic nie czuje . Nie chcę patrzeć, na dziewczyny, które
pewnie będą z nim tańczyć .- Jęknęłam przez telefon .
Sądzę,
skarbie, że będzie to wyglądało mniej więcej tak:
-
Skarbie, skąd wiesz, że nic nie czuje ? . Nie wiadomo . Ale Chris mówi, że
wpatruje się w Ciebie, jak w obrazek . Chodź tam.. Dla mnie.. Proszę . – Nika
błagała .
- No
dobrze.. Więc bądź u mnie o tej 17 . – Gdy skończyłyśmy rozmowę , spojrzałam na
zegarek i zauważyłam, że jest 16:30 .
On do
ciebie nic nie czuje, a ty boisz się go stracić więc się dystansujesz, więc o
co biega? Pan jest zadowolony, pani jest zadowolona...
No
nic, to zjem sobie obiad . Zeszłam na dół [yeaaah!] i
usiadłam do stołu .
- Hej
córcia, a Ty nie masz dzisiaj czasem balu ? . – Mama uśmiechnęła się figlarnie,
poruszając brewkami .
-
Nie, klasówkę z matmy!
-
Tak, mam . – Przytaknęłam i zaczęłam jeść obiad.
Ale taki
tam, nie ma czym się jarać…
-
Tylko używajcie prezerwatyw . – Tata prychnął .
Trochę
obcesowo, ale w sumie mądry tata.
Nie
wiadomo dlaczego ojciec prycha, ale córka idzie w jego ślady:
Wyplułam
frytkę z buzi .
-
Tato ! Mam 16 lat . – Zaśmiałam się.
-
Zawsze lepiej poinformować . – Uśmiechnął się ojciec .
- Ale
nie zakładajcie ich na nos! - Dorzucił, wtranżalając frytki córki.
- Ani
do nosa! - wychyliła się zza drzwi łazienki Ida Borejko.
-
Kupiliśmy kaszankę? - skojarzyła sobie Pyza.
[Po
fiokach-kokach, “robieniu tuszu i błyszczyka”, towarzystwo w końcu dociera na
bal, tańczą, płaczą, plastiki atakują, Justin śpiewa, łapie się za Jessicę, jak
rozumiem przy pełnej aprobacie zdziczałych fanek.]
Coraz
bliższe usta . Aż w końcu.. Musnęłam jego dolną wargę. Tańczyliśmy,
całując się zachłannie, jakby mówiąc pocałunkiem to, co czuliśmy . Justin był
delikatny i czuły . Ja zaś namiętna i porywcza .
http://capslol.com/wp-content/uploads/2012/11/And-That-last-Time-We-Saw-Mike1.jpg |
Razem
stworzyliśmy jedność .
Tak
na parkiecie? Toż drzazgi włażą…
Gdy się
od siebie oderwaliśmy skończyła się piosenka . Justin chwycił mnie za dłoń .
-
Więc.. Jessico, czy zostaniesz moją dziewczyną? . – Zapytał, z lekką
niepewnością .
-
Ustalmy to sobie: oznacza to zmianę statusu na fejsie, wklejanie słitfoci i
przebieganie przez przejścia dla pieszych trzymając się za ręce.
-
Oczywiście, że tak Justin. – Rzuciłam się w jego ramiona, a po chwili
usłyszałam oklaski i okrzyki .
Zwłaszcza
tysiące fanek Justina szalało z radości.
Sara
pierwsza pobiegła do kantorka po confetti i serpentyny.
Pocałowałam
Justina, wplotłam palce w jego włosy .Czułam jego perfumy, jego pociągające
perfumy .
- No
to mamy nową parę ! . Czapki z głów ludzie ! . JUSTIN I JESSICA !!! – Chris
uniósł do góry Dominikę, całując ją czule .
Ale
to jeszcze nie jest ślub, prawda? PRAWDA?
Ach..
Jestem taka szczęśliwa .Chociaż nie.. Dziś sobota, a my musimy iść do szkoły.
Trzeba odrabiać ten piątek, kiedy nie było lekcji ;/..
A
lekcji nie było z powodu balu? No to fajnie wam zrobili :D
Skacowana
gimbaza po balu na lekcjach, po prostu siódmy krąg piekła.
Kto to
organizował?
- I
jak tam było na balu ? . – Spytała mama .
- A,
nawet dobrze . – Nie chciałam, by mama o czymś wiedziała, więc odpowiedziałam
wymijająco .
- To
ja idę, bo czekają na mnie . – Pocałowałam mamę w policzek i wyszłam .
Tak
szczerze, to nie chciało mi się gadać z mamą . Za bardzo żyłam tym wczorajszym
dniem . Nie chciałam, aby teraz się dowiedziała .
Wolę
jej powiedzieć potem .
Mam
złe przeczucia co do tego, kto powie mamie i co ona na to.
Yyy, gdy
nocowała u Justina, rodziców nikt nie brał pod uwagę, a tu pocałunek i wielkie
tajemnice?
Bo,
rozumiesz, teraz on ją KŁOCHA, a tam tylko spali :-P
[Gołąbeczki
gruchają, Sara się wścieka.]
Zauważyłam,
jakąś kartkę. Przeczytałam :
” Na
kolejnej lekcji [ 5 ] . W łazience . Kocham . Justin <3 ” .
Ale
tak w łazience? A jak ktoś usłyszy? A jak tam nie sprzątają i cuchnie?
W
końcu, na fizyce, czyli piątej lekcji wyrwałam się do tej łazienki .
Nie
wiedziałam, czy mam iść do damskiej , czy męskiej . Więc weszłam do damskiej .
A
Justin czekał w męskiej, i to na zupełnie innym piętrze.
Palił
nerwowo papierosy i wysyłał z komórki szkalujące Polskę tweety dla zabicia
czasu.
Przecież
to Angla, nie Polska!
-
Justin.. Justin .. – Szeptałam głośno, by nikt nas nie przyłapał .
Potem
usiadłam na drewnianym kamieniu i krzyknęłam bezdźwięcznie, bo był lodowato
gorący.
I
grzmotnęłam grzywką o kant kuli. Taka ze mnie krejzolka.
Cała
klasa i pół grona nauczycielskiego już czaiło się w wolnych kabinach.
