piątek, 18 lutego 2011

14. Crime, Sex & Ignorance, czyli czas na miłość, poruczniku Caine! (1/3)


Bohaterka tego opowiadania jest najwspanialszym przykładem Mary Sue, z jakim dane mi było się zetknąć. Nieustraszona pani policjant nie tylko prowadzi błyskotliwe śledztwa, ale ratuje życie komu się tylko da z poświęceniem godnym Superwoman i rozkochuje w sobie całą ekipę CSI Miami oraz bohaterów zaprzyjaźnionych seriali. Odznacza się przy tym zaiste żelazną wolą – nie przestaje pracować, mimo, że trafia w stanie ciężkim do szpitala mniej więcej co dwa dni. Zapnijcie pasy i sprawdźcie, gdzie jest Wasza broń, bo szykuje się ostra jazda!
 
 
Strasznie się denerwowałam.Czekałam na lotnisku na porucznika Horatia.Troszkę się spóźniał,ale nie martwiłam się tym tylko zastanawiałam się nad tym czy jego ludzie mnie polubią.Byli zgraną paczką i wątpię czy chcieliby jeszcze mnie do niej zaprosić.
Myślałby kto, że ona tam przyjechała w celach towarzyskich, a nie do roboty.

Przejrzałam się jeszcze w lusterku i podeszłam do samochodu.
-Pani Meg Browning?-spytał rudy przystojniak
-Tak.To ja.-uśmiechnęłam się
Był boski.Słyszałam co prawda od mojej przyjaciółki,że jest ładny ale nie myślałam że aż tak.A te błękitne oczy w kolorze nieba dodawały mu nieco uroku :)
O ile pod względem ortograficznym opko wypada całkiem przyzwoicie, o tyle jeśli chodzi o interpunkcję, ałtorka zdaje się wyznawać pogląd, że spacja po przecinku (lub kropce) to całkiem niepotrzebny luksus. Sam przecinek w zasadzie też.

-Przestań o nim tak rozmyslać bo się domyśli!-skarciłam się w myślach.
I jeszcze sobie pomyśli, że jesteś z Myślenic.

Gdy dotknęłam jego dłoni działo się ze mną coś niesamowitego:robiło mi się zimno i gorąco na przemian.
Klimakterium?

-Poznajcie.Oto Meg Browning.Nasza nowa pani technik.Od dzisiaj będzie z nami pracowć.-przedstawił mnie Caine
Poznałam Calleigh Duquene-balistkę.
Według portalu: romanum.historicus.pl/ „balista stanowiła rodzaj ciężkiej kuszy, wyrzucającej pociski (strzały, kamienne kule, kamienie, belki okute żelazem), o średniej wadze od 30 do 100 kg, torem płaskim na odległość 200 - 400 metrów (strzały nawet do ponad 1000 metrów)”.
Balistka prawdopodobnie była nieco mniejsza.

Eric'a Delko-doskonałego detektywa,Ryan'a Wolfe'a-speca od chemii,Natalię Boa Vistę-panią od DNA
Zgodnie z aŁtoreczkowym modelem słowotwórstwa – może denatkę?

 i na końcu panią koroner Alexx Woods.Od razu uznałam ją za autorytet wsród medycyny sądowej.
Na czole to miała wypisane.

Horatio miał rację.To są mili ludzie.Wszyscy przyjęli mnie ciepło.Po chwili Caine powiedział,że mam jechać z Ryan'em na miejsce zbrodni.
Uczcie się dzieci: tak wygląda gorące powitanie à la Miami.

No tak.Morderstwa to chleb powszedni w Miami.Trzeba było się zbierać i jechać.
Bohaterka przybyła z San Francisco, gdzie morderstwa są nadzwyczajną rzadkością.

-Chodź!-krzyknął Ryan i się uśmiechnął
-Uważaj na niego bo to straszny podrywacz!-krzyknął do mnie Eric.
-Okis.Będę uważała.-powiedziałam
Ryan pokazał Ericowi język i weszliśmy do windy.
Ile oni mają lat, 15?

Spodobała mi się atmosfera jaka tutaj panowała.Mimo tych okrutnych morderstw ludzie z laboratorium byli radośni,pełni energii i optymizmu.
Wampiry energetyczne po prostu!

Wreszcie dojechaliśmy z Ryan'em na miejsce.Presco Street 14.To niedaleko od mojego domu.Nie wiedziałam,że przyjdzie mi mieszkać w okolicy,w której dochodzi do tylu morderstw.
Tanie mieszkanko w złej dzielnicy... tak to się kończy niestety.

-Co mamy?-spytałam Alexx
-Dziewczyna.23-24 lata.Z dokumentów wynika,że to Elle Cruso.
W dokumentach byłby pewnie i wiek.

Zwłoki znaleziono w krzakach.Z zeznań Scoot'a jej męża wynika,że była w dziewiątym miesiącu ciąży.Według mnie przeszła cesarskie cięcie.-powiedziała Alexx
Po tych słowach zrobiło mi się słabo.
-Tak bez znieczulenia?Kto jest aż takim potworem żeby skazać tak młodą dziewczynę na takie cierpienie?-kołatało mi się po głowie
Hm... psychopatyczna aŁtoreczka?

W krzakach gdzie było ciało dziewczyny znalazłam m.in.szczypce,strzykawkę z igłą i jakąś zakrytą probówkę.
-Jednak ktoś zastosował znieczulenie.-powiedziała do Ryan'a i pokazałam sztrzykawkę.
Przenikliwość naszej pani detektyw jest wprost niesamowita. Wystarczył rzut oka na strzykawkę (szczypawkę?), aby rozpoznać jej zawartość!

