czwartek, 22 marca 2012

167. Jarzębina czerwona, czy facepalm tu, facepalm tam, a ja sobie w siatkę gram (2/2)

Здравствуйте, дорогие друзья!
Powracamy dziś do przygód Agnieszki z Moskwy, siatkarskiej muzy, wybitnej dziennikarki, wszechstronnie uzdolnionej sportsmenki, i tak dalej, i tak dalej... jak się zapewne domyślacie, o kolejnych jej skillach dowiecie się z dzisiejszego odcinka. Trzymajcie mocno kapelusze i jazda!
Nawiasem mówiąc, mamy do czynienia z nie byle jakim opkiem, można powiedzieć wręcz - z Tekstem Źródłowym! Zostało ono bowiem podlinkowane w Wikipedii przy haśle “Jurij Bierieżko”. Serio, sprawdźcie.
I tyle tytułem wprowadzenia, bośmy zmęczone tym straszydłem okrutnie!
Pадуйтесь!!!


Analizują: Dzidka, Gabrielle, Kura i Mikan


http://zakazana-milosc-siatkowka-rosja.blog.onet.pl/


Zmęczona zaszła do kuchni, aby napić się szklanki wody. Zaczęła się jednak śmiać z chłopaków. Aleksej [Aleksiej!] uczył Jurija, jak ma „szyć” (jak szyć, panie premierze? Jak szyć?)  na drutach, a temu mimo wielkiej chęci nie wychodziło. Jeszcze bardziej zdziwiło ją, że sobie wino popijają.
Nie, serio? Widok chłopaków robiących na drutach mniej ją dziwi, niż widok alkoholu? Hm... to znaczy, że nie uznaje stereotypów na temat zajęć odpowiednich dla danej płci; godne pochwały!
Ona nie wie, że na drutach się nie szyje, tylko robi? Przecież w Piśmie zostało wyraźnie powiedziane: “Robiła babcia na drutach, przejechał tramwaj i spadła”.

-Pijaki – zaśmiała się.
-Cześć – powiedzieli razem i oby dwoje pocałowali ją  w policzek.
-Miłe przywitanie – uśmiechnęła się – a tak właściwie, to co robicie.
-Jurija właśnie uczyłem, jak ma robić na drutach sweterki,jak będzie dziadkiem, no i troszkę winka na poprawienie krążenia sobie wypiliśmy – powiedział „Alek”.
-Tak się to teraz w Rosji nazywa.. Nie wiedziałam – zaśmiała  się – Jurij gratulacje, że zostaniesz tatą.
-Nie, jeszcze nie jestem mężem i ojcem. Na razie Aleksejm nie uczy, bo nigdy nic nie wiadomo – powiedział.
Nie znasz dnia ani godziny,
Kiedy spłodzisz swoje syny,
Więc się ucz tej trudnej sztuki
Zanim zaczniesz niańczyć wnuki.

-Aż dziwne, że taki przystojniak i sam.. –powiedziała.
-W każdym momencie może się to zmienić – powiedział i podszedł do niej bliżej.
Jej biodra objął swoimi rękoma i zaczął ją całować po szyi.
A oni nie są razem. Uparcie nie są razem.
Ale mimo to stała i stała i nie reagowała.
Bo te ręce poznawała, bo te ręce poznawała.

-Ej, no ale jestem zazdrosny – powiedział Alek.
-No to chodź. Też mnie przytulisz – powiedziała dziewczyna.
Oby dwoje ją mocno do siebie przytulali. Zaraz poszedł się umyć Jurij, później Aleksej.
KWIIIIIIIIIIIIIIIIIIIK!!!
Aż się spociłam z wrażenia. Chyba też pójdę się umyć.

(Agnieszka opowiada Jurijowi o próbie gwałtu, Jurij się deklaruje, że chciałby, żeby między nimi było coś więcej niż przyjaźń, boChaterka tego nie słyszy, zasypia, zmęczona)

***
No i bum - jest ósma część. Nieco wymęczona, ale co niektórzy to już chyba się doczekać nie mogli.. Dla nich jest dedykowany ósma część. Miało być wesoło, ale trochę przez moje zmęczenie nie wyszło.. Przepraszam ;*
Nie przepraszaj i nie całuj. Jak jesteś zmęczona, to nie pisz!



    Zbliżały się dni, kiedy to miał zostać rozegrany turniej piłki ręcznej, piłki nożnej i siatkówki.
Koszykówka, jak widzę, wyleciała z programu.

Drużyna złożona z 15 osób – 14 chłopaków i jednej dziewczyny [kogóż to, kogóż, ach zgadnijmy, kogóż?] codziennie dużo trenowała. Nikt nie  śmiał pytać, dlaczego jedna dziewczyna ćwiczy z tyloma chłopakami.
Drżeli na samą myśl o zadaniu tego zakazanego pytania.

Wieczorami wspólnie spotykali się na hali Dynamo Moskwa lub też biegali po lesie. W pracy nie było między nimi żadnego napięcia – wręcz przeciwnie. Takie spotkania umacniały ich znajomość i mogli pokazać swoje drugie oblicze – oblicze sportowe.Polka (to jednak nie Gruzinka) (do południa Polka, po południu Gruzinka), jak zwykle wstała wcześnie rano. Wzięła prysznic, przemyła twarz i wyszorowała zęby. Wypiła mleko i zaczęła przygotowywanie się do pracy. Z domu wyszła wcześnie – Aleksiej i Jurij jeszcze smacznie spali. Dziewczyna nie dziwiła im się – ciągle mają dużo treningów, a kilka dni temu późno wrócili z meczu.
Cholera, a ja nawet jak późno wrócę z delegacji, to następnego dnia muszę normalnie pracować.

Jak się okazało [w pracy] była tylko ona i Rafael. Rzadko kiedy z nim rozmawiała. Ogólnie zbyt dobrze nie znała ani włoskiego (Zapamiętajmy), ani angielskiego. Pracowali w spokoju i ciszy,w ogóle ze sobą nie rozmawiając. Dopiero większość dziennikarzy zjawiła się po godzinie 8.
-Cześć –przywitali się chłopaki.
-Hey –odpowiedziała Polka.
Bardzo z polska wymawiając igrek.

Jak zwykle wszyscy niechętnie zaczęli pisać jakieś artykuły.
Jakieś. Jakieś takie beblu beblu o niczym, zadane za karę przez złego naczelnego.


Agnieszka pisała coraz szybciej, więc jako pierwsza skończyła pracę.
E? To jest redakcja, czy jakieś biuro przepisywania dokumentów?
Potem się okazało, że w tekście stało: “wosodmo, ze w siweice imperagnoawmychkrokodyali nie loczą sie yakie wrat4osmi jak pienauszp.” Ale grunt, że pierwsza skończyła :-)

(...)
Poszła poszukać jakiś spodenek i koszulki, bo tamte były w praniu.Kupiła dwie pary spodenek dresowych i kilka koszulek Adidasa.
Znaczy, mieszka w Moskwie już parę miesięcy i dopiero pierwszy raz pierze?
Co lepsza, odbyła już w nich multum treningów, a dopiero teraz kupiła świeże! Pewnie kanty już ją trochę uwierały. I skarpetki jej się połamały.
Uhm, to ja się nie dziwię, że chłopaki tak zaraz polecieli się myć.

Wróciła z zakupami do domu, który świecił pustkami. Jurij z Alkiem byli na treningu, więc postanowiła, że przygotuje dla nich obiad. Wzięła się do pracy. Po niecałych 30 minutach obiad był gotowy i zaraz pojawili się siatkarze.
Co za koordynacja.
Zadzwoniła do nich, że za piętnaście minut obiad ląduje na stole i żadnych wymówek, to co mieli zrobić?

Dziewczyna zaśmiała się cicho (acz złowrogo), po czym poszła do lodówki. Wypiła szklankę mleka
Co ona z tym mlekiem?
To taki odpowiednik poprawiania czapki.

i uśmiechnęła się do chłopaków, którzy widelcami grzebali w talerzach.
-Nie smakuje? – zapytała niepewnie.
-Bardzo dobre – odpowiedzieli razem.
Kiwając gorliwie głowami i w pośpiechu wpychając sobie do ust ogromne kęsy tego niezidentyfikowanego czegoś, co leżało przed nimi na talerzach, wydając niepokojącą woń i od czasu do czasu ciche fuknięcia.

  Dni do turnieju mijały dość szybko. Codzienne treningi wprawiały wszystkich w coraz lepsze humory. Wiosna też przyszła niespodziewanie szybko, co dodawało sił zawodnikom. Agnieszka miała na 10 do pracy – szef pozwolił przyjść im później,bo wiedział, że teraz solidnie grają.
Zacznę przygotowywać się do Biegu Jakubowego i zaproponuję szefowi, żeby pozwolił mi przychodzić na dziesiątą. Ciekawe, co on na to.

Wstała koło 9 i poszła do szafki. Szukała czegoś w kolorach wiosny, żeby choć trochę wyglądać kolorowo i całkiem inaczej niż zawsze. Wyciągnęła żółtą bluzę z kapturem, zieloną bluzkę na krótki rękaw i niebieskie spodnie. Poszła  do łazienki,zamknęła drzwi i zaczęła się szykować. Ochłodziła ciało, umyła twarz i była już prawie gotowa. Wciągnęła na siebie ciuchy i wzięła malinowy błyszczyk. Sprzątnęła brudną bieliznę i postanowiła, że gdy tylko znajdzie wolną chwilę zajmie się praniem i  sprzątaniem całego mieszkania.
A chłopakom to co, granat ręce pourywał?
Wybaczyła im, zrobią jej na drutach kaszmirowy sweterek.
Mopa jej wysztrykują i ścierkę do naczyń, i będzie dobrze.

Poszła do kuchni, gdzie siedzieli chłopcy. Później włożyła jeszcze tylko czerwone buty.
Popsikała się jeszcze brokatowym sprajem, wzięła różową torebkę z cekinami i przypięła na czubku głowy seledynową kokardę w sraczkowate groszki.
Takie sparklące United Colors of Benetton.

-Cześć Wam – powiedziała i uśmiechnęła się do nich serdecznie.
-Cześć Agnieszka – powiedział Aleksej.
Jurij tylko otwarł buzię ze zdziwienia. Po raz pierwszy zobaczył koleżanką w całkowicie innym stroju – cieszył się, że ona chyba na dłuższy czas pozbyła się swoich czarnych, bezbarwnych ciuchów.
Takich.

-Coś nie tak? – spytała i nalała sobie soku pomarańczowego do szklanki.
-Nie, ale właściwie wyglądasz całkiem inaczej –odpowiedział i wrócił do „konsumowania” posiłku.
Cudzysłowy umieszczane w różnych dziwnych miejscach nieodmiennie mnie zdumiewają. Jak sądzicie, co Jurij robił z posiłkiem? Lepił kulki z chleba i strzelał nimi w okno?
Kanapkami karmił siedzącego pod stołem psa, herbatą podlewał kwiatki.
Konsumował odwrotną stroną?

-Czasem słońce musi zawitać nie tylko do serca, ale ido ubioru – zaśmiała się i jednym łykiem wypiła sok.
Koeljem powiało.


-Serca? Ktoś tu mówi o miłości? – wyrwał nagle blondyn.
-A czy to oznaczać musi od razu miłość? Nieraz przyjaźń– odpowiedziała.
-No właśnie dziwne, że jesteś sama od dłuższego czasu –odezwał się brunet.
-Na razie to ja mam pracę i to mi wystarcza na jeszcze sporo czasu – powiedziała.
Studia już rozmyły się we mgle. Ale nie zapominajmy o zakupach, sprzątaniu, treningach, odwiedzaniu grobu taty (bo chyba go wciąż odwiedza, tak?), gotowaniu. Całkiem sporo jak na jedną osobę. Jak ona się z tym wszystkim wyrabia?


[Agnieszka przeprowadza wywiad z Daniele Bagnolim, trenerem]

– Muszę z panem przeprowadzić wywiad, bo mnie szefunio wywali z roboty i będzie źle.
Tam wywali. Da awans i podwyżkę, i płatny urlop na resztę sezonu.
Cóż za profesjonalny początek! Nie jestem w sumie ciekawa, co ma pan mi do powiedzenia, muszę zrobić wywiad, bo mnie wywalą.

-Dobrze, dobrze. Tylko proszę się nie stresować –powiedział.
Dziewczyna włączyła dyktafon, odchrząknęła i zaczęła nagrywać. Wszystkie pytania były oczywiście po włosku.
Pamiętamy, że Agnieszka nie zna zbyt dobrze włoskiego?
Zapomniała, że nie zna i tak jakoś samo poszło.
No co wy, nauczyła się od wczoraj.
A dlaczego to takie oczywiste, że po włosku?
Bo trener jest Włochem :)
I rozumiem, że nauczył włoskiego wszystkich swoich zawodników ? :)

-Pod koniec stycznia został pan trenerem reprezentacji Rosji. Ma zapewne już pan plan na wyniki, które chce osiągnąć z reprezentacją. Czy można uchylić nam rąbka tajemnicy? – zapytała.
-Chciałbym,aby z Rosją w końcu zaczęto liczyć się na najważniejszych imprezach globu –Mistrzostwach Świata, Lidze Światowej, Igrzyskach Olimpijskich, Pucharze Świata.Chcę prowadzić drużynę inaczej i tak, aby ona zdobywała ważne trofea i „wskoczyła”na wyższe miejsce w rankingu FIVB – odpowiedział.
Pozwoliłam sobie zrobić zestawienie medali zdobytych przez reprezentację Rosji w siatkówce. Od 2000 do 2009 roku, kiedy to ma miejsce ten śliczny wywiad, reprezentacja, z którą nikt się nie liczy, zdobyła:
- na Mistrzostwach Świata - jeden srebrny medal,
- w Lidze Światowej - jeden złoty medal, jeden srebrny, trzy brązowe,
- na Igrzyskach Olimpijskich - jeden srebrny medal, dwa brązowe.
- w Pucharze Świata - medali brak, ale złote medale zdobyli w 1999 i 2011.
Ktoś ma ochotę jeszcze raz przemyśleć zdanie o tym, jak to należy zacząć liczyć się z Rosją?
Daj spokój, od dawna reprezentacja Rosji jest jedną z silniejszych na świecie. Wszyscy o tym wiedzą, poza aŁtorką.


-Pracował pan już z kilkoma zawodnikami. Który wg pana jest najlepszy, z którym najlepiej się będzie pracowało?
-Wszyscy są fajni, wszyscy dobrze grają, ale najlepszy kontakt jednak mam z Jurijem Bereżhko. Wiąże się to również z tym, że ja jestem trenerem, a on kapitanem czyli łącznikiem między mną a zawodnikami.
Tia, już to widzę, jak trener jakiejkolwiek drużyny mówi otwarcie, ten jest lepszy, ten gorszy. Wcale nie będzie po takim wywiadzie kwachów w drużynie.

-Reprezentacja ma zaproszenie do Olsztyna na Memoriał Wagnera. Czy Rosja ma w planach przyjazd do Polski i tam rozegranie spotkań z Polakami, Włochami, Hiszpanami i Serbami,a nawet możliwe, że z Anglią, Katarem?
-Na razie jest sezon ligowy, więc myślimy o Czempionacie Rosji, później się zobaczy. Zresztą trzeba o to pytać zawodników.
Urządzimy głosowanie. Kto jest za grą z Katarem, niech podniesie rękę i naciśnie przycisk!
Ja chcę, ja!

-Czego można życzyć panu jako trenerowi Dynama i „Sbornej” ?
-Na pewno, żeby omijały nas kontuzje i zdobycie wielu medali.
A zatem bądźcie zdrowi i nie zdobywajcie medali!

-Noto tego serdecznie życzę. Dziękuję za rozmowę.
-Ja również dziękuję.

[Agnieszka wraca jeszcze, by wziąć od Jurija klucze do domu, bo zapomniała swoich]

-Trzymaj – powiedział i podał jej klucze.
-Dzięki – powiedziała i pocałowała go w policzek.
On nie mógł się powstrzymać i usta z policzka położył na jej usta.
TAK???


Chłopaki nie wierzyli w to co zobaczyli. Ich Casanova, co podrywa fanki całuje się z koleżanką.
NO JA NIE MOGĘ WOŁAJCIE MILICJĘ.

Wszyscy na niego spoglądali, całkiem inaczej. Nie spodziewali się, że chłopak może całować się z koleżanką, zwłaszcza taki „Casanova”, jak on.
No bez jaj, z kim miał się całować “taki Casanova jak on”, z kolegą?!
Zdaniem aŁtoreczki zapewne “taki Casanova” od razu przygważdża delikwentkę do ściany (“rozsuń nóżki, no, rozsuń, bo nie mogę wyciągnąć”).
Albo chodzi o to, że “koleżanka” jest za mało atrakcyjnym obiektem [no kto to widział, żeby największe ciacho w szkole obcałowywało tę szarą myszkę ze swojej klasy!] - no ale skąd cała reszta w ogóle ma wiedzieć, że to “tylko koleżanka”? Dla nich jest to młoda, atrakcyjna dziennikarka, która przyszła zrobić wywiad, co w tym dziwnego, że naczelny Casanova zespołu ją podrywa?
Wiecie, tam wyżej jest napisane “ich Casanova”, czyli był Casanovą tego zespołu, działał tylko w jego obrębie. I dlatego tak dziwnie się na niego patrzyli :)


W tym czasie Aga siedziała w pracy i pisała reportaż o ostatnich meczach Iskry Odicowo.
-Ale Cię pochłonęło – powiedział Władimir.
-Niechętnie jakoś piszę o Iskrze, ale cóż. Kasy może trochę więcej za to dostanę – powiedziała.
-Tak nie lubisz „Giby”? – zapytał.
Giba! Tego nie pisze się w cudzysłowie, ty fanko siatkówki.
Ona nie jest fanką siatkówki, tylko jednego, konkretnego siatkarza.
Chyba trzech...