-
Justin.. JU ! – Nagle ktoś mnie wciągnął do kabiny przytłumiając mój krzyk,pocałunkiem
Całowaliśmy
się chwile nad kibelkiem woniejącym sikami i środkami
dezynfekującymi. Usłyszałam, jak dyrektora wchodzi (a nie
mówiłam!) do łazienki i pyta :
-
Jest tu ktoś ? Proszę wyjść . – Spojrzałam na Justina, wtulając się i
zatapiając w jego oczach
- Ale
przed, po, czy w trakcie? - jęknęłam szeleszcząc znacząco papierem.
Staliśmy
chwilę, milcząc i dyrektora wyszła .
Przecież
wystarczyło powiedzieć, że sikasz.
-
Uff. Ty wariacie ! . – Szepnęłam, śmiejąc się po cichu .
-
Wiem, że to nie odpowiedni moment.. Ale chcę Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie
najważniejsza . Jessica, odkąd Cię ujrzałem, chciałem Cię poznać . Jesteś
wszystkim, tym co mam . Jesteś moim tlenem i moim słońcem w pochmurne dni .
Kocham
Cię Jessica .
Jaka
romantyczna sceneria: kabina w szkolnej toalecie, oświadczyny nad muszlą i
dyrektorka łomocząca w drzwi.
DyrektoRA
nawet.
Ale
propsy za żeńską końcówkę (zacieszyło się feministycznie Szpro)
Chciałam
przypomnieć, że do radiowęzła na samym początku mówił dyrektor, no ale dobra,
któreś może być wice.
- Nie
gadaj, całuj . – Przycisnęłam go do kibla, całując .
Jego
dłoń wjechała pod moją bluzkę i gładziła brzuch . Na szczęście, tylko tyle .
Nie chciałam przeżyć swojego pierwszego razu w łazience .
Nie,
nie w łazience. W kiblu.
A
gdyby pchał się z łapą, i nie tylko, dalej, to byś mu pozwoliła? Ech, te
boCHaterki...
No
przecież to Dżastin. Jemu wszystko wolno.
[Justin
przysyła bukiet róż, więc mamusia dowiaduje się, że Jess ma chłopaka. Amant
przybywa.
Wbrew
temu, co o nim myślimy, Justin potrafi się zachować. Ładuje pannę do wozu, każe
jej zawiązać chustką oczy i gdzieś wywozi.]
Zawiązałam,
i poczułam, że zwalniamy. Justin wyszedł, otworzył drzwi i chwycił mnie za
rękę. Pomógł mi wyjść i podtrzymał mnie w pasie, gdy zamykał drzwi.
-
Będę Cię prowadził, nie martw się. – Justin powiedział, z uśmiechem na twarzy.
A
gdzie jeszcze można mieć uśmiech?
Taki
pionowy i bezzębny można gdzieś indziej.
Chyba,
że to Picasso.
Chwycił
moje dłonie, idąc do mnie przodem i prowadząc.
To
znaczy, że szedł tyłem. Cud, że nie przyglebił.
Szłam
uważnie krok po kroku, gdy usłyszałam szum. Jakby jakiegoś strumyka.
Ku
memu rozczarowaniu okazało się, że to spłuczka w naszej ukochanej kabinie w
wucecie.
I
dyrektora w progu z ustawionym bojowo dziennikiem.
-
Dobra, poczekaj. – Justin poszedł gdzieś na chwilę, ale po minucie wrócił.
Poczułam jego ciepłe dłonie, na mojej szyi, a następnie odwiązał szmatkę .
Otworzyłam
oczy, równocześnie otwierając buzię.
Jak
pajacyk! Ciekawe, gdzie ma sznureczek do pociągania.
No… tam
gdzie zwykle?
Przede
mną, leżał koc, gdzie znajdował się koszyk, a wokół rozsypane były płatki róż
oraz świece .
Rozsypane
świece, bałagan.
I kto
te płatki potem zgrabi, ja się pytam.
Przyroda
ścisnęła poślady i powietrze ani drgnęło, co by płatków nie rozsypać i nie
zgasić świec.
Po co
świece na pikniku w środku dnia?
A
macie tam choć słowo o tym, że one były zapalone?
Rozejrzałam
się. Byliśmy na jakiejś polanie, gdzie obok płynęła woda, a dalej znajdowało
się jezioro .
Nie
było wodospadu. Foch!
Nie
uściśliła, jaka była pogoda, mam pewną nadzieję, że zaraz grzmotnie gradem.
-
Chodź, skarbie.- Justin lekko pchnął mnie w stronę koca. Usiadłam na nim,
rozkoszując się chwilą.
Na
Justinie?
To
się teraz “chwila” nazywa?
Nadszedł
czas słodkich igraszek i romantycznych uniesień:
- Jak
Cię złapię, to zgwałcę !. – Justin, zaczął biec za mną.
Jak
ja was złapię, to do końca życia będziecie w kółko słuchać jednej piosenki
Biebera.
Schowałam
się za drzewem, w pobliskim lasku, obok jeziorka.
Wychyliłam
się z jednej strony, szukając go .
Poczułam
ręce obejmujące mnie w pasie i pocałunek złożony na moich plecach .
Justin
musiałby mieć skrzydła i zatoczyć bór wie jakie koło, żeby ona go nie słyszała
i nie widziała.
-
Hahha, to nie fair, nie widziałam Cię. – Zmarszczyłam nosek.
- A
teraz czas na gwałt, huahuahauhaua .- Justin zaśmiał się szyderczo, unosząc
mnie do góry i niosąc, z powrotem na koc .
Część
drogi przebyłam ciągnięta za włosy, ale zacisnęłam zęby: wśród muzyków może są
brutalniejsze obyczaje.
Położył
mnie, nachylając się nade mną.
Przyciągnęłam
go za koszulę, całując zachłannie. Położył się lekko na mnie, wplatając palce w
moje włosy.
Przerzuciłam
nas, tak, że teraz to ja leżałam na nim rozkraczona KRA KRA xd .
Justin
zaczął całować mnie delikatnie po dekolcie, piersiach. Ściągnęłam lekko jego
koszulę, dotykając torsu.
Justin
czekał, co zrobię.
Fiknęłam
więc koziołka, trzasnęłam hołubca i obsypałam sobie włosy igliwiem.
I
zaczęłam jodłować.
