sobota, 19 lutego 2011

57. Kill deBill, czyli Narkolepsja z przecinakiem (2/2) [K&J&M]

 
W poprzednim odcinku:
Dwie nastolatki wyjeżdżają na wakacje do Magdeburga (Magdeburgu!), który okazuje się ośrodkiem wczasowym w lesie, nad jeziorkiem. Na miejscu poznają mających problemy z identyfikacją płciową braci Kał-lic, po czym szybko i zgrabnie dzielą się na dwie parki. Niestety, idylla nie trwa długo, następuje ogólny foch i obraza. 
 
Analizują: Kura, Jasza i Murazor.
 
[Zdradzona Alex w błyskawicznym tempie znajduje nowego Tró Lawera, a Kał-lice cierpią]
Około 18 Alex wyszła. Ja wyszłam o 18.15. Poszłam na wyznaczone miejsce. Bliźniacy już byli. Tom miał podkrążone oczy, zapuchnięte. Dredy opadały luźno na ramiona.
Bo normalnie, to mu sterczą sztywno we wszystkie strony.
 
Spodnie były poplamione, a bluzka wymięta. Jezu, jak on wygląda! Pomyślałam. Bill też nie wyglądał najlepiej. Chyba pokłócił się z bratem.
Siniaki ukrył pod makijażem.
 
-Alex była głupia, że zakochała się w takim.. – nie dokończyłam. Usłyszałam, że ktoś krzyczy.
-Słyszycie – szepnęłam przerażona.
-Ktoś woła o pomoc – dodał Bill
-TO GŁOS ALEX! – wrzasnęłam.
- Ona jest na randce z tym Markiem – oznajmiłam chłopakom – biegiem! – wrzasnęłam i zaczęłam biec w stronę plaży.
Gdy dobiegliśmy zauważyłam, że Mark siłą próbuje pocałować Alex. Następnie złapał ją za tyłek
Pkt. 16. Próba gwałtu. OK.
 
i powiedział
-Oj daj całuska.
Nawet nie zauważyłam kiedy Tom i Bill rzucili się na gostka.
Pkt. 17. True lover ratuje.
 
Bill zajął się Alex, a Tom uderzył Marka w brzuch, a następnie pchnął. Chłopak odskoczył. Rzucił się na Toma, wywrócił go i zaczął kopać. Tom zwijał się z bólu na ziemi. Bill uderzył gościa w plecy. Ten wyrżnął się.
Po co mu była dziewczyna? Sam sobie rajem!
Murazorku drogi, tam jest "wy-", nie "ze-" ;)
Widzę, ale wersja z "ze-" na początku i "się" na końcu ma diametralnie inne znaczenie! Takie raczej smrodliwe, rzekłbym.
Tyz prowda. Myślisz, że on jak ten dżin z Wiedźmina? Poszedł na stronę i wyrżnął się sam?
Tjaaa, o korzeń. Nie mam cienia wątpliwości, że właśnie tak było.
 
Lecz po chwili wstał i uciekł. Alex gdy tylko trochę ochłonęła podbiegła do Toma i spytała się czy coś go boli. Chłopak usiadła na ziemi.
Dobrze już, dobrze, droga aŁtorko. Wszyscy zrozumieli, że Kał-lice są zmiennopłciowi. Naprawdę nie musisz tak nachalnie przypominać o tym na każdym kroku!
 
Jego brew była rozcięta i obficie krwawiła. Alexandra z całej siły przytuliła zdziwionego Toma i szepnęła-Dziękuję, gdyby nie wy… - zaczęła płakać. Tom objął ją i tak siedzieli na ziemi. Ja podeszłam do Billa. Chłopak właśnie wycierał krew cieknącą z jego wargi.
Solidne obicie po mordzie = plus 10 do seksowności. Sprawdzone.
Dla bijącego czy bitego?
Bitego, rzecz jasna! *odpala po raz pięćsetny "Indianę Jonesa i Świątynię Zagłady"*

Następnego dnia obudziłam się, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi.
-Kto tam? – blaknęłam zaspana
Śpiąc, blakła i płowiała coraz bardziej, aż w końcu nie można było jej odróżnić od białych poszewek...
Aaa! To dlatego boChaterki na ogół sypiają w pościeli czarnej lub czerwonej! Żeby ich nie zmiażdżyć przez nieuwagę...
 
-To ja Bartek.
-Wejdź.
-Słuchaj Suzy. Mama Diany źle się czuje. Ja i Diana musimy wracać do Polski. Nie chcę wam psuć wakacji, więc zostawię was pod opieką personelu hotelu. Zgadzacie się?
Najważniejsze, że personel nie tylko się zgodził, ale nawet mrugał porozumiewawczo...
 
-Pewnie jedźcie. Będziemy grzeczne. Cześć- odpowiedziałam
-Cześć – odp. Bartek i wyszedł
Co prawda do tej pory rola Bartka jako opiekuna sprowadzała się do pozwalania dziewczynom na wszystko oraz znikania w strategicznych momentach, lecz najwyraźniej aŁtorka szykuje coś grubszego, skoro na dobre pozbywa się go z obsady.
I tak powinniśmy się cieszyć, że go nie uśmierca.

Po śniadaniu poszłyśmy do chłopaków.
-Idziemy na spacer – powiedział tajemniczo Tom i wyciągnął siatkę w której trzymał coś co kupił jakiś miesiąc temu w centrum handlowym.
Kupił rybę i poczekał, aż sama przyjdzie?
Po miesiącu - jedzenie samo chodzi. Zwłaszcza ryba.
 
Wyszliśmy i poszliśmy nad jezioro. Wtem chłopaki oddalili się od nas i zaczęli rozmowę między sobą. Tom coś podał Billowi. Wrócili i wyciągnęli małe, niebieskie pudełka.
Tom podał pudełko Alex, a Bill mi.
Otworzyłyśmy. W pudełeczkach była… biżuteria!
Alex dostała naszyjnik z napisem: ,,Alex i Tom, 4ever. Ja dostałam bransoletkę z napisem:,, I love You baybe..,,
Łaaał. Prawie jak zaręczyny! Nie szkodzi, że dedykacja z błędem ortograficznym...
Jakby było "baybee", to przynajmniej dałoby się to przełożyć na "pszczółko zatokowa".
 
Wróciliśmy do hotelu. Alex poszła się przebrać. Potem poszliśmy na obiad. Po obiedzie pogadaliśmy trochę. Następnie wyszliśmy na dwór i usiedliśmy na ławce na plaży. Tam Bill z bratem śpiewali nam piosenki. Było tak miło… Zasnęłam…
Znowu? Ile ty życia tracisz, dziewczyno!
 
…Tom i Bill zdecydowali, że trzeba nas zanieść do naszego pokoju. Bill wziął mnie na ręce, a Tom Alexandrę. Weszli do naszego pokoju i położyli nas na łóżkach. Obudziłam się, lecz nadal leżałam.
No i co? Jakby się na stojąco obudziła, to by było coś!
 
