sobota, 19 lutego 2011

80. Honor łowcy i podmioty szatana, czyli yaoi o długich zębach (1/2)


Przed Wami nowy anal... tfuzgińprzepadnij, chciałam rzec: nowa analiza. Tym razem śliczny niczym panienka łowca kontra niesparklacy wampir. Uczciwie przyznajemy, że od pewnego momentu cięliśmy tekst bez litości. Yaoi, podobnie jak niemieckie porno, bawi przez jakiś czas, ale w większych dawkach robi się po prostu nudne;)
W imię Bora, indżoj!
Analizują: Sineira, Suin i Kura.

Krew wampira

Nowe opowiadanie, tak jak już wspomniałam w czwartek, wena żyć nie daje :P
Jak owsiki.
A to niedobra wena, jeszcze zechce kiedyś zabić.

Ach, no i początek jest nudny, wiem...
Ach, no i aŁtoreczka się tradycyjnie kryguje, znamy to...

***
Pewien młodzieniec, o oczach przypominających morskie głębiny i blond włosach sięgających mu do łopatek, przedzierał się przez las.
Pierwsze zdanie, a już urzekła mnie Twoja historia.

Na plecach miał przewieszoną na ukos pochwę, w której znajdował się miecz. Do pasa przypięte miał sztylety, których końce zostały wykonane ze srebra.
Które końce? Te do trzymania, czy te do ciachania?
Czubeczki zapewne. Takie srebrne tipsy. Będzie robił "dziab, dziab".

Któż to jest, zapytacie?
Królewna Śnieżka? Wróżka Semira? Gajowy Marucha???
Romualdo szukający Fantaghiro?
Oby nie Geralt, bo nie zdzierżę.

Czy wystarczy wam odpowiedź łowca?
Obojętnie czyja, byle sensowna. Łowiec, niestety, jakoś milczy. Być może szuka dwukropka.
Nie, ona chciała powiedzieć "łowca". Łowiecka znaczy, tak po góralsku.
Beee, beee, beee, kopytka niosą mnie.

Ale nie byle, jaki 
Tymczasem przecinek hasa, jak chce, a kropka poszła na piwo.

Nie łapie elfów, chochlików czy innych magicznych stworzeń. Bo tacy właśnie łowcy, nie powinni zwać się łowcami [ino łowieckami]. Nic nie znaczą dla świata magicznego, dokładnej tyle samo, co naciągacze, czy też handlarze. Bo cóż taki łowca zrobi z ślicznym elfem, rusałką czy skrzatem? No, nic innego jak sprzeda na czarnym rynku, jako niewolnika.
Eno, dla ślicznego elfa, czy rusałki, to znalazłabym jeszcze inne zastosowanie.
Ja też... <pogrąża się w rozmarzeniu>
Skrzat się poczuł niedoceniony.
Cholera, wykrakałem?

Ale łowcy wampirów są w niektórych krainach niemal czczeni! Bo,przecież, nie jednemu marzy się kariera pogromcy tych krwiożerczych stworzeń, ale nie każdy może nim zostać.
Nie jednemu, ale dwóm? Wot smatri, kakaja szpacja zdjes iz żopy wyskacziła.

Tylko Ci, którzy urodzą się we właściwych rodach, w których od pokoleń przekazywane są geny i umiejętności łowców, mogą się na nich szkolić. Bo co przyjdzie po marnym chłopie, który będzie świetnie władać mieczem [chyba cepem bądź kłonicą...], a nie rozróżni krasnoluda od wampira?
Zaiste, różnica jest niemal niedostrzegalna. Gdyby nie broda, nikt by jej nie zauważył.
Ekskjuze mła. Jak można nie odróżnić krasnoluda od czegokolwiek?!
Jest to możliwe w momencie gdy leżysz na ziemi, starając się zrozumieć, jakim cudem dałaś się namówić na wypicie drugiego litra tej cholernej wódki. Sama.
Raczej krasnoludzkiego spirytusu;)

Nie będzie potrafił stwierdzić, który z tych krwiożerczych stworzeń jest na głodzie [noo, krasnolud na głodzie, to musi być coś strasznego!], a który niedawno napoił się krwią z rychłego człeka?
Rychły człek to ani chybi goniec królewski albo inny sprinter.
Zwany dalej fast food.

Nie rozróżni wampira czystej krwi od tego zamienionego w niego...? ...Wielokropka?
Hahaha, pamiętasz analizę o wapirzycy z wielokropkami? Czyżbyśmy znaleźli... niezawodny... sposób na rozpoznanie krwiopijcy? Suin, widzisz koło siebie jakieś... wielokropki?
Po kropkach ich poznacie je.
Tańczący z wielokropkami. Zaczyna się... aaaaa!

Tylko dzięki instynktom przekazywanym przez dziada i pradziada, łowca może nazwać się łowcą.
Babka i prababka nie mają już takiej mocy.
No nie, po babce zostaje się łowczynią, to logiczne przecież.
Tylko dziad i pradziad nauczą Cię poprawnej wymowy słowa "łowca".

Wracając do młodzieńca, natrafił on właśnie na trop. Nie był pewien, czy dobrze robi, idąc do miejscówki tak potężnego wampira w pojedynkę.
Niestety, spieszył się na InterCity i miejscówka była mu niezbędna.

No, ale honor złotowłosego wygrał.
Przepraszam, wybaczcie, MUSZĘ to tu wkleić. Bo skoro wygrał HONOR...
*Demonstracyjnie zasłania link czerwonym kwadracikiem.*

Pierwsza prastara zasada łowców brzmi,- "Z potworami chłeptającymi krew, walcz sam. Łowca musi umieć radzić sobie w pojedynkę!"
Na tych, co ssą, można już "kupą, mości panowie!".
"Z potworami chłeptającymi krew, walcz sam." Lans przede wszystkim!

Młodzieniec przyspieszył kroku, dzięki swoim zmysłom, zwinnie omijał gałęzie. Wypiął pierś, chcąc dodać sobie w ten sposób otuchy, lecz co ona da?
A biuścik miał całkiem-całkiem...
Legendarne 75 B.
Dzięki zmysłowi smaku, żadna gałąź nie zdzieliła go w pysk. Wspomagał się również piersiami.

Właśnie zmierza prosto do paszczy jednego z pierwszych wampirów, które pojawiły się na ziemi  A te, są niewyobrażalnie silne. Potrafią jedną ręką powalić trolla, a dwoma, z dodatkiem magii,- smoka.
A nogą strącają bogów z ich chmurnych tronów. Łopot ich powiek wywołuje burze, gazy powodują wielodniowe wichury, a wielkie ulewy to... eee... zostawmy ten temat.
A kopniaków z półobrotu uczyły samego Chucka Norrisa.
Gdy do całego rytuału dołączą również czarowanie nogami, na chwilę przyjmują legendarną formę Yennefer.

Przełknął głośno ślinę, gdyż zaczynała mu zalegać w gardle. „W co ty się wpakowałeś”- pomyślał ze smutkiem.
Sądząc z objawów, w próchnicę (wersja optymistyczna) lub raka krtani (wersja mniej optymistyczna).
Nie trzeba było pić z krasnoludami podczas gry w karty. Tak to się kończy.

Doskonale wiedział, że polegnie w tej walce, może i był bardziej zwinny niż rusałka, władał mieczem lepiej niż nie jeden krasnolud.
Lepiej niż nie jeden, JEDYNY krasnolud, który używał miecza, zamiast uświęconego tradycją topora. Z czego NIEJEDEN krasnolud miał ubaw po pachy.

Mimo swojej filigranowej budowy, siły posiadał tyle, co smok, a może i półtora ,Ale co to mu da? Walka z doświadczonym wampirem to skazanie na śmierć.
A ta smocza siła brała się chyba z magicznych dopalaczy, bo filigranowa osoba może być ewentualnie silna... jak na filigranową osobę.
Jednak nie pił z krasnoludami, to musiało być coś znacznie mocniejszego, skoro uważał się za tak silnego.
Grzybki. To musiały być grzybki.

Czemu więc, ów młodzieniec tak gorliwie dąży do siedziby wampira? A i tu, też ma uzasadnienie. Druga pradawna niepisana zasada łowców,- "Gdy wyczujesz bestię, duma Twa nakazuje walki na śmierć i życie, z owym potworem. Zakazane patrzenie Ci, czy to wampir, czy wilkołak. Walcz, dla dobra istot niewinnych."
Patrząc na prastare zasady łowców zaczynam się zastanawiać, jakim cudem choć jeden z nich przetrwał. No, podobno głupi mają szczęście.
Walcz na ślepo? Z bazyliszkiem czy Meduzą to by jeszcze przeszło, ale z wampirem?
Te zasady przypominają mi o pewnej kaście, która też walczyła ze stworami wszelkiej maści. Lecz nie nazywali się łowcami, a paladynami. Też nie błyszczeli inteligencją.

Nie może się postawić temu przepisowi.Ojciec szkolił go od dzieciaka na łowcę, a matka wpajała moralne zasady. Niewolno mu tego zlekceważyć.
Bo pójdzie w niewolę.

Z tymi myślami przebił się przez gąszcz krzaków i wybiegł na polanę. Tuż przed nim znajdował się ogromny zamek. Bluszcz obrastał wieże, ale nie był on zaniedbany. Wręcz przeciwnie.
Listki miał umyte i opryskane nabłyszczaczem, łodygi podwieszone na strategicznie rozmieszczonych podpórkach, korzenie podsypane nawozem.

Na dziedzińcu znajdowały się place różnobarwnych wypielęgnowanych kwiatów, a pośród nich ogromna fontanna.
Mogę chyba w końcu zdradzić wam imię młodzieńca, zwał się Hermo Clanthe...
Rozumiem, że fontanna udzieliła pozwolenia?
Pozwolenia udzieliły kropki.

Nieznośna ślina, znów zaczęła zalegać mu w gardle, lecz teraz jak na złość, nie potrafił się jej pozbyć.
Tak zgęstniała. Siądźmy spokojnie, poczekajmy, udusi się chłopaczek i będzie po opku.

-Psia krew.- szepnął do siebie.
Motyla noga! - dodał dla wzmocnienia efektu.

Przypomniał sobie zasady wpajane przez matkę,- Łowca musi być niewidzialny, ofiara zaatakowana z znienacka.
Znienacek leży koło Nienacka, tuż obok Nacka. Rzut beretem stąd.

Daje to wielką przewagę, a ta teraz Hermo jest potrzebna do wygranej.
Natomiast przy innych okazjach do wygranej nie jest wcale potrzebna. Ani trochę.