-Jak można go lubić? Z Iskry tylko mogę przecierpieć Werbowa i ewentualnie Abramowa – odpowiedziała.
Te, profesjonalistka, ty piszesz dla sportowej gazety czy dla “Bravo Girl”?
Bravo Sport ;)
“Bravo Girl Sport” ;) Zdaje się, że powinno coś takiego powstać. Target jest.
Na bora, te artykuły, które musi pisać, o tych zespołach i ludziach, których  ledwo trawi... Jaka to musi być dla niej męczarnia.

-No w sumie masz rację – powiedział i wrócił do pracy.
Kilka godzin spędzonych przy komputerze minęło jakoś szybko. Nikt nie spodziewał się, że przed 15 szef puści ich do domu.
No też bym się tego raczej nie spodziewała w redakcji dużej gazety/telewizji/portalu internetowego, to nie Urząd Gminy w Pipidówce.
Nawet w Urzędzie Gminy w Pipidówce dłużej pracują.
Pewnie, powinien ich puścić o 12.00. Wyzyskiwacz!

-Wreszcie do domu – powiedziała.
-Ja już myślałem, że zbzikuję. Siedziałem od 6 rano w pracy – powiedział Andriej.
Biedny, wykorzystywany Ty.

Chłopaki kłócili się przy gotowaniu obiadu. Nikt nie wiedział co lubi jeść Aga, więc kłócili się o jedzenie i o to, który ma przygotować.
Tyle z nimi mieszka i nadal nie wiedzą? Nie zaglądają do lodówki, nie widzą, co kupuje?
Agnieszka to dziewczyna bardzo tajemnicza.
Nie poznasz z jej bladego, chmurnego oblicza,
Czy obiad lub kolacja dzisiaj jej smakuje,
Czy przeciwnie - mdli, dusi oraz w zęby kłuje.
Ref:
Agnieszka wciąż tutaj mieszka,
ogórka zje, czy orzeszka,
Zgaduj zgadula, mój panie
Co Aga zje na śniadanie?

 Zapowiadało się na całkowicie ciepły dzień. Wszyscy byli z tego powodu szczęśliwi – był już piątek, czyli po południu można było się gdzieś wybrać. Dziennikarze dostawali wolne, bo dziś był jeden z najważniejszych meczy – ½ finału Mistrzostw Rosji.
Logiczne, że dziennikarze sportowej gazety dostają w takich okolicznościach wolne.
No przecież w razie czego koledzy z innych redakcji nie będą świnie, dadzą odpisać.
No weźcie, ja bym się zdziwiła, gdyby im ktoś kazał pracować.
Dział sportowy na meczu, relacje napisze pani z  horoskopów i trzech dziennikarzy z działu mody.

Dziewczyna to wykorzystała i postanowiła zrobić zakupy. Była pewna, że chłopaki wygrają, a co za tym idzie – przyprowadzą jakiegoś kolegę. Nie wiedziała kogo ma się spodziewać – przystojniaka czy też nie.
Znaczy jak to wygląda - po skończonym meczu chłopaki chodzą po szatni i usiłują kogoś namówić, żeby z nimi poszedł do domu? Motywując w tym, że w domu jako nagroda czeka Agnieszka?
Laur dla czempiona ;)
(jak wygrają, przyprowadzają przystojniaka, jak przegrają - brzydala)

[Agnieszka w sklepie spotyka kolegę z pracy]

-Nie wiesz, jak to dalej z pracą będzie? – zapytała.
-Będziemy teraz mieć kilka dni wolnego przed turniejem, żeby bardziej przyłożyć się do gry – odpowiedział.
Aha. A wydawać gazetę/redagować program będą w tym czasie krasnoludki.
OK. A kto będzie szczał do mleka?
Nie wiem, może siatkarze?

Zaraz doszli do kasy, więc się pożegnali. Aga nie chciała iść do domu, więc postanowiła, że rozejrzy się za nowymi rzeczami do swojej szafki i do pokoju. W końcu znalazła kilka dodatków do pokoju, a znacznie gorzej było z ciuchami. Jej problem polegał na tym, że była wysoka i bardzo chuda, a na takie osoby zawsze było ciężko cokolwiek znaleźć.
Patrz modelki. Wiecznie paradują w jakichś dziwnych ciuchach.
Ale zauważcie, jak aŁtoreczka podkreśla, że boCHaterka jest wysoka i bardzo chuda, żeby nikt nie pomyślał, że ma kobiece, pełne kształty...
AŁtoreczko: szkielety nie są seksowne. Nie.

W końcu wzięła bluzę i mogła już ruszyć do domu, chociaż w jej przypadku i tak będzie chodziła po sklepach.
W domu po sklepach. Aha.
W przypadku tej bluzy będzie chodziła po sklepach. Może w jej imieniu? Szukając jakichś dodatków...
Zdaje się, że to bluza będzie chodzić po sklepach.

Poszła do jubilera i kupiła sobie dwie pary nowych kolczyków. Była już pewna, że to jej starczy, więc ruszyła w drogę do domu.
Będzie chodzić goła, ale w kolczykach!
Może to tak, jak z efektem szminki.

Nigdzie się nie spieszyło, zresztą w taki dzień każdy mieszkaniec Moskwy z chęcią zostałby jak najdłużej na dworze. Przechodziła obok salonu sukien ślubnych i znowu zaczęła marzyć o tym, jakby to było, gdyby miała kogoś i mogła z nim być do deski grobowej, mieć z nim dzieci. Nie poczuła, kiedy na kogoś wpadła.
-E, przepraszam pana – powiedziała i spojrzała do góry.
Przecież nie poczuła, że na kogoś wpadła!!!
Przeniknęła przez niego, jak przez ektoplazmę, tylko jej się na chwilę chłodniej zrobiło.
A później on ją pociągnął za włosy.

Zobaczyła wysokiego mężczyznę z zielonymi oczami.Przypominał jej kogoś, ale ona sama nie wiedziała kogo.
Przypominał jej Polskę ;)

Poszła dalej, a on za nią krzyczał. Ta jednak udawała, że nie słyszy. Bała się, że kolejny do kolekcji, który zaprosi na kawę, a później zostawi samą. Nie chciała tego.
Ej, a to byli wcześniej tacy? Toż z tego opka wynika, że Agniesia prowadzi niemal klasztorne życie, po pracy prosto do domu, z nikim się nie spotyka, do nikogo nie dzwoni...
Facet pewnie krzyczał: “Proszę pani, masło pani wypadło!”, a ta od razu zakłada, że ją na kawę zaprosi. BTW, aŁtorko - umówiłabyś się na kawę z obcym gościem, który zaprasza cię na nią, wrzeszcząc za tobą na ulicy?...
Pewnie nie zwykła odmawiać :)

Do domu zmęczona i zgrzana dojechała autobusem – chciała jak najszybciej pozbyć się tego mężczyzny.
Chyba nie zależało mu aż tak bardzo, inaczej wskoczyłby do autobusu za nią ;)
Ależ Kurciu, boChaterka nie bierze innej opcji pod uwagę, według niej on na pewno ją śledził każdym możliwym sposobem.

Rozpakowała zakupy i zaczęła obmyślać plan – co może przyrządzić na „imprezę” po meczową. Miała nadzieję, że pomysł wpadnie sam,nawet później. Poszła w tym czasie do pokoju po swoją białą koszulkę z niebieskimi paskami i napisem „Чемпион Росии” (z ros. Czempion Rosii –Mistrzostwa Rosji).
Mistrz Rosji. Mistrzostwa - to чемпионат (czempionat).
AŁtorka zobaczyła TO w telewizji, skojarzyła, że  puszczają w czasie mistrzostw i taki tego efekt.

Wciągnęła ją na siebie. Na policzkach namalowała biało –niebieskie flagi, czyli barwy Dynamo. Teraz myślała czy warto iść na mecz. Nie było dużo powodów za i dużo przeciw. Postanowiła, że zostanie w domu – sądziła,że tak będzie lepiej dla niej i Jurija, bo bynajmniej on będzie grał dobrze.
Och, bynajmniej, moja droga.
Znaczy, panna podejrzewa, że jakby była na trybunach, to Jurij by się rozpraszał? *słabnie* Dziewczyno, to są zawodowcy!
A to jest Mary Sue, znajcie jej silę!

W końcu przygotowała przystawki, a co do picia – chciała podać Koniak czy Whisky,ale nie było sensu upijać chłopaków po jednym meczu półfinałowym, skoro będą grali 3 czy 4.
Upij ich, upij! *trzyma kciuki* Trener łeb ci urwie przy samej dupie i skończy się marysujkowanie!

Godziny do wieczornego meczu ciągnęły się niemiłosiernie i nic nie zapowiadało, żeby on się również przyspieszył. Czekała do momentu, kiedy w telewizji będzie transmisja – zresztą dobrze zdecydowała, bo przecież pierwszy mecz miał odbyć się w Odicowo.
Też mi problem, raptem pół godziny pociągiem.
Jak można, kurde, przez całe opko maniacko pisać “Odicowo”, zamiast “Odincowo”... co, oryginalna nazwa ze świniami jej się kojarzy czy co?!


Po 2 godzinach zwycięska szalka przewróciła się na stronę Dynamo [przewróciła się? PRZEWRÓCIŁA?] [przewróciła, bo nie wytrzymała nerwowo] i oni też w rzeczywistości wygrali.
W matriksie natomiast zostali rozniesieni na strzępki.
Czemu ta szalka zwycięska była?


Godzinę później chłopaki już byli w domu. Alek i Jurij przyprowadzili jakiegoś wysokiego kolegę. Dziewczyna zastanawiała się kim on jest, ale gdy weszli do mieszkania, a ona zapaliła światło wiedziała.
Oświeciło ją!

Był to Aleksej Samojlenko – jeden z lepszych, jeżeli nie najlepszych zawodników moskiewskiego Dynama.
Iju iju! Uwaga! Nowy trólawer na horyzoncie!

Poszła zaraz do kuchni i przyniosła jedzenie i picie wcześniej przygotowane przez siebie
Nie mówiłam, że jest tam u nich za służącą?
Wiesz, ona nimi też się nieźle wysługuje, z tego co zauważyłam.

Postawiła na stole i już miała odejść,kiedy Jurij złapał ją za rękę i usadowił na swoich kolanach. Ona tylko spojrzała na niego zdziwiona, a on pocałował ją w policzek. Poczuła lekki zarost, który drapał ją po policzkach. Po chwili tym samym odwzajemniła się. [Zrozumiałam, że podrapała zarost po policzku. Gdzie zarost ma policzki?] Aleksieje patrzyli zdziwieni na dwójkę.
Kuźwa, no nigdy nie widzieli ludzi całujących się w policzki? A wiedzą w ogóle, że żyją? Czy też ich na ten temat zdziwienie dopada?

Później oglądali wspólnie filmy – w trójkę,bo Aga poszła spać. Była zmęczona całym dniem, ale i tak starczyło jej sił na napisanie choć kilku wersów w pamiętniku.
Drogi Pamiętniku :]
Dość długo nie pisałam –nie wiem czym to mogło być spowodowane. Szukałam czasu na daremno. Siedziałam długie godziny w pracy albo na hali. Dzisiaj właśnie poznałam kolejnego kolegę chłopaków – Alekseja Samojlenkę. Wydaje się taki miły i trzeba przyznać, że brzydki nawet nie jest :)
Agnieszka (Samojlenko?)
I Szewczenkę diabli wzięli.
Jak również panią Bierieżko.


Rzuciła ostatkami zeszytem pod ciuchy i zasnęła.
Pamiętniczek niebawem się rozleci i nie pozostanie po nim ślad. Chwała Borowi.


 Zapowiadało się na ponury dzień – chmury już rano zasłoniły niebo. Jednak nikogo taka anomalia pogodowa nie dziwiła, bo przecież była jesień.
Że przepraszam co? *zamiera w lekkim osłupieniu*


Jako pierwszy obudził się Jurij. Leniwie podniósł wzrok i zaczął rozglądać się po całym pokoju. Po jego prawej stronie spał Samojlenko, po lewej zaś Ostapenko.
Umm, taaa. Już widzę trzech dwumetrowych dryblasów śpiących w jednym łóżku. To musiałoby być łóżko robione specjalnie na wymiar.

Właściwie chciał domyślić, co się stało, ale gdy spojrzał na stół i już wszystko było jasne.
Zdziwiła go nieco gruba warstwa kurzu zalegająca na meblach oraz to, że resztki kolacji zmieniły się w wyschnięte, brązowe grudki. Spojrzał na własne ręce i przeraził się ich wychudzeniem. Koledzy też wyglądali niemalże jak szkielety, ich zapadnięte policzki pokryte były gęstym, splątanym zarostem. Z wysiłkiem podniósł się z łóżka i sięgnął po pilota - jeśli nastąpił jakiś kataklizm, będzie o tym w wiadomościach.
Po chwili wszystko stało się jasne. Przespali pół roku, od kwietnia do listopada!
(no i w sumie wiadomo, dlaczego w tamtym sezonie Dynamo było dopiero na czwartym miejscu...)

Po cichu wygramolił się z kanapy i poszedł do swojego pokoju po „świeże” ciuchy.Po drodze zajrzał do Agi pokoju – na widok słodko śpiącej dziewczyny oparł się o drzwi i tak patrzył. Jednak szybko oprzytomniał i poszedł do łazienki z bielizną i ciuchami. Stanął i przyglądał się własnej klatce piersiowej. „Niezłe ze mnie ciacho” – pomyślał. „Jeśli chcesz mieć kobietę to walcz. Walcz o Agnieszkę” dopowiedział i humor jeszcze bardziej mu się poprawił.
Zabębnił pięściami o klatę, przeczesał włosy, błysnął śnieżnobiałymi zębami w uśmiechu i uznał, że takiej dawce uroku osobistego żadna się nie oprze.
Ken w wersji rosyjskiej.


Czas do godziny9 mijał bardzo szybko i nim się obejrzeli było trzeba iść na trening. Jak się okazało chłopaki też mieli trening i to o tej samej godzinie. Weszła na halę i zdziwiła się niesamowicie – byli na niej także siatkarze Dynama.
Siurprajz, siurprajz. To że jechali razem z nią, nie dało jej w żaden sposób do myślenia.
Tak się przyzwyczaiła do ich obecności, że w ogóle ich nie zauważyła.

Chłopaki z redakcji w radosnych, a może pół radosnych podskokach podbiegli do niej.
-Cześć Aga – przywitali się.
-Cześć chłopcy – zrobiła to samo. – Co tutaj robią siatkarze? Mieliśmy mieć sami trening.
-Okazało się, że hala zajęta, więc musimy skorzystać z tej – wytłumaczył całą sytuację Rafał.
Bo siatkarze Dynama, bogatego, wypasionego klubu, mają przecież do dyspozycji tylko jedną halę treningową, w dodatku ot tak sobie przez kogoś zajmowaną.
Znów podejrzewam reminiscencje ze szkolnego wuefu, gdy klasa A musiała dzielić się salą z klasą B.
Elementarne, drogi Kurtsonie. Niemniej w kontekście Dynama Moskwa... *kaszle*

-I mamy z nimi grać w siatkówkę i koszykówkę? –spytała niezbyt zadowolona.
-Niestety, ale tak – odpowiedział Władimir.
-Nie uśmiecha mi się sytuacja, ale wyboru nie ma –powiedziała.
Następnym razem porozmawiam z dyrektorem  o porządkach, jakie tu panują.

Poszli do szatni i przebrali się, a po chwili byli już na hali.
I ona też razem z nimi przebiera się w tej szatni? Jedna dziewczyna (która nie lubi podglądania) i same chłopstwo?

-Chłopaki, wiem, że nie lubicie jak jest jeszcze ktoś na treningu, ale dzisiaj musimy podzielić się halą z dziennikarzami –powiedział trener Bagnoli.
-Właśnie lepiej, bo w końcu z kimś innym zagramy –ucieszył się Połtawski.
-Mówię Wam, coś mi tutaj śmierdzi – szepnęła do chłopaków Aga.
Ojtam ojtam, spocili się chłopaki trochę, a Jurij nie zmienił skarpetek.
No i Aga rzadko pierze. A jak głosi mądrość ludowa, “kto czuje, ten snuje” :-P


Oni zaczęli się śmiać, a wszyscy na nich patrzyli,jak na jakiś dziwaków. Zaraz zaczęli się rozciągać, a trener kazał Agnieszce zrobić taką rozgrzewkę, żeby chłopaki nie mieli siły ze sobą rozmawiać.
Agnieszka, jako ta, która dawno nie uprawiała sportu, nadaje się do tego najlepiej!
No nie spodziewasz się chyba, że rozgrzewkę męczącą do zarzygania poprowadzi Jurij? Jego wiedza i pomysł na coś takiego nie umywa się do geniuszu Mary Sue.

-Długo jeszcze? – spytał Wołkow, który już bezsilny leżał na podłodze.
-Jeśli będziesz się obijał to trzy godziny –odpowiedziała i pokazywała kolejne ćwiczenie.
Nie spociwszy się nawet milikroplą. Boru, widzisz i nie grzmisz, aŁtorko, czy naprawdę sądzisz, że zwykły zjadacz chleba zmęczyłby tej klasy siatkarza?! Błagaaaaaaam, bo mi już witki opadają jak to czytam!

Chłopaki nie mieli już nawet sił ze sobą rozmawiać.Patrzyli bezsilnie w sufit, czekając na kogoś, kto oswobodzi ich z tego męczenia i wyciskania sił.
Przepraszam: czy oni przypadkiem za tę mękę nie są bardzo porządnie opłacani?...
Są, ale przetrenowani też być nie mogą. Normalny trener dostałby ciężkiej cholery.

-Może panie trenerze koniec? – zapytał Krugłow.
-Za karę wszyscy robią dziesięć kółek, oprócz naszych gości – krzyknął Daniele.
I tak według aŁtoreczki wygląda trening zawodowców...