-Ojeju… Ty to nic nie umiesz. Powiedz jej to tak po prostu. Kocham cię. – powiedział Tom
-Hmm… Ty to tak umiesz! Ja też bym tak chciał… - odp. Bill
-Może ja jej powiem? – dodał Starszy bliźniak
-Żartujesz?! Ja jej muszę to powiedzieć. Tylko nie mam jak… - odpowiedział Bill
Ta rozmowa mną wstrząsnęła. Bill mnie kocha…
Czujemy się na równi z bohaterką wstrząśnięci, zmieszani oraz odrobinkę zażenowani.
Z pewną taką nieśmiałością.
 
[Dziewczęta i chłopcy uroczo dokazują nad jeziorem]
Podeszłąm do chłopaka i z całej siły pchnęłam go w stronę jeziora. Bill stracił równowagę i wyrżnął się.
"Wychędożył". Ładniej brzmi.
Dobrze że "się", a nie orła, bo to ptak chroniony...
 
-Haaaa haaaa haaa haaa!! – zaczęłam się śmiać jak opętana.
*rozgląda się za wodą święconą i kropidłem* Apage!
 
Bliźniak wstał, kiwnął głową do brata i naraz obydwoje podbiegli do mnie i podnieśli za ręce i nogi.
Obydwoje - znaczy, na tę okazję któryś przybrał formę żeńską. Ciekawe, który. I ciekawe, czy pamiętał(a) o górze od kostiumu.
 
-Zostawcie mnie w spokoju – wrzeszczałam
-Alex! Pomocy! – darłam się.
Alex siedziała i śmiała się. Chłopacy weszli po pas do wody i chamsko wrzucili mnie do zimnego jeziora. Ja mi dam – pomyślałam.
Samodajka?
 
 
Gdy wrzucili mnie, wyszli na brzeg i zaczęli się nabijać, ja nadal byłam pod wodą i nie wynurzałam się. Po paru sekundach śmiech ucichł.
Niezła jest. W zanurzeniu słyszy, że śmiech ucichł.
Może zanurzyła się tak głęboko, że wszystko ucichło...
Nagle w głębokim błękicie pojawiły się delfiny.
 
Następnego dnia, po śniadaniu postanowiłam z Alex, że musimy kupić prezent dla bliźniaków, ponieważ zbliżał się 1 września.
-Co możemy im kupić…?? – głośno myślała Alex
-Może jakąś płytkę. – zaproponowałam.
Najlepiej Tokio Hotel ;)
 
-ZWIERZAK! – krzyknęłam olśniona.
-Kupimy im psa! – dodałam
-Dobry pomysł, ale kiedy i gdzie? – zapytała Alexandra.
Kretynizm tego pomysłu powalił mnie na łopatki i wdeptał w ziemię. Ałtorko! Zwierząt nie można kupować jako niespodzianek komuś, o kim dokładnie nie wiadomo, że sobie takiej niespodzianki życzy!
 
-Przecież dzisiaj nasz hotel organizuje wyjazd do centrum handlowego – powiedziałam
Łał! To super hotel musi być. Tokio Hotel, a nawet Hotel Kalafonia, normalnie. Ciekawe czy takie niesamowite  atrakcje oferują tam w standardzie, czy fakultatywnie, za dopłatą.
 
1 września w dzień urodzin Kaulitzów, wcześnie rano (około 5) poszłyśmy do nich do pokoju. Zapukałyśmy. Nikt nam nie otworzył. Pewnie spali. Wysłałam eska do Billa: ,,Otwórzcie drzwi. Macie gości.,,
Na pukanie do drzwi nie reagują, lecz na sms-a już tak; ciekawa teoria wybiórczego słuchu.
 
Po jakiś 10 minutach drzwi się otworzyły. W drzwiach stanął Bill w samych slipkach.
Najświeższe wytyczne savoir vivre'u: przyjmować gości w bieliźnie.
One przecież starannie przeszukały walizkę i znają każdą sztukę jego bielizny. Nic ich nie zaskoczy.
 
Zaczerwienił się. Alex za moimi plecami trzymała czarną kulkę.
-Tak? – zapytał tajemniczo chłopak.
Następnie w drzwiach stanął Tom. Także w samych gaciach.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!- wrzasnęłyśmy
Przypominam: rzecz się dzieje na korytarzu eleganckiego hotelu (lub domu wczasowego, wedle uznania), o godzinie circa 5:10 rano...
 
i zaczęłyśmy składać bliźniakom życzenia. Chłopacy nawet nie zauważyli, że piesek wkulał się do ich pokoju.
Kulawego kupiły, czy go okulawiły?
 
-Dziś jest u nas impra. Od 20 do bólu. – zażartował [Tom]
"Szeregowy Kapusta, będziecie kopać rów stąd do wieczora" - zażartował(a) Sierżant.
Murazorze, przywołuję Cię do porządku! Sierżant jest kobietą, nie żadnym zmiennopłciowym "onu"!
To nie onu, to stary formularz jeszcze z LWP i PRL rodem...
 
-Aaaa.. – zaczęła Alex ale Tom jej przerwał
-Aaaa… ja i Alex pooglądamy telewizję. Idźcie.
Aaaaaa. Kawalerkę kupię.
 
[W międzyczasie poznajemy rzewną historię Caroline, poprzedniej dziewczyny Billa. W skrócie: chciała z nim się spotkać, on ją spławił, bo umówił się z kumplami. Wobec czego obraziła się i wsiadła do pociągu byle jakiego. Który się wykoleił.]
 
Położyłam rękę na ramieniu Billa. Bill mówił dalej łkając
-Wiesz co jest w tym najgorsze? Że gdybym jej pozwolił iść to by nie zginęła. Że gdybym
nie myślał tylko o sobie, ona nadal by żyła…. To moja wina że ona zeszła z tego świata! – wrzasnął Bill. Siedziałam osłupiała. Nie wiedziałam co mu powiedzieć…
-A jeszcze gorsze jest to że ja ją nadal kocham… Kochałem- dodał po chwili.
-Kiedy spotkałem ciebie moje życie odmieniło się.. Suzy ja ciebie kocham!
Dziewczyno, uważaj na pociągi!
I have a train to you!
 
Nie wiedziałam co robić. Co powiedzieć. Ja ciebie też – pomyślałam. Lecz nie powiedziałam tego… Przytuliłam Billa. Ten popatrzył mi prosto w oczy i próbował pocałować. Lecz w mojej głowie zaświtała myśl. Może Bill nadal Kocha tą Carolinę, ja mam być tylko jak ,,uszczelka,,.
Znaczy, ma sprawić, żeby z Billa nie ciekło?
No! Hektolitrami!
Apage! idź precz, Marlenko nieczysta!
 