Po prawie dwugodzinnych oględzinach zbrodni byłam już zmęczona bo wytężałam wszystkie zmysły jak tylko mogłam.
Zwłaszcza węch. Węszyłam po krzakach z wprawą godną myśliwskiego psa.

-Kto miał powody żeby rozdzielić matkę i dziecko w tak okrutny sposób?- wyrwało mi się nagle
-Nie wiem.Ale ktokolwiek to jest znajdziemy go.-odparł Ryan i się uśmiechnął
Był na prawdę miły ale ja myślałam tylko o dwóch rzeczach:żeby schwytać mordercę i czemu Horatio do nas nie dojechał.Było mi smutno,że go nie ma.Z nim jest inaczej:tak weselej i głośniej :)
Po prostu imprezka na miejscu zbrodni. Kóóóól!

-Meg mam coś jeszcze!-krzyknął Ryan
Spojrzałam w jego stronę.Trzymał w ręku pensetę,a na niej ciemny,długi włos.
-Chłopak na pewno takich nie ma.-stwierdziłam
Jaki chłopak? Oprócz męża ofiary, żaden inny mężczyzna nie pojawił się w tej sprawie. Aaaaa, chodzi o to, że mężczyźni w ogóle nie miewają długich włosów, tak? Ekhem... *spogląda z niepokojem na zdjęcie młodego Banderasa*.
*podtyka Kurze pod nos zdjęcie młodego Beli* I on też, on też!

Pojechałam do laboratorium żeby zbadać DNA z włosa odnalezionego na miejscu zbrodni.Po drodze zatrzymała mnie Alexx.
-Musisz to zobaczyć.-stwierdziła głosem nie znoszącym sprzeciwu
-Naturalnie.Już idę.-i posłusznie poszłam za nią
W prosektorium Alexx pokazała mi ranę na głowie.
-Widzisz?-spytała i spojrzała się na mnie
-Tak.Przecież wiesz.-odpowiedziałam zdziwiona
Skąd podejrzenia, że mogłabym być niewidoma?

-To rana która powstała niedawno.Ta kobieta nie umarła od źle wykonanego cesarskiego cięcia,wprost przeciwnie-to musiał być profesjonalista.Rana była idealnie zaszyta.Moim zdaniem umarła po cesarskim cięciu od ciosu tępym narzędziem w głowę.-powiedziała Alexx
Tymi słowami dosłownie wbiła mnie w podłogę.
-Jak ja tego nie mogłam się domyśleć?-myślałam
Hm... bo się zastanawiałam, czemu Horejszio nie dojechał i nie ma imprezki?

-Włos który mi dałaś do zbadania należy do Carrie Cruso.-powiedziała Natalia
-Siostra?-przeraziłam się
Badanie DNA po ałtoreczkowemu: wsadzają włos do maszynki, ona powarczy, poświszcze, pomruga światełkami, po czym wypluje dokładne dane, z imieniem, nazwiskiem, adresem i stopniem pokrewieństwa mordercy z ofiarą.

-Znalazłem odcisk na strzykawce.Należy do Roberta Worna.To miejscowy lekarz.Przyjmuje prywatnie.-powiedział Ryan
Jak rozumiem, odciski należały do szanowanego, niekaranego specjalisty i nie miały żadnego powodu, aby znaleźć się w policyjnej bazie danych, prawda?

-Czy zna pan tą panią?-spytałam doktora Roberta
-Tak to Carrie Cruso.-odpowiedział pokornie
-Leczyła się u pana?-dociekałam
-Tak.Leczyła bezpłodność.Ostatnio powiedziałem jej,że już nie ma szansy na to żeby została matką.Ona na to,że to niesprawiedliwe i była wściekła bo jej siostra była w zaawansowanej ciąży i gdy tylko ją widziała to z każdym dniem jej nienawidziła coraz bardziej.-opowiadał
Ech, ci mordercy, co za mięczaki. Sypią aż miło, wystarczy grzecznie zapytać.

-Tak bardzo żeby pana wynająć i odebrać dziecko Elle?-spytałam
Doktorka najwyraźniej gryzło sumienie.
-Tak to ona kazała mi odebrać jej dziecko,ale przysięgam,że gdy odjeżdżałem z Carrie to Elle jeszcze żyła.-powiedział
Eric spojrzał na mnie z przerażeniem.Czyli to oznaczało,że morderca jest na wolności.Koniecznie musiałam dowiedzieć się kto to jest.
-Doktorze Robercie.Za wykonanie aborcji grozi panu od 5 do 7 lat więzienia,a tobie Carrie za zaplanowanie tego zabiegu od 7 do 10 lat.-powiedziałam rzeczowo.
- Jakie pięć lat, czy pani oszalała? - podejrzana spojrzała na mnie jak na idiotkę. - Nie wie pani, że aborcja jest w naszym kraju legalna od 1973 roku?
- A poza tym o jakiej aborcji  mówimy? - wtrącił się doktor. - Przecież to było cesarskie cięcie!

Zabrałam Erica ze sobą i pojechałam na miejsce zbrodni.
-Musimy znaleźć narzędzie zbrodni.Wydaje mi się,że mąż ofiary ma z tym coś wspólnego.-powiedziałam
Dotarliśmy na miejsce.Po paru minutach poszukiwania znaleźliśmy młotek.
Przedtem przez dwie godziny nie mogłam go wywęszyć, teraz leżał na widoku i wesoło połyskiwał plamami świeżej krwi.

Zabraliśmy dowód do laboratorium,a Horatio i Ryan zaserwowali swoją wizytę Scott'owi.Po godzinie byli razem z nim na przesłuchaniu.
-Panie Scott.Na narzędziu zbrodni nasza specjalistka od DNA znalazła odciski palców.
Natalio, wpieprzasz nam się w kompetencje! – protestowali inni technicy.