Cicho niczym kot, wbiegł do zamku. Korytarze pokonał niezauważony. Było coraz ciemniej. Nic dziwnego, miejscówka wampira  Zazwyczaj w nich panuje nieokiełznany mrok.
Dziki, rozbuchany i powarkujący z cicha.
Mroczne siedzenie w nocnym ekspresie. Z mięsem.

I tu też jest potrzebny koci wzrok, a łowcy go posiadają. Kolejny dowód, że chłop nie może stać się pogromcą wampirów.
Ino baba.

Woń potwora, była coraz bardziej wyczuwalna. Tyle, że zapach, jaki wydzielają wampiry, wbrew pozorom nie śmierdzi, jest nawet przyjemny.
Zapach nie śmierdzi, smród nie pachnie, aŁtorka nie bredzi.
Zapach rozkładającego się ciała ze specyficzną słodyczą osiadał na skórze.

Delikatny i niedrażniący, to właśnie, dlatego tym bestiom tak łatwo się ukryć. Ale zapach nie zmyli Hermo, szkolonego od kołyski, na łowcę.
Młodzieniec siedzi w tej branży od dziesięciu lat, a ma zaledwie siedemnaście  Łatwo jest obliczyć, jego wiek, gdy zaczął zabijać te krwiożercze potwory.
Jego wiek równy jest licznie nieprawidłowo użytych przecinków, pomnożonej przez współczynnik nieokiełznaności mroku i podzielonej przez wskaźnik wyczucia językowego przeciętnej blogaskopisarki.

Hermo skupił się,opanował bicie serca do minimum [po czym zemdlał], tak, by był niewyczuwalny dla wampira. Nadstawił ucha, chcąc wyłapać jakiekolwiek dźwięki dochodzące z pokoju. Nic, czuł tylko słodki zapach bestii w ludzkim wcieleniu.
W jedną rękę złapał sztylet. Pewnie i nie wydając jakichkolwiek dźwięków stanął w progu. Miał teraz widok na pokój skąpany w mroku.
To się, kurde, napatrzył.

Pomieszczenie wykonane było bardzo stylowo, wielkie łoże z baldachimem,puszysty malutki dywan i parkiet. Ale nie miał czasu na ocenianie wnętrza.
Z żalem stłumił swój instynkt dekoratora.

Zlokalizował potwora,- siedział przy biurku tyłem do młodego łowcy. Co chwilę podnosił kielich do ust z czerwoną cieczą.
Taaa, usta z czerwoną cieczą, jak jogurt dla dzieci z cukrem.
Pił łapczywie, więc mu się przelewało.
Trenował "podnoszenie hantli na mokro".

Hermo wiedział po zapachu co to za napój,- ciepła krew z młodej dziewicy.
Może mi ktoś wyjaśnić, w jaki sposób defloracja wpływa na zapach krwi?
Ale w trakcie, czy po?
Może owa młoda dziewica wisiała gdzieś obok z kranikiem w...?

Nie zastanawiając się wiele, rzucił sztyletem zakończonym srebrem w głowę bestii.
Potwierdzając w ten sposób moje wcześniejsze odczucia co do inteligencji przeciętnego łowcy.
"Nie zastanawiając się wiele" - paladyn, tylko oni tak mają.

Już myślał, że trafił, lecz broń została złapana w prawą dłoń wampira.
Do uszu łowcy dobiegł kpiący śmiech.
- Wy, łowcy jesteście tchórzami. Atakować z ukrycia?- mężczyzna się nie odwrócił, dalej pozostawał w swojej pozycji.
Gęsta ślina znów zalegała w gardziele Hermo. No i znów nie mógł jej przełknąć.
A może to zapalenie zatok połączone z anginą ropną? Idźże, chłopie, do medyka, ino co rychlej!
A tam, nadstaw szyjkę, co tam Ci zalega, wampir wychłepcze. Po to przecież przyszedł, wszystko inne to ściema. Zabije go anginą!

-A wy, wampiry, podmioty szatana, jak atakujecie swoje ofiary?
Od tyłu, hehehe.
Podmioty, znaczy seme? To szatan występuje jako uke???
Mały, słodki, niewinny diabełek.

Pod osłoną nocy, która nie jest przyjacielem żadnych pożytecznych stworzeń.
W tym momencie sowy i nietoperze popełniły zbiorowe samobójstwo.

Tylko my łowcy oraz wy wampiry, no i nie zapominając jeszcze o wilkołakach i kotołakach mamy możliwość widzenia w mroku  Nie nazwiesz tego tchórzostwem?- młodzieniec wyprostował się dumnie i opanował drżenie ciała.
Faktycznie, widzenie w mroku trudno nazwać tchórzostwem. Podobnie jak nie sposób nim nazwać np. dwudyszności, echolokacji czy dobrego węchu.

Wampir nie może zobaczyć, że chłopak się boi. W końcu chodzi tu o honor! Honor łowcy!
His other honor?
Nie uprzedzaj faktów...

wampir zaczął odwracać się powoli.
Hermo zdziwił się niemało. Jak to możliwe, że ponad czterotysięczny wampir zachował tak przystojną twarz?
Znaczy co, jest limit przystojnych twarzy w populacji wampirzej? Cztery tysiące przystojniaków, a wszystkie ponadliczbowe muszą być pasztetami.
A jej aby nie chodziło o wiek?
Zapewne, ale TEGO akurat nie napisała.

Czerwone rubinowe oczy spoglądały na młodzieńca z kpiną, blada skóra kontrastowała z długimi czarnymi włosami. Istny pan ciemności.
- Jak Cię zwą?- padło pytanie z ust wampira.
-Na co Ci ta wiedza?- zapytał chłopak nieufnie, wyciągną posrebrzany miecz z pochwy, która znajdowała się na jego plecach i przyszykował się do ataku. W końcu udało mu się przełknąć tą [tę!] ślinę.
Brawo, Hermo, dokonałeś tego wreszcie! Braaawoooo!!!

 Spojrzał dumnie w oczy wampira. Usłyszał znów ten sam, przerażający śmiech.
- Po to, bym wiedział jak nazwać butelki z Twą krwią.- Hermo wciągnął łapczywie powietrze.
Oooo, nowoczesny pan wampir ma lodówkę!
Piwniczkę winną. Znaczy, krewną.

-Oj, nie musisz się martwić. Wystarczy, że ja twe prochy nazwę „kupa łajna”.- „Honor, duma, honor, duma ”- młodzieniec powtarzał sobie te słowa jak jakieś zaklęcie.
Niczym rasowy członek ONR czy inny kolega naszej ulubionej NJN.
Ząb, zupa, dąb...

Odpowiedział mu śmiech  Ten cholerny drażniący śmiech!
-Twój charakter podoba mi się coraz bardziej.- kpiący uśmiech pojawił się na nieskalanej żadną blizną twarzy.- Honor najważniejszy ? Jakie to żenujące. Bo wiesz, gdybyś padł mi pod stopy, puścił bym cię z życiem.-odpowiedziało mu parsknięcie.
- I co jeszcze? Mam ci całować nogi i gadać jaki to ty jesteś wspaniały? Przynosić kolejne ofiary?- pytania aż ociekały sarkazmem. Młodzieniec ściągnął brwi. Po skroni popłynęła mu kropla potu.
Sarkazm męczy.
Nie, to z tych pytań tak mu ociekło.

- Masz niewyparzony język. Wiesz, do kogo mówisz? Jestem księciem nocy  Unaka Ansbasch. 
Amerykańska góra w niemieckim mieście. Tyz piknie. To jak nazwać córkę Gubałówka Londyn.
Podejrzewam, że imię "Unaka" miało brzmieć jako-tako po japońsku.

"O kurwa!"- pisnął w myślach, gdy tylko usłyszał imię przeciwnika.
[Piiiip!] Myśli mu ocenzurowało?
Cenzura martwi się o jego zdrowie, coby nie umarł ze śmiechu.

To o nim piszą w starych zwojach łowców, to o nim mama opowiadała na dobranoc, to go ojciec Hermo nakazał się bać... Bo to on, pierwszy wampir, zamieniony przez zdradę, którą popełnił u aniołów. Został zesłany na ziemię, jako demon... To jemu dokucza ciągła, nieustanna żądza krwi... To właśnie jego dzieci, "wampiry czystej krwi" chodzą po ziemi.
Była jeszcze druga odmiana, powstała w wyniku zdrady popełnionej u demonów. Gubałówka Londyn została zesłana na ziemię jako anioł, a jej dzieci to "wampiry krwi nieco zafajdanej".
Zaczynam się gubić w tych relacjach międzyrasowych. Co ma demon do wampira?

- Boisz się.- mruknął wampir z tym przeklętym uśmiechem.- Czuję stąd drżenie Twojego ciała...- zaśmiał się lodowato po czym wstał z krzesła i zrobił dwa kroki w kierunku młodzieńca. Ten zaś cofnął się w obawie, że wampir może coś mu zrobić.
Na przykład pokazać mu swój honor.
Potężny zaiste, jak na wampira starego rodu przystało.
A może to wampir starego rodu jak to było w "Blade"? Im starszy tym mniej potrafi?
"(...) Choć u mnie broda siwa, jeszczem niezganiony,
Czosnek ma głowę białą, a ogon zielony.
Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy,
Tym, pospolicie mówią, ogon jego twardszy;

I dąb, choć mieścy przeschnie, choć list na nim płowy,
Przedsię stoi potężnie, bo ma korzeń zdrowy."
(Kochanowski)

- Strach jest takim uczuciem, że tylko ono Ci mówi, że jeszcze żyjesz. To strach wyznacza człowieczeństwo.- odpowiedział szybko, lecz jednak się bał... Okropnie. Zrobił parę kroków w tył i natknął się na ścianę. Przeklął cicho, nie ma odwrotu.
Spojrzał się ostro na wampira, z jego morskich tęczówek biła pewność siebie. "Życie, albo honor, wybieram honor."
A ja wybieram kwadrans radosnego rechotu.
Ta jego pewność tak cudownie wyeksponowana, zwłaszcza podczas cofania się.
I ten honor:D
No co? Wycofuje się na z góry upatrzone pozycje! Taki manewr strategiczny.

