czwartek, 1 marca 2012

164. Nie matura, lecz chęć szczera, czyli Boso, ale w koronie!

Dzisiejsza analiza będzie odmienna od poprzednich, gdyż na warsztat wzięliśmy nie klasyczne opko, ale khm... nie wiem jak to nazwać... cykl esejów dotyczących historii społecznej średniowiecza. Znaleziono je na stronie, w założeniu mającej być pomocą dla licealistów przygotowujących się do matury.
Prosimy o jedno - [tu odezwa do uczniów ostatnich klas szkół średnich]  trzymajcie się od tej stronki z daleka!   *no, chyba żeby się pośmiać*
______
A to wszystko dzięki Leleth, która dogrzebała się do linka.

Tu następuje wierszyk edukacyjny, manierą pani Konopnickiej napisany, aby przygotować Czytelnika do dalszej lektury.  Purpurat skomponował do niego melodię i mamy oto posępny madrygalik.

tekst: Jasza
muzyka: Purpurat
Drogie dzieci, pewnie wiecie:
było kiedyś średniowiecze.
Siedział wtedy król na tronie
z berłem w garści i w koronie.

Z tronu tego się nie ruszał
i pańszczyznę on wymuszał.
Chcąc się rozgrzać (strasznie wieje!)
sygnał dawał na turnieje.

Na turniejach, bez zadęcia
poszukiwał sobie zięcia.
A rycerze, damy dworu
Strzegli wciąż jego honoru.

Bo na zamkach, jasna sprawa
jeno rżniątka a zabawa.
A kto na to kręcił nosem
wnet lądował głową w fosie.

Tak szło tysiąc lat z okładem...
Średniowiecze jest przykładem
że historia się nie zmienia
więc stworzona jest dla lenia.

Po burzliwej naradzie, momentami połączonej z silnie dynamizowanymi wyrazami lekkiego szoku (znaczy: wszetecznice latały gęsto i nisko), uznaliśmy, że najlepiej będzie zostawić Wam jeden fragment bez komentarza, ot, tak dla smaku. Indżojcie, tylko ostrożnie, bo rzecz jest straszna:

Wieki średnie, inaczej określane przez dawniejszych badaczy wieki ciemne, obejmują czas między starożytnością a nowożytnością. Początkiem średniowiecza jest rok 476, kiedy Imperium Rzymskie przestało istnieć. Natomiast końcem tego okresu jest upadek Cesarstwa Bizantyjskiego w 1453 roku. To okres bardzo długi i zróżnicowany, który wpłynął bezpośrednio na kolejne wieki. Charakterystyczna dla tego okresu była dominująca rola Kościoła, co stworzyło dwie idee: uniwersalizm (duchowa jedność chrześcijan [to w kwestii Schizmy Wschodniej, wybaczcie, nie zdzierżyłem]) i teocentryzm (wszystko pochodzi od Boga). Łacina obowiązywała wszystkie wykształcone środowiska. Filozofia była podporządkowana religii. Cechami tych czasów były: dogmatyzm (prawdy niepodlegające dyskusji) i scholastyka (metoda rozumowania wg książki Arystotelesa Logika) [a jaki był tytuł tej książki, którą napisał Arystoteles Logik? - wybaczcie, ja też czasem nie zdzierżam...]. Sytuację człowieka widziano w dwu wymiarach, jako dramatyczną (augustynizm - twórcą tej idei był św. Augustyn) i harmonijną (tomizm, który wywodzi się od św. Tomasza z Akwinu). Średniowieczna poetyka dzieliła literaturę na poezję i prozę. Społeczeństwo miało charakter feudalny, oparty na hierarchii społecznej i poddaństwie.
I co, gotowi na więcej? No, to lecimy. Zapnijcie pasy.

Nad skryptem pochylili się: Kura, Jasza i Purpurat.

Stan rycerski
Pod pojęciem stan rycerski kryje się przede wszystkim rycerz.
Nakryty pojęciem jak kołderką, po czubek nosa.
D*pa, nie rycerz, jak się tak kryje.
Ale weź pod uwagę, że tylko jeden, tam pod stanem jest.
Bo we dwu to już nieobyczajność by była. Ale za to - cóż za realizm pojęciowy!

Zadaniem rycerza było przede wszystkim bronienie króla przed najeźdźcami. Rycerzami jednak nie mogli zostać byle, jacy ludzie, ponieważ musieli mieć odpowiednie pochodzenie i predyspozycje.
Z predyspozycji to biceps i - patrząc na zbroje - mocny pęcherz.
Droga do rycerstwa nie była prosta i liczyła sobie kilka lat.
Kręta, wyboista i w zbroi. Musiało boleć.
Ciekawe, czy - jak to u nas bywa - po kilkuletnim użytkowaniu nadawała się już tylko do generalnego remontu?

Na początku [brano] siedmiu [i z nich wybierano] letniego [ani zbyt gorącego, ani zimnego, to ważne!] chłopca oddawano na nauki do pana feudalnego tam pomagał w gospodarstwie [krowy doić, nie w pańskich piecach palić!] uczestniczył w polowaniu [jako zwierzyna łowna] słowem uczył się wszystkiego, co rycerz powinien znać.
Orka, siewy, rozrzucanie gnoju - ot, obowiązki pazia.

Dopiero, kiedy kończył dwadzieścia jeden lat kawaler taki mógł być pasowany na rycerza. Po pasowaniu człowiek taki automatycznie był wcielany do służby króla naturalnie [jedynie drogą naturalną, żadne tam in vitro!], aby bić za niego musiał mieć odpowiednią bron i konia.
Brak konia uniemożliwia bycie chłopcem i dalej kawalerem. Przynajmniej anatomicznie.

W tamtych czasach prawie wszystkie potyczki odbywały się konno.
Za to do wielkich bitew stawano na wrotkach.

Do głównej broni, jaką posługiwał się rycerz był miecz oraz łuk.
A składnię w zdaniu posiekano tymże mieczem i tak się biedna krzywo pozrastała.
Ustalmy fakty - oddziały łuczników były tylko oddziałami wspomagającymi, nie należeli do nich rycerze. Strzelać byłoby, ekhm, niehonorowo.
Powiedzmy to szczerze, łucznicy stali tylko nieco wyżej niż ciury.
Na pagórku, w sensie?
Tymczasem całkowicie olani kusznicy strzelili focha i poszli na ryby.
Słusznie, gdzie się pchają z tą niegodną rycerza bronią masowego rażenia!

