czwartek, 9 lutego 2017

327. Japońskie demony podnoszą głowę, czyli Łowiecka czekoladą karmiona (1/?)

Drodzy Czytelnicy,
po zmaganiach z literaturą ciężkich lotów wróciliśmy do opka tak bardzo opkoidalnego, że Kanon aż piszczy z uciechy.
I mamy nadzieję, że wehikuł czasu Was też ucieszy, bo jedziemy do Japonii zwalczać demony, pół-demony i akcja podpowiada prokreację ćwierć-demonów. Powtarzam - w Japonii.
Do tego jest tu zadanie dla tych, którzy są dobrzy w matematyce (prosimy o podanie wyniku!) i dla znawców giełdy i notowań walut, a zwłaszcza jena.


Analizują: Jasza, Kura i Babatunde Wolaka


Wiadomo, że w opkach nie poznamy bohaterów po ich działaniach, tylko po tabliczkach znamionowych.
Więc wułala! I konia zrzędę na grzędzie każdemu, kto z tego nawału informacji cokolwiek zapamięta.


Imię: Katherine
Nazwisko: Owen
Wiek: 515 lat
Urodziny: 6 marca
Kolor oczu: prawe zielone, lewe czarne
Kolor włosów: czarne
Zawód: Łowca
Miejsce występowania - razem z innymi łowieckami - a tamoj, na hali.


Gatunek: pół człowiek (czarownica) , pół Demon
Czarownica jest podgatunkiem człowieka?
Pół łowiecka a pół demon sieje grozę na pastwiskach.


Marzenie: Zemsta na wszystkich Demonach (wycięcie w pień krewnych może być dobrym początkiem), chce śmierci ( po spełnieniu misji)
Najpierw obowiązek, potem przyjemność. Patrzcie, jaka obowiązkowa.


Ulubione zajęcie: jazda na motocyklu, mechanika, majsterkowanie,  sztuki walki, słuchanie muzyki klasycznej, oglądanie dzieł sztuki, chodzenie do teatru, jedzenie czekolady :P
Jak mówił Stirlitz: nieważne, co jest w środku, odbiorca zapamiętuje tylko początek i koniec. Dlatego też w opku z ulubionych zajęć Katherine zostanie tylko pierwsze i ostatnie.


Nienawidzi: oprócz Demonów, tylko zdrabniania jej imienia
Co Ty nie powiesz, Kasiu.


Cechy charakteru: zimna, nie okazuje emocji i uczuć, mściwa, złośliwa,nieufna, arogancka, uparta, skora do poświęceń, zawsze dąży do celu
Arogancko miłosierna?


Imię: Alan
Nazwisko: Black
Wiek: 536 lat
Urodziny: 20 września
Kolor oczu: prawe niebieskie, lewe czarne, zakłada niebieskie soczewki


Kolor włosów: czarne
Zawód: ??? Miłosny
Gatunek: pół Demon, pół człowiek
Ale już nie czarownica.


Marzenie: odnaleźć pewną osobę
Ulubione zajęcie: sztuki walki, strzelectwo, wkurzanie Katherine
W takim razie do cech Katherine powinna zostać dopisana niebiańska cierpliwość. Pięćset lat ją wkurza i jeszcze go nie zabiła?!
Skoro on jest półdemonem, to Katherine może go zabić tylko do połowy.


Nienawidzi:???
Tak, ja też nie lubię zwielokrotnionych znaków zapytania.


Cechy charakteru: wredny, arogancki, zaradny, a zarazem troskliwy, skryty, bardzo podobny do Katherine przez co nie dogadują się
Jest wrednie troskliwy, bardzo chętnie pomaga wszystkim, którzy tego nie potrzebują.


Imię: John
Nazwisko: ???
No i powiedzcie mi, po kij od jakiej mietły tworzyć takie opisy bohaterów, z których czytelnik i tak się niczego nie dowie?
A ja myślę, że ??? to właśnie jego nazwisko (skoro może istnieć zespół o nazwie “!!!”) i to jego nienawidzi Alan.
A może chodzi o trojaczki, potomstwo Edwarda Nygmy.


Wiek: 519 lat
Urodziny: 28 grudnia
Kolor oczu: prawe zielone, a lewe czarne, ubiera zielone soczewki w sztuczne rzęsy
Kolor włosów: blond
Zawód:???
Nazwisko Johna pochodzi od jego profesji.


Gatunek: pół Demon, pół człowiek
Standardowo. Właściwie to powinnam się cieszyć, że nie domieszały się tam jeszcze elfy, krasnoludy, fauny, rusałki, smoki i pegazy.


Marzenie: odnaleźć swoją siostrę
Ulubione zajęcie:prawienie komplementów ( w szczególności Katherine),
Wszystko kręci się wokół Katherine… *wzdech*
Nie mają szans na inne hobby.


sztuki walki, malarstwo
Uprawia, czy tylko ogląda?
Maluje obrazy o tematyce kung-fu.


Nienawidzi:???
Przprszm, a MUSI kogoś nienawidzić? To obowiązkowe w świecie półdemonków?
Kimkolwiek naprawdę jest ???, nieźle sobie nagrabił.


Cechy charakteru: miły,troskliwy, skory do poświęceń, za wszelką cenę dąży do celu, skryty
Ja bym jednakowoż wolała poznawać charakter postaci z fabuły, nie z takich wyliczanek… *ciężki wzdech*


Podstawowe informacje o demonach:
- nie są upadłymi aniołami ,
Po prostu wyłażą spod kamieni.


- często mieszkają wśród ludzi, ich siedzibą jest Ciemna Strona [Księżyca?], rządzi nimi  Król Demonów, który decyduje o wysyłaniu demonów do świata ludzi,
Podbija im delegacje, rozlicza bilety itede.


-wszystkie demony mają czarne oczy( nie są to jednak takie czarne oczy jak u ludzi, są one zimne i bez wyrazu, dlatego przebywając w ludzkim świecie zmieniają ich kolor),
Gdyż przyroda nie zna na przykład zimnych, niebieskich oczu bez wyrazu.


- jest siedem głównych grup demonów, które mają swoich przywódców:
Już widzę, jak na lekcji religii aŁtorkę opętuje Demon Nudy.
*Demony Pychy
*Demony Chciwości
*Demony Nieczystości
*Demony Zazdrości
*Demony Nieumiarkowania (w jedzeniu i piciu)
*Demony  Gniewu
*Demony Lenistwa.
I nie ma mowy, aby krzyżowały swoje specjalizacje. Nie ma demonów leniwych łakomczuchów, ani gniewnych pyszałków.


Mary I
Królowa Demonów. Została władcą Ciemnej Strony po zabiciu swojej siostry, która powinna odziedziczyć tron. Jej jedynym ,,przyjacielem” jest jej brat Dark [aka Mroczny Darek], który zrezygnował dla niej z wladzy. Został on władcą Demonów Nieczystości.
Czyli niezłą fuchę sobie znalazł :)
Cóż, władca Demonów Lenistwa to chyba też niezłe zajęcie. Albo wręcz antyzajęcie.


Jest tysiącletnim demonem w ciele dziesięcioletniej dziewczynki.
Ten brat?
Tak. Demon Lolitkizmu.


Często chodzi w białej sukience, a jej [Mary I] długie blond włosy są rozpuszczone i opadają  na plecy. Na pierwszy rzut oka wygląda jak anioł, jednak gdy odwróci się przodem i pokarze swą twarz, można doświadczyć strasznego widoku.
Pokarana twarz straszy bliznami i świeżymi ranami?


Dziewczynka ta ma puste oczy! Zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, a jej  starszy braciszek musi się nią wiecznie opiekować. Na ogół fałszywie słodka.Traktuje innych jak swoje zabawki.  Obawia się jednego... Poznała tajemnicę, która może zmienić jej życie.
Przez tysiąc lat to pewnie niejedną.


Dark III
Brat Mary, jej obrońca i jedyny przyjaciel. Władca  Demonów Nieczystości.
Żyje w kolektorach, żywi się tym, czym zatyka się oczyszczalnia. Pragnie być Czysty i Nieskalany. Chodzi w białych gumofilcach.


Mężczyzna mający tysiąc sto pięćdziesiąt siedem lat 1157 . niezwykle przystojny. Bawi się kobietami. Tylko jedną darzy uczuciem... Swoją siostrę. Posiada długie fioletowe włosy i jak każdy demon czarne oczy.
Na co dzień trzyma je w sejfie.


Główny generał demonów. Ślepo zapatrzony w Mary, dla której rezygnuje nawet z korony. Zabija wraz z Królową Demonów starszą siostrę, by ta mogła zasiąść na tronie.
Tu wszystko jest tak pogmatwane, że starsza siostra występuje jako trup na tronie.


Zawsze towarzyszy siostrzyce.  
W łazience i podczas randek też? Przerąbane.


Aleksandra
Pani Demonów Pychy.


Najmłodsza władczyni, ma zaledwie 17 lat.
Można na nią mówić Ola.