Porównaliśmy je z pańskimi i PASUJĄ!!-powiedziałam.Wyszedł pan na papierosa,w tym czasie Carrie i doktor Robert wykonali cesarskie cięcie.
Brawo! Pięć minut na wszystko, włącznie z „idealnym zaszyciem”.

Potem oni uciekli z chłopczykiem,a pan zaciągnął Elle w krzaki i tam zabił młotkiem.Lecz tknęło pana sumienie i zadzwonił pan po policję.Czy mam rację?-spytałam go
-Tak.-powiedział ze spuszczoną głową
-Panie Cruso za to zabójstwo grozi panu od 15 do 20 lat więzienia.Zabrać go!-powiedziałam
A za utrudnianie śledztwa – dożywocie. Przecież skoro już zadzwonił, mógł się od razu przyznać i oszczędzić bohaterce węszenia po krzakach.

Gdy już wychodziłam z pokoju przesłuchań podszedł do mnie Horatio.
-Twoja pierwsza sprawa tutaj rozwiązana.O której kończysz?-spytał a ja się zdziwiłam
-Ja?Teraz.A co proponujesz?-spytałam z zaciekawieniem
-Ja kończę za pół godzinki więc poczekaj na plaży Wert Beach to przyjadę.-zaproponował
-Spoksik.To do zobaczenia za pół godzinki.-powiedziałam
- Niom, spoksik Meg, zajebista z ciebie ziomalka! – ucieszył się Horejszio.

Zebrałam się na odwagę i musnęłam go w policzek.Nic nie powiedział tylko się uśmiechnął.
Grunt, to mieć dobre kontakty z szefem.

Potem pojechałam na plażę.Zostawiłam w hummerze odznakę i broń a telefon wzięłam ze sobą bo przecież Horatio mógł w każdej chwili zadzwonić.
Co za brak profesjonalizmu. Przecież w każdej chwili zza krzaka może wyskoczyć bandyta i co wtedy? Będzie go walić telefonem po głowie?
Inna rzecz: ona dziś dopiero przyleciała do Miami, więc skąd ma samochód? I czy to taka moda, że wszyscy jeżdżą hummerami?

Postanowiłam posiedzieć na piasku.Zrezygnowana zdjęłam buty i włożyłam do hummera.Poszłam jeszcze trochę pochodzić.Nagle usłyszałam krzyk i gwałtownie się odwróciłam.Zobaczyłam jak dziewczyna tonie.Niewiele się namyślając dałam telefon chłopakowi,który obok mnie stał.
-Zadzwoń po pogotwie!-krzyknęłam
Sama rzuciłam się na ratunek.Tak ja stałam,w ubraniu.Płynęłam ile sił.
Taki mały crossover ze Słonecznym Patrolem?

Zdążyłam w ostatniej chwili złapać dziewczynę i przyciągnąłam ją na brzeg.Zaczęłam robić sztuczne oddychanie.Na szczęście szybko odzyskała przytomność.Po chwili przyjechała karetka i zabrała ją do szpitala.Nawet nie zauważyłam kiedy obok mnie pojawił się Horatio.
-Zobaczyłem karetkę i myślałem że coś ci się stało.-powiedział zdyszany
Logiczny wniosek, przecież na plaży była tylko ona sama jedna.

-Wszystko jest w porządku.-upewniłam go
Lecz po chwili kiedy próbowałam iść złapał mnie skurcz.Upadłam na piasek i chciałam rozmasować stopę.
-Pozwól,że ja to zrobię.-powiedział i nie czekając na odpowiedź wziął mnie w ramiona i zaniósł do hummera.Posadził mnie na siedzeniu.Sam usiadł na piasku i zaczął masować mi stopę.
(...) .Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się to chwilą.Caine się uśmiechnął i nadal masował mi stopę.Jego ręce były takie silne i sprawne :)
Po czym poznać prawdziwą Mary Sue? Po mężczyznach u jej stóp.

-Masz skaleczoną stopę.-powiedział nagle
Zawołał sanitariuszy,którzy z kolei opatrzyli mi ranę
-Pojedziesz teraz ze mną,a twój samochód ktoś odbierze.-powiedział
-Oki.-powiedziałam i na jednej nodze próbowałam dojść (jeśli to można nazwać dojściem) do jego samochodu.Horatio jednak nie dał mi się męczyć.Wziął mnie w ramiona i zaniósł do samochodu.
Hał romantik!

-Mam nadzieję,że dasz się zaprosić na kolację do restauracji "Grand"?-spytał
-Naturalnie.Zgłodniałam.-zaśmiałam się
-No to ruszamy.-powiedział i odpalił samochód.
A więc stało się.Weszłam z Horatio do restauracji "Grand".
Nadal ociekając wodą, ze zmierzwionymi włosami i rozmazanym makijażem.

Po chwili doszedł do nas kelner.
-Co podać?-spytał
Horatio spojrzał na mnie porozumiewawczo,że to ja mam wybrać.
-Dobrze.Niech będzie duża pizza z owocami morza i dwie cole.-powiedziałam
- Na pizzę to niech pani idzie do włoskiej dzielnicy, tu jest porządna restauracja! – burknął obrażony kelner.

-Już się robi.-powiedział kelner i uśmiechnął się zalotnie.
Caine to zauważył i posłał chłopakowi lodowate spojrzenie.
Ach, wreszcie coś, co przypomina prawdziwego Horejszia: słynne Spojrzenie Znad Okularów!

-Wystraszyłeś go.-zaśmiałam się
-Jeśli widzi,że jest z tobą chłopak to niech się lepiej pochamuje.-stwierdził
Cham jeden.