Osoba, która raz stała się rycerzem musiała służyć króli [całej klatce, a co! Mlecze i trawę siekać [mieczem!], wodę do poideł nalewać] w już do końca swoich dni, był to bardzo ryzykowny zawód, 
Eeee no, w przerwach między miłością dworską, ochlajami i polowaniami. Nie demonizujmy.

 
ponieważ ciągle było się narażonym na walkę.
W takim razie, nie mniej ryzykowną profesją było prowadzenie karczmy.
Turniej
Turniej jest to rodzaj rozrywki, jaki rozpowszechniony był w średniowieczu.
Innym rodzajem rozrywki były publiczne egzekucje, a zwłaszcza te bardziej wymyślne. Rozrywanie końmi, łamanie kołem, ćwiartowanie, odzieranie ze skóry.
Jako fluorescencja pokładowa chciałbym podkreślić walory imprez plenerowych z paleniem na stosach. BBQ forever!
Stąd popularność widowisk typu “światło i dźwięk”.
Tylko czasami trafiła się jakaś Danuśka, co całą rozrywkę popsuła ;)

Turnieje organizował przede wszystkim sam król, ponieważ dzięki temu mógł sprawdzić jak dobrze przeszkolonych ma rycerzy.
Łamagi, prawem kaduka, odsyłał swym lennym książętom.
“Łamagi” rozumiemy tu nader dosłownie, skądinąd.
 
Poza tym na tego typu zawodach ludność bardzo dobrze się bawiła i można było zawsze coś wygrać.
Zbroję po nieboszczyku i rękę wdowy. 

Królowi [dokuczały nagniotki] hojnie nagradzali wszystkich wybitnych rycerzy, dlatego też przybywali oni na taki turniej nawet z odległych miast tylko po to, aby się pokazać i wygrać nagrodę.
Ci, którzy się nie dopchali do walki w szrankach, ustawiali się w kolekturach Lotto, albo zbierali zdrapki.
Zdanie “w dzisiejszym losowaniu padły następujące numery” nigdy nie zabrzmi tak samo. 

Najczęściej była nią gotówka, ale nie zawsze często król najlepszemu rycerzowi oddal rękę córki i cześć królestwa,
Lepiej, że tak, niż odwrotnie. Pół królewny byłoby dość drastyczne.
Oddawał mu CZEŚĆ królestwa? Znaczy tego, honor?
Nie, honor królewny, w pewnym sensie.
A jeśli miał syna?
To tym bardziej :P 

ponieważ chciał mieć pewność, że po jego śmierci na tronie zasiądzie ktoś godny i waleczny.
Niech to będzie buc na kucu, byle był silny i zwinny.

W tamtych czasach nie liczyła się błyskotliwość lub mądrość tylko raczej siła ją najbardziej ceniono ze wszystkiego.
Nieprzypadkowo jedną z cech rycerza był zakuty łeb.
I nie mniej zakuta pała.
Koligacje i majątki nie liczyły się nic a nic. Wcale...

Każdy taki turniej składał się z kilku części tak by każdy z uczestników mógł zaprezentować swoje umiejętności. Zazwyczaj była to walka w ręcz [w odróżnieniu od “w nóż”, czyli zawody w kopaniu się z koniem] i jazda konna, ponieważ te dyscypliny cieszyły się największym powodzeniem.
Przeciąganie wołu zębami nie było popularne nawet wśród dekadenckiej elity.

Król
Król był władcą danego królestwa, pełnił on w średniowieczu bardzo ważna funkcję, ponieważ sprawował władze sądowniczą wykonawczą, czyli tylko on o wszystkim decydował.
Sprawowanie władzy sądowniczo-wykonawczej ogranicza się do bycia katem.
Nie do końca. Król jako oberklawisz?
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem...  Król był sędzią i katem. Weź pod uwagę ogrom nudy, którą czymś trzeba było zabić.

Naturalnie w swoich poczynaniach mógł się wspierać pomocą nadwornych doradców, ale zazwyczaj decyzje podejmował sam.
Tak to się nazywało... bo różni Merlinowie i Sieciechowie woleli zwykle kryć się w cieniu.

Jego główną siedzibą zawsze był zamek, ponieważ było to miejsce najbardziej bezpieczne ze wszystkich,
Duchy władców, zamordowanych w swoich zamkach, właśnie formują wielki pochód.
 
nic tutaj królowi nie groziło,
Poza oczywiście skrytobójcami, których wyobraźnia była nieograniczona.
 
ponieważ strzegli go strażnicy
Czasem przekupieni przez zbyt niecierpliwych dziedziców.

poza tym zamki były bardzo solidnymi konstrukcjami.
I tym optymistycznym akcentem kończy się tekst o średniowiecznym BHP.

Królem naturalnie nie mógł w tamtych czasach zostać byle, kto ponieważ musiał to być członek rodziny królewskiej albo też osoba, która ziemię wywalczyła sobie zbrojnie.
Albo wręcz przeciwnie - cicho i bez rozgłosu, podając trujący dekokt uwarzony przez alchemika.

Bardzo często królem ogłaszał się zwykły człowiek rycerz, który poprowadził swoich kolegów [ziomali z klatki] do zwycięstwa.
Czyli właśnie byle kto.
No, byle kto, ale była wyżej mowa o tym, że rycerzem nie mógł zostać zwykły człowiek. Ergo, taki delikwent byłby wewnętrznie sprzeczny, ergo - nie istnieje. QED.
Taaa... Lata prowadzenia polityki dynastycznej, zawierania sojuszy, zaręczania królewiczów i królewien już w powijakach... i wszystko idzie fpistu, bo znalazł się jakiś Lancelot z ambicjami.

Be względu na to, w jaki sposób król dostał władze musiał pilnować, aby jego naród był z niego zadowolony, ponieważ w przeciwnym razie dochodziło do buntów i publicznych demonstracji,
Kmiotki się oflagowywały i odmawiały współpracy.
Albo zakładały związki.

dlatego tez władanie państwem nie było żadną sielanką.
Królowie kryli się w zamkach, żeby nie zostać obrzuconym zgniłymi płodami rolnymi.

Raz pewien król, gdzieś w Thule,
Miał zmartwień cały wór:
Recesję, świńską górkę,
Lecz w zamian - mocny mur.

Za mur ten nie wychodził,
Ani na cal, na piędź,
Bo wiedział, że poddani
Zatłuką go na śmierć.

Zarzucą go jarzyną,
Bulwami dadzą w dziób,
Lecz żeby chociaż świeżą -
Nie, zgniłki, jajko-zbuk.

Wychodził kiedyś chętnie,
Do bulw sentyment miał,
Lecz w końcu mu złe chłopstwo
Krzyknęło “taki wał!”

“Nie będzie więcej pyrek,
Buraków ani ciut,
My chcemy płodozmianu
W myśl nowych agro-mód!”

I tak król w strachu wielkim
Mur mocny kazał wznieść,
Bo uznał, że mu zgniłki
(choć miękkie) ranią cześć.

A teraz kilka słów o siedzibach władców:

Zamek jest to dom króla.
Tym samym pomijamy mrowie zamków nie-królewskich, czyli wszystkie wystawione przez lokalnych władyków, zamki obronne wzdłuż granic, czy siedziby co bogatszych rycerzy.