Mimo młodego wieku bardzo stanowcza, opanowana, silna i waleczna.
Jak to w pierwszej klasie liceum. Gimnazjum nauczyło ją życia.
Zastanawiam się, jakim cudem taka smarkula została panią czegokolwiek. Powinna jeszcze chodzić do demoniego żłobka.
Uznała, że się do tego nadaje, co było aktem tak wielkiej pychy, że z miejsca dostała posadę.


Uwielbia słuchać muzyki. Często schodzi na Ziemie.
Ma ukończone 16 lat, może więc schodzić nawet na śniadanie.
A skąd wiesz, że nie schodzi na Ziemię właśnie na śniadanie?
No właśnie. Jeśli usłyszycie pukanie do okna, nie otwierajcie! To Ola, która przyszła Was zjeść!


Marzy o pojedynku z Katherine, na co Mary się nie zgadza.
Marzy o dokopaniu starej prukwie.


Caroline


Wysoka, zgrabna, z włosami koloru srebra i oczami czarnymi jak otchłań. Tak naprawdę posiada 432 lata [aaaaargh!] i jest panią Demonów Chciwości.
Aha, ok, to rozumiem, czemu “posiada” wszystko, nawet wiek.


Arogancka, pyszna no i oczywiście chciwa Demonica, zauroczona w Darku. Nie dba o swoich poddanych. Zależy jej jedynie na wygodach. Uważa się po prostu za pępek świata.
Biedna Karolina z klasy 2b.
Czemu nie dostała przydziału do Pychy?
Było zajęte.


Magdalene


Potężna Demonica, potrafiąca posługiwać się ogniem.
Od czasu gdy dostała na urodziny zapalniczkę, przestała pocierać patyczki i stukać kamykami.


Waleczna, brutalna, zawistna pani Demonów Zazdrości, za wszelką cenę chce zobaczyć martwą Katherine, która zabiła jej syna. Ma osiemset dwadzieścia dwa lata.
Tak swoją drogą - ciekawe po zarazę podawanie wieku tych demonicznych władców? Zwłaszcza kiedy wszyscy oni i tak zachowują się jak gimbaza na wycieczce.


James                                                                                           
Pan Demonów Nieumiarkowania, ma dwieście sześć lat.
Smarkacz.
Ale Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu zrobiło z niego starca.


Lubi imprezować.
Nie ma zgagi ani kaca.
Jest arogancki i pewny siebie.
Jak oni wszyscy zresztą. To ma znaczyć tylko tyle, że jest fajny.
O dziwo nie chce zabić Katherine. Za wszelką cenę chce by przyłączyła się do Demonów, w pewnym sensie go interesuje.


Shin                                                                                      
Władca Demonów Gniewu. Przystojny, brązowowłosy Demon. W rzeczywistości ma tysiąc czterdzieści pięć lat.
Co z góry eliminuje wszelką przystojność.


Brutalny, okrutny, pełen gniewu i nienawiści, ogromny podrywacz.
Hejterzy mają ostatnio powodzenie.
Musi robić furorę w kręgach BDSM.


Bardzo podoba mu się Katherine.
Czy naprawdę WSZYSTKO musi się kręcić wokół tej laski?
Tak.


Stefano (Sztefek, jak mówi do niego mamusia)


Pan Demonów Lenistwa. Nie skory [nieskory] do walki... Kocha grę na skrzypcach. Lubi samotność. Ma około pięćdziesiąt trzy lata.
W tym świecie to jak osesek.
W świecie gimnazjalistów to taki sam przedwieczny starzec, jak inni.


Teraz dopiero jest treść opka.


1. ,,Mapa do Anielskich Wrót"


Nigdy nie zastanawiałam się co to śmierć. Było to coś odległego, nieprawdopodobnego. Nigdy mnie nie dotyczyła. Sama uważałam się za Śmierć…
Byłam odległa i nieprawdopodobna wobec samej siebie, aż trudno uwierzyć.
Dla opkowych heroin to nawet w miarę typowe.


A teraz… tonę… jak zwykły człowiek… Woda wypełnia moje płuca, ale nie czuje bólu.  
Ta woda?
To coś innego… Nigdy nie zaznałam tego ludzkiego uczucia… Tak to wstyd… Jestem upokorzona… Ja najstraszniejsza z najstraszniejszych, ja najpotężniejsza z najpotężniejszych zostałam pokonana przez cos takiego…
H2O jest bezlitosne i podstępne.


Hopsasa! Ktoś ją utopił! I tej informacji będziemy się trzymać jak rzep psiego ogona.


Tak to się zaczęło:


Rok wcześniej (narracja 3 os.):
Bo czytelnik nie rozpozna, nieprawdaż.


- Nie uciekniesz- powiedziała spokojnie dziewczyna.
Była to nastolatka, miała może osiemnaście lat.  Czarne, długie włosy miała spięte w koński ogon. Jej na czarno pomalowane oczy i usta kontrastowały z bladą cerą.
Gotyckie lolitki mają dziś wzięcie.


Ubrana była w skórzaną kurtkę i spodnie. Równie ładna co mroczna dziewczyna wyglądała jak posąg. Z jej twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Najdziwniejsze były jednak jej oczy. Jedno zielone, aż jaskrawe, a drugie czarne- puste.
Pusty oczodół, nie giglać?


Jej słowa skierowane były do młodego, blond- włosego mężczyzny, o bardzo ciemnych oczach. Zagradzała mu wyjście ze starego, opuszczonego domu.
W najgorszym wypadku stoją w przedpokoju, prawda?


Uśmiechnął się pogardliwie do dziewczyny, mimo że jego ręce trzęsły się nerwowo.
-Jesteś zdrajcą!- krzyknął mężczyzna.
Dziewczyna zaśmiała się przeraźliwie. Jej rozmówce przeszły ciarki. Słyszał o tej kobiecie… Wiedział, że przed nim stoi sama Śmierć.
-Twoje ostatnie słowa są dość dziwne…
...jeśli już, to “zdrajczynią”!


I pamiętaj jedno… Nie jestem Demonem- powiedziała spokojnie dziewczyna.
Nie jestem też kilkoma innymi rzeczami, a już całkiem z głowy wybij sobie pomysł, że jestem wombatem!


Splunęła na ziemie w stronę mężczyzny w geście pogardy.
Załatwmy to raz i na zawsze: gestów nie wykonuje się paszczą, głową ani nawet nogą. Wyłącznie ręcyma.


Zwinnie odczepiła pistolet z paska
Nosiła go jako dyndadełko na zatrzasku.
i wycelowała broń w demona.
Przycisnęła spust. Huk… Bezwładne ciało runęło na podłogę.
Czyżby demona dało załatwić się kawałkiem ołowiu?
Może to była srebrna kula?


Kula wycelowana niezwykle precyzyjnie z dość dużej odległości trafiła blondyna w sam środek czoła.
Jak dużej? Znajdują się w tym samym pomieszczeniu, a nie było wzmianki, że to np. hangar lotniczy.


Czarnowłosa podeszła do niego, złapała jego dłoń. Sprawdziła puls, z demonami ostrożności nigdy nie za wiele.
Mieliśmy spis demonów jak siedem grzechów głównych z Katechizmu (wykuć na blachę, bo inaczej pała! dzięcielina), a tu nagle pojawia się Demon Ostrożności.
A on ją wtedy chaps!
(serio, demony mają bijące serca i krążącą w żyłach krew?)
A pamiętasz tego ciepłego ducha, któremu biło serce i był w stanie się rozmnażać?


Dziewczę podpala zwłoki demona, wsiada na motor i odjeżdża.
Dobry demon płonie, płonie, płonie! Płonie całą noc!


Po godzinie dotarła do dużego gmachu banku… Wzięła czarną walizkę i spokojnie szła przedzierając się przez korytarze budynku.
Korytarze były tak zarośnięte stuletnią pajęczyną, że musiała przedzierać się z maczetą.


W końcu trafiła pod duże, żelazne drzwi. Otworzyła je z hukiem, po czym weszła do sali. Ogromne pomieszczenie cechowała wszechobecna biel, aż rażąca. Znajdował się tam tylko okrągły, duży stół, a wokół niego rozłożone  chyba ze sto krzeseł.
Bardzo duży stół w bardzo wielkim hangarze.
Takie wypasione pomieszczenie, a wszyscy siedzą na rozkładanych krzesełkach?
Dla mocnych w matematyce: proszę obliczyć obwód koła, jeśli dla jednego siedzącego może przypaść 70 centymetrów, a siedzących jest stu. I jak wielka powinna być sala mieszcząca taki mebel.


Wszyscy zebrani w pomieszczeniu na widok nastolatki powstali.
I równiutko zawołali: Dzień-do-bry-pa-ni!


Były to osoby w różnym wieku. Większość stanowiły osoby około pięćdziesięciu lat, resztę stanowili młodzi ludzie i może z pięciu starców. Zebrani w około osiemdziesięciu procentach byli mężczyznami.
A w dwudziestu jakimś dżęderem.


