czwartek, 5 maja 2016

313. Krakowski spleen, czyli DNA sięga dna (3/3)

Drodzy Czytelnicy!
W dzisiejszym odcinku śledztwo zaprowadzi nas w głąb otaczających Warszawę dzikich borów oraz do Krakowa. Dowiemy się, że mafijną karierę zaczyna się dosłownie od pieluch, że z powodu warszawskiej batwoman nie można jęczeć do rana i że profesorowie UJ powinni dokumentować wszystkie urwane filmy na imprezach studenckich. Największą niespodzianką są jednak staruszkowie, których czas nie tyka. A kto jest ciekawy, co jest ich eliksirem młodości - niech czyta!



Analizują: Dzidka, Jasza, Kura, Babatunde Wolaka
oraz Kobaś - Konsultantka Kryminalistyczna.


Rozdział 16 "Cygaro"
[Aleksandra]


Całe szczęście jestem już w domu. Chcę, aby ten dzień jak najszybciej się skończył. Niestety przede mną czekała jeszcze rozmowa z Anną, a potem spotkanie z Wiktorem. Zastanawiam się, dlaczego właściwie zgodziłam się na to spotkanie, przecież praktycznie się nie znamy. Wypiłam kubek herbaty i poszłam przed wyjściem wziąć szybki prysznic...
Gdy byłam gotowa, wyszłam z mieszkania, sprawdziłam czy nie trzeba zatankować motoru i ruszyłam…


Po tym fascynującym opisie następuje równie fascynujący fragment z punktu widzenia Anny (przygotowywanie biura do spotkania, przynoszenie krzeseł itp.), a potem znów wracamy do punktu widzenia Aleksandry (fascynujący opis witania się i zajmowania kolejnych miejsc) i wreszcie możemy zacząć spotkanie.
Które przypomina rozmowę kolekcjonerów o ich najciekawszych znaleziskach.


-Razem z Aleksandrą, jak wiecie udałyśmy się do domku, którego adres znalazłyśmy przy ofierze - zaczęła [Anna]
- Znalazłam jakąś kartkę. Mam ją tu jeszcze gdzieś, o, jest!
-Rozdzieliłyśmy się by szybciej przeszukać domek, znalazłam kilka zdjęć i dokumenty dotyczące mafii, o której mówiła ostatnio Aleksandra.
-Ja natomiast znalazłam kolejną martwą... kobietę - powiedziałam patrząc w podłogę.


(...)
-Barbara dalej nie wie, kim jest ta martwa kobieta.
Ola zapomniała, jak nazywa się jej mama?
Tak siedzę i myślę nad tą sceną, i wydaje mi się, że można to wytłumaczyć w ten sposób: Aleksandra nie widziała matki kilka lat, nie jest w stanie stwierdzić na pewno, że zwłoki z oznakami postępującego rozkładu to jej matka. Tylko że w takich wypadkach na wyniki badań DNA czeka się kilka tygodni…
Dobra teoria, ale niestety, mamy wyraźnie powiedziane, że Aleksandra matkę rozpoznała… Ale! Wróciłam sobie do poprzedniej scenki, tej ze znalezieniem trupa… i zauważcie, Olka nigdzie ani słowem nie zająknęła się, że wie, kim jest martwa kobieta! Dlaczego?


Za kilka godzin będzie mieć wszystkie wyniki  - powiedział Wiktor
...a nie kilka godzin.
To akurat ewidentnie wpływ seriali, tam wszystkie wyniki dostaje się natychmiast, a śledztwo kończy w trzy dni.


-Udało mi się dojść do pewnych źródeł, nie są one pewne ale podobno mafia się odradza - dodał Tomek i podał Annie zdobyte przez niego dokumenty.
To była naprawdę długa rozmowa. Zdecydowaliśmy że ktoś musi udać się do miejsca gdzie była pierwotna kryjówka mafii
A kryli się tam w 1986 roku.
Wyrzezali ważne informacje kozikiem na ścianach.

[Anna]
-Masz adres? -Spytałam.
-Nie do końca.... Zresztą wytłumaczę ci w samochodzie. -Rzekł Tomek.
“Mam adres nie do końca, bez numeru mieszkania, ale na miejscu pewnie łatwo się zorientujemy!”. Podjeżdżają, a to jedenastopiętrowy pekin z kilkunastoma klatkami schodowymi… ;)

Na miejsce dojechaliśmy w około 20 minut. Był to wielki dom w środku lasu.
W Lesie Kabackim, czy Bielańskim?
Na Kole.
Mała ta Warszawa, z jednego dowolnego punktu w inny punkt zawsze da się dojechać w góra pół godziny.
I wszędzie lasy.


Niby powinniśmy zapukać, ale.... Czasami warto złamać przepisy. Okazało się, że dom był otwarty. To dziwne....
Może wcześniej trzeba kupić bilety? Może to jednak Pałac na Wodzie w Łazienkach?


Weszliśmy do środka. Mimo że dom nie był nowoczesny i bardzo czysty, nie było tam tragedii.
A co, ta Tragedia miała wyć ze ściany? - Jestem tu! Jestem, auuuu.


Na początku szybko zajrzeliśmy do wszystkich pokoi. Trochę to zajęło, ale przynajmniej wiemy, że nie ma tam nikogo.
Dobra, przebiegli cały ogromny dom kurcgalopkiem.


W takim razie czas na przeszukiwanie pokoi w celu znalezienia czegoś.... czegokolwiek, co może ułatwić nam sprawę.
W szafkach było dosyć sporo ostrych przedmiotów, typu noże i skyzoryki.
I całkiem sporo ostrych przypraw typu pieprz i chilli.
Skyzoryk, skyzoryk, tak na mnie wołają...


Wzięłam jeden nóż i scyzoryk. Byle który, pierwszy z brzegu. Może będą tam odciski palców.... Oprócz broni, były tam też jakieś dokumenty.... Niestety nieczytelne....
Zarąbałaś właśnie czyjąś własność podczas nielegalnego przeszukania.
Natomiast dokumenty zostawiła tak jak leżały, przecież są nieczytelne.
Przecież to nie jest tak, że w laboratorium mogliby je odtworzyć czy coś…
Nieczytelne to nieczytelne, na ch...j drążyć temat!


Następnie, gdy przeszukaliśmy już większość pokoi, trafiliśmy na.... Salon?
A w salonie stado lemingów!


Można to tak nazwać? Na środku pomieszczenia była kanapa, a wokół niej porozrzucane, niestety zamazane zdjęcia.
Nie rozumiem tego myku z zamazanymi zdjęciami; jeśli wyszły nieostre, to na wuj takie wywoływać?
Żeby był wintaż.


Moją Uwagę przykuła jednak jedna rzecz. Cygaro, a właściwie jego niedopałek. Jeszcze świeży. Czyli... Ktoś był tu przed nami.... I to całkiem niedawno....
Cygaro! Od razu można poznać, że prawdziwy mafiozo, tacy palą tylko specjalne, hawańskie, skręcane na udach nastoletnich dziewcząt.

[Aleksandra]
-Ola, masz teraz czas? - spytał mnie Wiktor, gdy wyszliśmy z budynku
-Tak. - powiedziałam
-Tu niedaleko jest mała kawiarnia, tam porozmawiamy.
(...)
-Odkąd cię zobaczyłem w biurze Anny po raz pierwszy, wydawało mi się że skądś cię znam - zaczął.
-Postanowiłem więc to sprawdzić i słusznie myślałem.
-Czyli ze mówisz że się kiedyś spotkaliśmy ? - spytałam.
-Nie pamiętam czegoś takiego. - powiedziałam zamyślona
-Chociaż w sumie po tym, jak kiedyś spadłam ze schodów, byłam dwa tygodnie w śpiączce i nie pamiętam co się działo przez dwa miesiące przed wypadkiem - dodałam
Jest śpiączka, jest opko!
Z drugiej strony - jakież to musiały być schody i jakie spadanie, skoro zamiast poobijać sobie kość ogonową, zapadła w śpiączkę i to na dwa tygodnie! W dodatku z dwumiesięczną amnezją wsteczną.