Delikatnymi
pocałunkami, jeździłam po jego klatce piersiowej. Justin włożył dłoń w moje
spodnie, jedynie lekko głaszcząc po przodzie moich majteczek :>.
Zjechał ręką, po nodze i lekko głaskał mnie.
Jechałam
(czasownik subtelny jak i cały ten opis) pocałunkami
w górę docierając do ust. Wsunęłam lekko języczek, bawiąc się i robiąc kółka.
I
puszczając bańki nosem.
Facet
musiał być nieźle zszokowany.
Nie
dziwmy się więc, że od nadmiaru wrażeń wszystko mu opadło, wstał i zaczął się
ubierać.
Ruszyłyśmy
wyciągając nasze stroje na wf. Kocham wf. Ale nienawidzę, gdy gramy w nogę.
Wtedy Sara staje się jakimś dzikusem. Najchętniej by mi wyłamała nogi.
Mamy wf
z chłopakami.
A to
wstrętna chłopaczara z tej Sary, no!
Pani
podzieliła nas na dwie drużyny. Po chwili do sali wbiegł Justin, przepraszając
za spóźnienie .
- Okej,
idź się przebrać i dołącz do grupy Angel . ( Do grupy Sary ) .
Ja
byłam w grupie Dark. ( Grupa Doni ) .
Można
powiedzieć: grupa Doni Darko!
Sara
oczywiście fauluje, bo jakby inaczej.
Po
chwili poczułam, ostry ból w kostce. Obejrzałam się do tyłu, a Sara kopnęła
mnie z całych sił w nogę, gdy pani się odwróciła.
Czyli
najpierw poczułas ostry ból, a dopiero potem Sara cię kopnęła. Jeżeli w to
bolące miejsce, to rzeczywiście mogło to być nieprzyjemne.
To
był prekognicyjny ból fantomowy na sam widok Sary.
-
JESSICA ! – Zdążyłam usłyszeć głos Justina, wchodzącego i widzącego to
wszystko.
Po
chwili upadłam na podłogę, podkulając nogi i krzycząc jak
na rasowego piłkarza przystało.
- Sara
Ty sukko ! . – Dominika rzuciła się na nią, a do mnie podleciał Justin.
Ty
sukkubie od siedmiu boleści!
Tymczasem
Jessa ma dąsa, bo Justinek ośmielił się bez jej zgody rozmawiać z kimś przez
telefon. Siada razem ze swoim dąsem w ławce i dla Justina
miejsca już nie ma.
A w
dobrym, kanonicznym opku nie może zabraknąć bucery!
Na
lekcji, ciągle próbowałam złapać go wzrokiem. Justin patrzył na mnie, ale nie w
oczy.
A ja
wiem, gdzie on patrzył. Ha!
Ja nie
wiem, gdzie?
Uniosłam
jedną brew, zastanawiając się, dlaczego..
-
Pani Jessico, co jest powodem pani wyprowadzki z ławki, ze swoim kolegą
Justinem?- Zapytał mnie facet z geografii.
- I
pan myśli, że powiem to panu. Haha.- Zaśmiałam się ironicznie.
-
Cóż, skoro tak, to zapraszam do dyrektora.- Facet uniósł swój ołówek i
uśmiechnął się wrednie.
To
jest szkoła o morderczym rygorze. Nie siedzisz z Bieberem - marsz na dywanik do
dyrektora!
O
jezujezu, co ja czytam?!
-
Nie. To moja wina.- Justin wstał i ruszył ku drzwiom.
-
Świetnie. Panno Jess, ma pani towarzysza. Do dyrektora obydwoje ! .- Krzyknął.
-
WYPCHAJ SIĘ PAN. A TAK POZA TYM, TO FAJNIE SIĘ ZDRADZA SWOJĄ ŻONĘ? – Kiwnęłam
brwiami mówiąc to.
Sorry,
ale z kim on zdradza tę swoją żonę? z Bieberem?
AŁtoreczka
nie uznała za stosowne dodać gdzieś wcześniej choćby dwóch zdań, które mogłyby
jakoś uzasadnić ten zabójczy argument w dyskusji.
I wciąż
mówimy tu o delikatnej i pozytywnej według aŁtorki boChaterce?
Ciekawe,
jakiej odpowiedzi się spodziewała? Że nauczyciel odpowie: “Nie dziecko,
zdradzam ją dla udręki”?
Siedzieliśmy
na plaży przy domku. Justin zrobił się jakiś niewyraźny, rozmył
się na brzegach, przetarł na łokciach i znikł zupełnie.
-
Muszę wyjechać. Mam trasę koncertową.. - Zająkał się.
Czy on przypadkiem
nie miał od tej kariery odpoczywać?
-
Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz ?! – Krzyknęłam, wstając i biegnąc w
stronę domu.
To
takie wstrętne i nie fair, jechać w trasę, gdy jest się piosenkarzem.
Przecież
to gorsze niż zdrada!
I
może jeszcze będą się na ciebie gapiły jakieś babska?!
Powinien
odpowiednio wcześniej złożyć wniosek z prośbą o wyjazd na trasę koncertową,
czas rozpatrzenia 30 dni.
- Jess,
zaczekaj ! – Justin ocknął się i wstał, zabierając koc .
Gdzieś
na dach, by dostać to, co chciał.
- Hej,
gdzie Ty idziesz ? . Zostaw ją samą teraz.. Świetny moment sobie wybrałeś . –
Dominika wywróciła oczami .
- Z
drugiej strony, Domi, on sam się dowiedział o tym wczoraj. Chciał powiedzieć
jak najwcześniej.. – Chris zawahał się .
Jassne
*rechocze w upojeniu* A planowanie tras koncertowych, wejść do studia, udziału
w imprezach i inne takie to pewnie tylko w snach.
No co
też Pani, dowiaduje się z portalu kotek peel.
Dominika
spojrzała gniewnie na Justina.
- Jak
to sobie teraz wyobrażasz, co ? . Ona ma na Ciebie czekać ?.. – Dominika
wściekła wstała i puściła Chrisa.
Prawdę
powiedziawszy - tak. Bycie dziewczyną muzyka tak właśnie wygląda.
-
Pójdę z nią pogadać . – Burknęła i ruszyła w stronę domku .
-
Faceci - mamrotała pod nosem. - Uwiodą i zaraz jadą w trasę. Nic na nich liczyć
nie można.