[Zawodnicy Dynama dzielą się na dwie grupy, trzecią są dziennikarze, wszyscy mają grać ze sobą nawzajem]

Najpierw zagrali przeciw sobie zawodnicy Dynamo, później byli dziennikarze kontra drużyna Jurija.
-Kurcze, chcecie z kurczakami przegrać? – zapytał ich trener.
-No, ale oni dobrze grają – powiedział Jurij.
Trenerze, no co my poradzimy, za mocni są! Marysujkę mają w składzie!
Serwuje same asy, podkręca piłki, blokuje tak, że nie dajemy sobie zupełnie rady.

Trener popatrzył na nich złym wzrokiem i zaczął na nich krzyczeć.
Wcale się nie dziwię, jak by mi mistrzów zaczęli ogrywać ludzie zebrani z ulicy, też dostałabym piany na ustach.

Na zagrywkę po zdobyciu punktu poszedł Jurij, który spojrzał w stronę Agi, a ta ustawiła się do przyjęcia. Wiedziała, że on nie da rady zaserwować całą swoją siłą, bo ostatnio ma problemy z kręgosłupem. Zagrywka była dość szybka, ale jednak była łatwa do przyjęcia.
Urwałoby ci ręce, kochaniutka, uwierz mi.
*Wraca z googla i krótko streszcza* Znalazłam następujące prędkości: Semen Połtawski - 120 km/h (Słownie: sto dwadzieścia kilometrów na godzinę), Bartek Kurek - 122 km/h. Prędkości na świecie bywały większe, ale stwierdzono, że jednak urwanie rąsi w trakcie meczu to zły pomysł i polecono zmniejszyć ciśnienie w piłkach.


Władimir wystawił, a dziewczyna popisała się mocnym atakiem i sytuacja dynamowskich zawodników nie wyglądała najlepiej.
I love you, Mary Sue,
pretty pretty pretty pretty Mary Sue...

Pierwszy set wydaje się zawsze najtrudniejszy i tak było dla siatkarzy. Bo pierwszy SET jest także najtrudniejszy dla kolarzy, panczenistek, piłkarzy i lekkoatletów. Polegli na całej linii, przegrywają 10:25.
Informacja ta szybko rozeszła się po świecie i wkrótce każdy zakątek globu rozbrzmiewał gromkim śmiechem. Mistrzowska drużyna  przegrała z leszczami.

Kolejny set i kolejna piłka w grze. Tym razem zaczęła Agnieszka spod samych bilbordów. Wzięła długi wdech i wzbiła się wysoko niczym ptak, niczym ta gołębica od doktora Strossmajera, po czym całą swą siłą uderzyła w piłkę.Jurij w przyjęciu się pomylił i spojrzał bezradnie na koleżankę.




Wiedział, że ta teraz będzie się na nim mściła do końca spotkania. I tak też było. Atakowała całą siłą, a oni n ie mogli tego obronić. Później dziennikarze mieli już dużo mniej do roboty.
Bo w przerwie między odbieraniem piłki, atakiem a blokiem, Agusia pisała zgrabne artykuliki i nic tu było po nich.

Druga drużyna była dość słaba, chociaż udało im się urwać  seta dziennikarzom.
Błagam, aŁtorko, ogarnij się i zastanów, co piszesz. Ta “dość słaba” drużyna to również zawodnicy Dynama...
(hm, nie guglałam zdjęć, może to ci brzydsi, a zatem, w pojęciu aŁtorki - automatycznie słabsi?)

Jurij miał problem kogo dopingować – swoją „miłość” czy kumpli z zespołu. W końcu nikomu nie kibicował.
Siedział na trybunach nadęty i nabzdyczony.

Trener coraz bardziej wrzeszczał na swoich podopiecznych. Nagle podszedł do Agnieszki.
-Świetnie grałaś – pochwalił ją.
-A dziękuję, dziękuję – uśmiechnęła się.
-Nie chciałabyś pracować jako zawodniczka w damskim Dynamo albo chociaż u nas jako drugi trener? – spytał. (Zawodniczka czy drugi trener, wsio ryba.) (albo chociaż jako doradca strategiczny?)
-Co do tego pierwszego, to miałam propozycję, ale nie. Nie mogę grać, bo mam i tak już „nasrane” w zdrowiu, więc nie dziękuję.Drugi trener? Owszem, mogłabym nim zostać, ale na mnie za wcześnie –odpowiedziała.
O kurwa. *wpatruje się  w tekst, kompletnie osłupiała*



Chłopaki pobiegli do szatni i zaraz w trójkę podeszli do dziewczyny. Jurij nie mógł się opanować i dziewczynę podszedł od tyłu. Przycisnął ją do siebie pocałował w szyję.
-Przestań – powiedziała mu wprost.
Popatrzył na nią, a ona nie zwróciła na niego nawet najmniejszej uwagi. Wolała niebieskie oczy Aleksa Samojlenki, który wg niej był nawet całkiem przystojny.
Podczas porannego spotkania przed sklepem Samojlenko miał oczy zielone. Ale OK, OK, niektórym się kolor oczu zmienia w zależności od pory dnia i koloru ubrania (vide: dzidkojciec).
Biedny Jurij. Uratował jej życie, dał mieszkanie, wysłuchiwał żalów, służył ramieniem i wsparciem, gdy tylko potrzebowała - a tu taka czarna niewdzięczność! *wzdycha fałszywie i teatralnie*
Jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę, starą rzuca w kąt.


On również uśmiechnął się do niej i zaraz poszli w czwórkę do jakiejś restauracji. Jurij usiadł obok Alekseja, [postanawiając, że nie będzie już dłużej walczył z przeznaczeniem] zaś Aga koło Samojelnki, który nabierał co do siebie pewności.
(...)
Jurij wstał od stolika i poszedł zamówić całej czwórce picie.
Coś taki niecierpliwy, na kelnerkę poczekać to nie łaska?

Ostapenko zauważył, że ta dwójka chce zostać sama, więc poszedł do Jurija.
-Ładny jesteś – powiedziała Aga.
-Dzięki – powiedział. – A Ty niezłą siatkarką.
Aha, czyli już ładna nie jest, mhiihihihi.
Kwik. “Ładny jesteś”. Może jeszcze “niezła z ciebie dupcia”?
Dialog męsko-damski z życia wzięty:
- Masz ładne cycki.
- Ty też...

-Byłą siatkarką – poprawiła go.
Uśmiechnęli się do siebie, a Jurij spoglądał raz na jakiś czas w ich stronę. Po chwili ich usta zbliżały się w niebezpieczną odległość.
Niebezpieczną, bo? Nastąpi wybuch jądrowy?

Prawie się pocałowali, kiedy przyszli chłopaki z piciem. Jurij miał ochotę zabić Aleksieja za to co zrobił. Aga udawała, że wszystko było ok. i nic nie zaszło. Siedzieli tam jeszcze 30 minut i rozeszli się do domu, chociaż środkowy wziął numer do koleżanki. Bereżhko szedł całą drogę obrażony, nie chciał nawet powiedzieć co się stało.
-Robisz mi aferę za to, że pocałowałam Twojego kolegę? – zapytała się Agnieszka.
-Prawie pocałowałaś – poprawił ją Bereżhko. – Aga ciężko Ci pojąć, że się w Tobie kocham?
-Powiem Ci tak: nie usłyszałam tego – powiedziała.
O, jaka ja jestem dojrzała.
Jest, jest, ucz się Gabs!

Nie odzywała się do niego całą drogę, chociaż Ostapenko nalegał. Doszli do domu i zjedli obiad, chociaż Aga starała się omijać go. Zaraz jednak przerwał im dzwonek do drzwi.
To dobrze, bo pewnie już byli zmęczeni tą wzajemną mijanką.

Szatyn poszedł otworzyć.
-Mama?! Tata?! Co wy tutaj robicie?! – zapytał zdziwiony.
-Przyjechaliśmy odwiedzić synka – odpowiedzieli i uśmiechnęli się do niego.
Tak sobie ot - wsiedli w pociąg i bez najmniejszej zapowiedzi wpadli z Komsomolska, co to jest przejechać wzdłuż całą Rosję ;)

Agnieszka odruchowo wstała z kanapy i poszła zobaczyć kto to przyszedł. Widok rodziców Jurija całkowicie ją zamurował.
-Nie chwaliłeś się synku, że mieszka z Wami jakaś dziewczyna – powiedziała jego mama.
-Nie jakaś, tylko ładna – poprawił ją Władimir (tato Jury).
Zważywszy na to, że Jurij nazywa się Jurij Wiktorowicz Bierieżko, to jego tata może mieć na imię tylko i wyłącznie Wiktor.
Mówiłam, że ona nie wie, jak to działa. Albo chce nam coś zasugerować...
Nie mówiłeś i teraz chyba będziemy spać razem z tobą w jednym łóżku.

-A to moja narzeczona – powiedział Jurij.
Wziął Agę za rękę i oczami jej powiedział, co ma robić.
Mrugał do niej alfabetem Morse’a???
Spojrzał się na nią wy-mownie.

-Kochanie to są moi rodzice – powiedział. – Kochani to jest moja narzeczona Agnieszka.
Kochany Jurij popełnił faux pas, powinien najpierw przedstawić rodziców Agnieszce, ale rozumiem, że w przypadku Mary Sue robi się dokładnie odwrotnie.

-Miło mi poznać państwa – powiedziała Agnieszka i uśmiechnęła się serdecznie.
-Nam również – powiedziało państwo Bereżhko.
:D Państwo powiedziało, usiadło, zjadło i poszło spać :D

Zaraz zjawił się również Alek, który spojrzał na Agę i pocałował ją w policzek. Jurij wzrokiem oznajmił, że porozmawia sobie z nim.
A z oczu leciały mu takie wulgaryzmy, że!...
Że aż widział na czerwono!

-Zaprowadzę Was do pokoju – powiedział Jurij.
Pokazał im pokój Agi, jako ten w którym mają spać.Poszedł zaraz na dół do Agi, która siedziała przed telewizorem z Ostapenką.
-Aleks po pierwsze Agnieszka gra rolę mojej narzeczonej, więc wszelkie całusy to nie do niej. Idź do Stanisławy [niech ci czaju zaparzy].
Oczywiście ałtorka nie raczyła poinformować, kim jest Stanisława.
No przecież KAŻDY WIE, że to Stanisława Komarowa, dziewczyna Ostapienki.

Po drugie Aga musimy spać razem w jednym łóżku – zarządził.
Z reguły niespodziewany przyjazd rodziców powoduje zamieszanie w odwrotną stronę, ale może w Rosji jest inaczej... ;)
Na Rubieżach zmieniają się reguły ;)

-Ok., ale jak weźmiemy moje rzeczy? – zapytała.
-Rodzice pójdą na miasto zaraz znając życie, a wtedy Alek szybko weźmie rzeczy i przeniesie się do naszego pokoju – powiedział.
Zastanawiam się, dlaczego w ogóle Agnieszka godzi się na udawanie narzeczonej i spanie na pokaz z kimś, kogo uważa za kolegę, przecież nie musi. Zastanawiam się, zastanawiam, i nie dochodzę do żadnych wniosków.
Zastanawiam się, czy rodzice Jurija naprawdę tak zgorszyliby się faktem, że ma on po prostu współlokatorkę?
NO WŁAŚNIE!
Albo... albo faktycznie pomiędzy Jurijem a Aleksiejem jest coś, co Jurij za wszelką ceną chce ukryć przed rodzicami...


-Dlaczego znowu ja? – zaśmiał się.
Rodzice przyszli i powiedzieli, to co mówił Jurij.
-Idziemy na miasto synku – powiedział jego tato.
Prorok, czy co?

-Dobrze – kiwnął głową siatkarz.
Tylko wróćcie przed północą i nie wydajcie wszystkich pieniędzy!
A spróbujcie mi tylko przynieść bachora do do... oh wait.

Zaprowadził rodziców do drzwi, a zaraz pobiegł do pokoju Agi po jej rzeczy.
*łapie się za głowę * Jak małe dzieci, boru, jaka szopka.

Przyniósł je do ich pokoju i włożył do szafki, jednak ta i tak musiała poprawić je. Wzięła spod poduszki pamiętnik i włożyła go między rzeczy. Odczuwała coraz większe zmęczenie.
-Wiecie co, ja już pójdę spać. Jestem zmęczona –powiedziała do chłopaków.
Nadmierna senność jest objawem m.in. anemii, niedoczynności tarczycy, cukrzycy, depresji. DO LEKARZA!

Poszedł się umyć i zaraz znalazł się w łóżku obok niej.
-To teraz będą przeboje. Ja jutro mam mecz –powiedziała.
-Przyjdę, ale mam nadzieję, że rodzice pojadą jutro,bo ja umrę. Żebyś wiedziała, co moja mama robi.. Pewnie znowu 10 blaszek ciasta przywiozła – zaśmiał się.
Dziesięć blaszek ciasta po tygodniu w pociągu?
No, w każdym tak z pół kilo konserwantów ;)

-Dobra, mieliśmy spać – powiedziała.
-No właśnie – powiedział i zgasił lampkę nocną. –Dobranoc.
Przytuliła się do niego i w mgnieniu oka usnęła.Zaraz pojawili się rodzice Jury, którzy szukali go.
-Aleksej, nie wiesz, gdzie jest nasz synek? –zapytała mama.
-Jurij śpi już z Agą – odpowiedział.
Jak podkreślił!
Chcieli się zameldować? Czy tylko na wszelki wypadek sprawdzali, czy jest w domu?


[Aleksiej szykuje się do snu, poganiany przez groźną mamę Jurija]
Poszedł cicho do sypialni, gdzie wziął spodnie od piżamy. Szybko się umył i poszedł spać, ale po ciemku nie wiedział gdzie się kładzie. Myślał, że to jego łóżko,jednak się pomylił i wylądował na Adze.
Ja wiem, że aŁtorka chciała zrobić z siatkarzy takich dobrotliwych braci-łata, co to na drutach robią itede, ale w tym momencie robi z Aleksieja totalnego kretyna.

-Auć – syknęła dziewczyna.
Jurij zaczął się tak głośno śmiać, że jego rodzice usłyszeli i szybko poszli do syna. Cała trójka usłyszała skrzypienie schodów,więc wiedziała o co chodzi. Aleksej szybko wsunął się do swojego łóżka pod kołdrę,a Agnieszka udawała, że śpi – tak samo Jurij. Rodzice widząc, że cała trójka śpi poszli na dół.
Nieważne, razem czy osobno, we dwoje czy we troje, ważne, że najedzeni i śpią.

Zamknęli drzwi od swojej sypialni i usnęli. Jurij nie mógł ze śmiechu, więc śmiał się po cichu do ucha Agi. Jednak w końcu udało im się zasnąć.
~*~
Wprowadziłam troszkę humoru, bo było ponuro ;D
Aaaaa! To był Element Komiczny!!!

A i nie liczcie, że Jurij będzie z Agą :] Będzie, ale do tego długa droga ;]]
Będzie, ale nie będzie. Wsio normalno.

 Dochodziła 9 rano.Jurij wstał pierwszy, ale wcześniej pocałował swoją „narzeczoną” – tak, tak  chodzi o Agę.
Nie no, serio? Nie domyśliłabym się!
Aleksiej też by się wzruszył, ucałuj Aleksieja!

Przeciągnął się leniwie i poszedł do szafy, gdzie szukał jakiś ciuchów. Znalazł stare jeansowe spodnie, które były już trochę przetarte i niebieską koszulkę. W drugą rękę wpadła mu bielizna krzycząc “weź mnie, mnie, MNIE!”. Gotowy z rzeczami poszedł do łazienki. Kiedy on tak się mył, jego rodzice siedzieli w kuchni i rozmawiali.
-Wiesz, nie podoba mi się ta dziewczyna. Wyglądała jakby z Jurijem udawali, że są razem – powiedziała zaniepokojona mama.
- A w dodatku wczoraj, jak zajrzeliśmy do sypialni, to w ich łóżku był jeszcze Aleksiej!

-Nie masz czym się denerwować. Nasz syn jest dorosły i odpowiedzialny za swoje czyny – próbował jakoś ją przekonać tato.
Rozmowę rodziców przerwał syn.
-Dzień dobry – powiedział i od razu poszedł do lodówki.
-Dzień dobry synu – przywitał się Władimir.
Jednak jego matka nic nie powiedziała, co zdziwiło siatkarza.
-Coś się stało? – zapytał nalewając do szklanki mleko.
-Powiem wprost. Nie podoba mi się ta dziewczyna –odpowiedziała.
-A ja Ci zadam pytanie: Dlaczego ciągle starasz się za wszelką cenę kierować moim życiem i sferą uczuciową? – spytał.
-Synu, ja chcę dla Ciebie dobrze. Związek Rosjanina z Polakiem nie da dobrych skutków – powiedziała.
No, Rosjanina z Polakiem - dzieci z tego w każdym razie nie będzie.
Lepszy będzie rodowity Rosjanin, najlepiej z udokumentowanym pochodzeniem do dziesięciu pokoleń wstecz.
Znaczy, rodzice delikatnie sugerują, że lepszy już Aleksiej niż Agniesia?

-A ja myślę, że w końcu nadszedł czas skończyć z historią. Mamo, w dzisiejszych czasach Polacy to jak nie Polacy.
To znaczy jak kto? Jak Chińczycy???
Dziś prawdziwych Polaków już nie ma,
I z Ruskimi nikt nie chce się tłuc.
Jeszcze Wencel napisze poemat,
Terlikowi płacz zerwie się z płuc.
Dawne życie poszło w dal,
Dzisiaj sushi, dzisiaj bal.
Tylko Fronda, tylko Fronda
Tylko Fronda twarda jest jak stal!