Dziewczyna podeszła do głównego [proszę mi pokazać główne miejsce przy okrągłym stole]  i jedynego wolnego miejsca. Usiadła nie zważając na stojących ludzi.
Wszystko pięknie, ale w Japonii jest tak wielki szacunek dla starszych, że powinna najpierw głęboko się ukłonić przed nimi.


-Witaj  Katherine- sensei w siedzibie Łowców japońskich.
Japońscy łowcy demonów urzędują w bankach, a giełdą pewnie kieruje Godzilla.
Giełdzilla.


Co cię sprowadza do Japonii?- spytał z lekko drżącym głosem chyba najstarszy z zebranych.
- Wasze komiksy. Manga. Duże oczka w małej główce. Chcę je zjeść.


Dziewczyna nie odpowiedziała. Dokładnie rozejrzała się po sali, po czym wyjęła z czarnej walizki, którą wzięła czekoladę i zaczęła ją jeść, dalej przyglądając się zebranym.
My za to, podziwiając figlarność interpunkcyjną straciliśmy apetyt.


Czekała na ich reakcje. Wszyscy patrzyli na nią ze zdziwieniem. Wiedzieli, że najsławniejsza i najwybitniejsza łowczyni wygląda jak nastolatka, ale coś takiego?
Dla niektórych pięćset lat to za mało, żeby nabrać ogłady.


-Kpisz z nas!- krzyknął w końcu jakiś młodszy Łowca.
Dziewczyna uraczyła go swoim spojrzeniem, po czym wstała i podeszła do niego. Ten chwilowo się zawahał, ale dalej patrzył gniewnym wzrokiem na nastolatkę. Ta dalej jedząc czekoladę, przeszyła go wzrokiem swych nadzwyczajnych oczu. Z bliska wyglądały jeszcze bardziej złowrogo.
Niestety, ciamkające odgłosy paszczą zupełnie zepsuły efekt.


-Ktoś jeszcze?- spytała nastolatka, rozglądając się po sali. Zapadła cisza… - Czyli tylko jeden odważny- rzekła w końcu.
Nagły Atak Bucery odhaczony.


Katherine poucza zebranych Łowców na temat trzymania emocji na wodzy, po czym wygłasza mowę motywacyjną.


- Wiem, że Japonia do tej pory była tak zwanym Czystym Punktem. Jednak teraz się to zmieni…
Nabrudzimy ile się da!


Demony będą przybywać. Nadchodzi wojna… Ten kraj już nie będzie pozbawiony Demonów, będzie ich coraz więcej.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Wreszcie będzie jak trzeba - demon w każdej jaskini, pod drzewem  i na każdym strychu.  


Pewnie już wyczuliście dużą  energie. Co tysiąc lat w wybranym miejscu na Ziemi pojawiają się przejścia. Jedno do krainy Upadłych Aniołów, drugie do krainy Wiecznej Szczęśliwości.
A trzecia droga prowadzi do Miejsca, gdzie Król Chodzi Piechotą.


Demony będą dożyły do otworzenia bramy Piekieł.
Niektóre z nich tego dożyją, a inne nie.


My musimy temu zapobiec, otworzyć bramę do krainy Aniołów i wpuścić je do naszego świata.
Leczenie grypy tyfusem.
Jeśli to zrobimy na zawsze oczyścimy Ziemie z demonów.
Wszystkie Ziemie.


Japonia powoli staje się miejscem poszukiwań obu wrót. Schodzą się tu Demony.
Przy czym Demon Lenistwa w Japonii ma mnóstwo roboty.


Pamiętam, że jak byłam tu na wizytacji w 1967 r. nie spotkałam tu żadnego Demona. Teraz zdążyłam zabić już dziesięciu. Na razie słabych, ale jednak.
Hm, Japonia jako kraj wolny od demonów to dość kuriozalne, nie sądzicie?
Nie mówmy o tym Japończykom, bo odbierzemy im połowę przyjemności.


Naruto strzelił focha i odszedł, dumnie powiewając swymi dziewięcioma ogonami.


Teraz chcę byście dokonali wyboru. Współpraca w szukaniu bramy, wtedy ryzykujecie własnym życiem i swoich bliskich, lub spierdzielacie stąd i nie udajecie, że jesteście Łowcami- powiedziała, dalej nie okazując krzty emocji dziewczyna.
Pfff, a co, miała biegać, płakać i wrzeszczeć?


Ugryzła kolejny kawałek czekolady- Teraz na chwilę się przejdę. Macie czas na podjęcie decyzji. Musicie być pewni czy chcecie być Łowcami?- skończyła swoją wypowiedz kobieta, po czym spokojnym krokiem wyszła z sali.
I tylko z korytarza rozlegało się coraz odleglejsze, coraz cichsze ciamkanie.


-Dlaczego mamy jej niby ufać?- spytał starszego mężczyznę, ten sam chłopak co wcześniej zwrócił uwagę Łowczyni- Ona jest w połowie Demonem?
Oj, jak ty nic nie rozumiesz. Oglądałeś Blade’a?


Starszy mężczyzna zerknął jeszcze raz na drzwi. Pamiętał dziewczynę z poprzedniej jej wizyty w Japonii. On był wtedy dwudziestoletnim, niedoświadczonym Łowcą… Wiedział, że ona się nie starzeje, ale i tak to było dla niego niezwykłe… Wyglądała identycznie jak czterdzieści siedem lat temu.




(...)
-Kaito, nawet nie wiesz ile ona przeżyła… Zna się najlepiej z nas wszystkich na Demonach. Swoje moce zaklęła w specjalnym wisiorze, by nigdy nie mogła używać czarnej magii- mówił wciąż karcąco starzec-
No, fajnie, że cały świat wie, gdzie nasza łowczyni zaklęła swe moce.
I już nigdy nie użyje black magic…


Racja nie znamy motywacji Katherine- sama, ale wiemy jedno. Jest najbardziej skuteczną Łowczynią w historii- skończył wypowiedz staruszek. Jego twarz złagodniała.


Drzwi otworzyły się z hukiem. Znowu ona z tym stoickim spokojem usiadła na swoim miejscu. Wszyscy powstali. Ona rozpakowała kolejną czekoladę i ugryzła spory kawałek.
To się nazywa kompulsywne jedzenie i to się leczy.
A taka ilość czekolady może demonicznie odłożyć się poniżej talii.


- Postanowiliście już coś?- spytała obojętnie dziewczyna przeżuwając kolejne kawałki słodyczy.
Cały czas widzę ją z umazaną buzią jak u dziecka.


Nagle z dwadzieścia osób powstało i opuściło salę. Za nimi ruszyło jeszcze z czterdziestu ludzi.
Japończycy tak niehonorowo spierdzielają przed wyzwaniem? Nie wierzę.


Pozostało tylko  trzydziestu pięciu Łowców, w tym trzy kobiety. Dziewczyna przeszyła ich krótkim spojrzeniem.


-Czyli zostali sami odważni? To dobrze możemy zacząć współprace. Mam na imię Katherine Owen. Co do tego zaufania, o którym rozmawialiście- zaczęła. W jej stronę skierowało się wiele ciekawskich oczu- Ściany mają uszy proszę państwa, to pierwsza lekcja- powiedziała spokojnie- Nie chcę byście mi ufali. Ja wam nigdy nie zaufam i wy też nie powinniście. Żyje tyle wieków tylko dzięki temu, że nigdy nikomu nie ufałam.
(...)


- Musimy wziąć się do pracy. W tym miejscu będziemy spotykać się co tydzień. Ewentualnie jeśli nie będę do was mogła przyjechać w jakiś sposób się z wami skontaktuje moje drugie ja.


Co tu dużo mówić: Zabijajmy Demony, walczmy o życie i trenujmy!
Ćwicz oko i dłonie w powszechnej samoobronie!
Aby Japonia rosła w siłę, a demonom żyło się dostatniej!


(...)
Otworzyła walizkę wyjęła z nich zegarki. Wręczyła po jednym każdemu z nich.
O rany! Japońskie zegarki na baterie...


Wszyscy popatrzyli na nią pytającym wzrokiem. Ugryzła kolejny kawałek czekolady.
-W tych zegarkach znajduje się nadajnik. Muszę wiedzieć gdzie jesteście. Sama je wymyśliłam. Muszę Cię rozczarować, Q z Bonda był pierwszy.
Teraz są już takie aplikacje na telefon.


W razie niebezpieczeństwa lub znalezienia bramy przekręćcie tarcze zegarka- poinformowała zebranych.
- Możesz nam w końcu powiedzieć po co chcesz z nami współpracować?!- spytał zdenerwowany młody Łowca.
Sama se nie dasz rady?


-Jak masz na imię?- spytała spokojnie Katherine.
Przeszyła go wzrokiem. Chłopak znów zadrżał na widok jej różnokolorowych oczu.
-Kaito…- powiedział w końcu.
-Więc Kaito… Jesteś bardzo mądry- zaczęła spokojnie.
Wszyscy spojrzeli na Łowczynie.
Katherine się rozmnożyła?


Ich myśli były równo  głośne:
Wrzask myśli słychać było aż na korytarzu.