Justin
schował twarz w dłonie i usiadł.
Chris
usiadł obok niego i przytulił go ” po męsku ” .
- Co
ja mam teraz zrobić ? Nie chcę zostawiać Jessy.. Ale też nie chcę ranić moich
fanek . To są najważniejsze osoby w moim życiu . – Justin szlochał .
Wiesz,
stary, nie za bardzo masz wyjście. I wcale nie dlatego, że nie chcesz ranić
swoich fanek :-P
- Tak..
” A jeśli kocha, to wróci ” . – Odpowiedziałam..
Ale
kiedy ? Za rok ? Dwa ? . Ile mam czekać ?..
Jak
wiadomo, trasy koncertowe trwają tyle, co służba w carskiej armii.
I
czyhają w ich trakcie różne niebezpieczeństwa oraz zbójców pełno na drodze.
[Męki
egzystencjalne, panna cierpi, amant co robi - oczywiście, śpiewa, wycinamy cały
ten cyrk.]
Patrzyłam
na niego, widząc, że cierpi. Jestem samolubna. On powinien wyjechać. To jego
praca. A ja.. Ja muszę na niego czekać.
Jeszcze
się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja
wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra.
Bo
męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż
zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.
-
Justin ja.. – Po chwili powiedziałam, smutnym tonem.
-
Ci.. Jedziesz ze mną.- Justin odgarnął moje włosy.
Zastanowiłam
się.
Świetny
pomysł! A uczyć się będzie zdalaczynnie, przez komórkę.
- To
nie ma sensu.. Rodzice mi nie pozwolą. Nie zostawię tu Dominiki i Chrisa.-
Wyszeptałam.
Tak!
Dominika i Chris są dla ciebie ważniejsi niż ja! Ueeeee!!!!!
-
Kochanie, pozwól mi to załatwić. Chris i Domi jadą z nami.- Odrzekł.
Jakie to
jest wszystko zajebiście proste!
Spojrzałam
mu w oczy.
-
Kocham Cię, uwierz mi.- Justin przybliżył się do mnie i pocałował mnie czule.
Rodziców
też zabierzemy. I stos walizek z twoimi bluzami.
I jak
myślicie, co się stało ? Uwierzyłam. Wierzę, cały czas.
Znaczy
jesteś wierząca.
Przepraszam
bardzo, czy mają państwo chwilę na rozmowę o naszym panu i zbawcy, Justinie
Bieberze?
Wróciliśmy
do domu, trzymając się za ręce. Gdy weszliśmy, Chris rzucał naleśnikiem w Dominikę,
ale ta się schyliła i ja nim dostałam w twarz.
-
Christianie Night, czy Ty wiesz co to oznacza ?! Wojna ! . – Wydarłam się na
całe mieszkanie, rzucając w niego bułkami.
Rzuciłam
w Justina sałatą.
Justin
rzucił we mnie garem z bigosem. Odwzajemniłam się kontenerem pomarańczy.
- Hej
girl ! . – Zaśmiał się wesoło, biorąc tę sałatę i rzucając nią we mnie.
Trafił
główką sałaty wprost w jej usta (Boru, Boru jakie to śmieszne!)
- Ejj
! Ekhe. – Wyplułam ją i wszyscy wybuchnęli śmiechem .
Więc śmiejmy
się, śmiejmy wszyscy wraz.
No
cóż. Koniec weekendu, czas wracać do szkoły. Justin pomógł mi wypakować z auta
moją torbę, odwiózł Domi i Chrisa i znów do mnie przyjechał . Siedzimy sobie w
moim pokoju.
- Jak
Ty chcesz to moim rodzicom powiedzieć ? . – Spytałam podejrzliwym głosem.
- Coś
się wymyśli, maleńka!
-
Spokojnie, aniołku. Załatwię to, ale siedź tu. – Justin ucałował mnie w
policzek i wyszedł do salonu.
I nie
wtrącaj się do rozmowy, bo wszystko zepsujesz!
Mimowolnie
wyszłam za nim, siadając na schodach i podsłuchując .
- O
cześć Justin. Siadaj, a gdzie Jessica ? . – Moja mama przywitała go wraz z
ojcem.
-
Dzień dobry. Jessica jest w pokoju. No, bo.. Pani Smith..- Justin zawahał się.
- Mów
mi i mężowi ” tato i mamo ” . – Mama uśmiechnęła się promiennie, wymieniając
spojrzenia z Justinem.
Mnie
“tato”, a mężowi “mamo”.
Rodzicu
A i rodzicu B.
*krztusi
się* Że jak??? To oni już mają jakieś plany względem niego?
- No,
dobrze mamo. Bo chodzi o to.. Bo pani wie,oraz pan, że jestem słynnym
gwiazdorem.- Justin nabrał powietrza.
Założył
czerwoną czapeczkę z futrzanym otokiem i sztuczną brodę.
-
Ładnie mi, prawda?
- Ho,
ho, ho - przytaknęli rodzice Jessy.
Mama
przytaknęła głową.
Wyjątkowo
skromnym w dodatku.
-
Więc.. Mam trasę koncertową. Ale nie potrafię żyć bez Jessici. Jest dla mnie
wszystkim, jest tlenem, jest słońcem w pochmurne dni, moim małym aniołkiem.
Ja
bardzo przepraszam, ale mały aniołek zawsze mi się kojarzy dość funeralnie.
Nic nie
jest jeszcze przesądzone :>
Nie
chciałbym jej zostawiać, ale niestety nie mogę porzucić kariery. Chodzi tu o
moją umowę podpisaną ze studiem. Gdybym ją zerwał, studio obarczyłoby mnie karą
pieniężną, z której nawet najbogatszy człowiek nie może się uwolnić.. Więc..dlatego
zacząłem chodzić do szkoły, żeby jeszcze bardziej się to wszystko pogmatwało,
ale co tam! Chciałbym państwa prosić, o rzecz jedną.. Czy
pańska córka, mogłaby ze mną jechać?.- Justinowi w oczach pojawiły się łzy.
Skąd
wiesz, skoro siedzisz na schodach?
Jemu
przy każdej okazji się pojawiają łzy. Zalecałabym wizytę u alergologa.