Popatrz.. Oni walczyli zawsze do końca, a my? Im to zostało, nam również. Że co? Po jakiemu to w ogóle?
Rozumuję, że Jurij stwierdza, że Polacy zawsze walczyli do końca, a Rosjanie nie i to się nie zmieniło :)

Odpuść trochę. Aga sama jest zdenerwowana całą sytuacją – powiedział.
Gdy w kuchni trwała zagorzała dyskusja Aleksej zaczął się budzić.
Budził się powoli i namiętnie, rozciągał się, jęczał, ziewał, napełniając odgłosami całe mieszkanie. Po chwili wszyscy już wiedzieli, że oto Aleksiej zaczyna się budzić, że prawdopodobnie za dziesięć minut, swoim zwyczajem wyjdzie z pokoju, nadal ziewając i mlaszcząc, uda się do wuceciku, gdzie obudzi się jeszcze trochę bardziej.A całkowite przebudzenie nastąpi przy śniadaniu.
...ciekawe, czy miał poranną stójkę...

Spojrzał przez drugie ramię – leżała na łóżku Aga, która smacznie spała.
Boru. Oni faktycznie sypiają we trójkę...
A nie, to pozostałość wczorajszego EK.

Nagle usłyszał krzyki z dołu. Postanowił zobaczyć, co się stało. Jak się okazało tato Jurija nie mógł już słuchać tej kłótni i wyszedł na dwór. Blondyn jednak nie odpuszczał. Poszedł i widział, i słyszał kłótnię Jurija z jego mamą.
-Może teraz ogólnie mam do Ciebie dzwonić, jak znajdę sobie narzeczoną, bo Ty masz ją sprawdzić? – krzyknął.
No, w zasadzie o takich rzeczach jak zaręczyny to się zwykle rodziców zawiadamia, nie?

-Nie! Mówię Ci zajmij się Rosjankami, to też przecież ładne dziewczyny, nie to co Polki. Zapamiętaj jedno – kobiety z Polski są brzydkie i parszywe! – krzyczała również jego mama.
Taaa... U nas mówiło się na syfilis “francuska choroba”, a w Rosji - “polska”.

-Ach tak, czyli Daria, która ze mną była dla kasy i zabawy była najlepsza. Dziękuję bardzo, ale ja już mam 25. lat i nie pasuje mi,żeby ktoś mi się wpierniczał z butami w życie. Będę miał dziecko, kiedy chcę i z kim chcę, tak samo ożenię się z tą kobietą, która będzie inteligentna! –powiedział i pobiegł na górę.

„Szanowna Towarzyszko Dunia Iwanowna!
Mam zaszczyt zawiadomić Was, ze z naszej miłości nic w przyszłości nie będzie i być nie
może, i proszę tego nawet nie oczekiwać, i takie głupstwa sobie z głowy na zawsze wyrzucić.
Ja bywam często na rozmaitych uroczystych zebraniach i zadaję się z nadzwyczaj
znakomitymi indywidualnościami. Wiec żona jest mi taka potrzebna, która by umiała
należycie honor Armii Czerwonej oraz Związku Radzieckiego podtrzymywać. Wy zaś nawet
przyzwoicie jeść nie umiecie, bo ciamkacie, chodzicie jak krowa, nos palcem wycieracie (...). Wskutek powyższego możecie mnie na pośmiewisko wystawiać i w mej osobie Czerwoną Armię poniżać.”
(Sergiusz Piasecki, “Zapiski oficera Armii Czerwonej”)

Na schodach mało nie potrącił swojego kolegi. Nie obchodziło go już nic, nawet to, że jego matka będzie teraz częściej go kontrolowała.
Ja przepraszam, ja sobie muszę kwiknąć. Mamusia będzie kontrolowała dwudziestopięcioletniego faceta, który od ładnych paru lat nie dość, że jest całkowicie samodzielny, to jest w dodatku osobą publiczną, znanym sportowcem i zarabia takie potworne ilości pieniędzy, że mógłby dla mamusi i tatusia kupić całe miasto Komsomolsk (o ile tam jeszcze mieszkają).


Tadammm! Nadchodzi wreszcie słynny, zapowiadany od pięciu rozdziałów turniej! Proszę usiąść wygodnie, tu macie popcorn!


Zrobili kilka kółek i zaczęli się rozciągać. Coraz więcej ludzi pojawiało się na trybunach, co zdziwiło dziennikarzy. Ten turniej miał być tajny, kto puścił farbę, przyznać się?

Przybyli też fotoreporterzy, którzy ciągle kogoś fotografowali, a najdziwniejszym zdarzeniem było przybycie komentatorów. [którzy ciągle coś komentowali]
No paczcie państwo, przed półfinałami mistrzostw Rosji dziennikarze dostają wolne, ale na mecz pomiędzy redakcjami wszyscy karnie się stawiają ;)
Ten turniej to w ogóle jedno wielkie zdziwienie. Kibiców miało nie być, ani fotoreporterów, a już tym bardziej komentatorów!

Pierwszy mecz to mecz siatkówki. Klub „Łosie” czyli „klub” Agi wygrał pierwszy mecz 3:0i po tej fazie objął prowadzenie. Kolejny mecz to była piłka nożna.
AAAAAAAA! Oni grają wszystkie mecze jednego dnia!!! O japierdziu!!!


Dziwnie to wyglądało, że dziewczyna grała, ale również sobie drużyna poradziła, co dało w efekcie wygraną 5:1.
I podczas gdy reszta zawodników ledwie zipiała, masowała skurcze i leczyła kontuzjowane kończyny, Mary Sue powiewała włosem i łapała drugi oddech.
To oddech musiał łapać Mary Sue!

Dwa najtrudniejsze mecze mieli już za sobą – przed nimi była tylko koszykówka i piłka ręczna. Koszykarski mecz poszedł łatwo i „Łosie”były znowu górą – wygrali 88:46. Piłka ręczna była jeszcze prostsza, więc wygrali kolejny mecz.
AŁtorko, czy ty widziałaś kiedykolwiek mecz piłki ręcznej? Czy może opisujesz nam konkurs w ręcznym wyrabianiu piłek?
Lekcja wuefu po raz kolejny, jak mniemam.

-Uwaga, uwaga! To nie koniec naszej zabawy.Najlepszy zawodnik z każdej drużyny teraz zmierzy się w sztafecie wraz ze swoją grupą – przemówił spiker.
Kurna, to są jakieś galery, a nie zawody! Rampy tam żadnej nie widać?...
Może w klatkach przy boisku czekają głodne tygrysy, które zjedzą przegraną drużynę?
Aztekowie mieli taki miły zwyczaj, że drużynę, która przegrała w piłkę, składali w ofierze bogom...
Fajna ta zabawa, kto umrze pierwszy z wyczerpania, wygrywa :)

I tak też się stało. Agnieszka pobiegła jako pierwsza i dała około minutową przewagę nad resztą. Chłopaki też pobiegli dość dobrze. Jednak Aga zasłabła idąc po nagrodę. Dziennikarze zebrali się nade nią i cucili ją. W końcu się udało, ale usiadła na ławce. Było jej słabo, bardzo słabo. Jurij po całej imprezie pobiegł do Agi na boisko.
-Nic Ci skarbie nie jest? – zapytał niepewnie.
-Nic. Kocham Cię – powiedziała i pocałowała go.
Od kiedy?!
Od teraz. Efekt krótkiego niedotlenienia mózgu.


Zanim ruszyli autem siatkarza do domu,Aleksiej poprosił Agę na chwilę. Wziął z kieszeni pudełeczko i rozmawiając z nią wsadził jej to do kieszeni. Dziewczyna nic nie wiedząc wsiadła do samochodu i pojechała.
Zapamiętajmy, ok? Nie wiedziała, nie zauważyła.

W domu znaleźli się dopiero 30 minut później, bo były okropne korki.
Rzeczywiście masakryczne to musiały być korki :D

Weszli do domu, a państwa Bereżhko jeszcze nie było lub w ogóle nie było.
Wyjechali, albo wcale wyjechali.

-Sami? – zapytał z nadzieją Ostapenko.
-Chyba tak – powiedział Jurij.
- Co ty tu jeszcze robisz? - spojrzeli groźnie na Agę.

Aga uśmiechnęła się i poszła na górę. [No, wreszcie pojęła!] Wzięła swoje rzeczy i poszła się wykąpać. Była dopiero 19, a ona już nie miała siły. Zeszła na chwilę do chłopaków.
-Dobranoc – powiedziała i pocałowała ich oby dwóch w policzek.
Jeden, wspólny.
Mniej roboty.

Jurij też pożegnał się z przyjacielem i poszedł spać, a zaraz za nimi do snu ułożył się Ostapenko..
Zwinął się w kłębuszek i nakrył różowy nosek puszystym ogonkiem.


    Kolejny dzień zapowiadał się wyjątkowo świetnie. Dziennikarze ze zwycięskiej drużyny mieli takie humory, że myśleli, że wybuchną ze szczęścia. Wierzyli, że chociaż trochę wolnego dostaną.
Ciekawe, czy interesuje ich cokolwiek poza dostaniem wolnego. Na przykład - czy wierzą, że dostaną pensję?
Coś ty, to po prostu korporacyjni niewolnicy, harują za miskę barszczu i jedyne o czym marzą, to chwila wytchnienia.

[BoChaterka budzi się świeża jak poranny kwiat, nie zmęczona, bez zakwasów, za to ogromnie szczęśliwa. I postanawia się ubrać.]

Tym razem chciała całkowicie zaszaleć. Wyciągnęła żółte spodnie, czerwoną bluzkę i zieloną tunikę. Fakt, mogła wyglądać, jak dziwak,ale jak człowiek się cieszy, to zawsze „głupieje” – uwierzcie, wiem coś o tym. - Nie wytrzymał z emocji narrator.
Wyciągnęła„świeżą” bieliznę i poszła do łazienki.
Hmmm, ten cudzysłów przy “świeżej” daje do myślenia...
Przeleżała, wywietrzyła się i znów jest “świeża”.

[Jurij] Starał się ujrzeć jej ciało przez szklaną szybę od drzwi, jednak nie udało mu się zauważyć.
Może w Rosji panują takie zwyczaje, że w drzwiach do łazienki jest szklana szyba. No wiecie, z czasów ZSRR. “Nie będzie się ta świnia mogła zamknąć, odizolować i wrzucić mikrofilmu do rezerwuaru, nie będzie mogła w ogóle zrobić nic, wszyscy wszystko widzą, żadnych ułatwień dla szpiegów! A druga świnia nie zdoła tego mikrofilmu wyjąć. Nie mówiąc już o tym, że wszelka chęć odosobnienia musi być podejrzana.”
(Joanna Chmielewska, Autobiografia, tom IV)

Nie przejął się tym – wierzył, że jeszcze nieraz ujrzy ją całą nagą. Fantazjował tak sobie, marzył o jej ciele,ale nagle przerwała mu owa dziewczyna. Przytuliła się do niego, a na koniec dała soczystego buziaka. Uśmiechnął się i zmysłowo oparł się o drzwi – jednak flirt mu nie wyszedł, bo ta spieszyła się do pokoju.
Kwik! Wyobrażam sobie Jurija zmysłowo opartego o drzwi w pozie modela z kalendarza...
Fantazjującego... A ona mu przerwała, podła :)

W kuchni nikogo nie było – tak się jej zdawało, ale jednak ktoś był. Na krześle siedział Aleksiej, który właśnie zalewał sobie mlekiem płatki.
Znowu. Pytam ponownie, jak wielka musi być kuchnia, by nie zauważyć w niej drugiej osoby, która nie chowa się przecież za lodówką, tylko spokojnie siedzi przy stole?
Może ona ma dwa  poziomy??? Mieszkanie wszak ma schody (które skrzypią), może kuchnia też dwupoziomowa? *z nadzieją w głosie*

Miał ochotę wstać i pocałować ją w rękę, ale widział, że się spieszy.
Gdyby miała więcej czasu, nie tylko wycałowałby ją po rękach, ale i rzucił się do stóp jęcząc “Jam twój niewolnik!”.
Poruszała się z prędkością światła, nie miał szans.

Łyknęła szklankę wody [szkło lekko zazgrzytało jej w zębach] i poszła do przedpokoju. (...) Wsiadła i pojechała do pracy, by spotkać się z szefem. Zapomniała o tym incydencie i mogła się cieszyć chwilą, która ją otaczała.
Czasoprzestrzeń oplatała ją miłośnie, łasząc się i mrucząc jak kot.

Uśmiechnięta wpadła do biura, gdzie wszyscy powitali ją oklaskami i radością. No może nie wszyscy – wyjątkiem była Rosjanka, która wiecznie i o każdego była zazdrosna. Nawet, gdy wpadł Jurij musiała udawać słodką idiotkę.
Ale zaraz tam udawać.
Tak, tak czas zacząć nazywać rzeczy po imieniu.
Właśnie :)

-Gratulacje – powiedziała Tamara.
Jej siostra? A ona tam skąd???

-Dzięki – uśmiechnęła się do całej ekipy.
Radość przerwał im szef, który wpadł zakręcony jak Diabeł Tasmański do pomieszczenia.
-Dzień dobry – rzucił tekstem i pognał do swojego biura.
Wszyscy zdziwili się, że nie miał jakoś radości w głosie, jakby coś go gnębiło.
Pierwszy obowiązek szefa - wchodzić do firmy dziarsko, z uśmiechem na twarzy, z okrzykiem “hej ho!” na uściech.
Oczywiście, w ten sposób przecież motywuje swych pracowników ;)

Nie minęło trzydzieści minut, a cała ekipa zwycięska była już w pracy. Każdy jak zawsze siedział z nosem w komputerze i zajmował się swoją robotą. Ciszę, a raczej echo od stukających czubków palców o klawisze klawiatury
Klawisze klawiatury, palce czubków. Czubki palców. Zawsze myślałam, że klekot klawiatury bierze się z jej specyficznej budowy, a tu się okazuje, że to odgłos uderzenia palca o klawisz!
Hm, może to stukot tipsów?
A faceci?
Wyjaśnienie biegłego: “Są różne typy klawiatur. Ciche i z tzw. ‘klikiem’. Te drugie mają mechanizm (taką zapadkę), który wywołuje ‘klik’ przy naciśnięciu klawisza.” [dzięki, AMS]

przerwał nie kto inny, jak „władca” całej redakcji.
-Witam wszystkich serdecznie – przywitał się inaczej niż zawsze.
Zazwyczaj zaczynał od bluzgów i wyrazów, które zwykło się wypikiwać.
A może zaczynał od “Umiłowani w Chrystusie Panu siostry i bracia...”?

-Dzień dobry – odpowiedzieli pracownicy.
-Mam dla Was propozycję, a zwłaszcza dla naszej zwycięskiej drużyny – zaczął przemawiać.
-Dzisiaj wieczorem władze klubu Dynamo Moskwa zapraszają na imprezę na Waszą cześć. Oczywiście nie zabraknie zawodników klubowych – w końcu powiedział, po czym dało się słyszeć: „Uff”.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, gdyż przerażała ich myśl o kolejnym wieczorze spędzonym wciąż w tym samym gronie... W tym opku to nie sportowcy, lecz dziennikarze chodzą wszędzie stadami, nie mając odrobiny życia prywatnego!
Hm... hm... To miał być wewnętrzny turniej międzyredakcyjny, a tu nagle władze klubu robią imprezę?

Wszyscy wrócili do pracy, więc po godzinie szef spytał jaka jest opinia. Oczywiście każdy na tą imprezę się zdecydował, a najbardziej Emilia, czyli ta, która potrafi zranić człowieka w każdym sensie zrozumienia tego słowa.
Butem, knutem, nożem, siekierą i bamboszem.
I kropelką zasmażki.


Pamiętniczku :]
Przepraszam za długą przerwę, ale trenowałam do bólu. Opłaciło się – wygraliśmy imprezę, a szef z tej okazji wraz z władzami Dynamo Moskwa organizuje dla nas imprezę. Już dzisiaj wieczorem, aja nie wiem co na siebie włożyć! (kurczę, to jak w Szreku, wesele jeszcze tego samego dnia :D)Poszukam jakiejś sukienki. Muszę wyglądać olśniewająco (tia? to spróbuj znaleźć wolny termin u fryzjera mhahahaha), zwłaszcza, że zauważył mnie jeden przystojniak – Aleksiej Samojlenko.Mówię Ci pamiętniczku, ciacho number one! (a pamiętniczek na to - “niemożliwe!”) Te jego niebieskie oczka i krzywuśny nosek wprowadzają mnie w dreszcze. Więcej opinii po :]
Zawsze wierna O EN A :D
Zawsze wierna? Komu???
Wierna! Buchacha!


Położyła pamiętnik pod rzeczy w szafie i przypomniała sobie o pudełeczku, które wczoraj wręczył jej Aleksiej.
Droga aŁtorko! Ty zapomniałaś, ale my, zawsze wierni czytelnicy i analizatorzy, pamiętamy - Aleksiej nic jej nie wręczał, tylko wsunął pudełko ukradkiem do kieszeni, czego Agnieszka w ogóle nie zauważyła!

Poszła po nie i wróciła z powrotem [ghrrrr!!!] do pozycji siedzącej. Wiedziała, że lepiej usiąść, bo nie wiadomo co tam może być.
Na pewno łajnobomba. Agnieszka powinna na wszelki wypadek schować się za biurkiem, w pozycji leżącej.
Duck and cover!

Rozpakowała papierek, ale było jeszcze opakowanie –małe pudełeczko. Nie mogła, nie miała siły otworzyć, ale wreszcie się udało.
Jej oczy zaznały czegoś nowego.
W przekładzie na język polski - zobaczyła coś, czego nigdy wcześniej nie widziała.
Rozum?

W tym oto zwykłych kształtów opakowaniu znajdowała się biżuteria. Srebrny naszyjnik z srebrnymi kuleczkami, długie kolczyki oraz świetnie dobrana bransoletka. Była zaszokowana tym, co dostała.Chłopak nie znał jej długo, a już kupił jej prezent. Nie wiedziała, co mówić.
Dziękuję?