,, Czego ona od nas chce? Czy dobrze robimy współpracując z nią?” Dziewczyna spojrzała na nich obojętnie, przeżuwając kolejny kawałek czekolady.
Przeżyła pięćset lat, ale teraz wróżę jej szybkie zejście… na próchnicę.
Straszne sam na sam z Demonem Bormaszyny w Ubytku.


- Przez mój mały problem z oczami- tu zrobiła pauzę- Sama nie mogę otworzyć Anielskich Wrót. Musi być to w pełni człowiek, Łowca, o czystych intencjach.
Jak będzie miał kosmate myśli to już nie!


(...)


Pod pewien  bar w Tokio  [pewien czego? Siebie? Jeśli jeden z bardzo wielu, to jest tyle innych przymiotników: mały, ciemny, oświetlony, znany] podjechał czarny ścigacz. Jego kierowcą była Katherine.


Zastanawiała się… ,,Czy tutejsi Łowcy sobie poradzą?” Poruszyła głową w geście niewiedzy, po czym założyła okulary przeciwsłoneczne i weszła do budynku.
Jasne. Teraz wiemy, że to był jeden z tokijskich barów Nisko Wiszącego Wschodzącego Słońca. Nie można było to tak od razu?


Podeszła do barmana i poprosiła o coś mocnego.
Zagwizdał i z zaplecza wyszedł zawodnik sumo.


Dziś musi jeszcze znaleźć jakiś nocleg.
Więc zaczęła poszukiwania od baru. Na pewno trafi się jakiś jeleń, który po drinku zaproponuje kolację ze śniadaniem.


Nagle w jej stronę podszedł jakiś mężczyzna. Zaczął do niej zarywać.
Nie mówiłam?


Już miałam mu za chwilę przywalić, gdy nagle narrator dokonał szybkiego przeskoku pomiędzy nimi stanął uśmiechnięty chłopak, o zielonych oczach i blond włosach. Lekko opalony, wysportowany.


-Masz jakiś problem?- spytał blondyn, mężczyznę.
-A ty?- odpowiedział pytaniem mężczyzna.


Dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Miała to głęboko w dupie… Drzwi do restauracji otworzyły się.


W drzwiach pojawił się kolejny facet. Tym razem blady, brunet o niebieskich oczach. Równie przystojny co blondyn.
-Zostawiłem cię na chwilę samego, a już podrywasz panienki?- spytał wściekły nowo-przybyły, zielonookiego.
Czerwonopięty i szarouchy udawali, że nie podsłuchują.


-Ale… ten facet przystawiał się do tej pani…- tłumaczył się blondyn.
Katherine dalej nie zważając na nic sączyła wódkę.
Tja, przez słomkę pewnie.


Już dawno nie chorowała po alkoholu, decydowało o tym również jej demoniczne pochodzenie, ale jednak… miała twardą głowę.
Niejednokrotnie waliła czołem o kant kontuaru i nic.


-John, jakbyś nie widział ona ma was obu w dupie!- wykrzyczał brunet.
Bo co? Hałas był w tym barze, że musiał krzyczeć?


Dziewczyna dopiero teraz to poczuła. ,,Jak mogłam przeoczyć taką energię… Choć jest skażona. To niemożliwe…
Aaaa, brudna bomba, kryć się!


Dziewczyna pośpiesznie wstała i wyszła z baru.
Poczuła demoniczną energię i dała dyla.


Jak się spodziewała ruszyli za nią mężczyźni. W dłoniach trzymała dwa pistolety. Jeden skierowany na bruneta, drugi na blondyna- John’a.
A nabite były dodatkowymi apostrofami.


-Czego ode mnie chcecie Demony?
A poszli, a sio!


Jeśli taka z niej łowiecka, że ucieka gdzie pieprz rośnie, to jakoś nie wróżę dobrze tej misji.


- Nie jesteśmy Demonami, przynajmniej nie do końca, czujesz to przecież…- zaczął spokojnie blondyn.


-Dlaczego mam nie strzelać?- zapytała spokojnie Katherine, przerywając brązowookiemu.
- Bo mamy mapę do Anielskich Wrót!- krzyknął brunet, przeszywając Łowczynię wzrokiem.
Przeszyta zachowuje się dość dziwnie, ale o tym będzie w następnym odcinku opka. Ten się skończył.


2.,,Nie mów do mnie Kate!"
Witam wszystkich z drugim rozdziałem!
Dedykuje go moim wspaniałym koleżankom, które zmotywowały mnie do prowadzenia tego bloga. Dziś będzie dużo dialogów, ogólnie notka wydaje mi się gorsza niż ostatnia  za co bardzo przepraszam.
Tabliczki znamionowe były tak ciekawe, że nie wiem, co gorszego może nas czekać.
Zapraszam do czytania.
Jasne.


***
Londyn (Anglia), 27 kwietnia 1507 r.


Stolica Anglii była wtedy wyjątkowo żywa.  
Później niestety trochę umarła.


Ludzie przybyli z najróżniejszymi produktami… Od materiałów, owoców, warzyw po najróżniejsze wyroby rzemieślnicze. Był to dzień jarmarku.
W Lądku Zdroju jarmark odbywał się co piątek, w pozostałe dni miasteczko było puste i senne.


Na to wszystko smutnym wzrokiem patrzyła ośmioletnia dziewczynka.  Dla niej ten dzień to istny koszmar. Podeszła do zwierciadła w skromnej komnacie.
Skromna może być izdebka, komnata kojarzy się raczej z przepychem.


Dziewczę najpierw zachwyca się własną urodą (w tym różnokolorowymi oczami, czego jednak, dzięki magii matki, nikt nie widzi), a potem angstuje, że jej ukochany starszy braciszek Henry dziś właśnie odjeżdża z domu.


Jej serce przeszył ból.,, Jak matka może… Henry… Jak ona może mi go zabrać?! Dlaczego? Ojciec! To wszystko jego wina! Matka jest mu we wszystkim posłuszna. Braciszek jako jedyny jest taki jak ja… Co teraz ze mną będzie?” Powstrzymała cieknące łzy, jej biologiczny ojciec [pojęcie szeroko używane w XVI wieku] nauczył ją jednego: ,,Nigdy nie okazuj słabości”… Ścisnęła swoje małe pięści i powoli ruszyła ku schodom.


,,Przed dworem stał już powóz, którym mój brat miał odjechać ,,do dobrego wujka”. Żałosne, mogli się bardziej postarać.”
Znaczy co, podstawić mu BMW?


Dziewczynka na dźwięk kroków odwróciła się. Za nią stał jej przyszywany ojciec, którego jednak uważała za prawdziwego rodzica.
Dlaczego? Przecież najwyraźniej dobrze pamięta swego biologicznego ojca.


Był to szlachcic- rycerz, bardzo dobrze zbudowany [podstawowe obserwacje ośmiolatki, nieprawdaż], o brązowych włosach i niebieskich oczach. ,,Obok stała moja matka. Również blondynka. Kiedyś o pięknym, ciepłym, zielonym spojrzeniu, teraz… o oczach czarnych, zimnych, również nie zauważalnych dla reszty społeczeństwa jak moje. Matka była wiedźmą, biegłą w magii. Każda kobieta z jej rodu była czarownicą, mnie też szkoli w tych jej sztuczkach. ,,Ojciec” jej kazał…”
Ojciec w cudzysłowie, znaczy, ten ojczym, tak? Ale dlaczego, sądziłam, że właśnie przed nim będzie to ukrywać? W końcu był zwykłym człowiekiem w przeciwieństwie do ojca biologicznego naszej bohaterki – jak pamiętamy, jest ona półdemonem.


W końcu pojawił się jej brat o włosach i oczach takich samych jak dziewczyna… Miał może z dwanaście lat. Uśmiechnął się  do niej lekko. Próbował ją pocieszyć, mimo że jego twarz była pełna bólu. Za nim wyszło jeszcze sześciu chłopców. Jej rodzeństwo…
Jeśli synów było siedmiu, to siódmy syn, ten najmłodszy, musiał mieć moce jak ta
lala. Ale nie wymagajmy zbyt wiele.


-Musisz już iść Henry- powiedziała kobieta zimno.
-Oczywiście matko- powiedział przybity chłopak, odwracając się w stronę dziewczynki.
Katherine podbiegła i przytuliła go mocno. Swoje łzy, które zawsze ukrywała (w przeciwieństwie do cudzych) przemoczyły całą koszulę brata. Przybliżyła się do ucha brata.
-Obiecaj mi, że kiedyś po mnie wrócisz- szepnęła Katherine.
-Przyrzekam- odparł chłopak.
Henry puścił siostrę i udał się do swojego powozu. Już się nie odwrócił. Katherine wiedziała, że nie chce pokazać swoich słabości. Ona też nie może płakać. Ścisnęła małe piąstki. W końcu się jednak odwrócił… Ona posłała mu najpiękniejszy uśmiech na jaki w tej chwili mogła sobie pozwolić. To był ostatni raz kiedy widziała ukochanego braciszka. Resztę rodzeństwa sama zabiła…
Łał. Kochająca siostrzyczka, jestem pod wrażeniem!