Tak
ogólnie to w studiu nagrywa się płyty, i koncerty chyba niewiele mają tu do
rzeczy, umowa jest raczej z wytwórnią.
Konkretnie
z Raymond Braun Media Group.
-
Spokojnie, mam swoją bardzo dobrą nauczycielkę w trasie. W końcu ja też kiedyś
musiałem się uczyć, podczas moich wcześniejszych tras. Dominika i Chris jadą z
nami. – Odpowiedział spokojnie, ledwo słyszalnie Justin.
Kiedyś
musiał się uczyć? To znaczy, że już się wyuczył i chodzi do szkoły tak dla
zgrywu?
Rodzice
spojrzeli na siebie zmartwieni.
No
ładnie, wszystkie wymówki wytrącił im z ręki! (i jedna nauczycielka obskoczy
całą czwórkę z materiałem ostatniej klasy gimnazjum? Siłaczka!)
-
Justin.. Widzimy, jak Wy się kochacie.. Nie możemy Was rozdzielić.. Nie
mogłabym patrzyć w oczy córce, gdybym nie pozwoliła.
KFI!!!
Co
Dżastin połączył, człowiek niech nie rozdziela.
Opiekuj
się nią, porządnie, chłopcze. – Matka odpowiedziała nieco surowym, ale
spokojnym tonem.
-
Dziękuję pani bardzo, bardzo ! . – Justin ucałował dłonie mojej mamy, a po jego
policzkach spływały łzy radości.
Z
niego to jest prawie taki sam mazgaj jak Jiro z poprzedniej analizy.
Kanadyjczyk
płakał jak dziewczę w trasę porywał.
Justin
patrzył na mojego tatę, szczęśliwy i obaj się uśmiechali.
Do
taty jeszcze wprawdzie nie dotaro, że oto własnie wypuszcza w świat bez dozoru
swoją szesnastoletnią córkę z równie młodocianym bubkiem.
Z
bubkiem, którego o małe co nie
wywalili ze Stanów, jak Jagnę z Lipiec.
Ej,
ten bubek ma już 20 lat, nie jest aż tak strasznie młodociany.
W
opku ma szesnaście chyba, pewnie dlatego, że aŁtorce dwudziestolatek wydaje się
okropnie stary.
Ma
piętnaście lat i prawo jazdy.
-
Taaak ! DZIĘKUJĘ, KOCHAM WAS, KOCHAM WAS ! . – Zaczęłam się drzeć, spadając ze
schodów.
Sturlałam
się po nich boleśnie, lądując przed nogami rodziców i Justa.
Ojej,
to był chyba Element Komiczny *szuka tabliczki z napisem APPLAUSE*
- Ups
? . – Powiedziałam, obolałym, zabawnym tonem.
Było
to tak zabawne, że nie zostało nic innego, jak tarzać się ze śmiechu.
-
Pakuj się, skarbie. Wyjeżdżamy jutro. – Justin uniósł mnie, całując w policzek.
Uśmiechnęłam
się zalotnie.
- A
rodzice Dominiki i Chrisa się zgodzili ? . – Spytałam, przymrużając oczy.
-
Chris zawsze jeździ ze mną w trasy, więc spoko. Gorzej było z Domi, ale gdy
rodzice usłyszeli, że Ty możesz, to też się zgodzili. – Justin uśmiechnął się
zadziornie, delikatnie jeżdżąc palcem po moim brzuchu.
Ta
jest! Puśćmy w roczną (?) trasę koncertową nasze córki, z dwoma chłopakami,
których znają od kilku tygodni! O niczym innym nie marzyliśmy!
(I
wytwórnia Justina pewnie też nie.)
Natomiast
widok chłopaka jeżdżącego palcem po brzuchu jedynaczki wpędził rodziców w stan
euforyczny.
Dodajmy
- dziewczyny, która dopiero od roku jest legalna, że tak to ujmę.
Zagryzłam
dolną wargę.
- Ale
mam pociągającą dziewczynę. – Justin wydarł się na całe swoje mieszkanie.
Przestraszył
się nagłej teleportacji, wszak jeszcze przed sekundą rozmawiał z rodzicami
Jessicy w ich salonie.
Widocznie
oddali mu to mieszkanie razem z ręką królewny córeczki.
Przed
nami pożegnanie Jess z rodziną, w iście włoskim stylu:
Wstałam
rano, z myślą.. ” A więc to dziś, zostawię rodziców..” Na
zawsze, na zawsze!
Przez
myśl mi przyszło [ale zaraz wyszło], żeby zostać. Ale
potem pomyślałam, o Justinie i o tym, jak bardzo go kocham.
Dopakowałam
parę rzeczy i ubrałam się w sukienkę, w kolorze fioletu, włosy rozpuściłam oraz
zrobiłam lekki makijaż. Do torebki Dominiki wsadziłam telefon, ładowarkę i
portfel, ważne kosmetyki i słuchawki.
W
końcu po coś zabieram ją ze sobą, będzie mi ciężary dygować.
http://i2.pinger.pl/pgr143/22627094001daf1c4f368364/Tragarz+paczek.jpg |
Zeszłam
na dół z torbami. Czekali tam na mnie, Chris, Justin, Domi, rodzice, dziadkowie
i wujkowie.
Szybko
ustawili się do pamiątkowego zdjęcia, pan fotograf nakrył się czarną szmatą i
pstryk!
Jedliśmy
śniadanie w miłej atmosferze. Justin opowiadał, jakie przygody przeżył w ciągu
takich tras, a wszyscy się śmiali.
- I
wtedy te dwie dziewczyny wdarły się zrolować blanta na bekstejdżu - ciągnął,
wymachując widelcem z nadzianą nań kiełbaską.
- Nie
opowiadaj, Jus! Aż dwie? - śmiał się tato klepiąc się po udach.
Tata
odciągnął mnie na chwilę od stołu.
-
Trzymaj tutaj.. 70 tysięcy. Nie przechulaj tego. To są nasze oszczędności dla
Ciebie. – Tata wcisnął mi reklamówkę z pieniędzmi.
Cytuję:
“sytuacja w moim domu nie była za wesoła i nie stać mnie było, na to
wszystko co miały inne dziewczyny”.
Jessica
najwyraźniej używa wacików z sierści gronostaja.
Za to
ojciec reprezentuje styl bezrobotnego milionera-ekscentryka, który wyprute z
materaca pieniądze wkłada do reklamówki.