Wampir z kpiną przyglądał się, jak młodzieniec zaciska dłonie na rękojeści swojej broni.
- Srebro.- rzucił zdanie wyrwane z kontekstu.- No tak... Jedyne co może nas zabić... Sztych ze srebra... Ale wiesz, ludzie nazywają mnie "ojcem ciemności"', myślisz, że srebro mnie zabije?- brwi wampira uniosły się do góry. Nie miał czasu na dłuższy wywód, gdyż młodzieniec rzucił się na niego.
Błyskotliwa inteligencja. Doprawdy, on chyba przyszedł do zamku wampira w tym samym celu, w którym kowboj zaglądał do dziupli;)
I znowu srebro, które działa na wampiry. Gdzie oni takie dostają, no ja też chcę!

Z gracją omijał cięcia mieczem, aż w końcu znudziła go ta zabawa, bezceremonialnie złapał za ostrze [a palce prysk! prysk! na wszystkie strony] i przyciągnął Hermo do siebie. Wyrwał mu z dłoni miecz, a ręce unieruchomił za plecami. Zbliżył swoje usta do jego ucha.
- Imię.- szepnął a język zmysłowo prześlizgnął się po małżowinie.
- Ugryź się.- odpowiedział, lecz później pisnął z bólu, jeden z jego nadgarstków został wykręcony.
Do niczego, nie da się zdrabniać. Nazwę cię "Puszek".

- Ugryzę, ale nie siebie.- odpowiedział, po czym wbił swoje zęby w młodzieńczą szyję.
Jedyne co Hermo zdążył pomyśleć, zanim zemdlał, brzmiało : "To już koniec." Tak, to na pewno koniec, ale chociaż honoru i zasad łowcy dotrzymał. Teraz już mógł spokojnie odejść...
Byle niezbyt daleko, jeszcze będziesz potrzebny!

***
Powieki otworzył z trudem, lecz jedyne co zastał to ciemność. Zmysły nie działały mu prawidłowo, dlatego też nic nie widział. Westchnął ciężko i postanowił poczekać jeszcze chwilę, tak by każdy organ łowcy, przystosował się do otoczenia.
Zwłaszcza organ prasowy.
Minęła chwila i wszystko wróciło na miejsce, oczy przestały słuchać a uszy patrzeć. Twarz przestała udawać dupę.

Poczuł zimną dłoń na policzku, a następnie głos. Głęboki i zimny, nie potrafił zlokalizować skąd on dochodzi. Nie wiedział nawet z której jego strony owa postać stoi bądź siedzi. No, a w dodatku nic nie pamiętał. Miał kompletny mętlik...
I suszyło go pierońsko.

- Trzeba było nie przychodzić.- zrozumiał w końcu słowa. Pierwsze pytanie jakie sobie zadał brzmiało : ,,Przychodzić?Gdzie". Aż w końcu pamięć częściowo powracała. Spiął się, gdy zrozumiał kto prawdopodobnie jest rozmówcą. Dalej nie widząc wampira odpyskował.
- Przyszedłem dlatego, że takie śmiecie jak wy, trzeba tępić.- mruknął, a po chwili poczuł piekący policzek. Wampir widocznie zamachnął się i go uderzył, [co za dedukcja!] przez co jego głowa lekko odchyliła się w bok. Z ust zaczęła płynąć ciepła ciecz.
Wreszcie pozbył się zalegającej śliny.

Hermo postanowił dalej kpić.
-Ale cios.- mruknął z uśmiechem.- Bijesz jak baba. - jego odzywka, przecież nie musiała być prawdą. Wystarczy, że skompromituje wampira.
Tja, chyba siebie.
Może miał na myśl TĘ OTO niewiastę?

-Gdybym tak bił, na pewno byś nie krwawił z dwóch miejsc na wargach.-nie widział, ale czuł na sobie ten przeklęty kpiący uśmiech.
Istotnie, gdyby zabrała się za niego baba, byłoby to znacznie więcej niż dwie rany.
Dwie rany na wargach. Rozległe obrażenia, nie ma co.

 Powrócił wilkołaczy słuch, dzięki któremu z łatwością zlokalizował Unakę - księcia ciemności.
Wampir siedział na łóżku, po jego lewej stronie.
Zmysły zaczęły prawidłowo działać, najpierw węch - Unaka przed chwilą napił się krwi, najlepszej jaka może być, z elfiego niemowlęcia [Ty to miałaś traumatyczne dzieciństwo, prawda?]. Dotyk - leżał na bardzo wygodnym łóżku, a pościel jaką był okryty, wykonana była z satyny, a w dodatku nie miał nic na sobie prócz bokserek.
Albowiem każdy łowca, snujący się z mieczem po zamku, położonym w magicznym neverlandzie, nosi (tadam!) BOKSERKI! Swoją drogą dlaczego aŁtoreczki zawsze piszą o bokserkach, czyżby nie wiedziały o istnieniu slipek? Przecież slipki dostarczają ciekawszych wrażeń wizualnych;)
O stringach nie wspominając ;)
<odgania sprzed oczu wizję blondwłosego łowcy w różowych stringach> Weź przestań, jadłam przed chwilą...
To ja już nie będę się wypowiadać w tej materii.

Aż wreszcie powrócił koci wzrok.
"Zaraz lepiej"- odetchnął z ulgą, gdyż nienawidził być pozbawionym zmysłów.
Taki zmysłowy chłopak był z niego.

Pierwsze co zobaczył, to ten okropny uśmiech wymalowany na przystojnej twarzy.
- Naznaczyłem Cię.- oznajmił wampir, niby obojętnie, lecz jego głos krył także fascynację.
I słusznie, bydło nie powinno się szwędać niezaewidencjonowane i bez kolczyka.

Łowca przez chwilę analizował słowa wampira... Nie potrafił zrozumieć ich sensu.
Tak samo jak my nie możemy znaleźć sensu tego opowiadania. Łączymy się w bólu.

W jednej chwili cały świat zawalił się blondynowi. Ironią losu jest łowca, który ma zostać niewolnikiem wampira...
Gęsta ślina zaległa mu w gardle, za cholerę nie mógł się jej pozbyć.
Naznaczyłem cię zaklęciem Zaflegmienia!

 Nie może nawet uciec, gdyż naznaczenie powoduje, że wampir znajdzie go wszędzie i zawsze. To tak, jakby byli połączeni niewidzialną nicią...
"Poco dałem mu się zajść od tyłu!?" -Zaczął panikować.
Taaa, w kontekście opka yaoi to nader istotne pytanie.

- "To przez to cholerne ukąszenie..."
Heglowskie?
A wiesz, że w kontekście opka to nader słuszne skojarzenie?

Spojrzał się nerwowo na swojego właściciela. [To się chłopak szybko oswoił ze swoją nową, życiową rolą.] Tak nie może być, jest jednym z najlepszych łowców, to co, że przed księciem ciemności nie ma żadnych szans?
Zerwał się z łóżka i doskoczył do wampira. Nie ma jak pozbawić go życia, dlatego może chociaż pozbawi go przytomności?
A może pieniędzy? A może cnoty? A może - khe, khe - honoru?
Zdajesz sobie sprawę z tego, że już do końca życia na dźwięk słowa "honor" będziesz mieć jedno, jedyne skojarzenie?;>
Dwa.

Wskoczył mu na kolana [buhahahahaha, umarłam][Nie tylko Ty :D] oraz zacisnął dłonie na jego szyi. Zamiast utraty przytomności, wampir zaczął się śmiać.
A Sineira stwierdziła, że facepalm tu nie wystarczy, więc zrobiła TAK.

- To dopiero początek, a ty już chcesz przejść do konkretów?- Z łatwością zrzucił go na łóżko i zawisł nad przerażonym blondynem, którego włosy rozsypały się na poduszce.
Malowniczo, rzecz jasna.

Uśmiechnął się chytrze i unieruchomił zaklęciem ręce nad głową łowcy.
Jednym szybkim ruchem pozbawił go bielizny.
Próbowaliście kiedyś pozbawić kogoś bielizny JEDNYM szybkim ruchem? Bo z tego wnioskuję, że Hermo miał na sobie koronkowe stringi.
Dobrze, że mu nie rozpinał biustonosza zębami.

Złączył ich usta w brutalnym pocałunku, rozcinając swoimi kłami dolną wargę młodego łowcy.
Młodzieniec starał się odepchnąć wampira nogą, sprzeciw nic nie dał, a z resztą przez niego odkrył smutną prawdę dla siebie. Unaka nie dość, że był podniecony, to na pewno jego członek nie należał do tych najmniejszych.
Eeee tam, zaraz smutną;>
Nowe lepsze wampiry, tym najważniejsze narządy (wewnętrzne!) nie zasychają jak to powinno być u normalnego wampira ;)

Wampir swoimi ustami zjechał na szyję, omijając rany po ostatnim ukąszeniu. Kłami lekko podgryzał skórę łowcy, przez co ten zupełnie zapomniał kim jest i oddał się chwili.
Falstart.
Zapomniał, kim jest - znaczy zapomniał, że jest facetem?

Blada dłoń powędrowała do sterczących sutków i odpowiednio się nimi zajęła.
Ukręciła, znaczy?
Sterczące sutki kojarzą mi się z tą obleśną reklamą Mentosów. Fuuu!

Zaś druga ręka podniosła nieznacznie pośladki i zaczęła je ugniatać. Jeden ciekawski palec, ciągle zaglądał do dziurki, nie zagłębiając się w niej zbytnio.
Pozostałe palce patrzyły na niego z lekkim niesmakiem.
Po nocy pełnej stresu, walce z potężnym wampirem, a na koniec wykorzystaniu przez owego stwora, na miejscu tego łowcy modliłbym się o rozwolnienie!
Walce? Suin, nie przesadzasz Ty trochę?
Nie spotkałem się jeszcze z czymś tak kiczowatym, toteż nazywam to walką dla spokoju własnego umysłu.

Takie pieszczoty spodobały się Hermo, zaczynał wydawać z siebie niekontrolowane jęki.
Biodra wypychał w kierunku wampira ocierając się stwardniałym członkiem o krocze Unaki.
No i proszę, mówiłam, że nie ma się czym smucić?
Wiedza przekazywana z dziada pradziada. Obiecuję nigdy więcej nie narzekać na swoją rodzinę.

Nagle wszystko ustało, łowca spojrzał zamglonym wzrokiem w rubinowe tęczówki. Poczuł bul u podstawy kręgosłupa.
Bul bul bul... Pełne zanurzenie!
U-boot, kurnać...