Mam złagodzić ból po stracie ukochanej Końcu Bill jest taki sławny i może mieć każdą…
Na hasło "koniec Billa" wujek Gugiel wyrzuca takie coś. Odważycie się sprawdzić?
Nie!
 
Odsunęłam się od niego i nie dałam pocałować. Chłopak trochę dziwnie na mnie popatrzył. Tobi [szczeniaczek] uratował mi życie.
Wyciągnął ją z pożaru? Znaczy no, pożaru zmysłów.
Przy czym sam zginął tragicznie, bo w tej scenie jest wspomniany po raz ostatni i od tej pory nie ma o nim w opku ani słowa.
 
-O Tobi! – powiedziałam, wstałam z ławki i podeszłam do szczeniaka. Ten merdał ogonkiem jak oszalały. Zapięłam smycz na jego obroży i poszliśmy do hotelu.
Szum, Borze, nad jego nędznie skończonym psim żywotem.
 
 
Alex przebrała się na imprę. Wyglądała bobowo.
Znaczy, tak?
Może tu raczej chodzi o wyeksponowanie tak zwanych boobsów?
Sadziła bobki?
 
Ja też się przebrałam. Na początku nie chciałam iść, ale stwierdziłam, że nie mogę tego zrobić Kaulitzom, a w szczególności Tomowi.
Byłyśmy punktualnie o 20. Bill nawet nie zwrócił uwagi, że przyszłyśmy.
Demonstracyjnie odwracał się do nich plecami, co jakiś czas jednak zerkając przez ramię, by upewnić się, że to zauważyły.
Około 21 zeszli się wszyscy goście. Była ich ze 100.
Jak rozumiem, Kał-lice zarezerwowali stołówkę w ośrodku wczasowym? Czy może upychali gości kolanem w swoim pokoju?
 
Bawiłam się wspaniale.
Kura z biura i Poszukiwacze Zaginionej Logiki: panna przed chwilą odkryła, że Tró Lawer obraził się i przestał ją zauważać, a mimo to bawi się wspaniale?
A co tam! Ważne, że grają i że poskakać można.
 
Tom i Bill wypili po piwku. Tom na tym zaprzestał, lecz Bill pił dalej. Pił i pił… Wypił ze pięć piw i był kompletnie pijany. Coś się stanie… - pomyślałam.
Niewątpliwie. Zwłaszcza, że do ubikacji ustawiła się już spora kolejka.
 
W pewnej chwili Bill podszedł do Alex i zaczął ją obmacywać. Ta zaczęła krzyczeć. Tom powalił brata na podłogę i zabrał Alex. Ja podeszłam do Billa, wyciągnęłam kwiaty z wazonu i wylałam wodę na głowę chłopaka. Ten potrząsnął głowa i zawołał zaczepnym głosem
-Co ty se dz**** myślisz!?
Jak możesz psuć mi fryzurę?
I rozmazywać makijaż?!
 
Nie wytrzymałam i rzucałam mięsem jak oszalała.
Szynki, schaby, karkówki i wątróbki tylko śmigały i z plaskiem lądowały na ścianach.
 
-Tylko dziewczyny ci w głowie! Myślałeś, że jak jesteś sławny to polecę na ciebie! Dupa! Dostałeś kosza i się upijasz jak jakaś szumowina! Jesteś niewart czyjejkolwiek miłości! A już myślałam, że ja ciebie też kocham. Zależało mi na tobie. Byłeś bardzo ważny w moim życiu! A Teraz?! Ależ ta Carolina była głupia!
No i po ptokach. Nawet dziewięć i pół tygodnia ze sobą nie wytrzymali.
 
-Nie znałaś Caroliny! Ona była 100 razy lepsza od ciebie! Gdybyś ty taka była… - odpowiedział Bill
-Ale NIE JESTEM! I nawet nie chcę być! – wrzasnęłam, wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Wrzasła, trzasła, zgasła.
 
Całą tą sceną widzieli goście.
Sceną widzieli, powiadacie? Tą sceną?
Uhm. Widzieli tą, a słyszeli tamtą, bardziej na lewo.
 
 
[Bohaterki wracają do Polski]
Alex codziennie próbowała gadać o chłopakach. Ale ja zawsze kończyłam lub zmieniałam temat. Prawdę mówiąc bardzo brakowało mi bliźniaków, w szczególności Billa… Pewnego ranka, gdy się obudziłam zdałam sobie sprawę, że nie mogę dłużej żyć bez Billa. JA GO KOCHAM!! Wzięłam telefon do ręki. Wykręciłam numer do Billa i właśnie miałam nacisnąć zieloną słuchawkę, kiedy…
[i tu czytelnicy opka zostają w niepewności aż do następnego odcinka]

pomyślałam, że, po co mam dzwonić, jeżeli Bill już mnie nie kocha.
Eee... a ja myślałam, że właśnie go zobaczyła, w białym kabriolecie i z bukietem róż...
 
Tylko się wygłupię przepraszając go jak jakaś lalunia.
Zapamiętaj sobie, Czytelniczko młoda: przepraszają tylko słit lalunie i różowe Barbie! Prawdziwa Mary Sue prędzej się udławi, niż to straszne słowo przejdzie jej przez gardło!
 
Tak. Bill jest taki sławny, że na pewno ma już inną. Na pewno już o mnie zapomniał i zabawia się z innymi zdzirami. Tak.
Znaczy, siebie też zaliczasz do tego gatunku?
 
W szkole (nudy) zapytałam Alex czy ona nadal chodzi z Tomem. Alex zdziwiło to pytanie ale odpowiedziała
-Tak. No pewnie.
Korespondencyjnie.
 
Alex zaprowadziła mnie do parku. Tam kazała mi poczekać. Po paru minutach zobaczyłam….
c.d.n.
Całkiem Dużego Nietoperza? Cudowne, Długie Nenufary? 
Ja obstawiam: "Człowieka Dokumentnie Nietrzeźwego".
 

…B I L L A!!! Przetarłam oczy ze zdumienia! TO BYŁ BILL! SZOK!
Jeśli wyglądał tak jak TU, to wcale się nie dziwię.
A może nawet jak TU?!
Uhmmm... w parku go trzymała. W szałasie, w stróżówce, czy w schowku na miotły?
 
On także był zdziwiony. W pierwszej chwili chciałam się odwrócić i spie*****, lecz stałam jak wryta. Bill.. – Szepnęłam do siebie. W moim oku zakręciła się łezka.
Jest! Jest! Pkt. 10 - samotna łza! Co prawda tylko się kręci, ale zawsze.
 
Chłopak niepewnym, chwiejnym krokiem ruszył w moją stronę. Ja także poszłam ku niemu. W pewnej chwili obydwoje zaczęliśmy biec. Teraz biegłam na maxa. Wreszcie wpadłam w objęcia Kaulitza.
-Przepraszam… - szepnęłam.
-Nie. To ja cię przepraszam. Byłem chamem. – Przerwał mi Bill
Cham chamem, na wieki wieków, amen!
 