Prawdopodbnie
ałtorce trudno było sobie wyobrazić fizyczny przekaz takiej kwoty osobie bez
konta bankowego, za to za chwilę w trasie (hint: są karty płatnicze pre-paidowe,
rodzice mogli jej spokojnie wydzielać w ten sposób kieszonkowe nawet)
Kocham
tę reklamówkę z pieniędzmi! :D
-
Tato.. Przecież sam mi powiedziałeś, że jest krucho z kasą..
-
Wiesz, po tym jak kupiliśmy posiadłość, to na zbyt wiele mnie już nie stać.
Trzeba
było zwolnić część służby, pozbyć się stangreta…
Przestać
sprowadzać ostrygi z Francji...
–
Zawahałam się.
Ojciec
spojrzał na mnie uważnie.
- Weź
te pieniądze albo wepchnę ci je do gardła! Przez odbyt! - wrzasnął.
-
Jessica. Nie może utrzymywać Cię Justin. A co jeśli się rozstaniecie ? . – Tata
powiedział surowym tonem.
Wtedy
tych siedemdziesiąt tysięcy przyda się na autostop.
Zastanawia
mnie, czemu akurat siedem dych, a nie sto lub pięćdziesiąt.
Pewnie
dlatego, że to coś pomiędzy.
Żeby
nie było za pazernie.
-
Tato, nie chodziło o to. Sama wiem, że Justin nas nie może utrzymywać. Chodzi o
to, że trochę to za dużo pieniędzy dajesz. – Przytuliłam się do niego.
- My
sobie z mamą damy radę. Teraz Ty musisz się usamodzielnić, mimo, że już jesteś
dość samodzielna.
Musisz
się usamodzielnić, więc masz od nas siedemdziesiąt tysięcy (funtów?). Podoba mi
się taka definicja usamodzielnienia się :D
Jesteśmy
pewni, że Jessa nie nazywa się Grycan albo Kulczyk?
Tak BTW,
czy tej pannie nie będzie potrzebny jakiś dokument tożsamości? Paszport, dowód?
Nie? Tak tylko pytam.
Po
co? Bieber jest jej pasterzem, niczego jej nie zbraknie.
Właściwie,
wszystko robisz sama. Chodzi mi o to, że będziesz daleko od domu. – Ojciec się
popłakał.
O,
już wiem! To kasa na pocztówki i znaczki.
Również
zaczęłam z nim płakać,
...i
tak płakaliby nad siatką pełną forsy aż do rana, gdyby nie...
a po
chwili podszedł do mnie Justin, że przyjechał autobus zabierający moje i
naszych przyjaciół rzeczy.
Poszedł,
powsadzać wszystko, a ja zaczęłam się żegnać.
-
Żegnaj moja mała czekoladko. – Podszedł do mnie dziadek, wciskając mi na drogę
czekoladę.
Cały
dziadziunio.
Nie
będziemy rozwiewać Waszych wątpliwości dotyczących tego, kto
komu gdzie wcisnął.
Następnie
po kolei żegnałam się z ciociami i wujkami. Podeszła do mnie mama, przytulając
mocno i płacząc strasznie.
-
Kocham Cię, Jessico. Uważaj na siebie, prosimy z ojcem. – Zostałam wyściskana
przez nich, również płacząc.
Płakał
również chomik w bębnie, stado przydomowych kotów i jeden przybłąkany skunks.
Płakały drzewa, krzewy i kwiaty. I niebo płakało rzęsistym deszczem.
Płaczą
wszyscy, jakby wybierała się w jakieś mocno egzotyczne i nieznane miejsce,
gdzie nie ma zasięgu, internetu, fal radiowych i w ogóle kontakt będzie
absolutnie niemożliwy.
Na
koniec podeszła do mnie babcia. Z nią miałam zaraz po rodzicach, najlepszy
kontakt.
-
Żegnaj kruszynko. Niech Ci Bóg dopomoże. – Babcia przytuliła mnie, całując w
czoło.
-
Babciu, nie ” żegnaj ” a ” do zobaczenia ” . – Odpowiedziałam uśmiechnięta.
- Och
Jess.. Nigdy nic nie wiadomo, jestem już taka stara.. Wszystko możliwe. –
Rozpłakałam się już ostatecznie.
Teraz
naprawdę zastanawiałam się czy nie zostać. Babcia to zauważyła.
-
Kruszynko, nie wahaj się. Jeżeli go kochasz, to jedź. Trzymamy kciuki, wszyscy
wiemy, że Ty również pięknie śpiewasz. Może również, zaczniesz występować ? . –
Babcia uśmiechnęła się słabo, przytulając mnie ostatni raz i spojrzałam na
swoją rodzinę.
”
Będę tęsknić ” pomyślałam.
My
jednak nie będziemy tęsknić. Prawdę mówiąc, wypychamy boCHaterkę za drzwi, byle
szybciej.
Z
rezydencji na dwa podwójne łóżka pozdrawiają:
Jasza z
pudłem confetti, Dzidka ratująca przybitego żółwia, Szpro
szeleszcząca papierem w szkolnej toalecie oraz Mikan z
reklamówką pieniędzy
a Maskotek
kiwa brewkami jak oszalały.
28 komentarzy:
O której teraz uczniowie gimbazjum najpóźniej kończą lekcje? Załóżmy, że o 15:00. Bal był na 20:00. Aż nadto czasu by ogolić nogę, wskoczyć w kieckę, uczesać się i umalować. I czy nie sensowniej już by było urządzić coś takiego w sobotę?
A bohaterka tak rozkosznie kanoniczna, że się łezka w oku kręci.
Wszystkie Sary są złe.
Przeczytałam to opko i nostalgia mnie chwyciła. Całowanie się w kiblu (co nie znaczy, że w kabince nad sedesem), wf z chłopcami, szkolne potańcówki) - miałam wrażenie, że pisze to ktoś z mojego pokolenia opisując szkolną rzeczywistość sprzed 35 lat dla niepoznaki poszywając się pod współczesną nastolatkę. Było to jednak wrażenie ulotne.