Coś wielkiego i wilgotnego wchodziło w niego coraz głębiej. Ból jaki poczuł był nie do opisania, a to nawet nie był początek.
Dlaczego wszystkie aŁtorki yaoi uparcie ignorują istnienie lubrykantów lub - chociażby - zwykłej śliny?
Bo nie mają pojęcia, o czym piszą?
A potem wyglądają TAK.
Wielkie i wilgotne. Jakiś samonawilżacz?
Wieloryb.

Wampir zaczął się poruszać coraz szybciej, nie zważając nawet na stan w jakim znajduje się łowca, któremu po policzkach płynęły łzy, z upokorzenia, a przyjemność jaką niedawno odczuwał zmieniła się w koszmar.
Ciepłe nasienie rozlało się w jego wnętrzu, wcale nie łagodząc bólu mięśni.
E? A powinno?
Ty się raczej zastanów, jakim cudem wampir miał ciepłe nasienie. Ba, po kiego grzyba wampirowi nasienie?
Uhm. *myśli* Bo... *myśli intensywnie* Bo inaczej nie wiedziałby, kiedy skończyć?
A ja sądziłem, że wampiry koncentrują się na piciu krwi a nie wypełnianiu ofiary nasieniem?
Może traktują to jak rodzaj przyprawy?

 Gdy myślał, że to już koniec, że wampir go zostawi, ten zaczął znów się poruszać, nadając wcześniejsze tempo.
Aha, czyli jednak nie wiedział.
Eee tam, to ciepłe wcześniej to była tylko lewatywa.
Smutna wiadomość dla łowcy to fakt, iż z założenia wampir, jako stworzenie nieumarłe, się nie męczy, ale powinien to wiedzieć jako łowca z dziada pradziada. Ale czy na pewno go tym zasmuciłem?

I tak raz po razie, bez uczuć, czysty seks, z którego przyjemność czerpał tylko książę ciemności.
Złapał niedźwiedź świstaka idąc raz pod górkę,
A pragnąc na nim świstać, jął mu dmuchać w dziurkę.
Świstak chodu, lecz zanim schował się do chaty,

Pisnął: - Mógłbyś przynajmniej chamie przynieść kwiaty!
(Andrzej Waligórski)
:D

Czy tak właśnie ma wyglądać reszta życia łowcy, który nawet nie zdążył poznać świata?
A po choleręś się pchał, niedoświadczony smarkaczu, do zamczyska najpotężniejszego z wampirów? Trzeba było dalej łowić śliczne elfy. Dobrze ci tak.
Widać podświadomie marzył o byciu zdominowanym.

***

Nie wiedział kiedy wampir go zostawił, po prostu odszedł, a on zapadł w coś na pograniczu omdlenia, a snu. Gdy się zbudził z tego dziwnego stanu, nie potrafił nawet odpowiedzieć jaka jest pora dnia, ranek, czy może już noc?
Podobno szczęśliwi czasu nie liczą.
*Wyobraża sobie łowcę przeciągającego się rozkosznie, jak Scarlett O'Hara o poranku...*
I cała wizja kończy się, gdy nieszczęśliwiec stara się odkleić prześcieradło od tyłka.

Rozejrzał się po małym pokoju bez okien, dziękował losowi za swoje kocie oczy, bez których był by ślepy niczym kret w dzień.
Odrzucił na bok kołdrę i poszukał bokserek, szybko założył je na siebie, by ukryć swoją nagość.
Bokserki z długimi nogawkami i golfem, rewolucyjne jak bielizna Specnazu.
Coś TAKIEGO mniej więcej.

Obok łóżka stał fotel, na którym leżały jego ubrania. Doskoczył do nich  i je przeszukał... Niestety, Unaka nie jest taki głupi, zabrał broń. Nie gardząc ciuchami założył na siebie swoje czarne skórzane spodnie i białą lnianą koszulę. W kieszeni odszukał rzemyka, po czy związał swoje długie blond włosy.
Zadbał chłopak o fryzurę, chciał ładnie wyglądać dla swojego... khem... gnębiciela.

Wiedział, że robi coś głupiego, nie ma już szans, nie ucieknie... No, ale jednak spróbuje, on nigdy się nie podda, zabranie wolności łowcy, to tak jakby motylowi zabronić latać.
Z bólem u podstawy kręgosłupa, lecz bezszelestnie podszedł do drzwi.
Ależ moja droga. Nie wstydzisz się opisać, jak wampir łowcę wydupcył, a na słowo "tyłek" zabrakło ci odwagi?
Mnie się "ból u podstawy kręgosłupa" kojarzy z obitą kością ogonową, a nie z wychędożonym anusem.
Odwaga aŁtoreczek działa na TEJ zasadzie.

Delikatnie przekręcił gałkę, ku jego zaskoczeniu drzwi ustąpiły. Szybko wyszedł ze swojej klitki, w której był przetrzymywany i udał się długim korytarzem w stronę nikłego blasku światła. To było jasne, że właśnie tam jest, albo wyjście, albo okno.
Niesamowita zdolność wyciągania wniosków, ani chybi wyjątkowa cecha łowcy, przekazywana z dziada na dziada.
Wyjście bezpieczeństwa, stłuc szybę młotkiem.

Dalej zmagając się z bólem, a nawet lekko kulejąc czmychnął w wyznaczoną stronę. Gdy już był na tyle blisko, światło zaczęło go lekko oślepiać, lecz szybko się do niego przyzwyczaił.
Okno było nieduże, gdyby chciał mógłby wyskoczyć, zmieścił by się, o to martwić się nie musi. Inna sprawa, już trochę gorsza, to fakt, że znajduje się gdzieś na trzecim piętrze... W dodatku, po niezbyt miłej nocy, nie jest w najlepszej formie, może nie wylądować tak jak kot, na czterech łapach...
Zimny pot go oblewał na samą myśl, że mógłby wylądować na czterech literach.
Łowca, wysoko wyszkolony, kurnać. Gdyby na przykład został ranny, albo przynajmniej solidnie obity, to chyba by się biedaczek zapłakał na śmierć.
Dylemat jak cholera. Zostać i być dalej dymanym przez wampira albo wyskoczyć z trzeciego piętra. Hello?!!

Usłyszał kroki, dobiegające z drugiego końca korytarza, to przesądziło o dalszych losach łowcy. Nie myślał już wiele, szybko otworzył okienko, stanął na parapecie i wyskoczył.
A to czasem nie było małe okno?
No wiesz, on był filigranowy.

Ból przysłonił mu świadomość, nie zdążył się przygotować do lądowania. Gdy już myślał, że jego twarz znajdzie się metr pod ziemią, znalazł się w czyiś ramionach. Powieki które zamknął odruchowo, zaczął powoli otwierać. Omal nie wrzasnął, gdy zobaczył kto go trzyma.
Bo, oczywiście, spodziewał się hożej dziewki z dużymi poduszkami powietrznymi.

- To teraz zamiast deszczu spadają śliczni łowcy?- zakpił, oczywiście nie zabrakło tu jego uśmiechu...
Hermo[afrodyta] wyskoczył z jego ramion, przez co spotkał się z ziemią. Upadł na pośladki, przyprawiając sobie dodatkowy ból. Zaskomlał.
Ha, przepowiedziałam to!
Jeżu borski... *Idzie walić łbem o ścianę. Skomląc.*
(Generalnie, to nie bardzo potrafię sobie wyobrazić, jak on wyskakiwał, że wylądował na zadku, nie na nogach... Jakieś pomysły?)

- Tak, a szczególnie ci, którzy zostali przez Ciebie zgwałceni.- mruknął i nie chcąc patrzeć na wampira z dołu szybko wstał.
A co? Wampir na tę okazję założył kilt?
Luźne bokserki.
W ogóle się nie ubrał.

Rozejrzał się, nie miał szans, ale spróbuje. Szybko wbiegł do lasu, którego pogranicze znajdowało się obok [A wampir z nonszalanckim uśmiechem przyglądał się tej jakże uroczej próbie ucieczki].
Dziwne, nie słyszy by ktoś go gonił, ale ani razu się nie obejrzał. Wiedział, że przez takie zachowanie straci sekundy, które teraz były mu potrzebne.
Nie zauważył nawet, kiedy znalazł się na drzewie [cholera, coś ta ścieżka wąska... i się ugina... aaa!] i zaczął przeskakiwać z gałęzi na gałąź, od czasu do czasu pomagając sobie dłońmi. Taki sposób ucieczki jest szybszy i dzięki niemu traci się mniej energii...
Tarzaaaan! Uuaaaauuuuaaaauuuuuaaaa!

Biegnie tak już dość długo, lecz trudno osądzić ile dokładnie... W końcu i go opuściły siły. Opadł na jeden z grubszych konarów, starając się ustabilizować oddech.
Uwaga na wystające sęki!
Co mogą wbić się tu i ówdzie.
Po chwili klnąc jak szewc stwierdził, iż ów konar to nic innego jak najważniejszy organ głównego wampirzego bohatera tego opowiadania.
Nie, to był jego NOS!

Zamknął powieki, by móc wsłuchać się w otoczenie, sprawdzić gdzie ewentualnie znajduje się jego prześladowca. Nie wiecie jak się ucieszył, gdy nie wyczuł obecności wampira. Z lekkim uśmiechem otworzył oczy, zamarł.
Przed nim stał niezbyt zadowolony Unaka.
Leciał wampir borem, lasem
wymachiwał... ananasem;P


- Wybiegałeś się?- jego tęczówki przybrały kolor krwistej czerwieni miejscami wpadając w bordo... Już chyba wolał ten rubinowy... [O czym nie omieszkał powiedzieć wampirowi, wydymając wargi.] Mimo, iż te dwa odcienie wiele się nie różną, Hermo widział to inaczej.
Podobno przeciętny facet jest jak stara karta graficzna - rozróżnia osiem, no, maksymalnie szesnaście kolorów. Skoro aŁtorka twierdzi, że rubinowy niewiele się różni od bordo, to widocznie jest facetem.

Rubinowy, jest kolorem jaki naturalnie posiadają wampiry [w sensie że całe są takie ciemnoróżowe?], a tęczówki o kolorze świeżej krwi, są znakiem, że albo bestia jest wściekła, albo głodna.
- Nie, jeszcze muszę podnieść nogę i zaznaczyć teren.- odgryzł mimo przerażenia.
Wujek Staszek, Mistrz Ciętej Riposty, wymięka przy naszym blondasku.