-Myślę że to powinno ci coś przypomnieć - powiedział i wyciągnął z torby teczkę…
To brzmi jak wstęp do szantażu...


[Anna]
Obok cygara, było jakieś zdjęcie. Można było zobaczyć na nim dziewczynę. Około 18-19 lat. Po dłuższym wpatrywaniu się we zdjęcie, mam wrażenie że znam tą twarz....
Dobra. Od 1986 roku ukrywa się tam ktoś, kto pali cygara i ogląda niewyraźne fotografie.


Ja rozumiem, że to taki chwyt filmowy, ucinać scenę A w momencie pełnym napięcia i wrzucać scenę B, po czym odwrotnie, ale jednak w tekście pisanym to się średnio sprawdza. Albo inaczej: jak ktoś umie (np. Dean Koontz) to mu się sprawdza.

Rozdział 17 "Kolejna ofiara i włamania"


[Aleksandra]
Dość późno wróciłam do domu. To, czego się dowiedziałam od Wiktora zupełnie wytrąciło mnie z rytmu.
(...)
Wzięłam szybki prysznic, zamknęłam się w swoim pokoju, odpaliłam laptopa i włożyłam do niego płytę którą dał mi Wiktor, było na niej sporo zdjęć moich i jego z jakieś wymiany między studenckiej.
Dlaczego wysłano pannę z Erasmusa (lub Socratesa) tylko do Krakowa?
Nie będzie szantażu, buuuu...


Tylko dlaczego ja nic z tego nie pamiętam?... i dlaczego do cholery nikt mi nie powiedział że ja na czymś taki wogóle byłam? Czemu wszystko jest takie pokomplikowane....
I czemu wiem, że to była wymiana studencka, a nie np. wycieczka?
Ona nie tylko była w śpiączce (dwa tygodnie!), ale zresetowano jej kawał życia. Aż dziw, że nie dłubie widelcem w nosie.


[Anna]
Gdy wróciłam do siedziby, udałam się do Barbary.
-Cześć. Co wiadomo o ofierze? -Zapytałam.
-Hej. To... Dominika Wójcik, 56 lat. Matka.... Olki. -Powiedziała.
-Cholera, nie wiedziałam. -Rzekłam zdziwiona.
No, dobra. Olka nie powiedziała policjantom, kim jest ofiara…
Powiedziała to Wiktorowi, a on milczał jak głaz.
...Barbara jakimś cudem odkryła jej tożsamość (jakim? Badania DNA są tak wiarygodne, jak materiał porównawczy), a Anna nie jest nawet lekutko zirytowana zatajeniem tak ważnej informacji. Ot, zdziwiona.
Może stwierdziła, że Aleksandra tak już ma, ot drobna niedogodność.


-Co tam masz? -Spytała Barbara, patrząc mi na dłoń, w której trzymałam zabezpieczone cygaro.
-A no tak, w tym domu znalazłam niedopałek cygara. Świeży. Mogłabyś to sprawdzić?
-Jasne.

[Aleksandra]
Obudził mnie  dzwoniący telefon, popatrzyłam na zegarek. Była 9.00. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Odebrałam telefon
-Cześć Ola, mam nadzieję że cię nie obudziłam. - to była Strzelecka
-Nie, coś się stało? - spytałam
-Musimy porozmawiać, dasz radę wpaść do agencji za dwie godziny?
-Pewnie
-To widzimy się o jedenastej.
Pożegnałam się i rozłączyłam po czym wstałam z łóżka, ubrałam się i udałam do salonu.
Przypomnijmy, że Ola wynajęła mieszkanie w hotelu. Nie jakąś klitkę, ale widać, apartament z salonem.
To pewnie służbowe mieszkanie dyrektora hotelu.
Ja nie wiem, czy tam gdzieś po drodze ona jednak nie zrezygnowała z hotelu i wróciła do swojego mieszkania, ale głowy nie dam, bo już mi się wszystko merda.


-Dawid a ty nie w pracy?
-Moim priorytetem jest pilnowanie Ciebie, dalsze zadania są odkładane na trochę dalszy plan - powiedział
A szef dał mi wolne, żebyśmy się trochę bliżej poznali.


-Pamiętasz jak ci opowiadałam o tym, jak spadłam ze schodów?
-Tak...  
-Mój tak jakby "opiekun" powiedział mi że to się stało gdy wracałam ze stażu...  
Wracała ze stażu po schodach. Jasssne.
- przerwałam
Przerwała w najciekawszym miejscu. czy dowiemy się kim był ten tak jakby, w cudzysłowie Opiekun?


-Wiktor wczoraj powiedział mi że poznaliśmy się  na wymianie między studenckiej [międzystudenckiej – a w ogóle to używamy po prostu terminu “wymiana studencka”]
w Krakowie i pokazał mi zdjęcia.
No dobra, ale czy na tych zdjęciach było coś istotnego? Bo generalnie takich zdjęć z gatunku “ja + inni ludzie na jakiejś imprezie” to obecnie każdy ma setki.

[Anna]
Powtórzony dialog z umawianiem się na jedenastą…


W tym momencie do mojego gabinetu wszedł Tomek.
-Cześć Ania. Mam wspaniałą wiadomość. Szef cie wzywa. -Powiedział z ironią.
Dlaczego z ironią? Sugeruje, że szef ją wzywa niekoniecznie służbowo?


(...)
-Dzień dobry. Wzywał mnie pan. -Rzekłam.
-Tak, wzywałem. Jak idzie śledztwo? -Spytał.
-Ma początku staliśmy w miejscu, ale teraz mamy już kilka poszlak i myślę, że już nie dużo [!] nam zostaje, by znaleźć mordercę.
Jak mają tylko kilka poszlak, to raczej zostało im całkiem sporo.


-Powiedziałam i podałam mu przygotowane wcześniej dokumenty.
-Okej, przejrzę to sobie. Możesz już iść. -Powiedział.
No i tyle z wielkiej rozmowy z szefem...


Zjawia się Aleksandra.
-Mam do ciebie kilka pytań.
-Okej.
-Jaki miałaś kontakt z rodzicami? -Zapytałam i zauważyłam jak nerwowo przegryzła wargę.
Uhuhu, jeśli przEgryzła, to rzeczywiście musiała się strasznie zdenerwować.
Taki amatorski piercing.


-Dobry..... -Powiedziała. zauważyłam jednak, że kłamie.
-Mnie nie oszukasz. -Powiedziałam.
-Okej, powiem prawdę. Uciekłam z domu gdy miałam 18 lat...
Poczekała do pełnoletności.
A, cwaniara!


Obiecałam sobie, że już tam nie wrócę.
-Przykro mi. Wiedziałaś że ta ofiara, to twoja matka, prawda? -Zapytałam.
-Tak.... -Odpowiedziała.
-To czemu mi tego nie powiedziałaś?
-Nie wiem sama.....


I tak porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a potem Aleksandra wyszła z mojego gabinetu.
Och, aŁtorko, jak Ty lubisz ukrywać najważniejsze informacje przed nami, Twoimi wiernymi czytelnikami! Mamy uwierzyć, że Anna nie przycisnęła ani trochę złapanej na zatajaniu informacji Aleksandry, że ot, tak łyknęła wyjaśnienie “oj tam, nie powiedziałam wam, bo właściwie sama nie wiem, dlaczego”?

[Aleksandra]
Po rozmowie z Anną udałam się do mieszkania. Dawid musiał zostać w agencji by złożyć raporty, a mi niezbyt chciało się na niego czekać.
O ile dobrze pamiętam, Dawid został jej przydzielony jako całodobowa ochrona, więc a. on nie powinien się zajmować jakimiś innymi sprawami, b. jej nie wolno się szlajać gdzieś bez niego.


Gdy szłam obok opuszczonego sklepu, usłyszałam jakiś słaby kobiecy głos. Drzwi były zamknięte ale bardzo stare i spróchniałe, więc udało mi się wyłamać drzwi.
Mój Boże, ta Warszawa wygląda gorzej niż Sheffield w latach osiemdziesiątych!
Polska w ruinie, co chcesz.