Ale mimo wszystko mam ochotę powiedzieć nihil novi, ale to już było. Taka wyobraźnia jest chyba jakoś wpisana w wiek dorastania tak jak świnka zalicza się do chorób wieku dziecięcego. Zmieniły się czasy, zmieniły się media, a nastoletnie dziewuszki dalej kochają się w śpiewających idolach czy aktorach. I też marzą by była to miłość z wzajemnością, oczywiście obowiązkowo wpisana w realia codzienności, bo co ta za związek z idolem, którego nie zazdrości cała klasa? :p
Tylko że za moich czasów z takich fantazji zwierzało się tym prawdziwym przyjaciółkom w wielkiej tajemnicy, a nie wypuszczało w świat.
No i po prostu nie było internetu :p
Myślę, że trudno się dopatrywać sensu w samym zjawisku, to jakiś syndrom wieku dojrzewania, coś na kształt mentalnego trądziku :p
No cóż, każdy z nas był młody i głupi
Inna sprawa to logika w tworzeniu ciągu wydarzeń i umiejętność posługiwania się językiem polskim. I niestety trudno wytłumaczyć pannom przelewającym swe uczucia na literki, że dezynwoltura a tych dwóch aspektach się nie opłaca.
A w temacie gotówki w reklamówce - co powiecie na przewożenie gotówki w dwóch reklamówkach (stare pieniądze przed denominacją - około 500 mln zł)tramwajem przez pół miasta? To nie było opko.. :p
Zdjęcie sarenki i chór po płatkach urocze!
Bieliebers pay their debts! -super!
Klasyczne,śliczne opko.
Chomik
Ach, jak miło poczytać taki klasyk. Jeszcze mi tylko klasyka z Potterem brakuje, moje ulubione :D
rozsypane świece i kontenery pomarańczy oraz Załoga G mnie zabiły :D co do "Alleluja" to ja zazwyczaj wykrzykuję to słowo w podobnych momentach jak Wy w tym opku :D pasuje idealnie!
Analiza faktycznie super, taki powrót do korzeni:)
" - A rodzice Dominiki i Chrisa się zgodzili ? . – Spytałam, przymrużając oczy.
- Chris zawsze jeździ ze mną w trasy, więc spoko. Gorzej było z Domi, ale gdy rodzice usłyszeli, że Ty możesz, to też się zgodzili. – Justin uśmiechnął się zadziornie, delikatnie jeżdżąc palcem po moim brzuchu." - Ale kiedy to usłyszeli, skoro rodzice BoChaterki zgodzili się dosłownie przed sekundą? Przecież nawet ona sama o tym usłyszała właśnie w trakcie tej rozmowy! Albo Bieber okłamał rodziców tamtej, albo cała ta rozmowa to była jakaś wielka telekonferencja.
Aleluja, rysunek żółwia, "fsruszajonca" historia o empatii Biebera, rysunek babci z przepychaczem i "Bieliebers pay their debts!" wymiatają.
Hasło: Mnatqu chatper -nie wiem, co może znaczyć Mnatq, ale podoba mi się:)
Przeczytałam do połowy i sądzę, że do napisania tego dzieła natchnęły autorkę następujące dzieła: Sailor Moon (albo inne anime, ale tu mi pasuje opis przyjazdu gwiazd), Wampiry z Morganville (opis prześladowań: wszechmoc głównej suki i bezradność Mary Sue), może książki z serii Czysta Krew, bo tam autorka też się lubuje w detalach typu włożyłam buty, ogoliłam nogi i pachy. Taki miks jest niestety zbyt ciężkostrawny :/
Zacna analiza, choć opko dość ciężkostrawne przez te wszystkie ałtoreczkowe "<3" oraz "*_*" (emotki w opku? Mój mózg mówi stanowcze NIE!), jak również wszechobecne przekleństwa. Kiedyś pewien analizator stwierdził, że dobrze użyty wulgaryzm jest niczym przyprawa - podpisuję się pod tym, jednak opko tej Ałtoreczki jest wyraźnie zbyt pikantne.
Yorika:
"O której teraz uczniowie gimbazjum najpóźniej kończą lekcje?"
Najpóźniej około 16, a niektórzy mają jeszcze dodatkowe treningi, koła astronomiczne, próby koła teatralnego i inne cuda (przynajmniej tak było 3 lata temu).
Pozdrawiam,
Inga
Teoretycznie system szkolnictwa, w którym wychowawczyni mówi dziewczynom, że Justin będzie w ich klasie, może istnieć (tylko nie wiem, czy jest tak w Anglii). Klasa ma podstawowe przedmioty razem (np. ten nieszczęsny polski), a swoje "rozszerzenia" (biolchemy, artystyczne i inne) osobno, jako zbieranina ludzi.
Ale analiza przednia, 10/10, bardzo odprężająca na czas sesji.
Przy tym opku musiałam słuchać R+ bo inaczej opadłabym z sił już całkiem!
Boru, dobrze, że to już koniec.
Uff.
C.
Mel:
"Teoretycznie system szkolnictwa, w którym wychowawczyni mówi dziewczynom, że Justin będzie w ich klasie, może istnieć (tylko nie wiem, czy jest tak w Anglii). Klasa ma podstawowe przedmioty razem (np. ten nieszczęsny polski), a swoje "rozszerzenia" (biolchemy, artystyczne i inne) osobno, jako zbieranina ludzi."
Tak jest na przykład w liceum, gdzie osoby z różnych klas mają osobno języki obce i rozszerzenia. No i niekiedy WF, ale z tym bywa różnie.
Inga
Dobra analiza,dobra! Więcej, więcej!
Tylko przy tym zdjęciu Biberka na łóżku, musiałam szybko wstukać w wyszukiwarkę: Hugh Jackman. Pogapiłam się chwilę i mdłości ustały. Chór mnie rozłożył na łopatki, świetny pomysł.
Laudanum-chan
Chciałbym się wtrącić, że nie do końca rozumiem problem z systemem szkolnictwa. W tym tekście: " [ Nauczycielka polskiego , wychowawczyni Jessici, Niśki ]" chodzi o to, że nauczycielka polskiego jest też wychowawczynią Jessici i Dominiki :) Poza tym analiza świetna, miły odpoczynek po tym strasznym Jiro.