-Ale ja nie jestem twoją dziewczyną tylko detektywem,który musi słuchać porucznika Caine'a.-stwierdziłam z lekkim rozbawieniem w głosie
-Aha.Więc tak to widzisz.-powiedział Horatio i udawła sfochowanego ale szybko mu przeszło.
Ciekawe, jak wygląda Horejszio „sfochowany”. Stoi jeszcze bardziej krzywo i pochyla głowę pod jeszcze dziwniejszym kątem?

Poszłam spać.Jednak tej nocy nie było mi dane spać.Po dwóch godzinach obudził mnie straszny ból nogi.Aż się popłakałam.Patrząc na nią stwierdziłam,że trochę spuchła.
I oto pierwsza z medycznych przypadłości naszej bohaterki. Potem będzie tylko gorzej!

Już do rana nie spałam.O 6 poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.Potem chciałam iść zrobić sobie śniadanie.Jak schodziłam ze schodów to jednocześnie płakałam.
Ciężki los bohaterki. Boli, nie boli – na śniadanie trzeba na dół, nie ma przeproś.

Po śniadaniu postanowiłam,że stopa za bardzo boli mnie w kostce i że nie dam rady kierować samochodem.
No, jak ją stopa boli w kostce, to faktycznie sprawa jest poważna!

Podreptałam na przystanek autobusowy,który znajduje się dwa domy dalej.Pojechałam autobusem do pracy i starałam się wejść do budynku Miami-Dade.Zanim weszłam po schodach to myślałam,że tam umrę,ale udało się i nie płakałam.
Dzielna dzieffcynka. Nie płakała.
Borze Wszechlistny, jakie to wszystko jest, hm... dziecinne. Ja też swego czasu, we wczesnej podstawówce, wymyślałam historyjki, w których Dzielny Astronauta Ratujący Świat cierpiał z powodu rozbitego kolana. Ale nie płakał.

-Jak tam twoja noga?Boli jeszcze?-ponowił swoje pytanie
-Nie.Już przestała.-chciałam go zbyć i wyjść.
I tu popełniłam błąd.Robiąc drugi krok jęknęłam z bólu i upadłam na podłogę.Zaczęłam masować kostkę i w duchu prosiłam żeby mi przeszło.Horatio ukucnął przy mnie i kiwał głową.
-Czemu ty nigdy nie mówisz mi prawdy?-spytał
-Bo noga to mój problem.A poza tym to kto za mnie będzie pracować?-spytałam i popłakałam się z bólu
A ja narzekałam, że bohaterowie opek lekceważą swe zajęcia zawodowe. Cofam te słowa, przed nami istna przodownica pracy socjalistycznej!

Caine zdjął mi szpiki
Pozbawił ją szpiku kostnego? No to ja się już wcale nie dziwię, skąd te jej późniejsze ciągłe problemy ze zdrowiem.

Caine zdjął mi szpiki i kazał zdjąć rajstopy.
Molestowanie w miejscu pracy! Horejszio, nie spodziewałam się po tobie...

-Nie ma na co czekać.Ubieraj się.Jedziemy do lekarza.-powiedział
(...)
Po pięciu minutach byłam gotowa do drogi.Już wychodziłam z gabinetu i kierowałam się do wyjścia kiedy od tyłu podszedł Horatio i wziął mnie w ramiona.
-Puść mnie!Dojdę sama!-zaprotestowałam
-Nie ma mowy.Ledwo przeszłaś dwa kroki i płakałaś z bólu,a przed nami schody.-powiedział
-Natychmiast mnie postaw z powrotem na ziemię!Co będą o nas ludzie gadali??-chwyciłam się tego argumentu jak ostatniej deski ratunku
-A niech sobie gadają.Mi to nie przeszkadza.Ale może ty się mnie wstydzisz?-wypalił nagle
Podręcznik dla szefów: "Jak zrobić z siebie idiotę na oczach podwładnych", pobił ostatnio rekordy sprzedaży.

Pojechaliśmy do najbliższego szpitala.Tam lekarz potwierdził moje poranne przypuszczenia.Miałam zwichniętą kostkę i założyli mi bandaż usztywniający.
I tak oto poprzez skurcz i skaleczenie, doszliśmy aż do zwichnięcia. Rozwojowa ta kostka bohaterki, nie ma co.

Horatio cały czas był przy mnie.
Próba generalna przed rodzinnym porodem.

-Chyba on żartuje.Będę chodzić do pracy.A poza tym on nie ma prawa mi rozkazywać i mogę robić z tą nogą co chcę.-powiedziałam
Po czym na dowód, że mówię serio, wyciągnęłam ze schowka piłę mechaniczną i obcięłam nogę powyżej kolana.

-A ja sądzę,że jednak posiedzisz sobie tydzień w domu.-odpowiedział Caine
-Jasne.Idę do pracy i koniec!-uważałam temat za zamknięty
-Jeśli nie będziesz siedzieć w domu to się pogniewam i nie będę się do ciebie odzywał.-powiedział
Wiedział,że trafił w najczulszy punkt.Kiwnęłam tylko głową na zank,że się zgadzam posiedzieć w domu.
Szefie, ma pan ciekawe sposoby motywowania pracowników!

Potem Horatio odwiózł mnie pod dom i pocałował.Ale to nie był buziak w policzek.To był gorący,długi i namiętny pocałunek.
Horejszio, ja rozumiem, że jesteś wyposzczony, ale tak się rzucać na kobietę, którą znasz od wczoraj?