Odbezpieczyłam pistolet i weszłam do środka, rozejrzałam się po całym sklepie ale nikogo nie widziałam. Po chwili znów usłyszałam ten głos dobiegający z szafy, podeszłam do niej ostrożnie i delikatnie otworzyłam drzwiczki.
Ona jest nietoperzem, albo nawet toperzem, skoro słyszała jęki - 1. będąc na ulicy, 2. przez zamknięte drzwi, 3. dochodzące z zamkniętej szafy.


Była tam kobieta, nieźle poturbowana i ledwo przytomna. Na ręce miała napis "Następna".
Aleksandra jest lepsza niż Poirot, jeśli chodzi o natykanie się na zbrodnię co dwa kroki.
Strach myśleć, ale ona włamuje się do pomieszczeń tylko dlatego, że ktoś jęczy (do rana), powiedzmy to sobie szczerze - przecież to krępujące.


Widocznie morderca nie zauważył że kobieta jeszcze żyje, wyciągnęłam  ją z szafy
Jeśli była “ledwo przytomna”, to znaczy że choć marny, to jakiś kontakt z nią był. Ale odłóżmy tę kobietę na bok, już nie będzie do niczego potrzebna.


i ułożyłam w bezpiecznej pozycji po czym zadzwoniłam po karetkę i do Anny. Karetka pojawiła się po 10 minutach w miedzy czasie kobieta przestała oddychać i musiałam zacząć ją reanimować, gdy ofiara trafiła w ręce ratowników spytałam się
-Do którego szpitala ją zabieracie?


-Do Żeromskiego na ul. Konwalickiej 34.
Y, szpital imienia Żeromskiego?
Kiedyś leczono tam suchotników. Natomiast “konwalicka” brzmi ordynarnie.
“Konowalicka” bardziej pasowałaby do szpitala. A szpital im. Żeromskiego z pewnością ma bardzo rozbudowany oddział wenerologiczny.


[Anna]


Tak tylko zaznaczę, że w poprzedniej scence mieliśmy jeszcze rozmowę Aleksandry z Anną o tym, co się stało (a w niej powtórzenie dokładnie tego, o czym i tak już wiemy), w tej mamy tę samą rozmowę z punktu widzenia Anny… Ludzie, TAK SIĘ NIE ROBI, serio serio.


Rozejrzałam się po magazynie.
Nie był to skromny sklepik ze starą szafą, ale fiu-fiu magazyn!


Znalazłam kopertę, a w niej standardowo czarna róża i skrawek zdjęcia.
Nuuuda, panie…
Czarne róże i czarne róże. A nigdzie nie jest sprecyzowane, czy są sztuczne, czy prawdziwe, a farbowane.
A może to róże kalafiora.
Jeśli czarne, to chyba zgniłego.


Co ciekawe, były też tam zdjęcia.... Moje i Aleksandry. Czyli ktoś nas śledzi.
-Patrz, co znalazłam. -Powiedziałam do Aleksandry.
-No proszę, czyli ktoś nas śledził. -Rzekła.
O, chyba ktoś was śledził.


-Tak. A wiesz co oznacza ta próba zabójstwa?
Że mordercy się nie udało?


-Nie rozumiem.
-Nasz podejrzany jest niewinny. Przecież był u nas, gdy ta kobieta została prawie zabita.
A skąd to wiecie, miała na ręce, oprócz napisu “Następna”, wyciętą godzinę, o której dokonano napaści?! Kto powiedział, że nie mogła przeleżeć w tej szafie np. dobę?


-Faktycznie, czyli wypuszczamy go?
-Nie. Przecież ci groził. Ale za morderstwa nie odpowie.

[Aleksandra]


Aleksandra z Dawidem wracają do mieszkania i zastają je otwarte, a w środku burdel, jakby ktoś w pośpiechu je przeszukiwał.


Przejrzeliśmy całe mieszkanie ale nikogo nie znaleźliśmy. Zastanawiam się jak to możliwe że sąsiedzi nic nie słyszeli.
A skąd wiesz Słoneczko, że nie słyszeli? Zapytałaś kogo o to?


Na blacie w kuchni znalazłam list który otworzyłam.


"Czyli dalej w to brniesz. To nie zbyt mądra decyzja. to ostatnie ostrzeżenie, więcej nie będzie. NIE MIESZAJ SIĘ W TO JEŚLI CHCESZ ŻYĆ"
W kopercie znalazłam małą białą róże [czarne się skończyły?] która na której była...krew .
Nie mów. Może konfitury wiśniowe?
OHNOEZ, KREW.
Czyja?
Krew na czarnej róży byłoby gorzej widać.
No, no, ktoś bardzo nieostrożnie udostępnia DNA...


Pokazałam list i róże Dawidowi
-Dzwonimy do Anki - powiedział...


[Anna]


Wtedy do pokoju przesłuchań wszedł podejrzany. Przesłuchanie było dość żmudne. Nie chciał nic mówić, dopóki nie postraszyłam go kilkoma paragrafami.
- Powiem! Powiem! - zakrzyczał, śmiertelnie przerażony.
Jeśli paragrafy były z gumy i ołowiu, to się nie dziwię.
Czyżby był wśród nich “paragraf 7,62”?


-Okej, powiem ci. Kazał mi to zrobić Christofer Devils. Po prostu kazał mi postraszyć dziewczynę.
Ale nie wiedział, że miała chore serce, i wystarczyło, że zrobiłem jedno ciche: “Bu!”...
(...)
po chwili dwóch policjantów zabrało Cadra na dołek.
Raczej Cadera.


Chwilę później do mojego gabinetu weszła Barbara.
-Słuchaj, ten gość od cygara nazywa się Christofer Devils.
Próbuję to sobie poukładać. Od 1986 roku, mafia (?) ma kryjówkę w wielkim domu w lesie, Krzysztof D. mieszka tam sobie, spokojnie pali cygaro i rozrzuca zdjęcia dookoła kanapy.
W dodatku Barbara dzięki próbce podała imię i nazwisko faceta, który zniknął trzy dekady temu. Swoją drogą - ciekawe jak ona to zrobiła?
Ze śliny na niedopałku?...
Oczywiście, że ze śliny można sekwencjonować DNA, natomiast pozostaje otwarte pytanie jak ustaliła że to ślina kogoś, kto (podobno) zmarł w 1986 roku.
Podoba mi się pomysł, że w 1986 porucznik Borewicz nakazał zbierać próbki śliny od wszystkich podejrzanych i przechowywać je starannie, bo miał proroczą wizję, że kiedyś się przydadzą. ;)


Jedyny pomysł, jaki przychodzi mi do głowy - sekwencje aminokwasów układają się literowo w imię, nazwisko i aktualny adres badanego.


-Cholera, to o nim mówił też ten Cader. Musimy go jakoś znaleźć.
-Tylko jest jeden problem. W aktach jest napisane że on nie żyje od 28 lat.- powiedziała
-Cholera, to ciekawe.
Uuu, kolega Cader właśnie wysypał szefa mafii, który od niemal trzydziestu lat żył sobie spokojnie pod jakimś fałszywym nazwiskiem? Betonowe buciki już czekają...


-Masz te dokumenty o mafii?
-Kur*a.... Chyba zostawiłam w domu. Akurat wzięłam je, by w spokoju sobie przeczytać i nie zabrałam ich z powrotem.
Ludzkość jeszcze nie poznała uroków kserokopiarki, więc śledczy muszą wynosić dokumentację do domu.
*facepalm* Tacy śledczy nie wyśledziliby własnej rzyci, nawet z mapą i kompasem.

Kiedy Anna przyjeżdża do domu, okazuje się, że do niej ktoś też się włamał, narobił bałaganu, ale tym razem żadnego liściku z różyczką nie zostawił.

Rozdział 18 "Ukłucie róży"


Bla bla bla, w rozmowie telefonicznej Dawid i Anna ustalają, że Wiktor pomoże zabezpieczać ślady w mieszkaniu Aleksandry, a Barbara i Tomasz u Anny. Po co na miejscu lekarz sądowy, to bór jeden wie, ale może Anna ma jakiegoś trupa w szafie...


[Aleksandra]


-Wątpię żeby zostawił jakiekolwiek ślady - powiedziałam
rozcierając butem jakąś plamę na podłodze.
-Myślę że najlepiej jak się rozdzielimy. Ja sprawdzę moją sypialnię i łazienkę,
bo nikt nie będzie grzebał mi w pościeli, komódce z bielizną i w łazience!
Trzeba schować brudne gacie i kolekcję wibratorów.