[Agnieszka idzie na imprezę, gdzie podrywa Samojlenkę i całuje się z nim, czego Jurij na razie nie zauważa. Ciach!]
  Chłodny poranek przywitał wszystkich mieszkańców miasta stołecznego Rosji.
Nie ma czegoś takiego jak “miasto stołeczne Rosji”. Może być “miasto stołeczne Moskwa” lub “stolica Rosji”.

Jurij spał zmęczony po imprezie, tak samo, jak Alek. Oby dwaj przeholowali wczoraj z alkoholem, co dzisiaj zaczęli odczuwać.
Skoro spali, to raczej jeszcze nie odczuwali. A poza tym, aŁtorko od siedmiu boleści, każdemu sportowcowi za uchlanie się na imprezie, groziłyby bardzo dotkliwe  konsekwencje ze strony trenera i władz klubu.
Zwłaszcza, że WCIĄŻ trwają półfinały Mistrzostw Rosji!!!

Agnieszka nie miała tego problemu – nic nie wypiła i z tego powodu nawet się cieszyła.
Ba! Nie będzie mogła się nawet potem tłumaczyć, że po pijanemu straciła kontrolę...

Schodząc na dół od razu skierowała się do kuchni. Była taka cisza, chłopaki spali, więc otworzyła okno. Poczuła powiew chłodnego wiatru, ale nie obawiała się niczego.
Nie obawiała się, że nadejdzie Pojutrze?

Zgodziła się, aby on pieścił jej policzki.
Proszę, to oficjalna zgoda z pieczątką i podpisem.

Gdy wiatr łaskotał ją [ej! Ale na łaskotanie zgody nie miałeś!] zaczęła wspominać wczorajszy wieczór. Tak dobrze było jej w objęciach bruneta, że do dzisiaj pamięta smak jego ust, jego oczy i zapach. Wszystko sprawiało, że poczuła skrzydła i mogła znów wznieść się ku górze. Długo tak nie myślała, bo do kuchni wpadł blondyn. Czyli który z nich? Mylą mi się wszyscy doszczętnie...
*gugla* Bierieżko jest szatynem, Samojlenko z nimi nie mieszka, więc drogą eliminacji wychodzi Ostapienko.

-Cześć – przywitała się z nim, a później uśmiechnęła.
-Cześć – odpowiedział blondyn i uśmiechnął się.
-Masz kaca, co? – zapytała.
-No jasne i to jakiego – zaśmiał się.
Poszła do lodówki i dała mu sok z pomidorów, a on nie wiedział co z tym zrobić.
*facepalm*
Ugotuj zupę pomidorową, głupku.
Kuźwa, każdy Rosjanin wie, jak się leczy kaca! Sok spod kiszonych ogórków i kiszonej kapusty, albo bania.


-Wypij do dna, a Ci pomoże – powiedziała.
Dobrze, że mu powiedziała, jeszcze by w nim eee... palec umoczył.
Albo wylał na głowę, przecież to głowa go boli.

Długo nie naparzali się ciszą [napar z ciszy był gęsty i aromatyczny] [ale w sensie, że bili się tą ciszą?], bo do kuchni wpadł Jurij.Agnieszka widząc go w samych bokserkach o mało nie zemdlała z przerażenia –wyglądał niesamowicie seksownie.
Nie rozumiem zatem, skąd to przerażenie - czyżby “O Boże, jakiego masz tam potwora!!!”?
I to potwora, który chce się wydostać!

Na głowie włosy układały się w różne strony,co dodało mu uroku. Podeszła do niego i jeszcze bardziej rozczochrała mu włosy,a on uśmiechnął się do niej i pocałował ją, a ta nawet nie protestowała.
Pocałunek to pocałunek, nieważne kto.

[Agnieszka znów dostaje zadanie bojowe]
-Przepraszam, że przerwę trening chłopakom, ale mam do przeprowadzenia wywiad z Jurijem – powiedziała.
-Proszę bardzo, muszą trochę odpocząć – powiedział trener.
*traci rachubę facepalmów*

[Jurij i Alek biją się o Agnieszkę]

-Powiem Ci, że postawiłaś oby dwóch chłopaków w trudnej sytuacji – powiedział Alek.
-Skąd mogłam wiedzieć, że Jurij jest o mnie cholernie zazdrosny i będzie się bił z Alkiem? – zapytała i zasłoniła twarz. wtf???
Jeden Alek to Ostapienko, drugi - Samojlenko, taki lajf.

-Nie widziałaś, że od pewnego czasu patrzy na Ciebie inaczej i, że ma ochotę Cię zjeść wzrokiem? – zapytał.
-Nie – odpowiedziała.
-To masz naprawdę problem. Alek powiedział, że okropnie mu się podobasz i chce się z Tobą umówić, a Jurij nie może tego tak zostawić. On będzie o Ciebie walczył do końca – powiedział.
-Wiesz, może w ogóle wyprowadzę się z Rosji, skoro przeze mnie takie problemy są – powiedziała.
A w ogóle, to ja się na świat nie prosiłam!

[Ostapienko uświadamia Agnieszce, że musi wybrać jednego z chłopaków, bo tak dalej być nie może. Słusznie zresztą. BoCHaterka sama by pewnie na to nie wpadła, skoro i tak obu daje się macać.]

-Więc na kogo się zdecydowałaś? – zapytał.
-Nie wiem.. – odpowiedziała. A nie mogę mieć was wszystkich, ploooosieeeee...

Znowu zaszkliły się jej oczy, bała się, bo nie wiedziała co ma zrobić, jak żyć. Poszła na górę, gdzie umyła się. Chciała porozmawiać z Jurijem o całej sytuacji, tylko, że zanim on przyszedł zasnęła..
Jeżu, oni ciągle zasypiają w chwili, gdy mają poważnie porozmawiać albo opowiadają, czy słuchają opowieści o jakichś dramatycznych wydarzeniach... Narkolepsja opkowa rządzi!


    Słońce budziło wszystkich mieszkańców Moskwy przebijając się przez okna.
Chodniki lśniły odłamkami szkła.
I panował nieopisany hałas.

Jednak nie o całej Moskwie mowa, tylko o czterech bohaterach.
Z powyższego dowodu logicznego wynika, że Moskwa liczy czterech mieszkańców.
Nie, jest tam czterech bohaterów (Fantastyczna Czwórka?) a reszta to tchórze.
Albo tych czterech bohaterów zamówiło sobie budzenie słońcem.


[Ostapienko radzi Agnieszce, by poważnie porozmawiała z rywalami do swego serca]

Wróciła na górę, gdzie zaczęła szukać ciuchów.Chciała wyglądać inaczej niż zawsze, bo przecież to były ważne rozmowy.
Tak, odpowiedni dress code musi zostać zachowany!

Szukanie odzieży przerwał jej dzwonek telefonu. Wzięła komórkę w dłoń i wcisnęła klawisz, który odpowiadał za otwieranie SMS - ów.
Dziękujemy ci aŁtorko za te zbędne, acz szczegółowe opisy. Fascynujące są.
Ty wiesz, ile tego powycinałyśmy? *rozgarnia nogą walające się po podłodze stosy literek*

Jednak wcześniej zauważyła, że to wiadomość od szefa, więc zastanawiała się czy, aby na pewno otworzyć wiadomość tekstową. Zdecydowała się. Później napiszą o tym w książkach. „Dzisiaj macie wolne, bo muszę jechać do Nowosybirska. Ważne sprawy :)” – taka widniała treść.
Taaaa, już nie mam siły komentować tego głębokiego przekonania, że redakcja działa tylko wtedy, gdy naczelny jest na miejscu i osobiście nadzoruje podwładnych.

W sumie to dobrze się składało, bo nie miała ochoty dzisiaj pracować.
Mam znajomego, który regularnie biadoli, że tym razem to już naprawdę nie chce mu się pracować. Równie regularnie proszę go, by powiadomił mnie, jeśli przyjdzie do pracy pełen zapału. Następnym razem zasugeruję mu pracę w sportowej redakcji w Moskwie.

[Spotykają się w trójkę w kawiarni]

-No więc chłopaki orzekłam, że Wy się lubicie.Mówicie nawet podobnie – powiedziała.
Jak powszechnie wiadomo, dla utrwalenia prawdziwej męskiej przyjaźni nie ma to jak rywalizacja o kobietę.
Do  prawdziwej męskiej przyjaźni potrzebna jest Mary Sue, oznajmiająca facetom, że się lubią.
*Wyobraża sobie aŁtoreczkę-yaoistkę, która wpatruje się w chłopaków hipnotyzującym wzrokiem... “Bardzo się lubicie. BARDZO.”*

-Ale co dokładnie chciałaś od nas? – zapytał Bereżhko.
-Chcę Was pogodzić. Oby dwaj jesteście winni całej sytuacji – Ty Jurij, bo zacząłeś aferę z moją osobą (“moja osobą!”), a Alek, bo Ci oddał i tym samym przyczyniliście się oby dwoje do mojej złości, mojego płaczu – odpowiedziała.
A sama oczywiście w najmniejszym stopniu nie przyczyniła się do tych kwasów - swoją biernością, stuporem, tępotą umysłową...
Swoim niezdecydowaniem i rzucaniem się na każdego nowo poznanego faceta.

Spojrzeli na nią i nie wiedzieli, co mają zrobić.
Wyjść, kurna, uciekać!

-To mam dalej być urażona czy wybaczycie sobie? –zapytała.
A w myślach dodała - ze mną na fochy i tak nie wygracie!
Śmiało, bądźmy urażeni!

-Wybaczymy – odpowiedzieli.
Podali sobie ręce w geście przeprosin, co zadowoliło dziewczynę. Chociaż nie do końca. Musiała z nimi porozmawiać na temat swojego wyboru. Na szczęście atmosfera była luźna, chłopaki normalnie ze sobą rozmawiali, śmiali się, chociaż w głębi siebie odczuwali chęć zabicia swojego rywala.
Imperializm z przodu się do nas uśmiecha, a z tyłu zęby szczerzy.
Boru, ale wyobrażacie sobie taką sytuację? Dwóch dorosłych facetów na rozmowie z babką, która, już za chwileczkę, już za momencik, ZDECYDUJE (fanfary i werble), którego wybiera. I atmosfera jest luźna (hahaha) i wszyscy ze sobą normalnie rozmawiają??????????? Nawet ten dopisek o chęci zabicia rywala jest słaby jak kawa z pół łyżeczki!!! *oddycha, oddycha*

-I wybrałaś, którego chcesz mieć u swojego boku? –zapytał Jurij.(zakąszając ciasteczkiem)
-Myślisz, że to tak hop siup? Jeszcze nie wiem, obydwoje macie wyrównane szanse. Dam Wam odpowiedź, jak się namyślę – powiedziała.

Jarzębino czerwona, któremu serce dać
Jarzębino czerwona, biednemu sercu radź
Jeden dzielny Jurij, a drugi Alek zuch.
Cóż mam biedna robić, podoba mi się dwóch.
Obaj tacy mili, a każdy dzielny druh.
Droga jarzębino, którego wybrać, mów.


[Agnieszka podejmuje decyzję, z którym z siatkarzy chce się związać, i - uwaga - postanawia ogłosić to niejako publicznie, na imprezie, otwierając kopertę z nazwiskiem wybrańca. Ponieważ trudno nam to jakoś litościwie i kulturalnie skomentować - ciach.
No po prostu wręczenie Oscarów. And the winner is...
Samojlenko!!!] [Wygrał jak zwykle czarny koń :)]


Aga usiadła koło swojego „nowego” chłopaka.Przekomarzali się i nawzajem karmili się. Przyjmujący coraz bardziej był zazdrosny, bo to nie on został wybrany na jej partnera.
Przyjmujący, który oddał dziewczynę, środkowy siedzący z boku... Czy naprawdę ona musi opisywać bohaterów za pomocą funkcji, jakie pełnią w drużynie?! To chyba gorsze niż brunet, zielonooka i “biało włosy”. Notabene dalej, w tekście, na który już nie starczyło nam sił, pojawia się cudnej urody “powiedział łysawy”. ŁYSAWY!!!
Chmielewska też tak robiła - patrz Mały Łysy w Kapeluszu.
Na liściość borską, Kuro, chyba nie ta skala porównania? Poza tym co innego “Mały Łysy w kapeluszu”, a co innego “łysawy” albo “facet podobny do środkowego”.

Był pewien, że to właśnie on, ale niestety – w życiu nie można być pewnym.
-Pójdziemy się przejść? – zapytał Alek.
-Jasne kochanie – odpowiedziała.
-To ubierz jakąś kurtkę, bo jest chłodno –powiedział.
-Ale mi będzie ciepło – powiedziała.
Ale to kurtkę masz ubrać, nie siebie!

-Jak chcesz – odparł i pocałował ją.
Wyszli z domu trzymając się za ręce, a on dalej nie wierzył we własne szczęście. Poszli do jednego z parku, gdzie usiedli na ławce.
-Kocham Cię – powiedziała i pocałowała go czule.
-Ja Ciebie też Agusiu – powiedział.
Spędzili tam ze sobą kilka wspaniałych godzin, nie mogli uwierzyć we własne szczęście – zwłaszcza Alek. Kibice nieśmiało prosili o autografy, a znalazł się nawet jeden, który chciał zdjęcie z parą.
Pełnia szczęścia...

Zaprowadziłdo domu, pod same drzwi, gdzie na pożegnanie nie szczędzili sobie czułości.Jurij wszystko obserwował przez okno – nie był zadowolony.
A ten wiecznie tylko w tym oknie wystaje...
Niech sobie poduszkę podłoży, bo łokcie odgniecie.

Gdy tylko dziewczynaweszła do domu podszedł do niej i chciał ją pocałować, jednak mu się nie udało.
Yessooo... co za namoł, no!
Khę, niech ona się lepiej od nich wyprowadzi albo przynajmniej założy zamek w drzwiach sypialni...
Tylko co będzie, jak rodzice znowu przyjadą?

Odeszła od niego i poszła na górę. Zbliżał się wieczór. Poszła szybko dołazienki, gdzie wzięła szybką i zimną kąpiel oraz się umyła. Ubrała krótką piżamkę i miała zamiar iść spać do swojego pokoju, bo przecież nie może teraz sypiać z Jurijem.
*z przeraźliwym rykiem wybiega z domu w kierunku Wisły*
Tam brudno! Nie top się w brudnej wodzie! *pobiegła zapobiegać nieszczęściu*
A tak przy okazji - rodzice Jurija jeszcze z nimi mieszkają, czy wrócili do siebie, czy rozpłynęli się w opkowym niebycie? Ktoś widział, ktoś wie?
“Państwa Bierieżko jeszcze nie było, albo w ogóle nie było” - rzekła aŁtorka troszku wyżej :) Byli zaocznie.
     Nadszedł kolejny meczowy dzień. Dzisiaj Dynamo i Iskra miały spotkać się w ostatnim meczu półfinałowym. Rano wyjechali do Odicowo, gdzie mieli rozegrać spotkanie. Alek najbardziej denerwował się tym, że nie spotka się dzisiaj ze swoją dziewczyną.
Jasne. Co tam ważny mecz wobec perspektywy odwołania randki. Kurde, kolejny, który myśli ewidentnie nie tą częścią ciała, której wymaga sytuacja.


Mimo, że nie widzieli się tylko kilka godzin, to już za nią tęsknił. Miał nadzieję, że pojawi się na meczu. Jednak Jurij najbardziej się cieszył, że dzisiaj trochę zemści się na Alku – będzie podawał piłki do Siergieja, a on te najgorsze będzie wystawiał Alkowi, żeby nie mógł atakować. Nie mógł go tolerować, bo odebrał mu prawdziwą „miłość”.
Khę, cudzysłów w tym kontekście wygląda wyjątkowo absurdalnie...
Jak dzieci, jak dzieci... Gdyby wszyscy zawodnicy swoje żale i frustracje, a co lepsza, wzajemne animozje przenosli na parkiet, nie byłoby czego oglądać. A jeżeli już, to nie nazwalibyśmy tego siatkówką.
AŁtorko! Siądź sobie spokojnie w kątku i dokładnie przemyśl, co oznaczają słowa “sport DRUŻYNOWY”.

Miał nadzieję, że ten plan się powiedzie i jedna część zemsty zostanie zakończona jego zwycięstwem. To były plany, które mogły zawsze zostać przekreślone, gdyby na mecz przyjechała Aga.
My ciągle mówimy o półfinałach sezonu 2008/2009? Tego, w którym Dynamo zajęło dopiero czwarte miejsce? No to już wiemy, dlaczego...


[Aga wybiera się na mecz do Odincowa]


Aga chodziła i chodziła, ale w końcu postanowiła, że pójdzie na halę, żeby porozmawiać z chłopakami i dodatkowo ich zmotywować. Szła szybko, żeby w razie wypadku jeszcze ich doścignąć.
Ale, że co? Jakiego wypadku?

Jak się chwilę później okazało – trafiła w porę, bo chłopaki właśnie się zbierali.
Mhihihihi miała na co popatrzeć!

-O, kogo moje oczy widzą – powiedział Daniele Bagnoli.
-Dzień dobry – przywitała się Aga.
-Dobrze, że przyszłaś – powiedział jeden z zawodników.
Chciała wejść na parkiet, ale wcześniej pojawili się ochroniarze, którzy dopiero po interwencji Aleksa wpuścili ją na boisko.
Cóż za zacofana dziura to Odincowo, nie znają tam naszej gwiazdy, foch!
Byłej prawie narzeczonej Jurija i obecnej dziewczyny Aleksieja, no!

-A co się stało? – zapytała.
-Trener powiedział, że jak nie będziemy dobrze grać na treningu, to Ciebie nie będzie – odezwał się Paweł Krugłow.
Brzmi to tak, jakby po wygranym meczu obiecywał im paczkę delicji i fajki.
Ach, obecność Agusi ma być nagrodą za ich trudy i wysiłek?