Bracia zdali nam raport co robili przez te trzy miesiące.
TW Tomek
Raport o aktywności figuranta (pseud. operac. "Bill") w okresie 1.09 - 1.12.
Zdawali raport stojąc na baczność, salutując i strzelając obcasami.
 
Myśmy z Alex nie miały, o czym rozmawiać. Szkoła, szkoła…
W pewnej chwili Starszy Bliźniak powiedział
-Zaraz wracam.
Po czym pobiegł w kierunku rynku. Usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na Toma. Po 5 minutach Bill dostał eska. Uśmiechnął się i wstał.
-Gdzie idziesz? – Zadała pytanie Alex
-Aaaaa…. Poszukać brata. On jest takim debilem, że by się zgubił we własnym pokoju
:-)!
=|:-)X   Murazor jest dżentelmenem i nie będzie tego komentować!
~<]:(    A jestem Chińczykiem i nie bawią mnie takie dowcipy
Σ];-)     A ja jestem Indiana Jones! I zaraz oberwiecie batem!
 
[Bracia oraz bohaterki bawią się na śniegu, gdy wtem...]
-Wszystkiego najlepszego! - wrzasnęła potrzącając ręką Toma.
-A o co chodzi!? – zapytał zdziwiony Tom.
Ja zrozumiałam o co chodzi Alexandrze.
-Tak! Najlepsze życzenia! – dodałam.
Nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu. Naraz Alex wrzasnęła.
-Dziś jest dzień BURAKA!!!!!!!
Que? Przecież, jest grudzień, a nie trzeci września!
 
[Ekipa idzie na lodowisko]
Kaulitzowie stanęli na lodzie.
Kałlice stoją na lodzie! Hit sezonu! Oglądaj co fetorek o 25:63!
Powtórka w każdą smrodę.
 
Co chwila jeden lub drugi pokładał się na ziemi. Ja trzymając Billa za ręce ciągnęłam go za sobą. Po kilku kółkach puściłam go. Bill jechała jak pokraka. Nie. On nie jechał on posuwał się w tempie ślimaka. :-)
Nie przeszło mu... (Jej? Nu?)
 
-No przyjedź do mnie! – wołałam
Bliźniak był już prawie u celu ale zderzył się z jakąś laską i wyrąbał.
Przerębel.
znaczy - wyrżnął laską?
 
Usiadła na lodzie i próbował wstać.
Coraz jenu gorzej! To groźne dla życia!
On mieni się w oczach! facet, kobita, facet, kobita.
Może tak właśnie wygląda słynne "falowanie piersiami"?
 

-Suzy… - zaczął chłopak – przepraszam, że dopiero pytam teraz, ale…, czy, nie…, chciałabyś zostać moją dziewczyną?
Sposób myślenia ałtorki mnie przerósł. Łażą ze sobą (a jak się zmęczą to się i położą), a tu naraz takie pytania... Ale może ja po prostu niedzisiejszy duch jestem...
Nie, Bill po prostu ma zamiar raz na zawsze ustalić, jakiej płci jest to coś.
Sądzisz, że jak będzie miał dziewczynę, to zakotwiczy się w tożsamości płciowej?
 
wreszcie wydusił z siebie
-Tak, jest Kapitanie Hak!
-Oczywiście! – dodałam
-Jupi!!!! A już myślałem, że nie starczy mi odwagi…
-Kocham cię. Jesteś największym skarbem jaki mam w życiu! - mówił Bil, lecz w pewnej chwili zaczął krzyczeć na całą pydę
Que?
Ja nie wiem, może to jakiś całkiem niewinny regionalizm, ale MNIE SIĘ KOJARZY!
Mnie też... I chyba słusznie!
Mnie nie tylko się kojarzy, ja próbuję to sobie wyobrazić.
Może nie wczuwaj się za bardzo...
No dobra, ale skąd to "d"? D jest z przeciwnej strony!
 
-KOCHAM SUZY!! KOCHAM SUZY!!
-Cicho wariacie… - szepnęłam – ja ciebie też kocham ale uspokój się… :-)
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-A teraz muszę poruszyć mniej przyjemny temat… - Bill spoważniał
-Wiesz… Ja zaczynam karierę muzyczną.
Już wiem, już wiem! On ma amnezję!
Oo, to faktycznie nieprzyjemny temat.
Nie, on nie ma amnezji, on ma gwałtowny atak samokrytyki.
O! Może się ubiczuje? *z zapałem szuka akcesoriów*
 
Muszę promować płytę, spotykać się fanami, jeździć na koncerty, nagrywać nowe kawałki…
-Wiem. – odparłam
-No i związu z tym będę miał miej czasu dla ciebie niż miałem w wakacje…
Znaczy, kariera muzyczna to coś w rodzaju szkółki - w lecie na dwa miesiące ulega zawieszeniu, potem jest jeszcze przerwa świąteczna, ferie i tak dalej?
 
-Nie martw się. – pocieszałam młodszego bliźniaka
-Jakoś to będzie. Ważne aby nasza miłość była szczera.
-Masz rację w zupełności. – przytaknął Bill, przytulił mnie i pocałował.
Po chwili wróciła Alex z Tomem. Alexandra była jakaś taka uśmiechnięta. Ja wcale nie sugeruję, że Alex się nie uśmiecha :-) ale w tej chwili była jakaś taka inna… :-).
Bo ona normalnie to tylko tak :-) albo tak :) a teraz to tak :-] a nawet tak :-D
 
Później wróciliśmy do miasta. Czarny wóz podjechał po Toma i Billa [karawan? Czarna Wołga? Nie, Czarna Karetka]. Czule pożegnałyśmy się z bliźniakami trudem łykając łzy
Te łzy to gorzkie bardzo były i kością w gardle stawały.
 
wróciłyśmy do domu. Z tego wszystkiego zapomniałam zapytać Alex o czym gadała z Tomem. Ech.. – zapytam w szkole – pomyślałam i zasnęłam.
Coś mi się zdaje, że Suzy cierpi na narkolepsję. To może być niebezpieczne! Mam nadzieję, że nie będzie nigdy starać się o prawo jazdy...
 
-Suzy, co byś chciała dostać na Gwiazdkę? – zapytała mama z tajemniczym uśmiechem na twarzy
-Billa… - powiedziałam ale mama tego nie słyszała
Owiniętego różową wstążką, z kokardą na czubku.
On w ogóle jest czubek...
 