Dawid ty zajmiesz się pokojem gościnnym i kuchnią, a ty Wiktor salonem i przedpokojem - zarządziłam
...i rozdałam ściereczki i mopy.


-Dobrze - powiedział Dawid i zajęliśmy się poszukiwaniem jakiś śladów.
Najpierw zrobiłam zdjęcia, w jakim stanie zastałam pokój i łazienkę. Potem zajęłam się szukaniem jakiś śladów przy okazji ogarniając ten syf.
Przy okazji umyła podłogę, wyszorowała kafelki w łazience i pochowała to, czego nikt nie powinien zobaczyć.


Po dwóch godzinach skończyłam i udałam się do salonu zobaczyć jak radzą sobie chłopaki. Oni też skończyli
-Znaleźliście jakieś ślady? - spytałam
-U mnie czysto - powiedział Dawid
-Tak samo u mnie - powiedział Wiktor
Sprawdzam!


-A u ciebie? - spytał
-U mnie tak samo - powiedziałam i zrezygnowana usiadłam obok Wiktora  -Mamy tylko ten list i różę - powiedziałam i wzięłam do ręki małą białą, ale zakrwawiona różę.
Pomiędlij ją jeszcze trochę w palcach, dobrze jej to zrobi.


Na myśl przyszedł mi jeden wierszyk z dzieciństwa;


Róża choć piękna, kolce posiada.
To symbol miłości i cierpienia.
Jest delikatna. a zarazem ostra.
Strzeż się ukłucia róży,
Bo ono najbardziej rani.
Wierszyk z dzieciństwa, bez rymów?
Miała bardzo awangardowy pamiętniczek, żądała wpisów wyłącznie wierszem białym.

Specjalnie dla Dzidu - wersja poprawiona!


Róża choć piękna, kolce posiada.
Kompost pod płotem wciąż się rozkłada
To symbol miłości i cierpienia.
czasem senności, takoż wkurwienia
Jest delikatna. a zarazem ostra.
Jak Balladyna, Aliny siostra.
Strzeż się ukłucia róży,
Bo ono najbardziej rani.
I kłopot z tego jest duży
I kończy się zwykle szwami.


[Anna]
-Patrzcie, coś mam! -Krzyknął Tomek.
-To jakiś list. -Powiedziałam i otworzyłam kopertę. W niej był dziwny wiersz.
No proszzzz, u Aleksandry list leżał po prostu na wierzchu, u Anny trzeba było aż przeszukania, by go odkryć. Czy to coś znaczy?


"A gdy róża cię ukłuje,
Truciznę w twe serce wleje.
I nie zauważysz, kiedy
Oddasz swoje życie w jej ręce"
W ręce róży?
Albo w ręce trucizny.
Wystarczyłoby przestawić jeden wyraz, żeby było do rymu.


A niżej było napisane:
Nie znajdziesz  odpowiedzi  na  wszystkie  pytania.
Nawet w googlu.
To prawda, do tej pory nie znalazłem odpowiedzi na pytanie, czym konkretnie jest rachwacka.


Lepiej  trzymaj  się  od  tej  sprawy  z daleka


[Aleksandra]
-Musimy ustalić kilka faktów. - powiedziała Anna.
Po tym jak skończyliśmy zabezpieczać dowody, wszyscy spotkaliśmy się w gabinecie Anki.
-To bardzo dziwne, że włamali się do waszych mieszkań, dodatku w biały dzień.  - rzekł Tomek.
-W moim mieszkaniu, a także w domu Anki, sprawca nie pozostawił żadnych śladów. To nie jest robota amatora - stwierdziłam
Obawiam się, że amatorszczyznę odwalili dochodzeniowcy.


To był bardzo nerwowy dzień, nie mogłam siedzieć na krześle, więc stanęłam obok okna i przyglądałam się ruchu [?] na drodze. Omówiliśmy wszystko co nam przykuło uwagę. Gdy słyszałam od Anny to


-W tym liście, co znaleźliśmy u mnie, był fragment jakiegoś wiersza. Brzmi on tak; "A  gdy róża cię ukłuje, truciznę w twe serce wleje. I nie zauważysz, kiedy oddasz swoje życie w jej ręce"...
-To bardzo dziwne, co niby przez to chciał ci powiedzieć włamywacz? - zamyślił się Wiktor
Że jest nieuleczalnym grafomanem?


-Brakuje w tym logiki i...  - Zaczęła Barbara.
...sensu - dokończyli Analizatorzy.


-A właśnie, że jest w tym logika.
A to nas zaciekawiłaś. I naszych Czytelników też.


-Powiedziałyśmy z Anką w tym samym czasie, a reszta spojrzała na nas z zaciekawieniem
-Niby jaka? - spytał Tomek i oparł się o biurko
Ułomna?


-Przy każdej ofierze znajdowaliśmy fragment zdjęcia i małą czarną różę. Wygląda na to, że morderca odniósł się do tego wiersza.
I do pucla.
Morderca jest szalonym ogrodnikiem!

A jeśli spojrzelibyśmy na to z psychologicznego punktu widzenia, to kobieta jest określana właśnie tak. Niby delikatna jak płatki róży.... -mówiła Anka....
Bo kobieta jak róża, nie ma przód, nie ma tył. Henryk Szlachet.


-Ale potrafi być ostra jak jej kolce...- dokończyłam.
Albo: “kobieta jest jak patelnia - ma rączkę i jest gorąca”?


-W dodatku ten wiersz coś mi mówi, ale nie wiem co...
a co my mamy powiedzieć?


- zamyśliłam się. a po chwili powiedziałam


“Nie rusz, Andziu, tego kwiatka,
Róża kole” rzekła matka.
Andzia mamy nie słuchała,
Ukłuła się i płakała.
Jachowicz


Droga Andziu, rzekła ciotka,
nie obgryzaj mi nagniotka.
Andzia ciotki nie słuchała,
zgryzła i wymiotowała.
Tuwim.


Skoro najzdolniejsi agenci FBI urządzili burzę mózgów i ustalili, że wiersze w jakiś sposób wskazują na kobietę, to znaczy że aŁtorka szykuje nam niespodziankę, bo sama o tym zapomniała.

-Anka. Ja i Wiktor jedziemy na 3 dni do Krakowa. Prawdopodobnie znajdziemy tam jakieś informacje. - powiedziałam
Jeżu jak Byk, dlaczego do Krakowa??? Jedyne powiązanie z Krakowem, jakie tu widzę, to że Wiktor i Aleksandra poznali się tam na tym wyjeździe studenckim, którego ona teraz nie pamięta, bo walnęła się w główkę. Jaki to ma związek ze śledztwem???

-Dobrze, za to ja i Tomek udamy się jeszcze raz do tego domu. Może znajdziemy tam coś nowego. - powiedziała Anka
Nowe półbuty? Telewizor? Sprzęt AGD?
Sekretny zapasik cygar szefa mafii.


-Ja natomiast zobaczę na te fragmenty zdjęcia i spróbuję je ułożyć -rzekła Baśka
--Okej, to ja pójdę na rozpytanie wiesz gdzie. -odpowiedział  Dawid.
Wiemy, wiemy - znów poleziesz do Ciernia, tak?
No ba. Drinki się same nie wypiją, a panienki nie przelecą.
Ta sama Barbara - kryminolog i medyk sądowy? Mówiłam, kobieta wielu talentów.


[Anna]
Anna z Tomkiem jadą do Wielkiego Domu w Lesie i hasają jak zające.


Tym razem chcieliśmy dokładnie przeszukać dom. Po kilkunastu minutach szukania, zauważyłam coś.
-Tomek, chodź tu! -Krzyknęłam.
-Co się stało? - Spytał.
-Popatrz na tę szafę.
-No co? Szafa.
Mujborze, prawie Białoszewski!