-Czyli dobrze, że jestem z dwóch powodów – zaśmiała się.
-A raczej trzech – poprawił ją Samojlenko.
Zaśmiała się i od razu podeszła do niego, a ten pocałował ją. Jurij nie mógł patrzeć na ten widok, próbował nie spoglądać, ale nie mógł. Tak bardzo chciał być na miejscu Alka.
Mało nie tupał ze złości i zazdrości.

-Dobra, ja tutaj przyjechałam Was drodzy – prawie skończyła.
Spojrzeli na siebie niepewnie, gonili za nią wzrokiem.
-Panie trenerze, już pan nie jest potrzebny –powiedziała.
Zwalniam pana.

-Ale i tak na chłopaków muszę poczekać – odparł.
-To może pan poczekać na nich w szatni, bo tutaj mamy bardzo ważne sprawy do załatwienia – zaśmiała się.
Co to za trener, który w tym momencie nie wywalił smarkuli na zbity pysk z boiska?
Sio, sio, sio trenerku, wracaj tam, gdzie twoje miejsce.

Spojrzał na swoich zawodników, a Ci proszącym wzrokiem popatrzyli na niego.
Nie odchodź! Ratuj!

Wiedział, że oni popierają dziewczynę, więc musiał iść.
Bo inaczej wywieźliby go na taczkach.

Poszedł prosto do szatni, a kiedy drzwi trzasnęły mogła zacząć z nimi rozmawiać.

-Co się stało, bo mi nie odpowiedział żaden z Was? –zapytała.
-Trener ostatnio wyładowuje na nas swoją całą złość.Nawet nie umie nas porządnie zmotywować – odpowiedział Siergiej.
Jak przegramy, to będzie jego wina!!!

-Uhm, czyli w tym tkwi problem – sapnęła. – A jak myślicie po co wygoniłam trenera?
*szczęk otwierającego się w kieszeni noża*
*szczęk opadającej szczęki*

-Dobra, ja widzę, że Wam ciężko myślenie idzie. (analizatorom też) Przyjechałam z Wami porozmawiać chłopaki. No i Was zmotywować – powiedziała.
-Dzięki, że chociaż Ty jesteś z nami – powiedział Gonzalez (Libero).
Bo poza tym cały świat się na nas uwziął!
Co my byśmy bez ciebie zrobili? Nawet masażysta masuje nie tak jak trzeba.

-No więc. Jeśli wygracie mecze to postawię wszystkim po piwie – zaśmiała się.
-O, to ja z chęcią będę dawał z siebie wszystko –zaśmiał się Semen.
Tylko krowa nie zmienia zdania! DZIII! Zaczekaj! Też chcę do Wisły!

Szła dość długo, ale w końcu znalazła miejsce przy Klubie Kibica Dynamo. Przysiadła się do grupki wiernych kibiców, a oni uśmiechnęli się do niej.
Tak zbiorowo się zsynchronizowali.

Doskonale wiedzieli kim jest ta dziewczyna i mimo wszystko szanowali ją.
Mimo wszystko...?
No proszę, kibice wiedzą kim jest, ochroniarze nie. Znak, że nie są kibicami ;)

[Dynamo przegrywa. Jak widać, piwo to za mało, by zmotywować zawodników. Powinna była obiecać, że pokaże cycki!]

Stała przy barierkach, gdzie oni wychodzili do szatni. Nie zwracała na nikogo uwagi, ale oni na nią zwracali. Siatkarze Iskry byli pewni siebie, a jeden z nich nie zawahał się podejść do niej i rozpocząć rozmowę.
-Ty,piękna – powiedział i gwizdnął na nią Jochen Schöps.
Spojrzała na niego i od razu odwróciła wzrok. Po dzisiejszym dniu miała dość tej całej Iskry, która napsuła krwi Dynamie. [Tej Dynamie?] Jednak on nie ustępował i zdecydował się na odważniejszy krok – mianowicie klepnął ją w tyłek.
Aaaaa! Powinna mu ręka uschnąć, świętokradcy!
Jak dla mnie, powinien jeszcze zdrowo poprawić. Nogą.

Ta dłużej nie czekała i wymierzyła mu w policzek.
Z bazooki.

Automatycznie odsunął się od niej i poszedł do szatni, a ona dalej stała i czekała na swojego ukochanego. Nie mogła się doczekać, więc weszła na halę i pobiegła do niego.Siedział na ławce, a z jego oczu płynęły słone kropelki.
Na widok ukochanej uśmiechnął się przez łzy, a gdy tylko ona pojawiła się bliżej mocno wtulił się w jej ciało.
-Kochanie.. – powiedziała i pocałowała go.
Siedział mocno wtulony w nią, nie miał zamiaru jej puszczać. Teraz zrozumiał, jak dobrze, że ona go wybrała. Miał w niej oparcie.
-Kotek nie płacz – powiedziała i palcami starła z jego twarzy kropelki.
-Kocham Cię – powiedział i uśmiechnął się lekko.
ILE ON MA LAT, DWANAŚCIE???
Czy mnie się wydaje, czy zespół potrzebuje psychologa? Nie dość, że nie mają motywacji i grają za darmowe piwo, to jeszcze nie radzą sobie z emocjami po przegranej.
*Leci z obłędem w oczach, by zatkać Mikan usta* Cicho! Cicho! Nie podpowiadaj!!!

[Tymczasem nad głową naszej boCHaterki zbierają się czarrrne, czarrrne chmury...]

Wszystko zmienił jeden dzień w pracy Agi, która od kilku dni nie chodziła do pracy. Nie czuła się na siłach, żeby pracować na pełnych obrotach, ale nie miała innego wyjścia – musiała iść tam, bo niby ważną sprawę miał do niej szef. Weszła do środka, gdzie panowała całkowicie inna atmosfera. Wszyscy byli ubrani na czarno, jak na pogrzeb. Nawet nikt nie uśmiechnął się do niej, ani nie zagarnął wesołego „cześć”, jak to zwykle bywało. Zamknęła drzwi od redakcji i od razu udała się do pomieszczenia, gdzie siedział redaktor.
-Dzień dobry – przywitała się z uśmiechem, choć nie wiedziała, co ją jeszcze czeka.
-Dzień dobry pani Agnieszko. Proszę usiąść – powiedział i wskazał na krzesełko, naprzeciw jego.
-Muszę panią zwolnić – powiedział.
*konwulsje* I z tego powodu wszyscy w redakcji ubrali się na czarno?!
Tak, na parterze portier właśnie odbierał wieńce.


-Ale jak to? – zapytała zdziwiona. – Co ja zrobiłam?
-Emilia widziała panią, na jednym z meczów o trzecie miejsce. A była wtedy pani na chorobowym – odpowiedział.
-Byłam na meczu o trzecie miejsce, ze względu tego, że miałam przeprowadzić wywiad z Aleksiejem Samojlenko po meczu dla sportbox.ru – powiedziała.
Jasne. Przyznawaj się, że siedząc na chorobowym, pracujesz dla konkurencji. Gdyby szef nie miał jeszcze pretekstu do zwolnienia, właśnie sama mu go dostarczyłaś.
Właśnie miałam napisać, że szef dupa, bo nie chciał usłyszeć wersji Aniessy, tylko od razu ją wyrzuca. Ale po takim zdaniu, to nie ma już się co zastanawiać.

-Nie podoba mi się zachowanie, więc niestety nie przyjmuję do wiadomości żadnych tłumaczeń – powiedział i podał jej jakiś papierek. – Proszę wymówienie.
I już mu nie przeszkadza, że właśnie żegna się z jedną lepszych dziennikarek?

Przeanalizowała kilkakrotnie świstek, po czym wstała z krzesła, a wychodząc trzasnęła drzwiami.
Po jej wyjściu wszyscy zrzucili czarne ubrania i zapanował nastrój radości i zabawy, panowie paradowali z koszulach hawajskich i popijali drinki, a panie powyciągały się na leżakach i opalały w świetle lamp.

Zapomniała jednak o jednym – musi coś powiedzieć tej całej Emilii. Weszła z powrotem, podeszła do niej. Złapała ją „za szmaty” i pociągnęła za bluzkę na korytarz. Zamknęła drzwi i zaczęła mówić:
-Słuchaj debilko, nie pozwalaj sobie za dużo. Myślisz, że tu ktoś Cię lubi? Jeśli tak sądzisz, to się mylisz!
A po co mają ją lubić? Niech nienawidzą, byle się bali.

Jesteś o wszystko zazdrosna, bo nikt nie chce Ciebie wysyłać na mecze. Jesteś skończoną kretynką w moich oczach i uważaj, jak chodzisz, bo pożałujesz!
Bo ci jeszcze przypadkiem nogę podstawię!

-Ty jesteś szmatą i Ciebie nikt nie lubi. Samojlenko jest z Tobą dla zabawy! – wrzasnęła na nią.
Ale z jakim szacunkiem, z wielkiej litery! (i znów przypomina mi się cytat z jakiegoś forum: “P**dolę Cię, Ty szmato!”)
Przynajmniej jest im wesoło :)

[Agnieszka jedzie poskarżyć się... nie, nie pani. Aleksiejowi.]

Weszła, a on zaprowadził ją do największego pokoju, który był pokojem dziennym. Ściągnęła kurtkę, a papierek włożyła do torebki, zaś Aleksej ubrał się, bo kilka chwil temu wstał.
-Co się stało, że tak wcześnie przyjechałaś? – zapytał. – Z taką miną.
-Bo jestem zła – odpowiedziała.(tupiąc nóżką)
-Ktoś coś Ci powiedział? – zapytał.
-Tak. Pewna dziewczyna stwierdziła, że jestem szmatą, a Ty chcesz się mną pobawić – odpowiedziała.
To, że została również wyrzucona z pracy, jakoś wyleciało jej z głowy.
To jest mniej ważne, bardziej interesuje ją, jakie zabawy zaproponuje Alek.

[Samojlenko leci ustawić zUą Emilię do pionu. I to jeszcze jak, ho ho.]

Szybko przegryzł jakieś śniadanie i ze swoją ukochaną ruszył do redakcji, gdzie ona wcześniej pracowała. Wziął na korytarz całą Emilię.
Ni kawałeczka nie zostawił w pokoju.

-Słuchaj zdziro, nie pozwalaj sobie, kapisz? – zapytał. – Jesteś największą debilką w mieście, nawet nie wiesz, jak cała Superliga się z ciebie śmieje.
A skąd Superliga ją zna, skoro Emilia nie chodzi na mecze?
Jesteś największą debilką w mieście... Mam wrażenie, że cofnęłam się do podstawówki.

Wszyscy dobrze wiedzą, że masz romans ze szefem (a książę ze bajki), dlatego jeszcze raz coś powiesz na mnie albo moją dziewczynę, to sprawa wyląduje w sądzie.
-Bo się boję – sapnęła.
Stanął jej na nogę, a kiedy ona zaczęła krzyczeć dziewczyna po raz kolejny spoliczkowała ją.
To już nie powiew gimnazjum. To istny wicher gimnazjalnych porachunków.
Po którym Emilia powinna zamilknąć i zmienić się kupkę upokorzonego i zastraszonego popiołu.

Wyszli z budynku i wsiedli do samochodu, jednak od razu nie ruszyli. [Zaczynają się migdalić.]

Nie interesowało ich to, że tłumy mieszkańców Moskwy, którzy przechodzili obok patrzą na nich.
Chyba parkowali na samym środku Arbatu...

I tak pewnie kiedyś wszystkie media się dowiedziałyby, a zdjęcia pojawiałyby się w gazetach na okładkach.
*zniecierpliwiony wzdech* Tak, kiedy w samochodzie obściskuje się i całuje jakaś para, to trzeba się nimi bliżej zainteresować, bo ani chybi jest to słynny siatkarz/piłkarz/Kubica z nową dziewczyną, w żadnym wypadku nie Kola Pietuszkin z Nastią Siemionową z Kostikowej Ulicy.


Poczuli potrzebę pojechania do domu, ale każdy do swojego.
Siła tego podkreślenia mnie zabiła.

Alek musiał odpocząć, był zmęczony, ciągle się nie wysypiał, a ona musiała pojechać do domu, gdzie pewnie martwili się o nią Jurij z Alkiem.
Jak to, nie opowiedziała im się przed wyjściem - dokąd idzie, z kim, o której wróci i jaką karę sobie wybierze, jeżeli się spóźni?

Nacisnęła pedał z gazem
Odnoszę coraz silniejsze wrażenie, że zdaniem aŁtorki w samochodzie jest zamontowane coś w rodzaju butli z gazem, zaopatrzonej w pedał, którego naciśnięcie uruchamia pojazd. Oczywiście wyłącznie taki, który jeździ “na gaz”.

, a on w radosnych podskokach szedł po schodach na drugie piętro, gdzie znajdowało się jego mieszkanie.
To znaczy ten pedał był szedł???
Hihi, autokorekta Worda podkreśliła mi kiedyś w wyrażeniu “pedał hamulca” słowo “pedał”, sugerując, że jest ono wulgarne. Khę, co miałam napisać, “gej hamulca”?

Po drodze prawie potrącił starszą panią z torbami, jednak w ramach przeprosin zaniósł jej torby na trzecie piętro, gdzie ona mieszkała. Głuchy był na jej protesty: “Proszę pana, ale ja niosę te torby do śmietnika!” Uśmiechnął się do niej i wrócił na swoje piętro, po czym od razu poszedł do mieszkania. Wszedł i od razu pomyślał, że dzisiaj zabrałby do rodziców, ale niewiadomo czy są korki na drodze.
Nie był w stanie poświęcić się na tyle, żeby stać w korkach tylko po to, żeby się spotkać z rodzicami.
CO zabrałby do rodziców? Brudną bieliznę do prania?

„Chociaż raczej ich nie może być, bo przecież nie ma żadnego wolnego. Jest środek tygodnia” – pomyślał.
Wiecie co? Odnoszę wrażenie, że aŁtorka mieszka gdzieś przy jakiejś wylotówce z miasta, gdzie korki regularnie tworzą się w weekendy właśnie.
Dolary przeciwko orzechom, że mieszka w Szprotawie. W pierwszej części pojawia się nazwa tego sympatycznego miasteczka jako aktualne miejsce zamieszkania mamusi-wdowy :)


[Agnieszka stroi się i wychodzi na randkę z Alkiem, lecz...]
Wyszła z domu i już szła w stronę Alka, kiedy z budynku wybiegł Jurij. Nie był zadowolony, kiedy zauważył Agę w objęciach kolegi z drużyny.
Możecie być ze sobą, możecie być parą, ale się nie dotykajcie!
Kochajmy się... ale tak z osobna.

Szybko ubrał się w garnitur, żeby być podobnym do środkowego.
A co, liczył, że Aga ich nie odróżni?
Nie chciała być ze mną... Może to przez te ciuchy? Ubiorę się w garnitur i zobaczę co się stanie.

Zdążył za nim oni ruszyli i zaraz znalazł się przy samochodzie. Wszedł do środka jak gdyby nic, a oni tylko niepewnie odetchnęli.
Eeee... Jurij wziął przykład z Dody???

Zamiast jechać w to przyjemne miejsce musieli udać się do eleganckiej restauracji [a musieli tam, bo?... Nie mam pojęcia, może liczyli na to, że Jurija nie będzie stać na elegancką restaurację i się odczepi]  która znajdowała się prawie na drugim końcu stolicy Rosji.
Uparcie czytam “na drugim końcu Rosji” i widzę tę kolej transsyberyjską, zdążającą do Władywostoku...
Ja też :) No cóż, Lynnet Ridgeway i Simon Doyle uciekali przed Jackie aż do Egiptu...

Szczęśliwie dojechali i w trójkę udali się do środka. Wszystkie kobiety od dołu do góry zmierzyły dwóch przystojnych siatkarzy, jednak szybko się odwróciły, kiedy zobaczyły, że dwóch przystojniaków obejmuje dziewczynę.
Samojlenko, jesteś pipa, skoro nie tylko nie potrafisz spławić natręta, ale pozwalasz też, by obejmował twoją dziewczynę. Bierności Agniesi nie skomentuję nawet.
Ja nie wiem, ja to już nie mam słów *mikan spod biurka*

Zdziwiły się i z powrotem wróciły do plotkowania.
A miały o czym!
Teraz już na pewno!


Usiedli w dość ustronnym miejscu, przy jednym z okienek, które wychodziło na pobliski park. Wszystko wydawało się inne niż było w rzeczywistości.
Matrix się psuł.

Kelner przyniósł kartę, a dziewczyna nie bardzo rozumiejąc język rosyjski nic nie chciała zamówić.
Podkreślam na wszelki wypadek - Agnieszka nagle przestała rozumieć język rosyjski, od dawna mieszkając w Moskwie, studiując tam i pracując dla rosyjskich mediów. Obawiam się, że konieczna jest konsultacja u neurologa w trybie pilnym.
Z wrażenia zapomniała języka w gębie. A Jurij i Alek w trybie pilnym nauczyli się polskiego tylko po to, żeby móc się z nią porozumiewać. Bo nie wiem jak oni do tej pory z nią rozmawiali. Na migi?
Może po gruzińsku?

Pan z obsługi przyjął zamówienie i zaraz dwoje [dwóch] siatkarzy konsumowało posiłek. Nie spostrzegli jednak, że jedzą nie rosyjskie jedzenie, lecz.. francuskie. Agnieszka spróbowała jeden z „grzybków”. „Przeżuwając” dobrze zrozumiała, co chłopaki jedzą, jednak nie miała zamiaru im tego mówić.
Znaczy oni też nie rozumieli menu?
(Jak się domyślam, chodziło o to, że podano im ślimaki. Konia-zrzędę temu, kto wyjaśni aŁtoreczce, że jest to przekąska całkiem smaczna, dość powszechna NAWET w Moskwie ;) i nie wzbudza raczej grymasu obrzydzenia u dorosłych ludzi.) (zwłaszcza, że chłopcy w niejednym kraju byli ze swoją drużyną i z niejednego talerza jedli)
Coś im chrupało co prawda w zębach, ale kto by tam brał to do głowy.