Zamek był typową budowlą dla tego okresu.
Tak tylko dla porządku zapytam - jakiego okresu? Bo monarchie i siedziby królewskie mamy też w XXI wieku.  Anglia, Szwecja, Belgia, Holandia, Norwegia. Nie chce mi się dalej wyliczać.
Jeśli chodzi o średniowiecze, to bardziej charakterystycznymi budowlami były jednak kościoły, klasztory, kamienice mieszczańskie, a na wsi - kurne chaty, spichrze, w ostateczności karczmy przydrożne.
Niewątpliwie. W zamku trudno mieszkać razem z kozą.
Może aŁtor/ka ma na myśli okres skrajnego rozbicia dzielnicowego - co pagórek, to zameczek, niektóre takie, że i koza jako lokatorka nie zdziwi.

Po dziś dzień po zamkach pozostały wielkie pozostałości
Rozwłóczone po horyzont.

są one skarbami dla historyko ponieważ pozwalają poznać im całą historię.
Jedzie sobie taki historyk do Ogrodzieńca i nagle sruuu... wie wszystko o rewolucji 1905.
...i wiadomo, skąd w Dolinie Indusu mieli spłukiwane kible...

zamki były wznoszone dla królów ponieważ tutaj mieszkali oni przez całe swoje życie.
To jak gniazdo os lepione wokół królowej.
Albo labirynt wokół Minotaura.
(a propos wątpliwości “w jakim okresie średniowiecza właściwie jesteśmy” - na pewno nie w czasach monarchii karolińskiej, kiedy to władcy objeżdżali całe państwo, zatrzymując się to tu, to tam na parę miesięcy)

Zamki to bardzo charakterystyczne budowle ponieważ posiadały duże komnaty, sale oraz wykonane były z kamieni.
Olewamy tym samym rewolucję technologiczną i budowle wznoszone z cegieł.
Zasypać Malbork, nie zgadza się z założeniami.
I po grzyba stoi sobie taki zamek na Wawelu?

Prze co były tak bardzo wytrzymałe i solidne. Zamki naturalnie jak każde budowle [zwłaszcza ziemianki] posiadły okna nie były one jendka tak duże jak o obecnym budownictwie tylko raczej małe i strzeliste.
Ach, te ciemne, mroczne wnętrza z maleńkimi oknami.

Okna te były niczym, osłonięte dlatego też w zamkach zawsze było zimno.
AŁtor / aŁtorka jak nic swoją wiedzę czerpie z wycieczki szlakiem ruin, jaką zorganizowała szkoła i się wdrukowało, że każdy zamek, nawet w okresie świetności, wyglądał tak:
Od XIV wieku, nawet w siedzibach mieszczan używano szyb. Boli?
Ja tam napawam się głęboko filozoficznym stwierdzeniem, że okna były niczym oraz urodą tego samotnego przecinka, co tam sterczy jak haczyk przy okiennicy.

Zamki budowli przeważnie poddani ponieważ to oni byli tanią siłą roboczą króla.
Tja. Lennicy mieli fory o tyle, że mogli zaprawą chlapać.

Zamek miał za zadnie chronić króla
Król był chroniony
Od zadu strony.

ale nie tylko ponieważ też stanowić ochronę przed licznymi najazdami był swego rodzaju ostoją dl ludzi w czasie napadu.
Ale dla ludzi tylko wtedy, gdy atakowały stwory z Kosmosu, lub narowiste bydło.

Zamki bardzo często były budowane blisko rzek ponieważ to utrudniało dostanie się do nich.
Do tych rzek, jak mniemam?

Zamek był domem króla ale nie tylko ponieważ w jego podziemiach przetrzymywano przestępców
Wizja przestępców w roli dzikich lokatorów pieści moją wyobraźnię.
I król jako kalifaktor roznoszący cieńką lurę i kaszę w miskach...
Skoro poza królem nikt tam nie mieszkał, to ktoś musiał zadbać o więźniów.

Fosa to woda.
Nie. Fossa [łac.] to kanał albo rów. Ale idźmy dalej, nie zrażajmy się.

Woda jest bardzo potrzebna do życia ponieważ bez niej człowiek by się odwodnił.
Trochę racji w tym jest, ale “odwodnienie” to nie tylko efekt pragnienia, ale też biegunki i torsji.
I tu dochodzimy do kwestii gdanisk.

*Wspomnienia mode on* Jak chodziłam do liceum, mieliśmy tam panią od rosyjskiego, która pisała poezyje, uświetniające szkolne akademie. Jedna z tych akademii poświęcona została ekologii. Zapamiętałam fragment wiersza autorstwa tejże pani:
“Woda nam służy do picia i mycia,
Bez niej nie byłoby na Ziemi życia”.
W związku z czym mam poważne podejrzenia, że autorką tych wypocin jest ta sama niewiasta...

Woda jendka oprócz tego z jest potrzebna do picia pełniła w średniowieczu jeszcze jedną ważną funkcję była obroną. Nad woda często wznoszono rożne budowle [całe miasta, spichrze, młyny, folusze, chaty] w tym zamki ponieważ wtedy utrudniony był do nich dostęp.
Zaiste, utrudniony dostęp do młyna czy spichrza to było dokładnie to, o co chodziło młynarzowi.

Zamek był otoczony wodą i nie można było do niego wejść. Z lądem łączył zamek tylko most który w razie napadu był wciągany [wiem, że piszesz o mostach zwodzonych, ale litości!], i wtedy najeźdźcy mieli utrudnione działanie.
Woda była naturalną obroną i bardzo skuteczną ponieważ nikt nie chciał utopić się w jej nurcie
Wojska dochodziły do fosy, patrzyły przez chwilę z namysłem, potem mówiły “a fuj” i odchodziły.
Zważywszy, że do fosy spuszczano zamkowe nieczystości, wcale się nie dziwię.
No, utopić się w nurcie zgniłej kapusty to nic dobrego.

poza tym fosa była potrzebna ludowi ponieważ dawało picie i pożywienie z niej łowiono ryby na pokarm.
Jasne, w fosie trzymano ławice piranii...
Z purpurowego kącika porad: największe karpiowate łowi się w okolicach zrzutów ścieków komunalnych. Dziękuję za uwagę.
Kosili sinice, tak bujnie im kwitły...
Albo wybierali resztki z pańskiego stołu, unoszące się po powierzchni.

Obecnie czasy się zmieniły ale pomysły z obronnym działaniem są ponad [jakie?] czasowe ponieważ zdały znakomicie swoja role już wtedy wiedziano ze nawet naturę można wykorzystać do własnych celów.
A teraz poprosimy o logiczny (khę, khę...) rozbiór tego zdania.
Na mnie nie licz.

Zamki budowane w pobliżu fosy były bardziej bezpieczne niż te wolno stojące ponieważ miały zabezpieczenia niestety nie wszyscy mogli się nimi cieszyć.
Tymi zabezpieczeniami?
Na przykład napadający nie mieli z tego za grosz frajdy.
A to nie było tak, że najpierw stawiano zamek, a potem wokół niego kopano fosę...? Tak tylko pytam...