-Ah... Nic dziwnego że ja prowadzę tę sprawę. - Powiedziałam ze śmiechem. -Popatrz co jest za szafą.
-O cholera, jakieś drzwi. - Powiedział zaskoczony Tomek.
Tak, szafa (jak to szafa) stoi przytknięta do ściany, a za szafą są drzwi - pewnie otwierają się na zewnątrz.
Do Narni.


-Faktycznie spostrzegawcza jesteś.
-Taka robota. To co, kto pierwszy wchodzi? - Spytałam.
-Panie przodem. - Powiedział ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Bo jeśli tam jest jakaś pułapka, to warto być gentlemanem. Nie dziwię się, że tak go to rozbawiło.

Weszłam do środka
Zaraz - do szafy, która jest szafą, która zamiast tylnej ścianki ma drzwi, czy odsunęli mebel i wtedy weszła?


i od razu to, co przykuło moją uwagę, to niepasująca do reszty mebli szafka na dokumenty.
A za szafą była szafka, nie Ludwik XVI, ale postindustrialna.


Wyglądała na nową. nie tak jak inne rzeczy znajdujące się w pokoju.
Otworzyłam ją i wyjęłam dokumenty.
Po prostu chwyciła za klamkę i już... bo jeśli ktoś robi schowek za szafą, to wstawia tam szafkę, którą każdy może otworzyć.


Większość była nie czytelna, jednak.... Jedyny dokument, jaki dało się przeczytać. to lista. Prawdopodobnie członków mafii.
Jak ona na to wpadła? Przecież powinien być nagłówek jak w tabloidzie “Oto lista członków mafii”.


papirus_dyplom542.gif




Wygląda na to, że albo mafia była ściśle rodzinna, zero obcej krwi, albo jej członkowie, jak Ramonesi, mieli obowiązek wszyscy przyjąć jedno nazwisko.
Duży rozrzut imion (Aron i Izaak obok Borysa i Igora) wskazuje raczej na to drugie.


-Christofer Devils? Przecież to ten nasz zabójca. - Powiedziałam.
-No tak. W ogóle co oznaczają te skreślenia?
Brudnopis?
Niezaliczenie roku?


-A może... Jeśli ktoś jest skreślony, to oznacza że nie żyje?
-Hm... Może ma to sens.
Porażający.


-Czyli że 4 osoby z tej mafii żyją. Cholera, to oznacza, że każdy z nich tak naprawdę może być zabójcą.
-No tak....
Przeszukaliśmy jeszcze cały dom, ale nic ciekawego nie znaleźliśmy.


[Aleksandra]
Gdy spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy udaliśmy się do mieszkania Wiktora, gdzie ten miał zostawiony swój prywatny samochód którym pojechaliśmy do Krakowa...
Nie czepiam się garażowania w mieszkaniu. Różni ludzie lubią różne rzeczy.




Rozdział 19 "Szmaciana lalka"


[Aleksandra]
Gdy dotarliśmy  do  Krakowa  było kolo godziny 20 więc pierwsze, co zrobiliśmy, to zameldowaliśmy się w hotelu gdzie mieliśmy zarezerwowane dwa pokoje.

[Dawid]


Idzie do Ciernia, by tam spotkać się z konfidentem, który UWAGA! daje mu pendriva z pełną dokumentacją historii krakowskiej mafii.
A Wy, Czytelnicy nie trzyjcie oczu, choć trudno będzie uwierzyć w to, co czytacie.


Dejmon
Mafia założono przez Dylana Devilsa ur;09.03.1865 w Londynie r.
zm; 25.09.1869 w Krakowie.
Czterolatki potrafią być nieobliczalne, mściwe i mordercze.


Początkowo Dylan pracował dla jednej z Londyńskich mafii, dość szybko "awansował" w mafii co bardzo zaniepokoiło jego "szefostwo" więc ten gdy zauważył szansę ukradł towar z ostatniej akcji po czym uciekł do Polski w 1871 gdzie przez kilka lat siedział cicho.
Nie dziwię się. Właśnie się rozkładał.

Dopiero w 1874 zaczął handlować narkotykami.
Pomińmy to, że nie żyje od dawna. Założył aptekę i jako szanowany przez krakowskie mieszczaństwo dziewięciolatek-zombie sprzedawał leki skuteczne na wszelkie dolegliwości.


Albo importował świątobliwe wino Marianiego, przysmak papieży. (A po maturze chodziliśmy na wino…) ;)

Z początku zajmował się tym sam, dopóki nie poznał Rebeki Wisły i jej brata Arnolda (1876 r.) którzy zajmowali się morderstwami na zlecenie.
Bunt dwulatka został odpowiednio skanalizowany. Rozbijanie głów grzechotką, wbijanie gumowej kaczuszki w usta - nikt nie będzie podejrzewać, że dziecko jest płatnym mordercą.


Cała trojka zawarła pakt i zaczęli pracować razem, zajmowali się handlem narkotyków, [!] kradzieżami, morderstwami itp. ...
...29.06.1879 roku ożenił się z Rebeką Wisłą która  rok później urodziła trojkę dzieci; dwóch chłopców  i dziewczynkę …
No i fajnie. On od dziesięciu lat nie żyje, ona rodzi trojaczki, a szwagier ma trzy latka.

Gdy rodzeństwo skończyło 16 lat zostało wprowadzone w życie owej grupy....
Trudno to nazwać “życiem”.
02.12.1883. Arnold Wisła zostaje zatrzymany, a kilka miesięcy później skazany na śmierć...
Dla siedmiolatka zbito specjalną, taką tyci-tyci szubieniczkę.


1889 r. o grupie przestępczej założonej przez Dylana jest coraz głośniej, ale policja nie jest wstanie sobie z nimi poradzić. Mafia liczy sobie 32 członków ale to właśnie rodzina Devils jest tutaj kluczowym punktem...
Stary, krakowski ród. Z takimi to nie ma żartów.
Na przykład z Bonerami :P


Jest tu mnóstwo informacji na temat tej mafii, historia jej powstania, informacje o jej żyjących i nieżyjących członkach, o ich całym działaniu...  to [z]grupowanie było bardzo rozbudowane, cały ich system jest bardzo skomplikowany... myślę że te informacje raczej nie wiele nam pomogą ale z tego co tu widzę czwórka z nich nadal żyje...
Czworo stupięćdziesięciolatków nadal żyje i oni są żwawi jak mrówki.
Całe życie zażywali kokę dla zdrowotności i proszę, jakie efekty!
To pewnie jedna z tych rzeczy, o których nie powie ci lekarz.


wszedłem na pliki w których każdy z Devils miał opisaną historię swojego życia.
O, zrobili sobie nie tylko drzewo genealogiczne, ale z informacjami co nabroili.


Wydrukowałem już informacje na temat Arona, Agnes i Caspiana, niestety w żadnych z tych plików nie było informacji na temat ich aktualnego miejsca pobytu  ani o tym jak się teraz nazywają.
Andrzej, Agnieszka, Kaspian D. Nic?!
Zara, bo ja się już pogubiłam, to te informacje dotyczą współczesnych członków mafii, czy tych z XIX wieku, czy może tych z lat 80-tych XX-go, czy co?


Otworzyłem ostatni plik na temat Christofera Devilsa, ale tutaj pojawiły się trudności ponieważ plik ten był nieźle zabezpieczony. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła czwarta nad ranem. Ponieważ już nic więcej nie mogłem zrobić wyłączałem laptopa i udałem się na spoczynek...
I spałem spokojnie jak dziecko.


[Anna]
O siódmej rano do Anny ktoś dzwoni.


- Dzień dobry, aspirant Kowalczyk. Znaleziono kolejną ofiarę... 8-letnią Natalię Popiel. - Powiedział.
- Cholera... Dobra, jadę. - Powiedziałam i najszybciej jak mogłam ubrałam się.
Około 20 minut później byłam na miejscu. Była to stara, opuszczona szopa na skraju lasu. Rozejrzałam się chwilę, po czym weszłam do środka.
W tej Warszawie to nic, tylko lasy.
W każdym razie wielkomiejska dżungla.


Kręciło się tam kilku kryminalnych, którzy zabezpieczali ślady. Zaczęłam się  rozglądać, ale nic nie przykuło mojej uwagi. Nagle pod jakimś starym stolikiem znalazłam szmacianą lalkę. Pewnie tej dziewczynki...
Pewnie mieszkała w tej szopie.