-Nie wiem.. – dodałam już głośniej i właśnie miałam zamiar iść do pokoju kiedy tata oznajmił
-Poczekaj żabko, Wiesz ja z mamą tak sobie pomyśleliśmy, żę może spędzimy Święta.. – tu przerwał na chwilę - ..w Niemczech?
-No super.. – odpowiedziałam i właśnie szłam w stronę schodów kiedy do mnie dotarło ,,W Niemczech,,
-CO!? – wrzasnęłam – Czy ja się nie przesłyszałam? W Niemczech?!
-Tak żabko, co ty na to… - tata nie dokończył bo ja rzuciłam mu się na szyję, przytuliłam.
-DZIĘKUJĘ!!
-Jezu jedziemy do Niemiec! Zobaczę Billa! O Matyldo! Jak ja się cieszę!! – darłam się
Bo jak wiadomo, Niemcy obszarem przypominają Pipidówkę Mniejszą, a Kał-lice czają się za najbliższym rogiem.
A Magdeburg to dwa domy na krzyż, gdzieś w głębi lasów.
No paczciepaństwo, mieszkam w Polsce, byłam w samej Wiśle, a Małysza nie spotkałam. Foch.
 
Poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Billa. Oświadczyłąm mu, że za dwa dni przyjadę do Magdeburgu. Wpierw Bill mi nie wierzył, myślał, że żartuję. Jednak gdy przekonałam go że to święta prawda zaczął wrzeszczeć do słuchawki. Po tej emocjonującej rozmowie przekręciłąm do Alex i poważnym tonem poprosiłam aby przyła do mnie.
Przycie i przekręciłącie to niezbędne elementy świątecznych przygotowań!
Przyyli uani pod łokienko!
 
Po godzince siedziałyśmy w moim roomie.
Lukając czasem przez łindoła jakie fajne bojsy drajwują po stricie. (Ha! Umiem po czikagosku!)
 
Tam oznajmiła Alexandrze że za dwa dni jadę do Niemiec. Najpierw kopara Alex opadła prawie do podłogi. Lecz po chwili ona oznajmiła mi
-Hej! Moja mama dzisiaj powiedziała to samo. Czyli z tego wynika że..
-Nasi rodzice działają w zmowie! – dokończyłam.
Stręczyciele nieletnich!
 
Przez następne dni pakowałam się. Nawet już z Alex kupiłyśmy prezenty dla braci. Tomowi wielkie, dżinsowe spodnie. Takie skatowskie.
Dobre do gry w skata.
 
Billowi kurtkę skórzaną. Niby taką zwykłą, ale ona była jedyna w swoim rodzaju! Była… RÓŻOWA! Na plecach miała serduszka a na kołnierzu było napisane ,, I LOVE YOU!,,
Yyy... ja wiem, że Bill jest metro-, trans- czy jeszcze jakoś tam inaczej seksualny, ale RÓŻOWA? w SERDUSZKA? z napisem I LOVE YOU? Chyba nawet Presley nie nosił tak obciachowych kostiumów...
 
W dzień wyjazdu wstałam w wyśmienitym humorze. Około 10 zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam napis Tomek. Czyli dzwoni Tom Kaulitza.
Tom, osobisty lokaj Kaulitza.
 
Odebrałam. W słuchawce usłyszałam zdenerwowany głos. Bliźniak z trudem łapał powietrze.
-Tak? – zapytałam lekko wystraszona
-Suuuzy…. – zaczął się jąkać Tom – leepiiej uuuusiądź
-Czy coś się stało?! – zapytałam przerażona
-Uuuusiędż i pamięęętaj… nie zróóób nic głłuuuupiego…. – mówił dalej chłopak
Sioooostroooo! Baaaaseeeeen!
 
-Co się stało!!!
-Bo wczoraj…
….Bo wczoraj – Tom przerwał na chwilę. Jego oddech był świszczący i przyśpieszony - ,,,jakiś ,,chory,, fan zaatakował Billa na ulicy.. –
Te rozmnożone przecinki mają oddawać świst i przyspieszenie, jak mniemam?
 
Tom przerwał a ja usiadłam na łóżku z wrażenia.
-Ranił go nożem. Bill długo leżał na poboczu i stracił mnóstwo krwi.
Powiedzmy sobie jasno - leżał w rowie.
Prawda jest znacznie bardziej brutalna: Bill się sam pochlastał po przeczytaniu kilku opek o nim.
 
Jego stan jest poważny, właśnie jest operowany… - podczas tego gdy Tom mówiła kojarzyłam fakty: ,,Bill, fan, rany, operacja, krew, stan poważny…,,
"Tom mówiła, czyli kobieta, a jednak..."
Chwilowo kobieta.
 
Poczułam, że mam kluche w gardle…
-Suzy? Jesteś tam? Pamiętaj on wyjdzie z tego! Nic mu nie będzie! – głos chłopaka był coraz bardziej załamany – tylko nie zrób nic głupiego – ale ja już nie słuchałam. Rzuciłam telefon na kanape i ,,rycząc jak wół,,
Wyobrażacie sobie ten RYK? Jak wół.
Jeśli jeszcze raz zobaczę podwójny przecinek w charakterze cudzysłowu, też zacznę ryczeć. Jak wół.
 
 
pobiegłam do sypialni. Bez słów przytuliłam mamę. Po kilku minutach mamie udało się wyciągnąć za mnie co się stało. Postanowiła, że wyjeżdżamy w tej chwili. Pojechaliśmy po Alex. Ona także była blada jak ściana. W kompletnej ciszy wyruszyliśmy do Magdeburgu.
Jechaliśmy po cichu, po wielkiemu cichu - przez boru i lasu, nie robiąc hałasu.
 
Dojechaliśmy na miejsce. Rozpakowaliśmy się w hotelu. Alex zadzwoniła do Toma i zapytała o Billa. Ten odp. Że już jest po operacji ale stan brata jest nie najlepszy. Ubyło mu dużo krwi.
Komunikat jak o stanie wód na Bugu we Włodawie.
 
Tom podał Alex adres szpitali w którym leży Bill.
Znaczy co, na kawałki go rozerwało? Głowa w jednym szpitalu, tułów w innym?
Motyw znany w literaturze: "Ręce leżą osobno Szpada leży osobno Osobno głowa I nogi" (Herbert).
 
Rano około 7 wyruszyliśmy do kliniki i tam spotkaliśmy Toma. Wyglądał ja żywy trup.
Aha, czyli normalnie.
 
Musiał cięgle płakać bo jego oczy były czerwone.
Ano tak, panocku, cięgiem ino płakał!
 
W pewnej chwili…
na korytarz wparowałam jakaś lalunia w obcisłej spódniczce, wysokich szpilach i bluzeczką z napisem ,,sexy,,.
-Gdze leży Bill Kaulitza? – zapytała,
Lokaj? Poszedł do służbówki.
Lalunia dobrze wiedziała o nagłych zmianach płci u Billa.
 
lecz pielęgniarka nie zdążyła odpowiedzieć, bo damulka weszła do Sali Billa i powiedziała
-Kochanie co ci jest?
Zamurowało mnie. ,,Kochanie?! Co tu jest grane?!,, Wstałam i podeszłam do niej.
Zapytałam
-Jakie kochanie?! Chyba pomyliłaś sale!
-Nie! Bill to mój chłopak!
-CO!?!? – Wcięło mnie.
-ŻE JAK!!?? - Dodałam
Że co? Że jak? No właśnie! Pięć - dziesięć - piętnaście! Zaraz się zacznie, zaraz się zacznie...
Nie strasz! Ja czekam, kiedy to się skończy!
 