Blondyn odruchowo zamknął oczy, oczekując na ewentualny cios. Zamiast niego, poczuł, że jego włosy swobodnie opadają na ramiona.
Szybko podniósł powieki i spojrzał się z niemym zdziwieniem na wampira, który w dłoni trzyma rzemyk.
- Nie związuj ich.- rozkazał, po czym wstał ciągnąc za sobą młodzieńca. Nie reagując na protesty wziął go na ręce i wraz z łowcą zniknął.
A rzemyk się przyda... - powiedział, uśmiechając się złowrogo.
Zwiąże włosy na innych partiach ciała? ;)

Znów znaleźli się w tym małym pokoiku. Bezceremonialnie rzucił go na łóżko, obserwując dalsze poczynania chłopaka.
Hermo szybko wyskoczył z tego dosyć pamiętnego łoża, bojąc się powtórki z ostatniej nocy. Lecz wampir nic nie zrobił, usiadł tylko na fotel, stojący obok i przyglądał się łowcy.
- Tu jest za ciemno.- mruknął, chcąc przerwać ciszę.
- Masz koci wzrok.- odpowiedział wampir, głowę oparł na dłoni. Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech, gdy zobaczył zmieszanie w tych morskich oczach.
- Ale nawet ja, nie mogę żyć ciągle w ciemności.- takie stanie znudziło się Hermo, dlatego też bezszelestnie usiadł na brzegu łóżka. Oczywiście nie spuszczając z oczu wampira.
Siedzenie też po chwili mu się znudziło, więc się położył. Patrząc znacząco na wampira.

- Skoro tak...- mruknął niechętnie Unaka i pstryknął palcami, a w miejscu gdzie wisiał obraz z wizerunkiem lasu, pojawiło się niewielkie okienko rozświetlając pomieszczenie. - Coś jeszcze?- skrzywił się, gdy promienie oświetliły i jego postać. Nie lubił słońca, to prawda, ale oczywiście nie spalał się gdy tylko je zobaczył...
"Czy ty wiesz o czym ja mówię?
Z zamkniętymi oczami
Spalam się
Dla ciebie spalam się."

Wampir budowniczy.

To jest mit, jaki starsze panie opowiadają swym wnukom przy kominku. Tak samo jak czosnek, krzyże, woda święcona czy kołki. Jedyne co jest prawdą, to, srebro. Wampir umrze tylko gdy jego serce, czy płuco spotka się z zimnym metalem, jakim jest srebro.
Doup! Wampir nie oddycha, więc co do cholery może mu zrobić metal, który przebije mu płuco? :D

- Tak, daj mi święty spokój!- Hermo był obrażony, tego nawet nie próbował ukrywać. Spoglądał na wampira spod byka.
O-bra-żo-ny!:D:D:D Foch z przytupem, o!
To taki ściśle tajny element szkolenia na łowcę. Zrób obrażoną minę, spójrz spod byka, a bestia zdurnieje i zacznie zastanawiać się, o co tu, kurde, chodzi. A ty ją wtedy...!

- Prośba nie została przyjęta.- zaśmiał się zimno, po czym wstał i podszedł do drzwi.- Gdybyś czegoś chciał będę na dole, ale nie ręczę za siebie, gdy znów zachce Ci się ucieczki.- po tych słowach opuścił klitkę.
- Pan zły i mroczny wyszedł.- mruknął do siebie łowca, po czym ciężko opadł na pościel. - Debil.- dopowiedział jeszcze i poczuł że jego żołądek przykleił się chyba do kręgosłupa.
Trochę samokrytyki jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

To zasysające uczucie, nie należy do tych najmilszych...
Zaiste, nie należy.

Wyszedł z pokoju, znów zastała go ciemność. Nie wiedział w którą stronę ma się udać więc zły wydarł się na cały głos : - Ty, dziecko ciemności, barbarzyńco zakichany, głodny jestem!
Maaaamaaaaa! Aaaaaamciuuuu!
Papuuuu!!!

Odpowiedziała mu cisza... Tak przytłaczająca i niemiła, że po ciele Hermo przebiegły ciarki.
Rozejrzał się, ale dalej nikogo nie widział i nie słyszał. Postanowił więc, że kuchnię znajdzie na własną rękę. Zaczął otwierać byle jakie drzwi, a gdy w środku znalazł tylko ciemność, zamykał je z hukiem rozdrażniony.
Gapcio z niego, przecież każda blondynka wie, że światło chowa się w lodówce.
Ten jego wzrok jest cholernie ciekawy. Czasem działa, czasem nie i wszyscy o nim wiedzą :P Świetna zaleta każdego łowcy.

- Cholera. - Przeklął pod nosem, gdy kolejny pokój okazał się być pusty. Burczenie już nie dawało mu spokoju, a ssące uczucie powodowało, iż był już całkiem wkurzony.
Wcześniej był zrelaksowany i zadowolony. Ale tak to już jest, że po dobrym seksie człowiek się robi głodny.

Nie zauważył nawet, że zaczyna być coraz głośniej, a to pewnemu domownikowi na pewno się nie spodoba.
- Co się wydzierasz?- usłyszał zimny głos za swoimi plecami. Jego właściciel, na pewno nie był zadowolony. Hermo, już miał zamiar przeprosić, za swoje zachowanie [a Sineira już miała spaść z krzesła ze śmiechu], ale w końcu uświadomił sobie jedną rzecz... Podświadomie złożył przysięgę, że wampirowi z nim tak łatwo nie będzie [Zapominając o tym iż jest łowcą i obowiązuje go przysięga walczenia z wszelkim pomiotem mroku, gdzie by się to cholerstwo nie lęgło.]. Mimo, iż jego życie należy już do Unaki, to przecież  nie oznacza, że będzie musiał być potulny i potakiwać na wszystko co powie, czy zrobi wampir.
Będzie się buntować, dąsać i tupać nóżką.

Szybko odwrócił się na pięcie w stronę rozmówcy, spojrzał na wampira krytycznie. Czemu do jasnej cholery, to dziecko ciemności musi być takie przystojne? Gdzie się podziały zmarszczki? Gdzie wory pod oczami? W dodatku zęby to już dawno powinny powypadać! Przecież ten gad, ma ponad cztery tysiące lat! To nie jest normalne...
Nasz łowca-zabójca jest estetą, widok piękna go rozbraja (no tak, to wyjaśnia, czemu nie chciał łowić ślicznych elfów).
Ten ich świat jest strasznie zacofany. Cztery tysiąclecia, a oni nie wymyślili niczego sensownego. Gdzie technika, albo zaawansowana magia? Czy oni się tam dymali cały ten czas?

- Głodny jestem, debilu. Nawet nie raczyłeś dać mi czegoś do jedzenia.- mruknął, a dłonie oparł na swoich biodrach. Spoglądał na wampira z chęcią mordu, co w zasadzie nie mijało się z prawdą.
- Pyskówki ci się zachciało?- mruknął przez zęby wampir i boleśnie złapał łowcę za ramię.
Czerwona kuleczka. Gdzie ja położyłem tę cholerną czerwoną kuleczkę?
Co to jest czerwona kuleczka?
Naprawdę chcesz wiedzieć? Ależ proszę...
A, knebel znaczy? Mam nadzieję, że szybko go znajdzie...

Hahahahahahaha! Nie ma to jak po dobrym zbluzganiu kogoś złożyć ręce na biodra aby podkreślić swoją męskość :D

Pociągnął  w dół schodów, które znajdowały się obok nich. Brutalnie popchnął pod drzwi, tak, że młodzieniec stracił równowagę i się przewrócił.
Przewrócił go podmuch powietrza, wywołany otwarciem drzwi. Zaiste, filigranowe chłopię.

- Nie traktuj mnie jak szmaty!- wydarł się i szybko wstał. Przerażenie już dawno odeszło w niepamięć, pozostał teraz tylko czysty gniew. - Wbrew pozorom, ja nadal jestem istotą żywą, nie możesz mnie pozbawić wolności! To, że jakiś stary, rozsypujący się wampir, chce mnie zniewolić, a w dodatku mieć jako łóżkową zabaweczkę, nie oznacza, że możesz mnie traktować jak śmiecia!- wrzeszczał.
Nieee, no zaraz tam "śmiecia", flanelko...
To się nazywa zbuntowany łowca.
Prosto z serialu "Zbuntowani".

Wampir ani razu mu nie przerwał, patrzył na niego z kpiną i politowaniem. Dopiero gdy łowca skończył, odezwał się.
- Dla mnie właśnie jesteś śmieciem... Tak jak wszyscy łowcy, debile i głupcy. Kto widział, żeby jeden, słaby człowiek ruszył na ponad czterotysięcznego wampira?- zaśmiał się gorzko.- A w dodatku, na ojca wszystkich ciemnych? [ciemnej masy poruszanej falami radiowymi?]- otworzył drzwi, przed jakimi się znajdowali.
Cóż skrywały? Izbę tortur? Bogato wyposażoną sypialnię? Kolekcję gadżetów erotycznych?

Okazało się, że za nimi kryła się kuchnia.
Łeeeeeeee...

- Zapełnij czymś ten twój żołądek, a później idź się wykąp. Śmierdzisz wczorajszym... Zaraz obok kuchni znajdziesz łazienkę, tam leżą dla Ciebie nowe ubrania.-  Gdy skończył mówić, obrócił się na pięcie i zniknął.
Znikanie patrząc mu prosto w oczy wydawało się bardzo nie na miejscu.

Młody łowca, przez chwilę jeszcze wpatrywał się w miejsce, gdzie niedawno stał jego oprawca.
Dopiero gdy z środka brzucha, usłyszał burczenie, podszedł do szafek nad blatem kuchennym i bezceremonialnie [a nawet bezwzględnie] zaczął szukać czegoś, co nadawałoby się do jedzenia. Znalazł chleb, o dziwo świeży, a wampiry przecież żywią się tylko krwią swych ofiar...
Bo my jesteśmy wampirami
I pijemy ciepłą krew, pijemy ją litrami!

W lodówce odnalazł szynkę, także nadającą się do spożycia. Gdy zrobił sobie dość ubogą kanapkę, szybko ją pochłonął, tak by tylko zapełnić żołądek.
No proszę, w magicznym neverlandzie nie tylko chodzą w bokserkach, ale i lodówki mają. A jak im się znudzą ubogie kanapki, to pewnie dzwonią po pizzę.
No przecież mówiłam, że wampir był nowoczesny i miał lodówkę!
I codziennie rano chodził do sklepu, aby ją uzupełniać. Przestrzegał terminów ważności, aby złapani przez niego łowcy odżywiali się zdrowo.
Dbał, żeby nie dostali rozwolnienia.