Przyjrzałam się jej bliżej i zauważyłam, że na lewym buciku cienką, niebieską niteczką był wyszyty napis "Olusia", a w kieszonce znalazłam kolejny fragment zdjęcia i karteczkę z napisem "Przede mną nie uciekniesz Ali".
Morderca kocha haftować. I szyć sukienki dla lal.
Ma dużo czasu.


29.08.2015r.                                                    Godzina 7.30.
W starej szopie na skraju lasu została znaleziona martwa ośmioletnia dziewczynka. Z ustaleń wynika, iż była to Natalia Popiel, podopieczna jednego z domów dziecka w BB.
Bogowie, w dwadzieścia minut to ustalili! Czy może morderca dla ułatwienia zapisał im na kartce wszystkie dane dziewczynki?
I po co wieziono ją z BB do Warszawy?


Tak jak w przypadku pozostałych ofiar na ciele ma nieliczne oparzenia oraz cięte rany, a na ręce napis "Następna"


(...)
*Zdarzenia opisane w rozdziale są wyłącznie fikcją.
No shit, Sherlock.


Rozdział 20 "Podejrzany"


[Aleksandra]
Aleksandra i Wiktor w Krakowie szykują się do rozpoczęcia śledztwa.
-To od czego zaczniemy? - spytał
-Dzisiaj udamy się na ten uniwersytet w którym byłam na wymianie, a potem zobaczymy.
Czy ja mogę tak nieśmiało ponownie zapytać, JAKI TO MA ZWIĄZEK ZE ŚLEDZTWEM???


Od razu po śniadaniu udaliśmy się na uniwersytet, gdzie mamy się spotkać z pewnym wykładowcą, który podobno wie co się wydarzyło, gdy byłam na wymianie.
(...)


-Mamy kilka pytań, a pan jest jedyną osobą która może na nie odpowiedzieć - powiedział Wiktor
-Więc pytajcie...
-6 lat temu byłam tu na wymianie między studenckiej, ale nie wiem dlaczego nic z tego nie
pamiętam. Chciałam się pana spytać co się wtedy wydarzyło.
Droga pani… nie odnotowujemy przypadków delirki u studentów. Niech pani zapyta na policji, a potem - czy ja wiem? Może w Kobierzynie...
Można jeszcze sprawdzić w pewnej instytucji przy ulicy Rozrywka.


Profesor Kruk wstał z fotela i podszedł do okna. Przez jakiś czas nikt nic nie mówił.
-Niewiele wiem na ten temat gdyż sprawa została objęta ścisłą tajemnicą, ale powiem to,
co wiem. - powiedział i ponownie usiadł na swoim fotelu.
A morderstwo utajniono, bo?
Bo rektor przyszedł i powiedział: Panowie, jak to się rozejdzie, to zagraniczni studenci się spłoszą, wyjadą i stracimy kupę kasy, więc oficjalna wersja jest taka, że panna się upiła, potknęła i sama nadziała na nóż. I tak siedemnaście razy.


I streścił najważniejsze elementy tej super-hiper tajnej sprawy:


-Tego dnia gdy doszło do twojego wypadku ktoś zamordował studentkę, z tego co wiem to dotąd nie znaleziona mordercy
Właściwie to po jaką cholerę oni nagabują tego profesora? Wstępne informacje o morderstwie mogli znaleźć np. w lokalnej prasie, w internecie - a potem uzupełnić wiedzę na policji.


-Ale co mam z tym wspólnego? - spytałam zdziwiona.
-Nie wiem, może zobaczyłaś coś, czego nie powinnaś.- powiedział.
-Ale dlaczego mnie okłamano? Czemu nikt nie powiedział mi, co tak naprawdę się stało?
Czemu nikt mi w ogóle nie powiedział, że byłam na jakiejś wymianie? Czemu nie został po tym żaden ślad w jakichś dokumentach na mojej uczelni? Czemu w ogóle wcześniej nie zainteresowałam się tym, co działo się w czasie, którego nie pamiętam? Czemu nikt ze znajomych nie pomógł mi uzupełnić braków w pamięci? Tyle pytań...


-Na te pytania niestety nie umiem ci odpowiedzieć, ale radzę poszukać czegoś na temat twojego ojca i swojego pochodzenia, a przede wszystkim znajdź informacje na temat tego morderstwa.
Aha, znaczy profesorek niby nic nie wie, ale wie, że rodzina panny Wójcik jest podejrzana...
Podobnie jak ten konfident z Ciernia, który ma pendraka ze wszystkimi danymi o mafii.


-Ale jak to możliwe że nie pojawiło się nic w gazecie ani w telewizji na temat tego
morderstwa? -Spytał się Wiktor, który praktycznie przez większość rozmowy milczał.
-Jak już mówiłem utajniono to morderstwo.
Po prostu żyjemy w michalakversum i prasa nie będzie się zajmować jakimś tam morderstwem popełnionym w jakimś tam Krakowie.


[Anna]
Barbara składa z fragmentów znalezionych przy kolejnych zwłokach tajemnicze zdjęcie.


Około 10 minut później do mojego pokoju weszła Barbara.
-I co? -Spytałam.
-Zdjęcie mam, ale jest rozmazane i nieczytelne.
Znoooowuuuu…
Ktoś tu chyba musi zanieść aparat do serwisu.


-W takim razie wyślę to do analizy, może trochę to ,,naprawią".
-Okej. -Powiedziała Barbara i wyszła z mojego gabinetu.


[Aleksandra]
-To gdzie teraz? -Spytał się mnie Wiktor.
-Najpierw poszukajmy informacji na temat tego morderstwa, czyli udamy się na najbliższy [tak, najbliższy - a nie ten który prowadził sprawę] komisariat policji, a następnie poszukam czegoś na temat mojego ojca i rodziny, choć nie wiem w czym ma nam to pomóc.
Właśnie. My też nie wiemy, nikt tego nie wie.


-Dzień dobry sierżant sztabowy Mateusz Wisła.
Wisła! To podejrzane, przecież żona któregoś z tych dziewiętnastowiecznych mafiozów nazywała się Rebeka Wisła!
Mateusz W. był zbyt dumny ze swojego rodowego nazwiska, aby je zmieniać.
A co, jeżeli to po prostu przezwisko od ulubionego klubu piłkarskiego? W takim razie Christofer Devils musiał być kibicem Manchester United.


W czym mogę pomóc?
-Potrzebujemy informacji na temat zabójstwa studentki z przed 6 lat
Policjant sprawdził coś w komputerze i powiedział
-Sprawą tą zajmowali się wtedy aspirant Mikołaj Białach i sierżant sztabowy Monika Kownacka, proszę chwilę zaczekać -Powiedział.
A to starannie utajnili!
6 lat temu zamordowano w kraju tylko jedną jedyną studentkę.


-Potrzebujemy wszystkich informacji na temat śmierci tej studentki.
- powiedział Wiktor
Jakoś się nazywała, czy jest tylko “tą studentką, zabitą sześć lat temu”?


Mikołaj na chwilę wyszedł z pomieszczenia, po czym wrócił z jakąś teczką i usiadł ponownie na swoim miejscu
-We krwi tej dziewczyny znaleźliśmy coś dziwnego, nigdy wcześniej się z tym nie spotkaliśmy.
Była błękitna, a zamiast leukocytów pływały różyczki.


-Czy to przez to zginęła? - spytałam.
-Nie, to nie przez to, morderca pociął jej nadgarstki i .... - przerwał - poderżnął gardło.
Jak można być tak brutalnym... no jak?...
No tak, agentko FBI, no tak...


Zamknęłam oczy i policzyłam do 10, by się uspokoić, po czym spytałam
-A co z mordercą? Jakieś podejrzenia, poszlaki?
Uciekł, zabierając je wszystkie ze sobą.


Monika popatrzyła niepewnie na Mikołaja, co mi się bardzo, ale to bardzo nie spodobało.
-Ola mamy pewne podejrzenia... - zaczęła Monika
-Kto - spytałam?
-Nikodem Wójcik - powiedział Mikołaj.
Sława ją wyprzedziła. Nawet w Krakowie wiedzą, że to jej ojciec.