Tokio (Japonia), 15 luty 2014 r.


Przy barze siedziała trójka nastolatków, wszyscy wyjątkowo piękni.
No jakżeby nie.
Swoją drogą, wszyscy z tej trójki mają 500+ lat, czemu uparli się, by wyglądać jak nastolatki? Dojrzali ludzie też przecież mogą być megaatrakcyjni (niektórzy im starsi, tym bardziej), a ileż problemów rozwiązuje taki wygląd - np. z kupowaniem alkoholu!


Czarnowłosa dziewczyna popijała właśnie kolejnego drinka, chyba już ósmego. Patrzyła złowrogo na chłopców. Czarnowłosy patrzył na nią z pewna wyższością i kpina, a blondyn uśmiechał się do niej wesoło.
Tłumacząc na ludzki: po epizodzie londyńskim, akcja wróciła na swoje miejsce, czyli do “pewnego baru” w Tokio, gdzie bohaterowie nieco się już nudzili, a nudząc się - pili.
A ponieważ pula opisów została wyczerpana na samym początku, jesteśmy skazani na “włosych”.


-Dlaczego mam wam wierzyć? Skąd niby macie mapę do Anielskich Wrót?
- Skąd ją mamy? To tajemnica- zaczął intrygująco czarnowłosy- A dlaczego masz nam wierzyć? Pokażę ci ją- odparł chłopak, grzebiąc w swojej torbie.
W końcu wyjął pożółkły kawałek pergaminu. Bardzo delikatnie położył go przed sobą i rozwinął. Ich oczom ukazał się raczej skomplikowany szyfr, niż jakaś trasa.




Teraz była pewna. Te napisy… Już je kiedyś widziała…  Te znaki są pismem samych Aniołów.
Anioły rozrysowały sobie mapkę, żeby nie zgubić się w wielkim Tokio?
No, w niektórych miastach nawet niebiański GPS nie poradzi.


Dziewczyna sięgnęła po mapę. Czarnowłosy szybko zareagował, wyjął nóż i wbił go w rękę dziewczyny. Ostrze przeszyło  jej dłoń na wylot, przytwierdzając ją do stołu.
I tak oto złapali w pułapkę łowczynię, która przeżyła pięćset lat, bo nigdy nikomu nie ufała...


Blondyn oburzył się, ale nie zareagował. Wiedział, że lepiej nie zaczynać z kolegą.
Nie wiadomo, co i do czego by mu przytwierdził.


Porwał szybko mapę i schował ją z powrotem.
Chłopcy spodziewali się przynajmniej syku bólu od kobiety, a ona tylko zaczęła się śmiać. Z ręki obficie sączyła się krew, a ona śmiała się przeraźliwie. Jednym sprawnym ruchem ręki, wyjęła nóż z dłoni i uśmiechnęła się do nastolatków. Oblizała ostrze.
Kto oblizuje nóż, ten nie przemówi już!


Rana z jej reki [jadła, jak fiord] szybko się wyleczyła [a co, bidusia chorowała?]
Rana na jej ręce szybko się wygoiła.
Moc Demona…


-Jesteś szybki, ale ból mnie nie rusza. Dawno uodporniłam się…- powiedziała z szyderczym uśmiechem- Widzę również, że stosujecie moc Demonów- spojrzała na nich karcąco- Najprawdopodobniej pracujecie dla Ciemnej Strony  i chcecie mnie zwabić w pułapkę, ale widzę również, że mapa jest autentyczna.
A co, mieli ją kusić kserokopią?


Ciekawi mnie tylko czy wiecie coś o drugich drzwiach?- spytała, przeszywając wzrokiem chłopców.
...a w ogóle to w tym droidzie ukryłam mapę prowadzącą do Skywalkera, czy wszyscy słyszeli?


-Nie współpracujemy z Demonami- zaprzeczył blondyn- O drugiej mapie i wrotach nic nie wiemy- zapewnił zielonooki.
Słowo daję! Jak bum-cyk-cyk!


Tym razem baczniej spojrzała na czarnowłosego. Niepokoił ją. Blondyn jej zdaniem był łagodny, wręcz naiwny, ale on pożerał orzeczenia w zdaniach. Wiedziała jedno… na obu musiała uważać.


-Dalej nie powiedzieliście mi, dlaczego mam was nie zabić - stwierdziła spokojnie dziewczyna, po czym jednym łykiem wypiła cały kieliszek wódki.


Brunet zamówił drinka.


Nawet nie przejął się tym, że barman zauważył na blacie kałuże krwi. Skomentował krotko, że się skaleczył.  Chłopak całkiem nie wiedział jak poprowadzić rozmowę z Łowczynią.
O, to całkiem jak Józef Pałys, ten też nie umiał gadać z ludźmi, więc wolał używać pięści i kolan.


Jeden fałszywy ruch i zginie on i John. Jednak chłopak miał asa w rękawie. Również wypił za jednym łykiem całego drinka.
A palemka utkwiła mu w gardle… i po demonie!


Uśmiechnął się do niej z wyższością i satysfakcją.
Ja mam bardziej wypasionego drinka niż ty!


Brunetka aż zadrżała ze złości. Jeszcze nikt jej tak nie denerwował.
Czy chodziło jej tylko o to, że koleś pije równo z nią? Swoją drogą, to co było rozkoszne w Poszukiwaczach zaginionej Arki, to w wydaniu opkowym jest… no powiedzmy - wtórne.


Nikt nie śmiał z nią pogrywać. A ta dwójka… Sprawiali, że miała ochotę po tylu latach wybuchnąć. ,,Muszę opanować emocje.” Powtarzała w kółko.
Tak, mnie też nieco dziwi, ze pięćsetletnią łowczynię, która niejedno musiała już w życiu widzieć, nagle tak wkurzają dwaj gówniarze.
Kto się czubi, ten się lubi.


-Dlatego, że bez nas nie masz mapy-odparł brunet i spojrzał, wręcz z wyzwaniem na dziewczyna.
-Nie ma problemu… Najpierw was  zastrzelę, a potem ukradnę mapę- zaśmiała się z nutką kpiny czarnowłosa.
-Jest jeden problem Złotko…- zaczął brunet.
-Nie odzywaj się tak do mnie!- krzyknęła wściekła dziewczyna, przykładając mu pistolet do piersi.
Barman ogłuchł, oślepł i przestał kontrolować to, co dzieje się metr od niego.


Chłopak zaśmiał się do niej. Ona mocniej przycisnęła spluwę do jego ciała. On skomentował to jeszcze większym śmiechem.
-Nie możesz mnie zabić, sama stwierdziłaś, że używamy magii Demonów.
Najstraszniejsza moc - demonicznego nieumarcia.


Dziewczyna spojrzała na chłopaka. Już wie co chce jej przekazać . W każdej chwili ma nad nim przewagę, jako najsilniejszy Łowca.
Kto nad kim?


Czuła od nich ogromna energię, ale wierzyła, że by sobie z nimi poradziła. Oni jednak mieli asa w rękawie.  Za pomocą magii przenoszą mapę, gdzie tylko chcą.
A wiemy o tym, bo Imperatyw Narracyjny nam powiedział.


Brunet powiedział jej w skrócie prosto w twarz: Zabijesz nas nie dostaniesz mapy, oszczędzisz nas, dokonasz zemsty.
Zemsty na kim? Bo jak wiemy, K. chce wybić wszystkie demony, bo ma do nich jakąś urazę. Ci dwaj są demonami. Jeśli ich nie zabije, to będzie musiała ich zabić, tak wyszło z tej pokrętnej logiki.


,,Niech go szlag!”- pomyślała.
I wszystkich, którzy nie potrafią wpisać cudzysłowu, tylko tłuką przecinki.


-Czyli już zdałaś sobie sprawę…- zaczął brunet.
-Tak… Twój kolega powiedział, że nie chcecie mnie zabić. To po co wam do cholery jestem?- przerwała mu z uśmiechem satysfakcji.
Wiedziała, że ona również ma asa w rękawie. Kpina w jej głosie była bardzo wyraźnie podkreślona.
Wężykiem, Jasiu, wężykiem!


-Przecież dobrze wiesz… To ty miałaś [na szczęście już nie ma] manie na punkcie tych wrót i nauczyłaś się używanego w niej języka.
W niej? W tej manii?
W tych maniach?


Miałaś dostęp do map sprzed tysiąca lat, a raczej sprzed dwóch tysięcy, gdyż pojawiają się one po każdej nie udanej próbie otworzenia drzwi.
I zawierają opisy: Tu już byłem, nic tu nie ma!


-Po pierwsze: Odzywaj się do mnie z szacunkiem- syknęła- A po drugie ja otworze te wrota!
  Odsunęła szybkim ruchem krzesło i ruszyła w kierunku wyjścia.
Tam może nie ma wrót do anielstwa, ale są jakieś drzwi.


Chłopcy ruszyli za nią, gdy nagle usłyszeli głos barmana. Brunet ścisnął pięści. Zrobiła to specjalnie. ,,Nawet zapłacić za sobą nie umie” -pomyślał.
Zapłacić za sobą - nowy typ walki, polegającej na rzucaniu pieniędzmi za siebie.