Najedzony ruszył do łazienki, tak jak nakazał wampir.
Wykonać poranne czynności.
Dobry piesek, posłuszny piesek.

I w tym pomieszczeniu było ciemno, żadnych świec, czy lamp by rozświetlić pomieszczenie... Tylko wszechogarniająca ciemność. Nalał wody do wielkiej czarnej wanny ze złotym kranem wody [przy wannie był jeszcze srebrny kran szampana i rubinowy kran krwi] i dodał olejku, by kąpiel była przyjemniejsza.
Siedemnaście lat twardego wychowania na łowcę poszło się bujać i z chłopaczka wylazła prawdziwa natura sybaryty.

Rozejrzał się jeszcze za ubraniami. Kamień mu z serca spadł, gdy zobaczył, że ciuchy są zwyczajne i składają się z bawełnianej, białej koszuli z bufiastymi ramionami oraz zwykłymi czarnymi spodniami...
A czego się spodziewał, uniformu pokojówki? Japońskiego szkolnego mundurka? Różowych stringów z cekinami???
Kostiumu Czarodziejki z Księżyca?
Skórzanego ubranka i pejcza, w końcu to łowca.

Odnalazł jeszcze w szafce pod umywalką ręcznik. Dopiero teraz mógł się zanurzyć w ciepłej wodzie.
Bo bez ręcznika się nie da.

Nie miał jednak czasu się rozluźnić, przecież wampir zaraz może wejść, zażyczyć sobie powtórki z ostatniej nocy, a w tedy...
Błąd. Naprawdę wtedy lepiej byłoby być rozluźnionym;>

Szybko obmył obolałe ciało i wyskoczył z dużej wanny. Niedbale wytarł się ręcznikiem i założył ubrania.
Wyskoczył z łazienki jak poparzony, rozglądając się za oprawcą. Ale i tu napotkał go miły zwód.
A nawet wzwód.
Co on tak wyskakuje ze wszystkiego, rusałka jakaś czy jaka cholera?

Korytarz był ciemny i pusty. W tedy, znalazł w sobie chęć poznania tego wielkiego domostwa... Wiedział, że wampir może nie być zadowolony, ale właśnie o to mu chodziło.
Chłopak ewidentnie ma masochistyczne inklinacje.
To się dobrze dobrali.

W końcu natrafił na sypialnię wampira. Dokładnie ją pamiętał, to przecież tu się pierwszy raz spotkali... Wampir siedział przy biurku, a on stał za jego plecami...
Wszedł do pomieszczenia i podszedł do łóżka. Usiadł na nim i podskoczył parę razy, sprawdzając jego miękkość.
<wybucha śmiechem> Nie, to nawet nie wymaga komentarza :D
*Odgłos masowo popełnianego seppuku przez wszystkich łowców świata*
*Odgłos sprawdzania czołem miękkości biurka*

Jego uwagę przykuła szafka nocna... Cóż takiego wampiry mogą w niej trzymać?
"Świerszczyki".
... z młodymi łowcami w roli głównej. Tudzież ukrytą kamerę skierowaną na łóżko.

Ciekawość wygrała, zajrzał do szuflady, gdzie znajdował się album na zdjęcia. Młodzieniec nie przejął się tym, że ta rzecz jest własnością wampira, wziął go i otworzył na pierwszej stronie... Musiał się powstrzymać, żeby nie parsknąć śmiechem... Zdjęcie było czarno białe i ukazywało mężczyznę i kobietę.
Lodówka, bokserki, zdjęcia... Taaa, proponuję jeszcze starą komórkę z Titanica.

Mężczyzną był znany łowcy wampir- Unaka, lecz kobiety nigdy na oczy nie widział. Długie czarne włosy sięgały za pośladki, z ust wyłaniały się dwa kły, które i tak nie wyglądały groźnie. Dziewczyna, mimo swojego wieku, siedziała na plecach Unaki i targała jego, krótkie wtedy włosy.
Jak to możliwe, że taka bestia jak Unaka, zimny drań, pozwala jakiejś kobiecie, wchodzić na jego plecy, a w dodatku targać włosy?
Od jakiegoś czasu się zastanawiam, w jakim wieku jest nasz boChater, bo emocjonalnie nie wyszedł poza przedszkole.
Ciekawa rzecz. Jak to czytam, cały czas mam przed oczami różne mangowe obrazki. Teraz na przykład TAKI.
To ja może nie będę linkować tych obrazków, które mam przed oczami...

[Hermo słysząc zbliżające się kroki kryje się w szafie i jest świadkiem rozmowy o interesach wampira i kobiety ze zdjęć]

- Oj, nie bądź taki oziębły... Unaka,... Nie pamiętasz, jak to kiedyś...- nie zdołała dokończyć gdyż wampir zamachnął się i uderzył ją w polik, który automatycznie poczerwieniał.
Polik?
Ałtorka najwyraźniej uważa formę "policzek" za zdrobnienie.

- Już powiedziałem.- syknął, a jego twarz wyrażała tylko chęć mordu.- Przeszłość zostaw w spokoju, a teraz, łaskawie, tam są drzwi.- dziewczyna spojrzała na niego smutno. Po jej bladych polikach popłynęły łzy, które na pewno nie rozczuliły wampira, gdyż jego kły dalej nie zmniejszyły swej długości, a oczy pozostawały koloru krwi, miejscami przechodziły nawet w ciemny bordowy.
Łaciate takie?
Cieniowane.
Rozmowa z kimś i wyraz mordu na twarzy. To pewnie wygląda tak samo jakby coś ugryzło go w tyłek w najmniej pożądanym momencie.

Kobieta bez słowa sprzeciwu wstała i opuściła pokój.
Dopiero w tedy, wampir się uspokoił i usiadł na brzegu łóżka. Przymknął powieki, a gdy je już otworzył, miały swój naturalny kolor.
- Ładnie to tak podglądać?- mruknał bardziej do podłogi, niż do łowcy.
Podłoga zarumieniła się, mocno speszona.
Dalej miał na sobie kilt?

Młodzieniec na chwilę zamarł, nawet jego serce przestało bić.
Po czym łowca zmarł a my nie musieliśmy czytać tego dalej ;)

Lekko uchylił drzwi od szafy i przyglądał się wampirowi.
- To ja... em, ja już pójdę.- powiedział cicho i wyskoczył z szafy.
Chędożona rusałka, no...
Nawiasem mówiąc, jego wyjście z szafy w kontekście dalszego rozwoju sytuacji nabiera znaczenia symbolicznego. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Gdy już łapał za klamkę, usłyszał głos.
- A ty gdzie? Skoro już tu jesteś, trzeba to wykorzystać.- mokry i ciepły język przejechał po jego policzku. Spiął się i nie potrafił wykonać żadnego ruchu.
Tak sobie dumam, że częścią egzaminu na łowcę powinno być rozprawiczenie kandydata. Żeby tak nie głupiał w wiadomych okolicznościach.
Dobrze mówisz. Nawet wiedźmini powinni przechodzić coś takiego zaraz po próbie traw. Przecież jak takiego Geralta zaczął by chędożyć bazyliszek, to zapewne też miałby głupią minę. A profesja wymaga powagi.

Ocknął się dopiero w tedy, gdy ciepła dłoń wampira zaczęła ugniatać jego krocze.
Jeżeli czynił to z wdziękiem piekarza ugniatającego ciasto, to współczuję.
Ciepła dłoń, hm. Ciepły język. Parę akapitów dalej znów są zimne, czy ałtorka chce nam dać do zrozumienia, że wampiry to w istocie zmiennocieplne gady?

Odwrócił się i z całej siły odepchnął napastnika. Niestety nie udało mu się go przewrócić. Wampir szybko go złapał i wykręcił dłoń za plecami.
- A chciałem być miły.- mruknął wprost do ucha chłopca.- Chciałem Ci dać trochę przyjemności, ale ty chyba wolisz, gdy pieprzy się Ciebie jak dziwkę. Tak też zrobię.
To brzmi jak doświadczenia własne.
A ja tym razem się nie powstrzymam i jednak zalinkuję obrazek;>

Hermo czuł się jak najgorsza dziwka, którą można przerżnąć kilka razy boleśnie, a później wyrzucić na korytarz.
Aye. Jw.
A Lepper twierdził, że nie można zgwałcić prostytutki.

Nie miał siły się podnieść, wszystko w okolicach dolnej partii pleców, piekło go niemiłosiernie.
Tyłek, zadek, siedzenie, pupa, rzyć, sempiterna, cztery litery, dupa nawet - tyle możliwych synonimów, a ona ciągle męczy "plecy".

Leżał na czerwonym dywanie w korytarzu, pod drzwiami od sypialni wampira już dość długo. Był nagi i oblepiony potem, oraz spermą Unaki.
Następny, który cierpiał na nadprodukcję.

(Wampir znajduje szma... tfu, łowcę na wycieraczce, bierze na ręce [hał romantik!] i zanosi do łazienki. Czarnej oczywiście.)

Unaka posadził chłopaka na klapie od ubikacji, Hermo oparł się o ścianę, gdyż nie miał siły na utrzymanie swojego ciała w siadzie.
Męska ubikacja jako element opka erotycznego - jest!
Za chwilę sięgniemy poziomu Marlenko-Milenki, a Hermo będzie "cały od spermy".
No przecież już był, leżąc tam na korytarzu.

 I tak, ledwo co pogodził się z bólem, potęgującym się poprzez siedzenie na pupie.
Jest, jest, aŁtorka nareszcie odkryła, że miejsce, gdzie się plecy kończą, ma swoją nazwę!

Wampir podszedł do dużej, czarnej wanny i odkręcił [czarny] kurek, przez co woda poleciała silnym [czarnym] strumieniem. Zaczęła powolnie i mozolnie wypełniać wnętrze wanny [nie zapominajmy - czarnej].

W tym czasie, Unaka sięgnął po jakiś płyn i wlał go do cieczy. Spojrzał się krytycznie na łowcę.
- Niedawno się kąpałeś, nie powinienem tego robić. [Bo ci się skóra wysuszy, mój króliczku, a ja nie chcę, by była szorstka i niemiła w dotyku.] - jego głos jak zwykle nie wyrażał nic. Czuć było tylko zimno. [A z ust leciały mu kłęby pary]
Hermo parsknął pogardliwie. Nie mógł się powstrzymać, przed tym posunięciem.
Przed innym "posunięciem" też nie.