-To niemożliwe... Ale jak?... -zrobiło mi
słabo. -Jak?... skąd?... - nie byłam w stanie poskładać poprawnie zdania.
-Ale co z nim? - spytał Wiktor
-Niestety, ale nie udało nam się go zatrzymać. Zapadł się jak kamień w wodę
- Bo to ty go ukrywasz!


(...)
Gdy dojechaliśmy do hotelu ustaliliśmy, że wrócimy jutro samego z ran.
Brzmi intrygująco.


Udałam się do pokoju, by spakować swoje rzeczy.
Gdy skończyłam się pakować, do mojego pokoju wszedł Wiktor.
-Olka może moglibyśmy się przejść? - zaproponował.
-Pewnie - zgodziłam się i udałam razem z nim do pobliskiego parku

-Powoli zaczyna mi się wszystko układać.
-Co masz na myśli? - spytał
-Te wszystkie groźby które  dostawałam, to włamanie do mojego i Anki mieszkania...
-Myślisz że?...
-Myślę, że muszę bardziej przyjrzeć się mojej przeszłości i rodzinie, jestem pewna że tam znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania.
-A co z twoim ojcem. co o nim sądzisz?
No, stary jak to stary, OCZYWIŚCIE mnie nie rozumiał.


-Jestem prawie pewna, że ma coś wspólnego z tymi morderstwami - powiedziałam.
Doszliśmy do strumyka, nad którym był wybudowany drewniany mostek, Oparłam się o poręcz.


A to była Wisła i Most Grunwaldzki
.


Uwaga na marginesie aŁtoreczkowatości - pomimo osadzenia akcji opek w różnych ogólnie znanych miejscowościach (a o niektórych wręcz uczą w szkole), ich opisy nie są w stanie przebić się przez barierę ignorancji.
Eno, parków ci w Krakowie dostatek, z pewnością znajdzie się i taki ze strumyczkiem i mostkiem nad nim.
Mostek można znaleźć i na Plantach, co prawda nie nad strumykiem, tylko nad stawem, ale to już szczegół.


-Wiktor, a co jeśli to prawda, jeżeli mój ojciec jest za to wszytko odpowiedzialny? - spytałam
-Ola, znamy cię i wiemy, że jesteś dobrą osobą. Nie osądzaj siebie za błędy swojego ojca jakiekolwiek by one nie były. Po za tym to na razie tylko podejrzenia
...ale teraz to już naprawdę powinnaś zostać NATYCHMIAST odsunięta od śledztwa.


-Ale... - chciałam jeszcze coś powiedzieć, gdy on zamknął mi usta pocałunkiem, delikatnie przyciągnając mnie do siebie
Wow, to się nazywa zwrot akcji. Kiedy zdążyło między nimi zaiskrzyć?
Razem przeczesywali dom matki Oli. Może wtedy, w tych jakże romantycznych okolicznościach (trzydniowe zwłoki, trupi odór i muchy) Amor strzelił im w serca złotą strzałą?
Ciężkie przeżycia zbliżają ludzi.


Rozdział 21 ''Zasadzka?"


[Aleksandra]
Około 2 w nocy obudziły mnie jakieś dziwne odgłosy dobiegające prawdopodobnie przedpokoju (chyba z hotelowego korytarza?), jak najciszej mogłam wstałam z łózka i pierwsze co zrobiłam, to wyciszyłam telefon i wysłałam sms'a do Dawida  
Mamy zrozumieć, że normalnie ma włączony dźwięk pipkania klawiszy?


,,Problemy, mam niezapowiedzianych gości", telefon włożyłam do kieszeni bluzy i wyciąnęłam  z szafki nocnej pistolet.
Dawid został w Warszawie, że tak przypomnę. No, chyba że błyskawicznie się teleportuje...


Jak najciszej potrafiłam udałam się w kierunku salonu, było ich tam dwóch, przez jakiś czas ich obserwowałam z ukrycia, gdy poczułam niemiły zapach za mną, Obróciłam się... to były ułamki sekundy gdy koleś wytrącił mi broń z ręki i powalił na ziemię,
Nie dość, że bandzior, to jeszcze się nie myje, fuuuuj.


pochylił się nade mną i powiedział
-Nie ładnie tak widać gości
-Cze..go ch..ch..cecie - wydusiłam ledwo


(...)
-Witaj w końcu się spotykamy - usłyszałam znajomy głos
-Kim jesteś? czego ode mnie chcesz? - spytałam
-Och, nie domyślasz się? - zaśmiał się - Och Ali, moja mała córeczko... Nie poznajesz własnego ojca - powiedział
-Nie jestem twoją CÓRKĄ - warknęłam - przestałam nią być gdy skończyłam 15 lat.
Trzy lata później, po ukończeniu osiemnastki, uciekła z domu.


Spojrzałam mu prosto w oczy za co znowu uderzył mnie w twarz
-Nigdy więcej nie patrz mi w oczy - warknął
Jakaś fobia?


-Panowie nauczcie ją co to znaczy szacunek do starszych - powiedział zimno.
Aleksandra dostaje srogi łomot, ale...


W pewnej chwili usłyszałam strzał a jeden z oprawców który mnie trzymał padł na ziemię..
Kolejnych strzałów nie było (widocznie strzelający miał tylko jeden nabój), a w mieszkaniu jest co najmniej trzech bandziorów.


[Dawid]
Obudził  mnie  odgłos  przychodzącego sms'a. Przeważnie  wiadomości  wysłane  w środku  nocy  są  bardzo  ważne,  więc  go odczytałem. Cholera. Jak najszybciej  ubrałem  się, wziąłem  pistolet  i kluczyki. Muszę  się  spieszyć, nie mogę  pozwolić  by  coś  się  jej  stało.  Nie  zważałem   na to,  że  podczas  jazdy  złamałem  wiele  zasad  ruchu  drogowego.
...a i tak przyjechałem na miejsce o kilka godzin za późno.


Ważne  było  to, by  dostać  się  na miejsce  jak  najszybciej.  Gdy  dojechałem  pod  blok Olki  zdziwił  mnie  ten  spokój.
Whuuuut? Olka jest w Krakowie, że tak delikatnie przypomnę...


Cała dzielnica  była  pogrążona  w śnie. Szybko wbiegłem na piętro  na którym mieszka. Chciałem  tam  wejść  od  razu  ale  musiałem  do kogoś  zadzwonić,  wybrałem  pierwszy  numer  z brzegu
A to była ciotka Anastazja.


-Co jest  Dawid? - usłyszałem  zaspany  głos  Tomka
-Tomek,  ktoś  włamał  się  do mieszkania  Olki - powiedziałem cicho.
-Dawid,  zaraz  tam  będziemy  - powiedział  już  rozbudzonym  głosem  i się  rozłączył.  
Y, tak. Bo na miejsce akcji nie wzywa się wsparcia, tylko prywatnie dzwoni do kolegi.
A tymczasem napastnicy, słyszący szuru-buru na klatce schodowej, mają czas żeby się przygotować.


Nie mogłem  na nich  czekać  wiedząc  że  Ona  jest  tam  z nimi  sama.  
Tomek właśnie studził kawę, bez której jest zupełnie nieprzytomny.


Otworzyłem drzwi  tak,  by  nie  usłyszeli i po cichu ruszyłem  w kierunku  salonu skąd słyszałem głosy.  Pistolet  miałem  odbezpieczony i wyciągnięty  przed  siebie.


To, co tam  ujrzałem  zmroziło mi krew. Było ich  tam  trzech,  ale  nie  widziałem  Olki (bo była w Krakowie).  Po chwili  ją  ujrzałem, gdy  jeden  z nich  mocno  pociągnął  ją  do góry.
No dobra, znaczy pomiędzy wieczorem jednego dnia a drugą w nocy następnego Olka we śnie musiała przeteleportować się z powrotem do Warszawy. Ciekawe, czy Wiktor też, czy on jednak został w krakowskim hotelu...


Była  cała  poobijana, a gdzieniegdzie  można  było  zobaczyć  krew. Nie wiem  co mną  wtedy  kierowało,  ale strzeliłem  w jednego  z oprawców.
Nie wiadomo co nim kierowało, ale zaraz przestało.