Do barmana podbiegł John. Rachunek wyniósł 4000 jenów*, trochę tego wypiła.
Trooochę.
Szczerze, to nie chce nam się sprawdzać, czy ten rachunek ma się jakoś do rzeczywistości, ale gdyby ktoś z Czytelników był poinformowany, niech się podzieli wiedzą :)


Mężczyźni szybko wybiegli na dwór.
O, aŁtorka jest z Małopolski!
No chiba raczej nie! W Małopolsce mówią właśnie “na pole”.


Zobaczyli jak dziewczyna zakłada kask.
-Zwariowałaś! Wiesz ile wypiłaś!- wrzasnął brunet.
-Nie pozwalaj sobie!- krzyknęła do niego.
-Wisisz John’ owi 4000 jenów!- wrzasnął chłopak.
Wisisz mu na apostrofie!


-Mówiłam nie pyskuj! W ogóle jak masz na imię?! Nie rozmawiam z obcymi…- spytała ciekawa dziewczyna.  Cały czas się śmiała. Chyba, jednak trochę jej alkohol zaszumiał w głowie.
-Co cie to do chol…- zaczął brunet.
-Ma na imię Alan- przerwał mu chłopak.
Zaczęli się kłócić. Dziewczyna cały czas się śmiała.
O co?
O cokolwiek, ważne, żeby była rozróba.


Przekręciła kluczyk i dodała gazu. Chłopcy popatrzyli w jej stronę.
-Musimy znaleźć nocleg- powiedziała siedząc na nich i ruszyła z piskiem opon


Londyn (Anglia) (w odróżnieniu od tego Londynu, który jest Całkiem Gdzie Indziej) (tego w Ontario, położonego nad tamtejszą Tamizą), 27 kwietnia 1507 r.


Dziewczynka za pomocą magii podsłuchuje rozmowę rodziców, z której wynika, że jej ukochany braciszek zostanie osądzony i spalony na stosie jako demon – ojczym go wydał.


Dziewczynka ścisnęła mocniej pięści. Paznokcie wbiły się do jej delikatnej skóry na chatę, po jej dłoniach spłynęła stróżka krwi.
Z lamentem “Nie upilnowałam, nie upilnowałam!”


W niekontrolowanym wybuchu magii dziewczynka zabija wszystkich wokół – rodziców i całe rodzeństwo.

Tokio (Japonia), 15 luty (lutego!!!) 2014 r.
Alan i John ruszyli zaraz za Katherine. Dziewczyna jechała z zawrotną prędkością, do tego lekko podpita. Jak ich policja złapie, będą musieli zabulić kolejne jeny.
Jak nas uczy film Szybcy i wściekli: Tokio drift, policja olewa ściganie piratów drogowych, bo ma za wolne samochody ;)


W końcu (na szczęście) stanęli przed jakimś hotelem.  Dziewczyna zwinnie zsiadła z motocyklu[a]. Ruszyła do recepcji, za nią ruszyli chłopcy.
- Konbanwa*- powitała się grzecznie Łowczyni z rudą kobietą w recepcji
- Są wolne pokoje?
-Niestety tylko jeden z łożem małżeńskim- popatrzyła na nich przepraszająco.
Jasne, to nic innego jak Imperatyw Narracyjny, no ale…


-Nic nie szkodzi- odparła czarnowłosa, na co recepcjonistka zareagowała lekkim rumieńcem.
Jeśli to była Yoshiwara, to recepcjonistka nie powinna się rumienić.


Trójka nastolatków ruszyła ku wyznaczonemu pokojowi. Gdy otworzyli drzwi, ukazał im się mały, ale nowocześnie urządzony pokój. Znajdowało się tam oczywiście jedno, ogromne łóżko, dwa fotele i okrągły, szklany stolik.
Ściany pomalowane były na fioletowo, a podłoga była wyłożona panelami.
Prześliczne wnętrze.
Ogromne łóżko w małym pokoiku? Pewnie trzeba na nie wskakiwać bezpośrednio z korytarza.


(...)


Czarnowłosy wskoczył do łóżka.
-Ja zajmuję!- krzyknął czarnowłosy.
-Poczekaj aż wróci- skomentował zielonooki z współczuciem.
Błagam. Naprawdę nie można imionami?


Wyszła… Była w samym staniku i szortach. Piękna… Szpeciła ją jedna rzecz. Chłopcy szczególnie zwrócili uwagę na jej ramiona, plecy i brzuch. Były one pokryte najróżniejszymi bliznami. Jedna nakładała się na drugą. Niektóre były po ranach szarpanych, inne po kuli, a jeszcze inne po cieciach.
Te po cieciach były miotłą giglane.


Alan:
Rana po wbitym nożu się zagoiła, ale blizna pozostała…
Dlaczego jej ciało nie goi się do końca? Wiem, że nie używa mocy… ale może je blokuje! Nie da się tego całkowicie zrobić, ale… Spojrzał na szyję dziewczyny. Połyskiwał tam wisior w kształcie gwiazdy. Zaklęła moc w wisiorze. Sprytne… Musiała być naprawdę wspaniałym magiem.
Narratorze Wszechwiedzący, nie podpowiadaj!


-Śpię na łóżku- oznajmiłem dziewczynie, nie obchodził mnie jej wybuch.
Narrator pierwszoosobowy był wyjątkowo stanowczy.


-Ok- odparła spokojnie.
Popatrzyliśmy na nią jak na wariatkę. Nie krzyczy, nie zrzuca mnie z łóżka, nie przezywa.
Poznali ją tego wieczoru, w barze. Skąd pewność, że miałaby krzyczeć i (ranyjulek!) przezywać?
Bo kobiety tak mają, co poradzisz.


Co ona ma zamiar zrobić?
Kate podeszła do łóżka i legła obok mnie. Popatrzyłem na nią pytającą. (O co pytającą? Nic nie słyszymy!) Ona uśmiechnęła się kpiąco.


-Zbyt dużo się naoglądałeś romansideł? Co myślałeś, że to będzie dla mnie zawstydzające?- spytała, śmiejąc się.
Chłopcze, ja mam pińcet lat, oglądałam już w życiu takie katany, że twój sztylecik przy nich…


Uśmiechnąłem się do niej uwodzicielsko i wskazałem miejsce obok siebie. Ona bez słowa wślizgnęła się pod kołdrę.


-Pamiętaj, jak [ona] poczuje twoją rękę na moim ciele to cię zabije- powiedziała z groźną miną.
Nie żadna ona, Jaszu, tylko Katarynka ostrzega Alana, żeby nie pomylił się przypadkiem i nie zaczął macać kolegi. Tylko skąd ta pewność, że koledze nie będzie się podobało?


Zaśmiałem się lekko. Przytaknąłem głową w geście zrozumienia.
I tyle, jeśli chodzi o walkę z demonami.


-John chodź, zmieścisz się, Kate nie będzie samotna!- zawołałem blondyna.
Musiała być naprawdę wspaniałym magiem.
Kiedyś, kiedyś… Teraz w łóżku leżąc z nią powinien wypuścić black magic, prawda?


Wtedy pierwszy raz poczułem jej pieść na swoim policzku.
Pieść mnie, pieść.
Z ust pociekła mi krew.
To były ostre pieszczoty.


Ma mocny prawy sierpowy.
-Nie mów do mnie Kate!- wrzasnęła- John on ma rację zmieścisz się- powiedziała wskazując miejsce obok siebie.
Nieduży jesteś...


Zrobiła to specjalnie… Chciała zrobić mi na złość. John uśmiechnął się do niej.
-Jesteś wspaniała Katherine- powiedział i położył się  koło niej.
Łóżko było sporę, więc nie było nam bardzo ciasno. Jednak mimo to byłem strasznie wściekły!
Bo jak się tak napatrzę, to tak nienawidzę!


-Odwdzięczę ci się za to- szepnąłem jej do ucha. Ona w odpowiedzi pokazała mi środkowy palec.
No nie wiem, czy w łóżku, z dwoma pół-demonami, amerykański gest “fuck you” nie znaczy czegoś innego.
Na przykład “Przynieś mi sushi”.
http://www.biznamewiz.com/blog-images/d_fukmi.jpg
***


Z tokijskiego hotelu pozdrawiają: Kura z tabliczką czekolady, Jasza z demonem w taszy, Babatunde Wolaka opętany przez demona lenistwa,
A Maskotek kupił bilet do metra i gdzieś się tam błąka.

30 komentarzy:

Anonimowy pisze...

220 m ma średnica stołu, więc pokój powinien mieć przynajmniej 221x221, żeby się dało przejść. Cudne :)

BeBeBess pisze...

To było takie... Bardzo opkowe.
W kalkulatorze walut wychodzi 142,2 zł. Drinków nie zamawiam, nie wiem czy to dużo jak za kilka porcji.
Swoją drogą, czy tylko mi się wydaje, że powóz to raczej XVIII -XIX wiek, a nie epoka tudoriańska?

Anonimowy pisze...