Zrobiliście mi dzień! Dziękuję! Za mną naprawdę koszmarny piątek, myślałam, że już nic mi humoru nie poprawi, ale jednak się myliłam- Wasza analiza sprawiła, że chichrałam się jak wariatka przed monitorem laptopa, a osobisty małżonek spoglądał zdezorientowany w moją stronę, czy mi aby nie odbiło:D
A tak w ogóle to witam się, bo pierwszy raz komentuję, a czytam już ho, ho i trochę- mniej więcej rok z kawałkiem, ale zawsze cichutko i z kącika, dziś przyszedł jednak czas ujawnienie się:)
Pozdrawiam serdecznie Szanowną Ekipę Analizatorską- odwalacie kawał dobrej roboty!
Ukłony!
kotka_drapotka
Czekałam na tę analizę z niecierpliwością. Po raz pierwszy od dawna ani nie dopisywałam się sama, ani nawet nie zamieszczałam gotowego tekstu na blogu, więc miałam okazję poczuć się jak zwykły czytelnik czekający na czwartek. Jak Justin Bieber, którego zmęczyła sława ;)
No i doczekałam się, tyle dobra naraz :) kanon aż miło, gwiazda, która niby chce być "zwykłym uczniem" i zachować incognito, ale podjeżdża pod szkołę limuzyną i rozdaje autografy, a jego przybycie obwieszcza sam dyrektor na specjalnie zwołanym apelu :D Wredne plastiki kontra nasza ach-jaka-niezależna boCHaterka. Btw, zauważyliście, że pierwszy plastik po lewej ma właśnie twarz Biebera?
"Co Dżastin złączył, człowiek niech nie rozdziela"
"Bieber jest jej pasterzem, niczego jej nie zbraknie"
Ómarło mnie :D
Kura niezalogowana, bo blogger jej bryka.
Początek był nędzny - ale potem na szczęście zrobiło się znacznie lepiej.
Najpierw budowanie opkowego nastroju, potem scena toaletowa, która przypomniała mi jedną z moich ulubionych piosenek
(Ostatniego dnia tych pamiętnych wakacji / Kochali się namiętnie, w męskiej ubikacji / I przysięgli przed Bogiem miłość wzajemną /Że za rok się spotkają i na zawsze ze sobą już będą)
a reklamówka pełna pieniędzy w finale zupełnie zrobiła mi wieczór.
OT
Piękna analiza, opko zresztą też przecudnej urody. Taki powrót do korzeni. Mimo kilku sytuacji, boHaterka wydaje się mniej bucowata niż standardowa Mary Sue. To w sumie całkiem nieźle świadczy o aŁtorce. Gramatykę, prawdopodobieństwo, poprawność i te wszystkie iksde zmilczę.
Dziękuję Wam za poprawienie mi nastroju po ciężkim, maturalnym tygodniu!
Pozdrawiam,
Tinidril
Hej, to opowiadanie nie jest w sumie aż takie złe, bardziej rozczula i wzrusza naiwnością - trasy koncertowe trwające latami, reklamówki z pieniędzmi, nieśmiertelne rurki i "fulkapy", wredne plastiki, szkolne potancówki, pocałunki w kiblu - łza się w oku kręci, też pisałam takie opowiadanka gdy miałam 12 lat :). Główna bohaterka nawet mało bucerska pominąwszy typowe dla wieku pyszczenie starszym.. w zasadzie przeczytałabym :)
Ale że co Wy macie do majtek pod piżamką?...
Paczka 70 000zł w banknotach stuzłotowych będzie miała wymiary ok. 13,8 x 6,9 x 8,4 cm. Faktycznie za*ebiście wielka siata z forsą :3
a mógł wszak użyć wręcz dwustuzłotowych!
Nie wiem, nie mam pojęcia skąd bierzecie do analizy te "kfiatki", ale po każdej kolejnej analizie, gdy już stwierdzam, że to chyba jedno z najgorszych opowiadań z jakim miałem styczność, wy zaskakujecie mnie i analizujecie coś jeszcze gorszego. Gratuluje.
"zauważyliście, że pierwszy plastik po lewej ma właśnie twarz Biebera? "
Matko, faktycznie!
Dzidku, tak tylko zapytam - masz coś wspólnego z medycyną, prawda? Z jakas konkretną gałęzią?
"Bożyszcz" - jakie piękne słowo!
"Ty, Bieber, nie jesteś feniksem, żeby twoje łzy miały ją uleczyć, palancie".
Ómarłam.
Obrazek przybitego żółwia biorę sobie na komputerową tapetę. Jakie wynagrodzenie i gdzie mam przelać? ;)
"Czekałam, aż Justin podjedzie po mnie swoim autem . To zabawne, jest gwiazdą, ma 15 lat, a już ma prawo jazdy i samochód .
To nie jest zabawne, tylko nielegalne. Ani w Anglii, ani w Kanadzie, ani w USA piętnastolatek nie dostanie prawa jazdy"
Ale to przecież Angla. Iksde
Ukłony dla Załogi
Sajrinka
Głową w czoło - to powinno być w tytule!
Armia Daleków, armia Daleków! I jeszcze focia z Dalekami! Whoviańskie serduszko się raduje.
Pozycja na xd! Żebyście słyszeli moje parsknięcie! No więc, jak wynika z opka, jest to pozycja, gdy partnerka leży na partnerze utrudniając mu oddychanie, a on ma dłoń na jej tyłku.
"Między nimi nic nie było. Nawet gaci od piżamy." <3
"Teraz z plastiku robią takie monstra, że strach.
Z plastiku to pewnie twarde, nic dziwnego, że go uwierają w oczy."
Boże, ta wasza konsekwencja w pamiętaniu o szczegółach, o których ałtorka już dawno zapomniała, miażdży mnie, miaaaażdży XD
W ogóle przy drugiej połowie analizy co druga rzecz mnie miażdżyła. Kant kuli i niezapalone świece. Hehhehheee...
Boziu, co za KICZ!
Rany, jak się cieszę, że wróciłyście! Kiedy tu ostatnio zaglądałam była tu cisza chyba od kilku miesięcy i myślałam, że już się nie pozbieracie. Jak miło się czasem mylić! Jak miło czytać na bieżąco!
@Tuśka - poniekąd, zajmuję się od wielu lat badaniami klinicznymi :)
Podoba mi się, że tępicie durny (i błędny) zwyczaj pisania "Ubrał buty, ubrała sukienkę". To istna plaga.
Tak trzymać, fajna analiza! :)
Prześlij komentarz