No chyba, że byłoby to naprawdę potrzebne.
Znaczy? Jakaś intryga w stylu “Jurij, a wiesz, że właśnie zjadłeś ślimaka?”, Jurij blednie i puszcza pawia, oni w tym czasie wymykają się dyskretnie? Zostawiając mu oczywiście rachunek do zapłacenia ;)
Taka ostatnia deska ratunku, trzymała ją w zanadrzu.

-Jak w pracy? – odezwał się Jurij.
-Uhm, nie pracuję już – odpowiedziała.
-Jak to? – zapytał Alek.
-Wywalili mnie dzisiaj z pracy, bo byłam na chorobowym, a 2. maja, zobaczyli mnie na Waszym meczu o trzecie miejsce – odpowiedziała.
-Pewnie ta Emilia – odparli chórem.
*zgorszona* Jak koleżaneczki z klasy 5 b na przerwie!


-Przepraszam, muszę skorzystać z WC – powiedział Alek i poszedł do toalety.
Nie zapomnij napisać, czy za grubszą potrzebą.


Jurij nie marnował okazji i złapał jej dłoń. Położył ją na swoje kolano, a drugą, którą ona trzymała na stole zaczął całować.
-Wiesz, powinnaś być moja – odparł.
Zaśmiała się z tego, co powiedział.
I nic poza tym. Nawet nie zabrała ręki.
“Gdy rękę trzymałam na twoim kolanie, to miałam o tobie wysokie mniemanie”.
Dziwne, że Jurij rzuca się na nią dopiero w restauracji. Przecież sam na sam częściej przebywa z nią w domu, niż gdzieś na mieście.

Nie spodziewali się, że środkowy tak szybko wróci.
- To twoja wina, bo nie wiedziałam, że tak szybko wrócisz!
Po minie można było wnioskować, że udaje się na dłuższe posiedzenie.

Sytuacja, którą zobaczył nieco go poirytowała, ale też dała mu trochę powodów do zazdrości. Kobietę, którą naprawdę kochał całował i trzymał jakiś inny mężczyzna. Jednak nic nie powiedział, tylko z powrotem usiadł.
Tjaaaa... On mientki dydek, ona też nie lepsza - bezwolna lala, każą jej iść, to idzie, całować, to całuje, spać z kimś, to śpi... Pasują do siebie idealnie, ghrrrr!!!
Jakby poszła z innym do łóżka, poczułby zazdrość troszkę tylko większą, ot i wsio.


[W domu. Agnieszka się myje, Jurij z Alkiem (Ostapienką) przeprowadzają męską rozmowę]

-Alek, pomożesz mi w czymś? – zapytał Jurij.
-Jasne – odpowiedział. – Tylko powiedz, o co chodzi.
-Chcę zdobyć Agę. Naprawdę – powiedział.
-Wiesz, że teraz to niemożliwe, bo ona jest z Alkiem – powiedział.
-No to powiedz mi, jak mam robić, żeby ona zrozumiała, że ma być tylko moja – poprosił.
-Pokazuj na każdym kroku, że zasługujesz na nią, a ona na Ciebie – odparł.
-Daj jakiś przykład – znowu poprosił.
-Uhm, wybierzcie się na jakąś imprezę, to zapewne wtedy wezmą was za parę.
I co? Liczy na to, że jak opinia publiczna weźmie ich za parę, to Agnieszce nie będzie wypadało zaprzeczać?
No wiesz, z rodzicami Jurija to poskutkowało.
I pocałuj kilka razy, raczej nie będzie się opierać.

Wysyłaj jej kwiaty przez pocztę i tajemnicze liściki. Przy Alku rób takie rzeczy, jakich on nie robi – odparł.
Dłub w nosie. Drap się po jajach.
Chodź po domu nago i przekłuj sobie uszy.

-Dzięki – powiedział i uśmiechnął się.
Zaraz sam poszedł do łazienki, gdzie podczas ciepłego prysznica nucił coś wesoło, jak gdyby wiedział, że podstęp się uda. Chciał założyć rodzinę i nawet już znalazł tę odpowiednią dziewczynę. Położył się i zaraz usnął.
                       &n bsp;                      &nbs p;                     ~*~
Przepraszam za słownictwo ;d
Ah, jest! Jest, jest, jest!
(chcesz powiedzieć aŁtorko, że w którymś momencie wysławiałaś się nieprzyzwoicie?)
(tak, użyła słów “debilka” i “szmata”. Przepraszam, przepraszam, to się więcej nie powtórzy! *Kura szoruje usta szarym mydłem*)

    Zapowiadał się kolejny dziwny dzień. Siatkarze Dynama nie mogli spać, bo dalej nurtowało ich pytanie, dlaczego mieli tak słaby sezon.
Widzę ich, jak przewracają się w łóżkach z boku na bok, a gdy wreszcie zmorzy ich niespokojny, gorączkowy sen, zrywają się z niego z krzykiem i zlani potem...
Przychodzi Jurij na trening i mówi - wiecie co, nie mogłem zasnąć!
- Ja też!
- Ja też!
- Ja też !
ileś tam razy :D

Zwłaszcza ich trener doszukiwał się tego błędu, a przy okazji pomyślał, że może drużynie reprezentacji i klubu przydałby się psycholog.
*kuli się z przerażenia* Chyba nie...
YES!
Znał pewną dziewczynę, która zawsze pomagała zawodnikom.
*słabo* Nie, proszę. Nie...
YES! YES!

Postanowił zadzwonić do niej i porozmawiać na ten temat, jednak wcześniej musiał zdobyć numer jej komórki. Noc mijała jemu dość niespokojnie, nie mógł spać. Na szczęście ranek nadszedł dość szybko (PUK,PUK. Kto tam? To ja, ranek, dziś przyszedłem dwie godziny wcześniej! czas zmienili na letni, ot i wsio ;)), więc koło godziny dwunastej (to już nie ranek, to południe) mógł udać się do swojego „podopiecznego” i od niego wziąć numer do dziewczyny, którą miał zamiar zatrudnić jako psychologa.
Renia!!! Omujborze, Renia!!!
Nieeeeeeeeee!!! Nieeeeeeeee!!!
Taaaaaaaaaaak!!!

Wstał, wykąpał się i zrobił śniadanie dla siebie, żony i dzieci, które jeszcze spały. Z nerwów wziął kilka łyków kawy i zaczął się zastanawiać czy jest sens zatrudniać jakąś kobietę. Dobrze wiedział, że chłopaki będą na treningu się popisywać i nawet będą się na nią patrzeć ciągle, gdy ona jest zajęta przez środkowego – Alka Samojlenko.
No więc? Nad czym się jeszcze Waćpan zastanawiasz? Sam sobie odpowiedziałeś przed chwilą, że laska, zamiast pomagać, będzie tylko dezorganizować pracę drużyny...
Ale ona jest taka DOBRA, że te wszystkie małe “przeciw” nikną przy jednym wielkim ‘ZA”.

Czas do południa szybko „pobiegł”, więc już mógł pojechać do siatkarza.

[Trener odwiedza Agusię w mieszkaniu Samojlenki.]

-Słucham, w czym mam pomóc – powiedziała.
-Potrzebuję pilnie psychologa do kadry i klubu – powiedział. – Uważam panią za najodpowiedniejszą osobę, która byłaby w stanie mi pomóc.


Tak, kurwa, najodpowiedniejszą osobą na psychologa klubu będzie laska, przez którą żre się dwóch czołowych zawodników, która nie potrafi rozwiązać jakoś sensownie własnej sytuacji i która...
… która motywuje zawodników piwem i samą tylko swoją obecnością. Jebał pies specjalistyczne studia i wyszkolonych psychologów. Urodzi się taka jedna MerySójka i pozamiatane.

Zaśmiała się na myśl, że miałaby zostać pomocnikiem trenera.
A był to śmiech złowrogi. Niebawem to ja zostanę trenerem, ale ty tego jeszcze nie wiesz muhahahahaha

-Przepraszam, ale ja nie studiuję psychologii – powiedziała.
...nie ma stosownego wykształcenia i kwalifikacji, szmurwa chędożona wielokrotnie w kadź!!!

-Czyli pani odmawia? – zapytał ze smutnym tonem.
-Nie odmawiam, ale tylko mówię, jak jest. Nie wiem czy nadawałabym się na psychologa bez studiów – odpowiedziała.
Dobrze, że przynajmniej ona sobie z tego zdaje sprawę, skoro już z trenera robimy totalnego kretyna...
Ale nie odmawia :D
“- Umie pan grać na fortepianie? - Nie wiem, jeszcze nie próbowałem”

Chwilę później z żółtymi kubkami, w których była herbata przyszedł siatkarz. Trzy kubki postawił delikatnie na jasnobrązowym stoliku. Usiadł obok Agi, a po chwili wziął ją na kolana.
Tak, to jak sądzę daje obraz wyjątkowej dojrzałości ich obydwojga, a także sprzyja poważnym rozmowom o pracę.

-Ja sądzę, że mogłaby się pani nam naprawdę przydać – powiedział.
-A o co chodzi? – zadał pytanie.
-Twój trener chce, abym została psychologiem w reprezentacji i klubie – odpowiedziała, kiedy skończyła brać łyk ciepłej herbaty o smaku malinowym.
Brała go palcami, garścią i łyżeczką, a ten się uparcie wymykał.
Noskiem zaś smyrgała Aleksieja po szyi, dawała mu buziaczki w ucho i pieściła oddechem.

-Uhm, mi się to podoba – powiedział. – Zwłaszcza, że nie pracujesz już.- zamruczał jej do ucha - będziemy mogli zmienić samochód.
-A gdzie pani pracowała? – zapytał Włoch.
A rozmowa odbywała się, tak jak przy wywiadzie, w języku włoskim, jak mniemam?

-Pracowałam dla sportbox.ru i pewnej gazety – odpowiedziała, a po jej policzku spłynęła łza. – Ale nie chcę do tego wracać.
Zara, moment, ze sportbox.ru też ją wywalili? Przegapiliśmy coś?
Pewnie tak, do tego stopnia zszargała sobie opinię, że teraz nikt jej nie chce.

-O proszę, dziennikarka i psycholog w jednym – pochwalił ją, zanim wypił herbatę.
-Była dziennikarka – natychmiast poprawiła go.
I była siatkarka.
I żaden psycholog.
Skąd on, na litość bora, wziął to przekonanie, że ona w ogóle jest psychologiem?! Przecież nic nigdy nigdzie nie sugerowało... Chyba że mu się psycholog pomylił z Wujkiem Dobra Rada!

Jej chłopak nie szczędził czułości mimo, że siedział w jednym pokoju z trenerem.
Żesz kur... (wypikano). Jakby ktoś podczas rozmowy o pracę się tak zachowywał, zapropowałabym z miejsca wyjście do jakiegoś motelu i poszukanie łóżka, żeby sobie ulżyli i przestali się zachowywać jak dwa napalone małolaty. A później dałabym do zrozumienia, że ktoś, kto do tego stopnia nie szanuje rozmówcy, miernym będzie współpracownikiem, bo ma problemy z samodyscypliną. I wylałabym z miejsca.
No ale trenerowi TAK ZALEŻY na boskiej Agniesi, że wszystko zniesie.

-Ja dam pani czas na przemyślenie, a jeśli już pani wszystko sobie przemyśli to ja proszę o skontaktowanie się ze mną. Aleksej ma mój numer – powiedział. – A teraz do widzenia.
-Do widzenia – powiedziała para.
Szkoleniowiec wyszedł, a oni mogli znowu wrócić do swoich spraw. Aleksej nagle zrobił się cały blady, tylko nos miał czerwony.


-Kochanie, coś się stało? – zapytała troskliwie Gruzinka. (GRUZINKA?!) (Mam teorię: pochodzenie odmienia jej się wraz z fazą Księżyca)
-Ostatnio się źle czuje, jakoś mi słabo – odpowiedział.
Będzie białaczka?!

[Jadą do lekarza.]
Jak się okazało Aleksej rozchorował się na dobre, a wszystko przez to, że raz jak wracał z treningu przewiało go.
I z tego powodu mu słabo?! Mimoza!
Trener pipa, zawodnicy - gumki do majtek... za Stalina to by ich pogonili ze trzy razy dokoła Bajkału.

Został w samochodzie, a dziewczyna poszła do apteki, która jako jedyna w tym dniu była czynna.
W całej Moskwie. Ależ naturalnie.

Stała w kolejce do okienka, kiedy jakiś młody chłopak przepuścił ją, przy czym uśmiechnął się do niej szeroko i puścił jej oczko. Kupiła leki i miała iść do auta, kiedy ten sam mężczyzna zaczepił ją.
-Można prosić o autograf? – zapytał niepewnie.
-Nie jestem żadną siatkarką – odpowiedziała, po czym zaśmiała się.
A czy on tak twierdzi?
*słabo* Dzidu... podziel się tym zbiorkiem fejspalmów...
I ja parę poproszę...

-Ale jest pani dziewczyną Aleksieja Samojlenki – odparł.
Drodzy Czytelnicy, pytam Was absolutnie serio, czy prosilibyście o autograf dziewczynę swego idola/chłopaka idolki? Zakładając, że ta osoba nie jest znana sama z siebie, że jest tylko planetą krążącą wokół słońca?
I za chwilę może na jej miejscu pojawić się dziewczyna zupełnie inna?

-No fakt jestem, ale raczej mojego chłopaka wypada prosić o autograf, nie mnie – powiedziała.
-Ale mieć autograf dziewczyny wspaniałego środkowego to też przyjemność – powiedział.
-No to ja zapraszam do mojego samochodu, gdzie siedzi mój chłopak [jak podkreśla!], więc od niego pan weźmie autograf – powiedziała.
Skierowali się do samochodu, a chłopak nieśmiało poprosił o autograf, a siatkarz mimo wysokiej gorączki z uśmiechem dał swój podpis. Zaraz ruszyli do jego mieszkania, a gdy znaleźli się na miejscu od razu udali się pod numer 13.
Nie wstępując po drodze ani pod 12, ani pod 14.

[Agnieszka pielęgnuje umierającego na katar Aleksieja.]

Niespodziewanie szybko zaczęło się ściemniać na dworze. Dziewczyna była na rozstaju dróg. Serce podpowiadało, żeby została i zajęła się swoim mężczyzną, a dusza, żeby wróciła do domu,
Zawsze mi się zdawało, że człowiek waha się pomiędzy podpowiedziami serca a rozumu... no ale widzieliśmy już, że z rozumem u Agniesi krucho.

bo jeżeli nie wróci czeka ją długa i ciężka rozmowa z Jurijem.
ŻE CO?!
Jureczek najwyraźniej odgrywa tu rolę groźnego taty. Nie wiem, może adoptował ją, o czym aŁtorka zapomniała poinformować?

Wybrała głos serca. Siedziała i wpatrywała się w ulice, mieszkania i tłumy ludzi, którzy przechodzili tamtejszą częścią stolicy.
Cała Moskwa wybrała się na pielgrzymkę pod okna Samojlenki?
Zaraz, miała się zajmować Alkiem, a nie wyglądać przez okno.

Zaczęła się zastanawiać nad swoją przyszłością, nad tym jak ma wyglądać jej życie. Siedziała, myślała, aż [zwoje jej się przepaliły i umarła] ktoś położył dłonie na jej barki, a następnie delikatnie ustami muskał jej skórę.
Chciałam zauważyć, że Alek ma silny katar i ta wilgoć, to niekoniecznie musiały być jego usta...

-Kocham Cię – wyszeptał i przytulił się do niej.
-Idź spać, ja zaraz też się położę – powiedziała.

Wsunęła się pod kołdrę, a następnie przytuliła się do niego.
-Chcę, żeby było już tak zawsze – powiedział.
-Tak ciągle, codziennie. A teraz śpij kotuś – powiedziała i pocałowała go.
Tak nawiasem mówiąc, Drodzy Czytelnicy, nie wiem, czy zwróciliście uwagę, jak bardzo niewinna jest nasza aŁtoreczka. BoCHaterka owszem, sypia to z tym, to z tamtym siatkarzem - ale całe to spanie razem nie oznacza nic ponad niewinne przytulanki. W piżamkach.

Wtuleni w siebie usnęli. On śnił o wspólnej rodzinie, a ona.. o tym, żeby tak było zawsze. Tylko ona, tylko on.
On śni o wspólnej rodzinie, a ona nie chce dzieci...

Ach śpij, kochanie,
gdy Bierieżko łazi ci po ścianie,
w muchę bowiem zmienił się,
by was śledzić - któż to wie,
co zobaczy, czego nie...


Opko ciągnie się jeszcze przez ponad 140 rozdziałów, meandry akcji przypominają jako żywo “Modę na sukces” - Agnieszka zalicza kolejnych siatkarzy, w międzyczasie to schodząc się, to rozchodząc z Bierieżką... Prawdę mówiąc, nie interesuje nas to, więc koniec i bomba!
A kto żył długo i szczęśliwie, ten trąba.


Spod kremlowskich murów pozdrawiają:
Kura przepsijeuca tekdstuy beziewzrokewo, Dzidka naciskająca pedał z gazem, Gabrielle poszukująca kogoś, kto naszcza do mleka i Mikan zażywająca relaksu w bani,
a Maskotek zabójczo rąbie w kosza, siatkę i szczypiorniaka jednocześnie.

34 komentarze:

nowokaina pisze...

Chciałam tylko napisać, że blogasek już podlinkowany na wikipedii nie jest - był kilka dni temu (http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Jurij_Bierie%C5%BCko&diff=28336463&oldid=28197737), ale ktoś wziął i skasował.

kura z biura pisze...

Cholera, a miałam zrobić screena i zapomniałam...

Anonimowy pisze...

Dobre :D

Anonimowy pisze...