Dawid zostaje ciężko ranny, Olę porywa mafia, zaś agenci zwołują zebranie, aby podsumować to, czego się do tej pory dowiedzieli.


-Wiemy że zabójcą jest niejaki Christofer Devils. Tak na prawdę, wiemy tylko że jest członkiem mafii. Panowała ona w 1865 roku. Istnieje szansa, że teraz odżywa.
Po stu pięćdziesięciu latach.
Na okrągłą rocznicę.


Biedna, udręczona Polska… Nie dość, że żałoba narodowa, nie dość, że represje po upadku powstania styczniowego, to jeszcze szaleje jakaś importowana mafia.
Której nie rozbiła ani Wielka Wojna, ani II Wojna Światowa, ani ciężkie czasy lat późniejszych. Nic. Twardo się trzymali, skubańcy.


-To wszystko, co wiemy?
-Niestety tak. Ale bardzo możliwe, że agent Tomasz Szpilka przyjdzie za kilka minut i da nam nowe informacje.
Możliwe jednakowoż, że nie przyjdzie i nie da.


-No dobrze, a w sprawie porwania. Wiecie kto to zrobił?
-Nie mamy pewności, ale podejrzewamy ojca Aleksandry, Nikodema Wójcika.
-Dlaczego?
- Bo był wtedy w mieszkaniu? Hmmm… to byłaby zbyt prosta odpowiedź.


-Gdy agent Wiktor wraz z Aleksandrą pojechali do Krakowa, dowiedzieli się, że rodzina Olki ma jakieś powiązania z mafią i zabójstwami. -Powiedziałam.
-Dodatkowo fragmenty zdjęć, które znaleźliśmy przy ofiarach, ułożyliśmy w całość. Widać na nim widocznie mężczyznę i jego córkę. -Rzekła Barbara.
A pokrewieństwo mają widocznie wypisane na czołach.
Uwaga! Wszyscy, którzy mają podobne zdjęcia (ojciec z córką) są wmieszani w działalność mafijną!


-W domu Aleksandry znalazłam jej zdjęcie, na którym jest też ten sam mężczyzna i jakaś kobieta. Prawdopodobnie jej rodzice. -Dokończyłam.


Zjawia się jednak (spóźniony) Tomasz:


-A więc tak. Odszyfrowałem pliki, które dostałem od Dawida. Christofer Devils, nasz zabójca, przybrał imię Nikodem Wójcik.
I wszystko zostało w rodzinie.
Meh, liczyłam na to, że to Aleksandra morduje :C


Opko kończy się dramatycznym cliffhangerem, w którym Olka, uwięziona w jakiejś ciemnej kanciapie, słyszy szczęk otwieranego zamka w drzwiach… ale ponieważ od stycznia nie pojawiły się nowe rozdziały, zapewne nigdy nie dowiemy się, co było dalej i dlaczego mafia stupięćdziesięciolatków zdecydowała się uderzyć znów.


Z Tajemniczego Domu w Lesie pozdrawia grono żwawych staruszków-analizatorów, popijających wesoło wino Marianiego,
a Maskotek w białych rękawiczkach uprząta miejsce zbrodni.

27 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Uwielbiam te Wasze analizy! :DD

Vespera pisze...

Cudny kryminał :) Jestam ciekawa tematu następnego opka. Obstawiam Harry'ego albo coś mega poetycko-pokręconego :)

Anonimowy pisze...

Urocze! Mafia seniorów! I bandyta jest jej ojcem!
Szczególnie podoba mi się,jak ałtoreczki sobie wyobrażają urzędowe i policyjne procedury, a człowiek w praktyce czeka na papierki, a ksero się psuje..
Bardzo fajna analiza.

Chomik

Anonimowy pisze...

Jestem w środku opka, ale tylko nadbiegam z jedną rzeczą. Jeżeli nazwa programu stypendialnego do Krk nie padła, to błędu nie ma - istnieje program wymiany MOST w ramach którego jedzie się studiować na innej niż macierzysta polskiej uczelni. :D
Opko na razie klasyczno-nudnawe, ale może się rozkręca...
M.

Anonimowy pisze...

Świetna analiza! :D

Anonimowy pisze...

Bardzo mi się podobają wasze analizy. Żałuję, że dopiero niedawno je odkryłam.
Jako, że zauważyłam, że macie zanalizowane niektóre dzieua pani ałtorkasi, to nieśmiało podsuwam prośbę o analizę gry o Ferrin.

Margot pisze...

Bossskie :D

Mały komentarz ode mnie:
"-Dobrze - powiedział Dawid i zajęliśmy się poszukiwaniem jakiś śladów.
Najpierw zrobiłam zdjęcia, w jakim stanie zastałam pokój i łazienkę. Potem zajęłam się szukaniem jakiś śladów przy okazji ogarniając ten syf".
-- mogliby przy okazji poszukać zaginionych CH ze słowa "jakichś".

BeBeBess pisze...

Wasza analiza jak zawsze prześmieszna.
Dziewiętnastowieczna mafia z imionami z czterech stron świata mnie rozbroiła.
Jak w pewnym sensie zauważyliście, takie opka nie biorą się z niczego. Skoro już autorzy niektórych seriali kryminalnych olewają research i zasady logiki, to co mówić o ałtoreczkach zainspirowanych takowymi serialami?

Anonimowy pisze...

Ferrin chyba juz analizowali cd

Anonimowy pisze...

Proszę zanalizujcie coś Kossakowskiej xd

Anonimowy pisze...

Analizowali już Ferrin? Poproszę link, bo chyba jestem ślepa i go nie widzę :/

Anonimowy pisze...

Nie rozumiem tego myku z zamazanymi zdjęciami; jeśli wyszły nieostre, to na wuj takie wywoływać?

Żeby można było wrzucić na insta z podpisem "no filter"?

Babatunde Wolaka pisze...

Ferrin analizowany był nie przez nas, jeno przez Przyczajoną Logikę, w trzech częściach (http://przyczajona-logika.blogspot.com/2014/03/anaela-fucking-marvelous-czyli-gra-o.html i nast.)

Anonimowy pisze...

A ja tam będę się upierać przy analizie Jadowskiej, prooosze :D

Ethlenn pisze...

Wiem o jaki mostek się opierała, jest drewniany taki nad rzeczką Białucha (Prądnik), w Parku Kościuszki przy Dworku Białoprądnickim: https://pl.wikipedia.org/wiki/Park_im._Tadeusza_Ko%C5%9Bciuszki_w_Krakowie
E.

bukiet chabrów pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
viðkvæm pisze...

A mi się rzuca w oczy, że ałtoreczka to zgapaaa! Imiona policjantów z Krakowa - wypisz wymaluj bohaterowie serialu "Policjantki i Policjanci". Tylko oni działali we Wrocławiu ;)

Kadah pisze...

Można się dołączyć do prośby o analizę Kossakowskiej?

Anonimowy pisze...

Też dobry materiał :D

Anonimowy pisze...

Jej, cieszę się że ktoś wspiera ten pomysł na analizę:3

Unknown pisze...

ACHAJA! ACHAJA! Pliz pliz pliz

Anonimowy pisze...

Achaja już została zanalizowana.

BeBeBess pisze...

Ale tylko tom pierwszy.

Goma pisze...

Ja też: "ACHAJA! ACHAJA! Pliz pliz pliz"

Unknown pisze...

Ja też chcę Kossakowską!
I to wcale nie dlatego, że nie czytałam, a chciałabym zobaczyć jak babka pisze, tylko dlatego że uwielbiam wasze analizy książek :)

Anonimowy pisze...

Rzeczywiście, Dzidu, jest bardzo mało wyników dla słowa "rachwacka". Ale znalazłam jedno wytłumaczenie, nie wiem, czy widziałaś to wcześniej:
"Takie cosik do zbierania borówek i jeżyn. Ale bardziej borówek."
(Źródło: http://weszlo.com/2014/11/25/kobierzyn-fuks-masa-krytykujaca-i-obieranie-dziemniaga/)

Anonimowy pisze...

ale ta gra o Ferrin nie jest w całości. Miałam nadzieje na całość :(