- Akurat to moja wina, że jestem brudny od Twoich soków.- nie spuszczał wzroku z wampira. Mimo, iż siedział całkowicie nagi, nie czuł jakoś dużej krępacji. Unaka i tak go widział, bez ubrań, więc zasłanianie się nie miałoby teraz sensu.
Wnidą do łaźniej, a gospodarz miły
Chodzi by w raju, nie zakrywszy żyły
A słusznie, bo miał bindas tak dostały
Że by był nie wlazł w żadne famurały.

(też Kochanowski)

Wampir nie odpowiedział, sprawdził tylko poziom wody [oraz skontrolował temperaturę łokciem], a gdy już uznał, że jest jej wystarczająco dużo, podszedł do chłopaka i bezceremonialnie wziął go na ręce i wsadził do wanny [po czym dorzucił gumową kaczuszkę i dinozaura z gąbki].

Hermo mruknął rozkosznie, czując, że ciepła woda oplata jego ciało [mackami], a kokosowy olejek potęguje emocje.
Że, przepraszam, co?
Że piszemy kalkami i schematami przeklejonymi z innych opek...
Łomatko, zaraz wyciągną żel Play!
Ekhm. Właściwie to jakie to czasy, bo ja się zaczynam gubić?

Duża zimna dłoń, pogłaskała go po głowie, zaczęła lekko drapać za uszami. Chwila słabości, może kilka sekund, coś takiego nie powinno istnieć dla łowcy, ale jednak on przymknął powieki, gdyż uwielbiał czuć dotyk na skórze głowy.
Jak na osobę dwukrotnie zgwałconą, zachowuje się co najmniej dziwnie. Oj, coś mi się zdaje, że jednak mu się spodobało.
Wiesz, życie go nie głaskało po główce, więc teraz...

Kokosowa Sineira, zagubiony Suin i ubrana w kilt Kura pozdrawiają z czarnej łazienki, gdzie Maskotek pluska się radośnie w towarzystwie wampira z gąbki.




9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

• Sineira


Wracam z urlopu i cóż widzę? Cała masa komentarzy!
FJ, możesz rozwinąć swoją myśl? Nie tę o poczuciu humoru, bo że mam specyficzne to akurat wiem;) Czego mianowicie się boję???
Co do naszych opowiadań, to też zalinkuję swoje, a co mi tam;) Większość dość hermetyczna, bo RPG-owa. Najstarsze powstało jakieś 10 lat temu, jeszcze na studiach, wtedy chyba od biedy można mnie było zaliczyć do "młodzieży";) http://www.twierdza.neostrada.pl/02.htm

• 'N.


• 217.153.226.6
*Suin, że się prostacko zainteresuję - w jakim wieku popełniłeś zalinkowane coś?

• FJ


Analiza średnia, bo i opko średnie. Poza tym poczucie humoru Sine nieco odbiega od mojego (może się boi?). Zdecydowanie bywały lepsze czasy na SUSie.

*pozdrawia Jaszę*

• Steele X

Gubałówka Londyn zniszczyła mnie bezapelacyjnie.

• Madzik.


nie. nie podoba mi się. przydługie to, nudnawe i trudno przez to przebrnąć. przynajmniej mnie.
i to nie przez opko. przy niektórych z wcześniejszych analiz rechotałam jak nie wiem, a teraz? ze dwa, może trzy uśmiechy, zagubiony chichot.
skoro druga część jest lepsza, to na nią czekam.
Madzik. (aka Nikatoria.)

Anonimowy pisze...

Goma


Zdecydowanie jedna z najlepszych analiz w ostatnich czasach, i to nie tylko tutejszych. Tego typu yaoice są po prostu stworzone do analizowania, a Wam wyszło to znakomicie!

"Wampir znajduje szma... tfu, łowcę na wycieraczce" xD


• kura z biura


Jeśli chodzi o opka męsko-męskie... to mnie się bardzo podobają TE:

http://rock-rendezvous.blog.onet.pl/

Głównie ze względu na bohaterów...

• Aelfarran


Analiza kwikaśna. Uśmiałam się przy niej jak nigdy wcześniej. Czekam niecierpliwie na drugą część.
Przyłączam się do pytania Lobo: będzie nowy rozdział na Tożsamości?

• Suin


IMO część druga jest lepsza (o ile można tak powiedzieć) niż pierwsza. Więc jest na co czekać :)

• sin


haha, posunięcie mnie rozwaliło... ja chcę kolejną część, żeby dowiedzieć się co się stało z biednym Hermafrodytą.

• lobo


Tej, a będzie jakaś kontynuacja Tożsamości, czy smakiem mam się obejść?

• Suin


Trzeba umieć przyjąć krytykę, nie ważne jak pokręconą, nie ważne jak nie miłą. Nawet jeśli uważamy iż jest ona krzywdząca i osoba oceniająca nie ma racji. Wolność słowa.

http://www.digart.pl/zoom/846242/Scalvarius.html

Proszę, tu masz kolejną rzecz z której możesz się pośmiać.

• Sierżant


@SentPun:
Po pierwsze: nie wyśmiewamy autorów, a ich dzieła. To zasadnicza różnica. Nie wiem, ile razy będę musiała to powtarzać, to zaczyna się robić nudne, naprawdę.

Po drugie: nabijać się też trzeba umieć, więc dziękujemy za komplement.

Po trzecie: pisać umiemy. Gdybyś zatrzymał się tu (i na forum) chwilę dłużej, pewnie byś to zauważył. Jeśli chcesz się "ponabijać" z naszych dzieł, to proszę bardzo - http://tozsamosc-jonesa.blog.onet.pl/ - nabijaj się do woli, do tego Tożsamość służy.

Pozdrawiam

• SentPun

Powiem tak, te analizy są beznadziejne. Nawet nie pomogą autorowi doskonalić swoich umiejętności. Wy ich po prostu wyśmiewacie. Spytam, lubicie nabijać się z ludzi? Moglibyście pomóc im pisać lepiej, ale zapewne sami tego nie potraficie, jedyne co umiecie to się nabijać. Poprosiłbym o jakieś teksty szanownych oceniających. Może i ja się z Was ponabijam? ;)

Anonimowy pisze...

Suin


@Platon jeśli chcesz mogę Ci podrzucić swoje opowiadanie z przed paru lat, jeśli mnie pamięć nie myli to ma chyba pięć. Na upartego dało by się wcisnąć to w młodzież ;)

• gabrielle


@Karuna:
A jak nauczycielka polskiego przy klasie omówi błędy w wypracowaniu to też należy popełnić samobójstwo? Szef skrytykuje, albo, o zgrozo, wywali z pracy to od razu na most i do rzeki? Pójdziesz zdawać egzamin na prawo jazdy, oblejesz, dowiedzą się o tym znajomi i apetyt na garść tabletek wzrośnie?

Jeśli autorki analizowanych opek boją się wyśmiania w szkole, nie należy rozgłaszać na prawo i lewo, że pisze się opko.

@Dream:
:)

• platon

Im dłużej czytam wasze analizy, tym dłużej czuję się coraz mniej rozbawiony zaś bardziej przerażony. Nie chodzi o to, że wasz dowcip się stępił, bowiem wasz miecz, jak miecz naszego łowcy, nie tępi się nigdy. Ale poziom głupoty i próby uwznioślania swych artystycznych bul.. bul.. wynurzeń przerażają mnie zbytnio. Czy potraficie podrzucić jakieś opowiadanie internetowe, dzięki któremu (jako niestety członek onej) odzyskałbym wiarę w naszą mUodzieSH?

PS analiza jak zawsze świetna :)

• Suin


To można napisać taką krytykę aby ktoś popełnił samobójstwo? Kurdę, to muszę się lepiej postarać! :)

• Ome


Karuno, to może zabrońmy wszelkiej krytyki, wszelkich uwag negatywnych czy nawet zwykłego "nie podoba mi się", bo jakaś biedna, delikatna osóbka się załamie? Powiedzmy sobie szczerze: to nie delikatna osóbka, tylko histeryk/histeryczka lub osoba tak zadufana w sobie, że przeżyć słowa krytyki nie umie. A w dorosłym życiu, niespodzianka!, czeka ją/jego znacznie więcej uwag od różnych ludzi i w różnej formie - i zapewniam, że często będą znacznie ostrzejsze oraz surowsze.
Jeżeli ktoś publikuje, gdziekolwiek, to musi się liczyć z uwagami tak pozytywnymi, jak i negatywnymi. Jeśli dostaje od nich histerii, to nie nadaje się do publikowania czegokolwiek gdziekolwiek.

Anonimowy pisze...

Hasz


N. - przesyłm dwa, oba do Death Note'a, z tym, że jeden dotyczy starszej, a drugi młodszej generacji.

http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?f=15&t=9050

^^ L/Light autorstwa Cynamonki.


http://forum.mirriel.net/viewtopic.php?t=12586

^^ i bezczelna autoreklama, czyli Near/Matt autorstwa mojego.

W razie ochoty na dalszą dyskusję, obśmiewanie i prostowanie moich błędów, podaję GG:
2591608

I niniejszym kończę dyskusję nie na temat xD

• Mirveka


Obawiam się, że jak ktoś popełnia samobójstwo z powodu takiej błahostki jak analiza - to jest to wyłącznie wina jego bezdennej głupoty.

• Karuna



Czy wiecie, jak głębokie rany psychiczne możecie zadawać autorkom swoja bezwzględną krytyką? Jeśli kiedyś jakaś wrażliwsza popełni po takiej analizie samobójstwo, to spadnie ono na wasze sumienia! O ile je macie.

• 'N.

Zauważyliśta - ale, że co? Po głowie pogłaskać i pochwalić, że wreszcie przejrzała na oczy i samokrytykę składa? Ot, zwyczajna rzecz. Jak napisze co lepszego to jej osobiście kartkę z gratulacjami wyślę, a co! :D

• An-Nah


Dzięki za zwrócenie uwagi, poszłam tę pannę zwerbować :) Moje ulubione strony yaoi podupadają i trzeba je rozruszać :)

• Dzidka


Na wstępie pragnęłabym zwrócić uwagę większości, że w komentarzach odezwała się ałtorka opka (Dream). Na jej komentarz zareagowała tylko Kura. Naprawdę nikt inny nie zauważył?... Bo cuś mję się wydawa, że gdyby Dream wyskoczyła z oburzonym kwakiem, że jak śmiemy kalać jej superopko, to zaraz masa ludzi by zareagowała, miażdżąc ją. Ale ona się serdecznie pośmiała ze swojej dawniejszej tfurczości...
Już tak raz się zdarzyło - autoreczka się wypowiedziała w komentarzach, płacząc ze śmiechu na widok swojego matarego mopka. Też nikt wtedy jej nie odpowiedział.