-Bill chodzi ze mną od jakiegoś miesiąca… A co? – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się.
-Nie wierzę! Przecież on niedawno zapytał mnie o chodzenie!
Suzy...? Co to właściwie jest to chodzenie? Czy muszę kupić sobie kijki, jak do tego no... nordic walking?
 
-Phi! Chcesz dowodów? – rzekła damulka, wyciągnęła koma i pokazała mi esemesa wysłanego z Billa telefonu o takiej treści:,, Kocham cię Mała! Może pójdziemy do kina?,,
-Ech… - nie mogłam nic z siebie wydusić
-Oooo… o to piep**** drań – szepnęłam i wyszłam.
Biegłam przez korytarz jak ,,przecinak,,. Raz po raz popychałam jakiś tam ,,obywateli szpitala,,.
Surrealistycznie się robi! A nawet socrealistycznie.
Wyobrażam sobie ten rozpędzony przecinak, siejący śmierć i zniszczenie na szpitalnym korytarzu! A obywatele to byli zameldowani na pobyt stały, czy czasowy?
Czasowy. To szpital, a nie cmentarz.

Wybiegłam na dwór. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie wierzyłam tej lafiryndzie, ale ona miała tego eska… Byłam tak wściekła że nawet nie płakałam. Postanowiłam pójść do jakiegoś klubu. W pubie usiadłam na krześle i zamówiłam piwo. Barman nawet nie spytał ile mam lat tylko podał napój. Wypiłam. Lekko kręciło mi się w głowie, lecz piłam dalej.
Pęcherz cisnął coraz bardziej, lecz piłam bez przestanku.
Zaczęłam widzieć wszystko na żółto, ale nie odpuściłam.
 
Właśnie byłąm przy 3 piwku kiedy ktoś podszedł i wyrwał mi kufel z ręki.
I wtedy popuściłam.
 
-Co jest? Do jasnej cholery! – przeknlnęłam
Jęszyk szjem trochi płątł.

Jak we mgle zobaczyła Toma
-Nie wygłupiaj się. Chodź już. – szepnął.
Wziął mnie pod ramie i wyprowadziłą z klubu. Dalej nie wiem co się działo bo zasnęłam.
Dobrze, że wiemy o narkolepsji Suzy, bo wizja spicia się do nieprzytomności trzema piwami wywołuje u mnie lekkie konwulsje tłumionego śmiechu.
Na pusty żołądek, po ciężkim dniu i jeszcze, na dokładkę, jeśli wcześniej się nie pijało - można!
 
Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy.
A jednak! Jednak się strąbiła! W tym Magdeburgu muszą czegoś do piwa dolewać...
 
Na moim łóżku siedział Tom, a raczej cień Toma.
Zaaaraz! To Bill przecież umierał, skąd nagle zjawa Toma?!
Z bliźniakami tak już jest, że jeden umiera, a drugi też nie czuje się najlepiej. *żywi nadzieję*
 
-Ale mnie głowa nawala! – powiedziałam kwasząc się na twarzy
Biorąc pod uwagę, że twarz jest częścią głowy i normalnie raczej się nie kwasi, możemy przyjąć, że głowa nawaliła bohaterce na fest.
Ogóreczka?
 
-Co się wczoraj stało? Czy ta operacja Billa śniła mi się? – dodałam z nadzieją w głosie
-Nie. Nie śniła. A wczoraj upiłaś się, bo jakaś laska ci powiedziała że to ona jest dziewczyną Billa. – opowiadał chłopak
Dopiero teraz zaczęłam sobie wszystko przypominać.
-A co z moimi rodzicami? Oni wiedzą o tym?!
-Nie. Powiedziałem im, że zasnęłaś po ciężkim dniu i będziesz spać u mnie w domu. – dalej tłumaczył Tom
Spanie córki u faceta rodzice przełkną gładko, ale picia przez nią piwa - nigdy!
Boooruuu, one faktycznie są tak słodko niewinne :)
 
-Aha… - siedzieliśmy w milczeniu
W pewnej chwili zaświtała mi myśl w głowie. ,,Może Tom coś wie o tej ku****?
Tak, Tom jest wybitnym znawcą kugwiazdek, przekonaliśmy się o tym już w niejednym opku.
 
-Tom, a czy Bill miał inną? – zapytałam wprost
-Co ty wygadujesz! On kocha tylko ciebie!
-No bo wczoraj jakaś damulka powiedziałą mi że jest dziewczyną Billa. Na dowód pokazała mi eska w którym Bill pisał że ją kocha. – odparłam
Tom skrzywił się.
-Widziałem ją kiedyś z Billem jak kłócili się, ale nie sądze żeby Bill zdradzał i okłamywał cię.
Tom budowy zdań od Mistrza Yody uczył się.
Tom ma galopującą sklerozę: akapit temu sam jej mówił o tej lasce, teraz trzeba mu wszystko tłumaczyć apiać od nowa.
 
To do niego nie pasuje..
-A jednak miałąm rację! – wrzasnęłam a oczy zapiekły mnie.
Uszy natomiast zapiekły jego
 
-Uspokój się! – krzyknął Tom - Jak Bill wyjdzie z tego to go o to zapytasz i przyznasz mi rację! Bill taki nie jest! – Starszy bliźniak mówił tak szybko że zabrakło mu tchu. Złapał się za serce i ciężko zaczął oddychać.
Ciężko mu było zacząć oddychać, żywemu trupowi.
 
-Tom? Co Ci? – zapytałam wystraszona.
Bliźniak podparł się na jednej ręce, wyciągnął jakieś tabletki z kieszeni i połknął ze pięć.
-Już mi lepiej – szepnął
Dla pewności powinien zażyć drugie tyle.
 
Wstał z mojego łóżka i pokierował się w stronę drzwi, lecz nagle upadł. Wyskoczyłam z łoża. Podbiegłam do niego. Był nieprzytomny. Zaczęłam drzeć się
-NA POMOC!
Nie dojrzę, że Bill jest w szpitalu to jeszcze jego brat tam wyląduje.
Nie dojrzy. Nie ma szans, niedojrza jedna.
 
Do pokoju wpadła Alex. Zobaczyła Toma i schyliła się nad nim. On otworzył oczy i usiadł.
-Nic ci nie jest? – zapytała tuląc go
-Nie. – mówił Tom siląc się na uprzejmość – jestem zmęczony…
Pomogłyśmy mu wstać, zaprowadziłyśmy do jego pokoju i położyłyśmy na łóżku. Tom zasnął w mgnieniu oka.
-Jak tak dalej pójdzie to wszyscy umrzemy – powiedziałam i wyszłam.
Jak to było?... "W dłuższej perspektywie wszyscy będziemy martwi." Nie nowość, nie nowość.
 