Około 22,3 metry średnicy dla tego stołu.

Anonimowy pisze...

Pomyłka, pomnożyłam zamiast podzielić ^^'. Średnica to 22,3 m.

Anonim z pierwszego komentarza

Unknown pisze...

Tak tylko szybko napiszę, że Demon nieczystości kojarzy mi się od razu i z wielką mocą z działalnością Harry'ego Króla (Złotej Rzeki).

TrisMoszfajka

Anonimowy pisze...

"Obawia się jednego... Poznała tajemnicę, która może zmienić jej życie." Mary I, królowa demonów i innego tałatajstwa, poznała tajemnicę istnienia słownika, ot co

Dekalina pisze...

Dobrze, że przynajmniej Magdalene posiadała zdolność posługiwania się ogniem. Pozostałe demony pewnie co chwile powodowały pożary w piekle.

A skoro Dark bardzo kochał siostrę, to wybór nieczystości jako swojej domeny wydaje się oczywisty :P

Anonimowy pisze...

O,jakie śliczne jakie opkowe!!
Niech ktoś zadzwoni po Winchesterów.


Chomik

Anonimowy pisze...

"Co tu dużo mówić: Zabijajmy Demony, walczmy o życie i trenujmy!"
Dziwna kolejność

Ethlenn pisze...

4000 jenów to taki fajny obiad w jednej z tradycyjnych knajp w Kioto (ja jadałam za 2000-5000 jenów takie obiadki). Za nic w świecie drinki nie kosztowałyby tyle. 40 tys. to już bardziej.
Po przeczytaniu tego opka uznałam że moje ostatnie 10 lat pracy naukowej nad demonami i Japonią poszły się chędożyć w love hotelu (o którym ałtorka zapewne też nie wie i nikt na recepcji by się tam nie rumienił).
E.

Anonimowy pisze...

O dziwo te 4000 yenów mają trochę sensu. Już trochę mniej sensu ma znalezienie wódy w pierwszej z brzegu knajpie - Japończycy mają raczej słabe głowy i piją piwo i sake jednak. Ewentualnie wino/whisky. Wódka jest dla studentów-eksperymentatorów i turystów.
Wódka (polska żubrówka) kosztuje w kraju samurajów jakieś 1300 yenów za 0.7l.
Licząc 8 setek wyszłoby 500 za kielonek... strasznie droga knajpa to była....

Anonimowy pisze...

Wygrzebane z sieci, czyli ile kosztuje voda w Japonii:
http://zblogowani.pl/wpis/8127284/polskie-slady-japonia-tokio-odaiba

Minas Eriel pisze...

Podręcznikowy przykład opka. Tu jest dosłownie wszystko od Mary Sue po kompletny brak research. Szkoda, że to opko nie jest kontynuowane bo dziecina po prostu pięknie błądziła to pisząc.

SStefania pisze...

Oo, najs, świetna tematyka zaraz po premierze Ni-oh! Wprawdzie fabularnie wygląda to-to na oparte o Niebieskiego Egzorcystę, ale bierę co dajo!

"Wszystko pięknie, ale w Japonii jest tak wielki szacunek dla starszych, że powinna najpierw głęboko się ukłonić przed nimi."
Niby prawda, ale w mango i animu często takie wybitne jednostki co są bucowatymi dziećmi właśnie mają tego typu odchyły. Bo są wybitne i doskonałe a jak fikasz to znikasz. Jak ten koleś, którego zaraz potem zastraszyła ciamkaniem.

"Oj, jak ty nic nie rozumiesz. Oglądałeś Blade’a?"
Ha! W moich japońskich anime Blade nawet był w Japonii i pomagał Avengersom oraz partnerującym ich dzieciom! (Tak, to było anime dla dzieci.)

"Dziś musi jeszcze znaleźć jakiś nocleg.
Więc zaczęła poszukiwania od baru."
Well, w moich fantasy anime gospoda oferuje i bar i noclegi i nawet jeść coś czasem dadzą, i pobić się z rzezimieszkami ;)

Bardzo miłe, klasyczne opko z gatunku "obejrzałam za dużo anime". Dlatego bardzo się cieszę, że ja opek nie piszę, dzięki czemu świat jest w równowadze :)

we found a love pisze...

SStefanio, błagam, powiedz, że nigdzie nie ma tam Okumury i spółki *rozpacza ciężko*
Pozwolę sobie też zauważyć, że jednak faktycznie powinna się była ukłonić - Ichigo z Bleacha, na przykład, też bywał opkoidalny, ale jakiś tam szacunek do Shinigami jednak miał, jeśli np. postawił się Byakuyi albo kapitanom, to miał do tego powód i nie było w nim bezsensownej bucery tak jak w tej dziewicy.
Jeżeli idzie o powozy - tak, to raczej XIX wiek. Źródła poza tym podają, że "cena za 1,5 litra to 1,700 jenów (~60 zł – tak, piwo w Japonii jest drogie" - zapewne dlatego, że w cenie jest tam raczej sake, jako tradycyjny alkohol od ery Sengoku...
To żarcie czekolady budzi we mnie strach, gdyż wydaje mi się, że Katherine może być wcieleniem Mello lub Matta z Death Note'a (obaj jeżdżą ścigaczami i lubią czekoladę do przesady, ale nie są bucami).
Siedemnastoletnia...władczyni demonów. Aha. To już nawet pod demoniczny żłobek nie podchodzi...To już jest ten okres, w którym z niemowlaka robiącego pod siebie siusiu robi się królową Wiktorię. BORU, CZEMU. I jeszcze tytulatura per "sensei" - ja przepraszam, ale kim niby Katherine jest? Co takiego robi, że nazywają ją "mistrzynią"? Czym zasłużyła się dla łowców? Wymyśliła nowy styl walki, jak Masamune Date wymyślił ongiś Niten Ichiryuu? Czy może powstrzymała kryzys demograficzny?
Jeżeli byliby to prawdziwi japońscy łowcy, to powinni traktować Katherine co najmniej lodowato za brak szacunku, względnie wskazać jej drzwi ze słowami "wróć, jak dorośniesz", a potem dziwić się między sobą "tyle lat już żyje, a jeszcze jej nie przeszedł okres dojrzewania?".
Ciekawa jestem, w jakim banku urzędują łowcy. W Nippon Ginkou, czyli w Banku Japońskim, pełniącym funkcję centralnego banku dla kraju? Czy raczej w Shinsei Bank albo w Aozorze? I chyba tą salę dałoby się nazwać konferencyjną, nie trzeba byłoby tam wciskać okrągłego stołu zajumanego Polakom...A propos, Jaszu, śpieszę z odpowiedzią na Twe pytanie - najwidoczniej Mary Sue zajęła to samo miejsce w Tokio, co pewien elektryk w Magdalence ;)
"Pamiętam, że jak byłam tu na wizytacji w 1967 r. nie spotkałam tu żadnego Demona. Teraz zdążyłam zabić już dziesięciu. Na razie słabych, ale jednak. "
CO. A Kyuubi no Kitsune, Juubi, tzw. oni służące Amaterasu, a...*złapała się za głowę*
Jeżeli to piwo było zachodnie, to może faktycznie było droższe niż lokalne...*szuka wyjaśnienia dla tej sytuacji* Ale z drugiej strony, jak sprawdziłam cennik dla lokali w Shibuyi (a tam podobno najwięcej się płaci za alkohole), to nawet tam nie było takich kuriozalnych cen.
(c.d. nastąpi)

we found a love pisze...

(c.d. komentarza powyżej)
"Alan i John ruszyli zaraz za Katherine. Dziewczyna jechała z zawrotną prędkością, do tego lekko podpita. Jak ich policja złapie, będą musieli zabulić kolejne jeny."
No niby fakt - w "Tokio Drift" i innych filmach policja zawsze musi być niesamowicie wolna i w ogóle o kant stołu potłuc, tyle że akurat w Kraju Kwitnącej Wiśni obowiązki służbowe wypełnia się zwykle bardzo dokładnie; przykład tego mogę przytoczyć np. z Death Note'a, gdzie policja japońska pod przywództwem inspektora Yagamiego postawiła sobie za punkt honoru schwytanie Kiry i gotowa była nawet na działania "in blanco" (np. scena, w której Higuchi ucieka z notesem, a policja samorzutnie, bez ustalenia z Yagamim i L'em robi blokadę autostrady, by nie mógł zwiać).
"-Nic nie szkodzi- odparła czarnowłosa, na co recepcjonistka zareagowała lekkim rumieńcem."
Rumieniec był tu tak potrzebny jak krowie piąta noga. NAPRAWDĘ? Kobieta w hotelu utrzymującym się z oferowania klientom usług seksualnych się RUMIENI?
"Nagle z dwadzieścia osób powstało i opuściło salę. Za nimi ruszyło jeszcze z czterdziestu ludzi."
...Masamune Date przewrócił się właśnie w grobie. To samo uczynili Hideyoshi Toyotomi i Musashi Miyamoto, a Nobunaga Oda wykonał pośmiertnego facepalma, załamany ludźmi, dla których musiał w pocie czoła jednoczyć kraj w erze Sengoku...SERIO? Ludzie zahartowani w bojach, ze swej istoty łowiący demony, ludzie, którzy przestrzegają kodeksu bushido i zapewne znają japońską szermierkę, teraz nagle postanawiają uciec?! NIE. Toż nawet i w czasach nowszych (ot, np. II wojna światowa i lata powojenne) słyszało się o żołnierzach, którzy bronili do upadłego wysp nawet po kapitulacji, bo im honor nie pozwalał się poddać, o samobójcach honorowych, o seppuku, a oni sobie tak po prostu uciekają...
*mózg jej wziął urlop i wyjechał w Bieszczady* Dziękuję Szanownym Analizatorom za ich trud i pracę, a sama czekam niecierpliwie na kolejne analizy!