Loch
Loch był miejscem gdzie przetrzymywano więźniów, lochy w średniowieczu najczęściej budowane były pod samym zamkiem tak by nikt nie mógł się z nich wydostać.
W renesansie natomiast opracowano metodę budowy lochów w pewnym oddaleniu od zamku, żeby można było wiać z nich bez przeszkód.
W oświeceniu próbowano stworzyć rewolucyjną koncepcję umieszczania lochów nieco nad poziomem gruntu.
Pojawiały się takoż koncepcje lochów pływających bądź obejmujących całe większe okolice.

Ponadto poza architekturą, która przeszkadzała w ucieczce
Wyobrażam sobie spersyfikowaną architekturę jako zmorę-potworę, czającą się w krętych korytarzach i podstawiającą nogi uciekinierom.
Tupała na nich basztami i szczerzyła blanki!

dodatkowo lochów pilnowali na zmianę strażnicy.
Na trzy zmiany, po osiem godzin każda szychta. Taki mieli socjal.
I płatne nadgodziny!
I urlop!

Do lochu można było się dostać za byle, co [a za szarganie zasad interpunkcji trzymano o chlebie i wodzie!] wszystko zależało do króla, ponieważ to on sprawował główną funkcję sądowniczą.
Nie daj boru, jak królem został jakiś zakompleksiony, mściwy wypierdek...

Zazwyczaj jednak lochy były karą dla drobnych złodziejaszków lub osób nie wygodnych królowi.
Na przykład dla kościstej, chrapiącej kochanki.
Koścista i chrapiąca musiała być zaiste niewygodna.

W lochu bardzo rzadko człowiek dożywał późnej starości, ponieważ najczęściej po kilku dniach stracono go na rynku, ponieważ przetrzymywanie więźnia nie było opłacalne, wiązało się z karmieniem go i płaceniu za pilnowanie starzy, lepiej było go po prostu unicestwić.
Wszystkich tracono jak leci... Tych drobnych złodziejaszków, dłużników, tych, co ustrzelili jelenia w pańskim lesie i tych, co weszli w spór z sąsiadem. Kat nie wyrabiał.
Mam wizję kata, biedzącego się nad ustawą o pochówku zmarłych i szukającego jakiegoś kawałeczka wolnego pola, gdzie mógłby zgodnie z prawem zakopać kolejne truchła.

Loch wyglądem zbliżony był do piwnicy, ponieważ było w nim bardzo ciemno i wilgotno.
Wedle innego fragmentu tego tekstu, ciemno i zimno było też w królewskich komnatach, więc co za różnica?
Gdzie indziej wychodziło na to, że król to klawisz i kat w jednej osobie.

Poza surowymi murami nie było w nim nic więcej, ponieważ osoba przetrzymywana musiała odczuwać karę za to, co zrobiła.
Raczej nie było warto starać się dla takich, co i tak za parę dni mieli stracić łeb, nieprawdaż?
Jednak na monotonny wystrój wnętrz nie można było narzekać, bo przecież wejścia do cel zdobiły stylowe, dębowe drzwi, nie zapominajmy też o kowalstwie artystycznym: okuciach, kratach, obręczach i  łańcuchach.
Mieszkańcy natomiast prezentowali pełen wachlarz różnych przejawów body art: pręgi, blizny, wypalone piętna.

Loch to odmiana dzisiejszego wiezienia z tym, że bardziej restrykcyjnego
Po rozrysowaniu powyższego zdania wyszło mi, że najpierw były dzisiejsze więzienia, a jako ich odmiana powstały lochy średniowieczne. Ale co było restrykcyjne? Loch, więzienie, odmiana?
Iiii... To więzienie jest po prostu jednocześnie współczesne i restrykcyjne - znaczy, loch to San Quentin na sterydach. Tu nie ma co rysować, tu się trzeba delektować flowem autora.

 
Dama dworu to kobieta usługująca na zamku.
Dziewki służebne, kucharki i pomywaczki poczuły się dowartościowane.

Damą dworu zostawały tylko niektóre kobiety czyli takie które wybrały sobie księżniczki czy królowe.
*Wyobraża sobie średniowieczny Tap Madl, z królową szepczącą “Waćpanny oczy są hipnotajzing!”*

Kobieta taka miała bardzo lekkie życie ponieważ tylko usługiwała swojej pani ale za to nie musiała ciężko pracować w ziemi aby zdobywać pokarm.
Wyobrażam sobie Sapieżankę, Firlejównę czy Kmitównę, ryjącą jak kultywator w ziemi w poszukiwaniu żarcia. To, że  dwórkami były panny z najlepszych rodów, jakoś eseiście umknęło.
Ojtam ojtam, może w najlepszych rodach też stosowano twardy wychów potomstwa - do roboty, albo nie dostaniesz jeść?
No, ale posyłać na poszukiwanie korzonków? Ja rozumiem, kryzysy ekonomiczne w średniowieczu, ale bez przesady.

Damy dworu najczęściej były służkami czyli zaczynały dzień od umycia i ubrania królowej później towarzyszyły im przez resztę dnia i spełniały wszystkie polecenia.
Pluralis maiestatis?
Raczej finezja stylistyczna.
A, to ja przepraszam.

Damy dworu były zaufanymi służkami księżniczek i zawsze musiały być względem nich lojalne.
To, że czasami podtykały im trutkę, nie zakłóca idei lojalności.
No, nie. To jak monogamia: obsługa jednego egzemplarza, nikt nie mówi, w jaki sposób.

Damy dworu pełniły podobną funkcje jak rycerze
Znaczy: nosiły zbroje, uczestniczyły w wyprawach wojennych, walczyły na turniejach?!
Znaczy, były jak te kobiece oddziały Kaddafiego?

ponieważ również nie mogły mieć własnego życia ponieważ ciągle usługiwały.
Aha. Rolą rycerza było ciągłe usługiwanie. Bezpośredni protoplaści kasty lokajów, kamerdynerów i boyów hotelowych.

Ich dzień pracy kończył się dopiero kiedy królowa szła spać
Tak wyobrażamy sobie korpoludki AD 1356?

tak przebywały z nią całymi dniami damy dworu były bardzo ważne dla królowej ponieważ to z nimi spędzała czas kiedy to król był zajęty dzięki temu nie czulą się w takich momentach samotna.
Gdy osoba króla wiecznie jest zajęta
To królowa, choćby nawet była święta
Miast z marszałkiem w łaźni potajemnie grzeszyć
Woli z damą dworu czule się pocieszyć.
Zadowolenie władczyni sprawą jest honoru,
I jednym z głównych celów każdej damy dworu.

Damami dworu były tylko młode kobiety ponieważ te były bardzo silne i znacznie sprawniejsze.
Dla rozbawienia królowej potrafiły nawet TO.
A silne ci one były, mocarne, że oj!
Jagienką powiało.
Ech, słonko... Damy dworu były przeważnie młode nie dlatego, że ich siła i sprawność była do czegokolwiek potrzebna (w końcu, na litość! nie mełły w żarnach i nie nosiły lektyki z królową!), tylko dlatego, że rodzice wysyłali córki na dwór, by otrzaskały się trochę w wielkim świecie, nabrały manier i ogłady, a następnie znalazły odpowiedniego męża, ot i wsio.