Byłam wściekła na wszystko. Na Billa, że jest w szpitalu, na Toma bo zemdlał, na tą su**, na siebie… NA WSZYSTKO! Byłam wściekła na życie! Dlaczego właśnie Bill? Dlaczego właśnie on? Dlaczego najważniejsza osoba w moim życiu może już nigdy nie obudzić się? DLACZEGO?!
Eeee... Bo tak?
Święta minęły pod znakiem ,,śmierci,,….
TAK to mniej więcej wyglądało.
 
Pewnego dnia obudziła się. Coś mnie tknęło. Ubrałam się i poleciałam do kliniki. Wpadła do szpitala i pędem pobiegłam do Sali Billa.
Ja rozumiem, że aŁtorki utożsamiają się z boChaterkami, no ale nie co zdanie!
 
-Suzy… - oczy Billa zaszły łzami. Błysk w jego oku znikł. Wydawało mi się że jego oczy są zupełnie czarne…
-Ja wiem że nie zostało mi dużo czasu… - mówił chłopak
-Nie! Nie! Ty wyjdziesz z tego! Musisz w to wierzyć! – krzyczałam
-Co do tej dziewczyny, to ona nie ma racji. Wysłała tego esa z mojego telefonu gdy ja spałem.
To znaczy, że była w pobliżu, gdy on spał, mój drogi Watsonie.
 
Ja kocham tylko ciebie… - tu głos bliźniaka urwał się.
Dla mnie nie miało znaczenia już czy ona kłamała, czy miała dowody.
-Bill, ja to wiem…
Młodszy bliźniak mówił dalej
- Mam prośbę… Gdy odejdę nie płacz. Dla mnie to najgorszy widok. Płacz bliskiej mi osoby…
Ten to ma zmartwienia!
Nie płać, kiedi odjadę, sercem będę przi tobie!
Nie płać, kiedi odjadę, zostawię ci te niemowle!
*sprawdza czeklistę (nie mylić z czekistą)* Um, nie, ciąży w tym opku nie było.
 
-Bill co ty wygadujesz! – wrzeszczałam płacząc
-Tak Suzy… Moje życie dobiega końca… - mówił chłopak nie zważając na moje protesty.
-Dziękuję ci za to że jesteś przy mnie. Jesteś najcudowniejszą osobą jaką spotkałem w życiu… - Bill uśmiechną się i ostatnim swoim tchem wyszeptał
-Ich bin nich` ich wenn du nich` bei mir bist….. (ja nie jestem sobą kiedy ty nie jesteś obok mnie…)
W tej chwili łza popłynęła po jego policzku
O, jest! Popłynęła! Pkt. 10 odfajkowany ostatecznie (sic!).
 
i wyzionął ducha.
A Allah natychmiast wtrącił jego duszę w ogień piekielny, w to straszliwe miejsce!...
Że co? Nie ta bajka?
 
Ja nie wiedziałam co zrobić. Szarpnęłam Billa i przytuliłam go płacząc. Straciłam go na zawsze… :-(
Powinno być ;'-( czyli wersja z samotną łzą.
 
Usłyszałam że jakiś mówi ,,czas zgonu 8.54,,..
Teraz uświadomiłam sobie, że Bill odszedł...
-NIE! – wrzasnęłam.
Pobiegłam do nieboszczyka i tuliłam tak długo póki nie zasnęłam…
Bo prawdziwa bohaterka potrafi zasnąć w każdych warunkach.
Czas zaśnięcia Suzy 9.03
Obudził ją dopiero głuchy odgłos młotka, przybijającego wieko trumny...
 
Bill nie żyje…
I chwała Ałtorce za to, że zamiast, (jak innych wiele przed nią czyniło), uśmiercić swoich rodzicieli, wyżyła się na deBillu.
Miejmy nadzieję, że nie poszedł w ślady Presleya i umarł definitywnie.
 
(Kilkadziesiąt lat później)

Razem ze śmiercią młodszego Kaulitza coś we mnie umarło.
Niegdyś wesoła i beztroska Suzy zmieniła się w zgorzkniałą jędze.
Właśnie skończyłam 50 lat.
Nadal jestem sama i od śmierci Billa nie pokochałam już żadnego mężczyzny. Bałam się, że znów stracę coś ważnego w moim życiu. Nawet po tych latach nie nauczyłam się żyć bez Billa.
Czarna Wdowa, kurde. Trzydzieści pięć lat żałoby po jednym przerośniętym jeżozwierzu... Przepraszam, ale to przekracza moją zdolność pojmowania.
 
Lecz nie płaczę. Spełniam ostatnią jego prośbę…
Tokio Hotel rozpadło się gdy lider zespoły umarł. Tom popadł w depresję. Długo nie mógł sobie dać z nią rady. Teraz jest szczęśliwy. Razem z Alex pobrali się i mają dwójkę wspaniałych bliźniaków. Oboje się chłopcami.
I obojnięga z nich dotyka dziedziczna przypadłość zmiennopłciowości.
Tak sobie dumam: co onie "się" chłopcami? Bawili/ły nimi? Zachwycały/li?
I czy chodzi o takie oboje?
 
Jeden z nich nosi imię Bill i jest strasznie podobny do mojej miłości sprzed lat…
Wspomnienia z młodości są bardzo bolesne. Co dzień rano budzę się, a w uszach brzmi mi ostatnie zdanie Billa:
On ją straszy po nocach!
 
,,Ich bin nich` ich wenn du nich` bei mir bist.
Zły tekst. Boli całe życie.
 
 
Zameldowani czasowo obywatele szpitala dla aŁtoreczek i pisaków, czyli zaspany Murazor, drzemiąca Kura, ziewający Jasza i chrapiący głośno Maskotek, sennie pozdrawiają z nastrojowego cmentarzyka pod brzózkami.
KONIEC


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

• KlaŁn Szyderca


Złudzenie apteczne.

• Ilse


ejże!, ja notkę 82 widziałam. ;'( gdzie ona jest?

• kura z biura


Mała różnica zdań na temat, co ma iść pierwsze.

• Mirveka


Czy tylko ja widziałam tutaj notkę widmo? Numer 82 pojawił się i zniknął. Co się dzieje?

• Znudzona Pszczoła


Pierwsza część była świetna, ale druga ją przebiła! Dawno się tak nie uśmiałam xD

• Hasz


Wiem, że wyszłą za maż - toteż napisałam "żałoba cicha i duchowa" xD

• Dark lunacy


Ja tam wole, gdy sierżant i saper analizują opowiadania.

• Lilith


Analiza cudowna, dawno ie tak nie uśmiałam.