Anonimowy pisze...

An-Nah


To jak ktoś chciał dobre m/m, to może ja się zgłoszę nieśmiało? http://an-fiction.livejournal.com/10107.html#cutid1 i http://an-fiction.livejournal.com/10456.html#cutid1 - już mi parę osób powiedziało, że nie myślało, że można takie rzeczy tak ładnie opisywać... Za komcie też bym się nie obraziła - jak widzę że takie coś, jak to co jest zanalizowane ma masę fanów, to aż mi się robi przykro....

Pomijając autoreklamę i liczenie na litość, opko jest tak koszmarnie typowe, że aż miło. Czekałam niecierpliwie na analizę jakiegoś jaojca na SuS i się doczekałam. Rozumiem wasz ból, anal... eeee... rozgrzebujący... bo sama przebrnęłam przez takich dziesiątki (ale jaką miałam radochę w wyjaśnianiu ałtoreczkom czemu opko jest do... no, do tego, do czego jest yaoi...).
I miło widzieć, że nie tylko ja jestem tak zboczona, żeby Oglafa czytać - pasek o honorze jest jednym z moich ulubionych, choć i tak duchy spermy wymiatają XD

• 'N.


Hasz - wybaczam łaskawie! Błąd jak błąd - purystom maniakalnym jak widać przeszkadza ;)

A jakiś tytuł/link do dobrze opisanego romansu męsko-męskiego? Może być po angielsku, byle nie po japońsku bo nie przeczytam^^

• Hasz

N. - wyyybacz, ja po prostu, modą wyniesioną z Mirriel, używam słów "slash" i "yaoi" zamiennie xD
Pewnie błąd, wstyd i poruta, ale trudno się mówi.

Co rozumiem przez porządne yaoi? To, co przez porządny romans/obyczajówkę/dowolny inny gatunek, z tą różnicą, że pary innej orientacji.
(ale najbardziej lubię te psychologicczne, zwłaszcza do Death Note'a)

• Mirveka


"Mimo, iż siedział całkowicie nagi, nie czuł jakoś dużej krępacji."

O.O to mnie rozwaliło doszczętnie. Boru! Co za głupie opko! Już wiem, dlaczego tyle osób zraziło się do Yaoi przez durne opka.
Ja zaś zakwikałam się nieziemsko.

Anonimowy pisze...

ipurbeltz

wampir - czterotysięcznik (to wzrost jest! jak ośmiotysięcznik, tylko o połowę mniejszy... ewentualnie jakiś inny wymiar ;p), honor (ha! też czytam ten komiks!) i niewymawialne miejsce-gdzie-plecy-tracą-swą-szlachetną-nazwę... *ómiera*
za yaoicami nie przepadam, bo (jak ktoś nadmienił) na dłuższą metę są nudne, szczególnie takie sztampowe yaoice jak ten na przykład, niemniej jestem ciekawa, co będzie dalej. z czystego masochizmu chyba, bo nie wiem skądinąd ;p

swoją drogą, oprócz yaoi, które jest rysowane przez kobiety dla kobiet, są też w Japonii komiksy o gejach dla gejów (ewentualnie niekoniecznie gejów, ale zdecydowanie czytelników innego sortu niż yaoistki). zastanawiam się, jak takie mangi wyglądają, i wizualnie, i treściowo...

• 'N.


Co uważasz za porządne yaoi? :]
Yaoi się nie pisuje - yaoi się, in general rysuje :P

P.s: Toż ja Cię wcale nie obraża - btw kojarzysz bara jako gatunek? :D

• Hasz


N. - wypraszam sobie, sama pisuję yaoi i żaden z moich bohaterów nie robi obrażonych minek xD
Seme-bewzględne macho i smarcząco-kobiece uke to raczej domena opek, nie porządnych yaoi. Jak słusznie ujęła Ome - zlepek stereotypów.
Co nie zmienia faktu, że zjawisko i tak jest ciekawe xD

• Ome


Koszmarny yaoiec - właśnie dlatego, przy całej swojej sympatii dla tematyki homoseksualnej, yaoi od dłuższego czasu szczerze nie cierpię. "Uke" to nie tyle kobieta, co zlepek stereotypów o kobietach, a "seme" to tandetny macho. I jeszcze aŁtorka dodała to, co mnie wkurza niemożebnie - ten debilny schemat syndromu sztokholmskiego i kretyńskie wykorzystywanie motywu gwałtu. Bohaterowi mogłoby rozjechać tyłek całe wojsko, a na niego by to nie wpłynęło.

Analiza boska do sześcianu. Wykorzystaliście cały potencjał tego potworka w doskonały sposób :)
A słowa "honor" już nigdy nie wypowiem bez dziwacznego uśmieszku...

Anonimowy pisze...

Ssieja


Blog na pingerze rzeczywiście jest dobry, ale te analizy są nudne. Nieciekawe zwyczajnie, przebrnięcie przez tę analizę do końca było niemal niemożliwe...

• Carmen Gold


Nie no, dziewczyny, rządzicie! Pierwsza analiza yaoi! *otwiera szampana* Kwikłam radośnie kilka razy a chichotałam przez całość. :D No i HONOR. Boru lesisty a szumiący... Taki z niego łowca jak ze mnie operator czołgu. Taaaaak... Więcej yaoi na SuS-ie. Zdecytowanie. ^^

• 'N.


Hasz - w yaoicach ZAWSZE uke [ znaczy ten, co, khem... się udostępnia ] jest jak kobieta, ma kobiece zachowania, wątpliwości, rozterki. aŁtoreczki to zwyczajnie kopiują :)

• kura z biura

@Dream: A no to sorry, zwra...
(kurde, miałam powiedzieć "zwracam honor" hihihihi)

• Dream


Nie kasowałam, dlatego bo się wstydzę, tylko dlatego, ze to nie dotyczy notki.
Dodałam do linków, więc czytelnicy będą mogli zapoznać się z tym.
Cóż, uśmiałam się, gdy to czytałam xD. Pisałam rok temu, ale dzięki Wam wiem, że muszę poprawić opowiadanie XD.
Dzięki xd.

• Hasz


Apropo mang: ja w trakcie lektury cały czas miałam przed oczami Alucarda z Hellsinga - ale też Alek wpisuje się w przedstawiony wyżej schemat wampira (włosy długie i czarne, ślepia czerwone, blada morda i szyderczy uśmiech), więc...

Że analiza kwiczna, wiadomo. Ale mnie nurtuje inna rzecz, którą zresztą często obserwuję w takich, khe, yaoi - czy tylko mi się wydaje, że aŁtorki w pewnym momencie zapominają, iż OBIE połówki związku to mężczyźni? Innymi słowy, Hermo(afrodyta) istotnie (i niepostrzeżenie) staje się kobietą. Kąpie w olejkach, daje nosić na rękach, robi obrażone minki, kładzie ręce na biodrach... Herma po prostu. Dobrze, że nie Hermiona.

Anonimowy pisze...

'N.


Kuro - w końcu mangi yaoi są rysowane przez kobiety dla kobiet, to muszą być charakterystyczne :D
I generalnie motyw - biedny/nieszczęśliwy/po prostu podpadnięty a poniewierany niewolnik/wróg głównego seme staje się jego ukochaniem. Słodkie a optymistyczne do wyplucia.
Honor... taaak... khem, męskie honory to niezwykle eksploatowane muszą być w tym opku i innych z tego pięknego a uciesznego bloga, dobrze, że honor nie mydlo...


jasza
• Leciał wampir borem, lasem
wymachiwał... ananasem ;P


Bardzo dobrze, że dziś w pracowni pusto, można się śmiać w głos bez ograniczeń.

hasło: urwju. Coś w tym jest!


• gabrielle


Załamałabym się po lekturze, ale nie mam siły, bo poszłam rano biegać. Według aŁtoreczki to miało być erotyczne? Pierdołowaty łowca-masochista, który pakuje się do zamku i ie ma pojęcia o właścicielu. Litości. Olejek kokosowy mnie ustrzelił. Z niecierpliwością czekam na drugą część:)

• kura z biura


@'N' Mogła być taka manga. Ja się generalnie na mangach nie znam, zwłaszcza na yaoi, ale przy czytaniu tego cały czas widziałam bohaterów narysowanych w tym charakterystycznym stylu.
A w drugiej części dowiemy się jeszcze wielu ciekawych rzeczy o honorze wampira tym razem ;)

• KatEv


Padła, kwiknęła *w międzyczasie kaszlnęła* i powstała.

Ten łowca jest taki trÓ jak wampiry ze "Zmierzchu". Protoplaści rodu pewnie się w grobach przewracają.

Gwoli spermy to zdarzyło przeczytać mi się yaoi, gdzie wampir żywił się spermą.

• 'N'


A nie było mangi w takim klimacie? *ma tyle przeczytanych yaoiców na koncie, że juz ledwo pamięta>

• mikan


Lata morderczego treningu, zasady wpajane od dziecka i wszystko to na nic - prześwietny łowca dał się ogłupić czarowi czterotysięcznego (nr katalogowy) wampira.
Rodzice pewnie pomarli ze zgryzoty, albo wylądowali w wariatkowie, że im się taki synek trafił. Stracił HONOR jednym słowem!
Borskie to było!

• Pigmejka


Ach, jakie to było cudne! :D Natrętna ślina, bokserki, czarna łazienka, łowca-rusałka... ^^ Co tu dużo mówić - cud, miód i... olejek kokosowy potęgujący emocje! XD
Ach, a fraszki mistrza Jana zaiste chędogie. ;)

• Nivis.


Połknęłam całość jednym tchem, dawno się tak nie uśmiałam. Moje kwiki obudziły resztę rodzinki, chyba dwukrotnie, ale w końcu zrezygnowani, przestali mnie uciszać.
Lubię yaoi, owszem, ale poziom umysłowy, jaki reprezentują bohaterowie opka jest nieco żałosny. Szczególnie ten cały łowca, załamałam się nad nim.

Przez Was słowo "honor" już nigdy nie zabrzmi tak samo, jak kiedyś...


Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejną część.

• enka


analiza jedna z najlepszych ostatnio!

Unknown pisze...

@Hasz - o Boru, nie. Błagam, nie. L/Light to NAJGORSZY parring, jaki może być. To jest jak Voldemort i Harry, jak Annie i Levi, jak Naruto i Orochimaru! Aaaaaa!