-Dziękuję ci za wszystko.-powiedziałam gdy wychodziłam z samochodu
-Nie ma za co.To ja dziękuję,że pomogłas mi uwierzyć w miłość.-podziękował mi
*Kura krztusi się herbatą i spada pod biurko, skąd zaczyna śpiewać "Fast Love" George'a Michaela. Na trzy głosy i chórek.*

Co chwilę przeglądałam się w lusterku.Dochodziła 20 i Horatio w każdej chwili mógł stanąć w drzwiach.Specjalnie na tą okazję założyłam czerwoną sukienkę na ramiączka do kolan.
Ramiączka plątały się i przeszkadzały w chodzeniu, ale czego się nie robi dla mody?

O 20.10 zadzwonił dzwonek.Poszłam otworzyć.To był Horatio.Od razu poczułam zapach jego perfum.
Niepowtarzalna nuta męskiej wody Brutal...

-Pomyślałem o wszystkim.-powiedział Horatio i pokazał mi wino
Jabłuszko Sandomierskie, rocznik 2008, wzbogacone subtelnym aromatem siarki!

-Zabierzmy się za robienie kolacji bo zgłodniałem-przerwał mi
Zaczęliśmy kroić pomidory.Co chwilę patrzyliśmy się na siebie i się uśmiechaliśmy.
-Ała.-syknął nagle Horatio
-Poczekaj chwilkę.-powiedziałam i wyjęłam z apteczki wodę utlenioną
Polałam nią rozciętą rękę Horatia i zakleiłam plasterkiem.
I tak powstał keczup.

Po 5 minutach drzwi od jadalni się otworzyły i Horatio pozwolił mi wejść.Gdy weszłam to oniemiałam.Było tam po prostu przepięknie:na stole stały dwa kieliszki i dania,płonęły świece,leciała cicha muzyki,dróżka była usłana płatkami z czerwonej róży,a na stoliku było małe czerwone pudełeczko.
A teraz zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie naszego rudzielca, jak ze swoją zwykłą ironiczną miną, lekko skrzywiony, wyjmuje z zanadrza woreczek z płatkami róż i rozsypuje je po podłodze. Jeśli któryś poleci za bardzo na bok, podnosi go pęsetką i umieszcza na właściwym miejscu.

-Co to?-spytałam zdziwiona
-Otwórz i zobacz.-powiedział tajemniczo
Gdy zobaczyłam co jest w środku poczułam wzruszenie.Znajdował się tam naszyjnik z napisem "I love you".
-Jest śliczny.-powiedziałam
Caine zawiesił mi go na szyi.Poczułam,że łzy spływają mi po policzkach.Horatio to zobaczył i delikatnie i starannie je otarł.
-Nie płacz skarbie.Kocham cię.-powiedział i mocno mnie przytulił
A znają się dwa dni.

Zaczęliśmy jeść kolację.Bardzo długo rozmawialiśmy.Potem otworzyliśmy wino.Wzniosłam toast:
-Za nas i naszą miłość aby nikt nie śmiał się w nią wtrącić.-i stuknęłam swój kieliszek o jego
I żeby matka nie dała mi szlabanu, jak się dowie o wszystkim.

Wreszcie zaczęliśmy się całować.Tak długo czekałam na tę chwilę!Pieścił moje ramiona,szyję.Moje ręce powiędrowały pod jego koszulę i zaczęły rozpinać drobne guziczki.Horatio nie stawiał oporu.
Sam grzecznie podał ręce do skucia.

Po chwili koszula swobodnie się z niego zsunęła.Usiadłam mu na kolanach.Poczułam,że Caine rozsuwa mi zasuwak od spódniczki.Tak tego pragnęłam!Od początku chciałam aby mnie zauważył i teraz miałam to czego chciałam.Nie broniłam się.Ramiączka osunęły mi się z ramion.
Nie z kolan???

Ja odpięłam klamrę od jego paska.Zaczęłam się dobierac do rozporka.Właśnie w tym momencie zadzwonił telefon Horatia.
To sam Bór z jasnego nieba interweniował w obronie cnoty bohaterki.

-Muszę jechać.Dzwonił Eric,że ma jakąś ważną sprawę,ale znając jego to wpakował się w kłopoty-powiedział
(...)
Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi to myślałam,że się wścieknę.Jednak po chwili się uspokoiłam,wzięłam okule
Co wzięła???
Okule. Ze skręconą kostką chodzi się "o kulach", więc wzięła okule. Komprene wu?

i zaczęłam sprzątac(a było co! :D).Myłam garnki,zamiotłam płatki róż.
...wraz z fragmentami mych potrzaskanych marzeń...

Kiedy skończyłam byłam masakrycznie zmęczona.Poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka.Usnęłam pogrążona w myślach o moim ukochanym....
Ach śpij, kochanie
Chcesz Horejszia na noc dziś - dostaniesz.
Lecz gdy jutro wstanie świt
Horejsziowi będzie wstyd,
Że go zwiodłaś właśnie ty.

Jak ten czas szybko zleciał.Już dziś idę do pracy.W ciągu tygodnia dużo się wydarzyło.Prawie cały czas spędzałam z Horatio i byłam szczęśliwa.Żyłam jak w transie,nie interesowało mnie nic tylko ON!
Fajna praca w tym Miami Dade. Morze, słońce, palmy i miłość. Gdzie przyjmują CV?

Zawsze kiedy jestem szczęśliwa to musi się wydarzyć coś złego.
Tak dla równowagi.

Weszłam do biura i skierowałam się w stronę mojego gabinetu.
-Meg skarbie!-usłyszałam dobrze znany mi głos.
Zamarłam z przerażenia.Czyżby mój koszmar powrócił?Było nim życie z moim eks-narzeczonym Brianem Fox'em.Udałm,że go nie widzę i chciałam uciec do swojego gabinetu lecz on mnie zdogonił
Dogonowie - plemię afrykańskie, słynne ze swej rozbudowanej mitologii, w której twierdzą, że przodkowie ludzkości przybyli na Ziemię z Syriusza. Zdogonić - przyjąć do plemienia?