Król jest to osoba rządząca. Król był wybierany ale tylko wtedy kiedy wcześniejsza dynastia wymarła lub zmarł nie pozostawiając żadnego spadkobiercy ponieważ wszystko zawsze było dziedziczone.
Prawdziwy ból zaczynał się przy dziedzicznych chorobach, trapiących arystokrację.
Od XIV wieku dziedziczono nawet kiłę.
Ból to głównie przy rzeżączce.

Król jako najważniejsza osoba nie mógł mieszkać wraz z poddanymi tylko w bogatym zamku tutaj spędzał czas i wypoczywał.
A wokół niego cisza i pustka, bo reszta dworzan mieszkała gdzieś indziej. Oczywiście, byli  dziko wyjący lokatorzy w lochach.
Ech... Dobra, ja tu jestem z ciężkim WTF na twarzy. W którym momencie średniowiecza jesteśmy, bo nie ogarniam?
W takim pi razy średniowieczu z utworów fantasy.

W zamku mógł się czuć bezpieczny ponieważ nikt bez pozwolenia nie mógł tutaj wejść.
Choć wielu próbowało. Pukali pukali, ale nic nie wskórali. Jak w opisie oblężenia Trembowli  Waligórskiego.
“Pukali” w kontekście Trembowli nie brzmi.
Walili?

Króla zawsze można było poznać po jednym atucie czyli koronie
Jedynym atutem króla w dyskusji była korona. Nawet berła nie miał, żeby w łeb dać.
Dobry patent - zdejmie koronę i już pełna anonimowość, nawet właśni dworzanie go nie rozpoznają.

kiedy przemawiał do poddanych lub spotykał się z wysłannikami innych królestw zawsze ja miał ze sobą ponieważ był to symbol władzy.
W koronie szedł nawet do klozetu, żeby puszczono go bez kolejki.
Piechotą (i boso), ale w koronie.
Krzepko dzierżąc berło w dłoni i trącając nim dwórki. I - horribile dictu! - dworzan.

Król w państwie mógł zrobić wszystko na co mail ochotę
Wysłać maila niestety nie mógł.

ponieważ nikt nie mógł mu zagrozić mail [średniowieczna metoda walki ze spamem - zabić posłańca ze złą wiadomością!]  za sobą lojalne wojsko i rycerzy którzy byli gotowi odda za niego życie.
No chyba, że akurat zamarzył im się jakiś maleńki rokosz...

Król wydawał dekrety i wszyscy musieli się nim podporządkować ponieważ on uprawiał politykę kraju.
Orał gospodarkę, żął dyplomację, bronował rzemiosło, siał kontakty dobrosąsiedzkie...
I zapylał...
…na wojenki.

Jeśli napotykał na bunt lub sprzeciw najczęściej zabijał ponieważ jego słowo było najważniejsze.
Jak Steven Seagal.

Na króla zawsze pracowali poddani ponieważ to oni przynosili mu darowizny i opłaty za ziemię
Jest w tym logika. Sponsoring, znaczy płacili mu, żeby ich... no, powiedzmy, uciskał.

Poddani są to osoby pracujące w królestwie.
Błyskotliwa definicja stanu trzeciego.
Leniwi automatycznie trafiali do arystokracji?

Poddani w średniowieczu stanowili największą grupę ludzi ponieważ poddanym był każdy kto zamieszkiwał zamek ale też ziemie blisko niego.
A trochę dalej, to już nie.
To był poddany drugiej kategorii. Jak druga strefa biletowa.

Poddanym rodził się każdy kto nie należał do królewskiego rodu i było to całkiem naturalne.


Poddani mieli za zadanie walczyć o króla i pracować na niego.
Wchodzili w kompetencje rycerzy. Nieładnie.

Wśród poddanych wyróżnić można przede wszystkim cieśli
Inni rzemieślnicy oraz rycerze, kupcy, kmiecie i medycy - won!
Tam won. Najpierw trzeba by było o nich wiedzieć.

oraz ludzi pracujących na dworze ponieważ oni byli najbliżej władcy z kolei reszta ludu byli to biedacy którzy ciężką pracą musieli zadawalać króla.
Hieropornia - wolny zawód czy rzemiosło?
Ciężko im szło to zadowalanie, bo dawali d*py na całej linii...
Szczególnie ciężko w przypadku królów Szwecji oraz Anglików zimnych i flegmatycznych.

Ich rola polegała na uprawie ziemi i oddawaniu czci plonów ponieważ tego wymagał król.
Kłanianie się burakom jako relikt kultury średniowiecza?
Twórczo rozwinięty przez współczesną ochlokrację przedstawicielską.

Poddani zawsze musieli być po stronie króla a jakiekolwiek złamanie reguł groziło w tym wypadku śmiercią wiec nie watro było przeciwstawiać się królowi.
Król jako mod z prawem permabana.

Poddani byli najliczniejszą grupą a mimo to bardzo słabą ponieważ nie umieli walczyć o swoje
A wojny chłopskie? Husyci? Stara Konfederacja Szwajcarska?
Żeeee coooo???

słowo króla było świętością dla wszystkich. Poddani często nie widywali swego króla ponieważ nie byli z nim w bliskim kontakcie ale na wszelkich imprezach zawsze musieli oddawać mu cześć i wiwatować
Pomysł z klaskaniem był ok, ale meksykańska fala i robienie pociągu to już przegięcie.
Taki średniowieczny lans i bauns. Na imprezach.
Po lekturze tych wywodów czuję się tak, jakby cała moja edukacja poszła tarmosić się w krzaki.

Z głębi mroków średniowiecza pozdrawiają: Kura jako mocarna dama dworu, Jasza tłukący głową w mroczne witraże lochów, Purpurat łowiący karpie w fosie
oraz Maskotek, melodyjnie pobrzękujący łańcuchami w lochu.


A na koniec maturalne zadanie otwarte dla Czytelników. Spójrzcie na zalinkowaną stronę i spróbujcie wyjaśnić związek ilustracji z tekstem, a także poszczególnych akapitów tekstu ze sobą nawzajem. Powodzenia!

45 komentarzy:

Anonimowy pisze...

NAKW-o! Za co mi to robicie? Czem Wam zawinił?
Brzuch mnie teraz boli bo się ukwikałem po pachy. Madrygalik zrobił mi dzionek niedwołalnie - nie mogę się teraz od melodyjki odczepić, a tekst wydrukowałem i się go uczę.
Po zaduszkach - po prostu królewska, nomen omen, uczta dla ducha...
Kłaniam...
RobOT

Anonimowy pisze...

O Swieta Mario :-O

Croyance

piotrmil pisze...

Przesłałem link do tej analizy mojemu nauczycielowi z liceum. Mam nadzieję, że nie umrze ze śmiechu...