ALe Hasz, Rose chyba wyszła za mąż. No bo... Miała wnuczkę, wyglądającą na więcej niż 30. Czyli jeśli podczas opowieści Rose miała 101 lat, to jak wychodziła za mąż to miała raczej mniej niż 50. Więc żałoba chyba nie trwała pół wieku ; )

• Ome


Analiza nominowana do Nobla analizatorskiego ;) Była genialna, a ja prawie się popłakałam z zachwytu. Proponuję w ogóle stworzyć fanklub SUS-u, w ten sposób każdy analizator zostanie należycie uhonorowany.
Dawno mnie tu nie było, bardzo niesłusznie :)

• Hasz


Mirveka: a "Titanica" oglądałaś? Tam żałoba (co prawda cicha i duchowa, ale jednak)trwała dobrze ponad pół wieku - i to po kimś, kogo bohaterka znała kilka dni.
Taka magia tró loff.

A Montgomerowa nie miała zwyczaju uśmiercać tró loffów. Niestety.

• ariah

ten koniec skojarzył mi się z powiastkami Montgomerowej, tam tró lovv był kochankiem na wieki xD

• Mirveka


Koniec dobił mnie dokumentnie. 35 lat żałoby po kimś, kogo znało się pół roku.

• ariah


dołączyć chcę swój cienki głosik go chóru peanów na cześć analizy :)

prawda to, że dawno nie było takiego szablonowego opka, genialne!

;'-) no i samotna łza ujście swe znalazła.

xD

• Mała Ygrek


To było taaaaakie wzruszające opko! Aż się popłakałam, ale chyba nie o takie łzy chodziło aŁtoreczce...

M.

• asheep


Opowiadania Lwinki (link poniżej) są nawet na Mirriel!
http://www.forum.mirriel.net/viewtopic.php?t=11862
Także wiecie... a analiza borska, chociaż musiałam ją skończyć w okolicach linku podanego przez Murazora... (http://img294.imageshack.us/img294/6627/2ce7c4a29637868815o2.jpg)
taaa, skończę jak się uspokoję.

Anonimowy pisze...

Dzidka


"Pobiegłam do nieboszczyka..."

Jak ona się romantycznie wyraża o martwym ciele ukochanego...

• Pani Minister

You make my day! Kolejna przezabawna analiza! Jestem Waszą fanką.

• jimenes


Był Koniecpolski, to może też być Koniecbillski...

Za każdym razem, kiedy czytam te tworki-potworki, zastanawiam się, czy dzisiejsze nastolatki miały choć raz w życiu w rękach książkę. No, może i miały, ale na pewno jej nie używały. Sztuki pisania uczą się na innych opkach. Żenada.

Świetna analiza, jak zawsze. Uwielbiam piątkowe (lub sobotnie) poranki spędzane przy kawce w towarzystwie aŁtoreczek:)

• Rittus


Az mi sie szkoda blizniakow zrobilo. Jednego ukatrupili, a drugiemu chorobe serca dali...

• Pimka


http://opowiadania-lwinki.blog.onet.pl
Zobaczcie to koniecznie, autorzy strony! Extra odjazd i brech XD

• Tinwerina Miriel


Ómarnięty Bill mnie ómarł. "Trzydzieści pięć lat żałoby po jednym przerośniętym jeżozwierzu" - no cóż, tu już wyłam niepohamowanie. Borskie, Kuro, borskie!

• gabrielle


Właściwie to nie wiem, co powiedzieć. Zaczęłam się śmiać już przy dredach z samego początku, przy "Czarna Wdowa, kurde. Trzydzieści pięć lat żałoby po jednym przerośniętym jeżozwierzu... " dostałam spazmów.

Widzieliście to: http://www.plotek.pl/plotek/51,79592,7471210.html?i=1

• Dzidka


Komentarz Kury o Czarnej Wdowie i przerośniętym jeżozwierzu doprowadził mnie do histerii. Wcześniej się trzymałam :D
Bardzo ubawił mnie Tom, który łyka pięć tabletek zamiast włożyć sobie nitroglicerynę pod język. I, aha, to nie on miał sklerozę, jeno Suzy - to ona nie pamiętała, że opowiedział jej o blondynie :)
*Oddala się w celu rozmasowania mięśni brzucha*

• Chelsea


Cholercia, przez Wasze analizy sąsiedzi wkrótce zadzwonią po Czarną Karetkę tfuu znaczy do szpitala psychiatrycznego. Bo kto to widział sie tak śmiać jak głupi do placka?
Dziwi mnie tylko ta wersja "śmierciowa". Już prędzej byłabym gotowa uwierzyć, że aŁtorka prędzej sama odda życie za tru lowera niż pozwoli mu umrzeć, a tu taka niespodzianka!
Szok ;)

• Laura Absinth


Jesteście niesamowici! Brak słów.

• TokioIce


Bill ómarnięty! czy to pewne i na stałe??
Ubawiona setnie, pozdrawiam czule załoge!

• shenny.pinger.pl


"Lekko kręciło mi się w głowie, lecz piłam dalej.

Pęcherz cisnął coraz bardziej, lecz piłam bez przestanku.

Zaczęłam widzieć wszystko na żółto, ale nie odpuściłam."

Leżę i kwiczę. U góry strony naprawdę powinno być ostrzeżenie, że spożywanie czegokolwiek podczas czytania może być czytelnika Ómrzeć.

Czekam na więcej i zdecydowanie dołączam do grona fanatycznych czytelników.


• Ktosza


"Zły tekst" mnie zabił :)

• Gondolier

Panie i Panowie, dziękuję Wam bardzo. Po raz pierwszy od paru dobrych tygodni popłakałam się ze śmiechu.
Mistrzostwo.
• Mimetka


Tak mnie zastanawia, że skoro rzekomo Bill stracił dużo krwi i przez to umarł, (chyba, że źle zrozumiałam)czemu nie zdecydowana się podać mu ,,świeżej krewki'' i go odratować.
Ale jak by go odratowali opka nie było by końca.

Czuję się onieśmielona fantazją aUtoreczki i jej opka.
Bolał mnie brzuch od śmiechu.

• lobo


O jejku jej, tak kanonicznego blogaska już dawno nie było, odfajkowane chyba wszystkie punkty z listy. A fabuła... oto, co powstanie z skrzyżowania emo z modą na sukces. Ciąg perypetii bez możliwości szczęśliwego zakończenia.
Ten pies mnie przeraża. Córka właścicieli mieszkania, które wynajmuję ma też szczeniaka o imieniu Tobi... czyżbym nie wiedziała, co za zło mi się za ścianą lęgnie?
Jeśli chodzi o bobowy wygląd, może to aluzja do tego:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bobowo
Zabiły mnie emotikonaki. Zwłaszcza Indiana. Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejne analizy

• samSex


Hahaha! Obok śpi chory brat, a ja tłumiłam śmiech w szaliku, zamiast mu współczuć.