-Skarbie nie uciekaj.-chciał mnie pocałować lecz się wyrwałam
-Czego chcesz?-spytałam masakrycznie załamana
Zmasakrowana, leżała na ziemi z połamanymi kośćmi...

-Puść ją albo będziesz miał problemy.-usłyszałam głos Horatia
Brian jednak jeszcze mocniej mnie ścisnął i ciągnął w stronę wyjścia.
-Puść mnie bo dostaniesz!-krzyczałam.
Ale on nadal nie reagował.Dopiero kiedy Horatio wyciągnął broń z kabury i skierował ją w naszą stronę puścił mnie.
-To nie koniec.Jeszcze wrócę!-krzyknął przed wyjściem
I co, tak po prostu pozwolili mu wyjść? Facetowi, który napadł na policjantkę w samym budynku komendy?

Kiedy drzwi laboratorium się za nim zamknęły wybuchłam płaczem.Horatio mnie mocno przytulił.
-Kto to był?-spytał po tym jak usiadłam na krześle
-To był Brian Fox,mój eks-narzeczony.Bardzo go kochałam i świata poza nim nie widziałam.Znajomi mówili mi,że on jest taki porywczy ale ja byłam ślepa.No i doigrałam się.Pewnego dnia wrócił do domu wściekły bo wywalili go z pracy.Podszedł do mnie i mocno uderzył w twarz.Upadłam.Potem zaczął zadawać kolejne ciosy.Wtedy kopnęłam go w nogę tak że aż pisnął z bólu.
Dorosły mężczyzna, który... piszczy? Khem... choć nie, po "ratunku, Niemcy mnie biją" to już nic mnie nie zdziwi.

Wykorzystałam to,podniosłam się i zaczęłam uciekać.Ale on nie dał mi daleko uciec.Kiedy byłam przy schodach znów mnie uderzył.Straciłam równowagę i spadłam z nich.Przez dwa miesiące byłam w śpiączce.
Jakie to przewidywalne. Jakie to opkowe.

Nagle zobaczyłam,że w naszą stronę idzie Eric.
-Mamy wezwanie na WallStreet 243.-zakomunikował
Dow Jones spadł gwałtownie, są ofiary śmiertelne.

-Oki.Już jedziemy.-uniosłam głowę z kolan Horatia
Byłam strasznie zdenerwowana.Kiedy wstawałam to zakołowało mi się w głowie.Prawie się przewróciłam ale Horatio mnie złapał.
-Co ci jest kochanie?-spytał ale straciłam przytomność
Prawdziwa Mary Sue potrafi również mdleć na zawołanie, niczym szanująca się wiktoriańska dama.

Kiedy się obudziałm leżałam na ławce na korytarzu.Powoli dochodziły do mnie wspomnienia tego co się stało.
-Horatio?-spytałam
Odpowiedziała mi cisza.Chciałam wstać ale ktoś mnie przytrzymał.
-Jestem.-usłyszałam
Okazało się że miałam głowę na jego kolanach dlatego go nie widziałam.
Wzrok miałam skupiony na czym innym.

-Gdzie jest Eric?-spytałam
-Pojechał na miejsce zbrodni.-odpowiedział Caine
-Ja też muszę tam jechać.-stwierdziłam i chciałam wstać ale Horatio mnie nie puścił
-Nigdzie nie jedziesz.Jeszcze mi po drodze zemdlejesz.Zostajesz ze mną.-powiedział
-Dla mnie to nawet lepiej.Dłużej się na ciebie popatrzę.-powiedziałam i uśmiechnęłam się
Jasne. Posiedzimy sobie razem, słodko przytuleni i poczekamy, aż miejscowy światek przestępczy sam się wymorduje.

Poczułam że jestem strasznie zmęczona.Horatio gładził mnie po włosach.W końcu zasnęłam.
Kiedy się obudziałm to leżałam w swoim domu na łózku.
Jakim magicznym sposobem przeniosła się tam z ławki na korytarzu komendy?

Obok na kanapie siedział Horatio.Kiedy zobaczył że wstałam podszedł do mnie i mnie pocałował.
-I jak?Wyspała się moja królewna?-spytał
Horejszio ma wyraźne objawy opętania: mówi w nieznanym sobie wcześniej języku. Ałtoreczkowym.

Nie usłyszał odpowiedzi.Zaczęliśmy się całować.Zdjęłam z niego koszulę,spodnie i czarne bokserki.On tez nie musiał się długo męczyć.Miałam na sobie tylko bluzkę na zasuwak,spodnie,biustonosz i stringi.
Bluzkę na zasuwkę, spodnie na skobelek i stringi na zamek szyfrowy.

Tej nocy wreszcie stało się to czego pragnęłam od początku-kochałam się z Horatio!!Było cudownie!Zobaczyłam gwiazdy.
Horejszio w szale namiętności przydzwonił mi łokciem w oko.

Kiedy rano wstałam i spojrzałam na śpiącego Horatia poczułam się szczęśliwa i spełniona.Nie mogłam od niego oderwać wzroku.Ciszę i spokój przerwał mi dźwięk sygnalizujący nadchodzące połączenie.Był to mój telefon.
A już myślałam, że teleport ze Star Treka!

-Musimy jechać na WallStreet 243.Eric potrzebuje pomocników.-przypomniał mi Horatio
Policjanci całą noc pilnowali nietkniętego miejsca zbrodni, bo przecież nie można przerwać Horejsziowi upojnych chwil.