Anonimowy pisze...

moja dusza chómanisty zajęczała, niczym duch w lochach, i zdechła była. dżizes krajst.

a zadanie maturalne chyba oblałam. Wojtyła, loty w kosmos i mitologia w jednym tekście to dla mnie za wiele.

kats

kawalkator pisze...

Analiza wielce krotochwilna, jak zawsze, a w kwestii zadania:
Obrazek i wszystkie poszczególne akapity pochodzą z podręcznika "Do Itaki" dla pierwszej klasy gimnazjum.

Niofomune pisze...

Oro?...

Maladie pisze...

Czy tylko ja mam wrażenie, że to jest radosna zbitka romantycznych mitów na temat średniowiecza, powszechnych skojarzeń co do tej epoki i ewentualnie (1,5%) podręcznika do IV klasy?

A co do tego:
"Charakterystyczna dla tego okresu była dominująca rola Kościoła, co stworzyło dwie idee: uniwersalizm (duchowa jedność chrześcijan)"
To przykre, ale niektórzy nauczyciele naprawdę tak uczą. Na przykład moja polonistka z I klasy liceum :/

Lothwena pisze...

Przeczytałam mniej więcej połowę. Mam oczy jak 5 złotych i trzęsawkę ze złości i śmiechu.
Ten opis wygląda jakby był sporządzony na podstawie kiepskiej powieści rozgrywającej się wg "realiów średniowiecznych".

Jak można było tak spłycić i oszpecić tę pięknę i fascynującą epokę??

Analiza świetna, ale tym razem nawet ona nie wynagrodzi niesmaku jaki powstał po przeczytaniu tych .

Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

*słychać łupanie głową w klawiaturę* Umarłam... Po prostu umarłam. Wprawdzie moje wykształcenie jest raczej matematyczne( a dokładnie finansowe) ale historia zawsze była jednym z moich ulubionych przedmiotów. Nie wiem czy mam się śmiać, płakać czy wyć z rozpaczy, że to coś mieni się pomocą naukową. Moja ukochana historyczka prawdopodobnie padłaby na zawał czytając to to.
Nie zmienia to jednak faktu, że komentarze celne, zabawne i bezlitośnie ukazujące głupotę owego tekstu. Dziękuję za rozbawienie mnie na koniec tego dość podłego dnia.
Silje

Anonimowy pisze...

Ja przepraszam, ale się pogubiłem... w kilku szkołach, gdzie uczą się dzieci moich znajomych taka wiedza starcza do zdania matury.
Jesteście przeintelektualizowani.
Komentarze czasem zabawne, ale niemerytoryczne.
MeGi

Anonimowy pisze...

MeGi, jeśli taka "wiedza" starcza do zdania matury to dzieci są poważnie niedouczone, a system nie tyle się wali, co dogorywa. I jeszcze go kopią.
To nie jest wiedza, to jest "jak sobie przeciętny człowiek wyobraża średniowiecze bo obejrzał kilka głupawych filmów". Nie wiem jakie treści zawierają dzisiejsze podręczniki do historii, ale toto wygląda jakby ktoś po prostu spisał co mu się tam na temat średniowiecza kojarzy, co widział w jakimś filmie, co przeczytał w jakiejś marnej powieści pseudo historycznej.
Poza tym nie trzeba być wybitnym intelektualistą aby zauważyć że informacje z tego eseju tak czy siak się kupy nie trzymają i są po prostu głupie. Gdybym nie wiedziała co to jest fosa to po przeczytaniu tego tekstu doszłabym do wniosku że mogą być nią tylko strumienie i rzeki, ewentualnie nawet morze gdyby zamek na plaży postawić. No sorry =_='...

Głupoty, głupoty i jeszcze raz głupoty. Co innego pisanie głupich opek o podróżowaniu pociągiem do Nowej Zelandii, a co innego wciskanie takich dyrdymałów osobom szukającym pomocy naukowej.

Yaoja

Anonimowy pisze...

Ja przepraszam ale muszę.
MeGi maturę zdawałam 4 lata temu (m.in. z historii). Jeżeli taka wiedza jak ta przedstawiona w tym tekście wystarcza obecnie do zdania matury, to ja idę umierać. A myślałam, że już gorzej jeśli chodzi o "egzamin dojrzałości" być nie może...
A ja się dziwię, że na korepetycjach dziewczyna nie potrafi mi powiedzieć czym się charakteryzuje funkcja ( w 4 klasie technikum). Może nie powinnam?
Silje

Merkav pisze...

Jezus Maria!

Ile się człowiek nie na uczy dzięki wam - całe życie żyłem w niewiedzy, a teraz opromieniła mnie jasność.

Anonimowy pisze...

O Boże.
O matko.
O k*rwa.

Ktoś się opek fantaZy naczytał.

Ponieważ nie wiem, czy śmiać się po tym czy płakać, śmieję się przez łzy. Już nigdy nie pomyślę źle o swoich wypracowaniach z historii.

die_Kreatur

Kod: xpency cedervi. Cokolwiek to znaczy, podoba mi się.

Anonimowy pisze...

Hmmm...
Ja już dawno wbiłem gwózdek w ścianę i teraz tylko sznurka szukam...
Możecie wierzyć lub nie, ale to, co napisałem w wielu przypadkach JEST prawdą - też ubolewam
Pozdrawiam całe forum
P.S. Trafiłem tu pierwszy raz, ale chyba zostanę bardziej na stałe, przywracacie mi wiarę w szkolnictwo nie tylko wyższe
MeGi

Anonimowy pisze...

Łojezu, łoboru, łomatko.

Jak sobie pomyślę, że ktoś może faktycznie wziąć ten tekst na serio, nauczyć się z niego do matury i nie doj Boru tę maturę ZDAĆ, to...
Koszmar, po prostu koszmar co się z edukacją dzieje >.<

I moja (jedyna) ulubiona epoka historyczna w postaci tak histerycznej...
I don't want to live on this planet anymore >.<

Nadira

lilianistification pisze...

nieeeee, po prostu nie wierzę, że to coś jest na poważnie. Na tej stronie powinno być to cudo opatrzone tytułem "oto jak siedmioletnie dziecko po obejrzeniu paru animowanych bajek wyobraża sobie średniowiecze". Brakuje mi tutaj tylko hasełka "Wieża - w niej siedziały księżniczki czekające na księcia, który je wybawi, była wysoka i zrobiona z kamienia".

O, a ten fragmencik: "Zamki (...) wykonane były z kamieni." kojarzy mi się nieodparcie z tym zdaniem z "humoru zeszytów szkolnych": Mój pies ma ogon, łapy i nos zrobiony z czarnego mięsa"

Jest to pierwsza analiza, w której analizowany tekst bawił mnie bardziej niż komentarze...

Koniec świata jest bliski.

Anonimowy pisze...