Ło matko sUodka... To jest straszne - wyobrażenie aŁtoreczki o świecie, znaczy :) A jej pojęcie o pracy przypomina mi jako żywo mój tekst z czasów przedszkolnych: "Jak już będę duża, to cały czas będę sobie brała urlop i nie będę musiała pracować" ;)
I jeszcze... Co ona ma z tym Alkiem - o ile ja się znam na rosyjskich imionach, zdrobnienie od "Aleksiej" to "Alosza", "Losza" i "Locha" :)

Anonimowy pisze...

Matko Borska, jakie to opko jest bezdennie głupie! Podziwiam Wasze samozaparcie.

Anonimowy pisze...

Ujmę to tak - uśmiałam się jak nigdy:). I na pyrkonowej prelekcji będę chyba pierwsza, żeby posłuchać więcej:D

Tuśka pisze...

"-Hey –odpowiedziała Polka.
Bardzo z polska wymawiając igrek." - pewnie się naczytała staropolskich xiąg i potem we własnym pamiętniczku pisała w stylu: "Historya Wyelyey Maryi Zuzanny i yey Yuriya".

"Jak zwykle wszyscy niechętnie zaczęli pisać jakieś artykuły.
Jakieś. Jakieś takie beblu beblu o niczym, zadane za karę przez złego naczelnego." - czymś trzeba zapełnić kolumny, a głupio po prostu wpisać "qwerty".

"Drogi Pamiętniku :]" - "Witaj, Agnieszko" - odpisał pamiętnik.

Odnośnie rozgrzewki prowadzonej przez boChaterkę i całego meczu - Marysie zawsze biją profesjonalnych sportowców na głowę przygotowaniem fizycznym. I biegają tak chyżo, że Bolt tylko siedzi i płacze, bo nigdy im nie dorówna.

Opko bardzo długie, a przy tym bardzo naiwne i bardzo gimnazjalne, a analiza wyszła pyszna :)

Anonimowy pisze...

"Zazdraszczam" boCHaterce opowiadania kondycji. Ja tu, cholera, biegam, ćwiczę i ogólnie staram się dbać o siebie, a nie potrafiłabym rozegrać 4 pełnowymiarowych meczów czterech różnych dyscyplin w ciągu jednego dnia.
Poza tym dzięki tej analizie mam teraz przed oczyma trójkącik - Jurij, Alieksiej i Aga leżących w łóżku i niewinnie się "przytulających" (nigdy nie myślałam, że mam skojarzenia, teraz wiem, że się myliłam). Co do łóżka dla trzech dryblasów - sądzę, że na moim by się zmieścili - ma wymiary 2,5 metra na 1,5.
Od tamtego tygodnia nic się nie zmieniło - dalej nie wiem o czym to opowiadanie jest, jedynie wzrósł mój podziw dla was. Przebiłyście się przez to opko, skomentowałyście je (i to sensownie, poza tym wygląda na to, że w przeciwieństwie do mnie nadążacie za tym opkiem) i rozbawiłyście mnie do łez (znowu!)
Gratuluję i dzięki składam :)
Silje

Anonimowy pisze...

Zabawne, aŁtoreczki wyobrażają sobie, że praca dziennikarza czy psychologa polega głównie na pogaduszkach przy kawie i nie potrzeba do niej żadnego przygotowania, a jednocześnie ich alter ego jest zwykle jedyną osobą, której tę funkcję można powierzyć.

Ewa

Burka pisze...

"AŁtoreczko: szkielety nie są seksowne. Nie."
Kurka, już nie przesadzajcie. Ona nigdzie nie pisze, że bohaterka jest "szkieletem", tylko, że jest wysoka i chuda. Nie wspomina też nic o jej seksowności. Jakby pisała, że bohaterka jest niska i pulchna, to byście pisały, że pulpety nie są seksowne? To prywatna sprawa każdego.

Anonimowy pisze...

Nawet nie potrafię sobie wyobrazić,ile musiałyście przecierpieć, by dokonać tych dwóch analiz (chapeau bas, i to tak konkretnie).
Ale jedno w tym dobre było: analiza długa i można się było porządnie uhahać :)
Armada jak zawsze w świetnej formie.
Mega dzięki!

Anonimowy pisze...

Będziecie na Pyrkonie?O której i kiedy?!!!Ja Was w programie nie widziałam! "Kiedy logika biega po łące" cos takiego w zeszłym roku było i było fajne!

Chomik

Dzidka pisze...

@Burka: OK, masz rację, że nie wspominała o seksowności boCHaterki. Mój komentarz był może troszkę na wyrost, ale z drugiej strony nie podoba mi się, że aŁtoreczki rozmaitej maści utożsamiają słowa "szczupła" i "chuda", co jest dość niepokojącym zjawiskiem. Dlatego zareagowałam.

> Jakby pisała, że bohaterka jest niska i pulchna, to byście pisały, że pulpety nie są seksowne?

Nie, bo boCHaterka nigdy nie jest niska i pulchna :) A szkoda.

Anonimowy pisze...

poraził mnie filmik o zólwiku... mysle, ze co poniektorzy do dzis maja z tego powodu traume i rzucaja sie na ziemie przy byle okazji... rany, oni tam tak gadali jakby te bobmy wybuchaly codziennie :)

Anonimowy pisze...

Renia!!! Omujborze, Renia!!!
Nieeeeeeeeee!!! Nieeeeeeeee!!!

Też myślałam o Reni!! I jeszcze mi się to opko o Szwajcarii i skoczkach przypomniało!
Jak to sobie mała Mary wyobraża pracę,sport i rozdawanie autografów...
140 rozdziałów...serio?
Przebrnęliście?!
Chomik

Anonimowy pisze...

Gdy tak czytałam to opko, to cały czas zalatywało mi 6 klasą podstawówki/pierwszą gimnazjum. Ta naiwność, niewinność, przytulanki, kotkowanie, rozwiązywanie problemów poprzez wyzywanie... Jakby akcja działa się na szkolnym korytarzu, a nie w świecie dorosłych. Pomijam to, że momentami nie wiedziałam o kim czytam, o którym Alku (bo było chyba dwóch...?) pomieszanie z poplątaniem.
Gratuluje że udało wam się przebrnąć przez to opko i wyłuskać jakiś sensowny komentarz. ;)
pozdrawiam, Chrabo

Anonimowy pisze...

"Taaaa, już nie mam siły komentować tego głębokiego przekonania, że redakcja działa tylko wtedy, gdy naczelny jest na miejscu i osobiście nadzoruje podwładnych."

Niestety, muszę w jednym miejscu zgodzić się z aŁtoreczką, która przypuszczalnie nie ma takich doświadczeń, lecz intuicja jej nie zawiodła:
PRACOWNIK DZIELI SWÓJ URLOP NA DWIE KATEGORIE: URLOP WŁASNY I URLOP PRZEŁOŻONEGO.
Ichniejszy naczelny to szczwany lis: wie, że będą się pod jego nieobecność... walcować... w pracy, zatem udzielił im urlopu i z ustawowych dwudziestu sześciu już im urywa...

Anonimowy pisze...

Opko przecudnej opkowej urody. Dawno się tak nie ukwikałam, ja przy nim właśnie, ale nie dałam rady przeczytać tego za jednym razem. Za dużo emocji. :)

Kuro, wielbię cię za cytat o Rubieżach.

Brzydka i wredna Polka

Spathyphila pisze...

"Ach śpij, kochanie,
gdy Bierieżko łazi ci po ścianie,"

Ta wizualizacja... kwik.
Cała analiza była cudna, super siatkarzo-psychologo-redaktor Agnieszka Sue koszmarna. Poziom wiedzy o świecie aŁtoreczki jest... niepokojący.

...A Feliksa mi do tego tFForu nie mieszać, no!

kura z biura pisze...

@Anonimowy: co do urlopu, ok, wiadomo, że jak kota nie ma to myszy harcują, ale naprawdę wyobrażasz sobie, że na czas urlopu szefa cała firma też ma wolne? A nie mówimy tu o małej, paroosobowej firemce, która realizuje jakieś zlecenia i ew. może sobie tak ustawić terminy, by ten urlop im nie kolidował, ale o gazecie, która wychodzi codziennie i codziennie musi mieć świeży materiał! Albo i nie gazecie, bo na początku przecież wspomniała, że znalazła pracę dla RTR Sport, telewizji, tylko później zapomniała o tym i opisywała tę pracę , jak pracę w redakcji gazety.

Dzidka pisze...

Urlop urlopem, ale ten szef daje im wolne za każdym razem, kiedy ma coś do załatwienia poza redakcją!

kura z biura pisze...

No po prostu - nie ma nauczyciela, nie ma zastępstwa, idziemy do domu ;)

Anonimowy pisze...

To opko jest tak cudowne, że do pełni szczęścia brak mi tylo plującej się ałtoreczki ^^
Rinoasin

Anonimowy pisze...

To ja. Anonimowy od Urlopu.
To był żart.
(Tak, chyba muszę to napisać, bo pomyślicie, że trzymam stronę aŁtoreczki, lub wręcz też popełniam podobne farmazony).

Anonimowy pisze...

Ja na prawdę nie wiedziałam, że można pisać takie rzeczy O.o aŁtoreczka jak widzę bardzo płodna, niestety na tym się kończy. I proszę, bardzo proszę, nie wracajcie już do tej historii! Niech was nic nie podkusi!
Analiza jak zwykle mistrzowska :)

Anonimowy pisze...

Heheh. Może i głupi i naiwny tekst, ale pięknie pokazuje marzenia nastolatki. Być najlepszą w wielu dziedzinach, być pożądaną przez wielu mężczyzn i móc z tego korzystać. Ja też zawsze marzyłam o tym żeby mieć więcej niż jednego faceta. Autorka może nie wie o co chodzi do końca z tym seksem, ale widać, że już wykazuje podobne podejście. W końcu co dwie główki to nie jedna. Szkoda, że się nie da tak, żeby również mężczyźni byli z tego zadowoleni. Chyba, że się trafi na faceta, który lubiłby cuckold. Tak, to by było dobre, bo sama się dzielić swoim facetem wcale bym nie chciała. Tylko dla mnie swoboda, a on ma być wierny. Wiem, że to egoistyczne, ale co zrobić. Marzyć, fantazjować zawsze można. Spełnić marzenia już niekoniecznie.

Anonimowy pisze...

"Dziesięć blaszek ciasta po tygodniu w pociągu?"

Da się zrobić - taki piernik czy inny miodownik spokojnie tydzień wytrzyma, a jeszcze nabierze smaku.

"Ach śpij, kochanie,
gdy Bierieżko łazi ci po ścianie,"

Za mojego dzieciństwa śpiewało się tak:

"Ach, śpij, kochanie,
kiedy robak łazi ci po ścianie,'
A ja wezmę wielki kij
I robala walnę w ryj,
A ty sobie smacznie śpij".

(i bardzo a propos, zważywszy na nachalne zaloty Bierieżki do dziewczyny kumpla. Niestety, obawiam się, że wynika to z wciąż obowiązującego przekonania, że kobieta zawsze musi być cnotliwa jako ta lilia. Może i miałaby ochotę pokombinować z dwoma (trzema? czterema?) siatkarzami naraz, ale gdyby sama to zainicjowała, od razu stałaby się dziwką i szmatą. Dlatego to chłopcy muszą się do niej dobierać, ona może co najwyżej nie protestować)

A analiza pierwoszoklaśna, niewykluczone, że to moja ulubiona ze wszystkich do tej pory. Bardzo lubię opowiadanka sportowe - może ze swoistej perwersji, bo na codzień nie trawię sportu zawodowego, a może ze względu na efekt komiczny zjawiska "jak gimnazjalistka wyobraża sobie pracę, rozrywki, romanse i w ogóle życie dorosłych". Więcej takich!

Anonimowy pisze...

W niezanalizowanych rozdziałach opowiadanka można natknąć się jeszcze np. na takie perełki:

"Pocałował ją, a ona coraz bardziej namiętnie i uczuciowo oddawała pocałunki. Jednak oby dwoje nie byli jeszcze na to gotowi, chcieli na razie być ze sobą, jak normalna para, jak dwaj nastolatki."

Ładna rzecz. Samojlenko ma, o ile dobrze guglam, 26 lat, a chce być z dziewczyną "normalnie, jak dwaj nastolatki".

"Koło godziny 22 byli na miejscu, zmęczeni, ale szczęśliwi. Weszli do mieszkania i od razu bez żadnych problemów zaczęli się całować. Tak bardzo pragnęli własnego ciepła, szczęścia, miłości. Szli tak do sypialni, ale kiedy wylądowali na łóżku zasnęli wtuleni w siebie".

Aż chce się sparafrazować kwestię Pandory ze "Szczerych wyznań Adriana Mole'a":

"O nie, mój drogi. Żadnego seksu - jestem Gruzinką... znaczy, Polką... Rosjanką... oj, spieprzaj!".

No i mój absolutny faworyt:

"Nie chciała już go znać, miała dość jego głupich gatek."

Anonimowy pisze...

Oprócz tego, że analiza tego tekstu jest jedną z Waszych najlepszych, chcę także powiedzieć pewną zupełnie zaskakującą i niszczącą umysł informację... AŁtorka rzeczonego bloga, jest... Dziennikarką. No tak. Zdarza się. Nie wiem jak Was, mnie to absolutnie rozbiło.

Anonimowy pisze...

Jestem czytelnikiem dochodzącym i dotychczas nie zdawałam sobie sprawy z tego, że powstają "opka" o sportowcach. Powyższy przykład uświadomił mnie o tym w dość drastyczny sposób. Musiałam lekturę rozłożyć raty, bo przyjąć takiej porcji bzdur na raz chyba nie dałabym rady (nawet trochę się rymło), co zresztą widać po odstępie czasowym pomiędzy opublikowaniem analizy, a moim komentarzem. Wyobrażam już sobie fanfic o zachowujących się jak guwniorze czołowych snookerzystach (zwykle 40+)...

Korodzik pisze...

Przy szefie "zakręconym jak Diabeł Tasmański" parsknąłem jedzeniem...

Anonimowy pisze...

Powiem szczerze, że przypadkiem trafiłam na Waszą analizę i jestem wręcz zachwycona!
Idealnie skomentowaliście to absurdalne opowiadanko o wielkiej miłości polsko-rosyjsko-gruzińskiej dziennikarko-siatkarko filolożki (która nie znała włoskiego i angielskiego, choć po włosku się dogadywała, a rosyjskiego nie do końca rozumiała) do kilku rosyjskich siatkarzy w okowach długiej (jak się okazało) wojny w Gruzji czy Osetii Południowej (już nie pamiętam!:P).
Samego powiadania nie chce mi się komentować, bo jest żałosne. Stylistyka, gramatyka, interpunkcja, ortografia aŁtorki - leży. Niby taka wielka pani kibic Dynamo Moskwa, ogólnie siatkówki? Błagam. Siedzę w tym sporcie od lat i widać, że pomimo prób ukazania swoim czytelnikom swej domniemanej siatkarskiej wiedzy - poległa na tym gruncie.
Sama aŁtorka faktycznie jest redaktorką w jakimś serwisie sportowym. Często widuję jej posty/komentarze, które widnieją pod wieloma postami na Facebooku. Panna ta ubzdurała sobie, że Maxim Mikhalylov, atakujący i kapitan reprezentacji Rosji, jest jej bratem, co oczywiście jest bzdurą. Próbowała go wielokrotnie oznaczyć na Facebooku jako brata, aczkolwiek za każdym razem (biedny) Maxim odrzucał jej propozycję zostania rodzeństwem. Delikatnie pisząc - dziewczę ma nierówno pod sufitem. Poza tym, czy dziennikarz/redaktor nie powinien umieć dobrze pisać? Z tego co widzę, ta sztuka nie wychodzi jej zbyt dobrze.

Polecam przeszperanie sieci w celu znalezienia podobnych opowiadań, w których hotki (hotki - dziewczyny, najczęściej w wieku 13-17 lat, których idolem jest siatkarz/siatkarze/drużyna/reprezentacja narodowa. Hotki postrzegają siatkarzy jako "ciacha" i są oni obiektem ich marzeń. Często "molestują" siatkarzy po meczach /np. o fotki czy autografy, ale także wyznają miłość/ lub uzewnętrzniają swoje pragnienia za pomocą niezbyt zgrabnie ujętej opowieści fan-sport-hot-fiction, którą przedstawiają na blogu. Aktywne na Facebooku, często komentują posty na oficjalnych profilach znanych siatkarzy, dołączając do wypowiedzi emotki ":*" i znaczki "<3") opisują historię zwykłych dziewczyn, które uwielbiały siatkówkę, i nagle poznały swojego siatkarskiego idola, który zakochał się w nich na zabój. Cóż to za historie! Najpopularniejszymi siatkarzami, którzy są obiektami westchnień hotek, są Bartosz Kurek (nomen-omen obecny zawodnik Dinamo Moscow), Zbigniew Bartman (Asseco Resovia Rzeszów), Michał Kubiak (Jastrzębski Węgiel), Piotr Nowakowski (Asseco Resovia Rzeszów), Michał WIniarski (PGE Skra Bełchatów). Mam ochotę ponownie przeczytać Waszą analizę siatkarskiej opowieści, napawać się waszymi zjadliwymi komentarzami ;)
Pozdrawiam serdecznie!

Anonimowy pisze...

A najgorszy jest fakt, że ta sama dziewczyna pisze dla jednego z portali siatkarskich i ostro krytykuje błędy zrobione przez redaktorów na innych stronach :D

Anonimowy pisze...

Łeeeeee, jej blog już nie istnieje, a chciałam sobie poczytać więcej tych bzdur :c ... Po prostu nie wierzę, że to pisze dorosła (!) osoba, która do tego na serio jest dziennikarką sportową (!) i, niby, wielką fanką siatkówki. To już ja myślałam, że JA bywam czasami infantylna i naiwna, ale boCHaterka bije mnie w tym na głowę.

BTW, o co chodzi z tymi hasłami/kodami, którzy ludzie tu często wypisują pod swoimi komentarzami?

MaiCroft