Nie powiedziałam mu nic,że Brian groził że go zabije.
-Będę go broniła,nawet własnym ciałem.-pomyślałam
Napastnik z pewnością doceni twe poświęcenie.

Wreszcie dojechaliśmy.Całkiem miła okolicia i wille z basenem.
-Ciekawe co mogło się stać w takim miłym otoczeniu?-przemknęło mi przez głowę
Zaginął ulubiony piesek Paris Hilton?

-Nasienie znalezione ne ofierze należy do Gila Ferlito.-stwierdziła Maxime
Znów ta jasnowidząca maszynka do badań DNA. A podała jego wiek, wzrost, wagę i stan konta?

Zobaczyłam,że Caine rozmawiał z grupką chłopaków na ulicy.Zaczęłam iśc w ich stronę kiedy nagle padł strzał.Przerażona zobaczyłam,że ktoś upada....
 
Ale kto upada dowiecie się jak napiszę następną nocie...
Ach, niedobra aŁtoreczko, jak możesz zostawiać nas w takiej niepewności?

Podbiegłam bliżej i zobaczyłam,że człowiek który upadł to.....HORATIO!!!
Skąd ja to wiedziałam...

Wszyscy chłopacy uciekli,a ja schyliłam się i wzięłam jego głowę na swoje kolana.
Pamiętajcie, dzieci:  tak wygląda pierwsza pomoc w przypadku postrzelenia.

-Panie doktorze co z nim?-spytałam
-Wszystko będzie dobrze.Kula utknęła w układzie pokarmowym,ale zatamowaliśmy krwawienie i już jest dobrze.-powiedział
A teraz czekamy, aż ją wydali.

Wsiadłam do swojego czarnego audi bez dachu i odpaliłam je.
Zaraz! Jeszcze rozdział temu miała hummera, co z nim zrobiła, przepiła?
***

Bohaterka zostaje porwana i uwięziona przez swego eksa.
Rozejrzałam się dookoła.Nigdzie nie było okien,w kącie stał stolik i dwa krzesła.W drugim kąciku zauważyłam wiaderko.
-Boże.Kogo on tu jeszcze przetrzymywał?-przemknęło mi przez myśl
Rybki? Żaby? Aligatora?

-I jak?Namyśliłaś się już?-spytał Brian
-Tak.I postanowiłam,że nie będę z tobą.-powiedziałam stanowczo
Wtedy on mocno kopnął mnie w brzuch.Tak że upadłam i z nosa zaczęła lecieć mi krew.Wyjął pistolet i skierował lufę w moją stronę.
-Skoro ja cię nie moge mieć to on też nie będzie cię miał!-krzyczał
Kiedy naciskał na spust to zamknęłam oczy.
-O boże.Zaraz zginę.-pomyślałam
Taaak? *Kura z nadzieją spogląda na napastnika* Dawaj Brian!

Usłyszałam strzał i otworzyłam oczy.Brian leżał na podłodze i się nie ruszał.W tym momencie się rozpłakałam i do pokoju wbiegli policjanci z FBI.
Płacz był sygnałem, że już bezpiecznie.

-Nic pani nie jest?-spytał jeden z nich
-Nie.Wrzystko w porządku.-powiedziałam
Wtedy z tłumu wyszedł Horatio i podszedł do mnie.
Wlokąc za sobą stojaczek z kroplówką.

Przytuliłam się do niego.
-Pobrudziłam ci koszulę.-zauważyłam
Podał mi husteczkę i dołożyłam ją do nosa.Krew jednak dalej ciekła i nie chciała przestać.
Chusteczka byłaby skuteczniejsza.

Pojechaliśmy do szpitala jedną karetką.Tam lekarze zatamowali mi krwawienie z nosa i stwierdzili,że nie mam więcej obrażeń.
-Jak to się stało,że tak potężny cios w brzuch nie spowodował żadnego złamania żebra,ani zupełnie nic.-zdziwiony lekarz kiwał głową
Bo żebra są nieco wyżej? Tak tylko sobie myślę na głos...

-Jak się czujecie?-spytał Eric
-A dobrze.Ja już mogę iść do domu ale Horatio musi zostać.-odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać
-Zaraz się wypiszę i będziesz miała.-powiedział obrażony Caine
I jeszcze sobie szwy porozcinam i rozdrapię ranę, tobie na złość!

poszłam zadzwonić do swoich rodziców,którzy mieszkają w Nowym Yorku.
Opcja 50:50 to jest w Milionerach, a nie w ortografii. Albo New York, albo Nowy Jork.

Dawno z nimi nie rozmawiałam.Powiedziałam im o porwaniu.Uspokoili się kiedy dodałam,że jestem cała i zdrowa.Nie mówiłam im nic,że moim chłopakiem jest mój szef.Oni nie tolerują czegoś takiego.Mówią że to wstyd i że ludzie będą gadać,że przez to awansy w pracy mam.Nie chciałam słuchać ich gadania na ten temat.Obiecałam,że niedługo do nich zajrzę i zakończyłam rozmowę.
Wpadnę jak będę miała pół godzinki, co to jest z Miami do Nowego Jorku...

Bohaterka rozmawia z bratem:
-A jak ci się pracuje?Dogadujesz się z szefem?-zapytał
-A dobrze.A z szefem dogaduję się doskonale.-odpowiedziałam
-Zapoznasz mnie z nim?-zapytał i w tym momencie postanowiłam mu powiedzieć prawdę
-To jest mój szef.-powiedziałam i wskazałam na śpiącego Horatia
-Oszalałaś?Chodzisz z szefem?-zaczął się awanturować
Chodzę? Czy ja wiem... W zasadzie większość czasu spędzamy leżąc.