Szczerze mówiąc analiza znudziła mnie dość szybko. wolę analizy typowych opek niż wytykanie niewiedzy tego rodzaju stronom. Prawdą jest, że zdania były po prostu koszmarne, a duża część informacji nielogiczna, ale jeśli chodzi o spłycenie wiedzy to muszę wziąć w obronę autorów tej strony. Po pierwsze: w szkole nauczają nas w bardzo podobny sposób, jedynie lepiej ujęty: romantyzm to Mickiewicz i Słowacki, Młoda Polska to wyłącznie Wyspiański, słowem: zbiór banałów i powszechnych opinii. Na maturze ( z polskiego, nie historii, a temu głównie chyba ma służyć ta strona) to najzupełniej wystarczy, wiem, gdyż sama jestem w liceum i pisałam niejedną próbną maturę. Z drugiej strony nie każdy uczeń liceum jest na tyle błyskotliwy by poradzić sobie z wielowymiarową, filozoficzną analizą wszystkich aspektów średniowiecza. Nie - humanistom wystarczy przecież ogólne pojęcie, tak jak mi niepotrzebna wyższa matematyka. To tyle.

Nefariel pisze...

Mnie się zamek będący domem króla skojarzył z PLUSowskim oceanem zawierającym pewną ilość zwierząt...

Anonimowy pisze...

Zadanie maturalne jest bardzo proste. Przecież to rebus. Rozwiązanie to "księża na Księżyc!";)

Anonimowy pisze...

@anonimowy
"Nie - humanistom wystarczy przecież ogólne pojęcie, tak jak mi niepotrzebna wyższa matematyka. To tyle."
Na Bora Wszechlistnego!!! Też jestem (albo tak mi się zdaje) humanistą - fakt, że po mat-fizie i co jak co, ale np. logika i rachunek zbiorów nieraz mi się przydały, że o podstawach analizy matematycznej nie wspomnę. Wykształcenie ogólne, jak sama nazwa wskazuje, powinno być ogólne a nie ograniczone do znajomości wklepanych na pamięć formułek z ulubionego przedmiotu. Potem mamy np. inżynierów, którzy mówią "moja mieć magistra i dochtorat". Na to to ja się, niestety, nie zgadzam choć wiem, że jestem w mniejszości
*miętoląc czapeczkę kłąnia się*
RobOT

Anonimowy pisze...

Errata "ą" mi się omsknęło na klawiaturze - przepraszam
RobOT

Kalevatar pisze...

"Zamek jest to dom króla. "
To brzmi jak żywcem wzięte z tych książeczek o kartonowych stronach. Buda jest to dom psa. Zamek jest to dom króla.

"Woda jest bardzo potrzebna do życia ponieważ bez niej człowiek by się odwodnił."
Białko jest bardzo potrzebne do życia, bez niego człowiek by się odbiałkowił.

"Zamek był otoczony wodą i nie można było do niego wejść."
Ani chybi, nabudowywano go dookoła króla.

"Zamki budowane w pobliżu fosy były bardziej bezpieczne niż te wolno stojące"
Oczyma duszy mojej widzę, jak sobie wędruje orszak królewski po świecie - aż tu nagle znajduje płynącą w kółko rzekę, na powierzchni której unosi się żarcie.
- Musimy zbudować tu zamek!

Analiza piękna i straszna zarazem.

"Ich rola polegała na uprawie ziemi i oddawaniu czci plonów"
I już wiadomo, skąd się wzięły "dzieci kukurydzy".

Anonimowy pisze...

Mam takie mętne (jak ta - tfu! - woda pitna wprost z fosy) wrażenie, że eseista ma góra dwanaście lat...

Hasz

jasza pisze...

@MeGi:
> w kilku szkołach, gdzie uczą się dzieci moich znajomych taka wiedza starcza do zdania matury.
***
Co wcale nie świadczy dobrze o dzieciach, ale bardzo źle o poziomie tych szkół.


> Jesteście przeintelektualizowani.
***
Widocznie robiliśmy matury w innych szkołach, niż te, które znają dzieci Twoich znajomych.

> Komentarze czasem zabawne, ale niemerytoryczne.
***
Przykład?

####
@RobOT:

Dziś już takich nie robią...

Niofomune pisze...

Do wszystkich, którzy twierdzą, że "tak się teraz uczy". Jestem teraz w pierwszej liceum na biol-chemie i tak się składa, że jestem doskonale świadoma, że ałtor owych "esejów" chrzani od rzeczy. To NAPRAWDĘ nie jest poziom szkolny/maturalny, tylko finezja siedmiolatka z przerostem wyobraźni... Ewentualnie gdańska dwójka jest ewenementem na skalę krajową, gdzie uczy się historii Polski, a nie nibylandu z tworów fantasy.

A abstrahując - po pewnym czasie odstawienia jestem w stanie rozwinąć mój jakże ambitny komentarz "Oro?..."
Mianowicie - Jesteście genialni. Po prostu kocham was wszystkich. To jest jedna z najpiękniejszych analiz, jakie moje oczy widziały.

Anonimowy pisze...

Te teksty NIE MAJĄ służyć do przygotowania do matury z historii, tylko do polskiego, więc przestańcie chrzanić od rzeczy.

Anonimowy pisze...

Jak dobrze i historię i maturę mam już za sobą.

Dla ścisłości dodam, że lochy to miejsce zamieszkanie Lochy (Snejpa). Tam się schowała przed światem by lizać rany po niezliczonych potyczkach z głupotą ałtoreczek:)

Z chęcią bym posłuchała waszej piosenki, ale mój komputer wykrywa zagrożenie wirusem i odmawia odtworzenia pliku na wrzucie. Moglibyście spróbować wrzucić to jeszcze raz? Albo na youtube?

Anonimowy pisze...

"Te teksty NIE MAJĄ służyć do przygotowania do matury z historii, tylko do polskiego, więc przestańcie chrzanić od rzeczy."
Tym gorzej. Poziom infantylności równy zadłużeniu Grecji. Dla mnie - zero pkt za poziom językowy, ortografię i sens logiczny. Przykro mi ścisłowcem jestem - szukam logiki w tekście czytanym ;)
Silje

Anonimowy pisze...

Skoro to-to ma być przygotowaniem do matury z polskiego, to gdzie jest miłość dworska, Bogurodzica, tańce śmierci i inne chansons de geste?

Prezentacja, na której uczeń oznajmia radośnie, że "zamek był to kamienny dom dla króla" - to jest dopiero chrzanienie od rzeczy.

Napisała tegoroczna maturzystka.

Hasz

Anonimowy pisze...

"Wojska dochodziły do fosy, patrzyły przez chwilę z namysłem, potem mówiły “a fuj” i odchodziły."

Sumienia ludzie nie macie! Pieska żeście obudzili! Chociaż to spazmatyczne wycie ze śmiechu wszystkich skrytobójczo zamordowanych władców mogło obudzić....

Serenity pisze...

O boru szumiący... O matko borsko... Jeżu litościwy... Ómarliście mnie tym tekstem. I teraz mnie od kwiku brzuszek boli.

Pigmejka pisze...