Anonimowy pisze...

Ale ona była tam chyba najstarsza, więc to oni powinni ukłonić się jej.

Ta czekolada tak bardzo zżyną z L i jego miłości do cukru. Ech.
Opko opkowe to potęgi opkowej. Tylko brak tam ludziożernych stworów, notesików i ninja.


Małe a głupie

Anonimowy pisze...

Omnomnom. Jakie to to jest uroczo blogaskowe.

Blizny po cieciach oficjalnie zrobiły mi dzień.

Azadi

Anonimowy pisze...

"To żarcie czekolady budzi we mnie strach, gdyż wydaje mi się, że Katherine może być wcieleniem Mello lub Matta z Death Note'a (obaj jeżdżą ścigaczami i lubią czekoladę do przesady, ale nie są bucami). "

Ba, to jak inspiracja Mello (Matt nie żarł czekolady, tylko palił fajki). Epickie żarcie czekolady, skórzane ciuchy, jazda motocyklem i miotanie się z bronią palną, wszystko pasuje (acz to ostatnie jest o tyle zabawne, że Mello był przynajmniej uczciwie określany jako narwaniec, a Mary Sue ma uchodzić za doskonale opanowaną).

Oczko czarne i oczko zielone wskazują też na to, że ktoś miał za sobą pierwszą lekturę Mistrza i Małgorzaty. Ech, na tych opkach można by robić jakieś Teenage Tropes.

Hasz

Anonimowy pisze...

* jak raz

Anonimowy pisze...

Jak przyjemnie klasyczne opko z klasyczną Mary Sue.

Mal pisze...

Zafrapowaliście mnie tymi cenami drinków, tutaj piszą, że drink w średniej renomy barze w Tokio kosztuje circa 800 jenów, więc i te 4k nie budzą zdziwienia.


Blondyn jej zdaniem był łagodny, wręcz naiwny (...)
Borze, co za kretynka, w takim układzie to chyba właśnie tego na pozór "naiwnego", przyjaznego i prostodusznego należałoby podejrzewać...

Ogromne łóżko w małym pokoiku? Pewnie trzeba na nie wskakiwać bezpośrednio z korytarza.
Aranżator wnętrz pewnie wzorował się na Thomasie Jeffersonie.

SStefania pisze...

@Minami Lady
Spokojnie, tak palnęłam o tym Egzorcyście bo mi z daleka przypomina, ale nawet nie oglądałam ani nie czytałam. Chyba żeby liczyć ten krótki pierwowzór ze zbiorku Time Killers, gdzie, notabene, egzorcysta ma podobne wejście, bucuje i przepycha pana domu - tylko w zupełnie innym kontekście i tam ma to sens. No ale to jest ten problem z inspirowaniem się mango i animu - tam całe ekipy stoją za tym, żeby była jakaś logika i normy kulturowe, a i tak nie zawsze im wychodzi.
Tak, to żarcie czekolady faktycznie przypomina Death Note, kolejne popularne anime, które znam tylko z memów i opowieści. Aczkolwiek znałam dzieciaka, który tak właśnie czekoladę spożywał - tyle tylko, że był otyły i na pewno nie atrakcyjny jak nasza doskonała łowca ;)
Masz rację, że trochę dziwnie to wygląda, że "nie było demonów" w kraju znanym z bogatego folkloru, ale, z drugiej strony, wolę jakieś generic demony, anioły i całą resztę Kabały niż zabawę z youkaiami. Chyba, że zabawa polegałaby na zbieaniu ich do pewnego zegarka ;)

Anonimowy pisze...

Te 'tabliczki znamionowe' troszku przypominają mi etap tzw. 'osób dramatu' - kiedy to Autor po prostu w kilku słowach przedstawia Czytelnikowi, z kim onże Czytelnik będzie miał do czynienia dalej i 'who is who'. Kto jest czyją siostrą, kto jest królem i czego, kto jest babcią a kto matką itd. Dzięki temu Autor nie musi juz dalej zastanawiać się, jak opisać pozycję Osoby Dramatu, a może skupić się spokojnie na ciekawych dialogach, grach słowami, ciętych ripostach i co tam jeszcze.
Natomiast robienie 'tabliczek' - czyli 'osób dramatu' - na początku, a potem zamieszczanie opisów narracyjnych tegoz samego albo wręcz przeciwnego - no to jest chyba bez sensu.Jak wiemy z tabliczki, że ktos ma zielone włosy, to po kiego grzyba pisać o tym dalej jako narrator? ''Powiedział zielonooki'' (czy tam zielonowłosy) - no po co to, skoro o tym napisał Autor w tabliczce?
Zresztą tu jest jakieś ogólne poplątanie schematów i szukanie na siłę 'lepszego'. W normalnym dramacie mamy tak: 'XX upija z kieliszka i mówi:....' - tak zwane didaskalia. Tu mamy jakiś opis upijania z kieliszka plus opis postaci upijającej, której wygląd i cechy już znamy z tabliczek.
Jakieś pomieszanie z poplątaniem. O akcji się nie wypowiem, gdyż - jak zawsze - mam zawsze ogromne problemy ze zrozumieniem, o co chodzi w opkach. Manewry na Łuku Kurskich zrozumiałam, myk z Depesza Emską zrozumiałam, ba - nawet przebieg Wojny Trzydziestoletniej jakoś byłam w stanie opanować. Natomiast tego, co się dzieje w opkach nie jestem w stanie zazwyczaj ogarnąć. I już przestałam próbować, a skupiam sie na tzw. lapsusach językowych, logicznych i faktograficznych.

Z poważaniem - Guineapigs.

Shemmer pisze...

Zanim kontynuuję czytanie, nasunęło mi się maleńkie skojarzenie. Jest sobie ten opis Mary I, a ja mam przed oczami bohaterkę serialu "Angel o Demonio".
Aż podlinkuję:
http://www.filmweb.pl/serial/%C3%81ngel+o+demonio-2011-618514/photos/562407
Nie tylko wygląd, ale i zachowaniem mi zaleciała... Także tak :D

Anonimowy pisze...

@Minami Lady
wiem, że taki offtopic, ale polecasz coś do poczytania o Japonii? Głównie rozchodzi się o Date Masamune, taki ja trochę n00b jestem jeśli chodzi o tematy związane z historycznymi postaciami Japonii, a żeś mnie zainteresowała tym, że stworzył własny styl walki, no i tak w ogóle gdzieś się na typa natknęłam i od tamtego momentu jak gdzieś jest jego imię to się aktywuję.

Anonimowy Gimbus

Minami Lady pisze...

@Anonimowy Gimbusie - można się ze mną skontaktować przez forum Armady, jestem tam jako Alice Kenway. Można też pod adresem: ladywithinlight@gmail.com, myślę, że mogę wysłać Ci wszystko, co mam na temat Masamune-sama i jego dokonań ;)
Z mang i anime na pewno Masamune jest w Sengoku Bassara...czy gdzieś więcej, nie pamiętam w tej chwili ;)

Minami Lady

Magrat pisze...

O matko, ta bohaterka to Lobo w spódnicy, nawet motocyklami się interesuje. Oczywiście gdyby Lobo był wkurzającą marysujką ;)

Anonimowy pisze...

Swoją drogą ciekaw jestem czy wiecie może co się stało, że analizatorki z Przyczajonej Logiki bez pożegnania ani żadnego wyjaśnienia przestały działać? Parę razy współpracowaliście, więc może coś wiecie?

Anonimowy pisze...

Też mi szkoda Przyczajonej Logiki. Sam brak informacji aż tak mi nie przeszkadza, bo sama też wiele razy wolałam przeczekać, milczeć zamiast ogłaszać jakąś ostateczną decyzję. Tym bardziej, kiedy nie miałam pewności, albo kiedy miałam chęci, ale nie miałam sił i czekałam czy coś się zmieni. Nie ma komunikatu, ale widać, że blog jest zawieszony. Spodziewałam się tego, bo to było chyba tak, że już od jakiegoś czasu jedna z dziewczyn miała problemy, którymi nie chciała się dzielić. Miała do tego prawo. Nie ma co wymuszać jak ktoś nie chce sam napisać. Ja tam zaglądam co jakiś czas, bo ciągle jest szansa, że kiedyś pojawi się jakaś nowa analiza. Dobrze, że chociaż stare zostały.