Kura z biura,
Nowojorscy Gliniarze: Sierżant, Saper i Maskotek
Ślą pozdrowienia z gorącego Miami.
 


2 komentarze:

jasza pisze...

• kura z biura
• 2009-04-04
Obawiam się, że ciężko będzie, bo choć opko pod względem ortograficznym przecudne, to nikt tutaj nie jest specjalistą od anime, więc nie znamy kanonu.

• ZOMGWTFROTFLMAO ogórek

• 2009-04-03

http://ja-i-akatsuki.blog.onet.pl/ - ja tak bardzo, bardzo ładnie proszę.
• Ome

Nie wiem, czemu się tam pojawiła przerwa między literami, może coś źle wcisnęłam, więc wrzucam ten mail w "informacje" i tu raz jeszcze:
littera.sc ripta.manet@wp.pl
Pozdrawiam :)

• rotten stalk


Wunderbarowna analiza.

• Ome


Ok, oto mail - littera.sc ripta.manet@wp.pl
Czekam niecierpliwie na kontakt :)

• Sierżant

Ome, zostaw swojego maila. My się z Tobą skontaktujemy ^^

• Ome


Przeczytałam tę analizę jeszcze raz i jeśli to możliwe, podobała mi się nawet bardziej niż poprzednio. Ale przy pannie Meg-Błyskawicy zaczynam mieć kompleksy, moje życie nie pędzi tak szybko.
Droga Sierżant i równie drogi Saperze - jak się można z Wami skontaktować mailowo/na gg/jak wolicie?

jasza pisze...

• Mrohny


I to wszystko przez dwa dni?! Matko, to nawet tyle się nie dzieje w Las Vegas!
Myślę, że bohaterka po prostu jeździ po mieście służbowym, bo jej wolno. Przecież już nie raz miała swoją głowę na kolanach Horejszja.
ałtoreczka skasowała bloga. Macie coś jeszcze z Miami na stanie? :P


• Santoori/Kruczycha

Nominacja do Kreativ Blogger Award za całokształt pracy artystycznej Sierżant, Sapera i Przyjaciół :) Kocham Was! http://zepsuterzeczy.pinger.pl/m/1192886/kreativ-blogger-alard

• kura z biura

Prawdę mówiąc, jestem rozczarowana. Zostawiając jej informację o ocenie liczyłam, że może podejmie dyskusję, chcąc udowodnić wartość swego opka oraz to, że generalnie się nie znamy. A tu kiszka, pyk! i po blogu. Łeeeeee...

• jasza

http://horatio-meg-miami.blog.onet.pl/


Zabiłaś Kuro tego blogaska, ach co za żal.

• kura z biura

Ha! Dopiero teraz widzę, jakie fajne efekty daje czasem aŁtoreczkowy zwyczaj nieużywania spacji po znakach przestankowych. We fragmencie o tym, jak poznawała ekipę, wychodzi na to, że właściwie wszyscy mieli podwójne nazwiska. Zwłaszcza Eric Delko-doskonały bardzo mi się podoba!

• kura z biura

...co facet pod koszulą ma zapięte na drobne guziczki?

Otwarty przewód doktorski?
• jasza

Borze, jakie to opko jest straszne! To jest nawet straszniejsze od serialu.
Cesarka w krzakach, po to, aby porwać dziecko? Mujeju...

A ten fragment dał mi do myślenia, a nawet dał do wiwatu:
* Moje ręce powędrowały pod jego koszulę i zaczęły rozpinać drobne guziczki.
To ja się pytam - co facet POD koszulą ma zapięte na drobne guziczki?
No co?!
• Głównodowodząca Sierżant

Niech się szefowa wypowie (Kuro, zanotuj to sobie, bo się powtarzać nie będę):
To jest zdecydowanie jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza analiza jaką czytałam.

A dalsze części są zdecydowanie lepsze. Ta jest, w porównaniu do następnych, cienka jak barszcz.

Rzekłam.
• Furia


Kuro jesteś zła! Umierałam ze śmiechu, szczególnie, kiedy lekarz i siostra zawlekli ofiarę w krzaki i tam dokonali na niej cesarskiego cięcia zwanego również aborcją w dziewiątym miesiącu.
A sytuacja z nawiedzonym narzeczonym jest kalką takiego samego wątku z oryginalnego serialu, tyle, że to był były mąż Boa Visty i jej nie porwał (chyba).
Rozśmieszyło mnie jeszcze, jak za drugim podejściem w dobieraniu się do Horejszia, aŁtorka nauczona doświadczeniem szybko go rozebrała, żeby nie zdążył mu telefon zadzwonić.
Czekam na dalsze przygody aŁtoreczki w świecie zbrodni!

• Ome


Toś mi narobiła smaku, Kuro, już się doczekać nie mogę! :)

• kura z biura

To, co tu wisi, to jakaś 1/3 całości, więc szykujcie się na absolutne cuda aŁtoreczkowej medycyny, geografii, psychologii i Bór wie, czego jeszcze :)

• Sineira

Kwikaśna i przepiękna analiza, gratuluję i czekam na więcej!

• Ome


Świetne było, uśmiałam się porządnie! Kuro, zadziobałaś aŁtoreczkę na dobre :)
Czemu facet bohaterki zachowuje się jak szesnastoletni przygłup? Bo czemu zachowuje się tak bohaterka, to już nie pytam, w końcu aŁtoreczki wzorują kobiece postacie na samych sobie...
Gratuluję powalającej analizy i mam nadzieję, że kolejna też się tak szybko pojawi. A tę muszę jeszcze porządnie "odeśmiać" :)