Analiza przepiękna, za to tekst straszny. Bardziej przerażający niż blogaski, bo bardziej szkodliwy. Nie wiem, czy bardziej dobijający jest tu styl, czy warstwa merytoryczna, która już nawet nie leży i nie kwiczy, bo ją dawno zarżnęli.
Jeśli coś takiego naprawdę wystarczy teraz, by zdać maturę, to... nie, nie chcę nawet o tym myśleć.

Anonimowy pisze...

A właśnie, bo wcześniej zapomniałam napisać - tak a propo wspomnianych w analizie gdanisk. Jakiś czas temu koleżanka powiedziała mi skąd się wzięła nazwa Gdańska. Świat już nigdy nie będzie taki sam X_x

Anonimowy pisze...

Rozumiem. Zamek jest kamiennym domem króla, a król mieszka w kamiennym zamku. Jeżeli przez przypadek w kamiennym zamku mieszkała osoba, nie będąca królem, została z wyżej wymienionego budynku usuwana siłą wraz z służbą, żoną, drużyną i dziećmi a wyżej wymieniony budynek zostawał odłogiem i czekał na wizytę króla, która mogła nigdy nie nastąpić. Ewentualnie mieszkaniec musiał się natychmiast ukoronować i tylko - TYLKO - w tym wypadku mógł zostać...
Kto napisał ten esej, na litość Siedmiu???
Ukłony dla analizatorek raz jeszcze - Barty

Anna eMe pisze...

@ Anonimowy 3 marca 2012 14:41: A to nie było na odwrót, że gdaniska od Gdańska? Czyżby przewodnik na wycieczce do Malborka mnie okłamał? :shock:

Anonimowy pisze...

Jestem na profilu z rozszerzoną historią (2 klasa), to co przeczytałam załamało mnie. Moja historyczka dostała by berserku. Kto to, na Wielkich Przedwiecznych, pisał?!
Dżem Malinowy

Anonimowy pisze...

Z opadniętymi łapkami:Nie chcę być banalna,ale to młodsze pokolenie naprawdę jakieś,cholera, głupsze...
Mój historyk-który uważał,ze podręcznik jest na 3 ( w skali 2-5)a na 4 to już trzeba dodatkowe źródła przestudiować-powbijałby za coś takiego na pal..
A analiza fajna,miło się czytało.

Chomik humanistyczny pokrzywdzony

Falco pisze...

WTF? o_O'
Kto to pisał? Dziecko z przedszkola? Bo mój brat z gimnazjum złapał się za głowę i wyraził niecenzuralnie o autorze. Zresztą ów autor mnie fascynuje- język i wiedza merytoryczna rzeczywiście jak u dzieciaka z podstawówki starającego się brzmieć mądrze, więc zbyt wysokiego zdania o edukacji owego osobnika nie mam, a jednak ktoś, chyba z własnej i nieprzymuszonej woli wstawił to do internetu.

Poza tym- JAKA WIEDZA?! Połowa tego czegoś jest dziełem wyobraźni autora, a połowa jest mieszanką legend, bajek dla dzieci i fantasy.

Małom się dziś pośmiała, bo mnie zgroza ogarnęła, a myśl, że ktoś to może potraktować jako rzetelne źródło wiedzy mnie przeraża.

Anonimowy pisze...

No nie. Ach, jeżuleńku malutki. Ach, MAĆ!!! Takich zwierząt nie ma...
Czytam Was konsekwentnie, nie komentuję z nieśmiałości, ale ten, tfu, materiał naukowy mnie przerósł. Kiedyś zaskoczeniem było dla mnie istnienie opek, z opkami się niejako oswoiłam, w koncu grafomania nie jest nowym wynalazkiem. Ale coś takiego? Słowo daję, ten, kto jest za tę stronę odpowiedzialny, zasługuje co najmniej na pławienie w fosie. Dodatkowo łupnnął mnie argument "Te teksty NIE MAJĄ służyć do przygotowania do matury z historii, tylko do polskiego." Ależ jasne, od razu się uspokoiłam.
Analiza znakomita, wyszło mi, że mogę równocześnie dusić się ze śmiechu i zgrzytać zębami...
Uwielbiam Was, przeintelektualizowane potwory!

Anonimowy pisze...

Przeczytałam najprawdopodobniej wszystkie Wasze analizy, ale pierwszy raz komentuję. A czemu się wypowiadam? Bo szlag mnie trafił.
Jako uczennica pierwszej klasy liceum oznajmiam, że w podstawówce uczono mnie na lepszym poziomie niż jaki przedstawia ta strona. Rozszerzony polski mam i nie widzę jakiegokolwiek związki z tym przedmiotem. Gdzie Danse Macabre? Chansons de geste? Ubi sunt? Ja już widzę jak ktokolwiek pisze z tym maturę. -.-'
"Mity są to baśnie..." WTF?
"Literatura średniowiecza to termin określający przede, wszystkim dzieła, które w tamtym czasie powstały." Kierrwa, dzięki! W życiu bym na to nie wpadła!
W dziale "Filozofia średniowiecza" brak franciszkanizmu...
Czy ktoś byłby łaskaw i wyjaśnił mi zdanie: "uważa się, że renesans jest rezultatem bardzo skomplikowanego procesu myślowego"?
Na pocieszenie powiem, że najprawdopodobniej każdy z kręgu moich znajomych zareagowałby na ten tekst dzikim rechotem.
A analizę wyślę mojej polonistce :)
Pozdrawiam całą ekipę
Koff

Anonimowy pisze...

Czy ktoś byłby łaskaw i wyjaśnił mi zdanie: "uważa się, że renesans jest rezultatem bardzo skomplikowanego procesu myślowego"?

Ależ proszsz, chcesz, masz!
Powszechnie PRZYPUSZCZA SIĘ, że renesans nie nastał znienacka jak piątek po czwartku, ale był efektem czyichś intensywnych rozważań.

die_Kreatur

Kod: aillio ynalys
A chory od analiz?

Anonimowy pisze...

Jeśli autor tego tekstu naprawdę uczy się w liceum, to chyba nie chcę wiedzieć jaki poziom musi mieć ta szkoła. Nawet w plastyku, gdzie, bór mi świadkiem, bardzo starali się niczego nas nie nauczyć, poziom był wyższy. Nikt mnie nie uczył, że "zamek to jest kamienny dom dla króla", a w fosie łowiło się ryby. Analiza mnie Ómarła, acz obiekt analizowany był zdecydowanie bardziej poruszający.

MT

Babatunde Wolaka pisze...

Jeżu, Jeżu... Zajrzałem do źródła i porobiły mi się odciski od fejspalmów. Nie wiem, co lepsze: zapis dat rocznych słownie, umieszczenie Afganistanu na Bałkanach, "Rolad Amundsem" czy zdanie "To haniebne, gdy przez ludzki blond giną ludzie". Krótko mówiąc - my brain hurts.

Anonimowy pisze...

Dwie wiadomości, dobra i zła.
Dobra wiadomość: ta strona już nie istnieje i nikomu więcej w głowie nie zamąci.
Zła wiadomość: ta strona już nie istnieje, a tak się cieszyłem, że przeczytam coś do śmiechu...